78. rocznica mordu w Jedwabnem

Dzisiaj mija 78 rocznica mordu w Jedwabnem, w którym grupa ok. 40-50 polskich mieszkańców wsi zamordowała co najmniej 340 Żydów.

Dokładny przebieg wydarzeń z 10 lipca 1941 r., liczba ofiar i sprawców oraz motywacja tych ostatnich pozostaje kwestią sporną. Nieustalona do końca pozostaje rola obecnych na miejscu wydarzenia Niemców.

Badania wskazują, że w pierwszym okresie powodem mordów na Żydach była chęć odwetu za krzywdy – zarówno te rzeczywiste, jak i urojone – jakich polska społeczność doznała ze strony Żydów w okresie okupacji sowieckiej. W następnej kolejności pogromy były inspirowane przez stronę niemiecką. Jednocześnie w obu przypadkach do ekscesów przeciwko Żydom przyłączały się elementy kryminalne, dla których była to głównie okazja do rabunku, grabieży, a nawet załatwienia porachunków, nierzadko jeszcze sprzed wojny.

Tak mówiła Anna Pyżewska z białostockiego Instytutu Pamięci Narodowej w rozmowie z PAP, przytoczonej przez serwis polskieradio24. Zgodnie z rozkazem szefa RSHA (Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy) pogromy Żydów miały być dokonywane rękami miejscowej ludności.

Żydów najpierw zgromadzono na miejskim rynku. Grupę mężczyzn ok. 40-50 zmuszono do rozbicia pomnika Lenina, który stał poza rynkiem na skwerku. Fragment rozbitego popiersia kazano im zanieść na rynek, a następnie do stodoły. Mężczyźni ci zostali następni w nie ustalonych okolicznościach zabici, a ich ciała wrzucono do grobu wykopanego wewnątrz stodoły razem z częściami rozbitego pomnika. Może to wskazywać na to, że sprawcy postrzegali swoją akcję jako zemstę za postawę Żydów w czasie okupacji sowieckiej. Następnie (jak podaje IPN w swoich ustaleniach) grupę co najmniej 300 osób, kobiet i mężczyzn w różnym wieku, po zamknięciu w stodole, spalono żywcem.

W ramach śledztwa prowadzonego przez IPN nie doszło do pełnej ekshumacji ofiar, ale nawet to, co zrobiono, pozwala potwierdzić to, co wiemy ze źródeł pisanych.

Tak w wywiadzie dla Muzeum Historii Polski wypowiadał się Krzysztof Persak z IPN. Po wojnie w procesie z 1949 r. skazano na surowe kary 12 z 22 oskarżonych. Sąd Okręgowy w Łomży oparł się na założeniu, że Żydów w Jedwabnem zamordowali Niemcy, a miejscową ludność do współudziału zmuszono przemocą. W 2001 r. IPN rozpoczął śledztwo, którego najważniejszym elementem miała być ekshumacja ciał zamordowanych. Jednak decyzją ówczesnego ministra sprawiedliwości Lecha Kaczyńskiego ekshumacje przerwano, honorując prośbę strony żydowskiej, która podnosiła argumenty natury religijnej. 30 czerwca 2003 roku śledztwo Instytutu Pamięci Narodowej w tej sprawie zostało umorzone.

A.P.

Dr Bartosiak: Ład światowy, który znamy od 30 lat, jest rozchwiany – można powiedzieć, że już nie istnieje [WIDEO]

O tym, czemu żyjemy w okresie przejściowym, o ładzie międzynarodowym, rywalizacji między mocarstwami i jej mechanizmach mówi dr Jacek Bartosiak.

Dr Jacek Bartosiak mówi o potencjale, który ma w sobie współpraca na linii Polska – Rumunia. Wspomina także o ogromnym znaczeniu województwa podkarpackiego, jak i znajdującego się tu zagłębia lotniczego, dla geopolityki w ten części europy. Wskazuje, że ziemia rzeszowska leży niemal w połowie między Morzem Bałtyckim a Morzem Czarnym. Odpowiadając na pytanie o znaczenie Trójmorza, stwierdza, że na razie jeszcze może nie duże, ale gdyby powstał jeden blok państw skomunikowanych ze sobą, to jego znaczenie byłoby znaczne.

Ład międzynarodowy nie jest czymś abstrakcyjnym, jest to coś bardzo konkretnego. Ten ład wisi na okrętach wojennych USA, które zapewniają wolność przesyłów strategicznych przez ocean światowy i wolność przepływu ludzi, towarów.

W drugiej części rozmowy dr Bartosiak przeszedł do USA i prób utrzymania dotychczasowego ładu światowego, co kosztuje ogromne pieniądze. Stany Zjednoczone odczuwają zbyt mały wkład sojuszników w te działania, co powoduje problemy przy współpracy. Największymi wyzwaniami są Chiny i Iran. Rozmówca Krzysztofa Skowrońskiego podkreśla, że „Niemcy handlują, a ropa płynie do Europu, Japonii i Chin” jest zasługą ochrony przez Stany Zjednoczone szlaków morskich, w której kosztach, ku irytacji Amerykanów, inne państwa nie chcą partycypować.

Ład światowy jest rozchwiany, można powiedzieć, że nie istnieje już ład światowy, który znamy od 30 lat.

Dr Bartosiak wskazuje, że w Eurazji toczy się spór o to, kto powinien dyktować reguły gry. Widać to w sporze amerykańsko-irańskim, gdzie Irańczycy występują jako gospodarze cieśniny Ormuz i uważają, że w jej sprawie USA powinno konsultować się z nimi, a „Amerykanie mówią, że nie muszą z nikim rozmawiać, bo są hegemonem światowym”. Znaki końca dotychczasowego ładu międzynarodowego, który topnieje niczym góra lodowa, można dostrzec, chociażby w napływie Ukraińców do Polski. Ukraina, na której wschodzie toczy się wojna, jest teraz „szarą strefą”. „strefą zgniotu” w rozgrywce między mocarstwami.

Percepcja siły jest również siłą, w tym sensie, że inni oceniają, jak ktoś jest silny i się pod to podkładają, podporządkowują lub współdziałają w oparciu o percepcję siły.

W rywalizacji tej, jak podkreśla ekspert, znaczenie ma to, jakie wrażenie wywołuje się na partnerach, sojusznikach i przeciwnikach politycznych. Odwołuje się do popularnego obecnie serialu „Czarnobyl”, stwierdzając, że ukrywanie katastrofy w Czarnobylu przez Sowietów było podyktowane właśnie chęcią zachowania wizji silnego ZSRR. Podobnie obecnie Stany Zjednoczone nie powiedzą np., że  mają za mało wojsk, by zwiększyć ich stan w Europie, ale będą podkreślać swoją potęgę militarną.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.M.K./A.P.

Tabisz: Największe firmy świata mają swoje filie lub dostawców w rzeszowskiej Dolinie Lotniczej

Dlaczego Boeing i Airbus mają w swoim samolotach części produkowane w Rzeszowie, gdzie znajdują się największe hangary lotnicze w Polsce i czemu budowa CPK się Polsce opłaca? Odpowiada Michał Tabisz.

Michał Tabisz rozmawia z Krzysztofem Skowrońskim na temat funkcjonowania portu lotniczego w Jasionce Rzeszowie, które jest częścią grupy Dolina Lotnicza.

770.000 pasażerów jest to rekord zeszłoroczny, mamy nadzieję w tym roku go powtórzyć. Nasza spółka istnieje 10 lat, co roku ten wynik jest lepszy. Pokazuje to, że potrzeby w regionie wciąż rosną.

Jak podkreśla, koszty utrzymania lotniska są spore i muszą je ponosić „tak samo, jak ponoszą je Gdańsk, Kraków czy Katowice”. Spółka jest na plusie, jeśli chodzi o przepływy finansowe. Biorąc zaś pod uwagę koszty amortyzacji związane z inwestycjami „spółka notuje stratę, ale na siebie zarabia”.

Nie każde lotnisko zarabia również na tankowaniu samolotów. Jesteśmy jednym z dwóch w Polsce, obok Wrocławia.

Inaczej niż inne lotniska rzeszowskie nie zleciło tego zewnętrznej spółce, ale samo się tym zajmuje, czerpiąc z tego dodatkowe zyski. Te ostatnie zdobywane są również dzięki wynajmowaniu hangarów, które jak podkreśla Tabisz, są największe w Polsce.

Ponad 160 firm tworzy cluster, który jest chyba jedynym prawdziwym clustrem w Polsce, organicznie, oddolnie tworzonym ze wspólnym szyldem i wspólnym celem.

Wiele mniejszych i większych firm utworzyło rzeszowską Dolinę Lotniczą, aby mieć wspólny standard.  Jako przykład rozwoju, jakie firmy przeszły, podaje firmę UlraTech z Sędziszowa Małopolskiego, która zaczynała jako inicjatywa kilku osób, a teraz zatrudnia ponad setkę osób i jest jednym z głównych dostawców Boeinga.

Boeing i Airbus nie są w stanie wypuścić kolejnych maszyn, nie mając choćby jednego komponentu, który powstaje tutaj, na Podkarpaciu.

Gość „Kuriera w samo południe” podkreśla, że w tym regionie największe firmy świata mają swoje filie, podwykonawców, czy dostawców. Jak dodaje, kapitał inwestycyjny idzie ze „Stanów, Kanady, Niemiec, Francji”, ale myśl idzie z Polski. Swój zakład remontowy buduje tutaj Lufthansa.

Jestem zwolennikiem rozwoju polskiego transportu lotniczego i naszej roli w Europie, bo to jest cel, jaki chcą zrealizować twórcy CPK natomiast samo przedsięwzięcie, to jest ogromne wyzwanie, jeśli chodzi infrastrukturę i pewnie wiele osób zastanawia się, czy jesteśmy w Polsce gotowi zmierzyć się z takim wyzwaniem wykonawczo.

Odpowiadając na pytanie o ocenę budowy Centralnego Portu Lotniczego, stwierdza, że obecnie „Azja rośnie w siłę”, a do Azji jest bliżej z Polski niż z Niemiec. Oszczędność 1000-1500 km to, jak zaznacza, „bardzo wydatne oszczędności” dla przewoźników.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Dr Samborska: „Apteka dla aptekarza” ocaliła byt prywatnych, indywidualnych aptek [WIDEO]

O walce z odwróconym łańcuchem dostaw i efektach ustawy „Apteka dla aptekarza” mówi dr Lucyna Samborska – prezes podkarpackiej rady aptekarskiej.

Dr Lucyna Samborska zauważa brak oraz ograniczony dostęp do leków, nawet tych produkowanych w Polsce. Opisuje proceder, w którym leki polskiej produkcji przetrzymywane są w aptekach, a następnie sprzedawane na zachód. Prawo wymaga, iż leki te muszą trafić do aptek w Polsce, jednak nie są w nich sprzedawane, a przygotowywane do eksportu. Insulina, która jest niezbędnym lekiem dla cukrzyków, w Polsce kosztuje 40 złotych, a w Niemczech 400, stąd takie zachowanie producentów i aptekarzy.

Nie możemy powiedzieć, że na 100% się udało, to jest praca naszego ostatniego rządu. […] Ten mechanizm odwróconego łańcucha jest tak rozwinięty, że trudno w krótkim czasie to naprawić.

Jak podkreśla dr Samborska, obecny rząd rozpoznał problem i podjął działania zaradcze, ale ze względu na wieloletnie zaniedbania, minie trochę czasu, zanim uda się zwalczyć tę patologię. Dodaje, że dodatkowym problemem dla polskiego pacjenta jest obecnie brak części składników, które dotychczas importowanych z Chin. Obecnie zaś wraz ze zmianą przepisów chińskich, dostęp do nich jest utrudniony.

Zmiana przepisów „Apteka dla aptekarza” sprawiła, że prywatne apteki indywidualne zachowały swój byt.

Prezes podkarpackiej rady aptekarskiej mówi, że sukcesem zakończyło się wprowadzenie przepisów projektu „Apteka dla aptekarza”. Dzięki ustawie firmy zagraniczne m.in. z Izraela i Holandii nie będą mogły rozwijać swoich sieci kosztem aptek indywidualnych i bez płacenia podatków. Sieci te omijały bowiem płacenie podatków, korzystając z luk prawnych.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.M.K./A.P.

Problemy Deutsche Banku. Niemcy zwalniają 18 tysięcy pracowników  

Liczba zwolnionych pracowników wzrosła do 18 tysięcy, jak informuje Deutsche Bank, liczba ta do 2022 ma wzrosnąć aż kilkakrotnie.

Podczas posiedzenia Rady Nadzorczej, największy niemiecki bank poinformował o zwolnieniu swoich pracowników, jest to liczba 18 tyś. osób, do 2022 roku liczba osób ma wzrosnąć do 74 tyś.

Zwolnienia pracowników w Deutsche Banku mają źródło w 2009 roku, kiedy to firma zaczęła mieć kłopoty finansowe w dziale bankowości inwestycyjnej. Kiedy Bank zaczął konkurować z dużymi bankami amerykańskimi, nałożone na niego zostały ogromne kary finansowe, m.in. w wysokości 630 milionów dolarów za zarzut prania brudnych pieniędzy.

Będąc w sytuacji kryzysowej Deutsche Bank zamierzał połączyć się ze swoim konkurentem – Commerzbankiem w celu wzmocnienia swojej pozycji. Po dłuższych rozmowach zarządcy stwierdzili, że porozumienie nie przyniesie dostatecznych zysków.

M.N.

 

 

Polacy żenią się z Ukrainkami – w zeszłym roku polscy mężczyźni zawarli z nimi 1338 małżeństw

Zgodnie z badaniami prof. Piotra Szukalskiego znacznie wzrosła liczba małżeństw zawieranych rocznie przez Polaków z Ukrainkami i Polek z Ukraińcami.

Jak podaje „Dziennik Polski”, rośnie liczba małżeństw polsko-ukraińskich. W przeciągu ostatnich trzech lat liczba związków polsko-ukraińskich wzrosła aż czterokrotnie. Wzrost ten widoczny jest przede wszystkim w Krakowie, Warszawie i Wrocławiu, czyli ośrodkach uznawanych za główne skupiska imigrantów ze wschodu. Rośnie także liczba dzieci urodzonych w mieszanych związkach. Ukraińskie żony urodziły w 2018 roku w Polsce ponad 2,1 tys. dzieci, czyli 27 razy więcej niż 8 lat temu.

Polki preferują związki z przedstawicielami państw zachodniej Europy, podczas gdy Polacy wiążą się najczęściej z kobietami z Europy Wschodniej.

Takie wnioski wypływają z analiz prof. Piotra Szukalskiego, znanego socjologa i demografa z Uniwersytetu Łódzkiego. Potwierdza on ścisły związek między wzrostem migracji z Ukrainy do Polski a wzrostem liczby małżeństw.  Choć rośnie ilość zarówno małżeństw Polaków z Ukrainkami (ok. 200 w 2011, niecałe 400 w 2014 r., 1338 w 2018), jak i Polek z Ukraińcami (z 46 w 2011 r. do 259 w 2018), to zdecydowanie dominują te pierwsze. Polki wychodzące za mąż za cudzoziemców, częściej wybierają Brytyjczyków i Niemców. Badacz zauważa przy tym, że dane mogą być niedokładne ze względu na nierejestrowanie w Polsce części związków zawieranych przez jej obywateli za granicą.

Nasze stereotypowe wyobrażenie o krajach Europy Zachodniej i Wschodniej nakłada się tutaj na całkiem odmienne oczekiwania, a więc i strategie życiowe kobiet i mężczyzn.

Tak komentowała tę różnicę dla „Dziennika Polskiego”  dr Małgorzata Stefanowicz z krakowskiego Klubu Jagiellońskiego. Stwierdziła, że mężczyźni cenią urodę i umiejętność „zaopiekowania” się nimi, ich dziećmi i domem, podczas gdy dla kobiet istotniejszy jest status społeczny związany zarówno z wykształceniem i zawodem, jak i krajem pochodzenia. Ukraina, jak inni nasi wschodni sąsiedzi postrzegana jest jako kraj mniej prestiżowy od państw zachodnich. Mimo to, Ukraińcy  w statystykach małżeństw  Polek z cudzoziemcami wyprzedzili Hiszpanów, plasując się na trzecim miejscu.

Jak dodaje Zbigniew Bartuś z „Dziennika Polskiego” podwojeniu w ciągu ostatnich czterech lat uległa liczba małżeństw polsko-białoruskim (ze stu do dwustu).

A.P.

Bogatko: Sytuacja w europarlamencie jest mocno nieprzewidywalna – do wyborów 17 lipca nie możemy być niczego pewni

Jak niemiecka scena polityczna zareagowała na kandydaturę Niemki na stanowisko przewodniczącego KE? Odpowiada korespondent Radia WNET w Niemczech, Jan Bogatko.

Jan Bogatko  komentuje reakcję mediów niemieckich na głosowania, które odbyły się wczoraj w europarlamencie. Jak stwierdza, w Niemczech trwa teraz „awantura o Urszulę”.

[Jest – przyp. red.] wielka opozycja ze strony SPD przeciwko jej kandydaturze. SPD czuje się wściekła, że została w pewien sposób pominięta w tych negocjacjach i że nie wspaniały lewicowy kandydat Timmermans zostanie szefem Komisji Europejskiej.

Jak zaznacza, oddalenie kandydatury Fransa Timmermansa jest bardzo niekorzystne dla rządu Angeli Merkel oraz partii CDU, na której czele stoi. Kandydatura Ursuli von der Leyen stawia pod znakiem zapytanie rządzącą w Niemczech koalicję CDU/CSU-SPD. Wynika to z ostrego sprzeciwu niemieckich socjaldemokratów wobec kandydatki na przewodniczącą Komisji Europejskiej. Korespondent przywołuje wypowiedź Paula Ziemiak z CDU dla Süddeutsche Zeitung, który na pytanie o to, czy dalsza koalicja ma jeszcze sens, stwierdził, że „to SPD musi podjąć decyzję”. Bogatko, wątpi jednak w to, żeby miała ona faktycznie zostać zerwana, wskazując, że przedterminowe wybory nie opłacają żadnej ze stron. Korespondent Radia WNET w Niemczech przytacza także ostatnie sondaże, w których najmocniej zyskują zieloni, a nie partie rządzące CDU oraz SPD.

To, co dzieje się w europarlamencie jest mocno nieprzewidywalne […] to bardzo nieprzejrzysty i niedemokratyczny moloch.

Jak mówi Bogatko, przedstawiciele niemieckiej lewicy nie mogą się pogodzić z tym, że kandydaturę dotychczasowego wiceprzewodniczącego KE zablokowały „prawicowe państwa jak Węgry”. Socjaliści wytaczają wielkie działa w obronie Timmermansa. Z tego powodu trudno przewidzieć wynik wyborów, które będą miały miejsce 17 lipca. O samej kandydatce korespondent mówi, że pochodzi z katolickiej rodziny, a niektóre z jej siódemki dzieci były w Polsce na Erazmusie. Zaznacza, że miała tylko jedną wpadkę, mówiąc o Polsce, kiedy stwierdziła w jednym z programów telewizyjnych, że w naszym kraju jest „demokratyczny ruch oporu”. Dodaje, że zarówno w Niemczech, jak i w Unii nie można zrobić kariery bez liczenia się z poprawnością polityczną. Mówi o kandydaturze von der Leyen, że „nie będzie to rewolucja, tylko mniejsze zło”.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.M.K./A.P.

Bogatko: Porażkę kandydatury Timmermansa media niemieckie traktują jako przejaw słabości Angeli Merkel [VIDEO]

O zaskoczeniu niemieckich mediów, nowej kandydatce na przewodniczącą KE i ideowych korzeniach Fransa Timmermansa mówi Jan Bogatko, korespondent Radia WNET w Niemczech.


Jan Bogatko komentuje zaskoczenie mediów niemieckich odnośnie do kandydatury Ursuli von der Leyen do objęcia szefostwa Komisji Europejskiej. Panowało w nich przekonanie, że skoro ustalono, że zostanie nim Frans Timmermans, to tak się stanie. Porażka kandydatury Timmermansa została odebrana jako osobista porażka kanclerz Angeli Merkel.

Frans Timmermans jest socjalistą. Pochodzi z partii bardzo ciekawej zresztą, która w latach 20., a konkretnie w czasie bitwy warszawskiej 1920 r. […] była oczywiście po stronie Stalina i zwycięskiego marszu demokracji na Europę i w zasadzie ten marsz o demokrację europejską, kontynuował przecież Timmermans.

Jak podkreśla, von der Leyen jest kandydatką, ale jeszcze nie przewodniczącą. Socjaliści mogą bowiem chcieć zablokować jej kandydaturę. O przewodniczącej KE in spe Bogatko mówi, że jest córką byłego premiera Dolnej Saksonii Ernsta Albrechta I żoną Heika von der Leyena z rodziny producentów jedwabiu, która w XVIII w. została uszlachcona. Nie jest to jednak arystokracja, jak mówi się czasem w mediach. Korespondent  mediów WNET zauważa, że minister obrony Niemiec nie krytykował zbytnio poczynań polskiego rządu, choć w jednym programów stwierdziła, że w Polsce jest „demokratycznych ruch oporu” przeciwko rządowi.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.M.K./A.P.

Kapitan Edmund Brożek: Byłem w konspiracji będąc jednocześnie robotnikiem przymusowym

Konspiracja, roboty przymusowe, ukrywanie Żydów, złożone relacje z Niemcami i Sowietami — o tym opowiada kapitan Edmund Brożek,  Prezes Związku Żołnierzy Armii Krajowej.

Kapitan Edmund Brożek, Prezes Związku Żołnierzy Armii Krajowej opowiada o swojej historii w szeregach Armii Krajowej od samego początku wojny. Opowiada także o okresie konspiracji i o swych bogatych doświadczeniach.

W 1939 roku była mobilizacja. Pamiętam wielki lament, bo mężczyźni dostawali powołana do wojska i od tego zaczęło. W nas w naszym domu, bo mieszkaliśmy przy lesie, była konspira. Takie spotkania konspiracyjne odbywały się, gdyż z początku nie wiedziałem o wszystkim. Jak aresztowali pierwszego, który był w konspiracji, o czym od początku nie widziałem, Józefa Klada ps. Michał, to dopiero dowiedziałem się o istnieniu konspiracji.

Gość „Poranka WNET” wspomina swoje dzieciństwo. Jego ojciec był peowiakiem i zajmował się handlem, a matka przędła. Posiadali 3 morgi ziemi w Dominiczynie. W chwili wybuchu wojny nie miał jeszcze 18 lat. Po 1941 r. jego brata Niemcy wywieźli na roboty.

„Był taki Niemiec w Adampolu –  Selinger […] Ten Selinger na pewno współpracował z ZWZ-AK. (może z Klaudą w sanatorium się dogadali), bo jego nie wolno było zaczepiać. Jeździł po lesie linijeczką. […] Po miesiącu mnie uwolniono. Niemcy się za mną wstawili, bo miałem kartę przymusowego robotnika.”

Podobnie jak brat Edmund Brożek został pracownikiem przymusowym. Pracował przy sianiu nawozów – azotniaka niebieskiego, który był szkodliwy, tak, że po każdym siewie musiał się wykąpać. Opowiada także, że administrator dworu, w którym pracował, przynosił jedzenie partyzantom sowieckim, by zostawili dwór w spokoju.

Była jedna rodzina u nas w Dominczynie. Nazywali się Nuhyn. Dwie Żydóweczki i jeden syn. Kiedy zaczął się pogrom, wyemigrowali, nie wiem gdzie. Jak chodziłem w Chylininie na roboty przymusowe, to była rodzina żydowska i ten Żydek, młody, przystojny był tłumaczem u Niemców, a dwie Żydóweczki razem z nami pracowały. I ten Żydek już czuł, że będzie pogrom.

Rozmówca Krzysztofa Skowrońskiego odpowiada na pytanie o wspomnienia związane z zagładą Żydów. Jak mówi, młody żydowski mężczyzna wybudował w lesie bunkier, w którym schronił się razem ze swoją rodziną. Jednak człowiek ten został pewnego dnia dostrzeżony przez Niemca, który ścigał go, aż ten nieopatrznie doprowadził go do bunkra. Tam Niemiec zabił całą rodzinę.

Moja siostra przechowywała Żydóweczkę. Po aresztowaniach, w 42, moja siostra Stanisława (Wojtaluk z domu) uciekła do Poznania, a przedtem Lucjan Kędzierski z Łowiszowa blisko Dominczyna wcielił się do policji granatowej u Niemców i tam se upodobał jakąś Żydóweczkę. I tam, gdy moja siostra uciekła do Poznania, to już tam zabezpieczył jej mieszkanie i tam tę Żydówkę do tej siostry aż do wyzwolenia.

Kapitan Brożek wspomina także inną historię związaną z Holocaustem. Jak mówi, po wyzwoleniu Poznania, Sowieci, widząc elegancko ubranego Lucjana, stwierdzili, że to „pamieszczyk” i chcieli go zastrzelić. Wtedy ocaliła go kobieta, dotychczas przez niego ukrywana, która przekonała żołnierzy, by ich zostawili. Jak mówi, żyje ona do dzisiaj, mając ok. 90 lat.

Na koniec kapitan przytacza wiersz ku czci walczących o niepodległość Polski w czasie wojny i zaraz po niej.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.M.K/A.P.

Czarnecki: Sprawa kandydatury Timmermansa to element starcia krajów starej i nowej UE [AKTUALIZACJA: 11:20][VIDEO]

O tym, dlaczego Frans Timmermans nie został kandydatem na szefa KE i jak wyglądają rozgrywki wokół kluczowych stanowisk unijnych – opowiada europoseł Ryszard Czarnecki.

Ryszard Czarnecki opowiada z Brukseli o przebiegu niekończącego się szczytu Rady Europejskiej. Europosłowie nie mogą dość do porozumienia odnośnie do obsady najważniejszych stanowisk w Unii Europejskiej. Polskim europarlamentarzystom udało się zablokować kandydaturę Fransa Timmermansa na szefa Komisji Europejskiej.

Tak naprawdę ten szczyt był kolejną odsłoną starcia między starą unią, dawną EWG, a nową unią, ponieważ kandydatura Timmermansa została uzgodniona przez kraje EWG: Niemcy, Francję, Holandię, Włochy i miała ona być narzucona krajom nowej unii.

Jak podkreśla gość „Poranka WNET” kandydatura socjalisty w sytuacji, gdzie socjaliści przegrywają wybory wszędzie w unii poza Hiszpanią, jest nielogiczna. Główną rolę w jej zblokowaniu odegrały kraje Grupy Wyszehradzkiej. Czernecki stwierdza, że Polska pokazała, że bez niej nie można nic zrobić w UE, jeśli chodzi o sprawy personalne. W najbliższym czasie prowadzone będą w tej sprawie rozmowy bilateralne. Głosowanie nad nowym szefem Komisji Europejskiej planowo powinno nastąpić 17 lipca. Z głównych stanowisk unijnych najwcześniej obsadzone zostanie posada przewodniczącego Parlamentu Europejskiego, którego nazwisko poznamy już jutro. Europoseł podkreśla, że walka o obsadę stanowisk europejskich to rozgrywka, w której bierze się pod uwagę zachowanie równowagi między różnymi grupami w Unii.

Wysłuchaj pierwszej części rozmowy już teraz!

 

AKTUALIZACJA:

Ryszard Czarnecki ponownie połączył się z Krzysztofem Skowrońskim, aby streścić przebieg wznowionego szczytu Rady Europejskiej, gdzie jak twierdzi, doszło do prób przekonania delegatów ze Słowacji, w tym socjalistycznego premiera Petera Pellegriniego, do głosowania na do tej pory odrzucaną kandydaturę Fransa Timmermansa, które jednak skończyły się porażką.

Podział między starą unią a nową unią się odradza, a kandydatura Timmermansa tylko by go pogłębiła.

Europoseł podkreśla, że Timmermans jest człowiekiem, który wielokrotnie ostro atakował nie tylko Polskę, ale cały szereg państw europejskich. Komentując poparcie Donalda Tuska dla jego kandydatury, stwierdza, że Tusk zajmuje tutaj to samo stanowisko co kanclerz Angela Merkel. Jednocześnie postępuje wbrew pozycjom Europejskiej Partii Ludowej, do której należy czy Platformy Obywatelskiej, której przewodniczący mówi, że „nie ma zgody na Timmermansa”. Dodaje,  że przewidywany na 17 lipca termin wyborów szefa KE może zostać przesunięty nawet na jesień, jeśli w negocjacjach zapowiedzianych na 15 lipca nie dojdzie do porozumienia. Podkreśla, że późniejszy termin wybory nie byłby niczym niezwykłym w dotychczasowej praktyce unijnej, gdyż podobnie bywało już w przeszłości.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.M.K./A.P.