Jarosław Gowin o nowej ustawie o uczelniach: Uczelnie powinny się bać jednego: utrzymania status quo

W nowej ustawie przewidziane będzie funkcjonowanie trzech różnych typów uczelni. Obok uczelni dydaktycznych i badawczo-dydaktycznych należałoby wyłonić grupę uczelni badawczych.

W rozmowie z PAP minister Nauki i Szkolnictwa Wyższego tłumaczył, na czym będą polegać zmiany, które ma wprowadzić nowa ustawa o uczelniach wyższych.

Mam świadomość, że ustawa będzie budzić kontrowersje. Cokolwiek zaproponujemy, i tak trzy czwarte środowiska będzie niezadowolone. Opinie wewnątrz środowiska są bardzo zróżnicowane, w każdej kwestii ściera się kilka–kilkanaście podejść. Jesteśmy otwarci na dialog i krytykę. Będziemy modyfikowali nasze podejście, ale zmiany muszą być naprawdę głębokie i nie możemy z nimi dłużej czekać – twierdzi minister i zapewnia, że  jedyną rzeczą, której powinno się bać środowisko naukowe, jest utrzymanie status quo.

Gowin uważa, że dzisiaj gramy w drugiej lidze, podczas gdy w wielu krajach Europy, nie mówiąc o Azji, trwają intensywne prace prowadzące do zreformowania systemów szkolnictwa wyższego: – Jeśli będziemy stali w miejscu – albo nawet szli do przodu w takim tempie, w jakim szliśmy przez ostatnie dwadzieścia kilka lat – to za chwilę spadniemy z drugiej do trzeciej ligi. Nie można do tego dopuścić. Od samego początku, gdy pojawiłem się w tym rządzie, prowadzimy najszersze konsultacje środowiskowe, jakie kiedykolwiek miały miejsce. Wierzę, że te konsultacje przekonały środowisko akademickie do dwóch rzeczy: po pierwsze, że traktujemy ten dialog poważnie, a po drugie – że na serio traktujemy też zapowiedzi głębokich reform.

Dalej szef resortu nauki wyjaśnia, że wszystkie zagadnienia związane ze szkolnictwem wyższym i nauką ministerstwo chce zawrzeć w jednej ustawie: – Dzisiaj wydaje się też przesądzone, że w nowej ustawie przewidziane będzie funkcjonowanie trzech różnych typów uczelni. Obok uczelni dydaktycznych i badawczo-dydaktycznych należałoby wyłonić grupę uczelni badawczych – a więc takich, których zadaniem będzie ściganie się z najlepszymi europejskimi ośrodkami akademickimi i podniesienie pozycji polskich uczelni w rankingach.

Jedynym wyjątkiem może być osobna ustawa regulująca działalność PAN. PAN nie podlega Ministrowi Nauki i Szkolnictwa Wyższego; nadzór nad nią sprawuje Prezes Rady Ministrów. – Środowisko PAN przygotowuje projekt nowej ustawy i poważnie rozważa możliwość powołania w oparciu o PAN nowej uczelni – uniwersytetu badawczego – poinformował minister.

Dalej Gowin wyjaśniał, że ustawie 2.0 przyświecają trzy główne cele: – Po pierwsze, będzie to poszerzenie autonomii uczelni, po drugie – jednoznaczny kurs na podnoszenie jakości, zarówno dydaktyki, jak i badań naukowych. I po trzecie – musimy poprawić model zarządzania uczelniami. Obecna formuła, w czasach globalnej konkurencji, jest wyraźnie nieefektywna. Według niego jak najszerszy zakres rozstrzygnięć powinien zostać przeniesiony na poziom regulacji wewnątrzuczelnianych – zwłaszcza statutów uczelni, gdyż środowisko akademickie zasługuje na zaufanie.

Podnoszenie jakości ma polegać na zmianie zasad parametryzacji. Zdaniem ministra, należy odejść od tzw. punktozy, czyli zbyt zalgorytmizowanego systemu oceny jednostek: – Powinniśmy wprowadzić większą wagę czynnika eksperckiego. Chcemy też, aby prawa do nadawania doktoratów i habilitacji miały nie te uczelnie, które zatrudniają odpowiednio liczną samodzielną kadrę naukową, lecz te, które realnie prowadzą badania.

Planowane są również zmiany w modelu zarządzania uczelniami: – Ministerstwo będzie zmierzało do tego, aby na uczelniach pojawiło się nowe ciało – rady powiernicze. Byłyby wybierane przez senat uczelni. Miałyby się składać mniej więcej w połowie z przedstawicieli uczelni i w połowie z osób reprezentujących otoczenie społeczno-gospodarcze. Rada powiernicza wybierałaby rektora– tłumaczył Gowin.

Natomiast podstawową zmianą, dotycząca studentów, byłoby podniesienie poziomu wymagań ze strony uczelni, odejście od masowości kształcenia i postawienie na wysoką jakość nauczania. Jeżeli powstaną uczelnie badawcze, to podstawową formą studiów powinien być udział w realnych badaniach. – Na pewno przesądzone jest, że w przyszłej ustawie odpłatność za studia nie zostanie wprowadzona – zaznaczył minister.

Co zaś się tyczy studiów doktoranckich, to – dzisiejszy model studiów doktoranckich prowadzi do marnowania czasu: i przez tych, którzy prowadzą zajęcia, i przez samych doktorantów. Będziemy dążyli do tego, by stworzyć szkoły doktoranckie, najlepiej o charakterze międzynarodowym. Poważnie rozważamy myśl, by studia doktoranckie – może poza częścią kierunków humanistycznych – prowadzić w języku angielskim. Nowy model studiów doktoranckich zakłada, że podstawową formą studiowania byłby realny udział w badaniach naukowych, a nie „odbębnianie” niezwiązanych z tematyką doktoratu zajęć. Na pewno będziemy dążyli do zawężenia grup uczelni, które mają uprawnienia do nadawania stopnia doktora. Te uprawnienia będziemy wiązać z nową parametryzacją – podkreślił Gowin.

[related id=”3616″ side=”left”]

W ministerstwie pojawił się pomysł tzw. dużego doktoratu, który jest koncepcją wiceministra Łukasza Szumowskiego – nie nie jest zaś stanowiskiem ministerstwa– zastrzegł szef resortu.  – To rozwiązanie przewiduje, że przepustką do samodzielności naukowej powinno być spełnienie dwóch warunków: zrobienie doktoratu i zdobycie samodzielnego grantu naukowego. Zgodnie z tym pomysłem polskie doktoraty powinny być równoważne anglosaskiemu PhD. Wówczas habilitacja byłaby zbędna. Dzięki temu rozwiązaniu można by nie tylko podnieść poziom doktoratu, ale też sprawić, że pracownicy będą szybciej zyskiwać samodzielność naukową. Dziś uzyskują ją dopiero wraz z habilitacją, średnio w wieku 46 lat, a więc o 10–15 lat później niż naukowcy na Zachodzie.

W jednym z projektów złożeń do Ustawy 2.0 pojawił się pomysł, żeby profesorowie po 70. roku życia wyłączani byli z procesu podejmowania decyzji na uczelniach i przechodzili w stan spoczynku. Jarosław Gowin podaje się za zwolennika propozycji, która została zawarta w programie PiS i Zjednoczonej Prawicy. Nie jest jednak pewny, czy budżet udźwignie to rozwiązanie: – Służyłoby ono uhonorowaniu wybitnych naukowców, a z drugiej strony doprowadziłoby do odmłodzenia kadry polskich uczelni. To bardzo potrzebne. Tym bardziej, że kilkadziesiąt tysięcy młodych polskich naukowców wyemigrowało z Polski i pracuje na uczelniach zagranicznych.

Minister uważa, że jednym z najtrudniejszych, najbardziej spornych tematów jest proces wyłaniania uczelni badawczych: – Na pewno nie będzie tak, że ministerstwo wskaże arbitralnie uczelnie, które miałyby uzyskać taki status. Chcemy stworzyć jasne, transparentne kryteria zarówno wejścia do tej grupy, jak i wypadnięcia z niej. Kryteria te powinny być powiązane przede wszystkim z wysoką jakością badań naukowych prowadzonych na uczelni.

 

PAP/lk

Badania fizyków z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu mogą pomóc w tworzeniu innowacyjnych komputerów

Fizycy z Torunia realizują dwa projekty związane z oddziaływaniem układów atomowych ze światłem. Wyniki badań mogą przyczynić się do budowy komputerów kwantowych o wysokiej mocy obliczeniowej.

Celem naszych badań jest wykorzystanie nanocząstek do sterowania oddziaływaniem światła z materią. Są to bardzo małe drobinkina ogół metalu, mające rozmiar tysiąc razy mniejszy niż grubość włosa ludzkiego, a ich cechą wyjątkową jest to, że działają na światło jak anteny. Mogą jak odbiorniki skupiać promieniowanie świetlne w bardzo niewielkich obszarach np. ogniskować je na cząsteczce czy na kropce kwantowej. Mogą też działać jak nadajnikipobierać energię z cząsteczki i wysyłać ją w świat – powiedziała Agencji Prasowej kierownik obu projektów, dr Karolina Słowik.

Pierwszy z projektów finansowany jest przez Fundację na rzecz Nauki Polskiej, częściowo w ramach Programu Operacyjnego Inteligentny Rozwój Unii Europejskiej. Środki na realizację drugiego  pochodzą z konkursu Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego i DAAD (Niemieckiej Centrali Wymiany Akademickiej). Projekty realizowane są we współpracy z niemieckimi grupami badawczymi. Wcześniej dr Słowik z Instytutu Fizyki UMK pracowała przy stworzeniu pierwszego na świecie miniaturowego układu scalonego dla fotonów. Efekt badań został opublikowany na łamach prestiżowego pisma „Nature Photonics”

Projekty są innowacyjne, gdyż ich celem jest realizacja wielu doświadczeń na bardzo małych obszarach przestrzeni. Są one już robione przez naukowców, np. doświadczenia kwantowo-optyczne, ale na dużych stołach optycznych. Wykorzystanie nanocząstek oznacza miniaturyzację zarówno w przestrzeni, jak i w czasie. Daje także możliwość przetwarzania większej ilości informacji jednocześnie i przykładowo może pozwalać na większą moc obliczeniową przyszłych komputerów kwantowych – dodała dr Słowik.

Jak podkreśliła – moce obliczeniowe istniejących już urządzeń tego typu są niskie. Celem jest ich przyspieszenie i zwiększenie ich możliwości. Nasze badania są teoretyczne, więc ich bezpośrednie zastosowanie jest naukowe. Dzięki temu, że oddziaływanie światła z atomami może być sterowane przez nanocząstkiotwierają się nowe mechanizmy oddziaływań np. cząsteczki będą chciały oddziaływać jednocześnie z polem magnetycznym i elektrycznym. Różne mechanizmy mogą się wzmacniać bądź wygaszać. Jeżeli się wzmacniają, to możemy myśleć o bardzo wydajnych źródłach światła, które ma specjalne, kwantowe właściwości. Możliwe jest też wydłużenie czasu życia cząsteczek.

Jeżeli wzbudzimy cząsteczki do stanu wyższego energetycznie, to one mogą trwać w tym stanie tysiące razy dłużej niż zwykle, zamiast wrócić natychmiast do stanu podstawowego. Ma to zastosowanie do przetwarzania m.in. informacji kwantowej. Nasze badania nie są szczególnie kapitałochłonne, ale mogą mieć duże znaczenie dla rozwoju optyki kwantowej – zakończyła dr Słowik.

W prace zespołu badawczego na UMK w Toruniu zaangażowani są również studenci, którym takie doświadczenie może bardzo przydać się w przyszłości.

Cieszę się, że już na studiach zostałam włączona do pracy badawczej, bo normalne zajęcia na tym kierunku przypominają mocno lekcje w szkole, a to doświadczenie jest czymś zupełnie innym. Szczególnie, że zajmujemy się bardzo aktualną tematyką związaną z rozwojem technologicznym – powiedziała Agencji Prasowej studentka Miriam Kosik.

 

(PAP)/ jn

 

23 lutego przypada Ogólnopolski Dzień Walki z Depresją. Naukowcy z Politechniki Krakowskiej pracują nad nowym lekiem

Substancje, nad którymi pracują naukowcy z PK, będą w stanie spowodować szybką poprawę nastroju, wyeliminować stany lękowe, bezsenność, a w niektórych przypadkach nawet złagodzić objawy schizofrenii.

Naukowcy z Politechniki Krakowskiej pracują nad stworzeniem nowych leków przeciwdepresyjnych. Jak zapowiadają, związki, które opracowują, mogą być także skuteczne w leczeniu schizofrenii i choroby Alzheimera.

Uczestnicy projektu chcą uzyskać nowe substancje aktywne, które będą oddziaływać na ośrodkowy układ nerwowy, i opracować innowacyjne metody otrzymywania związków do produkcji leków psychotropowych. Nowa metodologia ma być bardziej ekologiczna i ekonomiczna. Dzięki niej będzie można nie tylko wytwarzać nowe związki, ale również leki, które już są dostępne w aptekach.

Jak zauważyła w rozmowie z PAP kierująca projektem dr inż. Jolanta Jaśkowska, obecnie na rynku farmaceutycznym brakuje skutecznych, szybko działających leków antydepresyjnych, nie wywołujących efektów ubocznych. – Poszukujemy związków będących bazą do produkcji nowych antydepresantów, które usuną obecne ograniczenia – powiedziała kierownik.

Związki, którymi się zajmuje mój zespół (arylopiperazyny), wykazują szerokie działanie – zaznaczyła. Można je stosować jako leki przeciwbakteryjne albo wykorzystywać w chorobach układu krążenia. Mogą mieć także oddziałanie terapeutyczne w leczeniu choroby Alzheimera i schizofrenii. Naukowcy skupiają się na opracowaniu nowych antydepresantów. Zamierzają jednak rozwijać projekt wielokierunkowo – tak, by uzyskać efekty także w leczeniu innych chorób.

Substancje, nad którymi pracują naukowcy z PK, mogą spowodować szybką poprawę nastroju, wyeliminować lęki, bezsenność, a w niektórych przypadkach także złagodzić objawy schizofrenii.

– Generalnie za ich pomocą dążymy do zwiększenia poziomu serotoniny w organizmie. Bazą wyjściową do tych poszukiwań są związki, o których wiemy, że mogą wykazywać albo wykazują pożądane przez nas działanie, ale poszukujemy takiej modyfikacji w ich strukturze, która pozwoli nam uzyskać lepsze efekty w leczeniu chorych na depresję – wyjaśniła kierowniczka projektu.

Badania radioreceptorowe nowych związków prowadzone są w Zakładzie Chemii Leków Instytutu Farmakologii PAN. – Na razie badamy aktywność naszych substancji w odniesieniu do trzech podstawowych receptorów. W takich badaniach otrzymujemy informacje, czy związek, który odkryliśmy, wiąże się z receptorem. A jeśli tak – to jak silnie. Pierwsze wyniki badań in vitro są bardzo obiecujące. Potwierdzają, że nasze związki wiążą się z receptorami bardzo silnie i selektywnie. W ostatniej fazie projektu będziemy także prowadzić badania in vivo, czyli na zwierzętach – ujawniła chemiczka.

Drugim ważnym celem projektu jest opracowanie nowych metod syntezy związków o działaniu antydepresyjnym. Metody te będzie można stosować zarówno do otrzymywania istniejących już na rynku leków, jak i nowych substancji.

– Szukaliśmy rozwiązań, które będą bardziej wydajne, bardziej ekonomiczne i bardziej ekologiczne, zgodne z zasadami „zielonej” chemii. Mogę potwierdzić, że na obecnym etapie badań mamy już opracowane dwie nowe metody. Przygotowujemy się do ich opatentowania – powiedziała dr Jaśkowska.

Jak wyjaśniła, działania zaproponowane przez jej zespół skrócą proces produkcji leków o kilka czasochłonnych i kosztownych faz. – Według naszych metod czas, w którym zachodzi pożądana przez nas reakcja chemiczna, wynosi kilka minut, a w niektórych przypadkach zaledwie kilkadziesiąt sekund. Nasze pomysły pozwoliły też ograniczyć udział toksycznych rozpuszczalników w procesie powstawania nowych związków – powiedziała nasza rozmówczyni.

Wstępne wyniki badań naukowców z PK wywołały już zainteresowanie rynku farmaceutycznego. – My odkrywamy związki, które są kandydatami na lek, dla firm farmaceutycznych to baza do prowadzenia dalszych prac na drodze do wprowadzenia leku na rynek – zaznaczyła dr Jaśkowska.

Naukowcy z Wydziału Inżynierii i Technologii Chemicznej Politechniki Krakowskiej współpracują z PAN, Warszawskim Uniwersytetem Medycznym oraz Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego. Projekt jest finansowany w ramach programu „Lider” VI Narodowego Centrum Badań i Rozwoju.

 

PAP/lk