Kazimierz Gajowy o zmianach politycznych na Bliskim Wschodzie, umacnianiu się Rosji w regionie i słabnięciu pozycji Stanów Zjednoczonych oraz o sytuacji w Izraelu i odmrożeniu turystyki w Libanie.
Kazimierz Gajowy mówi, że gorąco jest w bliskowschodniej polityce. Dawniej zwaśnione kraje odnawiają wzajemne stosunki. Egipt odnawia stosunki z Turcją, po tym jak w 2013 r. obecny prezydent Abd al-Fattah as-Sisi obalił swojego poprzednika Muhammada Mursiego, ze wspieranego przez Ankarę Bractwa Muzułmańskiego. Podobnie Arabia Saudyjska z Syrią. W tej ostatniej wbrew oczekiwaniom niektórych utrzymał się przy władzy prezydent Baszar Al-Asad. Nie podzielił on losu Muammara Kaddafiego. Asadowi pomogła słaba polityka Stanów Zjednoczonych i zdecydowana Rosji na Bliskim Wschodzie. We Władimirze Putinie część Libańczyków, jak mówi nasz korespondent, widzi zbawiciela.
Biden jest postrzegany jako miękki polityk.
Gajowy stwierdza, że obecna sytuacja w Izraelu sprzyja Hezbollahowi. Brak wewnętrznej stabilizacji w tym pierwszym daje oddech Partii Boga. W maju będzie funkcjonować w Libanie turystyka, świecka i pielgrzymkowa, na co czeka wielu Libańczyków.
Dr Bruno Surdel o sytuacji w ogarniętej wojną domową Libii i interesach innych państw w tym kraju, oraz o działaniach Turcji i Rosji w regionie, zmiennej polityce Trumpa i zabiciu irańskiego generała.
W tej części świata dyktatura sprawdza się najlepiej. Taka jest opinia moja i moich studentów.
Dr Bruno Surdel o sytuacji w Libii. Turcja chce do tego afrykańskiego państwa wysłać wojska, aby wesprzeć uznawany przez społeczność międzynarodową rząd premiera Fajiza as-Sarradża. Obecnie większość kraju kontroluje Haif al-Haftar, który razem z Kaddafim brał udział w obaleniu króla Libii, by w latach 80. popaść w konflikt z dyktatorem. Opuścił kraj jako współpracownik CIA. Powrócił do Libii po wybuchu rewolucji przeciwko Kaddafiemu, którego obalenie nigeryjscy studenci naszego gościa nazywają nieszczęściem dla Afryki.
Rosja jest w Republice Środkowoafrykańskiej, jest w Syrii, jest też w Libii. […] Nazywa się ich najemnikami, ale są to prywatne firmy wojskowe pod nadzorem Kremla.
Obecnie Libia jest przedmiotem rozgrywki między Arabią Saudyjską, Emiratami Arabskimi, Rosją i Turcją. Nasz gość przypomina, że Ankara „bardzo mocno wspierała w Egipcie Bractwo Muzułmańskie i prezydenta Mursiego”, a „Arabia Saudyjska i Emiraty Arabskie wspierają obecny rząd Sisiego”. Dr Surdel dodaje, iż Fajiza as-Sarradża wspierają gangi plemienne, które trudnią się handlem migrantami. W kraju tym wciąż działa Daesh, choć przegrupowane. Komentuje politykę USA względem regionu.
Trump jest prezydentem pragmatycznym, kontraktowym. Jest to bardzo chybotliwa polityka i zmienna.
Zauważa, że bardziej stabilny kurs amerykańskiej polityce próbują nadać generałowie. Stwierdza, że „Trump chce mieć sukcesy w roku wyborczych”. Tłumaczyć to może wydaną przez niego decyzję o zabiciu irańskiego generała na lotnisku w Bagdadzie. Gen. Kasem Sulejmani, którego konwój samochodowy został zbombardowany przez Stany był dowódcą elitarnej jednostki Al Kuds. Wraz z nim zginął Abu Mahdi al-Muhandis, założyciel milicji Kataib Hezbollah. Dr Surdel zauważa, że Sulejmani został zabity, bo podległe mu oddziały atakowały placówki amerykańskie, takie jak ambasada w Iraku.
Analityk Centrum Stosunków Międzynarodowych następnie przedstawia sytuację w Nigerii. Jest ona nazywana gigantem Afryki ze względu na swoją powierzchnię i bogate złoża ropy. Jednocześnie jest krajem trawionym przez ogromną korupcję, nędzę i terroryzm.
Nigeria proporcjonalniej ma więcej ludzi żyjących w nędzy niż Indie. Ale są tam też gangi, które porywają, mordują, gwałcą. Rząd przyznaje, że to efekt nędzy (w której żyje ok. 95 proc. ludzi) […] Problemem też jest endemiczna korupcja i podział religijny.
Zyski z surowców naturalnych czerpie zamknięty krąg elit oraz według Nigeryjczyków „neokolonialiści z Zachodu”. Trwa konflikt między muzułmańskimi pasterzami a chrześcijańskimi rolnikami. Choć Nigeryjczycy przywiązani są do swojego państwa to większe znaczenie ma dla nich tożsamość plemienna i religijna.
O tym, jak Rafał Blechacz porwał widownię paryską oraz o aktualnych wydarzeniach politycznych we Francji opowiada Piotr Witt.
Tym razem nasz korespondent opowiada o pianiście Rafale Blechaczu. Występował on na festiwalu w Tours wraz z kwartetem Meccora w składzie: Wojciech Koprowski skrzypce, Michał Bryła altówka, Aleksandra Bryła drugie skrzypce i Tomasz Daroch wiolonczelna.
Kiedy na koniec mistrz odegrał brawurowego Poloneza As Dur, salę ogarnęło szaleństwo: brawa, wrzaski, wycie, krzyki, wszelkie hałaśliwe oznaki powszechnego entuzjazmu.
Dwa dni później zachwycili oni publiczność w czasie występu w Filharmonii Paryskiej. Piotr Witt podkreśla wirtuozerię Blechacza, która łączy się u niego z nonszalancją.
Polak podkreślający w wywiadach dla prasy swój katolicyzm, który nawet po przybyciu do Tokio, rozpytuje o najbliższą mszę może budzić zastrzeżenia, ale dlaczego w polskich przestawicielstwach ?
Mimo sukcesów za granicą Blechacz, w ocenie korepondenta Radia WNET, nie jest zbytnio wspierany przez polskie placówki dyplomatyczne. Zauważa przy tej okazji, że przestrzeń swobodnej wypowiedzi jest coraz bardziej ograniczana, czego przykładem jest sprawa dziennika New York Times. Gazeta zrezygnowała z publikowanie rysunków satyrycznych, po tym, jak jeden z nich- krytykujący Donalda Trumpa za ślepe podążanie za Izraelem- został oceniony jako antysemicki.
W felietonie nie zabrakło wątków dotyczących francuskiej polityki.
Sakrozy jest szarpany o wiele spraw, ale teraz jest głównie oskarżony […] o nadużycie władzy i niedozwolone czerpanie wiadomości w sprawie pani Bettencourt.
Witt komentuje zarzuty jakie ciążą na byłym prezydencie Francji. Główny udziałowiec koncernu L’Oreal pani Liliane Bettencourt miała przekazać pieniądze na kampanię wyborczą Sarkozyego. Ten ostatni próbował dowiedzieć się, jak przebiegają jej przesłuchania w tej sprawie, co przyczyną jego obecnych zarzutów. Poza właścicielką L’Oreal wspierać finansowego byłego prezydenta miał również przywódca Libii Mu’ammar al-Kaddafi.
– Obecnie w Libii istnieją dwa-trzy główne ośrodki władzy i cała masa mini-ośrodków. W państwie raczej nie działają mechanizmy skłaniające do scalenia tego kraju – mówi dr Witold Rodkiewicz.
Dr Witold Rodkiewicz, analityk Ośrodka Studiów Wschodnich, opowiada o trwających od zeszłego piątku walkach na obrzeżach Trypolisu, stolicy Libii. Siły rządowe odpierają atak przywódcy militarnego Chalifa Haftara, którego oddziały znajdują się około 10 kilometrów od centrum miasta.
„Istnieje stan pełnego chaosu i rozkładu państwa, tzn. mamy do czynienia z istnieniem kilku ośrodków władzy, w tej chwili dwóch-trzech, z całą masą miniośrodków”.
Anarchię pogłębia dodatkowo fakt, że libijskie społeczeństwo w dużym stopniu zorganizowane jest według klucza plemiennego.
„Zdaje się, że stosunkowo słabo funkcjonują lokalne mechanizmy, które skłaniałyby lokalne ugrupowania do tego, żeby skonstruować państwo”.
Gość Poranka przybliża sylwetkę wspomnianego wojskowego. Swoją karierę rozpoczął on jako młody oficer organizując spisek, który doprowadził do obalenia władzy królewskiej i objęcia władzy przez Mu’ammara al-Kaddafiego. U boku dyktatora był on jednym z prominentnych działaczy. W 1987 r. kierowana przez Haftara armia libijska prowadziła działania zbrojne w okolicach Czadu. W ich wyniku dostał się do niewoli, w której al-Kaddafi odciął się od niego. W tym czasie zainteresowali się nim Amerykanie, którym zależało na stworzeniu opozycji zbrojnej wobec przywódcy afrykańskiego państwa. Przetransportowano go do Stanów Zjednoczonych, gdzie podjął współpracę z CIA i otrzymał obywatelstwo tego kraju.
Dr Rodkiewicz mówi również o roli Rosji w trwającym konflikcie.