MON: W ubiegłym roku przybyło żołnierzy i wzrosła liczba oficerów kształconych na wyższych uczelniach

W 2016 roku nastąpił wzrost liczby żołnierzy. Jednocześnie minister obrony Antoni Macierewicz przeprowadził szeroką wymianę najwyższych kadr, która np. w Sztabie Generalnym objęła 90% stanowisk.

Informacja o zmianach na stanowiskach dowódczych i kierowniczych w Sztabie Generalnym WP, Dowództwie Generalnym Rodzajów Sił Zbrojnych, Dowództwie Operacyjnym RSZ, dowództwach komponentów lądowego, powietrznego, morskiego i specjalnego, w Żandarmerii Wojskowej, dywizjach, brygadach oraz na uczelniach wojskowych – to temat środowego zamkniętego posiedzenia sejmowej Komisji Obrony Narodowej.

W związku z posiedzeniem komisji Centrum Operacyjne MON podało, że w nastąpił wzrost liczby żołnierzy z 96 tys. w roku 2015 do 106 tys. w roku 2017.

„Powstrzymano falę odejść z armii oficerów i szeregowych. Poprzednie kierownictwo MON prowadziło politykę zmniejszania liczebności polskiej armii. O ile w roku 2015 odeszło o 528 więcej żołnierzy, niż planowano (…), to w roku 2016 odeszło o 656 mniej niż było zaplanowane (zakładano odejście 5500, a odeszło 4844)” – głosi komunikat.

Jak podał resort, „wzrosła liczba oficerów kształconych na wyższych uczelniach, z 490 w roku 2015 do 906 w roku 2017”. Awansowano ponad 27 tys. szeregowych, podoficerów i oficerów, w tym 25 generałów.

„Równocześnie minister obrony narodowej Antoni Macierewicz przeprowadził szeroką wymianę kadr na najwyższych stanowiskach w jednostkach operacyjnych, każdorazowo zastępując oficerów dobranych przez Platformę Obywatelską oficerami o dużym doświadczeniu bojowym w Iraku i Afganistanie, przeszkolonych we współpracy z wojskami NATO” – napisano.

„W Sztabie Generalnym zmiany objęły 90% stanowisk dowódczych, a w Dowództwie Generalnym 82%” – poinformowało MON. Ministerstwo przypomina nominację nowego szefa Sztabu Generalnego WP, gen. broni Leszka Surawskiego, dowódcy generalnego, gen. dyw. Jarosława Miki, dowódcy operacyjnego, gen. dyw. Sławomira Wojciechowskiego oraz dowódcy Wojsk Obrony Terytorialnej, gen. bryg. Wiesława Kukuły.

Środowe posiedzenie komisji zostało zwołane na wniosek PO. Posłowie Platformy wyrazili w środę oburzenie na decyzję o zamknięciu posiedzenia komisji. Klub PO zapowiedział wystąpienie o informację rządu w Sejmie na temat serii odejść z wojska, m.in. wysokich rangą dowódców. (PAP)

PAP/lk

Ćwiczenia dowódczo-sztabowe Zima’17. MON weryfikuje założenia nowego systemu dowodzenia wojskiem

Resort obrony podkreśla, że „ćwiczący nie znają planów przeciwnika, które odzwierciedlają faktyczne zmiany, zachodzące w środowisku bezpieczeństwa międzynarodowego, zidentyfikowane w ramach SPO”

Weryfikacja wstępnych założeń nowego systemu dowodzenia wojskiem – to jeden z celów ćwiczenia dowódczo-sztabowego Zima’17, które otworzył w poniedziałek minister obrony narodowej Antoni Macierewicz – poinformowało MON w komunikacie.

W ćwiczeniu uczestniczy ponad 1,7 tys. oficerów i żołnierzy na wszystkich szczeblach dowodzenia. W jego rozpoczęciu wzięli udział szef MON Antoni Macierewicz, wiceminister Tomasz Szatkowski, który jest pełnomocnikiem ministra ds. Strategicznego Przeglądu Obronnego, kierownicza kadra sił zbrojnych oraz zaproszeni goście.

„Jednym z celów ćwiczenia jest weryfikacja wstępnych założeń nowego systemu dowodzenia Siłami Zbrojnymi RP, który został wypracowany w ramach Strategicznego Przeglądu Obronnego. Jest to pierwsze od wielu lat ćwiczenie z udziałem najwyższego kierownictwa MON oraz przedstawicieli Biura Bezpieczeństwa Narodowego oraz innych ministerstw, a zarazem z udziałem Szefa Sztabu Generalnego WP jako Naczelnego Dowódcy SZ RP” – napisała w komunikacie Katarzyna Jakubowska z MON.

Ministerstwo podkreśliło, że „ćwiczący nie znają planów przeciwnika, które odzwierciedlają faktyczne zmiany, zachodzące w środowisku bezpieczeństwa międzynarodowego, zidentyfikowane w ramach SPO”. „Na podkreślenie zasługuje również fakt, że poprzednia reforma systemu dowodzenia nie była poprzedzona takimi ćwiczeniami” – zaznaczono.

We wprowadzonej w 2014 r. strukturze dowodzenia Sztab Generalny WP zajmuje się przede wszystkim planowaniem. Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych odpowiada głównie za szkolenie żołnierzy, a Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych – za ich użycie. Według min. Macierewicza obecny system powoduje niejasności co do podziału kompetencji pomiędzy organami dowódczymi i brak jednolitości dowodzenia. Prezydent Andrzej Duda w grudniu 2016 r., po wizycie w SG WP, mówił, że zmiany w systemie dowodzenia są konieczne, a obecne rozwiązanie ma liczne mankamenty. W jednym z wywiadów dla PAP prezydent ocenił, że obecny system dowodzenia „de facto prowadził do rozmycia odpowiedzialności”.

W połowie grudnia 2016 r. Szatkowski poinformował o testowaniu podczas gry wojennej modelu nowych rozwiązań. Zapowiedział, że planowane są następne testy, przy użyciu bardziej zaawansowanych instrumentów symulacyjnych. Wiceminister mówił wtedy, że w tej – wówczas testowanej – propozycji założono uproszczenie i ujednolicenie hierarchii w ramach systemu dowodzenia w trakcie pokoju, kryzysu i wojny. Założono też zachowanie tzw. połączoności na poziomie operacyjnym.

9 lutego Macierewicz powiedział, że zakończyły się wewnątrzresortowe konsultacje projektu zmian w systemie dowodzenia (przedłożenie zostało tam skierowane tuż przed Bożym Narodzeniem). Dodał, że projekt że zostanie opublikowany w marcu. Minister powiedział, że chciałby, aby dotycząca tego ustawa weszła w życie przed wakacjami.

PAP/lk

Państwa NATO do końca roku muszą zwiększyć wydatki na obronność. W 2014 r. wszystkie państwa Sojuszu się na to zgodziły

„To nie Stany Zjednoczone mówią Europie, żeby zwiększyć wydatki. To szefowie państw i rządów 28 członków NATO w 2014 roku zgodzili się, że powinniśmy zwiększyć wydatki obronne”.

Minister obrony USA James Mattis, który po raz pierwszy od objęcia urzędu przyjechał do Europy na spotkanie szefów resortów obrony NATO, wezwał sojuszników do zwiększenia wydatków. W przeciwnym wypadku zagroził „ograniczeniem zaangażowania” Stanów Zjednoczonych.

To nie Stany Zjednoczone mówią Europie, żeby zwiększyć wydatki. To szefowie państw i rządów 28 członków NATO w 2014 roku zgodzili się, że powinniśmy zwiększyć wydatki obronne. To kwestia wprowadzenia w życie czegoś, na co się zgodziliśmy. Cieszę się z każdej presji, wsparcia, by upewnić się, że tak się stanie – powiedział Stoltenberg na konferencji prasowej w przerwie obrad ministrów.

Sekretarz generalny podkreślał, że państwa NATO osiągają postępy: w 2015 roku udało się zahamować cięcia wydatków obronnych, a w 2016 roku 22 z 28 państw Sojuszu zwiększyło budżety na ten cel. Według danych opublikowanych we wtorek europejskie państwa NATO i Kanada zwiększyły w ubiegłym roku realne wydatki obronne o 3,8 proc., czyli o ok. 10 mld dolarów, jednak tylko pięć państw, w tym Polska, osiągnęło zalecany poziom wydatków obronnych w wysokości 2 proc. PKB. W 2014 roku państwa NATO zobowiązały się, że osiągną ten poziom w ciągu 10 lat.

Minister Mattis wyraził bardzo silne zaangażowanie (Stanów Zjednoczonych) w NATO, więzi transatlantyckie i wagę wzmacniania NATO (…). W tym samym czasie podkreślił, jak ważne jest sprawiedliwe dzielenie się obciążeniami i jak ważne jest, by kraje, które nie osiągają celu 2 proc. PKB, musiały podnieść wydatki obronne – relacjonował Stoltenberg.

Wszyscy, którzy wypowiadali się podczas spotkania, wyrazili mocne wsparcie dla tego zaangażowania, a wiele z tych krajów, które wydają mniej niż 2 proc., wyraziło ambicje, plany, zaangażowanie, żeby teraz naprawdę zacząć zwiększać wydatki obronne – dodał sekretarz generalny NATO.

Szef MON Antoni Macierewicz zadeklarował, że Polska będzie politycznie pomagać innym krajom NATO, zwłaszcza tym, które mają bardzo duży dochód narodowy, w podwyższaniu wydatków obronnych.

Minister potwierdził też, że w kwietniu do Polski przyjadą żołnierze z wielonarodowego batalionu, który zgodnie z decyzją szczytu NATO w Warszawie razem z podobnymi oddziałami w państwach bałtyckich wzmocni wschodnią flankę Sojuszu.

W środę Macierewicz, podobnie jak pozostali ministrowie, po raz pierwszy spotkał się z nowym ministrem obrony USA Jamesem Mattisem. Już przed obradami podkreślał on razem z sekretarzem generalnym NATO Jensem Stoltenbergiem, jak ważne są więzi transatlantyckie.

Jesteśmy wszyscy pod wrażeniem – ja z pewnością – zdecydowania i determinacji, bardzo jasnego stawiania sprawy przez zarówno sekretarza generalnego, jak i pana sekretarza obrony gen. Jamesa Mattisa, jeśli chodzi o konieczność wsparcia wszystkimi siłami NATO, wsparcia wschodniej flanki NATO, sprostania zagrożeniom, które niestety są coraz większe, i zmobilizowania wszystkich sił NATO i Stanów Zjednoczonych, aby te zagrożenia zostały powstrzymane – komentował po spotkaniu Macierewicz.

Mattis wezwał w środę w Brukseli sojuszników w NATO, by do końca roku zwiększyli swoje wydatki na obronność. Zagroził, że w przeciwnym wypadku Stany Zjednoczone ograniczą swoje zaangażowanie. Rekomendowany przez Sojusz poziom wydatków obronnych to 2 proc. PKB. W 2014 r. członkowie NATO zobowiązali się, że osiągną go w ciągu 10 lat.

Macierewicz podkreślił, że Polska wydaje już 2 proc. PKB na obronność. Mogliśmy powiedzieć, iż rząd, który od 14 miesięcy kieruje sprawami polskimi, w tym wojskowymi, sprostał temu wyzwaniu i nadal tak będzie – oświadczył.

Zapowiedział, że MON chce przedstawić projekt ustawy, która będzie obligowała do wydatków obronnych na poziomie 2 proc. PKB, ale liczonych według kryteriów NATO. Począwszy od budżetu na rok 2016 r. – zgodnie z ustawą – na finansowanie potrzeb obronnych przeznacza się corocznie wydatki z budżetu państwa w wysokości nie niższej niż 2 proc. PKB z roku poprzedniego. Wcześniej ustawa mówiła o minimum 1,95 proc.

Mattis zwracał się do krajów, które już wydają 2 proc. PKB na obronność, by pomogły innym sojusznikom osiągnąć ten poziom. Macierewicz, pytany o te słowa, zapewniał, że nie ma zagrożenia, byśmy cokolwiek nadpłacali.

Oczywiście chodziło o pomoc polityczną, organizacyjną, medialną, informacyjną. Tak to odebrałem i w tym wymiarze oczywiście jesteśmy gotowi wszystkim pomóc, zwłaszcza tym państwom, które mają bardzo duży dochód narodowy, a niestety nie są w stanie na poziomie 2 proc. zaangażować się w finansowanie swoich armii. Informacyjnie, politycznie, duchowo na pewno będziemy pomagali – powiedział szef MON.

Minister potwierdził, że w kwietniu do Polski przyjadą żołnierze batalionowej grupy bojowej. – Rozmawiałem bezpośrednio przed przyjściem tutaj z panem gen. (Curtisem) Scaparrottim, który powiedział, że przyjedzie właśnie w momencie, kiedy ta bojowa grupa będzie już w Polsce ukonstytuowana, czyli w kwietniu – oświadczył minister po spotkaniu z naczelnym dowódcą sił NATO w Europie i jednocześnie dowódcą sił amerykańskich na naszym kontynencie.

– Ten proces idzie tak dobrze, tak gładko, tak zarówno ze strony polskiej dobrze jest przygotowany, jak i ze strony natowsko-amerykańskiej, że ja nie widzę tutaj żadnych zagrożeń dla jego realizacji. Obie strony są bardzo zadowolone z realizacji tego procesu, a zachowania i entuzjastyczne reakcje polskiej ludności są rzeczywiście witane przez Amerykanów i żołnierzy NATO z radością – mówił minister.

Na szczycie NATO w Warszawie w lipcu 2016 r. sojusznicy potwierdzili decyzję o wzmocnionej wysuniętej obecności wojskowej na wschodniej flance Sojuszu przez rozmieszczenie czterech batalionowych grup bojowych w Polsce, Estonii, na Litwie i Łotwie. We wtorek Stoltenberg powiedział PAP, że proces ten jest na dobrej drodze.

Batalionowe grupy bojowe to wzmocnione, samodzielne bataliony, które w zależności od państwa liczą od kilkuset do ponad tysiąca żołnierzy. Każdy oddział, który trafi na wschodnią flankę, będzie wielonarodowy, ale będzie miał tzw. państwo ramowe, odpowiedzialne za wystawienie większości sił i dowodzenie całością. W przypadku Polski taką rolę będą pełnić USA. Wspierać ich będą żołnierze z Wielkiej Brytanii, Rumunii i Chorwacji.

Batalion, który przyjedzie do Polski, ma stacjonować głównie w Orzyszu i pobliskim Bemowie Piskim (woj. warmińsko-mazurskie), współdziałać z 15 Brygadą Zmechanizowaną w Giżycku i być pod taktyczną kontrolą polskiej brygady.

W styczniu do Polski przyjechało 3,5 tys. żołnierzy amerykańskiej pancernej brygadowej grupy bojowej (ang. ABCT). Jej rozmieszczenie to efekt zobowiązania, jakie władze USA podjęły samodzielnie, obok wspólnej decyzji NATO o rozmieszczeniu batalionów. Również brygada ma przebywać w Europie w sposób ciągły i rotacyjny, zmieniając się co dziewięć miesięcy. Od lutego oddziały amerykańskiej brygady zaczęły się dyslokować w regionie, by ćwiczyć z innymi europejskimi sojusznikami.
Cieszę się z każdego wsparcia na rzecz zwiększenia wydatków obronnych w państwach NATO – oświadczył w środę w Brukseli sekretarz generalny Sojuszu Północnoatlantyckiego Jens Stoltenberg.

PAP/lk

Szef MON: Najwyższy czas, by NATO włączyło się w wyjaśnianie katastrofy smoleńskiej. Uzyskałem taką zapowiedź

„Wydaje się, iż najwyższy czas, żeby NATO włączyło się do wyjaśnienia tej sprawy, do wsparcia Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego, która w tej materii działa”.

Najwyższy czas, żeby NATO włączyło się w wyjaśnianie katastrofy smoleńskiej – powiedział w czwartek w Brukseli szef MON Antoni Macierewicz. Dodał, że Polska oczekuje m.in. przekazania wszystkich informacji, jakimi dysponuje Sojusz i jego członkowie.

Macierewicz, który w kwaterze głównej NATO wziął udział w dwudniowym spotkaniu ministrów obrony Sojuszu, powiedział dziennikarzom po zakończeniu obrad, że o tragedii smoleńskiej rozmawiał z naczelnym dowódcą sił NATO w Europie, amerykańskim generałem Curtisem Scaparrottim i ministrem obrony Wielkiej Brytanii, Michaelem Fallonem.

Wydaje się, iż najwyższy czas, żeby NATO włączyło się do wyjaśnienia tej sprawy, do wsparcia Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego, która w tej materii działa, i uzyskałem taką zapowiedź zarówno ze strony pana generała Scaparrottiego (…), jak i pana Michaela Fallona – powiedział szef MON.

Dopytywany dodał, że Polska oczekuje pełnej współpracy przede wszystkim w dziedzinie przekazania wszystkich informacji, jakie zarówno NATO, jak i poszczególne państwa w tej materii posiadają, a także współpracy technicznej w badaniach specjalistycznych, w których nie zawsze dysponujemy wszystkimi możliwościami, np. jeżeli chodzi o laboratoria czy specjalistyczne instytucje.

Szczegóły – powiedział Macierewicz – zostaną ustalone w najbliższym czasie.

Przed rokiem szef MON powołał podkomisję do ponownego zbadania katastrofy smoleńskiej. Działa ona w ramach Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego.

PAP/lk

Zmiany na stanowisku prezesa Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Na miejsce Arkadiusza Siwki przyjdzie Błażej Wojnicz

Rada Nadzorcza Polskiej Grupy Zbrojeniowej przyjęła rezygnację Arkadiusza Siwki ze stanowiska prezesa PGZ; nowym prezesem ma zostać Błażej Wojnicz – podało dzisiaj Ministerstwo Obrony Narodowej.

Siwko został prezesem PGZ w grudniu 2015 r., gdy wybrana dzień wcześniej rada nadzorcza powołała nowy zarząd, w którego skład którego weszli Maciej Lew-Mirski jako wiceprezes i Radosław Obolewski jako członek zarządu.

Po wyborach MON przejęło w imieniu skarbu państwa nadzór nad państwowymi spółkami zbrojeniowymi. Udziałowcami PGZ zostały – będące obecnie w likwidacji – Ministerstwo Skarbu Państwa oraz dwa państwowe podmioty – Agencja Rozwoju Przemysłu i Polski Holding Obronny (dawna Grupa Bumar).

Nowy prezes PGZ Arkadiusz Siwko to wieloletni współpracownik ministra Macierewicza. Był m.in. szefem jego gabinetu, gdy Macierewicz kierował MSW (1991-92), w latach 90. kierował redakcją czasopisma „Głos”, wydawanego przez Macierewicza. Za czasów poprzedniego rządu PiS Siwko był prezesem Naftobaz, przekształconych następnie w Operatora Logistycznego Paliw Płynnych (OLPP). To państwowa spółka, która ma w Polsce największe magazyny paliw.

W skład PGZ wchodzą spółki należące dawniej do PHO, a także firmy spoza PHO z branży zbrojeniowej, stoczniowej, offshore, nowych technologii, finansów i nieruchomości, jak również wojskowe przedsiębiorstwa remontowo-produkcyjne.

PGZ, utworzona w ramach konsolidacji przemysłu zbrojeniowego zapisanej w Strategii Rozwoju Systemu Bezpieczeństwa Narodowego Rzeczypospolitej z 2013 r., skupia ponad 60 spółek, w których pracuje 17,6 tys. osób; łącznie ma udziały w ponad stu spółkach i roczne przychody na poziomie 5 mld zł.

Za prezesury Siwki PGZ podpisała m.in. umowę o modernizacji 128 czołgów Leopard 2A4, należące do PGZ spółki zawarły z wojskiem kontrakty na dostawę samobieżnych armatohaubic Krab oraz przenośnych wyrzutni przeciwlotniczych Piorun; Grupa podpisywała także listy intencyjne z zagranicznymi firmami zainteresowanymi dostawami dla polskiego wojska.

Błażej Wojnicz ukończył prawo na UKSW w Warszawie i obronił doktorat na SGH. Pracował m.in. w Ministerstwie Obrony Narodowej oraz w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego, któremu w latach 2009–2010 szefował Aleksander Szczygło. Wykładał również prawo na Akademii im. Leona Koźmińskiego.

Nowy prezes PGZ jest byłym mistrzem Polski i zdobywcą Pucharu Polski w Taekwondo WTF, a także byłym reprezentantem kadry narodowej Polski w Taekwondo WTF.

ŁAJ/PAP

Wiceszef MON: Budujemy armię, która w wypadku wojny ma zwyciężać. Obecność wojsk USA to tylko element strategii obronnej

Cieszymy się z przybycia wojsk amerykański, bo to jest wzmocnienie naszej obronność, ale wzmacniamy własne siły zbrojne, tworząc obronę terytorialną. Powiedział w Poranku Wnet prof. Wojciech Fałkowski

To nie jest obecność symboliczna, bo to jest bez mała 7 tysięcy żołnierzy razem z dowództwami, ze składami. W styczniu ubiegłego roku nikt nawet nie myślał, że będą jakiekolwiek wojska amerykańskie w Polsce – zaznaczył prof. Wojciech Fałkowski wiceminister obrony narodowej.

W sobotę odbędzie się na poligonie w Żaganiu oficjalne przywitanie wojsk Stanów Zjednoczonych w Polsce, którzy przyjeżdżają w ramach ustaleń podjętych na szczycie NATO w Warszawie. – To jest przekreślenie ustaleń podjętych w Jałcie – podkreślił w wypowiedzi dla Polskiego Radia Antoni Macierewicz.

Jak podkreślił prof. Fałkowski przybycie wojsk sojuszniczych, to tylko jeden z elementów podnoszenie naszych zdolności obronnych – Drugim procesem wzmacniania polskiej obronności, obok obecności wojsk amerykańskich, to jest stworzenie wojsk obrony terytorialnej. To jest zupełnie nowe podejść do obrony kraju, zakładający świadomość obywateli, oraz wyposarzenie ich w broń i stworzenie zupełnie nowej jakości obrony.

Zdaniem gościa Poranka Wnet stała, choć w zakresie rotacyjnym, obecność wojsk USA istotnie wpłynie na podniesienie zakresu bezpieczeństwa polski, ale podstawą jest zwiększanie własnej siły militarnej – Umiesz liczyć to licz na siebie. Cieszymy się z przybycia wojsk amerykański, bo to jest wzmocnienie naszej obronność, ale robimy swoje. Bo przyjazd wojsk amerykański to tylko jeden z elementów wzmocnienia naszych sił zbrojny obok utworzenie Wojsk Obrony Terytorialnej oraz modernizacja sił zawodowych.

Wiceszef MON podkreślił, że obecność wojsk USA jest ustalona z administracją Donalda Trumpa, którego stosunek do Rosji budził wątpliwości, czy będzie chciał podtrzymać zobowiązania podjęte na szczycie NATO w Warszawie – Przyjazd wojsk amerykańskich jest uzgodnione z administracją prezydenta-elekta. W grudniu było zamknięte seminarium Ministerstwa Obrony Narodowej z ludźmi z bezpośredniego otoczenia Donalda Trumpa.

Prof. Wojciech Fałkowski jednoznacznie podkreślił, że rząd Beaty Szydło szykuje armie, która w razie wojny na zwyciężać – O żadnej wojnie nie myślimy, myślimy o tym, że wojsko ma służyć do zabezpieczenia państwa i narodu. Jeżeli doszłoby do wojny, to mamy ten bój wygrać. To ma być wojsko zwycięskie. Do tego potrzebujemy trzech rzeczy. Po pierwsze świadomości patriotycznej społeczeństwa, po drugie wyposażenia w broń naszych żołnierzy i po trzecie solidarności i obecności sojuszników.

Storna Polska płaci za część infrastruktura, ale to amerykanie płacą za pobyt, za wyżywienie, za usługi. (…) Mamy przygotowaną jeszcze z czasów misji afgańskiej bardzo dobrą prelekcję o historii polskiej pod kątem wojska oraz cywilizacji polskiej. Chcemy ten pobyt nasycić również naszymi akcentami kulturowymi – podkreślił prof. Wojciech Fałkowski, wiceminister obrony narodowej.

 

ŁAJ