16 tys. pracowników sanepidu potrzebuje teraz spokoju. Służymy najlepiej, jak tylko możemy służyć – zapewnił z sejmowej mównicy Główny Inspektor Sanitarny Jarosław Pinkas.
W Sejmie odbyła się debata na temat stanu przygotowania państwa polskiego na zbliżającego się do naszego kraju koronawirusa z Wuhan. W jej trakcie premier Mateusz Morawiecki powiedział:
W Czechach są trzy pierwsze zarejestrowane przypadki koronawirusa, więc jest wysoce prawdopodobne, a niemal pewne, że i taki przypadek się u nas pojawi.
Głos zabrał również minister zdrowia Łuksz Szumowski. Wedle podanych przez niego danych, ze względu na podejrzenie obecności koronawirusa hospitalizowano w Polsce 121 osób, a 230 poddano kwarantannie:
Od przekazywania, także przez polityków, rzetelnych informacji na temat koronawirusa zależy bezpieczeństwo Polaków. Ufam, że nikt na tej sali nie będzie wykorzystywał strachu przed epidemią do bezpośrednich walk partyjnych.
Wiceminister zdrowia i Główny Inspektor Sanitarny Jarosław Pinkas wskazał w sejmowym przemówieniu, że jedynym lekarstwem, ale za to dostępnym dla każdego, na koronawirusa jest wiedza, rozwaga i samoodpowiedzialność. Wszystkich, którzy zarzucają władzom państwowym niewystarczające działania w obliczu nadchodzącego do kraju koronawirusa z Wuhan. Odsyła na stronę internetową Głównego Inspektoratu Sanitarnego, który wydał ponad 100 komunikatów w tej sprawie.
Mogę Państwu zaręczyć, że jeżeli ktoś kiedyś będzie oceniać zaangażowanie państwa polskiego w zwalczanie koronawirusa, to będzie tymi, którzy będa stanowić bench mark dla innych krajów.
Jak mówi wiceminister, GIS zaczął intensywne przygotowania na ewentualną epidemię już na początku roku. Zapewnia, że wszystkie polskie laboratoria pracują bez przerwy i według standardów obowiązujących na całym świecie. Jak twierdzi, badania na obecność wirusa są niezwykle czasochłonne:
Proszę o szacunek dla lekarzy, pielęgniarek i diagnostów laboratoryjnych. 16 tys. pracowników potrzebuje teraz spokoju, bo pracują dzień i noc. Nam się nic nie ma prawa wydawać. My mamy być pewni.
Wiceminister zwrócił uwagę, że to dzięki intensywnej i skutecznej pracy polskich służb sanitarno-epidemiologicznych na przestzzeni ostatnich kilkudziesięciu lat w Polsce nie występują choroby tak niebezpieczne jak polio czy ospa prawdziwa:
Służymy najlepiej, jak tylko możemy służyć. Prowadzimy zaawansowane działania analityczne i nic nas nie może zaskoczyć.
Minister zdrowia mówi o koronawirusie z Wuhan, podatku cukrowym, wpływie sieci 5G na zdrowie człowieka oraz problemach polskiej onkologii i psychiatrii. Porusza również temat sytuacji na SOR-ach.
Minister zdrowia Łukasz Szumowski mówi o zagrożeniu, jakie niesie za sobą koronawirus oraz o tym, że Polska jest na nie przygotowana, mimo że ch:
Śmiertelność tego wirusa jest podobna do wirusa grypy, który rokrocznie nas w Europie gnębi. […] W Polsce koronawirusa z Wuhan na razie nie ma.
Wprowadzenie przez WHO alarmu w związku z wirusem z Wuhan tłumaczy faktem, że nie umiemy jeszcze ocenić, jak wirus będzie się dalej rozwijał, ani jak należy mu przeciwdziałać:
Musimy być przygotowani na wszystkie ewentualności, w tym te najbardziej groźne. W Polsce mamy laboratoria przygotowane do wszelkich badań. […] Jeżeli ktoś był w Chinach i ma objawy infekcyjne, jest bezpośrednio przyjmowany na oddział zakaźny. Ma to zapobiec rozprzestrzenianiu się potencjalnego koronawirusa.
Łukasz Szumowski relacjonuje sytuację Polaków, którzy wrócili do kraju z Wuhan, a przebywają w jednym z wrocławskich szpitali. Trwają kompleksowe badania, mające na celu ostateczne określenie stanu ich zdrowia. Jak mówi minister, każda wojewódzka stacja sanitarna jest wyposażona w odpowiednie laboratorium przygotowane na nowe zagrożenia epidemiologiczne:
Bardzo wiele nauczyliśmy się w ostatnich latach, kiedy mieliśmy SARS i MERS oraz ptasią i świńską grypę. […] Polskie służby sanitarne są w stanie podwyższonej gotowości.
Szef resortu zdrowia potwierdza spekulacje mówiące, że koronawirus z Wuhan pochodzi od nietoperzy. Nie wiadomo, w jaki sposób te zwierzęta stały się nosicielami choroby. Prawdopodobnie nigdy się nie dowiemy, przewiduje Łukasz Szumowski, czy NCOV-2019 wyciekło z laboratorium epidemiologicznego w Wuhan.
Rozmówca Krzysztofa Skowrońskiego wyjaśnia sens wprowadzenia przez rząd podatku cukrowego. Postuluje używanie nazwy „opłata cukrowa”, gdyż pieniądze zebrane w ten sposób nie trafią do budżetu państwa, tylko bezpośrednio do Narodowego Funduszu Zdrowia i Ministerstwa Sportu, a przeznaczane będą na działania profilaktyczne promujące zdrowy styl życia, zwłaszcza wśród dzieci i młodzieży. Nową opłatą obciążone będą podmioty wprowadzające do obrotu napoje dosładzane. Łukasz Szumowski przytacza statystyki, z których wynika, że w wielu krajach spożycie takich napojów stanowi ponad 40% dziennego zapotrzebowania energetycznego, co w konsekwencji prowadzi do cukrzycy, a nawet nowotworów. Światowa Organizacja Zdrowia apeluje o globalne działania w tej sprawie. Gość „Poranka WNET”przedstawia rządowe szacunki wpływów z opłaty cukrowej
Z tytułu opłaty cukrowej i opłaty od tzw. małpek do kasy NFZ wpłynie 2,8 mld zł rocznie.
Minister Szumowski zwraca uwagę, że w kwestii opłaty cukrowej udało się osiągnąć konsensus między Sejmem a Senatem, mimo że relacje obu izb parlamentu są po ostatnich wyborach dość napięte.
Poruszony zostaje również temat sieci 5G i jej wpływu na zdrowie człowieka. Minister zdrowia mówi o podniesieniu norm promieniowania elektromagnetycznego. Prostuje nieporozumienia narosłe w tej sprawie w przestrzeni publicznej:
Podwyższono normy stacji bazowych. Im silniejsza stacja bazowa, tym słabsze mogą być telefony komórkowe, które nosimy w kieszeniach. […] Strach przed 5G jest naturalną obawą przed nieznanym.
Coraz częstsze występowanie chorób cywilizacyjnych tłumaczy zwiększeniem długości życia:
Prawdopodobieństwo mutacji jest prawem dużych liczb. Im dłużej żyjemy, tym więcej mutacji zachodzi w naszym organizmie, a mechanizmy regulacji są coraz słabsze.
Jak tłumaczy Łukasz Szumowski, wiele chorób spowodowanych jest powszechnym spożyciem alkoholu i paleniem tytoniu.
Gość „Poranka WNET” mówi o tym, że pacjenci coraz lepiej odbierają pilotażowy program sieci onkologicznej. Wielu z nich wyraża zaskoczenie szybkim trafieniem do specjalisty:
Do tej pory dobre standardy utrzymywane były w dużych centrach onkologiczne. W rejonowych szpitalach było gorzej, stąd brała się w Polsce wysoka umieralność.
Minister Szumowski zapowiada również rozpoczęcie prac nad nową strategią polskiej kardiologii. Mówi również o trudnej sytuacji na Szpitalnych Oddziałach Ratunkowych:
W Polsce niestety przyjął się taki model, że zawsze, kiedy jesteśmy chorzy, zgłaszamy się do szpitala.
W Polsce pracuje 149 tys. lekarzy, co ze średnią 3,6 lekarza na 1000 mieszkańców plasuje Polskę w ścisłej czołówce europejskiej. Niestety, w zawodzie pracuje bardzo wielu ludzi w wieku przedemerytalnym, co powoduje konieczność usprawnienia systemu kształcenia medycznego. Kolejnym problemem jest to, że medycy pracują w kilku miejscach, również za granicą.
Rozmówca Krzysztofa Skowrońskiego mówi o informatyzacji polskiej służby zdrowia, która już wkrótce bardzo mocno odciąży lekarzy. Bardzo dużo czasu poświęcają oni na biurokrację. Łukasz Szumowski podkreśla jednak, że nie wszystkie elementy biurokracji da się wyeliminować i ocenić jako niepotrzebne.
Gość „Poranka WNET” porusza również temat psychiatrii dziecięcej i planów naprawy tej gałęzi medycyny w Polsce:
Pierwszy kontakt dziecka z problemami zdrowia psychicznego nie powinien być na oddziale zamkniętym, tylko w poradni psychiatrycznej. Będzie tam psycholog, pedagog, a dopiero na drugim poziomie – psychiatra.
Minister zdrowia odnosi się również do zarzutów o niedofinansowanie przez rząd służby zdrowia:
Jeszcze nigdy nakłady na zdrowie nie rosły w Polsce tak szybko.
Czy Siły Zbrojne RP są przygotowane na nowe wyzwania? Czy nasze państwo jest gotowe na koronawirusa? Czy NBP właściwie zarządza finansami? Czy rząd działa na rzecz rozwoju OZE? Te pytania stawia NIK.
W związku z pojawieniem się w Europie koronawirusa Prezes NIK Marian Banaś podjął decyzję o natychmiastowym rozpoczęciu kontroli rozpoznawczej. NIK sprawdzi jak przygotowane jest państwo do działania w obliczu realnego zagrożenia epidemią.
Koronawirus, który pojawił się w Wuhan w chińskiej prowincji Hubei zabił już w Chinach ponad 130 osób. Wśród 60 przypadków zarażonych poza ChRL nie ma przypadków śmiertelnych. Wirus pojawił się m.in. w nieodległej od Polski Bawarii. W związku z tym polscy wojewodowie i Ministerstwo Zdrowia mają być sprawdzeni przez Najwyższą Izbę Kontroli pod kątem koordynacji działań kryzysowych. Jak czytamy w opublikowanym na stronie NIK komunikacie:
Kontrola obejmie wszystkie kluczowe elementy systemu ochrony przed tego rodzaju zagrożeniami a przeprowadzona zostanie w wytypowanych szpitalach, na lotniskach, w portach morskich, w jednostkach ratownictwa medycznego i stacjach SANEPIDU.
Sprawdzeniu bezpieczeństwa obywateli RP służyć ma także, jak podaje NIK, kontrola funkcjonowania Sił Zbrojnych i Służby Ochrony Państwa. Kolejną dziedziną w której prześwietlone zostaną instytucje publiczne są finanse. Na celowniku kierowanej przez Mariana Banasia Izby są Narodowy Bank Polski- analizie zostanie poddany jego sposób zarządzania finansami w latach 2015-2020. Jak podaje NIK:
Wokół pensji niektórych pracowników NBP były kontrowersje. Temat kontroli obejmuje więc okres szerszy. Pozwoli przyjrzeć się funkcjonowaniu gospodarki finansowej naszego banku centralnego w perspektywie kilkuletniej.
NBP zostanie też rozliczony z realizacji założeń Rady Polityki Pieniężnej na ubiegły rok. Poza finansami NIK sprawdzić chce jak rząd działa na rzecz środowiska. w tym jak wygląda bilans energetyczny i gospodarka surowcowa:
Kontrolerzy zbadają, czy bariery w rozwoju systemu wykorzystywania OZE są skutecznie likwidowane. Izba przyjrzy się też systemowi gospodarowania odpadami komunalnymi i transgranicznemu przemieszczaniu odpadów.
Jak zauważył w Radiu WNET poseł Marek Sawicki, w Polsce panuje susza, której skutki dla rolnictwa są widoczne. W związku z problemem pustynnienia naszego kraju NIK planuję kontrolę „efektywności działań mających zapobiegać niedoborom wody w rolnictwie”.
Poseł Koalicji Polskiej mówi o stukrotnym podwyższeniu norm promieniowania elektromagnetycznego i prawdopodobnym ukrywaniu przez rząd wiedzy o zagrożeniach związanych z 5G.
Jarosław Sachajko relacjonuje ostatnie posiedzenie zespołu parlamentarnego ds. cyberbezpieczeństwa. Wyraża zaniepokojenie stukrotnym podwyższeniem norm promieniowania elektromagnetycznego. Twierdzi, że władze ukrywają informacje o realnym wpływie sieci 5G na zdrowie ludzi:
Rząd dalej traktuje nas jako chłopów pańszczyźnianych, nie mówiąc nam prawdy.
Parlamentarzysta oskarża Ministerstwo Zdrowia o ukrywanie raportu Instytutu Medycyny Pracy, z którego wynika, ze w wielu krajach normy promieniowania elektromagnetycznego w wielu krajach są niższe niż w Polsce. Postuluje stworzenie przestrzeni wolnych od promieniowania elektromagnetycznego, ponad milion Polaków cierpi bowiem na elektrowrażliwość. Poseł Sachajko zapewnia, że budowa sieci 5G w Polsce przy utrzymaniu obecnych norm promieniowania elektromagnetycznego jest jak najbardziej możliwa.
Ministerstwo Zdrowia apeluje, by zaczekać na dane całoroczne. Wiceszef resortu mówi o rosnących nakładach państwa na służbę zdrowia.
Ministerstwo Zdrowia opublikowało w czwartek informacje o rekordowo wysokim zadłużeniu polskich szpitali. Zobowiązania za trzy pierwsze kwartały tego roku wyniosły 14,3 mld zł, z czego zobowiązania wymagalne to blisko 2,1 mld zł. Wiceminister Sławomir Gadomski zaznaczył, że dane za trzy kwartały zawsze są gorsze niż te ostateczne, całoroczne, co wynika z systemu rachunkowości i księgowania szpitali:
Placówki podchodzą do rozpoznania przychodów w sposób kasowy, czyli dopiero w momencie zafakturowania i otrzymania środków z NFZ rozpoznają przychód
Wiceminister zdrowia zwraca również uwagę na rosnące przychody sektora zdrowia.
MZ podało, że w 2018 r. nakłady na ochronę zdrowia wyniosły 93,5 mld zł, a zobowiązania ogólne – 13,1 mld zł. Po trzecim kwartale br. – zobowiązania wynoszą 14,3 mld przy nakładach na poziomie 102,9 mld. Zobowiązania wymagalne na koniec trzeciego kwartału to ok. 2,1 mld zł. Relacja zobowiązań do nakładów wynosi więc ok. 2 proc.
Minister podkreślał, że nie wszystkie placówki ponoszą straty, bo są placówki bez zobowiązań wymagalnych. 80 proc. zobowiązań wymagalnych generuje 6 proc. samodzielnych publicznych zakładów opieki zdrowotnej. 73 proc. z nich w ogóle nie ma zobowiązań wymagalnych.
Dzieci z wadą tzw. zajęczej wargi są w Polsce źle leczone. Przy niepotrzebnym długotrwałym leczeniu ortodontycznym od niemowlęctwa do 18 r.ż. zupełnie zapomniano o konieczności rehabilitacji mowy.
Profesor Maria Hortis Dzierzbicka od 20 lat zajmuje się opieką wielospecjalistyczną dzieci z wadami wrodzonymi twarzoczaszki, wśród których 65 procent to wady rozszczepienia wargi i podniebienia, popularnie nazywanych zajęczą wargą. Jest to druga pod względem częstotliwości występowania wada wrodzona u dzieci występująca zaraz po wadach serca.
System leczenia i rehabilitacji dzieci w tego typu wadami, którego współautorką była goszcząca w Poranku WNET profesor Maria Hortis Dzierzbicka rozsypał się, mimo ze leczenie tego typu schorzeń i rehabilitacja trwają przez całe życie.
-Wada popularnie nazywana zajęczą wargą pozostawia zawsze pewien stygmat na twarzy, optymalnie w postaci niewielkiej blizny i niewielkiej deformacji nosa – wyjaśniła profesor. -Zniekształcenia w przypadkach źle leczonych mogą być bardzo duże.
Rozszczep podniebienia powoduje „przy prawidłowej inteligencji tych dzieci, stygmatyzacje mowy zwaną nosowaniem otwartym”, co oznacza że dziecko nie jest w stanie mówić poprawnie.
-Tylko wczesne i prawidłowe leczenie tego typu wad daje możliwość prawidłowego rozwoju dla tych dzieci – powiedziała profesor Hortis Dzierzbicka, która mając doświadczenie w wielu krajach współtworzyła system umożliwiający w miarę normalne życie ludziom z tą wadą. – Leczenie tych pacjentów składa się z leczenia chirurgicznego pierwotnego rekonstrukcyjnego i wtórnego rekonstrukcyjnego, czyli liczne operacje naprawcze. Ich ilość zależy od tego, czy pierwsza tego typu operacja została wykonana prawidłowo.
Drugim filarem prowadzenia tego typu chorych jest rehabilitacja, która zajmuje się niwelowaniem wady zgryzu oraz mowy. Według przestarzałych teorii – aktualnie obowiązujących w palnie leczenia w Polsce zatwierdzonym przez ministerstwo zdrowia – trzeba było rehabilitację zgryzu wykonać jak najwcześniej, a kwestie mowy pozostawiano na tak zwany okres „eksplozji mowy to jest w wieku około 3 lat, a więc nie przywiązywano do tego większej wagi”.
Już od ponad 30 lat według zasad medycyny aktualnie obowiązujących na Zachodzie należy najpierw zwrócić uwagę na rozwój mowy u takiego dziecka, bowiem w bardzo wczesnym okresie powstają w korze mózgowej wzorce mowy, które utrwalają się i później bardzo trudno jest je za pomocą rehabilitacji zniwelować. Wszystko to zależy od plastyczności kory mózgowej, która w późniejszym okresie może nie pozwolić na poprawny rozwój mowy.
Regulacja leczenia przez ministerstwo zdrowia doprowadziła do tego, że kilka specjalistycznych ośrodków w Polsce, które radziły sobie z problemem przestało istnieć, albo prowadzi leczenie jednostronne za pomocą opieki ortodontycznej od wieku niemowlęcego do 18 roku życia a zaniechało rehabilitacji rozwoju mowy.
-Dzieci te są niepotrzebnie leczone aparatami ruchomymi ortodontycznymi, które są już w zasadzie wycofane na zachodzie. Natomiast problem mowy praktycznie przestał istnieć (na papierze w NFZ – przyp. red.)- poinformowała profesor. Przypomniała, że był świetny zakład rehabilitacji mowy stworzony przed 25 laty w Otwocku na terenie sióstr Elżbietanek, który padł z powodu złego finansowania. Jej zdaniem jest zła wycena procedur przez NFZ, która w obecnym systemie nie uległa zmianie.
-Moje starania spowodowały, że mnie wyrzucono z Instytutu Matki i Dziecka na zbity pysk – powiedziała Hortis Dzierzbicka. Jej interwencje w ministerstwie zdrowia, gdy premierem był Ewa Kopacz spowodowały, że „zostałam odsądzona od czci i wiary”. Program proponowany przez nią do wdrożenia, mający na celu poprawę jakości życia osób z wadą rozszczepu podniebienia, który umożliwiłby im prawidłowy rozwój mowy został zignorowany przez ministerstwo zdrowia, co ma miejsce do dzisiaj.
[related id=39566]Hortis Dzierzbicka podniosła także kwestie związane ze marnowaniem publicznych pieniędzy w niepublicznej służbie zdrowia. Jako przykład podała leczenie zaćmy, którą można zoperować jedynie w niepublicznych placówkach. Jej zdaniem procedury wszczepiania stentów należą do „totalnie przeszacowanych” i z tego powodu często zamiast decyzji o zrobieniu bajpasów zapada decyzja o wszczepieniu stentów. Przywołała tu jako przykład casus ojca ministra Zbigniewa Ziobry, któremu zamiast zrobić bajpasy wszczepiono stenty, a „stent się zapchał i ojciec mu umarł”. Jej zdaniem minister miał wszelkie dane ku temu, aby dochodzić swoich praw przed sądem, co też uczynił mimo, że zarzuca mu się z tego powodu prywatę.
-Mój mąż też miał podobny przypadek, gdzie nie chciano mu wszczepić bajpasów tylko stenty. Pojechał do Szwecji, gdzie jest ubezpieczony i zrobiono mu je od ręki – powiedział Hortis Dzierzbicka. – Świetnie funkcjonuje, a miał być inwalidą do końca życia, bo takie były zalecenia jednego z najlepszych ośrodków kardiologicznych w Polsce.
Prokurator Renata Śpiewak 17 marca 2017 umorzyła śledztwo w sprawie znęcania się nad pracownikami Ministerstwa Zdrowa. W sumie było ok. stu pokrzywdzonych. Sprawa była zgłaszana dwukrotnie.
Joanna Koczaj-Dyrda, przewodnicząca „Solidarności” w Ministerstwie Zdrowia, która jeszcze jako główny specjalista w Wydziale Kontroli Departamentu Ubezpieczenia Zdrowotnego Ministerstwa Zdrowia zdecydowała się przeciwstawić mobbingowi i nękaniu pracowników przez przełożonych, gościła dziś u Krzysztofa Skowrońskiego w Poranku Wnet.
Były to uderzenia w twarz, także naruszanie nietykalności cielesnej przez pukanie w czoło i pytanie, czy tam jest mózg. Odbywało się to przy innych pracownikach z uwagi na to, że sprawcy bezkarnie i w sposób rażący to okazywali. Były to też wulgarne odzywki i wyzwiska. Było to zmuszanie pracowników do pozostawania bez potrzeby po godzinach w pracy do późnych godzin, także w Wigilię, groźby typu „zaraz was dorwę”, „zaraz ci przyłożę” etc…
Działo się to od roku 2012 aż do lipca 2015, kiedy to dyrektor generalny Marcin Antoniak nie został pozbawiony stanowiska, ale przeniesiony do innego urzędu.
– Przekaz, jaki mamy, m.in. z powodu decyzji o umorzeniu, jest taki, że my jako ofiary przemocy jesteśmy bezsilni, a sprawcy są bezkarni. Dlatego nadal panuje strach.
Prześladowanie Joanny Koczaj-Dyrdy zaczęło się w 2014 r. od nagłego zlecenia jej przeprowadzenia kontroli. Kontrole miały odbyć się w dwóch miejscach jednocześnie. Nacisk na ich przeprowadzenie spowodowany był aferą medialną dotyczącą dwóch szpitali, w których miały odbyć się te kontrole. O nieprawidłowościach w tych szpitalach pisał dwa lata temu tygodnik „Wprost”. Kontrola miała się odbyć ad hoc, bez żadnego przygotowania, tylko dlatego, że minister Sławomir Neumann chciał coś powiedzieć mediom.
– Miałam polecenie wejść do dwóch jednostek, chociaż jestem jedną osobą. Nie udało mi się to, więc poniosłam konsekwencje dyscyplinarne.
Działanie ellaOne polega na hamowaniu lub opóźnianiu owulacji. Pigułki te w 2009 r. zostały dopuszczone do obrotu w UE, a w styczniu 2015 r. KE zezwoliła na dopuszczenie ich sprzedaży bez recepty.
Projekt ten nie był zapowiedziany w porządku obrad Rady Ministrów. Rząd miał zająć się innym projektem nowelizacji ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych, dotyczącym sieci szpitali.
Natomiast wprowadzenie zmian w sprzedaży pigułek elleOne Ministerstwo Zdrowia zapowiadało już pod koniec listopada ubiegłego roku. Wówczas to minister zdrowia Konstanty Radziwiłł w rozmowie z PAP poinformował, że prace nad tym projektem dobiegają końca. W efekcie nowelizacji prawa farmaceutycznego tabletki te mają być wydawane na receptę.
CIR informuje, że głównym celem przyjętego przez rząd projektu jest optymalizacja i zwiększenie przejrzystości wydatków Narodowego Funduszu Zdrowia na gwarantowane świadczenia opieki zdrowotnej oraz standaryzacja realizacji tych świadczeń. Z kolei resort zdrowia wskazuje, że uwolnione środki będą mogły być przeznaczone na nowe świadczenia zdrowotne oraz te, które obecnie są niedofinansowane.
W opublikowanym we wtorek komunikacie resort zdrowia przekonuje, że takie rozwiązanie jest uzasadnione względami medycznymi. Wydawanie leku na receptę to procedura, która ma na celu zapewnienie pacjentom maksymalnego bezpieczeństwa farmakoterapii. Tymczasem obecnie już bardzo młode osoby (nawet po 15. roku życia) mogą bez kontroli lekarskiej kupić i stosować ten środek.
Główny mechanizm działania ellaOne polega na hamowaniu lub opóźnianiu owulacji. Pigułki te w 2009 r. zostały dopuszczone do obrotu w UE, natomiast w styczniu 2015 r. Komisja Europejska zezwoliła na ich dopuszczenie do sprzedaży bez recepty.
W styczniu 2015 r. Komisja Europejska zezwoliła na dopuszczenie do sprzedaży bez recepty preparatu ellaOne. Ministerstwo informowało wówczas, że pigułki będzie można sprzedawać w Polsce bez recepty, bo odbiorcą decyzji KE jest firma wprowadzająca lek na rynek, a rząd polski ani resort nie są stroną w sprawie.
Na początku kwietnia 2015 r. ówczesny minister zdrowia Bartosz Arłukowicz podpisał zmianę rozporządzenia, zgodnie z którą tzw. pigułka „dzień po” może być sprzedawana bez recepty wyłącznie osobom, które skończyły 15 lat. Po objęciu kierownictwa resortu Radziwiłł poinformował, że ministerstwo analizuje możliwości prawne powrotu do sytuacji sprzed decyzji KE, kiedy sprzedaż wszystkich antykoncepcyjnych preparatów hormonalnych odbywała się tylko na receptę.
Projekt zakłada też wprowadzenie procedury ratunkowego dostępu do technologii lekowych w sytuacji, gdy u ciężko chorego pacjenta wyczerpano już wszystkie możliwe dostępne technologie medyczne finansowane ze środków publicznych, a zastosowanie nowej terapii jest uzasadnione i wynika ze wskazań aktualnej wiedzy medycznej.
Minister zdrowia będzie mógł wydać indywidualną zgodę na pokrycie kosztu leku, który w danym wskazaniu medycznym nie jest finansowany ze środków publicznych (ale jest dopuszczony do obrotu lub pozostaje w obrocie w Polsce oraz jest dostępny na rynku).
Zgoda będzie wydawana na trzy miesiące lub trzy cykle leczenia, przewidziano jednak uproszczone zasady finansowania kontynuacji terapii, jeśli jej skuteczność zostanie potwierdzona przez lekarza. „Koszt leku będzie pokrywany przez Fundusz w wysokości wynikającej z rachunku lub faktury dokumentującej jego zakup, ale nie wyższej niż kwota określona w decyzji administracyjnej w sprawie wydania zgody” – informuje CIR.
W projekcie zaproponowano też możliwość wydania decyzji o finansowaniu leków, które czasowo są niedostępne w Polsce, ale są sprowadzane z zagranicy w trybie importu docelowego. Ma to pozwolić na sfinansowanie terapii, gdy lek jest tymczasowo niedostępny w Polsce, mimo że ma ważne pozwolenia na dopuszczenie do obrotu.
Autorzy projektu zaproponowali również zmianę niektórych zasad refundacji leków, środków spożywczych specjalnego przeznaczenia żywieniowego oraz wyrobów medycznych. Obecnie przepisy narzucają stałe okresy, na które muszą zostać wydane decyzje o objęciu refundacją i ustaleniu urzędowej ceny zbytu leków. „Regulacja taka nie pozwala elastycznie reagować na zmieniające się uwarunkowania rynkowe, czyli w praktyce znacznie utrudnia negocjacje cenowe. Dlatego wprowadzono przepisy umożliwiające elastyczne określanie okresu obowiązywania decyzji refundacyjnej i o ustaleniu urzędowej ceny zbytu” – informuje CIR.
Projekt przewiduje też, że minister zdrowia będzie musiał uzyskać rekomendację prezesa Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji (AOTMiT) w sprawie zmiany technologii medycznej stosowanej w ramach świadczenia gwarantowanego.
Rozwiązanie to zapewni pacjentom dostęp do świadczeń o udowodnionej efektywności klinicznej oraz dostosowanych do możliwości finansowych NFZ – przekonuje CIR. Wskazano, że obecnie zdarza się, że ze środków publicznych finansowane są świadczenia o nieudowodnionej skuteczności, brakuje też standardów w realizacji świadczeń gwarantowanych.
Zaproponowano też wprowadzenie obowiązku nieodpłatnego przekazywania AOTMiT szczegółowych danych niezbędnych do ustalenia taryfy świadczeń opieki zdrowotnej przez placówki, które mają kontrakt z NFZ. Sprawną realizację tego zadania ma umożliwić tworzony przez Centrum Systemów Informacyjnych Ochrony Zdrowia (CSIOZ) program do przekazywania danych niezbędnych do określenia świadczeń.