Lasota: To, co mówi Wałęsa i konferencje nieodnoszące się do niczego konkretnego są trochę bez sensu

Irena Lasota krytykuje konferencję „Poland First to Fight”, której zarzuca nikły skutek, a także wizytę Lecha Wałęsy w USA. Mówi także o ignorancji amerykańskich studentów i zeznaniach ws. Trumpa.


Irena Lasota opowiada o międzynarodowa konferencja historyczna w Waszyngtonie „Poland First to Fight” upamiętniająca 80-rocznicę wybuchu II wojny światowej. Wydarzenie miało za zadanie pokazać Amerykanom los Polski w czasie wojny, jej konsekwencje oraz szerszy kontekst geopolityczny. Lasota stwierdza, iż wydźwięk treści, które zostały wypowiedziane na konferencji, był wśród Amerykanów nikły. W Waszyngtonie bowiem każdego dnia jest kilkanaście różnych konferencji historycznych i innych. Wśród osób obecnych na sali, kiedy była na wydarzeniu doliczyła się ok. 60 osób łącznie z prelegentami. Jakieś 90% obecnych mówiło po polsku. Osoby niezwiązane jakoś z organizacjami polonijnymi stanowiły mniejszość.

Celem konferencji było uświadomienie Amerykanów na temat dziejów Polski w czasie II wś. Organizatorzy przywoływali dane o tym, że jakiś procent mieszkańców USA uważa, że Polska nie była pierwszym krajem walczącym z Niemcami w czasie II wś. lub, że „Polacy urządzali obozy koncentracyjne”. Korespondentka uważa, że takie przekonania są winą amerykańskiego systemu edukacyjnego, który nie uczy dzieci geografii i historii. Z tego powodu amerykańscy studenci nie potrafili w większości powiedzieć jej „co to jest Albania?”.

Lech Wałęsa spotykał się z wiceprezydentem Mike’em Pence’em.

Nasza korespondentka mówi także o żenującym wystąpieniu byłego prezydenta Polski w USA. Stwierdza, że wielką zasługą tłumaczki było nadanie zdaniom, pozbawionym podmiotu lub orzeczenia, wypowiadanym przez niego więcej sensu po angielsku niż miały w oryginale. Wałęsa zadeklarował, że jeśli Ameryka chce być pierwszą potęgą świata, to niech da mu znać, a „Polska się tym zajmie”. Następnie laureat Pokojowej Nagrody Nobla stwierdził w fundacji zajmującej się od lat promocją demokracji na świecie, iż „demokracja to nie jest najlepszy sposób na życie”, oraz  że „trzeba coś zrobić, żeby na wybory nie wpływali populiści”.

Lasota mówi też o przesłuchaniach ambasadora USA przy Unii Europejskiej, którymi swoimi zeznaniami „wplątał Donalda Trumpa, Ricka Perry’ego, sekretarza stanu Pompeo, wiceprezydenta Pence’a” w złożenie Ukraińcom oferty qui pro quo: broń za śledztwi ws. Huntera Bidena.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Stany zaczęły proces wycofywania się z porozumienia klimatycznego, a Chiny rozmawiają o zwiększeniu swych zobowiązań

USA jako pierwsze z sygnatariuszy paryskiego porozumienia klimatycznego z 2015 r. wycofują się z jego postanowień. Jest to spełnienie zapowiedzi, jakie od dawna składał prezydent Donald Trump.

O przesłaniu przez Stany noty do ONZ w tej sprawie poinformował sekretarz stanu Mike Pompeo. W oświadczeniu szef amerykańskiej dyplomacji nazywał układ z Paryża „niesprawiedliwym ekonomicznym brzemieniem” dla amerykańskiej gospodarki. We wpisie na Twitterze napisał, że Stany Zjednoczone są „dumne z pozycji światowego lidera” w ograniczaniu emisji gazów cieplarnianych, rozwoju gospodarki i zapewnianiu energii dla obywateli. Jak dodawał:

Nasz model jest realistyczny i pragmatyczny.

Złożone przez Stany Zjednoczone dokumenty rozpoczynają roczny proces wychodzenia z porozumienia, który zakończy się dzień po wyborach prezydenckich w USA w listopadzie 2020 r. Jest to realizacja powtarzanych od dawna zapowiedzi Trumpa, który już w czerwcu mówił, że

[USA] całkowicie wstrzymują wprowadzanie w życie postanowień niewiążącego porozumienia paryskiego oraz drakońskich finansowych i gospodarczych obciążeń, jakie umowa ta nakłada na nasz kraj.

Porozumienie Paryskie, jak przypomina tvn.24, to globalna umowa z 12 grudnia 2015 roku, wynegocjowana podczas szczytu klimatycznego ONZ w Paryżu. Akt wskazuje działania mające służyć zatrzymaniu globalnego ocieplenia na poziomie „dużo poniżej 2°C”. Dotyczy okresu po 2020 roku. Opowiedziało się za nim 195 państw. Stany Zjednoczone są pierwszym krajem, który zapowiedział wycofanie się z umowy, ale 10 innych krajów jej nie ratyfikowało, w tym Turcja, Iran i Irak.

Amerykanie są drugim po Chinach największym emitentem CO2 na świecie. Te ostatnie ogłosiły razem z Francją na szczycie G20, że będą dążyć do „zaktualizowania” swojego wkładu w przeciwdziałanie zmianom klimatu w stosunku do obecnych, aby odzwierciedlić „ich najwyższe możliwe ambicje”. Ekologia jak mówił na antenie Radia WNET Zbigniew Stefaniuk, jest jednym z istotnych tematów wizyty prezydenta Francji, Emmanuela Macrona w Chinach. Macron w wystąpieniu Szanghaju, cytowany przez bizensalert.pl, powiedział:

Jeśli chcemy zachować zgodność z porozumieniem paryskim, będziemy musieli zwiększyć nasze zobowiązania do ograniczenia emisji i potwierdzić nowe zobowiązania na lata 2030 i 2050. Współpraca między Chinami a Unią Europejską w tym zakresie jest decydująca. W przyszłym roku musimy wspólnie podjąć się tego zadania.

Chiny dążą do osiągnięcia maksymalnego poziomu emisji do „około 2030 roku” i zwiększenia udziału źródeł niskoemisyjnych w miksie energetycznym do 20 procent do końca następnej dekady, z 15 procent w 2020 roku.

A.P.

 

Lasota: Śmierć al-Baghdadiego nie oznacza końca zagrożenia terrorystycznego, za to pokazuje znaczenie Rosji i Turcji

Irena Lasota o akcji amerykańskich służb zakończonej śmiercią samozwańczego kalifa, tym kto może przejąć jego schedę, roli Rosji i Turcji w regionie, impeachmencie Trumpa i śmierci Bukowskiego.

Irena Lasota o zabójstwie Abu Bakr al-Baghdadiego, osoby numer jeden na liście najbardziej poszukiwanych przez USA terrorystów. Był to przywódca tzw. Państwa Islamskiego. Zginął w wyniku operacji amerykańskich sił specjalnych.

Al-Baghdadi popełnił samobójstwo przez kamizelkę wybuchową. […] Szczegóły wyjdą na jaw za kilka lat.

Lasota podkreśla, że w zabójstwo terrorysty mogą być zaangażowane Turcja oraz Rosja. Donald Trump, prezydent USA, podziękował w przemówieniu dotyczącym śmierci al-Baghdadiego tym dwóm krajom oraz Kurdom. Jak podkreśla nasza korespondentka, prezydent „nie zawiadomił szefów Kongresu” o akcji, co pokazuje, że sprawy Bliskiego Wschodu stają się coraz bardziej kwestią Rosji i Turcji, a mniej Ameryki.

Rosjanie nie tylko pomogli dotrzeć do Al-Baghdadiego, ale również znaleźć go.

Jednocześni, jak mówi Lasota, Rosja miała być zamieszana w sprzedaż broni ISIS. Rozmówczyni Krzysztofa Skowrońskiego podkreśla, że zabicie al-Baghdadiego nie oznacza końca zagrożenia terrorystycznego. Jego miejsce jako najgroźniejszego dla Stanów terrorysty przejmie teraz lider Al-Kaidy Ajman az-Zawahiri. Jest on bardziej systematyczny w działaniu od swego rywala, przyciągającego do siebie ludzi, którzy  byli „najbardziej sadystyczni i oszalali”.

Al-Zawahiri jest szefem Al-Kaidy, która ma dużo poważniejszą strategię- zrobić wszystko by wciągnąć USA do konfliktu na Bliskim Wschodzie.

Ponadto nasza korespondentka mówi o przesłuchaniu Philipa Reekera, zastępcę Mike’a Pompeo nadzorującym europejską politykę, w sprawie impeachmentu Trumpa. Amerykańskiego prezydenta oskarża się, że wywierał presję na swego ukraińskiego poprzednika, wstrzymując środki, które zostały już przez Kongres przeznaczone na pomoc Ukrainie. Lasota stwierdza, że nie wiadomo, czy w Senacie znajdzie się większość, która poprze impeachment.

Dziennikarka mówi również o śmierci rosyjskiego radzieckiego dysydenta Władymira Bukowskiego, najbardziej znanego z ujawnienia wykorzystywania w ZSRR zakładów psychiatrycznych do represji wobec opozycjonistów. W 1976 roku został deportowany na Zachód — władze w Moskwie wymieniły go na ówczesnego lidera Komunistycznej Partii Chile Luisa Corvalana. Od tego czasu żył na emigracji, po 1991 kilkukrotnie odwiedził Rosję, ale nie zdecydował się na powrót na stałe. Kilkukrotnie gościł w Polsce. Dysydent zmarł śmiercią naturalną. Jego stan zdrowia był nie najlepszy już od dłuższego czasu, dwa lata temu miał otwartą operację serca.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Czy atak na saudyjską rafinerię może być dziełem Iranu?

Sobotni atak na rafinerie w Arabii Saudyjskiej spowodował wzrost cen ropy naftowej na rynkach azjatyckich. Analitycy obawiają się, że ropa zdrożeje także na innych rynkach na świecie.

Ataki na saudyjskie rafinerie prawdopodobnie przeprowadzono z bazy w Iranie, która znajduje się przy granicy z Irakiem – ustalili eksperci z Arabii Saudyjskiej i USA. Sobotnie ataki na dwie instalacje saudyjskiego koncernu Aramco spowodowały wstrzymanie produkcji 5,7 mln bryłek ropy dziennie, czyli ok. 50% jej całkowitej produkcji. Aktualnie Arabia Saudyjska przyłączyła się do kierowanej przez Stany Zjednoczone międzynarodowej misji ochrony żeglugi na Bliskim Wschodzie.

Do końca września produkcja ropy naftowej w Arabii Saudyjskiej zostanie przywrócona do stanu, jaki istniał przed sobotnimi atakami na dwie rafinerie – poinformował minister energetyki Arabii Saudyjskiej książę Abdel Aziz ibn Salman.

Do ataków na rafinerię przyznał się wspierany przez Iran rebeliancki ruch Huti, walczący w Jemenie z siłami rządowymi od 2015 roku; te z kolei wspiera militarnie międzynarodowa koalicja pod przywództwem Arabii Saudyjskiej, popierana przez USA. Odpowiedzialności Hutich zakwestionowały już wcześniej władze USA. Sekretarz stanu Mike Pompeo winę za ataki przypisał Iranowi, zaś prezydent Donald Trump na Twitterze zagroził uderzeniem odwetowym, nie precyzując, kogo USA uważają za sprawcę.

Minister obrony Iranu Amir Hatami zaprzeczył jakiemukolwiek zaangażowaniu Iranu w ataki. Prezydent Iranu Hasan Rowhani oświadczył zaś, że atak na instalacje naftowe Arabii Saudyjskiej kraj ten powinien potraktować jako „ostrzeżenie”, że musi zakończyć swój udział w wojnie w Jemenie.

M.N.

Atak dronów na saudyjskie rafinerie. Rekordowe ceny ropy. Trump zapowiada odwet

Na globalnych rynkach ropy w poniedziałek notowane są rekordowe wzrosty cen po ataku na instalacje naftowe w Arabii Saudyjskiej, co wyeliminowało z rynku ok. 5 procent globalnych dostaw ropy.

Dwie instalacje naftowe w mieście Bukajk (Abqaiq) i Churajs (Khurais) na wschodzie Arabii Saudyjskiej stały się w sobotę wcześnie rano celem ataków dronów; doszło do dwóch pożarów, które opanowano, ale produkcja i eksport saudyjskiej ropy naftowej ucierpiały.

Saudyjski książę Muhammad ibn Salman poinformował w sobotę, że ataki dronów na dwie instalacje spowodowały „tymczasowe” wstrzymanie działalności tych dwóch zakładów.

Saudyjskie ministerstwo energii oszacowało, że wstrzymana została produkcja 5,7 mln baryłek ropy dziennie, czyli ok. 50 proc. całkowitej produkcji Aramco, co stanowi 5 proc. globalnej podaży na ten surowiec.

Do ataku przyznał się rebeliancki ruch Huti walczący w Jemenie z siłami rządowymi, wspieranymi przez koalicję pod przywództwem Arabii Saudyjskiej. Huti twierdzą, że do tego ataku użyli dronów.

W sobotę amerykański sekretarz stanu Mike Pompeo oskarżył Iran o przeprowadzenie tego ataku.

Iran rozpoczął bezprecedensowy atak na globalne dostawy energii. Wzywamy wszystkie kraje do publicznego i jednoznacznego potępienia ataków Iranu. Stany Zjednoczone będą współpracować z naszymi partnerami i sojusznikami w celu zaopatrzenia rynków energii i pociągnięcia Iranu do odpowiedzialności za jego agresję” – napisał Pompeo na Twitterze.

Prezydent USA Donald Trump zagroził uderzeniem odwetowym sprawcy sobotniego ataku na rafinerie w Arabii Saudyjskiej.

Trump nie sprecyzował, kogo USA uważają za sprawcę ataku na instalacje naftowe w Arabii Saudyjskiej.

Możemy powiedzieć, że znamy winowajcę, jesteśmy gotowi do odwetu na podstawie weryfikacji, ale czekamy aż Królestwo (Arabii Saudyjskiej — przyp.red.) powie nam, kto to jest […] i w jakiej formie będziemy musieli działać.

Napisał w niedzielę prezydent USA na Twitterze.

Wydarzenie te skutkują rekordowym wzrostem cen ropy. Jak informuje portal dziennik.pl, baryłka ropy West Texas Intermediate w dostawach na październik na giełdzie paliw NYMEX w Nowym Jorku jest wyceniana po 60,10 USD, po zwyżce ceny o 9,57 proc. W pierwszych minutach handlu skala wzrostu ceny WTI była tak mocna, że notowania zostały wstrzymane na około 2 minuty. Po otwarciu handlu skok ceny wyniósł 15,5 proc. do 63,34 USD/b – najmocniej od 2008 r. Ropa Brent w dostawach na listopad na giełdzie paliw ICE Futures Europe w Londynie jest wyceniana po 66,68 USD za baryłkę, po wzroście notowań o 10,71 proc.

Nigdy nie widzieliśmy aż takich zakłóceń w dostawach ropy i reakcji cenowych na giełdach paliw — mówi Saul Kavonic, analityk rynku energii w Credit Suisse Group.

W czasie pierwszych kilkunastu sekund po otwarciu poniedziałkowego handlu Brent zdrożała od razu o prawie 12 USD, czyli ponad 19 proc. do 71,95 USD/b — najmocniej w p.procentowych od 1991 r. i w USD od 1988 r.

Na agendy rynków ropy powraca premia za ryzyko polityczne — dodaje.

W przypadku rynków ropy naftowej obecne zakłócenia na rynkach można zaliczyć do jednych z największych nagłych zakłóceń w historii, mocniejszych niż utrata ropy z Kuwejtu i Iraku w sierpniu 1990 r., kiedy Saddam Husein dokonał napaści na Kuwejt.

Według ocen Międzynarodowej Agencji Energii obecne straty na rynkach ropy z powodu zakłóceń w dostawach z Arabii Saudyjskiej są też mocniejsze niż z Iranu w 1979 r., podczas rewolucji islamskiej.

Arabia Saudyjska może wznowić znaczną część wstrzymanej produkcji ropy w ciągu kilku dni, ale potrzebuje tygodni, aby przywrócić pełną moc wydobywczą — oceniają eksperci z branży naftowej.

A.P.

Dr Golonka: Robert Schuman był oportunistą, a pierwszy komisarz UE – prawą ręką kata Europy. Czemu się o tym nie mówi?

– To CIA stworzyło UE. Pozwoliło na to, by pierwszym unijnym komisarzem został Walter Hallstein, prawa ręka Hansa Franka. Nie wiem, czemu nie jest to wiedza powszechna – mówi Dr Wojciech Golonka.

Dr Wojciech Golonka, filozof i tłumacz, opowiada o przetłumaczonej przez siebie książce Philippe’a de Villiers pt. „Kiedy opadły maski”. Publikacja ujawnia nigdzie nieprzedstawiane dotąd informacje dotyczące procesu konstrukcji integracji europejskiej. W celu ich uzyskania autor sięgnął do archiwów w Moskwie, Lozannie, Waszyngtonie, Berlinie, Stanfordzie i Florencji.

„Autor przedstawił we wstępie książki taką anegdotę. Pod koniec lat 80., kiedy był wiceministrem kultury we Francji, miał kontakt z ministrem spraw zagranicznych Mauricem Couve de Murville (…). Maurice Couve de Murville zaznaczył, że de Villiers jest naiwny kiedy mówi o ojcach założycielach Unii Europejskiej. Powiedział mu takie enigmatyczne zdanie: >>Wystarczy pociągnąć za nić, a wszystko wyjdzie na jaw<<. Autor mówi, że zapytał, co to była za nić. Odpowiedziano mu, że nić kłamstwa”.

De Villiers zawarł w swoim dziele zaskakujące informacje. Przekazuje on udokumentowane dane, według których m.in. Unia Europejska została sfinansowana przez CIA, a pierwszy unijny komisarz Walter Hallstein był prawą ręką Hansa Franka, określanego niekiedy mianem kata Europy.

„To jest o tyle ciekawe jak się czyta taką książkę historyczną gdzie jest wiele anegdot, że my troszeczkę inaczej możemy spojrzeć na obecną politykę. Kiedy się oburzamy, jak się zachowuje pan Mike Pompeo czy pani Mosbacher, że wykracza poza – można powiedzieć – dobre maniery dyplomacji. Okazuje się, że oni są jak najbardziej w tradycji amerykańskiej twardej dyplomacji, która coś narzuca w sposób jednoznaczny. Przynajmniej jak się czyta anegdoty z tamtych czasów, to ówczesny sekretarz stanu zachowywał się w sposób bardzo podobny”.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K.

TO OSTATNIE DNI NASZEJ ZBIÓRKI NA NOWE STUDIO WNET

WESPRZYJ BUDOWĘ NOWEGO STUDIA RADIA WNET: https://wspieram.to/studioWNET

 

Marcin Makowski: List kongresmenów w sprawie ustawy 447 nie jest fake newsem i mam nadzieję, że będę mógł to udowodnić

Jak tłumaczy Makowski – „Amerykańska administracja traktuje tę wizytę niezwykle priorytetowo i nie mogła sobie pozwolić na to, żeby była ona zakłócona w taki sposób.”

 


Marcin Makowski mówi o jego wrażeniach po przylocie do Libanu:

Liban na Bliskim Wschodzie stanowi jakiś rodzaj normalności, w tym szaleństwie wojen religijnych. Tutaj obok siebie funkcjonują meczety, kościoły katolickie i świątynie innych wyznań chrześcijańskich, również synagogi. Jest to ciekawe miejsce, które w nieoczywisty sposób potrafi znaleźć jakiś rodzaj normalności w regionie, w którym jest jej jak na lekarstwo.

Gość poranka WNET mówi także o liście senatorów Kongresu w sprawie ustawy 447, który miał być skierowany do prezydentów Andrzeja Dudy i Donalda Trumpa, a także sekretarza stanu USA Mike’a Pompeo. Czy list był fake newsem? W końcu nie dostał się do rąk wspomnianych polityków. Dziennikarz oznajmia, że powstał list zastępczy 13 kongresmenów, w zamian za list podpisany przez połowę dwuizbowego parlamentu Stanów Zjednoczonych:

Omawiany list powstawał i mam nadzieję, że niedługo będę mógł to udowodnić.

 

Jak dodaje Makowski, potężna broń dyplomatyczna w postaci pisma nie została opublikowana, ponieważ wyżsi politycy nacisnęli na niższych w obawie przed zaburzeniem stosunków polsko-amerykański w związku z przyjazdem Dudy do USA:

Nie został on opublikowany ze względu na fakt, że wizyta Andrzeja Dudy w Stanach Zjednoczonych trwa i chodzi o to, żeby nie powodować wokół niej niepotrzebnych nacisków. Amerykańska administracja traktuje tę wizytę niezwykle priorytetowo i nie mogła sobie pozwolić na to, żeby była ona zakłócona w taki sposób.

Posłuchaj całej wypowiedzi już teraz!

K.T. / A.M.K.

 

WESPRZYJ BUDOWĘ NOWEGO STUDIA RADIA WNET: https://wspieram.to/studioWNET

Michalkiewicz: Zastanawiam się, czy w Polsce można być skutecznym politykiem, nie będąc niczyim agentem

Polska polityka zagraniczna sprowadza się obecnie do tego, którą Volkslistę podpisać. Nie jestem nawet pewien, czy ktoś za nas jej nie wybiera – mówi w Popołudniu WNET Stanisław Michalkiewicz.

Stanisław Michalkiewicz opowiada o wydarzeniach w polskiej polityce, którymi w ostatnim czasie żyła Polonia mieszkająca w Australii i Nowej Zelandii. Stwierdza, że tamtejsi polscy emigranci korzystają z różnych środków przekazu, dzięki czemu są lepiej rozeznani w sprawach dotyczących ich ojczyzny niż Polacy mieszkający w niej na stałe. Dziennikarz informuje, że australijska i nowozelandzka Polonia zaniepokojona jest słowami sekretarza stanu Stanów Zjednoczonych Mike’a Pompeo, które wypowiedział podczas konferencji bliskowschodniej mającej miejsce w dniach 13-14 lutego w Warszawie. Amerykański dyplomata wezwał wtedy polskich polityków do przyspieszenia prac nad ustawodawstwem dotyczącym restytucji mienia prywatnego dla osób, które utraciły nieruchomości podczas Holocaustu.

Gość Popołudnia WNET uważa, że wspomniane wydarzenie służyło temu, by stworzyć pozory moralnego uzasadnienia ataku na Iran. Jest zdania, że polska dyplomacja dała się w sposób bezwstydny użyć do tego celu.

Michalkiewicz dzieli się również swoimi poglądami na temat utworzenia dwóch koalicji do Parlamentu Europejskiego po przeciwległych stronach polskiej sceny politycznej – lewicowej Koalicji Europejskiej oraz prawicowego komitetu wyborczego Konfederacja KORWiN Braun Liroy Narodowcy. Publicysta bez ogródek określa pierwszą z nich jako odtworzenie socjalistycznego Frontu Jedności Narodowej i nazywa ich członków przedstawicielami stronnictwa ruskiego. Dużo cieplej wyraża się natomiast o drugiej koalicji przypuszczając, że jej inicjatorzy wyciągnęli wnioski z dotychczasowych wyborów i zauważyli, że scena polityczna się betonuje i muszą na nią wejść przebojem.

Gość Popołudnia wypowiada się także na temat sposobu prowadzenia polskiej polityki zagranicznej. Zastanawia się, czy w Polsce „można być skutecznym politykiem nie będąc niczyim agentem” oraz stwierdza, że „polska polityka zagraniczna sprowadza się obecnie do tego, którą Volkslistę podpisać”.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K.

Cejrowski: Konferencja bliskowschodnia pokazała, że nie mamy dyplomacji, a tzw. fachowców po ruskich szkołach

– Czaputowicz nie miał żadnej odpowiedzi na słowa Pompeo o restytucji mienia żydowskiego. Pokazał w ten sposób, że należy całą polską dyplomację wyrzucić na zbity pysk – mówi Wojciech Cejrowski.

W poniedziałkowym programie „Studio Dziki Zachód” Wojciech Cejrowski komentuje najnowsze wydarzenia polskiej polityki. W najnowszym wydaniu audycji odnosi się krytycznie do wybiórczego spełniania obietnic wyborczych przez prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego. Jako przykład takiego działania podaje wycofanie się polityka z decyzji o zapewnieniu darmowych miejsc we żłobkach dla wszystkich dzieci w 2019 r. z powodu zbyt małej ilości miejsc. Zaznacza, że pozostaje to w sprzeczności z chęcią inwestowania przez prezydenta w program in vitro.

„Jak te dwie rzeczy Państwo zestawią ze sobą, to facet chce produkować więcej dzieci, pomimo że nie ma miejsc w żłobkach dla tych dzieci, które już są. To jest tak zwyczajnie nielogiczne”.

Podróżnik nie jest również entuzjastą propozycji rządu, który chce zapewnić dzieciom darmowy ciepły posiłek w szkołach. Uważa, że tego typu działaniami powinny zajmować się organizacje charytatywne i rodzice, a nie władza.

„Państwo absolutnie nie powinno się zajmować działalnością gospodarczą ani fundowaniem zupy dla nikogo. Nigdy”.

Najwięcej uwagi w swojej audycji Cejrowski poświęcił tym razem konferencji bliskowschodniej, która odbyła się w dniach 13-14 lutego w Warszawie. Zdaniem gospodarza „Studia Dziki Zachód” podczas imprezy polska dyplomacja, którą uznał za nieistniejącą, popełniła szereg błędów. Podróżnik nie przebiera w tym miejscu w słowach – sądzi, że tzw. fachowców „po ruskich szkołach” należy „na zbity pysk wyrzucić” nawet za cenę tego, że nie będziemy sobie przez jakiś czas radzić. Nie szczędzi gorzkich słów przede wszystkim pod adresem ministra spraw zagranicznych Jacka Czaputowicza, którego skrytykował za brak odpowiedzi na apel sekretarza stanu USA Mike’a Pompeo o restytucji mienia żydowskiego. Uważa ponadto, że wypowiedź amerykańskiego polityka nie była tak szkodliwa dla interesów Polski jak przedstawia się ją w polskich mediach. Podróżnik wskazuje, że wezwano do zwrotu majątku jedynie osobom fizycznym, a nie instytucjom czy fundacjom żydowskim.

Cejrowski stwierdza także, że odwołanie przez premiera Mateusza Morawieckiego udziału Polski w szczycie Grupy Wyszehradzkiej zaplanowanego na 18-19 lutego w Izraelu nie przyniosło spodziewanego efektu. Decyzja wywołana przez słowa ministra spraw zagranicznych Izraela Izraela Katza, który stwierdził, że Polacy wyssali antysemityzm z mlekiem matki była całkowicie chybiona biorąc pod uwagę fakt, że we wtorek premierzy Czech, Węgier, Słowacji i Izraela odbyli wspólne spotkanie. Polska nieobecność dodatkowo potwierdziła wypowiedziane przez izraelskiego polityka słowa.

W programie podróżnik mówi również o cenzurze konta Donalda Trumpa przez Twitter oraz nielegalnym wywożeniu polskich leków za granicę.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K.

Waszczykowski: Im mniej USA będą uwikłane w problemy Bliskiego Wschodu, tym bardziej zajmą się naszymi

Były minister spraw zagraniczni komentuje wypowiedź ministra Israela Katza. Przybliża również kontekst rezygnacji premiera Morawieckiego z wizyty w Jerozolimie i odwołania szczytu V4.

Były minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski uważa, że rezygnacja Polski z udziału w szczycie Grupy Wyszehradzkiej w Izraelu była dobrą decyzją premiera Mateusza Morawieckiego. Inicjatorem spotkania w Jerozolimie byli Węgrzy. Poseł PiS podkreśla, że państwo Viktora Orbána za pomocą Grupy V4 chce zadbać o swoje interesy na Bliskim Wschodzie. Waszczykowski jednak nie sądzi, aby krąg państw Europy Środkowej powinien mieszać się w sprawy tak odległego regionu.

Waszczykowski zdecydowanie potępia słowa Israela Katza oraz zachowanie całego izraelskiego rządu, któremu udostępniliśmy niedawno dogodne miejsce do wypowiedzenia swoich stanowisk (Szczyt Bliskowschodni w Warszawie). Nie szczędzi słów krytyki również wobec administracji amerykańskiej, która wedle niego nie panuje nad pojedynczymi politykami, takimi jak Mike Pompeo. – Należy Amerykanom zwrócić uwagę na to co mówią. Są czasem nieświadomi problemów, jakie podnoszą i kto im te problemy narzuca – mówi. Podkreśla przy tym, że celem rządu Morawieckiego jest pomoc USA na Bliskim Wschodzie, żeby następnie Stany Zjednoczone wsparły Polskę w rozwiązaniu polskich problemów.

Zapraszamy do wysłuchania rozmowy!