Joanna Gumińska: coraz częściej na granicy dochodzi do prób manipulacji z wykorzystaniem dzieci

Gościem „Kuriera w samo południe” jest Joanna Gumińska – patronka repatriantów i mieszkanka zachodniej Grodzieńszczyzny, która mówi o sytuacji na granicy polsko-białoruskiej.

Joanna Gumińska mówi o sytuacji na granicy polsko-białoruskiej, gdzie – jak się okazuje – w działaniach dywersyjnych wykorzystywane są również dzieci.

Od jednego z patroli policyjnych dowiedziałam się, że w kryzysie migracyjnym wykorzystywane są również dzieci.

Podejmowane są kolejne próby manipulacji z wykorzystaniem dzieci – najczęściej chodzi o symulowanie konkretnego rodzaju krzywdy.

Są kaleczone ostrym narzędziem, żeby można było powiedzieć, że jest to rana szarpana od drutu kolczastego. Były również przypadki przypalania papierosami aby mówić o poparzeniach podczas rozpalania ogniska.

Ujawnienia tak szokujących szczegółów zapoczątkowało falę pomysłów dotyczących możliwej asymilacji tych dzieci – sytuacja jest jednak bardzo skomplikowana od strony formalnej, z powodu niejasności w kwestii dokumentów. Niestety – jak zaznacza Joanna Gumińska – mogą to nie być ostatnie przykłady tego typu zachowań.

Takich pomysłów będzie prawdopodobnie więcej.

Gość „Kuriera w samo południe” komentuje również nastroje społeczne panujące wśród mieszkańców.

Nie jest to dla nas utrudnienie – cieszymy się, że służby stają na wysokości zadania.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

PK

Dr Eberhardt: jakiekolwiek ustępstwa i akceptacja faktu podstawiania imigrantów zwiększą skalę kryzysu

Gościem „Poranka Wnet” jest dr Adam Eberhardt – dyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich, który wypowiada się na temat sytuacji na granicy polsko-białoruskiej.

Dr Adam Eberhardt komentuje sytuację na granicy polsko-białoruskiej. Wskazuje, że władze naszego kraju powinny w tej kwestii wykazać żelazną konsekwencję, ponieważ w przeciwnym wypadku rozmiaru kryzysu migracyjnego będą się zwiększać.

Jest ryzyko, że jeśli pozwolimy na przeniknięcie małej grupy, to po tygodniu władze Białoruskie wprowadzą tam średnią, a następnie bardzo dużą grupę, co pogłębi kryzys migracyjny.

Wymagania Aleksandra Łukaszenki względem Unii Europejskiej należy już – zdaniem gościa „Poranka Wnet”- otwarcie nazwać szantażem. W przypadku postępu konfliktu zrobi bowiem wszystko, żeby stworzyć i utrwalić wizerunek Zachodu jako bezwzględnego i bezdusznego.

Chciałby uznania przez UE jego legitymizacji politycznej oraz żeby państwa UE zrezygnowały z nakładania kolejnych sankcji. Łukaszence zależy na kryzysie humanitarnym – wywołaniu wrażenia, że zachód jest bezduszny.

Zdaniem dr Eberhardta państwa zachodnie, w tym Polska, muszą wykazać się konsekwencją i nie ulegać pod naporem działań dyktatury Łukaszenki.

Jakiekolwiek ustępstwa i akceptacja faktu podstawiania imigrantów zwiększą skalę kryzysu.

Dyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich skomentował równie sytuację w Rosji, gdzie odbyły się wybory do tamtejszej Dumy – określenie „wybory” jawi się jednak jako nadużycie. Wśród dostępnych opcji politycznych próżno było szukać realnej opozycji, dodatkowo wybory odbyły się w formie elektronicznej, w czasie rozciągniętym do 3 dni.

Żadni niezależni antykremlowcy nie zostali do nich dopuszczeni. Dominowali kandydaci Jednej Rosji, albo partie, które deklarują się niekiedy jako opozycyjne, ale mają tyle powiązań z Kremlem, że są to tylko pozory pluralizm.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

PK

Gen. Roman Polko: Łukaszenka wykorzystuje uchodźców jako broń wymierzoną w Unię Europejską

O migrantach na granicy po mówi gen. Roman Polko – generał dywizji Wojska Polskiego, oficer dyplomowany wojsk powietrznodesantowych i sił specjalnych, były wiceszef Biura Bezpieczeństwa Narodowego.

Ludzie na granicy polsko-białoruską są wykorzystywani jako broń w walce Łukaszenki z Unią Europejską. Dodatkowo ruszyły mocne działania propagandowe w mediach społecznościowych namawiające do

Łukaszenka rzeczywiście przy wsparciu prezydenta Putina (…) wykorzystuje ludzi, uchodźców, których sprowadza do Białorusi jako broń wymierzoną w Unię Europejską to jest rzeczywiście klasyczne działanie terrorystyczne de facto, służb specjalnych w takiej wojnie hybrydowej, nielegalnej, niekonwencjonalnej i okrutnej – mówi generał.

Przy jednoczesnym czerpaniu zysków z przemytu ludzi Łukaszenka wymierza kolejne ciosy. Unia Europejska jest nieprzygotowana, do tego co się dzieje. Spowodowane jest to ciągłą niekonsekwencją w działaniu władz Unii. Dopiero niedawno Europa zdała sobie sprawę, że wraz z migrantami nie przybyło siły roboczej za to przybyły problemy.

Ta ludność napływowa która stamtąd przychodzi, ona nie szuka tak naprawdę spokoju, pracy stabilizacji tylko stara się narzucać własne normy u nas a jednocześnie korzystać z tego dobrobytu czy z tych elementów które Europa przez lata wypracowała – informuje gen. Roman Polko.

Straż Graniczna na granicy polsko-białoruskiej buduje mur. Wojsko wspiera straż graniczną, ponieważ nie można dopuścić do migracji, które na chwilę obecną wynoszą po kilkaset osób dziennie.

Chciałbym, żeby to był taki płot jaki buduje Izrael na granicy z Egiptem czy Stany Zjednoczone na granicy z Meksykiem tzn. solidna konstrukcja. Wkopana w ziemię z systemami elektronicznymi i strażnicami z których bardzo szybko można dojść do tego miejsca gdzie taki wyłom następuje – komentuje były wiceszef Biura Bezpieczeństwa Narodowego.

[related id=153008 side=right]
Generał zaznacza, że uchodźców będzie stale przybywało i nie skończy się to na kilkudziesięciu osobach. Problem migrantów nie jest wyłącznym problemem Polski, ponieważ migranci będą szli dalej na zachód. Działania strony polskiej i Unii musi opierać się na wzajemnej współpracy i ewentualnych sankcjach wobec Białorusi . Zaznacza, że przekroczenie granicy w celu pomocy migrantom byłoby naruszeniem granic obcego kraju.

Jeżeli byśmy w tej chwili tych ludzi po prostu wpuścili, według wielu głosów jakie w tutaj w Polsce słyszę, to właściwie po co mamy straż graniczną (…) niech ta granica będzie otwarta i każdy będzie sobie chodził w jedną stronę lub w drugą, jeśli będzie na to miał ochotę – mówi gość „Popołudnia WNET”

Migranci udają biednych, podczas gdy mają przy sobie smartfony na które nie stać by było wielu Polaków.

J.L.

Saryusz-Wolski: Unia nie daje nam nowych pieniędzy na walkę z Covid-19, tylko proponuje inne użycie już przydzielonych

Jacek Saryusz-Wolski o działaniach Unii Europejskiej w walce z koronawirusem, tym jakie ma ona kompetencje, na co mogłaby przeznaczyć 400 mld euro i jak zbeształa Francję i Niemcy.


Jacek Saryusz-Wolski odnosi się do twierdzeń, że Unia Europejska przekaże Polsce 7,4 mld euro na walkę z epidemią.  Zauważa, że nie chodzi tu wcale o dodatkowe pieniądze. Nasz kraj bowiem i tak miał je otrzymać, a obecnie Komisja Europejska zaproponowała przekierowanie tych środków. Ostateczną decyzję podejmą w tej sprawie Rada UE i Parlament Europejski.

To będzie inne użycie już przydzielonych pieniędzy. To dobry ruch i to trzeba pochwalić.

Europoseł tłumaczy, co Unia może zrobić w sprawie epidemii Covid-19. Nie ma ona kompetencji odnośnie systemu opieki zdrowotnej krajów członkowskich czy, co do ochrony granic.

Ma tej mierze kompetencje miękkie. […] Zbeształa Niemcy i Francję, które zamknęły eksport środków ochronnych.

Władze Unii skorzystały ze swoim uprawnień zakazując Berlinowi i Paryżowi blokowania eksportu potrzebnych do walki z koronawirusem towarów do innych krajów członkowskich. Poszczególni członkowie UE mogą natomiast zdecydować czy chcę te środki eksportować poza UE czy nie. Bruksela moze pomóc w zwalczaniu gospodarczych skutków obecnej sytuacji. Jak tłumaczy nasz gość:

Chodzi o uruchomienie europejskiego mechanizmu stabilizacyjnego. […] To duże pieniądze – 400 mld euro.

Pomoc taka została uruchomiona przy okazji kryzysu finansowego w 2008 r. Obecnie jednak nie ma zgody na jej zastosowanie. Ponadto polityk komentuje chęć przekupienia migrantów. UE, w tym Grecja ma pomysł dobrowolnego powrotu do kraju pochodzenia migrantów. Zachętą ma być 2000 euro.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Łuczak: Na granicy bośniacko-chorwackiej znajduje się ok. 20 tys. migrantów

Zuzanna Łuczak mówi o pomocy uchodźcom w Bośni i Hercegowinie, którzy mają utrudniony powrót do swoich krajów ojczystych.

 

 

Osoby, które znajdują się na granicy bośniacko-chorwackiej, nie wszystkie z nich mieszkają w obozach, co jest głównym problemem. Większość z tych osób jest zdana sama na siebie i nie otrzymuje pomocy z zewnątrz – mówi gość „Poranka WNET”.

Jak dodaje: Staramy się dotrzeć do tych osób, które nie dostają pomocy w obozach. Bardzo trudno jest oszacować dokładną liczbę osób potrzebujących pomocy, jeżeli chodzi o dane, jakimi dysponujemy, to w 2018 roku przyjechało ok. 20 tys. ludzi, w tym roku liczba ta wzrosła o 1/3. Część z tych osób z sukcesem przekracza granicę, część jednak zostaje, więc dane szacowane na ten okrąg to około 8 tys. ludzi.

Wszystkie te osoby są zróżnicowanego pochodzenia, osoby z Pakistanu, Afganistanu, Iraku i Iranu. Zdarzają się również osoby z Indii oraz Syrii. Zazwyczaj trzymają się oni razem w swoich grupach, poszukując schronienia. Osoby, które opuszczają obóz, nie są wykreślane z listy, co jest dość problematyczne, ponieważ nie zwalniają wtedy miejsca dla kolejnych osób.

Do obozu bardzo ciężko się dostać. Osoba z zewnątrz praktycznie nie ma możliwości wejść do środka. Obóz to nic innego jak hala pofabryczna, gdzie na podłodze leżą koce. Znajdują się tam trzy prysznice na kilkaset osób i widać również robaki chodzące ścianach. Jeżeli chodzi o pożywienie, to dwa razy dziennie należy im się porcja jedzenia, która dostarczana jest przez Czerwony Krzyż.

Czasem zdarza mi się, że zostaje na miejscu trochę dłużej i jednym z elementów naszego działania jest socjalizacja i rozmowa z uchodźcami. Staramy się również rozmawiać z nimi o pozytywnych rzeczach. Gramy z nimi w piłkę i gotujemy – twierdzi Zuzanna Łuczak.

Mówi, że powrót do domu dla uchodźców jest bardzo utrudniony. Nie ma funduszy, aby z powrotem wysłać osoby do ich miejsca pochodzenia. „UE wspiera Bośnię i Hercegowinę, przekazując fundusze na otwieranie nowych obozów, drugim jej wsparciem jest rozwijanie i finansowanie działań szkolenia chorwackiej policji” – dodaje.

M.N.

Okiem Jastrzębskiego: około 85 na trzy tysiące fatw z ubiegłego roku jest antychrześcijańska

Około 85 na trzy tysiące fatw wydanych w 2018 roku ma charakter antychrześcijański z czego aż 65 pochodzi ze źródeł niepełnoprawnych, czyli nie mających prawa rzucania fatwy przeciwko wrogom islamu

Kurdyjska agencja informacyjna ANF News zacytowała raport Światowego Indeksu Fatw, który ujawnił, że spośród 3000 fatw wydanych przez autoryzowane i nieautoryzowane instytucje, 2% (czyli 60 egzemplarzy) to fatwy dotyczące Bożego Narodzenia, co z kolei stanowi 70 proc.  wszystkich fatw antychrześcijańskich.

Ponadto, 35 proc. z fatw antychrześcijańskich pochodzi ze źródła oficjalnego, a 65 proc. z nieoficjalnego, co według autorów raportu oznacza, że Umma, to jest światowa gmina muzułmańska, jest zupełnie podzielona.

Inne warte uwagi wydarzenia z Bliskiego Wschodu, informacji o których próżno szukać w mediach głównego jak i opozycyjnego nurtu, to obraz powoli wracającego do życia Mosulu.

Według korespondenta Al-Jazeera Net Ahmada Ad-Dabbagha w Mosulu da się wyczuć noworoczną atmosferę, mimo straszliwych zniszczeń jakie przez ostatnie lata wywoływały zawieruchy wojenne. Na obrzeżach miasta stanęła wielka choinka, natomiast to serca tego pradawnego grodu zaczyna powracać biznes.

Muhammad Ahmad po wielu latach niedoli na nowo otwiera swoją smażalnię ryb. Mimo że jego smażalnia wciąż wymaga odbudowy, Ahmad ma nadzieję, że jego powrót do zupełnie zrujnowanego Starego Miasta zachęci jego kolegów do tchnięcia życia w dzielnicę skupiającą największą liczbę targów w Mosulu.

Z kolei kowal Nawzun an-Na’imi chwali się, że był pierwszym ze swej profesji, który wrócił do Starego Mosulu przed końcem roku. Zaczął zbierać gruz wokół swojego warsztatu, aby zachęcić innych do powrotu. – Nie mogłem tak po prostu zostawić miejsca, w którym się urodziłem i dorastałem – powiedział sieci Al-Jazeera.

Abu Baszar to Hadż, czyli osoba, której udało się odbyć podróż do Mekki. Abu Baszar codziennie spaceruje po Starym Mieście, aby przyglądać się pracom rekonstrukcyjnym na sukach Bab as-Seraj i Bab As-Sardżachana.

Według oficjalnych danych, 90% Starego Miasta leży w ruinach, a blisko 12 tysięcy mieszkań jest w stanie niezdatnym do użytku.

Na marokańsko-hiszpańskiej granicy w Melilli doszło do udaremnienia przekomicznej próby przemycenia dwóch nielegalnych migrantów w materacach wiezionych na dachu samochodu. Hiszpańscy pogranicznicy zorientowali się, że materace są dziwacznie wybrzuszone, ściągnęli je z dachu i rozpruli, a ich oczom ukazali się dwaj rozczarowani młodzi mężczyźni, po jednym w każdym z dwóch materacy.

W Sudanie od 19 grudnia trwają demonstracje. Protestujący żądają odsunięcia Omara Al-Baszira od władzy. Omar Al-Baszir piastuje urząd prezydenta Sudanu od 1989 roku.

Autor: Maciej Maria Jastrzębski

Waszczykowski o zamachu w Strasburgu: Który to już raz? Francuzi muszą sobie odpowiedzieć, jak rozwiązać te problemy

– Propozycje prezydenta Macrona dot. UE zmierzały do jej podziału, a ten być może zakończyłby się fatalnie dla całego projektu – mówi Witold Waszczykowski w Poranku.

Witold Waszczykowski nie wykazuje większego zdziwienia mającą miejsce nocą we wtorek w Strasburgu strzelaniną na jarmarku bożonarodzeniowym. Według niego Francuzi sami muszą znaleźć odpowiedź na pytanie, jak rozwiązać problem zamachów przeprowadzanych przez dżihadystów.

Były minister spraw zagranicznych krytycznie odnosi się do wizji Unii Europejskiej lansowanej przez prezydenta Francji Emmanuela Macrona. Jednocześnie wyraża zadowolenie ze wstrzymania przez niego prób jej realizacji.

„Propozycje prezydenta Macrona dotyczące Unii Europejskiej zmierzały do jej podziału, a ten podział być może zakończyłby się fatalnie dla całego projektu. Przypomnę, że prezydent Macron był wielkim zwolennikiem, aby w Unii powstała dodatkowa unia o większej integracji, aby strefa euro wydzieliła się z Unii”.

Waszczykowski podkreśla, że dla Polski, mającej negatywne doświadczenia związane z podziałem Europy w czasie zimnej wojny, jest to rozwiązanie niekorzystne.

Gość Poranka uważa, że Polska postąpiła słusznie nie podpisując paktu migracyjnego ONZ, który poparły 164 państwa.

„Zapanowała taka moda, od lat, w różnych instytucjach międzynarodowych, iż tworzy się pewne zasady, pewne reguły, one mają nie mieć prawnych skutków, natomiast często potem wymusza się realizację takich zobowiązań”.

Były minister spraw zagranicznych przypomina, że koncepcją polskiego rządu jest pomoc migrantom w miejscu ich zamieszkania, a nie otwieranie dla nich granic.

„Kwestia migracji, szczególnie na szeroką skalę, jest problemem bezpieczeństwa dla państwa i nie może być regulowana przez zewnętrzne instytucje, tylko przez państwo, które nad tym bezpieczeństwem ma obowiązek czuwać”. 

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K.

We Włoszech spotkali się szefowie MSW trzech państw afrykańskich i Włoch w sprawie rozwiązywania kryzysu migracyjnego

Zdecydowali, że w Czadzie i Nigrze powstaną ośrodki dla setek tysięcy migrantów z Afryki Subsaharyjskiej, zmierzających do Europy przez Libię. Mają one spełniać międzynarodowe standardy humanitarne.

Decyzja zapadła na zakończenie spotkania szefów MSW trzech państw afrykańskich zaproszonych Rzymu przez włoskiego ministra spraw wewnętrznych Marco Minnitiego.

To kolejna inicjatywa rządu w Rzymie, który podejmuje starania o zatrzymanie fali migracyjnej.

Podczas spotkania w rzymskiej siedzibie MSW ministrowie zobowiązali się do współpracy w walce z terroryzmem i przemytem ludzi oraz do podjęcia działań na rzecz zapewnienia bezpieczeństwa granic i wyszkolenia pilnujących ich straży.

Odpowiednie centra pobytu dla migrantów powstaną też w Libii, gdzie – jak zapowiedziano – zastąpią obecne obozy na pustyni, w których przemytnicy w straszliwych warunkach przetrzymują tysiące ludzi wysyłanych potem do Europy.

Włoskie media podkreślają, że te postanowienia, zawarte w podpisanej wspólnej deklaracji, stanowią punkt wyjścia do tego, by spróbować zatrzymać exodus z Afryki i rozwiązywać problem tam na miejscu.

[related id=”17867″]

Postanowiono też utworzyć sieć kontaktów między siłami policji w całym tym regionie.

Agencja Ansa zaznacza, że przyszłość pokaże, czy decyzje te zostaną wcielone w życie na afrykańskiej pustyni, zwłaszcza w Libii, skąd odpływa 90 proc. migrantów zmierzających do Włoch.

W komentarzach podkreśla się, że to kolejny ważny krok w nowej strategii podejścia do kryzysu migracyjnego, realizowanej przez mianowanego w grudniu szefa MSW Marco Minnitiego. Polega ona przede wszystkim na wzmocnieniu libijskiej straży przybrzeżnej, tak aby włączyła się w walkę z przemytem migrantów i zatrzymywała łodzie, oraz na przywróceniu kontroli na liczącej 5 tys. kilometrów południowej granicy Libii, która znajduje się obecnie w rękach gangów przemytników ludzi.

Od początku roku do Włoch przybyło około 46 tys. migrantów, o 35 procent więcej, niż w tym samym okresie uznanego za rekordowy roku 2016.

PAP/LK

Francja: Zlikwidowano kolejne koczowiska imigrantów. Przebywało w nich 1600 osób, m.in. z Erytrei, Afganistanu i Sudanu

Francuska policja zlikwidowała we wtorek rano nielegalne obozowiska na północy Paryża, w których przebywało ok. 1600 migrantów. Kobiety i dzieci stanowiły niewiele ponad dziesięć procent mieszkańców.

Prowizoryczne obozy znajdowały się w północnej części Paryża, w pobliżu stacji metra Porte de la Chapelle. Przebywało w nich w sumie 1 534 dorosłych mężczyzn i 175 kobiet i dzieci. Imigranci zostali przewiezieni do obozów przejściowych.

W operacji wzięło udział 350 policjantów, 100 pracowników socjalnych i działaczy organizacji pozarządowych – poinformował na konferencji prasowej przedstawiciel prefektury paryskiej policji.

[related id=”13751″]

Policja podkreśla, że obozowiska były nielegalne i stanowiły zagrożenie dla zdrowia i bezpieczeństwa zarówno samych migrantów, jak i okolicznych mieszkańców. Zapewnia przy tym, że każdemu migrantowi będzie zaoferowane zakwaterowanie, pomoc socjalna i medyczna.

Nielegalne obozowiska były zlokalizowane w pobliżu nowego, lecz już przepełnionego obozu dla uchodźców, utworzonego w celu zlikwidowania nielegalnych obozowisk, które pojawiły się w ostatnich latach w Paryżu i okolicach.

Według prefektury paryskiej policji od czerwca 2015 roku przeprowadzono w sumie 33 operacje likwidacji nielegalnych obozowisk.

PAP/JN