Jacek Sutryk / Fot. Królowalodu, Wikimedia Commons
Referendum byłoby jakimś znakiem nadziei dla Wrocławia, bo przecież prezydent Sutryk sam nigdy do dymisji się nie poda – mówi redaktor naczelny portalu ujawniamy.com
Stowarzyszenie SOS Wrocław od 23 stycznia zbiera podpisy pod wnioskiem o referendum ws. odwołania prezydenta Wrocławia Jacka Sutryka Referendum zostanie przeprowadzone w przypadku zebrania 50 tys. podpisów. Organizatorzy akcji informują o represjach stosowanych przeciwko wolontariuszom zbierającym podpisy:
Władze Wrocławia wyraźnie boją się referendum
mówi redaktor naczelny portalu ujawniamy.com Marcin Torz. Jak wskazuje, wśród zdeklarowanych przeciwników prezydenta Wrocławia są przedstawiciele najróżniejszych środowisk, które nigdy by się nie zjednoczyły, gdyby nie fatalne rządy w ich mieście.
Jacek Sutryk dokonał rzeczy niemożliwej, sprawiając że tak różni ludzie połączyli siły. Jest prezydentem całkowicie skompromitowanym. […} Ludzie wiedzą, że nie poda się do dymisji, więc wzięli sprawy w swoje ręce.
Jako mieszkaniec Wrocławia nie życzę sobie kliki Sutryka w naszym samorządzie. Ludzie z zarzutami oszustwa nie mogą sprawować władzy – mówi redaktor naczelny portalu ujawniamy.pl.
Kluczowe funkcje w magistracie Wrocławia sprawuje rodzina zblatowana z Collegium Humanum
mówi Marcin Torz. Jak dodaje:
W polskiej polityce, we wszystkich partiach jest wielu takich ciemnych typków.
Dziennikarz Marcin Torz opisuje patologie we wrocławskim samorządzie. Wymienia m.in. przypadek obecnego wiceministra sprawiedliwości, który pisał sowicie opłacane opinie dla stadionu piłkarskiego.
Marcin Torz to dziennikarz, który tropi nadużycia finansowe we wrocławskim samorządzie, zarządzanym przez Jacka Sutryka.
Przede wszystkim ujawniam nazwiska radnych, którzy po prostu dorabiają sobie trochę na boku, trochę wręcz „na lewo”, w spółkach miejskich powiązanych z ratuszem – mówi Torz w rozmowie z Magdaleną Uchaniuk w Poranku Radia Wnet.
Jak tłumaczy, w zeszłej kadencji takich nazwisk było kilkanaście.
To są osoby, które potajemnie zarabiały naprawdę bardzo duże pieniądze w spółkach miejskich, które jako radni powinni nadzorować. Radny nie powinien zarabiać na majątku gminy, a we Wrocławiu wszyscy sobie z tego przepisu drwią, wszyscy związani z obozem miejskiej władzy – krytykuje Torz.
Dziennikarz wskazuje, że najnowszym nazwiskiem na „tej haniebnej liście” jest Bartłomiej Ciążyński, wiceminister sprawiedliwości w resorcie Adama Bodnara.
To znakomity prawnik i człowiek raczej przyzwoity. A tu nagle okazuje się, że przez 2 lata zarobił blisko 120 tys. zł na tworzeniu analiz prawnych dla stadionu piłkarskiego Śląska Wrocław. Te analizy były tworzone przez Ciążyńskiego mimo, że spółka ta miała swój dział prawny. Czyli mimo że mają swoich prawników, to dawali jeszcze pracę na zewnątrz – opisuje proceder Torz.
Okazuje się, że Ciążyński, jak mówi Torz, „miał stawki wręcz gwiazdorskie, ok. 8 tys. zł za analizę”.
Ministerstwo Sprawiedliwości, którym zawiaduje Ciążyński, płaci za analizy ekspertom i to w dodatku naukowcom, ok. 2,5-3 tys. zł za analizę – mówi dziennikarz.
Torz przyznaje, że Bartłomiej Ciążyński wyraził skruchę za zaistniałą sytuację.
Zachęcamy do wysłuchania całej audycji, podczas której Marcin Torz mówił o innych „zaradnych” politykach, a także o skandalicznym traktowaniu przez Dolnośląski Urząd Wojewódzki uciekinierów politycznych z Białorusi!