Testament autora mistrza Andrzeja Pityńskiego spełnił się.
Oto relacja z uroczystości odsłonięcia.

Domostawa (pow. niżański, gm. Jarocin), 14.07.2024. Uroczystość odsłonięcia Pomnika Rzezi Wołyńskiej we wsi Domostawa, 14 lipca 2024 roku. Pomnik stoi w pobliżu drogi S19 na liczącej ok. hektara działce, na której w przyszłości zostanie wzniesiona Ściana Pamiięci z nazwami wszystkich miejscowości na Kresach, w których doszło do masowych zbrodni na Polakach. Pomnik został wykonany przez nieżyjącego już rzeźbiarza Andrzeja Pityńskiego na zamówienie Stowarzyszenie Weteranów Armii Polskiej w Ameryce. Inicjatorem jego umieszczenia w Domostawie jest Społeczny Komitet Budowy Pomnika Rzezi Wołyńskiej kierowany przez byłego wójta gminy Jarocin Zbigniewa Walczaka. (jm) PAP/Darek Delmanowicz
Pomnik upamiętniający Polaków pomordowanych przez ukraińskich nacjonalistów na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej – „Rzeź Wołyńska” – został odsłonięty w niedzielę, 14 lipca 2024, w Domostawie.
Testament autora mistrza Andrzeja Pityńskiego spełnił się.
Oto relacja z uroczystości odsłonięcia.

Fragment muralu upamiętniającego ludobójstwo na Wołyniu /Warszawa ul Młynarska/ autor: Mikołaj Ostaszewski
Dzisiaj przypada 82. rocznica Krwawej Niedzieli – kulminacyjnego punktu ludobójstwa Polaków dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na Wołyniu i w Galicji Wschodniej.
Wspomnienie tych wydarzeń boli tym bardziej, że ofiary wciąż czekają na pogrzeb. I że znów zagrano z nami w grę na czas.
Tutaj do wysłuchania jeden z programów wspomnieniowych Tomasza Wybranowskiego:
Polska – kraj bez prawa do pamięci?
Zacznijmy od gorzkiej refleksji: żadne poważne państwo nie może pozwolić sobie na upokarzanie własnych Ofiar. Nikt, kto ma w sobie cień moralności, nie powinien się na to godzić. A jednak od dziesięcioleci wymaga się od nas, Polaków, byśmy byli świętsi od papieża, milsi od Chrystusa.
W nowej, wygodnej dla Zachodu narracji to Polacy są współwinni Holokaustu. To nie Niemcy tylko jacyś „naziści”. Były kanclerz Scholz podczas rocznicy zamachu na Hitlera gloryfikuje von Stauffenberga – człowieka, który gardził Polakami i nazywał nas narodem „czującym się dobrze tylko pod knutem”.
Friedrich Merz, nowy kanclerz Niemiec, już pierwszego dnia urzędowania w Warszawie kpiąco zamknął temat wojennych reparacji, mówiąc przy Tusku:
„Prawne dyskusje na temat potencjalnych reparacji są zamknięte”.
Obok Merza Donald Tusk bez wahania przytaknął, oznajmiając, że „Polska nie ma żadnych roszczeń” i że „nie będziemy ich stawiać”. W jednej chwili pokoleń cierpienia – od ponad sześciu milionów ofiar niemieckiej okupacji – zostało symbolicznym ruchem ręki przekreślonych. Polska godność została oddana za grzeczne gesty i wzajemne obietnice „wspólnych projektów”.
W tym samym czasie nasi rządzący nie potrafią (albo nie chcą) skutecznie walczyć o pamięć Wołynia. Bo przecież „nie można drażnić Ukraińców”, „nie wolno wbijać noża w plecy sojusznika walczącego z Rosją”.
Gładkie słowa, mowa trwa i pozorowane działania
Podczas 80. rocznicy Krwawej Niedzieli usłyszeliśmy kilka miękkich, okrągłych zdań. Wysłano delegacje, zapalono znicze. Ale zabrakło prawdy. Zabrakło oficjalnego uznania ludobójstwa. Zabrakło realnych kroków – chociażby ekshumacji ofiar.
Czy my, Polacy, nie mamy prawa do wrażliwości? Czy nasz ból się nie liczy? Ukraina przeżywa traumę Buczy – i słusznie. Ale dlaczego my mamy milczeć o Ostrówkach, o Gaju, o Parośli?

Kreoni XXI wieku? Ukraina i prawo do pochówku
W tragedii Sofoklesa Kreon zabronił pochówku ciała Polinejkesa. To był bunt nie tylko przeciw człowiekowi, ale i przeciw prawom boskim. Dziś Ukraina, niczym Kreon opisany przez wielkiego tragika, nie pozwala pochować naszych Ofiar. Nie pozwala na ekshumacje. Nie pozwala postawić krzyży.
Zwłoki dziesiątek tysięcy Polaków wciąż leżą w bezimiennych dołach. Ich rodziny nie wiedzą, gdzie zapalić znicz. A przecież nawet w starożytnej Grecji wiedziano, że bez pochówku dusza nie zazna spokoju.
„Zniszczyć wszystko, co polskie” – rozkazy z piekła rodem
W 1943 roku Dmytro Klaczkiwśkyj pseudonim „Kłym Sawur”, w tajnej dyrektywie napisał:
„zlikwidować całą ludność męską w wieku od 16 do 60 lat”.
Jeszcze bardziej przerażają instrukcje wołyńskiej OUN-B: burzyć domy, niszczyć drzewa, zacierać ślady polskości. To nie były spontaniczne odruchy tłumu – to była zaplanowana eksterminacja.
OUN-B i jej zbrojne ramię UPA działali według „dekalogu ukraińskiego nacjonalisty”. Punkt dziesiąty wzywał do „nienawiści i podstępu wobec wrogów narodu”. Takich instrukcji nie wymyślili „ruscy”. One naprawdę istniały – i były realizowane z przerażającą konsekwencją.

Nie wojna – ludobójstwo
Wbrew ukraińskiej narracji – to nie była żadna „wojna polsko-ukraińska”. To było ludobójstwo. Fakty, dokumenty, rozkazy i relacje – wszystko to potwierdza: celem było fizyczne unicestwienie Polaków. Mordy nie były przypadkiem. Były polityką.
Świadczy o tym choćby przesłuchanie Jurija Stelmaszczuka „Rudego”, dowódcy UPA, który sam przyznał, że latem 1943 r. wyrżnął ponad 15 tysięcy Polaków. Cytuję: „Po spędzeniu całej ludności w jedno miejsce rozpoczynaliśmy rzeź. Zwłoki zrzucaliśmy do dołów, zasypywaliśmy ziemią i paliliśmy ogniska”.

Mit założycielski zbudowany na zbrodni
Ukraina czci „Kłyma Sawura” jako bohatera. Stawia mu pomniki. Odznacza jego krewnych. Gloryfikuje UPA, zamiast zmierzyć się z prawdą. I to nie przez przypadek – mit UPA to fundament współczesnej ukraińskiej tożsamości narodowej.
W Polsce mówić o tym, to jak być „ruską onucą”. Ale czy naprawdę jesteśmy tak naiwni, że nie widzimy, jak fałszywy mit podbity gloryfikowaniem faszystowskich dywizji i bohaterów – rezunów niszczy prawdziwe braterstwo?

Czas, który się kończy
Ukraińcy powtarzają jak mantrę (sami w to nie wierząc): „dajcie nam czas”. Ale ten czas trwa już ponad trzy dekady. W tym czasie Polska pomagała Ukrainie jak nikt inny. A szczątki naszych rodaków dalej gniją pod ziemią w dołach śmierci. Bez imienia, bez krzyża.
Czy naprawdę chcemy wierzyć, że po wojnie Ukraina porzuci mit UPA i czczenie pamiątek z nazistowskimi symbolami Waffen SS Galizien? Skoro dziś, w czasie największej zależności od Polski, nie potrafi nawet zgodzić się na ekshumację naszych rodaków?
Przychylam się do opinii polityków i części historyków, że bez rozwiązania tej sprawy Ukraina NIE MOŻE liczyć na szacunek narodów Europy i świata!
Epilog: 82 lata po rzezi – i dalej bez grobów
Dzisiaj kolejna rocznica Krwawej Niedzieli – 82. Milczenie ukraińskich władz, zapowiedzi bez pokrycia, kolejne odsuwanie ekshumacji – to już nie deszcz. To splunięcie.
Polska musi odzyskać godność. Musi jasno powiedzieć, że pamięć o Wołyniu nie jest atakiem na Ukrainę, lecz elementarnym obowiązkiem wobec własnych Ofiar.
Bo jeśli nie teraz – to kiedy? Jeśli nie my – to kto?
Tomasz Wybranowski
