Menkiszak (OSW): Zdaniem niektórych, nowe rakiety Iskander mogą przenosić ładunki na odległość powyżej 1500 km

– W samym Kaliningradzie stacjonuje poniżej 50 tysięcy żołnierzy, jednak nasycenie tego pasa bronią, w tym systemami rakietowym, stanowi największy problem — dodaje Marek Menkiszak.


Marek Menkiszak, kierownik zespołu rosyjskiego w Ośrodku Studiów Wschodnich mówi o obwodzie Kaliningradzkim, nazywając go jedną z bardziej specyficznych części Rosji, ze względu na fakt odcięcia od reszty kraju. Co więcej, teren ten zamieszkuje w większości ludność napływowa:

Połowa ludności obwodu urodziła się poza jego granicami. Kolejną specyfiką jest to, że prawie 1/3 jego mieszkańców to są ludzie, którzy albo są związani ze strukturami siłowymi, albo są emerytami wojskowymi, albo członkami ich rodzin.

Jak dodaje, Moskwa przez długie lata miała dwie takie najważniejsze koncepcje na to, jak zagospodarować ten obszar:

Czy ma być ekonomiczną bramą do Rosji i przede wszystkim miejscem, przez które wychodzą i przychodzą towary  czy też ma być takim zakotwiczonym lotniskowcem rosyjskim, który ma przede wszystkim za zadanie bronić dostępu do wybrzeży rosyjskich […] Wydaje się, że w ostatnich latach, przynajmniej tak więcej po 2012 roku wyraźnie przeważa ta druga koncepcja.

W wyniku zwycięstwa drugiej opcji, jako gubernator, obwodem Kaliningradzkim rządzi młody technokrata Anton Andrejewitsch Alichanow. Dzięki niemu rośnie centralizacja tego obszaru a coraz więcej kwestii, wraz z życiem społecznym postępuje zwiększonej kontroli Moskwy. Jest to m.in. walka z germanizacją. Nie da się również nie odnotować silnej militaryzacji regionu:

Mamy do czynienia nie tylko ze zwiększaniem stanów osobowych jednostek rosyjskich pancernych, lotniczych i innych, ale przede wszystkim z rozmieszczeniem nowych systemów broń zarówno defensywnych, takich jak systemy obrony przeciwrakietowej, ale także ofensywnych, takich jak rakiety balistyczne Iskander, rakiety Kalibr wystrzeliwane z okrętów floty bałtyckiej, czy też systemy Bastion, systemy rakietowe przeciwokrętowe obrony wybrzeża […] prawie wszystkie z tych systemów zostały rozmieszczone w obwodzie Kaliningradzkim w ostatnich kilku latach.

Marek Menkiszak zauważa, że mamy do czynienia z problemem wąskiego przesmyku suwalskiego pomiędzy Rosją a Białorusią, który łączy Polskę i Litwę. Ten region jako najbardziej wrażliwy został obsadzony przez wojska NATO z jasnym przesłaniem:

Sojusz w razie potrzeby będzie bronić tego obszaru, nie dopuści na przykład do odcięcia państw bałtyckich przez Rosję w przypadku powstania konfliktu […] W samym Kaliningradzie stacjonuje poniżej 50 tysięcy żołnierzy, jednak nasycenie tego pasa bronią, w tym systemami rakietowym, stanowi największy problem ponieważ tworzy się tak zwana strefa antydostępowa.

Jak zaznacza gość „Poranka WNET”, w Kaliningradzie znajduje się kilkadziesiąt Iskanderów, będących jednostkami mobilnymi:

Niestety jest broń bardzo groźna, o zasięgu powyżej 500 km. Niektórzy  twierdzą że do 1000 km w tej wersji, ale jest też nowa wersja, która zdaniem niektórych źródeł może przenosić ładunki powyżej 1500 km i w związku z tym, duża część terytorium Polski jest w zasięgu tych tych systemów.

A.M.K.

Plany przejęcia Lotosu przez PKN Orlen pod lupą Komisji Europejskiej

Czy połączenie Lotosu i PKN Orlen może ograniczyć konkurencję w zakresie dostaw paliw i na powiązanych rynkach w Polsce i krajach sąsiednich? Na to pytanie będzie starała się odpowiedzieć KE.

Wniosek do Komisji o zgodę na przejęcie Grupy Lotos, PKN Orlen złożył 3 lipca.

Proponowane przejęcie Lotosu przez PKN Orlen miałoby wpływ na kilka strategicznie istotnych rynków energii. Komisja zbada, czy planowane przejęcie doprowadziłoby do ograniczenia konkurencji oraz wyższych cen lub mniejszego wyboru paliw i produktów pokrewnych dla klientów biznesowych i konsumentów końcowych w Polsce i innych państwach członkowskich.

Poinformowała w środę, unijna komisarz ds. konkurencji Margrethe Vestager. Jak pisze portal RMF 24, KE ma od środy 90 dni roboczych — do 13 grudnia 2019 r. – aby ostatecznie ustalić, czy potwierdzą się jej wstępne obawy.

Ponieważ PKN Orlen i Lotos są w Polsce jedynymi dwoma dostawcami krajowymi, jedyną potencjalną alternatywą byłby import. Jest on jednak ograniczony ze względu na takie utrudnienia jak brak infrastruktury, przestrzeni magazynowych i wymogi regulacyjne. W szczególności w przypadku dostaw hurtowych paliwa lotniczego PKN Orlen i Lotos są jedynymi dostawcami w Polsce i Estonii, a podmiot powstały w wyniku połączenia stałby się też liderem rynku w Czechach.

Zdaniem Komisji fuzja doprowadziłaby do powstania monopolu na rynku producentów i  importerów, gdyż Lotos i PKN Orlen jako jedyne posiadają w Polsce rafinerie. Zdaniem unijnych urzędników powstały podmiot zdominowałby również rynek na poziomie niedetalicznym dostaw oleju napędowego, benzyny i innych paliw.

Biorąc pod uwagę ilość paliwa będącego w posiadaniu PKN Orlen i Lotosu, zarówno na rynkach wyższego, jak i niższego szczebla paliw, Komisja obawia się też, że podmiot powstały w wyniku połączenia miałby możliwość i motywację do zaprzestania zaopatrywania swoich konkurentów działających na rynku niższego szczebla, a tym samym do wyłączenia ich z rynków.

Komisja wskazuje, że transakcja doprowadziłaby również do usunięcia bardzo silnego konkurenta i wzmocniła pozycję PKN Orlen w zakresie dostaw bitumu w Polsce, Czechach, na Litwie, Słowacji, Łotwie i w Estonii, a także w zakresie dostaw smarów w Polsce.

A.P.

Podejrzani w sprawie przewozu „kropelek gwałtu” przez Polskę usłyszeli zarzuty

Zdaniem policji czterej zatrzymani mężczyźni (w tym dwaj obywatele Holandii) mogli przewieźć przez Polskę nawet 335 zakazanego środka psychotropowego.

1,2 tony GBL, czyli tzw. kropelek gwałtu bądź „pigułek gwałtu” przejęli policjanci CBŚP we współpracy z KAS i Prokuraturą Okręgową w Łodzi. Jak informuje portal Interia, GBL może mieć przeznaczenie przemysłowe, z reguły jednak wykorzystywany jest jako środek odurzający. W Polsce uznawany jest za zakazaną substancję psychotropową. Jego przewóz przez terytorium Polski wymaga zgody Głównego Inspektora Farmaceutycznego. Do niedawna nie był on zabroniony na terenie Litwy, jak i w krajach, do których był wysyłany. Jak informuje Wprost, na Litwie zakazano go po poświęconej problemowi GBL konferencji Europolu w Krakowie, na której była m.in. reprezentacja litewska.

Szacuje się, że podejrzani mogli zorganizować przewóz przez terytorium Polski aż 335 ton tej substancji, wartej ponad 21 mln euro.

Komentował Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi. To, że przez Polskę przebiega szlak transportowy GBL, ustalili rzeszowscy policjanci. Już z pierwszych ustaleń policjantów CBŚP wynikało, że substancja była przesyłana z Chin na Litwę, a następnie przez Polskę do krajów Europy Zachodniej i Południowej oraz Wielkiej Brytanii. Przestępcy do przerzutu narkotyku używali przesyłek kurierskich.

W sprawie zatrzymanych zostało dwóch obywateli Polski w wieku 27 i 32 lat. Starszy z nich prowadził na Litwie firmę realizującą wysyłki GBL do innych krajów. Zarzuty, które usłyszał, związane są z przewozami przez obszar Polski blisko 80 kg GBL. Młodszy z podejrzanych zamawiał natomiast dostawy GBL na Słowację, skąd je odbierał, przewożąc następnie do Polski. Przedstawione mu zarzuty łączą się z czterokrotnym zleceniem przewozu GBL o łącznej ilości przekraczającej dwa kilogramy.

Największą liczbę zarzutów usłyszeli obywatele Holandii w wieku 37 i 43 lat, prowadzący na Litwie firmę zajmującą się przesyłaniem na ogromną skalę GBL do różnych krajów Europy. Holendrzy dobrowolnie zgłosili się do Prokuratury Okręgowej w Łodzi, gdzie każdemu z nich zarzucono popełnienie siedmiu przestępstw.

Gawęda historyczna – 16.07.2019 r. – prowadzi Krzysztof Jabłonka

Krzysztof Jabłonka opowiada o wydarzeniu historycznym, jakim była bitwa pod Grunwaldem.

Innych audycji z cyklu „Gawęda historyczna” można posłuchać tutaj.

Niemczuk: Polska jest liderem w Europie, jeśli chodzi o zwalczanie afrykańskiego pomoru świń [WIDEO]

Skąd się wziął i jak jest zwalczany afrykański pomór świń? Czy 5G zaszkodzi pszczołom? Odpowiada Krzysztof Niemczuk, dyrektor Państwowego Instytutu Weterynarii w Puławach.

Krzysztof Niemczuk opowiada o pracy w Państwowym Instytucie Weterynarii w Puławach. Jego zadaniem jest weterynaryjna ochrona zdrowia publicznego. Instytut jako jeden z niewielu w kraju posiada w kolekcje szczepów wirusów i bakterii. Dba on, by polska żywność była zdrowa tak jak polskie zwierzęta hodowlane. Jak mówi Niemczuk „żywność polska jest żywnością bardzo bezpieczną”. Jedynie 0,2% nie spełnia norm, co jest dobrym wynikiem, nawet wśród krajów starej Unii.

Jesteśmy swoistego rodzaju liderem w Europie, pamiętajmy, że afrykańskim pomorze świń, jest w krajach, które z nami sąsiadują, czyli: Ukraina, Białoruś, Litwa, Federacja Rosyjska poprzez obwód Kaliningradzki. Pamiętajmy również o„Zawitał” w państwach starej Unii m.in. w Belgii, […] Wszystkie te państwa są na tym samym etapie zwalczania afrykańskiego pomoru świń […] Stosują ten sam model zwalczania co my. […] Nasi specjaliści również uczestniczą w kreowaniu i dzieleniu się doświadczeniem na rynku europejskim w zwalczaniu tej niesamowicie groźnej, ale z punktu widzenia ekonomicznego, choroby.

Odpowiadając na pytanie, dlaczego mimo to, od 6 lat zmagamy się z problemem afrykańskiego pomoru świń, dyrektor stwierdza, że to problem całego regionu, nie tylko nasz. Gdybyśmy byli wyspą, łatwiej byłoby opanować chorobę, gdyż jednym z problemów są dziki, które swobodnie przekraczają granice państwowe. Opisuje dzieje choroby. Została ona przywieziona w 2007 r. do Gruzji, wraz ze statkiem handlowym płynącym z południowej Afryki, którego kapitan nie dopełnił procedur. Przez to zaraziły się gruzińskie dziki, zaś następnie epidemia dotarła do Rosji, a przez nią do innych krajów.

Niemczuk podkreśla, że afrykański pomór świń ma negatywne skutki gospodarcze, ale nie jest groźny dla człowieka. Za to obecnie wraz z ocieplaniem się klimatu musimy liczyć się z migracjami owadów z Afryki Płn., które mogą przynieść takie groźne dla człowieka choroby jak np. gorączka zachodniego Nilu.

Stacje przekaźnikowe, telefonii komórkowej czy też innego rodzaju emitery fal elektromagnetycznych mają wpływ na to, jak zachowują się owady, w tym te pożyteczne dla naszego otoczenia, czyli w tym momencie. Tego rodzaju badania są prowadzone.

Rozmówca Krzysztofa Skowrońskiego odpowiada na pytanie o zagrożenia związane z rozważanym wprowadzaniem w Polsce sieci 5G. Jak mówi, badania wciąż trwają i potrzeba jeszcze trochę czasu, żeby ustalić, jakie niosłoby to skutki dla polskich pszczół. Podkreśla, że trzeba w tej sprawie szukać złotego środka.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.M.K./A.P.

Ks. Tadeusz Solski: Cel jest jeden – pielgrzymowanie i doświadczanie Pana Boga na swój sposób

„Każdy ma swój sposób na doświadczenia Pana Boga. My mamy też taką możliwość, że przychodzi okres wakacyjny, siadamy na rower i kręcimy” – o pielgrzymce do Ostrej Bramy ks. Tadeusz Solski

 

 

Cel wiadomo jest jeden, jest to pielgrzymowanie, czyli nasze spotkanie z Panem Bogiem, w sposób inny niż doświadczamy tego na codzień.

Ksiądz Tadeusz Solski goścć”Poranka WNET” mówi o rowerowej pielgrzymce z Tomaszowa Lubelskiego do Ostrej Bramy w Wilnie – „Każdy ma swój sposób na doświadczenie pana Boga w swoim życiu i my mamy też taką możliwość, że kiedy przychodzi okres wakacyjny, kiedy przychodzą urlopy, siadamy na rower i kręcimy”. Do tej pory pielgrzymi jeździli głównie do Częstochowy, czy na Jasną Górę, dziennie pokonując 180-200 km dziennie. Po 6-ciu latach pielgrzymek po Polsce, pojawiło się w sercu parafianina z Kęt pragnienie pielgrzymki do Ostrej Bramy w Wilnie. Jak dodaje ks. Tomasz Solski:

Ta pielgrzymka jest dla nas czymś nowym, można powiedzieć jest to przecieranie szlaków, tras, nowe doświadczenie.

M.N.

 

Tuckus: Dzięki podpisaniu Unii Lubelskiej mamy nowy początek Unii Europejskiej

W „Poranku WNET” Andrius Tuckus mówi o konfliktach polsko-litewskich jak i działaniach Rosji, które w większości przypadków prowadzą do sporów.

 

 

Andrius Tuckus prosto z Wilna w „Poranku WNET” na samym początku rozmowy wspomniał o trwającej w Wilnie uroczystości 450-lecia podpisania Unii Lubelskiej. Sekretarz generalny Sejudisu na temat rocznicy wypowiada się następująco:

Trzeba liczyć, co byłoby, gdyby nie było Unii, czy byśmy teraz rozmawiali tak z Polską, czy byłaby Litwa, Wilno i czy byłby Adam Mickiewicz.

Dodaje również, że gdyby Litwini i Polacy nie podpisali aktu Unii Lubelskiej, w społeczeństwie żyłoby się na pewno gorzej. Politycy litewscy szczególnie teraz zdają sobie sprawę z tego, że istnieją czarne chmury, symbolizujące Rosję jako państwo chcące rozłamu dobrych stosunków między Polską a Litwa. Udział Rosji w konfliktach polsko-litewskich rozmówca określa jako natarczywe dążenie do kłótni i rozpadu dobrych relacji między państwami:

Podpisanie Unii lubelskiego było początkiem Unii Europejskiej – zaznacza Tuckus o związku Korony Królestwa Polskiego i Wielkiego Księstwa Litewskiego.

Podczas rozmowy poruszony został również temat wyborów prezydenckich na Litwie, w ramach których wybrany został nowy prezydent Gitanas Nauseda. Nasz gość określa to jako pozytywny wybór państwa litewskiego. Pierwszą wizytę zagraniczną nowo wybrany prezydent Republiki Litewskiej ma zamiar złożyć w Warszawie.

M.N.

Mikołaj Górecki: O wielkim muzycznym przedsięwzięciu na rynku lubelskim

O przeżywaniu 450-lecia Unii Lubelskiej w „Poranku WNET” opowie nam dziś Mikołaj Górecki – polski kompozytor muzyki współczesnej.

 

 

Wieczorem na rynku lubelskim pod przewodnictwem arcybiskupa Stanisława Budzika została odprawiona Msza św. z okazji 450-tej rocznicy Unii Polsko-Litewskiej.

Pomysł na utwór, który można było usłyszeć na wczorajszej uroczystości powstał na jesieni zeszłego roku. Głównym pomysłodawcą był Wojciech Rodek – dyrektor Filharmonii Lubelskiej. Gość „Poranka WNET” tłumaczył również, jak powstaje proces komponowania utworu Credo mówiąc:

W moim odczuciu jest to najważniejsze jeśli chodzi o tą idee, bez Credo nie byłoby Mszy.

Podkreśla on zastosowanie głosu męskiego barytonu jedynie do tej części Mszy, aby podkreślić wyjątkowość tego momentu.

Koncert ten był nietypowy, nie był to koncert dla otwartej publiczności, a chór i orkiestra miały dość skomplikowane zadanie – zaznacza Mikołaj Górecki.

Warto podkreślić, że muzycy należący do orkiestry byli nie tylko z innych miast, ale także z innych krajów, co było dla nich dodatkową trudnością. Chóry pochodziły m.in. z Rygi, Łotwy, Litwy, Wilna oraz Białorusi. Usłyszeć można było także polski chór lubelski. Cały region połączony został w jedną grupę, pokazując tym samym symbol jedności krajów biorących udział w tym wydarzeniu.

M.N.

Bobołowicz: Siedem państw, w tym Polska, protestuje w sprawie powrotu Rosji do Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy

Jak dodaje Bobołowicz, cała akcja może okazać się bezcelowa, gdyż jej główny inicjator — Ukraina, wydaje się być w tej sprawie wewnętrznie podzielona.

Paweł Bobołowicz poinformował o wczorajszym powrocie Federacji Rosyjskiej do Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy. W odpowiedzi na bezwarunkowy powrót Rosjan, siedem państw w tym Polska, Ukraina, Litwa, Łotwa, Estonia, Gruzja i Słowacja przyjęły wspólną deklarację na znak protestu przeciw bezwarunkowemu powrotowi Rosjan:

Siódemka protestujących państw, w tym Polska, ogłosiła powrót delegacji na konsultacje z parlamentami narodowymi i rządami w sprawie dalszych wspólnych dalszych działań na sesjach Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy.

W deklaracji zapisano m.in.: „Bezwarunkowe odnowienie praw rosyjskiej delegacji, bez wykonania żadnych z licznych wymagań Zgromadzenia przeczy fundamentalnym wartościami Rady Europy i jej statutowi. Ten krok wysyła niewłaściwy sygnał krajowi, który sięgnął po zbrojną agresję, otrucie, który nie przestrzega praw swoich obywateli i pragnie destabilizacji demokracji w Europie”

Korespondent Radia WNET na Ukrainie odniósł się także do zablokowania kandydatury rosyjskiego deputowanego Leonida Słuckiego na wiceprzewodniczącego Zgromadzenia Parlamentarnego:

Po pierwszej turze głosowania wyglądało, że Słucki zostanie wiceprzewodniczącym, jednak przegrał głosowanie w drugiej turze w wyniku dużej mobilizacji przeciwników jego kandydatury.

Paweł Bobołowicz wyjaśnił także, skąd biorą się kontrowersje wokół postaci Leonida Słuckiego:

Trzeba przypomnieć, iż jest on deputowanym rosyjskim, jest także przedstawicielem Liberalno-Demokratycznej Partii Rosji czyli nacjonalistycznej partii Władimira Żyrinowskiego.

Słucki trafił w 2014 roku pod sankcje UE, USA i Kanady. Jemu przypisuje się organizacje wyjazdów francuskich parlamentarzystów na okupowany Krym na tzw. wybory. To też druh Asada i obrońca syryjskiego reżimu. Co ciekawe, w 2017 znalazł się na tym samym zdjęciu z Asadem co i Pedro Agramunt, który za wyjazd do Syrii ostatecznie stracił fotel przewodniczącego Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy:

Słucki to tez bohater skandalu obyczajowego w Rosji. W 2018 roku dziennikarki pracujące w rosyjskiej Dumie oskarżyły Słuckiego o molestowanie seksualne. Podobno ten argument obyczajowy spowodował, że przy głosowaniu nad kandydaturą rosyjskiego deputowanego swój głos wycofała część zachodnioeuropejskich deputowanych, bo boją się o głosy swoich wyborców. Teraz Rosja będzie mogła wskazać innego kandydata, ale raczej nie będzie nim Słucki.

Jak dodaje nasz Korespondent Radia WNET na Ukrainie, odnośnie wczorajszych wydarzeń na forum Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy oficjalnie nie zabrał głosu prezydent Wołodymyr Zełenski. Wcześniej uznał, że poparcie zachodnich państw dla powrotu Rosji do Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy, świadczy o tym, że nie wsłuchano się w głos Ukrainy i że jest rozczarowany taką decyzją:

Dzisiaj telewizja TSN publikuje wypowiedź udzieloną Ukraińskiemu Radiu przez Dmytro Razumkowa. To szef prezydenckiej partii Sługa Narodu i bardzo bliski współpracownik Zełenskiego. Razumkow stwierdził, że wyjście ze Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy jest bezcelowe, wiążąc to z tym, że wkrótce będą wybory do ukraińskiego parlamentu i nowa większość nie będzie mogła reprezentować Ukrainy w Zgromadzeniu. Razumkow stwierdził, że „odwrócić się i pójść to nie jest konstruktywne”. Według współpracownika prezydenta Zełenskiego powrót Rosji do Zgromadzenia wynikał z całej serii rożnych działań, a często z bezdziałalności, przede wszystkim ze strony Ukrainy.

Pojawił się wewnętrzny głos sugerujący, iż cała wczorajsza akcja przeprowadzona przez wspólnotę siedmiu państw, może okazać się bezcelowa, gdyż jej główny inicjator, czyli Ukraina okazuje się być w tej sprawie wewnętrznie podzielona.

P.B. / A.M.K.