Trudna sytuacja dziesięciorga rodzeństwa z Podkarpacia. Biurokracja, bezduszność i bezradność władz zamiast pomocy

Instytucje państwowe nadal nie są w stanie zdecydować, jak pomóc dziesięciorgu rodzeństwa, którym zastępczo opiekują się Siostry Służebniczki ze Starej Wsi k. Brzozowa na Podkarpaciu.

Kilka miesięcy temu nasze stowarzyszenie wraz z Siostrami Służebniczkami zorganizowało konferencję by poinformować o trudnej sytuacji jaka powstała, gdyż władze państwowe nie są w stanie zdecydować, który podmiot powinien przekazywać środki w związku z umieszczeniem przez sąd dziesięciorga rodzeństwa pod opieką Sióstr.

Liczne osoby prywatne udzieliły wówczas wsparcia, za co Siostry chciały jeszcze raz podziękować. Podczas dzisiejszej konferencji musieliśmy przekazać niestety smutne informacje, iż problem nie tylko nie został rozwiązany, ale wręcz się pogłębił. Po niekończącej się wymianie pism między wojewodą, starostą, Samorządowym Kolegium Odwoławczym, Rzecznikiem Praw Dziecka okazało się, iż władze państwowe wolałyby raczej. by dzieci zostały odebrane Siostrom i trafiły do innego rodzaju placówki. Byłoby to oczywiście kolejną wielką krzywdą dla samych dzieci, ale raczej również działaniem bezprawnym. Po tym, gdy sąd orzekł o umieszczeniu dzieci u Sióstr, inne organy państwowe powinny znaleźć sposób wykonania tego orzeczenia. Tymczasem nie sposób nie odnieść wrażenia, iż wielu urzędnikom chodziło raczej o maksymalne zagmatwanie sprawy tak, by tworzyć podkładkę pod twierdzenie, iż to nie ich rzecz.

Oczywiście, możliwe jest skierowanie sprawy do sądu, ale po pierwsze to na początek pociągnie za sobą dodatkowe koszty, a nie dostarczy środków. Po drugie, trudno liczyć na zakończenie prawy w czasie, którym mógłby mieć znaczenie dla dzieci i Sióstr.

Próbując szukać możliwości wyjścia z bardzo trudnej sytuacji, obecnie skierowaliśmy pismo do Prokuratora Generalnego. Jako najbardziej właściwy do przywracania praworządności, może on wszcząć wszelkie postępowania, jakie uważa za niezbędne i o to prosimy. Poza tym, naszym zdaniem, należałoby rozważyć, czy w dotychczasowych działaniach urzędniczych nie doszło do niedopełnienia obowiązków, co również wymagałoby stosownych kroków prawnych.
Kolejne pismo wysłaliśmy również do wojewody.

Nadal uważamy, iż jako podmiot właściwy w nadzorze nad działaniem samorządu terytorialnego, to wojewoda powinien ustalić, kto właściwie od początku zobowiązany był przekazywać stosowne środki dla dzieci.

Stowarzyszenie Europa Tradycja,
Ryszard Skotniczny, Prezes

Każdy, kto chciałby pomóc, umożliwić, by dzieci mogły nadal pozostać u Sióstr, może wpłacić dowolną kwotę na numer konta, z którego pieniądze zostaną przeznaczone dla Podopiecznych DPS:

Bank PEKAO S.A. I o/Brzozów 28 1240 2324 1111 0000 3314 7347

„Główne ogólnopolskie media relacjonowały głośną sprawę dziesięciorga rodzeństwa z Podkarpacia, które doświadczyło wyjątkowo ciężkich przeżyć. W ich życiu było wszystko. Od głodu po seksualną agresję ze strony najbliższych (w tej sprawie sąd wydał już wyrok skazujący).

Wszystko, czego potrzebują te dzieci, to spokój i miłość, a to otrzymały, gdy na mocy orzeczenia sądu znalazły się pod opieką Zgromadzenia Sióstr Służebniczek Najświętszej Maryi Panny ze Starej Wsi k. Brzozowa. W myśl obowiązujących przepisów prawnych, powinny pójść za tym stosowne środki na utrzymanie dzieci. Na to składamy się wszyscy z naszych podatków.

Dla dzieci najlepiej byłoby, gdyby ta sprawa w ogóle zniknęła z przestrzeni publicznej, by próbować zaleczyć traumy i kończąc, co złe, otworzyć im nowe perspektywy życiowe. Niestety na skutek skrajnie nieodpowiedzialnych działań administracji publicznej, póki co okazało się to niemożliwe”.

Po dokładniejsze informacje odsyłamy do kwietniowego „Kuriera WNET”, w którym przedstawiliśmy sytuację rodzeństwa i opiekujących się nim sióstr zakonnych. 

Ks. Paś: liczne internetowe publikacje Państwa Islamskiego opisywały pandemię jako karę boską za to, jaki jest Zachód

Jak co wtorek, w „Kurierze w Samo Południe” przedstawiciele „Pomocy Kościołowi w Potrzebie” przybliżają słuchaczom najnowsze informacje związane m.in. ze światową społecznością Chrześcijan.

W najnowszym „Kurierze w Samo Południe” ks. dr Andrzej Paś opowiada m.in. o bieżącej działalności Papieskiego Stowarzyszenia „Pomoc Kościołowi w Potrzebie”. Rozmówca Jaśminy Nowak wskazuje, że trwająca pandemia koronawirusa odcisnęła swoje piętno na wielu lokalnych społecznościach chrześcijańskich na świecie:

Żadne wydarzenie we współczesnej historii nie wpłynęło tak na ludność świata jak pandemia Covid-19. Bez względu na rasę, kolor skóry czy wyznanie – pandemia dosłownie zdewastowała strukturę zdrowia publicznego i wstrząsnęła tradycyjnymi kanałami w gospodarce światowej i zarządzaniu. Często z głębokimi konsekwencjami dla Praw Człowieka, w tym prawa do wolności religijnej.

Ks. dr Andrzej Paś porusza temat coraz bardziej aktywnych w dobie pandemii organizacji terrorystycznych. Członkowie ugrupowań przestępczych wykorzystują m.in. spowodowane pandemią problemy władz centralnych do wzmożenia swoich działań w różnych regionach:

Kilka rządów afrykańskich, przytłoczonych pandemicznymi wyzwaniami, przesunęło siły wojskowe i siły bezpieczeństwa aby wesprzeć potrzeby opieki zdrowotnej. Szczególnie w pierwszych miesiącach grupy terrorystyczne, czyli dżihadyści wykorzystali rozproszoną uwagę rządów do nasilenia swoich ataków i umocnienia zdobyczy terytorialnych – relacjonuje gość Radia WNET.

Jak dodaje przedstawiciel „Pomocy Kościołowi w Potrzebie” organizacje terrorystyczne wykorzystują również strach przed pandemią, do manipulacji opinią publiczną i poszerzania swoich szeregów:

Pandemia została również wykorzystana przez ekstremistów do rekrutacji nowych członków. Liczne internetowe publikacje Al-Ka’idy i tzw. Państwa Islamskiego czy Boko Haram opisywało Covid-19 jako karę boską za to jaki jest Zachód, nazywając go „dekadenckim Zachodem”. Obiecywały odporność na wirusa, zapewniały dżihadystom miejsce w Raju.

Gość „Kuriera w Samo Południe” dotyka również tematu pandemicznych teorii spiskowych, które stanowią jedno ze źródeł dyskryminacji wielu mniejszości religijnych, nie tylko Chrtześcijan:

W Internecie mnożyły się teorie spiskowe twierdzące, że to Żydzi spowodowali pandemię. W Indiach takie same zarzuty kierowano do mniejszości muzułmańskiej. A w takich państwach jak Chiny, Niger, Turcja czy Egipt winą za Covid-19 obarczono Chrześcijan – mówi ks. dr Paś.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

N.N.

Bogdan Feręc: W Irlandii katolicy są traktowani jak obywatele drugiej kategorii

W najnowszej dublińskiej audycji m.in. o systemowej dyskryminacji katolików przez irlandzką policję.

W najnowszym dublińskim Studio 37  Bogdan Feręc przybliża słuchaczom rozmaite perspektywy codziennego życia w Irlandii. Rozmówca Tomasza Wybranowskiego porusza m.in. temat ostatnich, dających się we znaki niektórym Katolikom, działań irlandzkiej policji – tzw. Gardy Síochána (z irl. „straż pokoju”, potocznie Gardaí):

W jednym z irlandzkich miast doszło do takiego przypadku kiedy podczas mszy „Strażnicy Pokoju” wtargnęli do kościoła. Policjanci rozpędzili znajdujących się tam modlących. Trzeba powiedzieć, że było tam wówczas jedynie kilkanaście osób starszych.

Gość dublińskiej audycji zwraca uwagę na powtarzającą się, systemową dyskryminację Katolików przez irlandzką policję. Jak podkreśla dziennikarz, zachowania te nie dotykają wyznawców innych religii:

Garda najwyraźniej chciała tak zareagować i tłumaczyła, że jedynie wypełnia swoje obowiązki. Prawdą jest, że garda najczęściej „czepia się” Katolików uczestniczących w swoich nabożeństwach, ale nie robi tego w stosunku do innych wyznań.

Bogdan Feręc powołuje się na przykład pobliskiego meczetu, gdzie pomimo braku przestrzegania obostrzeń sanitarnych

policja nie reaguje. Co więcej, nawet się tam nie pojawia:

Nieopodal mojego domu znajduje się meczet i codziennie obserwuję to, co się tam dzieje. Kilkunastu mężczyzn zjawia się tu prawdopodobnie na modlitwy ze swoimi dywanikami modlitewnymi. Ubrani w swoje tradycyjne stroje, wchodzą do meczetu i opuszczają go po kilkudziesięciu minutach.

Gość „Studia 37” opisuje, które normy sanitarne nie są przestrzegane przez niektórych przedstawicieli społeczności muzułmańskiej w jego okolicy:

Nie tylko lokalna społeczność muzułmańska przebywa w pobliskim meczecie. Zjawiają się tu m.in. muzułmańscy taksówkarze z całego miasta. Te osoby nie mają nigdy założonych maseczek – zaznacza gość Studia 37.

Na podstawie obserwacji i własnych doświadczeń Bogdan Feręc wysnuwa następujące wnioski na temat dyskryminacji Katolików w Irlandii:

W okolicach meczetu nigdy nie było Gardy, która mogłaby obserwować to, co się tam dzieje. Niestety, tak to wygląda w Irlandii, że Katolicy są obywatelami drugiej kategorii, a przynajmniej tak są traktowani lub takie mają odczucie.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

N.N.

Jakub Maciejewski: Na lewicy tworzy się cały kult nieróbstwa i żebractwa

Od zawodowego rewolucjonisty do aktywisty. Jakub Maciejewski o polityce kościelnej Adama Michnik oraz podziałach na lewicy i pogardzie wobec pracy.

Jakub Maciejewski komentuje ostatni wywiad Adama Michnika, który odciął się od haseł antykościelnych. Ocenia, że mamy do czynienia z odtrąbieniem taktycznego odwrotu.

Ta wściekła agresja wobec katolików wobec Kościoła sprawiła, że konserwatyści się obudzili. Jarosław Kaczyński potrafi mobilizować takie emocje skupione wokół wspólnoty narodowej.

W obawie przed zdyskontowaniem politycznym tej sytuacji przez PiS Adam Michnik „zatrąbił na odwrót”. Rozmówca Łukasza Jankowskiego wyjaśnia, że autor książki „Kościół, lewica, dialog” chciałby uformować polski Kościół zgodnie z wymaganiami stawianymi mu przez „Gazetę Wyborczą”.

Adam Michnik po prostu wraca do korzeni a nie proponuje coś szczególnie nowego.

Dziennikarz nie zgadza się, żeby GW się skończyła. Wciąż bowiem ma wpływ na intelektualistów. Maciejewski stwierdza, że zawodowy aktywizm to współczesny odpowiednik zawodowych rewolucjonistów. Wskazuje, że lewica zaczyna szkalować pracę.

Tworzy się cały kult nieróbstwa i żebractwa.

Dodaje, że staremu SLD zależy jeszcze na ludziach pracy. Wiosna zaś zainteresowana jest już ideologicznymi szaleństwami.

Akceptują jakieś szalone pomysły ideologiczne, gdzie […] kobietą może być człowiek z penisem, a mężczyzną osoba z macicą.

Przypomina, że elektorat Sojuszu Lewicy Demokratycznej był kiedyś dość konserwatywny.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Ks. Tomasz Trzaska: w Wielki Piątek Jezus umarł za wszystkich

Ks. Tomasz Trzaska o Wielkim Czwartku w czasie trwania pandemii koronawirusa, obrzędach tego dnia, przeżywaniu Triduum oraz ludziach walczących z Kościołem.

Ks. Tomasz Trzaska przypomina, że w Wielki Czwartek są trzy ważne wydarzenia. Pierwszym z nich jest msza krzyżma świętego, kiedy to w katedrze spotykają się księża danej diecezji ze swoim biskupem. Odnawiają oni swoje przyrzeczenia kapłańskie, a święte oleje zostają poświęcone. Przyznaje, że jest mu ciężko bez kontaktu z innymi kapłanami jego diecezji.

Triduum paschalne rozpoczyna się Mszą Wieczerzy Pańskiej.

Milkną po niej dzwony, a Najświętszy Sakrament zostaje przeniesiony do ciemnicy, na pamiątkę przebywania Pana Jezusa w więzieniu.

Jezus żył z wyrokiem śmierci, od wielu lat.

Duchowny wskazuje, że Chrystus miał świadomość, jaka Go czeka. Zaznacza, że Triduum jest czasem do namysłu nad tym, co jest dla nas najważniejsze.

W Wielki Piątek Jezus umarł za wszystkich.

Dodaje, że Zbawiciel przyszedł do chorych- tych, którzy byli daleko od wiary. Ci, którzy dzisiaj walczą z Kościołem są na drodze wiary.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Lisicki: Dyskusja z krytykami chrześcijaństwa jest trudna. Ciężko rozmawiać z kimś, kto siedzi z pistoletem przy stole

Paweł Lisicki m.in. o swojej najnowszej książce, antychrześcijańskich radykałach i sposobie prowadzenia przez nich dyskusji, ograniczeniu swobód obywatelskich w dobie pandemii i Funduszu Odbudowy.

Paweł Lisicki opisuje swoją najnowszą książkę pt. „Kto fałszuje Jezusa? Odpowiedź na oskarżenia współczesnych ateistów”. Redaktor naczelny tygodnika „Do Rzeczy” próbuje ukazać w niej proces umniejszania religii chrześcijańskiej przez piewców racjonalizmu oraz demaskuje braki warsztatowe radykalnych krytyków wyznawców Chrystusa. Jak zaznacza podobne zjawiska nie miały wcześniej takiego nasilenia.

W jego ocenie dyskusja z antychrześcijańskimi radykałami jest bardzo trudna, ponieważ nie opierają się na argumentach merytorycznych, a jedynie opartych na osobistym przeświadczeniu. Jak zaznacza:

I dodaje:

Trudno prowadzić debatę z kimś, kto siedzi z pistoletem przy stole.

W rozmowie odnosi się także do kwestii kondycji zachodnich społeczeństw w dobie pandemii. Dziennikarz podkreśla, że koronawirus został wykorzystany do ograniczenia swobód obywatelskich.

Paweł Lisicki mówi również o sprawie Funduszu Odbudowy i jego łączeniu z praworządnością. Uważa, że takie podejście unijnych elit jest groźne dla Polski i należy się mu przeciwstawić.

[related id=140515 side=right] Rozmówca Krzysztofa Skowrońskiego przekazuje także informuje o Piotrze Semce. Znany dziennikarz nadal przebywa w szpitalu w stanie ciężkim.

Zachęcamy do wysłuchania całej rozmowy!

A.N.

Jegliński: Chciałbym, aby wyjaśniono sprawę śmierci ks. Blachnickiego. Wątpię jednak, że do tego dojdzie

Piotr Jegliński, wydawca, publicysta, działacz opozycji demokratycznej w PRL, mówił o swojej znajomości z ks. Franciszkiem Blachnickim, jego działalności oraz niewyjaśnionych okolicznościach śmierci.

24 marca mija setna rocznica urodzin ks. Franciszka Blachnickiego, wykładowcy Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, organizatora Krucjaty Wstrzemięźliwości, założyciela Ruchu Światło-Życie. Duchownego  na antenie Radia WNET wspominał Piotr Jegliński.

Miałem zaszczyt go poznać jeszcze podczas studiów na KUL-u. (…) Bliżej poznałem do już na emigracji, kiedy przyjeżdżał do Paryża i zatrzymywał się u mnie.

Jak zaznacza rozmówca Krzysztofa Skowrońskiego  duchowny był bardzo zaangażowany w pracę z młodzieżą.

Ks. Blachnicki był także  więźniem obozów koncentracyjnych.

Maltretowano go w bunkrze, w którym umarł św. Maksymilian Maria Kolbe.

Za swoją działalność nie ominęły go też represje ze strony Służby Bezpieczeństwa PRL. Ruch Światło-Życie był szykanowany przez władze. Upatrywano w nim zagrożenie.

Był poddawany różnego rodzaju represjom. (…) Ruch się rozrastał. Był tępiony przez władze. To był największy ruch katolicki, który zbierał młodzież.

Powołał także takie ruchy jak  Instytut Niepokalanej Matki Kościoła, Wspólnotę Chrystusa Sługi oraz Unię Kapłanów Chrystusa Sługi.

Kiedy w Polsce wybuchł stan wojenny ks. Franciszek Blachnicki znalazł się w Rzymie. Nie zdecydował się na powrót do kraju, ponieważ tam najprawdopodobniej czekało go więzienie, był ścigany listem gończym.  W 1982 zamieszkał w ośrodku polskim Marianum w zachodnioniemieckim Carlsbergu. Nawet na emigracji nie zaprzestał jednak pracy społecznej.

Stworzył Krucjatę Wyzwolenia Człowieka i Chrześcijańską Służbę. Wyzwolenia Narodów. Uważał, że chrześcijanin ma obowiązek walki z dyktaturą (…)  Co roku organizował marsze do zamku Limbach, gdzie w 1848 roku proklamowano Deklarację Wyzwolenia Narodów podczas Wiosny Ludów. Myślę, że  te działania przyczyniły się do jego śmierci. Władze wiedziały o jego bliskich związkach z papieżem.

Ksiądz Blachnicki zmarł nagle w Carlsbergu 27 lutego 1987.  Jako  oficjalną przyczynę śmierci wskazano zator płucny. Do dziś budzi to jednak wiele wątpliwości.

Zachęcamy do wysłuchania całej rozmowy!

Ks. prof. Tadeusz Guz: W świetle konkordatu i prawa Bożego nikt nie może ograniczać dostępu do sakramentów świętych

Ks. prof. Tadeusz Guz o sprzeczności rządowych ograniczeń dostępu do kościołów z konkordatem oraz odniesieniu do Absolutu w życiu człowieka.


Ks. prof. Tadeusz Guz wskazuje, że już od Sokratesa filozofowie wskazywali, że podstawią społeczeństwa jest odniesienie do Absolutu. Sokrates umierał szczęśliwy, bo wiedział, że dusza jest nieśmiertelna. Dzisiaj zaś, gdy znamy Jezusa Chrystusa sakramenty są dla nas pewną podporą. Duchowny zachęca do życia sakramentalnego.

Sakrament to jest realna obecność Pana Boga pośród nas i w związku z tym człowiek sakramentalne to jest taki człowiek który jest we wspólnocie z Bogiem.

Krytykuje wprowadzenie powszechnego lockdownu. Sądzi, że paraliżowanie gospodarki to poważny błąd. Należy pozostawić właścicielom biznesów rozeznanie, czy są w stanie działać.

Pamiętamy wypowiedź profesora Simona który powiedział że zamknąć cmentarze bo tam się można zarazić.

Prof. Krzysztof Simon, nie miał podobnych zastrzeżeń wobec manifestacji Strajku Kobiet. Ks. prof. Guz odnosi się także do ograniczeń w kościołach. Podkreśla, że stosunki między państwem polskim a Kościołem reguluje konkordat.

Podmiotem Kościoła w Polsce jest Stolica Apostolska, stąd też Kościół w Polsce ma immunitet.

Oznacza to, że wszelkie ograniczenia nakładane przez rząd kończą się na progach kościoła. Podkreśla, że rolą państwa jest bezpieczne zorganizowanie katolikom dostępu do sakramentów. Nie ma ono jednak prawa go ograniczać.

W świetle konkordatu i – co więcej – w świetle prawa Bożego, nikt nie może regulować dostępu katolików w Polsce i na całym globie do sakramentów świętych.

Duchowny wyjaśnia, że człowiek wierzący potrzebuje kościoła jak chleba, dlatego świątynie winny być otwarte, tak jak otwarte są sklepy spożywcze.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Ideologia LGBT nie może narzucać Kościołowi interpretacji nauki Chrystusa / ks. Zygmunt Zieliński, „Kurier WNET” 81/2021

LGBT czyni z seksualności pole walki ideologicznej. Homoseksualizmowi przynosi szkody, gdyż wywleka na zewnątrz intymną sferę człowieka, nie dając mu możliwości sprzeciwu, co najwyżej wyobcowania się.

Zygmunt Zieliński

Problem postawiony na głowie

Homoseksualizm jest stary jak ludzkość. Bywał, i w wielu miejscach jest nadal, traktowany jako dewiacja. W jakim sensie? Najłagodniej rzecz ujmując – jako zboczenie z drogi właściwej ogółowi ludzkości.

Można powiedzieć: ogółowi, bo to, że homoseksualizm jest sytuacją wyjątkową, nie ulega wątpliwości i twierdzenie przeciwne nie ma najmniejszego uzasadnienia. Nie znaczy to wcale, że człowiek obarczony taką właściwością – nie wzdragajmy się na słowo „obarczony”, gdyż nie ma on łatwego życia – godny jest potępienia lub ma być poddany ostracyzmowi. Zresztą homoseksualizm jest przypadłością, rzec by trzeba, prywatną i kojarzy się z jednostką. Podobnie zresztą orientacja seksualna kobieta–mężczyzna.

Ani homoseksualizm, ani przeciwna mu orientacja nie stwarzają przesłanki dla tworzenia na zasadzie opcji seksualnej jakichś organizacji stanowiących podbudowę dla innych celów: politycznych, społecznych, ideologicznych.

W ostatnich latach LGBT czyni z seksualności pole walki o cele ideologiczne. Homoseksualizmowi przynosi szkody, gdyż wywleka na zewnątrz intymną sferę człowieka, nie dając mu w zasadzie możliwości sprzeciwu, co najwyżej wyobcowanie się, co też wielu homoseksualistów czyni.

Oczywiste jest, że żaden człowiek poważnie traktujący siebie samego nie zjawi się na tzw. marszu równości. Politycy tam obecni bardziej cenią wątpliwą popularność niż szacunek dla samych siebie.

Sięgam do około 80 lat wstecz, odkąd zacząłem postrzegać świat jeśli nie w pełnych, to w zasadniczych jego realiach. Pierwszy raz zetknąłem się z homoseksualistą, mają 18 lat; zresztą był to ojciec rodziny. To był szok, ale mimo zdumienia, nigdy tego człowieka nie potępiałem. Z biegiem czasu dowiedziałem się, że o jego przypadłości wiedziało pół miasta, a on funkcjonował w swoim zawodzie bez przeszkód. Z biegiem czasu poznałem co najmniej kilka dziesiątków osób o skłonnościach homoseksualnych. Wielu z nich kosztem wielkiego wysiłku panowało nad nimi i oni zawsze budzili we mnie szacunek, nawet swego rodzaju podziw. Jeśli zauważało się niechęć do ludzi wspomnianej opcji seksualnej, to prawie zawsze podłoże tego było inne. Chodziło głównie o uwodzenie osób młodocianych, nie orientujących się w istocie problemu, z czego zazwyczaj wynikały tragiczne konsekwencje.

Z tego, co wyżej napisano, wynika, że homoseksualizm traktowano powszechnie jako skłonność naturalną i dopóki nie rzutowała ona negatywnie na otoczenie, spotykała się z tolerancją. Gdy chodzi o stronę religijną, to był to casus conscientiae – sprawa sumienia – i jeśli ci ludzie gdzieś znajdowali zrozumienie, to zwłaszcza w konfesjonale. Na przekór ideologom LGBT zapewniam, że wiem dokładnie, o czym piszę.

Wywiad o. Jamesa Martina, jezuity amerykańskiego, w 2017 roku mianowanego przez papieża Franciszka konsultantem w Watykańskim Sekretariacie ds. Komunikacji, przeprowadzony przez Zuzannę Radzik dla „Tygodnika Powszechnego” (nr 17/2019), nie wywołał sensacji, choć treść jego skądinąd jest sensacyjna. Ale jest to zakonnik znany ze swej sympatii dla LGBT.

Bardziej może szokować jego ostatnia wypowiedź. „Wolność religijna nie powinna być używana jako pozór dla homofobii. Czy katolickie ośrodki adopcyjne będą też wykluczać pary, które są żydowskie albo protestanckie?” – napisał na Twitterze. Ten wpis mówi o jezuicie Jamesie Martinie w zasadzie wszystko. Jak zwykle – na co zwrócimy w dalszym ciągu baczniejszą uwagę – używa on czegoś w rodzaju skrótów myślowych, co mu pozwala na majstrowanie dwuznaczności. W tej mętnej wodzie nie wiadomo nigdy, co się złowi. Tak więc tzw. związki homoseksualne stawia on na równi z małżeństwami żydowskimi i protestanckimi. Można dopowiedzieć, że nie tylko z nimi, ale z każdym małżeństwem. Wymienione przez niego związki są jednak rzeczywistymi małżeństwami – nieważne jakiego wyznania czy religii – i tworzą normalne rodziny, toteż dziecko przez nie adoptowane może w nich znaleźć zdrową, rodzinną atmosferę, nie zagrażającą jego osobowości ani psychice. Tego nie można powiedzieć o związkach, gdzie jest dwóch tatusiów czy dwie mamusie, czego dziecko nie pojmie, a dorastając, staje bezradne wobec zjawiska, które trudno mu zaakceptować, zwłaszcza kiedy w szkole i na każdym kroku spotyka rodziny, gdzie tatuś jest tatusiem, a mamusia mamusią. Kto jak kto, ale kapłan nie powinien takich spraw traktować fałszywie, gdyż jego autorytet ma swe źródło w Ewangelii, a przynajmniej tak być powinno. Nauka zaś ewangeliczna o małżeństwie jest jednoznaczna.

Zatem salva reverentia, ale coś się o. Martinowi pomyliło, a przy okazji także dostojnikom watykańskim – nie śmiem wymienić papieża Franciszka – skoro takiego „eksperta” powołano do znanej dykasterii watykańskiej.

Wracając do jego wywiadu udzielonego „Tygodnikowi Powszechnemu”: pojechał ojciec jezuita, jak to się mówi, po bandzie – także w wymiarze teologicznym. W sensie metodologicznym pomylił dwa pojęcia: LGBT i homoseksualizm. Ciekawe byłoby, gdyby zapytać homoseksualistę traktującego tę opcję jako swą sprawę osobistą, bez dostępu do niej ideologii i interesów osób trzecich, czy by się na takie utożsamienie zgodził. Bardzo w to wątpię. Ale tego nie wiem tak naprawdę ani ja, ani o. Martin. Dlatego, stawiając tu znak równości, popełnia on co najmniej nadużycie metodologiczne. LGBT bowiem jest ideologią, czego dowodzi na każdym kroku. Choćby hucpiarskie i rozwydrzone wybryki tzw. Strajku Kobiet, gdzie symbole LGBT były na porządku dziennym. To środowisko podpisywało się pod atakami wandalizmu wobec obiektów sakralnych. To nie Kościół ich wykluczył, bo nawet nie miał ku temu okazji, ale oni zajęli wobec niego wrogie stanowisko. Zatem LGBT to ideologia lewacko-libertyńska mająca na celu doprowadzenie do zmian cywilizacyjnych, które pozwoliłyby temu środowisku dyktować zasady życia społecznego, obyczajowego, stosując przy tym naciski mające na celu zamknięcie ust każdemu, kto w tej materii miałby inne zdanie.

Czego więc broni o. Martin? Odpowiedź daje zachowanie środowisk LGBT, które stosują terror psychiczny, a wobec Kościoła także fizyczny, by wymusić podporządkowanie wszystkich sfer życia swojej ideologii. Ludzie, którzy manifestują w tej materii inne zdanie, często są wykluczani, tracą pracę, tak jak w komunizmie ci, którzy sprzeciwiali się totalitaryzmowi i partii. Czymże różni się od tamtego totalitaryzmu totalitaryzm lobby LGBT?

Tymczasem w wywiadzie ojciec jezuita sugeruje, że „gdyby Jezus chodził teraz po świecie, stałby właśnie z osobami LGBT, bo to one są najbardziej marginalizowane”. Na pytanie: „Czemu zwykły ksiądz miałby się zająć duszpasterstwem osób LGBT?” – odpowiada: „Odpowiedź jest prosta: bo są ochrzczonymi katolikami. Są częścią twojej parafii, nie mniej niż inni”. Pomijając to, że teolog Martin wyraźnie wykrzywia przekaz ewangeliczny, gdyż zdaje się twierdzić, że Pan Jezus zaakceptowałby LGBT, co jest właśnie przejawem dwuznaczności widocznej we wszystkich wypowiedziach tego zakonnika, należy zapytać, na jakiej podstawie uważa on, że osoby należące do kategorii LGBT mogą uchodzić za członków Kościoła, skoro na każdym kroku one same temu zaprzeczają i to w sposób wyjątkowo odrażający?

Św. Paweł w I liście do Koryntian, w rozdziale 6, wersie 9 pisze: „Czyż nie wiecie, że niesprawiedliwi nie posiądą królestwa Bożego? Nie łudźcie się! Ani rozpustnicy, ani bałwochwalcy, ani cudzołożnicy, ani rozwięźli, ani mężczyźni współżyjący z sobą, ani złodzieje, ani chciwi, ani pijacy, ani oszczercy, ani zdziercy nie odziedziczą królestwa Bożego”.

Pan Jezus obcował z grzesznikami, ale zawsze żądał od nich nawrócenia. Ale to nie odpowiada sposobowi myślenia o. Martina. Oczywiście ma on rację, że każdemu, także osobom wyznającym ideologię LGBT, należy pomagać, ale nigdzie ani słówkiem nie wspomina on o tym, jakie obowiązki na tych osobach ciążą.

Po prostu z jego, jak już zaznaczono, dwuznacznej wypowiedzi wynika, że należy ich opcję przyjąć jak każdą inną. Bo jak inaczej rozumieć jego słowa: „Mamy skłonność do redukowania spraw osób LGBT do ich związków i seksualności, a przecież ich życie jest o wiele bogatsze. Chcą się spotkać z Bogiem w Eucharystii, doświadczyć Ducha Świętego we wspólnocie czy ojcowskiej miłości w Kościele. To nie tak, że większość z nich głównie szuka sposobu, jak zmienić nauczanie Kościoła. One chciałyby po prostu poczuć się w domu”.

Trudno zrozumieć, o co właściwie o. Martinowi chodzi. Najprościej byłoby przyjąć, że z całym bagażem, z jakim kroczą oni przez życie, jako pary pseudomałżeńskie, unieszczęśliwiające adoptowane dzieci, jako osoby akceptujące aborcję, powinni korzystać ze wszystkiego, co daje Kościół tym, którzy trudzą się wokół Królestwa Bożego tak, jak to nakazuje Ewangelia. Przecież środowiska LGBT walczą także o aborcję, i to na życzenie. Kodeks Prawa Kanonicznego z 1983 r. stanowi: „Zgodnie z kanonem 1398, »kto powoduje przerwanie ciąży, po zaistnieniu skutku, podlega ekskomunice wiążącej mocą samego prawa«. W praktyce oznacza to, że taka osoba nie może dłużej uczestniczyć w życiu sakramentalnym, zostać świadkiem na ślubie czy rodzicem chrzestnym, sprawować posługi ani należeć do organizacji katolickich”.

Można, a nawet trzeba zapytać o. Martina, sprowadzając problem przezeń poruszony na grunt logicznego myślenia, ku czemu zmierzają jego wywody i czy zasady obowiązujące w Kościele można w kontekście jego wypowiedzi w ogóle brać poważnie? Analogiczna jest sprawa protestu pewnych środowisk w Polsce wobec żądania od kandydatów do bierzmowania oświadczenia, że nie akceptują aborcji. Przecież jest to nie tylko prawo, ale wręcz obowiązek każdego duszpasterza. Czy ekskomunikowany wierny może uczestniczyć w życiu sakramentalnym? Jest tu pewna zawiniona niejasność, gdyż powinno być jasno powiedziane, że osoba akceptująca czy żądająca aborcji nie może być w Kościele.

Kościół katolicki modyfikował na przestrzeni swych dziejów środki duszpasterskie, jakimi się posługiwał. Nic w tym dziwnego, bo i człowiek ewoluował w swoim myśleniu i sposobie postrzegania świata, w tym siebie samego. Ilekroć jednak usiłowano rozwadniać treści ewangeliczne lub dostosowywać je do danej współczesności, dochodziło do rozbieżności, a jej rezultatem było odłączenie od Kościoła mającego sukcesję apostolską.

Nazywamy te grupy „braćmi odłączonymi”. I są oni rzeczywiście braćmi. Podobnie nie przestają nimi być ci, którzy znaleźli się poza Kościołem z takich powodów, o których tu mowa. Ale nie Kościół ich wyobcował. Uczynili i czynią to oni sami. I to bynajmniej nie dlatego, że obrzucają nieczystościami mury świątyń, nawet nie dlatego, że obscenicznie znieważają służbę Bożą, ale dlatego, że kwestionują to, co zastrzeżone tylko Bogu – decydowanie o życiu i śmierci, świadomie odrzucają przykazania Boże. Kościół na tych braci czeka, ale do nich należy pierwszy krok – nawrócenie. Tego wymagał Chrystus.

Jeśli ktoś mieniący się teologiem katolickim, nawet jeśli ma atest papieski, tego nie pojmuje, to pozostaje jeszcze zwykła ludzka uczciwość – a ta wzbrania mącenia ludziom w głowach. Sprawy, o których wypowiada się o. Martin, nie znoszą dwuznaczników i teologii kleconej na jakiś użytek. „Niech mowa wasza będzie: tak, tak, nie, nie. A co nadto jest od Złego pochodzi” (Mt 5,37).

Artykuł ks. Zygmunta Zielińskiego pt. „Problem postawiony na głowie” znajduje się na s. 10 marcowego „Kuriera WNET” nr 81/2021.

 


  • Marcowy numer „Kuriera WNET” (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.

 

Artykuł ks. Zygmunta Zielińskiego pt. „Problem postawiony na głowie” na s. 10 marcowego „Kuriera WNET” nr 81/2021

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

4 po pierwszej – 10.03.2021 r. – Magdalena Uchaniuk

1/3 kobiet obawia się posiadania dziecka ze względu na możliwość utraty pracy. Zapraszamy na rozmowy z kobietami o kobietach i łączeniu macierzyństwa z pracą zawodową

W programie gościli:

Joanna Paciorek – mama 4 dzieci, autorka książki „Mama w pracy”, wiceprezeska i współzałożycielka Fundacji Świętego Mikołaja – opowiadała o projektach, prowadzonych w Fundacji Świętego Mikołaja, dotyczących łączenia roli matki i kobiety aktywnej zawodowo. Jak godzić pracę zawodową z prowadzeniem domu?

Red. Elżbieta Ruman rozmawiała z o. Janem Kupisem o kościołach afrykańskich i pielgrzymowaniu uwalniającym od lęku.