Maciej Wąsik u Witolda Gadowskiego – będziemy działać w kierunku ujawnienia zagranicznych kont polskich polityków

Wiceminister koordynator służb specjalnych w Poranku Wnet mówił o szczegółach zaproponowanej niedawno ustawy o jawności życia publicznego i nowych możliwościach ścigania korupcji w wielkim biznesie.

 

Gościem Poranka WNET był Maciej Wąsik, sekretarz stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, zastępca ministra koordynatora służb specjalnych, współautor ustawy o jawności życia publicznego, która została przedstawiona publicznie w poniedziałek 23 października.

Zdaniem ministra Macieja Wąsika jedną z podstawowych zmian, wprowadzanych przez ustawę o jawności życia publicznego, jest możliwości karania za korupcję również osób prawnych, a nie tylko, jak dotąd, fizycznych. – Do tej pory za korupcję odpowiedzialność ponosiły tylko osoby fizyczne, czyli te, które dawały łapówki czy inspirowały (proces korupcyjny), a firmy, często ogromne koncerny, które były beneficjantami procesów korupcyjnych, pozostawały bezkarne. (…) My chcemy tę sytuację zmienić – stwierdził Maciej Wąsik. [related id=37899]

Ustawa zakłada również wprowadzenie obowiązkowych kodeksów antykorupcyjnych w dużych i średnich przedsiębiorstwach. Ich brak będzie skutkował dolegliwymi karami finansowymi o wysokości do 10 milionów złotych. – Stworzyliśmy takie przepisy, że każde średnie i duże przedsiębiorstwo, nie wspominając o instytucjach publicznych, powinno posiadać własne procedury antykorupcyjne. To wymaga deklaracji, że każda firma nie akceptuje korupcji jako formy załatwiania spraw, że w takim przedsiębiorstwie nie będzie funduszy korupcyjnych. Jeżeli takie procedury będą funkcjonować, to znacznie ograniczymy korupcję w kontaktach firm z urzędami publicznymi – zaznaczył gość Poranka WNET.

– Korupcja jest wrogiem wolnego rynku, trzeba to sobie jasno powiedzieć. Ponieważ w ustawionym przetargu wygrywa nie przedsiębiorstwo lepsze, tylko to, które wręczyło łapówkę. Korupcja szkodzi całej gospodarce – podkreślił w rozmowie z Witoldem Gadowskim zastępca ministra koordynatora służb specjalnych Maciej Wąsik.

[related id=43050 side=left]Zdaniem gościa Poranka WNET istnieje szansa na ujawnienie w przyszłości zagranicznych rachunków bankowych posiadanych przez polskich polityków. – Wiemy, że na zachodzie Europy bardzo moce są mechanizmy ochrony tajemnicy bankowej, ale przypomnę, że Niemcy sobie trochę z tym poradzili. Niemiecki wywiad pozyskał zagraniczne konta polityków z Liechtensteinu. Ten proces będzie powoli się poszerzał – stwierdził minister.

Na koniec rozmowy Maciej Wąsik powiedział, że jest przygotowana ustawa o reformie służb specjalnych oraz rozbudowie CBA. – Chcemy rozbudować Centralne Biuro Antykorupcyjne, jest zgoda rządu na sfinansowanie nowych etatów i to przyniesie na pewno efekty.

ŁAJ

Całej rozmowy można posłuchać w części czwartej Poranka WNET.

Raport Wojciecha Konończuka z Ośrodka Studiów Wschodnich: Niekończąca się zapaść – stan ukraińskiego sektora naftowego

Według eksperta, sektor naftowy na Ukrainie pogrąża się w zapaści, w odróżnieniu od sektora gazowego, który potrafił w krótkim czasie zdywersyfikować dostawy i uniezależnić się od rosyjskich dostaw.

– Jest to próba ukazania na przykładzie jednego sektora gospodarki ukraińskiej pewnego studium przypadku, to znaczy, jak gigantyczna korupcja, brak nadzoru ze strony państwa może doprowadzić do zapaści niegdyś kwitnącego sektora – powiedział gość „Poranka Wnet”. Gościem tym był kierownik zespołu Białorusi, Ukrainy i Mołdawii OSW, Wojciech Konończuk.  Jak zaznaczył, w  energetyce Ukrainy sektor naftowy nie odgrywa głównej roli i pod względem znaczenia gospodarczego i politycznego ustępuje sektorom gazowemu, węglowemu i jądrowemu.

– Kwestie związane z ukraińskim sektorem paliwowym zwykle nie trafiają do mediów innych niż branżowe – powiedział Konończuk. Jak powiedział, wnikliwa analiza tej strategicznej branży gospodarki ukraińskiej wykazała, że potężny niegdyś przemysł rafineryjny znajduje się od lat w głębokim kryzysie.

Ekspert przypomniał, że okres świetności tej branży na Ukrainie to lata osiemdziesiąte, a ukraińskie rafinerie są najbardziej przestarzałe w Europie. – Stworzone przez polskich inżynierów w latach dwudziestych ubiegłego wieku zagłębie bolesławskie należy do najstarszych i pionierskich w tej części świata, ale dziś również do najbardziej przestarzałych nawet na Ukrainie – powiedział. Jego zdaniem korupcja na gigantyczną skalę jest jednym z głównych powodów tej sytuacji.

– Oligarcha jest jeden, niejaki Ihor Kołomojski, który tuż po rewolucji był gubernatorem obwodu dniepropietrowskiego – powiedział Konończuk, pytany, który z oligarchów zamieszany jest w afery korupcyjne w ukraińskim sektorze paliwowym. Zaznaczył przy tym, że nie kontroluje on całego sektora. Ekspert OSW podkreślił, że jednak najważniejszą bolączką jest problem złej polityki państwa, bowiem wszystkie przedsiębiorstwa są niedoinwestowane, niemodernizowane i niezdolne do produkcji paliw w ilości i jakości wymaganej przez rynek. W dodatku nierozwiązanym od lat problemem jest zaopatrzenie w surowiec do przerobu.

Wojciech Konończuk mówił również o skutecznej dywersyfikacji gazu ziemnego na Ukrainie, a także o kryzysie gospodarczym na Białorusi, który doprowadził do masowych protestów.

Zapraszamy do wysłuchania audycji.

Cały raport OSW można przeczytać  : https://www.osw.waw.pl/sites/default/files/raport_pl_niekonczonca_zapasc_net.pdf

MoRo

Były szef MSWiA i były wiceminister finansów za rządów Sojuszu Lewicy Demokratycznej są oskarżeni o korupcję

Poza Krzysztofem Janikiem i Wiesławem C. na ławie oskarżonych zasiądą byli szefowie katowickiego aparatu skarbowego i przedsiębiorca, który miał wręczać łapówki. Oskarżeni nie przyznają się do winy.

Były minister spraw wewnętrznych i administracji Krzysztof Janik z SLD oraz były wiceminister finansów za rządów SLD Wiesław C. odpowiedzą wkrótce przed sądem za przyjmowanie w latach 2004-05 łapówek od jednej z katowickich firm kooperującej z kopalniami.

Informację o skierowaniu do sądu aktu oskarżenia przekazał w czwartek PAP rzecznik Prokuratury Regionalnej w Katowicach Ireneusz Kunert. Przed sądem odpowie pięć osób. Na ławie oskarżonych zasiądą także byli szefowie katowickiej skarbówki i przedsiębiorca, któremu zarzuca się wręczanie łapówek. Żaden z oskarżonych nie przyznaje się do winy.

Sprawa dotyczy dostarczającej m.in. artykuły chemiczne dla kopalń katowickiej firmy, która przed laty miała poważne zaległości podatkowe. Śledztwo rozpoczęło się od zawiadomienia złożonego przez Andrzeja B., współwłaściciela tej firmy. Według niego spółka korumpowała urzędników, by mieć wpływ na kontrole skarbowe i uzyskać umorzenia zobowiązań podatkowych. Świadek zeznał, że był naocznym świadkiem korupcyjnych zachowań. Obciążył swojego wspólnika Antoniego G. i inne osoby, które odpowiedzą przed sądem.

Zarzuty wobec Janika dotyczą lat 2004-05. Był on w tym czasie posłem. Według prokuratury przyjął od katowickiej firmy 140 tys. zł – w 13 ratach – za pośrednictwo w skontaktowaniu jej przedstawicieli z osobami pełniącymi funkcje publiczne w organach skarbowych. „Informował, kto w katowickich organach skarbowych będzie kompetentny, by podejmować decyzje” – powiedział Kunert. Janik usłyszał 13 odrębnych zarzutów.

Innym oskarżonym jest Wiesław C., który był posłem SLD kilku kadencji Sejmu, a w latach 2001-04 sekretarzem stanu w resorcie finansów i generalnym inspektorem kontroli skarbowej. Zdaniem prokuratury od katowickiej firmy C. przyjął 240 tys. zł korzyści majątkowych – „w zamian za przychylność i gotowość podjęcia działań należących do jego kompetencji”. Miał też udzielać Antoniemu G. porad w zakresie prawa podatkowego i wskazywać osoby pełniące funkcje w organach skarbowych, które rozpoznawały sprawy podatkowe spółki i mogły decydować o umorzeniu należności.

Według ustaleń prokuratury była wiceszefowa Izby Skarbowej w Katowicach Elżbieta K. – za życzliwość polegającą na wskazaniu uchybień i ukierunkowaniu przy sporządzaniu dokumentacji – przyjęła korzyści majątkowe o wartości ok. 10 tys. zł, m.in. w postaci obrazu czy patery. Firma rzeczywiście uzyskała umorzenie części zobowiązań podatkowych – podał Kunert.

Były dyrektor Izby Skarbowej w Katowicach Henryk Ś. jako jedyny nie ma zarzutów o charakterze korupcyjnym; odpowie przed sądem za przekroczenie uprawnień. Miał namawiać Elżbietę K. do przychylności wobec firmy.

Oskarżeni podczas śledztwa w składanych wyjaśnieniach nie przyznali się do winy. To stanowisko podtrzymuje także Janik. „Nie uczestniczyłem w tym procederze, nie brałem żadnych pieniędzy. Stawiane mi zarzuty opierają się na zeznaniach jednego świadka. Prokuratura jest samodzielnym organem i może podejmować swoje decyzje” – powiedział były minister w czwartek PAP. Zgodził się na podawanie nazwiska.

W innym wątku śledztwa prokuratura badała, czy Antoni G. korumpował także wysokich rangą oficerów policji. Umorzyła tę sprawę z uwagi na brak danych dostatecznie uzasadniających podejrzenie popełnienia przestępstwa.[related id=”18693″]

Umorzona została także sprawa Andrzeja B. – skorzystał z klauzuli bezkarności, przysługującej osobie, która zawiadomi organy ścigania o korupcji. Prokuratura zaznacza, że choć sprawa w dużej mierze opiera się na jego zeznaniach, w śledztwie zgromadzono także inny materiał dowodowy, potwierdzający zarzuty, jak dokumenty, zapisy i logowania telefonów.

Liczący około 60 stron akt oskarżenia trafił do Sądu Rejonowego Katowice-Wschód.

Krzysztof Janik w PRL należał do PZPR, później był jednym z założycieli SdRP. Od 1997 roku do rozwiązania tej partii był sekretarzem generalnym SdRP. Od założenia SLD w 1999 roku był sekretarzem generalnym również tego ugrupowania. Później był jednym z wiceszefów SLD i szefem klubu SLD w Sejmie, a 2004 roku także szefem tej partii.

Posłem był od 1993 roku, w wyborach startował zawsze z Tarnowa. W latach 1996-97 jako podsekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta zajmował się sprawami samorządowymi. Po uchwaleniu w 1997 roku konstytucji zabraniającej łączenia wysokich funkcji państwowych z mandatem poselskim wybrał Sejm. Resortem spraw wewnętrznych kierował w latach 2001-2004 w rządzie Leszka Millera. W późniejszych wyborach parlamentarnych kandydował bez powodzenia.

PAP/LK

W wyniku afery korupcyjnej ze spółki PKP SA wyrzucono prezesa Mirosława Pawłowskiego oraz trzech członków zarządu

Prokuratura Okręgowa w Warszawie postawiła czworgu członkom zarządu PKP zarzuty karalnej niegospodarności i nieumyślnego wyrządzenia w mieniu spółki szkody wielkiej wartości, w wysokości 1,9 mln zł.

W związku z zarzutami postawionymi przez Prokuraturę Okręgową w Warszawie prezesowi i członkom zarządu PKP SA w sprawie oszustwa na szkodę PKP SA, nadzwyczajne walne zgromadzenie PKP SA podjęło decyzję o odwołaniu z funkcji prezesa zarządu PKP SA Mirosława Pawłowskiego oraz trojga członków zarządu – Cecylii Lachor, Michała Beima oraz Marka Michalskiego.

Jednocześnie nadzwyczajne walne zgromadzenie PKP SA podjęło decyzję o powołaniu na stanowisko prezesa PKP SA Krzysztofa Mamińskiego.

Sprawa przejrzystości funkcjonowania podległych spółek jest dla nas fundamentalna, a kwestia praworządności nie podlega żadnym negocjacjom i nie może być nigdy obiektem jakiegokolwiek kompromisu – powiedział minister infrastruktury i budownictwa, Andrzej Adamczyk.

Działania podejmowane przez Prokuraturę i Centralne Biuro Antykorupcyjne mają związek z wnioskiem o zbadanie procedury podpisania umowy obejmującej realizację przedsięwzięć profilaktycznych w zakresie zagrożeń terroryzmem bombowym przed Światowymi Dniami Młodzieży 2016, zawartej w maju 2016 r. pomiędzy spółką PKP SA a Sensus Group sp. z o. o. Wniosek skierował do CBA 5 lipca 2016 r. minister infrastruktury i budownictwa Andrzej Adamczyk.

W zawiadomieniu przesłanym do Centralnego Biura Antykorupcyjnego wskazano, że mogło dojść do przestępstwa przeciwko obrotowi gospodarczemu, pośrednio mogącego mieć wpływ na bezpieczeństwo publiczne, jak również mogło być to działanie na szkodę spółki. W związku z tymi wątpliwościami, jeszcze w sierpniu 2016 r. MIB polecił Prezesowi PKP SA wstrzymanie wypłat z tytułu umowy z Sensus Group. Tym samym nie wypłacono 70% wartości zamówienia.

W czwartek w tej sprawie zostało zatrzymanych pięć kolejnych osób, a funkcjonariusze przeszukali gabinety i mieszkania prezesa i członków zarządu PKP. W czwartek zostali zatrzymani: dyrektor Biura Bezpieczeństwa PKP SA, właściciel warszawskiej spółki realizującej kontrakt, funkcjonariusz Biura Ochrony Rządu w stopniu majora, prezes innej spółki z branży ochrony biznesu oraz pracownik PKP SA.

Osoby, które wykonywały tę umowę, zostały zatrzymane w czwartek, przedstawiono im zarzuty przestępstwa wyłudzenia mienia w rzeczonej kwocie na szkodę PKP. Zastosowano wobec nich nieizolacyjne środki zapobiegawcze: dozór policji, poręczenie majątkowe, a także zakaz opuszczania kraju. – Przestępstwo oszustwa, z uwagi na wielką wartość wyrządzonej szkody, zagrożone jest w tym przypadku karą do 10 lat pozbawienia wolności – powiedział w piątek dziennikarzom rzecznik prokuratury Marek Dziekański.

 

ŁAJ/PAP

Były prezes sądu apelacyjnego może stracić immunitet. Jest wniosek prokuratury o jego tymczasowe zatrzymanie i areszt

Wniosek o uchylenie sędziemu immunitetu ma związek z prowadzonym przez rzeszowską prokuraturę regionalną śledztwem o przywłaszczenie co najmniej 17 mln zł na szkodę Sądu Apelacyjnego w Krakowie.

– Wniosek został skierowany do pierwszego prezesa Sądu Najwyższego, który następnie wyznaczy jeden z sądów apelacyjnych do jego rozpoznania – wyjaśnił Agencji Prasowej naczelnik Wydziału do spraw Przestępczości Gospodarczej Prokuratury Regionalnej w Rzeszowie prok. Grzegorz Zarański. Dodał, że dopiero uchylenie immunitetu otworzy prokuraturze drogę do postawienia zarzutów byłemu prezesowi.

Prokuratura w oparciu o zebrane dowody zarzuca Krzysztofowi Sobierajskiemu udział w zorganizowanej grupie przestępczej, przyjęcie korzyści majątkowej w wysokości co najmniej 376 tys. 300 złotych oraz uczestniczenie w tzw. praniu brudnych pieniędzy i przekroczeniu uprawnień związanych z pełnioną przez niego funkcją. Kara pozbawienia wolności w przypadku tego typu wykroczeń może wynosić nawet 10 lat.

W związku ze sprawą 16 grudnia 2016 r. minister sprawiedliwości odsunął  Sobierajskiego od czynności służbowych. Podawano wówczas, że z ustaleń śledczych wynika, iż mógł on  „dokonać czynów przestępczych, godzących w powagę sądu i istotne interesy służby oraz podważających społeczne zaufanie do całego wymiaru sprawiedliwości”.

Nie dopuściłem się żadnych działań przestępczych, nie mam nic do ukrycia i jestem zdeterminowany bronić swojego dobrego imienia – komentował wówczas sprawę Sobierajski. Podkreślił także, że wypowiedzi m.in. ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry oraz informacje zawarte w komunikatach resortu i prokuratury odbiera jako personalny atak na siebie i „pretekst do przeprowadzenia kolejnego zamachu na niezależne sądownictwo„. 

W styczniu br. SA w Łodzi, po wysłuchaniu Krzysztofa Sobierajskiego i zapoznaniu się z materiałami nadesłanymi przez Prokuraturę Regionalną w Rzeszowie, podjął decyzję o dalszym zawieszeniu sędziego w wykonywaniu obowiązków – do 12 kwietnia.

Dotychczas w śledztwie dotyczącym korupcji w Sądzie Apelacyjnym  w Krakowie zarzuty postawiono ośmiu osobom, w tym pięciu w grudniu ubiegłego roku. Między innymi  dyrektorowi  Sądu Apelacyjnego  w Krakowie Andrzejowi P., głównej księgowej Sądu Apelacyjnego  w Krakowie Marcie K. oraz dyrektorowi Centrum Zakupów dla Sądownictwa, Marcinowi B. Wszystkie te osoby przebywają aktualnie w aresztach. W sprawę zamieszane są również osoby reprezentujące podmioty gospodarcze.

 

PAP/ jn