Wołczyk: hiszpańska klasa średnia zaczyna ustawiać się w „kolejkach głodu”. Recesja jest dramatyczna

W środowym wydaniu Popołudnia Radia Wnet gościem red. Jankowskiego była Małgorzata Wołczyk – dziennikarka tygodnika „Do Rzeczy”, która relacjonowała sytuację w Hiszpanii.

Małgorzata Wołczyk ocenia skutki pandemii koronawirusa w Hiszpanii. Twierdzi, że rok 2020 był najgorszym rokiem dla Hiszpanii od czasu wojny domowej.

Temat szczepionek góruje wśród informacji w Hiszpanii. We wszystkich mediach podkreśla się, że szczepionka jest prezentem rządzących dla obywateli. Hiszpanie trzymają się myśli, że rząd powinien zaszczepić się jako pierwszy.

Zachęcamy do wysłuchania całej rozmowy!

Maciej Kożuszek: W Stanach Zjednoczonych dawne konflikty osiągnęły punkt szczytowy, doszło do ich intensyfikacji

Maciej Kożuszek na antenie Radia Wnet przeanalizował najważniejsze wydarzenia mijającego roku w Stanach Zjednoczonych. Zwrócił uwagę na eskalację konfliktów na amerykańskiej scenie politycznej.

Maciej Kożuszek podsumowując rok 2020 w Stanach Zjednoczonych, ocenił, że większość zjawisk, które można było zaobserwować za Oceanem to eskalacja dawnych konfliktów.

To był rok bezprecedensowy nie tylko ze względu na to co się wydarzyło pod koniec roku między 3 listopada a dniem dzisiejszym i tym co się wydarzy do 6 stycznia, czyli całym procesem wyborczym i powyborczym – zaznaczył.

Konflikty polityczne, które były mocno zarysowane zintensyfikowały się, (…) osiągnęły punkt szczytowy – stwierdził.

Działania ruchu Black Lives Matter, zdaniem publicysty, są kolejną odsłoną marksistowskiej walki z kulturą Zachodu.

To cały proces, dotyczący rewizjonizmu amerykańskiej historii. Pojawiają się glosy, że Abraham Lincoln, który był jednym z symboli walki z niewolnictwem, który zaryzykował wojną, by znieść niewolnictwo, (…) teraz uważany jest za kogoś, kto nie pokazał, że czarne życia mają dla niego znaczenie.

Korespondent wskazywał także na upolitycznienie pandemii.

Przypomnijmy, że szczepionka była zła, dopóki była szansa, że pojawi się za prezydentury Donalda Trumpa.  Z resztą decyzja koncernów wydaje się upolityczniona i  to, że ogłoszono wprowadzenie szczepionki tuż po wyborach, wydaje się nieprzypadkowe. Teraz szczepionka jest wspaniała, bo prezydentem elektem został Joe Biden.

Chcesz wiedzieć więcej? Zachęcamy do wysłuchania całej rozmowy!

Jerzy Milewski: Epidemia strachu doprowadziła do załamania systemu służby zdrowia

Jerzy Milewski, ekspert ds. rynków farmaceutycznych skrytykował strategię zwalczania epidemii COVID-19 zaznaczył także, że rozmiary tej epidemii są wyolbrzymiane.

Jerzy Milewski podkreślił, że wiele kwestii związanych ze zwalczeniem pandemii pozostaje niejasnych.

W moim odczuciu obserwowaliśmy ciąg zdarzeń, który był daleki od optymalnego sposobu postępowania w tych zaskakujących okolicznościach i upływający czas nie wyprowadził mnie z tego przekonania. (…) Uważam, że popełniono szereg błędów.  (…) Można się było od nich uchronić.  Podstawy tego działania albo były nieznane albo były logicznie sprzeczne.


Ekspert zwrócił również uwagę, że aż do września nie zaobserwowano wzrostu zgonów ogółem. Problem zaczął pojawiać się w październiku listopadzie, ale analiza tych danych jest kłopotliwa.

Jednym z największych błędów jaki popełniono to nieutworzenia centralnego systemu gromadzenia danych, by można te zjawiska obserwować i w sposób obiektywny opisywać. Jeżeli przedstawiono nam teorię o zabójczym wirusie to dlaczego do końca września nie mamy żadnych zmian w liczbie zgonów ogółem i zmian w poszczególnych kategoriach wiekowych – powiedział.

Jerzy Milewski podkreślił, że pandemia oraz wywołana nią panika, załamała system opieki zdrowotnej w Polsce, przez co wielu pacjentów miało utrudniony lub uniemożliwiony dostęp do specjalistów.

Obserwujemy od początku szereg działań które zmieniły naszą rzeczywistość w tym roku i musiały wywrzeć określone skutki. (…) Epidemia strachu wywołała powszechne stany lękowe, załamanie się systemu opieki zdrowotnej. Szereg klinik, oddziałów zmniejszyło aktywność albo wręcz wstrzymało zabiegi planowe. Szereg osób z powodu tego lęku nie trafiło do szpitala.

Ekspert nazywa szczepionkę przeciwko koronawirusowi lekiem molekularnym i zaleca, by w kwestii szczepień zachować ostrożność.

Nie chciałbym znaleźć się dziś w skórze lekarzy praktyków, którzy będą musieli odpowiadać pacjentom na takie pytania. Uważam, że mimo wszystko trzeba się trzymać starej lekarskiej zasady: „Po pierwsze nie szkodzić”. Należy zachować dużą ostrożność.

Zachęcamy do wysłuchania całej rozmowy!

A.N.

 

Prof. Gut: W zwalczaniu pandemii wiele zależy od zdecydowania władzy i zachowania ludzi

Gościem porannej audycji Radia Wnet był wirusolog, prof Włodzimierz Gut, który przeanalizował przebieg pandemii koronawirusa i przypomniał kilka faktów.

Profesor Włodzimierz Gut zaznaczył, że najważniejszym czynnikiem warunkującym sukces w zwalczaniu pandemii jest to w jaki sposób zachowają się ludzie i w jakim stopniu dostosują do reżimu sanitarnego.

Jak zwykle na początku są różne błędy, przypisywano funkcje przedmiotom, przypisywano funkcje ludziom. (…) Okazało się, że wszystko zależy od dwóch elementów: od zdecydowania władzy i od zachowania ludzi – powiedział gość „Poranka WNET”

Naukowiec stwierdził także, że chińskie dane dotyczące zwalczania pandemii nie są wiarygodne.

Chińczycy wprowadzili bardzo twardą blokadę i ich dane wyglądają na naciągnięte.


Jak zauważył:

Udało się dość szybko uruchomić około 70 różnych programów przygotowania szczepionek, każdy inną, wśród nich cały repertuar z wyjątkiem jednego typu szczepionek – atenuowanych.

Przypomniał również, że koronawirus ma swoje źródło wśród zwierząt.

Wirus pochodzi ze świata zwierząt. Koronawirusy najczęściej występują wśród nietoperzy, zresztą jest ich dość sporo.

 


Odniósł się również do wyjścia USA ze Światowej Organizacji Zdrowia.

Zachęcamy do wysłuchania całej rozmowy!

A.N.

Dr Zaczyński: nie wiadomo na jak długo szczepienie da nam odporność na COVID-19

Dyrektor Szpitala Tymczasowego na Stadionie PGE Narodowy mówił w Radiu Wnet o znaczeniu szczepień, budowaniu trwałej odporności oraz argumentach osób sceptycznych wobec szczepień.

Dr Artur Zaczyński wczoraj, jako jeden z pierwszych, poddał się szczepieniu przeciw SARS-Cov-2.  Zapewnił, że nie występują u niego żadne niepożądane objawy. Zwrócił uwagę, że nie każdy objaw pojawiający się po szczepieniu oznacza powikłanie.

Mogą też towarzyszyć inne choroby i będziemy myśleć że to będzie odczyn poszczepienny, a tak naprawdę będzie to inna choroba, niezwiązana ze szczepieniem.


Zdaniem lekarza należy się cieszyć, że 57% zamierza się zaszczepić, ale również trzeba przekonywać do szczepień tych, którzy pozostają sceptyczni.

Dr Zaczyński zwraca uwagę, że szczepionka na koronawirusa musi być przyjmowana w dwóch dawkach. Od momentu zaszczepienia do pojawienia się przeciwciał musi upłynąć odpowiedni czas.

Pamiętajmy, że samo zaszczepienie nie zwalnia nas z przestrzegania dystansu, maseczek i dezynfekcji. Fakt zaszczepienia nie daje nam odporności (…) potrzeba nam kilkanaście dni, aby wykształciły się przeciwciała i dały ochronę.


Jak zauważył dużym znakiem zapytania jest to, na jak długo szczepionka zbuduje naszą odporność.

Fakt zaszczepienia powinien nam dać odporność na dwa lata, ale to wszystko jest nowe, nie wiadomo czy będą to dwa lata, czy rok.


Zapytany, czy utrzymywanie szpitala na Stadionie Narodowym ma sens w obliczu niewykorzystania jego potencjału, odpowiedział:

Musi być coś prewencyjnego, czym zabezpieczamy, ustawimy punkty szczepień na Stadionie Narodowym i personel który jest zaangażowany w tworzenie tego szpitala będzie brał udział w szczepieniu masowym.

Wojciech Wybranowski: Rok 2020 jest jednym z najgorszych w najnowszej historii Polski

Polityczne wydarzenia roku 2020 w poniedziałkowym, specjalnym wydaniu Poranka WNET, podsumował red. Wojciech Wybranowski.

Wojciech Wybranowski ocenił w rozmowie z Katarzyną Adamiak, że mijający rok był najgorszym w najnowszej historii Polski. Znacząco przyczyniła się do tego pandemia koronawirusa.

Rok 2020 (…) był chyba najgorszym rokiem w naszej najnowszej historii od 1989 roku. To co się wydarzyło, pandemia która pochłonęła tyle ofiar  jest rzeczą straszną. Straciliśmy wielu bliskich. Nie ma rodziny, której nie dotknęłaby pandemia. Widać wyraźnie, że pandemia to także kryzys gospodarczy, który wpłynął na kondycję finansową wielu Polaków.

Dziennikarz przypomniał również sprawę aresztowania Romana Giertycha. Jak zaznaczył należy zadać pytanie o to, co w tej kwestii zrobiła prokuratura.

Pytanie jest na ile były mocne dowody w tej sprawie, na ile mocnymi dowodami dysponowała prokuratura i na ile sprawę zawaliła poznańska prokuratura, która słabo wypadła w sądzie. O ile znam sposób postępowania CBA to trudno powiedzieć, żeby to funkcjonariusze tej służby popełnili jakiś błąd – wskazywał.

Roman Giertych reprezentował w tej sprawie wszelkie możliwe sztuczki, jakie może wykorzystać adwokatura – dodał.

Wojciech Wybranowski negatywnie odniósł się do zmiany przywództwa w Platformie Obywatelskiej. Jak podkreślił Borys Budka nie spowodował, że opozycyjna strona sceny politycznej wyszła z marazmu.

To nie był dobry rok Borysa Budki. Wyciszył co prawda na jakiś czas konflikty w Platformie ale (…) jedynym elementem walki PO z kryzysem koronawirusowym jest postulat odsunięcia PiS od władzy.To nie wystarczy. To był czas, że opozycja mogła pokazać, że może coś zrobić lepiej, inaczej.

Borys Budka nie jest także najlepiej oceniany przez przychylnych sobie dziennikarzy.

To pokazuje, że nie spełnia swojego zadania i nie nauczył się politycznej kuchni – stwierdził Wybranowski.

Rozmówca Radia Wnet ocenił także polityczne szanse Szymona Hołowni.

Szymon Hołownia jest tym, który żyje zawirowaniami z koalicji rządzącej. (…) Jego popularność skacze, gdy okazuje się, żę rząd jest wyjątkowo słaby, po czym spada gdy sytuacja się stabilizuje. Widać wyraźnie że Hołownia to alternatywa, gdyby coś się zepsuło, ale nie jest to alternatywa, która mogłaby przetrwać kolejne trzy lata.

Publicysta przedstawia swoje przewidywania na temat przyszłości polskich mediów w kontekście wejścia na ten rynek państwowego  koncernu energetycznego PKN Orlen.

Nie jestem przeciwnikiem przejęcia mediów regionalnych przez jakiekolwiek spółki. Znam sytuację regionalnych dziennikarzy. Potencjał tych ludzi był mocno niewykorzystywany – zaznaczył.

Zachęcamy do wysłuchania całej rozmowy!

Łukasz Jankowski: Na polską scenę polityczną najbardziej wpłynie to, co wydarzyło się pod koniec roku

O przełomowych wydarzeniach mijającego roku, pandemii i politycznych przegranych red. Łukasz Jankowski mówił poniedziałkowym Poranku Radia WNET.

Według red. Łukasza Jankowskiego tym, co w największym stopniu wpłynęło na polską scenę polityczną były strajki związane z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego ws. aborcji.

Największym przełomem chyba jest to, co wydarzyło się pod koniec roku, czyli strajk kobiet i i to co się wydarzyło dookoła w sprawie wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 22 października. To będzie skutkować na dłuższą metę na kształt polskiej sceny politycznej – zaznaczył dziennikarz.

Jak zauważył te wydarzenia pokazały także, że lewica w Polsce nadal ma na czym budować swój potencjał polityczny.

Pamietajmy, że w czerwcu kiedy przyszedł wynik pierwszej tury wyborów prezydenckich i Robert Biedroń zdobył 2 procent poparcia, wszyscy wróżyli koniec lewicy. Tymczasem okazało się że lewica ma swoją przestrzeń (…) i potencjał wzrostu.


Łukasz Jankowski podkreślił również, że słowem roku jest także „pandemia”, która zmieniła naszą rzeczywistość i wpłynęła na wszystkie dziedziny życia. Przypomniał, że przyczyniła się także do przepychanek związanych z terminem wyborów prezydenckich.

Przypomnijmy, że Platforma Obywatelska chciała zrobić wybory prezydenckie w listopadzie. Dziś możemy sobie wyobrazić, jak mogłoby to wyglądać. – zauważył.


Zachęcamy do wysłuchania całej rozmowy!

 

 

Szczepionka mRNA powoduje choroby autoimmunologiczne? Dr Zbigniew Hałat wyjaśnia, czego nie wiemy o nowym preparacie

Epidemiolog dr Zbigniew Hałat w podsumowującym mijający rok Poranku Radia Wnet, wskazywał na stan polskiej służby zdrowia w dobie koronawirusa oraz punktował błędy w zwalczaniu pandemii w Polsce.

Dr Zbigniew Hałat podkreślił w rozmowie, że już na początku roku zwracał uwagę na zagrożenie koronawirusem, które wówczas lekceważono.

Już z końcem stycznia  mówiłem  w mediach, że jest to zagrożenie ogólnoświatowe z uwagi na to, jakie stanowisko zajęła Światowa Organizacja Zdrowia, która zaprzeczyła, że wirus przenosi się z człowieka na człowieka. Podobny pogląd podzielała grupa doradców rzadu brytyjskiego.

Zdanem eksperta w zwalczaniu pandemii podstawą powinno być opieranie się na twardych danych.

Ewidencja pokazuje ze podjęte środki zapobiegawcze były oparte na błędnych przesłankach.  Stanowczo uważam, że zasady logiki, wnioskowania medycznego i naukowego powinny być przestrzegane. Nie powinniśmy się poddawać presji  reklamy, marketingu czy propagandy politycznej.

Jak ocenił polskie statystyki koronawirusa nie napawają optymizmem.

Nasz kraj bardzo ucierpiał na tej sytuacji. Nadmierna umieralność w stosunku do pięciolecia ubiegłego w Polsce jest wybitnie wysoka. Sięga 100 procent.

Zdaniem epidemiologa nie możemy w tej chwili mówić o szczepionce na koronawirusa, a jedynie  eksperymentalnej terapii genowej.

Szczepionki mają ustalony sposób wytwarzania i sposób prowadzenia badań, sięgający kilku lub kilkunastu lat . (…) Tym razem mamy do czynienia z preparatem terapii genowej. Wiele eksperymentalnych  prób terapii genowej  np. w nowotworach złośliwych i szeregu innych ostrych zmianach chorobowych, zawiodło i wycofano się tych prób.

Wskazywał także, że

mRNA ma spowodować ekspresję genów człowieka w kierunku wytworzenia antygenu podobnego do kolca SARS CoC-2 .(…) Już w 2000 roku amerykański odpowiednik PAN stwierdził, że ekspresja genów jest dużym zagrożeniem.

Dr Zbigniew Hałat zaapelował o jawność danych dotyczących nowego preparatu. Według naukowca brak rzetelnej informacji może mieć bardzo negatywne skutki dla naszego zdrowia.

Cała świadoma ludzkość powinna żądać, by ci wszyscy którzy zdjęli odpowiedzialność z producenta, ujawnili dane faktyczne i nie pozwolić na ich ukrywanie. (…) Kto będzie płacił za leczenie chorób autoimmunologicznych?

Podstawowym działaniem w zwalczaniu pandemii powinno być zdaniem gościa Radia WNET wczesne leczenie.

W bogatym arsenale mamy przede wszystkim wczesne leczenie z użyciem hydroksychlorochiny, której fabryka została spalona na Tajwanie.  (…) W Polsce od połowy marca jest zabronione używanie hydroksychlorochiny.

 

 

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

 

W tym roku w Niemczech nie ma jarmarków bożonarodzeniowych. Pesymiści uważają, że dobre czasy już nie wrócą

Za nieszczęścia zawsze obwiniano tutaj obcych, to ma już długą tradycję. Ostatnio zawsze są winni Polacy, a to za to, że nie pracują, albo że pracują, że wykupują towary, albo nic nie kupują i kradną,

Jan Bogatko

Smutny Adwent w Niemczech

Ubiegłoroczny okres przedświąteczny, Adwent, był radosny i kolorowy. Rozświetlony milionami lampek na tysiącach choinek i straganów. Pachnący grzanym winem. Rozbrzmiewający skoczną muzyką. W tym roku jest inaczej.

U nas, w niemieckim Zgorzelcu, jak i we wszystkich innych miastach i miasteczkach w Niemczech, jest ciemno, ponuro i cicho. Jak nigdy w dziejach. Nigdy też przedtem nie ogłoszono tu praktycznie stanu wyjątkowego. Mamy Adwent, okres radosnego oczekiwania na Boże Narodzenie, ale i budzącą trwogę pandemię. Morderczy wirus zbiera śmiertelne żniwo. Powiat zgorzelecki (w Saksonii) ma wielką zachorowalność. Szpitale przepełnione. Szkoła, do której chodzi moja córka, gimnazjum (liceum) Augustum-Annen, (jak i inne) zamknięta z powodu stwierdzonych przypadków złowrogiej infekcji. Po raz pierwszy od 1565 roku, w którym to je założono. Albo zgoła od 1458, jeszcze w katolickim Zgorzelcu, przed zwycięstwem reformacji, kiedy to w zlikwidowanym później klasztorze Franciszkanów powstała szkoła dla braci, studium particulare, jak zwano ów przybytek oświaty. Nie wiadomo dokładnie, czy uczniowie tej szkoły są objęci kwarantanną, czy też nie. Na razie dzieci uczą się zdalnie; laptop zastępuje im klasę szkolną, ekran tablicę. Nie ma hałasu na długiej przerwie, bo nie ma długiej przerwy. Ani żadnej innej. Kioski spożywcze niedaleko szkół, które zazwyczaj dają utrzymanie właścicielom, Wietnamczykom i tubylcom, pozamykane.

W Zgorzelcu niemieckim godzina policyjna. Ta się wprawdzie zdarzała w tym mieście częściej, ale tego już niemal nikt nie pamięta. Teraz budzi zaskoczenie i niedowierzanie.

Mieszkańcy pięknych domów Małej Pragi, jak często nazywany jest Zgorzelec na zachodnim brzegu Nysy Łużyckiej, nie mogą opuszczać bez ważnego powodu własnych czterech ścian między godziną 10 wieczorem a 6 rano. A i tak chodzenie po mieście ograniczono. Nici ze spaceru. Nawet w maseczce! To nie jest ważny powód! Polacy, stanowiący w Zgorzelcu poważną mniejszość (jest ich tutaj wedle ostatnich statystyk ponad 4300, liczba ta wzrasta), mają do tych ograniczeń stosunek dość ambiwalentny, w przeciwieństwie do Niemców, na ogół przestrzegających polecania władz. I tak granica z Polską, aczkolwiek formalnie otwarta, jest faktycznie zamknięta. Pamiętam krzyk, jaki się podniósł z chwilą oficjalnego zamknięcia przez Polskę granicy podczas pierwszej fali pandemii: protestowali niemieccy politycy i polski burmistrz Zgorzelca! Dzisiaj? Cicho, sza!

Piszę ten felieton w niedzielę, 13 grudnia; to paskudna rocznica, myśli się kłębią w głowie. Za oknem cicho, nie przejeżdża ani jeden samochód. Na ulicach mniej też widziałem samochodów na polskiej rejestracji, to znaczy, mniej zgorzelczan z Polski przyjeżdża na zachodni brzeg Nysy. W „Bild Zeitung”, wysokonakładowej, lewicowej jak niemal wszystkie, gazecie, informacja o tym, jak policja wyłapuje Niemców, którzy pojechali na wschodni brzeg chętni na papierosy (nadal tańsze niż w Niemczech), na zakupy do francuskich supermarketów czy tankowali w Polsce paliwo. Za ten czyn grozi kara w wysokości 60 euro i dziesięciodniowa kwarantanna.

W Niemczech uważa się, że wirus korony przybywa właśnie z Polski do Saksonii, mimo, że na zdrowy rozum mogłoby się wydawać, że jest raczej odwrotnie – to tu jest przecież więcej zachorowań niż po polskiej stronie (w przeliczeniu na 100 000 mieszkańców).

Za nieszczęścia zawsze obwiniano tutaj obcych, to ma już długą tradycję. Ostatnio zawsze są winni Polacy, a to za to, że nie pracują, albo że pracują, że wykupują towary, albo nic nie kupują i kradną, i tak dalej.

W Adwencie, pięknym okresie przedświątecznym, w wielu miastach odbywają się Jarmarki Bożonarodzeniowe. Mają one regionalne, często tradycyjne od stuleci nazwy, najróżniejsze, jak Adventsmarkt czy Adventmarkt, albo Christkindlesmarkt (lub Christkindlemarkt, Christkindlmarkt, Christkindchesmarkt). Poza tym niektóre jarmarki mają własne, lokalne nazwy, jak drezdeński Striezelmarkt czy Weberglockenmarkt w Neubrandenburg (Nowy Branibórz na Pomorzu). Ile jest Jarmarków Bożonarodzeniowych w Niemczech? Tego nikt nie zliczył w kraju, w którym wszystko zmierzono, zważono i policzono. Mówi się, że jest ich od 1500 do 300 tysięcy. Jedne trwają tylko jeden dzień, inne kilka tygodni. Co oferują? Wszystko, co się kojarzy z Bożym Narodzeniem: wyroby rzemiosła artystycznego, artykuły spożywcze i dekoracje na choinkę i dla domu. Całość uzupełniają teatrzyki jasełkowe czy koncerty bożonarodzeniowe, czasem śpiew chóralny.

Jarmarku Bożonarodzeniowego w Zgorzelcu tym razem nie ma, podobnie, jak i w Budziszynie, w Dreźnie czy gdziekolwiek indziej między Nysą a Renem.

A jarmarki te są trwałym elementem – na przekór krytykom – chrześcijańskiej tradycji w Niemczech. Po zjednoczeniu odżyły one, niczym feniks z popiołów, w zateizowanych Niemczech Wschodnich, gdzie protestantyzm poddał się komunistom. Niektóre z tych jarmarków utrzymały się mimo sierpa i młota, jak drezdeński Striezelmarkt (Rynek Struclowy).

Może uratowała go tradycyjna nazwa, pozornie nie mająca nic wspólnego z Bożym Narodzeniem? Strucla to typowy świąteczny wypiek w Saksonii; na Boże Narodzenie z marcepanem. Striezelmarkt to jeden z najstarszych i najbardziej znanych na świecie Rynków Bożonarodzeniowych. Odbywa się on w Adwencie na drezdeńskiej starówce od roku 1434! To oczywiście magnes dla niezliczonych gości. W ubiegłym roku ściągnął on około dwu milionów ciekawskich i klientów. Ten w 2019 (od 27 listopada do 24 grudnia) był to jarmark numer 585. W tym, 2020 roku, miał to być 586 jarmark. Lecz go nie będzie. 20 listopada odwołano go z powodu pandemii.

Zatrzymam się trochę dłużej przy drezdeńskim Striezelmarkt. Także i dlatego, że od dziecka przepadam za wszelkimi struclami. Ostatnio pojawiła się próba (nieudana zresztą) dechrystianizacji Rynku Bożonarodzeniowego w Dreźnie. Zorganizowano „konkurencyjny” (nowa, „świecka” tradycja?) rynek na Prager Straße i w okolicznych lokalizacjach. Nikomu nie przeszkadza, ale nie było dotąd tam tłoczniej niż na tradycyjnym Striezelmarkt. 230 stoisk na Starym Mieście w onegdaj jednej z trzech stolic Rzeczypospolitej wypracowało ostatnio obroty w wysokości prawie 50 milionów euro. Jak na niecały miesiąc to niemało. Za czasów nieboszczki NRD nikt z czerwonych bonzów nie wpadł na pomysł, by zakazać Jarmarku Bożonarodzeniowego. Uzupełniono go jedynie carillon z miśnieńskiej porcelany; składa się on z sześciu dzwonków, wygrywających melodię zgodnie z partyjnym motto: „niech nad Niemcami rozbrzmiewają dzwonki pokoju”. Enerdowska poczta miała zresztą filię na Jarmarku Bożonarodzeniowym w Dreźnie, gdzie można było uzyskać okolicznościowy stempel, ceniony przez publiczność i filatelistów. Nowe czasy też nie przeszły przez jarmark bez śladu: dla ochrony przed islamskimi terrorystami ustawiono wokół Rynku Bożonarodzeniowego 160 kloców betonowych. Pamiętają Państwo zamach w Berlinie?

Ale nadszedł covid-19.

Walka z pandemią pozostaje w Niemczech w zasadzie w gestii rządów krajowych, ale bez kanclerz ani rusz. I tak 15 kwietnia tego roku Angela Merkel wraz z szefami rządów krajowych podczas pierwszej fali korony podjęła decyzję, że do 31 sierpnia zabrania się organizacji wielkich wydarzeń. Ale już 27 sierpnia przedłużono ten zakaz do 31 grudnia Obejmuje on te wydarzenia z liczną publicznością, podczas których nie da się zachować ani wymogów higieny, ani zbadać dróg przenoszenia infekcji. A temu nie można sprostać przecież na Bożonarodzeniowych Jarmarkach!

Zaraz po ogłoszeniu nowych ograniczeń w związku z pandemią już 28 sierpnia odwołano wielkie kolońskie jarmarki. Inne miasta starały się początkowo sprostać wymogom sanitarnym, ale okazało się to – mimo początkowych sukcesów – znacznie trudniejsze, niż zakładano.

Cios nadszedł 27 października – tego dnia kanclerz Merkel i szefowie rządów krajowych postanowili wprowadzić w Niemczech „Lockdown light“ do 30 listopada – najpóźniej tego dnia zrezygnowano z większości planowanych i bezpiecznych, jak się wydawało, wydarzeń. Przedłużenie „Lockdown light“ do 20 grudnia uśmierciło lub poważnie ograniczyło dalsze inicjatywy.

W niektórych miastach na zachodzie i na wschodzie Niemiec odbędą się w tym roku kadłubowe Jarmarki Bożonarodzeniowe. Pojedyncze stoiska w wielkim oddaleniu od siebie ustawiono w centrach miast w wyznaczonych miejscach. Sprzedaje się tam bożonarodzeniowe ozdoby, zabawki i… opakowane słodycze. Nici z migdałów w cukrze, nici z grzanego wina! Sprzedawcom nie wolno przygotowywać jedzenia (nie ma kiełbasek z chrupiącą bułką lub frytkami) ani napojów wyskokowych, po których spożyciu tak chętnie śpiewano! Lokalni politycy, jak i miejscowy handel, starają się jak mogą – utrzymuje prasa – zachęcić publiczność do odwiedzin w wyludnionych centrach miast. Ale nie idzie to raczej w parze z apelem, by witać się bez podawania rąk i ograniczać osobiste kontakty.

Pozostaje telewizja, stare filmy o czasach, kiedy wszystko było wolno, były otwarte knajpy, a nawet wolno w nich było palić. Pesymiści uważają, że one się już nie wrócą.

Nie wiem, czy moja starsza córka przyjedzie do domu z Frankfurtu nad Menem, gdzie studiuje. Bilet ma na 22 grudnia, a do tego czasu może się jeszcze wszystko zmienić. Na gorsze, rozumie się.

W poniedziałek 14 grudnia jadę do Polski po gazety. Teoretycznie nie wolno nic kupować.

Stąd mój felieton w lutowym numerze raczej niepewny.

Wesołych Świąt i Do Siego Roku!

Felieton Jana Bogatki pt. „Smutny Adwent w Niemczech” znajduje się na s. 3 grudniowo-styczniowego „Kuriera WNET” numer 78/2020–79/2021.

Aktualne komentarze Jana Bogatki do bieżących wydarzeń – co czwartek w Poranku WNET na wnet.fm.

 


 

  • Świąteczny, grudniowo-styczniowy numer „Kuriera WNET” (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Felieton Jana Bogatki pt. „Smutny Adwent w Niemczech na s. 3 grudniowo-styczniowego „Kuriera WNET” nr 78/2020–79/2021

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Morawiecki: Rok 2020 był przeprawą przez nieznane wody. Polska gospodarka kończy go w dobrej kondycji

Prezes Rady Ministrów o mówi o zaskakująco niskim bezrobociu w Polsce, zwiększeniu liczby miejsc pracy w porównaniu z rokiem 2019 i o nadziejach związanych z Narodowym Programem Szczepień.

Niektóre państwa zachodnie na skutek kryzysu cofną się w rozwoju o 20 lat. Wszystko wskazuje, że u nas tak źle nie będzie.

Premier Mateusz Morawiecki podsumowuje sytuację gospodarczą Polski na koniec 2020 r. i po 9 miesiącach walki z pandemią COVID-19.

Ten rok był dla nas przeprawą przez nieznane gospodarcze wody. Naszym podstawowym azymutem jest obrona miejsc pracy.

Szef rządu wskazuje, że rządowi udało się opanować wzrost bezrobocia, jest ono w naszym kraju dość niskie w porównaniu z pozostałymi krajami UE, tylko w jednym państwie członkowskim było niższe

Potrzebujemy zakończyć rok  ze światłem nadziei. Świeci ono nam coraz jaśniej.

Ze statystyk wynika, że w 2020 r. w Polsce miejsc pracy nawet przybyło.

Do tej pory przekazaliśmy firmom pomoc o wartości 60,8 mld zł. Dzięki temu możliwe będzie zachowanie poszczególnych sektorów gospodarki na przyszły, lepszy rok.

Niedawno Komisja Europejska notyfikowała kolejną odsłonę rządowej tarczy antykryzysowej:

Żałuję, że zgoda KE przyszła tak późno. Podkreślam, że mowa o środkach własnych państwa polskiego.

Na dzisiejszym posiedzeniu Rządowego Zespołu Zarządzania Antykryzysowego przyjęty zostały programy wsparcia dla regionów, które zostaną najmocniej dotknięte ograniczeniem ruchu turystycznego w okresie zimowym.

Zdaniem Prezesa Rady Ministrów Narodowy Program Szczepień umożliwi powrót polskiego społeczeństwa do normalnego życia w drugiej połowie 2021 r.