Andrzej Potocki / Fot. Konrad Tomaszewski, Radio Wnet
Andrzej Potocki krytykuje rozdysponowanie funduszy Krajowego Planu Odbudowy i broni aktywności prezydenta Karola Nawrockiego, który chce wykorzystać swoje konstytucyjne uprawnienia.
Zachęcamy do wysłuchania całej rozmowy!
Środki z KPO rozdawane „po sąsiedzku”
W rozmowie z Magdaleną Uchaniuk dziennikarz tygodnika „Sieci” komentuje skandal związany z Krajowym Planem Odbudowy (KPO). Podkreśla, że środki na HoReCa nie zostały jeszcze wypłacone i dodaje:
Najwięcej tych dziwacznych dotacji zostało skierowane albo bezpośrednio do polityków koalicji rządzącej, albo ich rodzin.
Gość Poranka Wnet zauważa, że sto kilkadziesiąt milionów, to niemała suma, zważając na to, że gospodarka w Polsce słabnie. Mówi też o finansowaniu nietypowych projektów:
Słyszymy o klubach, seksklubach, solariach dla pizzerii, a nawet szkoleniach ze scen intymnych w teatrze oraz nauce śpiewu online.
Zapytany o opinię na temat dymisji Katarzyny Pełczyńskiej-Nałęcz, Andrzej Potocki odpowiada:
Nie jestem obrońcą pani minister, ale winowajcą jest też Jacek Karnowski, który nadzorował rozdysponowanie KPO.
Zwraca też uwagę na inny element tej układanki:
Pełczyńska-Nałęcz krytykowała Donalda Tuska, a wiadomo, że premier jest mściwy i może odpłacić pięknym za nadobne.
Przyszłość rządu i prezydenta
Rozmówca Magdaleny Uchaniuk nie powstrzymuje się przed krytyką koalicji. Odnosi się do słów wicepremiera Władysława Kosiniaka-Kamysza, który stwierdził, że rządzeniem zajmuje się rząd — nie prezydent:
Widzę, że wicepremier Kosiniak-Kamysz, jako minister obrony narodowej, uważa się za eksperta od konstytucji, która wyraźnie określa kompetencje zarówno rządu, jak i prezydenta. Wystarczy, panie wicepremierze, zajrzeć do konstytucji i zapoznać się z uprawnieniami prezydenta Rzeczypospolitej, które obejmują m.in. prowadzenie polityki zagranicznej oraz współpracę z rządem.
Przypatruje się też dotychczasowym działaniom prezydenta Karola Nawrockiego:
Karol Nawrocki zapowiada, że wykorzysta cały wachlarz tego, co ma do dyspozycji, i to jest dozwolone konstytucją.
Na koniec rozmowy zwraca się do wicepremiera słowami:
Panie Kosiniak-Kamysz, proponuję najpierw dokładnie zapoznać się z konstytucją, zanim będzie pan wygłaszał propagandowe tezy. Większość wypowiedzi tego rządu, ponad dziewięćdziesiąt procent, to nic innego jak propaganda, gdzie argumenty są dobierane w zależności od sytuacji.
Prof. Jan Majchrowski / Fot. Konrad Tomaszewski, Radio Wnet
B. sędzia Sądu Najwyższego omawia orędzie wygłoszone przez Karola Nawrockiego. Wskazuje aspekty, które można było wychwycić. Omawia także plany odnośnie nowej konstytucji.
Politolog reaguje na przemówienie Karola Nawrockiego. Ocenia je bardzo pozytywnie, zwracają uwagę na wiele aspektów:
Muszę powiedzieć, że to było wielkie przemówienie, mówię to bez puszenia się. Było wygłoszone piękną polszczyzną, było składne, logiczne. […] Tutaj wyczułem taką nutę twardości, że to nie są tylko słowa, to będą czyny. […] Z tych słów emanowała siła. To będzie silna prezydentura.
Magdalena Uchaniuk porusza sprawę praworządności, o której wspomniał Karol Nawrocki podczas swojego orędzia; powiedział, że zarówno sądownictwo, jak i właśnie praworządność w Polsce nie istnieje. Nowy prezydent zwrócił uwagę na to, że prokurator krajowy został wybrany nielegalnie. Jak do tych słów ustosunkował się b. sędzia Sądu Najwyższego/
To bardzo mocne słowa, które są potrzebne. […] Wskazują, że tak jak Prezydent jest gotowy na porozumienie w różnych ważnych dla państwa kwestiach, tak w tej kwestii porozumienia być nie może. Prezydent jest na straży konstytucji z 1997 roku.
Redaktor Radia Wnet pyta o deklarację Karola Nawrockiego ws. nowej konstytucji. Prezydent RP chce, by powstała ona i weszła w życie do roku 2030. Nauczyciel akademicki wskazuje, że jest to potrzebna inicjatywa:
W obecnej sytuacji naruszania obecnej konstytucji, ukazała swoje problemy. […] W tym orędziu, ukazuje siebie jako promotor nowej konstytucji, patron tych prac. Przejmuje inicjatywy, które zaczęły kiełkować. […] Mnie się to wszystko niezwykle podoba.
Przedstawiciel Kongresu Deputowanych Ludowych Rosji w Polsce analizuje wywiad prezydenta Rosji z amerykańskich dziennikarzem.
Posłuchaj całej rozmowy już teraz!
Gość „Poranka Wnet” zauważa, że Putin chce zakłócić społeczeństwo amerykańskie oraz europejskie, aby zmniejszyć pomoc dla Ukrainy i osłabić Europę w konfrontacji z Rosją.
Polska konstytucja twierdzi i ustala pewne rzeczy, ale nie ustala zasadniczych norm, w oparciu o które te decyzje są podejmowane – zaznacza filozof.
Posłuchaj całej audycji już teraz!
Akt łaski prezydenta Andrzeja Dudy z 2015 roku był skuteczny bo działał i nigdzie nie jest napisane, że prezydent nie mógł ich uniewinnić przed wyrokiem – mówi prof. Jacek Hałówek o ułaskawieniu posłów PiS.
Dziennikarz tygodnika Sieci naświetla aktualne wydarzenia polityczne w Polsce, szczególnie decyzje premiera Donalda Tuska i kontrowersje wokół szefa NBP i mediów publicznych.
Zachęcamy do wysłuchania całej audycji!
Gość „Poranka Wnet” zauważa, że prezydent Andrzej Duda jest ostrożny w swoich działaniach i otwarty na dialog, ale obawia się negatywnych konsekwencji politycznych. Jego podejście wzorowane jest na poprzedniku, Lechu Kaczyńskim, i podkreśla on wagę instynktu państwowego i demokratycznego.
Adam Bodnar/ Źródło: Flickr/ Autor: Marta Marchlewska/ Kancelaria Senatu
„Zgodnie z artykułem 103. Konstytucji nie można łączyć funkcji prokuratora i urzędu senatora RP, jest wyłączalność tych działań” – mówi adw. dr Bartosz Lewandowski
Nie była to troska o zdrowie i życie obywateli, a o interes polityczny PiS – mówi posłanka PSL.
Posłuchaj całej audycji już teraz!
Magdalena Sroka pozytywnie ocenia powołanie komisji śledczej do spraw wyborów kopertowych oraz krytykuje postawę Prawa i Sprawiedliwości oraz polityków oskarżających opozycję o blokowanie wyborów prezydenckich.
Piosenka może być najpiękniejsza, ale słyszysz ją tak często, od tak dawna, że przełączasz na inny kanał, bo ta druga może być bardziej interesująca. Po czasie wracasz, ale to już może być za późno.
Krzysztof Skowroński, Paweł Kukiz
Co najmniej od 1999 r. byłem przekonany co do tego, że żeby zmienić rzeczywistość w Polsce, trzeba przede wszystkim zmienić nasze podstawy ustrojowe. Bo polska dzisiejsza „demokracja” jest porównywalna – oczywiście w dużym uproszczeniu – do demokracji szlacheckiej, gdzie partie polityczne przypominają rody magnackie, które są między sobą równe, ale reszta stanów nie ma nic do powiedzenia. (…)
Istnieje zagrożenie, że jeśli władzę przejęłaby opcja kosmopolityczna, tak to nazwijmy delikatnie, czyli ludzie, którzy żyją tylko w doczesności i nie myślą o przyszłości, a jeżeli już, to tylko swoich dzieci w sensie zaopatrzenia ich w mieszkania czy umieszczania w różnych mediach, to w przypadku zachowania tego ustroju i tej ordynacji wyborczej Polska przestanie de facto istnieć.
Będzie na mapie, ale na podobnej zasadzie jak swego czasu w przypadku Związku Sowieckiego, gdzie mieliśmy nawet w konstytucji zapis o dozgonnej przyjaźni ze Związkiem Radzieckim, co jest ewidentnym naruszeniem suwerenności. Unia Europejska jako wspólnota ojczyzn – jak najbardziej, jako bardzo ściśle gospodarczo współpracujący między sobą organizm, ale nie Polska jako przedmieście Brukseli. (…)
Każda sytuacja, jaka nastąpi, jest sytuacją dobra z perspektywy moich postulatów. Jeśli utrzymamy władzę – mówię w liczbie mnogiej, dlatego że się z tym obozem związałem poprzez wpisanie moich postulatów do ich programu, to jest ogromne prawdopodobieństwo zrealizowania tych kluczowych postulatów, które zmienią ustrój Polski i naprowadzą Polskę na drogę państwa prawdziwie demokratycznego. Nie o demokracji partyjnej, tylko obywatelskiej.
Ale gdyby opozycja objęła władzę, to z mojej perspektywy jako człowieka, który dąży do zmian ustrojowych, byłaby to również pozytywna sprawa. W ciągu kilku lat ludzie przekonaliby się, jak wielki popełnili błąd, głosując na drugą stronę.
W tej chwili są według mnie dwie przyczyny, dlaczego PiS nie wygrywa bezproblemowo trzeciej kadencji. Pierwszy powód jest związany z ujemnymi skutkami partyjnego systemu, czyli nagradzaniem poprzez spółki skarbu państwa, przez różnego rodzaju frukta. To jest niestety praktyka tego ustroju od 1989 roku. A drugi powód jest banalnie prosty, podobny jak w showbiznesie – piosenka może być najpiękniejsza, ale słyszysz ją tak często, już od tak dawna, że przełączasz na inny kanał i wydaje ci się, że ta druga może być interesująca. Po czasie wracasz, ale to już może być za późno. (…)
Jaki miałeś obraz Jarosława Kaczyńskiego, kiedy jeszcze byłeś muzykiem rockowym i chodziłeś własnymi ścieżkami?
Zawsze widziałem w braciach Kaczyńskich państwo, zawsze widziałem w nich ludzi, dla których Polska stoi ponad wszystkim. Ale nie zmienia to faktu, że do Jarosława Kaczyńskiego jako szefa partii miałem bardzo podobny stosunek jak do Donalda Tuska czy Włodzimierza Czarzastego.
Co Cię zdziwiło w kontaktach osobistych z Jarosławem Kaczyńskim?
Podobne pytanie mógłbyś zadać Prezesowi. Ja myślę, że ostatnie lata spowodowały, że znacznie lepiej go rozumiem. Ja się nie porównuję, ale po prostu spotkałem człowieka, który myśli podobnie jak ja, czy ja podobnie jak on.
Gdybym nie miał rodziny, to jestem przekonany, że żyłbym bardzo podobnie. To jest człowiek, dla którego pieniądze są na czwartym planie, wszystkie inne rzeczy są nieistotne. Najważniejsza jest pasja, a tą pasją jest Polska.
Wcześniej podejrzewałem go o cyniczne kalkulacje, władza dla samej władzy itd. Nie, to jest wykluczone. Władza jako możliwość sprawstwa, takiego pozytywnego – to tak, i on tę władzę potrafi sprawować, potrafi wykorzystać wszelkie instrumenty, jakie daje ten system. Niestety również te brudne instrumenty, z których również od czasu do czasu korzysta.
Dam przykład posłanki Janowskiej, która nie dostała się z list Kukiz’15 do parlamentu, ale w momencie śmierci Wójcikowskiego weszła na jego miejsce z ramienia Kukiz’15. Ona od razu poszła do PiS-u, zaproponowała współpracę. Prezes z tego oczywiście skorzystał. Natomiast w momencie, kiedy PiS zaczął tracić, ona wystąpiła z PiS-u i wróciła dopiero wtedy, kiedy dostała stanowisko dyrektora w Bełchatowie za 35 tys. zł. Czyli tutaj Kaczyński skorzystał z brudnego instrumentu, niestety bardzo powszechnego w tym ustroju – to samo było za poprzedniej władzy – czyli kupowania posłów. Ale prezes Kaczyński, w przeciwieństwie do poprzedników, nie wpisał już pani Janowskiej na listę PiS-u.
A druga sprawa, chyba najistotniejsza: Prawo i Sprawiedliwość i prezes Kaczyński wprowadzili ustawę antykorupcyjną, która w pełnym zakresie obowiązywać będzie już za cztery tygodnie od momentu wybrania nowego Sejmu.
Już część tych zapisów weszła, ale według mnie kluczowe to bezwzględny zakaz zasiadania w spółkach Skarbu państwa i w komunalnych spółkach Skarbu państwa przez posłów i senatorów, a w nowej kadencji samorządu również zakaz zasiadania w spółkach komunalnych i spółkach skarbu państwa przez wójtów, burmistrzów, prezydentów miast. Do tego dochodzi zapis, który obliguje sąd do konieczności wywalenia z pracy urzędnika państwowego, wszystko jedno jakiej rangi, za łapownictwo urzędnicze. Taki delikwent dostaje na okres od roku do 10 lat zakaz startu we wszystkich wyborach i zakaz udziału w przetargach publicznych. A jeśli powtórzy ten wyczyn po przyjęciu znowu do pracy, te wszystkie zakazy obowiązują dożywotnio.
Platforma zapowiadała pakiet ustaw antykorupcyjnych – nie wprowadziła żadnej, nic, zero. Kaczyński, owszem, był zmuszony w kilku sytuacjach do korzystania z brudnych instrumentów systemowych, ale na następną kadencję są wpisane zakazy używania takich instrumentów.
Czy prezes Prawa i Sprawiedliwości nie patrzy na ciebie trochę jak na dziwoląga, który nie powinien pojawić się w polityce?
Myślę, że na początku tak patrzył. Pamiętam, jak w 2015 roku, kiedy zostałem posłem, zostałem umówiony na spotkanie z panem prezesem i on zaproponował mi wtedy trwałą współpracę w zamian za ważne stanowiska w państwie, jak wicepremierostwo, jakieś ministerstwa – bardzo ogólnie to było omawiane, ale było. A ja powiedziałem: przykro mi, ale ja przyszedłem po ustawę. Jak ja bym się dowiedział, że Kukiz jest wicepremierem, to bym z tego kraju uciekł, bo ja o tym pojęcia zielonego nie mam. Ja jestem ostatnią osobą, która miałaby zarządzać czy wydawać wiążące decyzje administracyjne. (…)
Państwo polskie od 1989 roku powinno włożyć w edukację obywatelską nie 4 miliony z kawałkiem, tylko 40 miliardów z kawałkiem, bo ludzie nie odróżniają Sejmu od rządu. Ludzie pojęcia zielonego nie mają o ordynacji wyborczej. Ludzie nie wiedzą, że art. 4 Konstytucji to jest fikcja, ściema. Art. 4 Konstytucji mówi mniej więcej, że władza należy do narodu.
Naród sprawuje swą władzę poprzez przedstawicieli lub bezpośrednio. Teoretycznie w tym artykule stwierdzono, że Polska jest państwem demokratycznym: ludzie kreują, ludzie rządzą. Ale naród sprawuje swą władzę przez jakich przedstawicieli? To są przedstawiciele partii, a nie przedstawiciele narodu. Nie ma w Polsce indywidualnego biernego prawa wyborczego. Naród nie może wystawić swoich kandydatów. Kandydatów wystawiają partie, naród może zagłosować. Naród w praktyce głosuje na partię, a nie na człowieka. To nie jest przedstawicielstwo bezpośrednie, tylko pośrednie.
Partia ma monopol na wystawianie kandydatów. Ludzie się dziwią, czemu te same stare ryje, wszystko to samo. Ale jak ma wyglądać Sejm, jak mają zobaczyć nowe twarze w Sejmie w sytuacji, kiedy to partie polityczne wybierają spomiędzy siebie?
Druga sprawa. Zakładamy, że ta ordynacja jest nienaruszalna. To wtedy naród według artykułu czwartego, jako suweren, powinien mieć możliwość powiedzenia na przykład: dobra, znudziła nam się władza, chcemy, żeby się ten Sejm rozwiązał. Teoretycznie Konstytucja daje taką możliwość poprzez zebranie 500 tys. podpisów; te podpisy przynosi się do Sejmu. I tu już jest pułapka. Sejm może, ale nie musi. Reasumując: nie ma w Polsce obywatelskich referendów. Wszystkie referenda muszą przejść przez polityków. Podkreślam – politycy wybierają się sami spomiędzy siebie, mają zagwarantowane prawo wyborcze do Sejmu. (…)
Powtarzam z uporem: każda partia w Polsce, każda, łącznie z Prawem i Sprawiedliwością, ma sznyt bolszewicki, konstrukcję bolszewicką i są to partie wodzowskie. Jak do tego się jeszcze doda ustawę o partiach politycznych, nie mam wątpliwości, że żyjemy ustrojowo w głębokiej komunie.
Ale podstawowym powodem, winą, jest absolutny brak świadomości obywatelskiej wśród Polaków. Ludzie pojęcia nie mają o elementarnych instytucjach. Spotykam się z tym, że ludzie wykształceni nie odróżniają Sejmu od rządu.
Cała rozmowa Krzysztofa Skowrońskiego z Pawłem Kukizem, pt. „Każda partia w Polsce ma sznyt bolszewicki”, znajduje się na s. 15 listopadowego „Kuriera WNET” nr 113/2023.
Listopadowy numer „Kuriera WNET” można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl. Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.