Zełenski: Zdrada Ukrainy zostaje odwołana

Paweł Bobołowicz relacjonuje wystąpienie ukraińskiego prezydenta, tłumaczącego porozumienie w Mińsku, po którym doszło do kilkutysięcznych protestów przed siedzibą prezydenta Ukrainy.

Paweł Bobołowicz komentuje publiczne wystąpienie prezydenta Ukrainy, który po środowych protestach przeciw podpisaniu formuły Steinmeiera postanowił wytłumaczyć swym rodakom, czym ona tak naprawdę jest. Prezydent stwierdza:

Możliwe, że kogoś zmartwię, ale zdrada zostaje odwołana.

Wystąpienie jest utrzymane w formie pytań i odpowiedzi, które sam sobie zadaje i odpowiada Wołodymyr Zełenski. „Czy chcemy zakończenia wojny” – pyta prezydent i sam sobie odpowiada, że tak. Zapowiada spotkanie w formacie normandzkim i tłumaczy, że nie mogło się ono odbyć ze względu na brak akceptacji przez Ukrainę formuły Steinmeiera. Zełenski podkreśla, że formułą nie oznacza ani aneksji Krymu, ani oddania Donbasu. Nie oznacza ona również, że wybory odbędą się teraz pod „lufami karabinów”. Wybory będą mogły się odbyć jedynie w zgodzie z postanowieniami Konstytucji Ukrainy i ukraińskim prawem wyborczym. Oznacza to wyprowadzenie z tych obszarów obcych wojsk (prezydent nie precyzuje jakich) i odzyskanie przez Ukrainę kontroli nad granicami. Dopiero po przeprowadzeniu wyborów i po opublikowaniu raportu OBWE, który uzna je za zgodne z międzynarodowymi standardami, ma zadziałać tzw. ustawa o szczególnym statusie Donbasu.

Zełenski podkreśla, że, wbrew temu, co podawała część dziennikarzy, Ukraina nie podpisała żadnych oddzielnych umów z separatystami, a jedynie wysłała list do przedstawiciela OBWE, gdzie potwierdza uzgodnienie formuły.

Następnym krokiem ma być spotkanie w formacie normandzkim Francja, Niemcy, Rosja i omówienie dróg do uregulowania konfliktu w Donbasie.

Nasz korespondent mówi również o sprawie rozmów prezydentów Stanów Zjednoczonych i Ukrainy.

Dzisiaj w nocy naszego przed trzema komisjami Kongresu Stanów Zjednoczonych odpowiadał na pytania Kurt Volker.

Były specjalny wysłannik USA na Ukrainę, specjalizujący się w kwestiach uregulowania konfliktu na Donbasie „wskazuje, że Ukraina mogła brać udział w wewnętrznych grach politycznych Stanów Zjednoczonych”. Przed komisjami trwa również przesłuchanie Marie Yovanovitch, dotychczasowej ambasador USA na Ukrainie. Jak mówi Bobołowicz, „te przesłuchania będą się odbywać 10 dni i na pewno będą z nich przecieki, do ich końca nie można się spodziewać decyzji”.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

P.B./A.P.

Spełniamy kryteria zniesienia wiz do USA

Według ustaleń „Rzeczypospolitej” współczynnik odmów wjazdu do USA dla Polaków spadł poniżej 3 procent. Jest to podstawowy warunek przystąpienia do programu Visa Waiver.

Liczba dotyczy stanu na koniec zeszłego tygodnia i została przygotowana przed przyjazdem wiceprezydenta Mike’a Pence’a do Warszawy. Wiceprezydent nie ogłosił w czasie swej wizyty zniesienia wiz do USA. Stwierdził natomiast, że Polska zbliża się do osiągnięcia statusu, który pozwoli na nominację do programu bezwizowego.

Musi nastąpić jeszcze certyfikacja i Polska wkrótce dołączy do tego programu.

Stwierdził Pence podczas wizyty w Polsce. Aby formalnie Polska spełniała warunki ruchu bezwizowego, konieczne jest ustalenie liczb odmów za cały rok rozliczeniowy, który upływa 30 września. Nominacja jest przy tym początkiem procedury, a zniesienie wiz musi zostać zaakceptowane przez amerykański Kongres i prezydenta USA.

Lasota: Chińczycy wykradają wszystko co mogą jeśli chodzi o technologie

Irena Lasota przypomina, jak wyglądało finansowe wsparcie ze strony CIA dla Solidarności, odnosi się do kwestii Googla i Huawei, a także komentuje aktualną kampanię wyborczą.

Irena Lasota komentuje książkę Pawła Zyzaka „Efekt domina” w kontekście kontaktów amerykańskiego CIA z NSZZ Solidarność w czasach PRL:

W latach 80′ CIA dostało od Kongresu USA 20 milionów dolarów na popieranie Solidarności […] była to tak znana akcja na zachodzie, że SB wykorzystywało ją do dotarcia do osób z podziemia i tego, aby ona sama zaopatrywała się w różne komputery, które były niedostępne dla państw Układu Warszawskiego.

Gość Poranka WNET mówi także o zerwaniu współpracy Google z Huawei po tym, jak Donald Trump, wydał decyzję o zakazie współpracy amerykańskich firm z przedsiębiorstwami, które prezydent USA określił jako „zagraniczne zagrożenie”:

Wiadomo, że istnieje wyścig o to, kto przeskoczy do następnego etapu technologicznego i Chińczycy wydają się być zaawansowani. Niekonieczne przez to, że mają najlepszych naukowców, bo wiadomo, że oni wykradają wszystko, co mogą. Więc sprawa 5G jest bardzo istotna, bo stanowi o tym, kto będzie za kilka lat panował nad rynkami technologicznymi.

Nasza korespondentka ocenia także jakość kampanii wyborczych w Polsce. Jest niepocieszona tym, iż każda z partii nie mówi nic o unijnej polityce wschodniej:

Na całym świecie języki kampanii wyborczej odwołują się do niższego wspólnego mianownika niż kiedyś […] Niestety za mało te mówi się o Rosji i o tym, co dzieje się na wschodzie.

Posłuchaj całej audycji już teraz!


A.M.K.

Lasota: Chyba pierwszy raz w historii USA opublikowano edytorial wzywający do rozpoczęcia proceduty impeachmentu

W niedzielę w „New York Timesie” pojawił się, chyba pierwszy raz w historii Stanów Zjednoczonych, edytorial, który wzywa do impeachmentu prezydenta – mówi Irena Lasota.

Irena Lasota, korespondentka Radia WNET z Waszyngtonu, komentuje najświeższe wydarzenia z polityki amerykańskiej. Informuje o sporze między Kongresem, zwłaszcza Izbą Reprezentantów, a prezydentem w sprawie budżetu, przez który zawieszono działanie części rządowych instytucji. Przerwa ta trwa od 22 grudnia, kiedy to Senat nie zdołał zagłosować nad prowizorium budżetowym, gdyż Republikanie nie mieli szans na przeforsowanie ustawy przewidującej środki na budowę muru. Słychać jednak głosy, że budżet na zrealizowanie flagowego pomysłu Trumpa zostanie ustanowiony w połowie kwoty, o którą zabiegał prezydent, tj. na 2 miliardy dolarów. Resztę pieniędzy ma natomiast uzyskać dzięki umowom handlowym z Meksykiem.

Korespondentka przywołuje również publikację w „New York Timesie”, która według niej jest pierwszym tekstem publicystycznym w historii Stanów Zjednoczonych wzywającym do postawienia prezydenta w stan oskarżenia. Jego autorzy uzasadniają swoje stanowisko tezą, iż pomimo prawdopodobnego braku możliwości wykazania związków kampanii wyborczej Trumpa z Rosją, obecna głowa państwa dała już wystarczająco dużo dowodów na to, że jest najgorszym prezydentem USA w historii. Świadczy o tym m.in. nie wypełnianie przez Trumpa obietnic zawartych w swojej przysiędze oraz  niewłaściwe gospodarowanie pieniędzmi przeznaczonymi na kampanię wyborczą.

Gość Poranka WNET opowiada również o Komitecie Żydów Amerykańskich, który nieprzychylnie odniósł się do nominacji Adama Andruszkiewicza na wiceministra cyfryzacji. Według organizacji przyznanie tego stanowiska byłemu szefowi Młodzieży Wszechpolskiej stanowi zagrożenie o charakterze antysemickim, ponieważ to ugrupowanie w latach 30. XX w. miało właśnie taki charakter. Komitet obecnie zajmuje się m.in. wydawaniem czasopisma „Commentary”, które od lat 50. do około 2000 r. uważane było za jeden z najlepszych miesięczników w Stanach Zjednoczonych. Lasota zaznacza, że to właśnie dzięki tej publikacji Amerykanie zrozumieli, czym była zimna wojna. W dużej mierze przyczynili się do tego piszący dla gazety najlepsi redaktorzy antykomunistyczni i antysowieccy. Warto pamiętać, że w latach 50. XX w. Komitet Żydów Amerykańskich mocno popierał również walkę o prawa ludności czarnoskórej.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K.

Kongres blokuje Trumpowi drogę do „dealu” z Rosją. Uchwalił nowe sankcje, gdyż podejrzewał, że prezydent może je uchylić

Sankcje wobec Rosji uchwalone przez Izbę Reprezentantów jeszcze bardziej blokują prezydentowi Donaldowi Trumpowi drogę do porozumienia z Moskwą, które mogłoby się dokonać kosztem Unii Europejskiej.

[related id=”32018″]Uchwalona we wtorek ustawa wprowadza nowe sankcje wobec członków rządu rosyjskiego w odpowiedzi na próby wpłynięcia na wynik zeszłorocznych wyborów prezydenckich w USA i w niewielkim stopniu rozszerza zakres sankcji ekonomicznych wymierzonych w amerykańsko-rosyjską wymianę inwestycyjno-handlową. Przede wszystkim jednak uzależnia ewentualne zniesienie lub choćby złagodzenie sankcji od zgody Kongresu. Zdaniem ekspertów, prezydent sam jednak jest sobie winien.

W ustawie zawarto także nowe sankcje wobec Iranu i Korei Północnej, włączone przez jej sponsorów po to, aby przekonać do poparcia ustawy wahających się kongresmanów. W efekcie zagłosował za nią nawet uchodzący za głównego zwolennika „appeasementu” Rosji na Kapitolu kongresman z Kalifornii Dana Rohrabacher.

Ustawa przeszła miażdżącą większością głosów: 419 do 3, podobnie jak wcześniejsza ustawa o sankcjach w Senacie, uchwalona stosunkiem głosów 98 do 2. Wskazuje to, że obie partie – a więc także Partia Republikańska (GOP) – są zgodne co do potrzeby twardej polityki wobec Rosji, dopóki nie zaprzestanie ona agresji na Ukrainie, gdzie wspierani przez Kreml separatyści nie przestrzegają porozumienia z Mińska o zawieszeniu broni. Oznacza to także, że gdyby Trump zechciał zawetować ustawę – której wspólna wersja będzie uzgodniona przez obie izby Kongresu – weto zostanie z łatwością przełamane (do uchylenia weta potrzeba minimum 2/3 głosów).

Biały Dom nie ukrywał, że jest przeciwny nałożeniu nowych sankcji na Rosję, tłumacząc, że administracja chce zachować elastyczność w polityce wobec Rosji. Trump już w kampanii prezydenckiej dawał do zrozumienia, że zamierza dogadać się z Moskwą, chwalił prezydenta Władimira Putina i unikał krytykowania jego polityki. Według nieoficjalnych doniesień, na spotkaniach współpracowników prezydenta z przedstawicielami władz rosyjskich po wyborach, a przed jego inauguracją, omawiano m.in. kwestię sankcji wprowadzonych po aneksji Krymu. Trump gotów był je uchylić mocą dekretu na początku swej prezydentury, ale powstrzymali go przed tym prominentni senatorowie republikańscy.

„Administracja Trumpa sama sobie narobiła tego kłopotu. Kongres uchwalił nowe sankcje, gdyż podejrzewał, że prezydent może je jednostronnie uchylić” – powiedział PAP były ambasador USA w Warszawie Daniel Fried, który do niedawna kierował biurem do spraw sankcji w Departamencie Stanu.

„Ustawa Izby Reprezentantów reprezentuje niezwykły i silny konsens przeciwko uchyleniu sankcji, dopóki nie zmieni się zachowanie Rosji, zwłaszcza na Ukrainie i w zakresie ingerowania w wynik zagranicznych wyborów hakerskimi metodami. Jest niewątpliwie wyrazem wotum nieufności co do postawy prezydenta wobec Rosji” – powiedział PAP Daniel Serwer, ekspert ze Szkoły Zaawansowanych Studiów Międzynarodowych (SAIS) Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa w Waszyngtonie.

Wspomniana ustawa Senatu o zaostrzeniu sankcji, uchwalona w czerwcu, nie obejmowała sankcji wobec Korei Północnej i Iranu. Senat będzie więc musiał jeszcze opracować jej nową wersję, rozszerzoną na te kraje, ale przewiduje się, że będzie ona z pewnością zawierać równie silne zapisy wymierzone w Rosję, jak ustawa Izby Reprezentantów.

Konflikty między prezydentami USA a Kongresem w dziedzinie polityki zagranicznej zdarzały się w przeszłości. Przykładem była sytuacja z 1974 r., kiedy Kongres – wbrew stanowisku ówczesnego prezydenta Geralda Forda – uchwalił sankcje handlowe wobec ZSRR za odmowę zezwoleń na emigrację Żydów (tzw. poprawka Jacksona-Vanika).

Wówczas jednak zdecydowaną większość w obu izbach Kongresu mieli Demokraci, natomiast Ford był Republikaninem. Tymczasem dziś w Kongresie dominuje GOP.

„Nie jest rzeczą nadzwyczajną, że Kongres chce związać prezydentowi ręce, ale jest niezwykłe, że prezydentowi (Trumpowi) wiąże ręce jego własna partia. Sugeruje to, że istnieje mnóstwo podejrzeń co do Trumpa, jego rodziny i jego związków z Rosją” – powiedział w wywiadzie dla „Los Angeles Times” ekspert ds. rosyjskich z waszyngtońskiego Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych (CSIS) Jeffrey Mankoff.

Dzień przed uchwaleniem sankcji przez Izbę Reprezentantów przed senacką komisją ds. wywiadu wyjaśnienia w sprawie swoich rosyjskich kontaktów składał Jared Kushner, jeden z głównych doradców, a zarazem zięć Trumpa.

Podejrzenia biorą się m.in. stąd, że Trump nigdy nie przyznał jednoznacznie, że uznaje, iż to agenci rosyjscy włamali się w ub. roku do komputerów DNC (Krajowego Komitetu Partii Demokratycznej) i zdobyte tam materiały przekazali Wikileaks, aby skompromitować rywalkę Trumpa w wyborach Hillary Clinton.

Zdaniem niektórych, opór prezydenta wynika stąd, że uznanie tego faktu mogłoby oznaczać, że wygrał je dzięki pomocy Rosjan, co niejako delegitymizuje jego zwycięstwo. Jednak opór ten budzi nieufność, bo nawet mianowani już przez Trumpa szefowie służb specjalnych: dyrektor CIA Mike Pompeo, krajowy koordynator wywiadu Dan Coats i szef wojskowej Agencji Bezpieczeństwa Narodowego (NSA) Mike Rogers zgodnie oświadczyli, że nie mają wątpliwości, że agenci Moskwy próbowali wpłynąć na wynik wyborów. Podobnie zdecydowane stanowisko w sprawie Rosji zajmują szef Pentagonu James Mattis i doradca prezydenta ds. bezpieczeństwa narodowego H.R. McMaster.

O determinacji Kongresu, żeby zaostrzyć sankcje i uniemożliwić ich jednostronne uchylenie przez Trumpa, świadczy fakt, że godzą one tym razem w interesy niektórych sektorów biznesu amerykańskiego. Ustawodawcom wytknął to na łamach magazynu „The Hill” prezes konserwatywnej organizacji Council for National Policy Action, Bill Walton.

Co więcej, skargi na nowe sankcje wpłynęły też ze strony Unii Europejskiej. Według przewodniczącego Komisji Europejskiej Jean-Claude’a Junckera, ustawy Kongresu zaszkodzą sprawie bezpieczeństwa energetycznego UE. Jak się bowiem okazuje, sankcje uderzają m.in. w interesy firm finansujących nowy gazociąg Nord Stream 2, którym gaz z Rosji ma płynąć do Niemiec.

PAP/MoRo