Kukiz: PSL wpisało moje postulaty do swojego programu. Tylko to się dla mnie liczy. Bez nich Polska nie jest demokracją

– Nie interesuje mnie przeszłość PSL. Wszystkie partie w Polsce miały podobną historię. Moje postulaty likwidują patologie w łonie każdej z nich, włączając mojego koalicjanta – mówi Paweł Kukiz.

 


Paweł Kukiz, poseł ruchu Kukiz’15, tłumaczy, dlaczego zdecydował się na dołączenie do skupionej wokół Polskiego Stronnictwa Ludowego Koalicji Polskiej. Powołanie zgrupowania ogłoszono 4 lipca, a w jego skład wchodzą również członkowie Unii Europejskich Demokratów, Stronnictwa Demokratycznego, partii Ślonzoki Razem, ugrupowania Polska Nas Potrzebuje i partii Jeden-PL.

PSL wpisał postulaty Kukiz’15 z 2015 r., czyli jednomandatowe okręgi wyborcze, obligatoryjne dla władz referenda, sędziowie pokoju. To jest dla mnie rzecz najistotniejsza, a nie to (…), jaką PSL miało historię, bo historię miały podobną wszystkie partie polityczne w Polsce, absolutnie wszystkie.

Gość Poranka dodaje przy tym, że wprowadzenie jego postulatów w życie doprowadzi do likwidacji patologii we wszystkie partiach politycznych, nie wyłączając PSL. Stwierdza również wprost, że ma nadzieję, że dzięki nim Polska w końcu stanie się państwem demokratycznym.

Kukiz dzieli się także swoimi przemyśleniami na temat rządu Prawa i Sprawiedliwości. Jest zdania, że przed upadkiem chroni go jedynie postać Jarosława Kaczyńskiego.

Jaki stabilny rząd? Przecież Pan wie, że PiS jest podzielony wewnętrznie. Gdyby nie osoba Naczelnika to on się sypie w sekundę. Gdyby pan Prezes stracił możność sprawowania władzy, to tego PiS-u już nie ma, w ciągu tam miesiąca czy dwóch. Grupy Ziobry, Morawieckiego i Zakonu [chodzi o istnienie w łonie PiS-u domniemanej frakcji „Zakon PC”. W jej skład mają wchodzić osoby z dawnego Porozumienia Centrum, które następnie przeszły do Porozumienia Polskich Chrześcijańskich Demokratów, by finalnie znaleźć się w PiS – przyp.red.] by się wzajemnie pozabijały. (…) To jest stabilny prezes Kaczyński, nic poza tym. (…) To jest państwo zarządzane jednoosobowo, partia trzymana za twarz.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K.

 

Cejrowski: Przez sieć 5G polskie rolnictwo zapadnie się. By usunąć chwasty wokół słupów, trzeba kupić mniejsze traktory

– Każdy słup potrzebny do emisji sygnału w ramach sieci 5G powoduje, że rosną tam chwasty. By je zaorać, potrzebne będą mniejsze traktory. Polskie rolnictwo podupadnie – mówi Wojciech Cejrowski.

W poniedziałkowej audycji „Studio Dziki Zachód” Wojciech Cejrowski odnosi się do zamieszczonej w programie wyborczym Prawa i Sprawiedliwości obietnicy dotyczącej wprowadzenia do Polski sieci 5G. Nowy standard sieci komórkowej miałby być dostępny w większości miast do 2023 r. Podróżnika zadziwia fakt, że partia zdecydowała się na wprowadzenie tego rodzaju technologii pomimo licznych głosów krytycznych wskazujących na jej potencjalną szkodliwość dla zdrowia organizmów żywych.

Zbliżamy się do mikrofalówki w kuchni, a na mikrofalówkach (…) jest napisane: jak jesteś w ciąży, jesteś dzieckiem itd. to proszę, kiedy mikrofalówka pracuje, (…) nie podchodzić, tylko się trzymać na dystans. (…) W Ameryce na wszystkich kuchenkach jest wyraźnie napisane, że to szkodzi na zdrowie (…). Jak może nie szkodzić teraz gęsta sieć telefonii komórkowej? To jest przesuwanie normy. Prawdopodobnie nie szkodzi dlatego, że się zorientowali albo producenci, albo politycy, którym zależy na tych producentach z ich pieniędzmi, jak się zorientowali, że będzie szkodliwe, to zanim złożyli podanie o pierwszy maszt albo o wprowadzenie tej technologii, zmienili normę.

Gospodarz audycji zwraca ponadto uwagę, że konieczność rozstawienia słupów co 300 m doprowadzi do zapaści polskiego rolnictwa. Dookoła każdego z nich bowiem rosną chwasty, do których skutecznego usunięcia potrzebne są małe traktory.

Cejrowski dzieli się ponadto swoim zdaniem na temat sortowania śmieci oraz obowiązującego od 1 sierpnia zwolnienia z podatku PIT osób do 26. roku życia.

Wysłuchaj całej audycji już teraz!

A.K.

Marek Pyza: Udowadniamy, że autorem „SokuzBuraka” jest etatowiec PO. Przyznaje się on do tego, kiedy jest mu to na rękę

Kozak-Zagozda zeznał na policji, że w 2014 r. założył stronę sokzburaka.pl, jednak odsprzedał ją w 2017 r. Od tego czasu miał nie mieć z nią nic wspólnego. Tak jednak nie jest – mówi Marek Pyza.


Marek Pyza, dziennikarz tygodnika Sieci, opowiada o przebiegu śledztwa mającego na celu ustalenie autorstwa profilu „Sok z buraka” na portalach Facebook i Twitter. Na profilu tym zamieszczane są prześmiewcze memy wymierzone w Prawo i Sprawiedliwość oraz jej poszczególnych członków. Swoje ustalenia Marcin Wikło wraz z gościem Popołudnia zawarli w okładkowym artykule najnowszego numeru wspomnianego czasopisma.

Twórcą „Soku z buraka” okazał się Mariusz Kozak-Zagozda – pijarowiec z dużym doświadczeniem, współpracujący w przeszłości m.in. z firmą LPP – właścicielem marek odzieżowych Reserved i Cropp. Od kwietnia zatrudniony jest w warszawskim urzędzie miasta w biurze marketingu. Od lutego 2018 r. pracuje również w Platformie Obywatelskiej.

Marek Pyza stwierdza, że Kozak-Zagozda przynajmniej raz zmieniał wersję co do bycia autorem omawianego profilu. Nie przyznał się bowiem do tego faktu podczas rozmowy telefonicznej z dziennikarzem. Zrobił to jednak podczas przesłuchania przez policję.

To jest coś kompletnie odwrotnego niż to, co zeznał w śledztwie, które się toczy w sprawie SokuzBuraka w Warszawie [od czerwca 2019 r. po złożeniu doniesienia na profil do prokuratury przez Patryka Jakiego – przyp. red.], gdy (…) na policji przyznał, że założył tę stronę w roku 2014, tyle że jej się pozbył w roku 2017. Tutaj małe zastrzeżenie. On opowiadał o zwykłej stronie internetowej (…) SokzBuraka.pl. Rzeczywiście, taką domenę wykupił, (…) natomiast w 2017 r. odsprzedał ją człowiekowi, który dziś przyznaje się do tego, że profil SokzBuraka prowadzi. Tyle że numer telefonu, którego używa Mariusz Kozak-Zagozda jest zarejestrowany na spółkę tego człowieka, który się do SokuzBuraka przyznaje, a oficjalnie przyznaje, że nie ma nic wspólnego z tą firmą ani z tym profilem.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K.

Bosak: Za PiS-u Polska nie wstała z kolan. Zmieniła tylko klęcznik. Był zwrócony na UE, teraz na USA. Tak nie może być!

– Na konwencji Konfederacja powiedziała, że Polska nie wstała z kolan, a tylko zmieniła klęcznik z UE na USA. Nie może tak być! Polska polityka powinna być naprawdę niepodległa – mówi Krzysztof Bosak.


Krzysztof Bosak, wiceprezes Ruchu Narodowego, przybliża program wyborczy Konfederacji na październikowe wybory parlamentarne. Został on przedstawiony w sobotę na konferencji połączonych sił Ruchu Narodowego, partii KORWiN i Konfederacji Korony Polskiej. Obietnice przyjęły formę pięciu postulatów:

  • Program „1000+” – powszechna ulga podatkowa: redukcja PIT do zera procent, dobrowolna składki ZUS oraz benzyna po 3 zł za litr;
  • „Szybkie i sprawiedliwe sądy” – zbudowanie „profesjonalnego aparatu pomocniczego” w sądach, cyfryzacja i uproszczenie procedur;
  • „Bon edukacyjny” i „bon kulturalny” – „oddanie rodzicom prawa do wychowania i edukacji ich dzieci”, poprawienie jakości kształcenia, ułatwienie Polakom dostępu do dóbr kultury;
  • „Bezpieczeństwo narodowe” – silna polska armia mająca być gwarantem bezpieczeństwa państwa (a nie sojusze);
  • „Zdrowe życie” – ochrona lasów, zdrowa żywność i ochrona życia od poczęcia.

Gość Popołudnia wyjaśnia, w jaki sposób Konfederacja rozumie przedostatni z wymienionych punktów programu.

My w Konfederacji, to było wyrażone na naszej konwencji, mówimy, że niestety miało być wstawanie z kolan, a został tylko zmieniony klęcznik, z klęcznika skierowanego w stronę Brukseli, Berlina klęcznik skierowany w stronę Waszyngtonu. Nie podoba nam się to, uważamy, że Polska polityka powinna być naprawdę niepodległa. Nie podważamy sojuszy, które Polska ma zawarte natomiast uważamy, że fundament naszego bezpieczeństwa to jest rozwój wojska polskiego i jego reforma.

[related id=86067]Bosak krytykuje również liczne programy socjalne rządu Prawa i Sprawiedliwości. Uważa, że powinny zastąpić je szerokie ulgi podatkowe.

– Przede wszystkim uważamy, że oczywiście należy budować społeczeństwo, w którym panuje dobrobyt, ale (…) poprzez nieodbieranie im większości środków, które zarabiają i nietraktowanie tych, którzy podejmują inicjatywę gospodarczą jako dojnej krowy, którą będzie się przekupywało większość elektoratu (…). Wydaje nam się w Konfederacji, że tutaj PiS utracił jakąś wiarygodność wśród ludzi, którzy rozumieją zasady ekonomii.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K.

Prezes NIK Marian Banaś przedstawia swoje stanowisko ws. ataków medialnych i kontroli CBA

– Materiał TVN-u o mnie jest bardzo nierzetelny. To manipulacja osób, którym nie podoba się to, że udało mi się uszczelnić system podatkowy, z którego finansowane są programy PiS – mówi Marian Banaś.


Marian Banaś, prezes Najwyższej Izby Kontroli, odnosi się do wyemitowanego w sobotę w ramach programu „Superwizjer” stacji TVN reportażu „Pancerny Marian i pokoje na godziny”. Jego autor pokazuje w nim, że głowa NIK jest właścicielem jednej z kamienic w Krakowie, w której mieści się pensjonat wynajmujący pokoje na godziny.

[related id=86079]Gość Poranka jest zdania, że za wspomnianą produkcję odpowiedzialne są osoby, którym nie odpowiada uszczelnienie przez niego systemu podatkowego. Marian Banaś był bowiem głównym założycielem Krajowej Administracji Skarbowej, która dzięki zwiększonej ściągalności świadczeń wypracowała znaczne środki na sfinansowanie programów Prawa i Sprawiedliwości.

Trzeba powiedzieć, że ten materiał był bardzo nierzetelny. Znamy tego pana redaktora, to jest pan Kittel, który również robił program przeciwko ministrowi Szeremietiewowi, robił program przeciwko środowiskom narodowym z faszystami. Oczywiście to też była manipulacja. Procesy, które mu wytoczono, przegrał. Krótko mówiąc, mamy do czynienia z wielką prowokacją, z wielkim atakiem na moją osobę jako jedną z tych, która przyczyniła się do uszczelnienia systemu podatkowego.

Prezes Najwyższej Izby Kontroli wskazuje na część przekłamań, których dopuszczono się w reportażu. Jednym z nich jest fakt, że Banaś zawarł umowę przedwstępną najmu kamienicy w Krakowie z synem, a nie z ojcem.

Zawarłem umowę z synem, nie z ojcem, z ogłoszenia. Przyszedł człowiek, wobec niego nie było żadnych podejrzeń ani zarzutów. Jak każdy inny normalnie prowadził tę działalność. Później zawarliśmy umowę przedwstępną, żeby tę kamienicę kupić, kredytu nie dostał. Rzeczywiście, może i tutaj jakichś większych starań trzeba było dołożyć, ale (…) ja prawie cały czas przebywałem w Warszawie, tam byłem bardzo rzadko. (…) Zresztą nie miałem żadnych skarg od sąsiadów, od ludzi, że coś się złego dzieje, więc absolutnie nie miałem żadnych podejrzeń.

Oświadczenie Fundacji im. Zygmunta Starego w sprawie Mariana Banasia

 

Odpis z księgi wieczystej dotyczący kamienicy Mariana Banasia w Krakowie

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K.

Komentarz Michała Karnowskiego w Poranku WNET odnośnie profilu na Facebooku „Sok z buraka” i działań Mariana Banasia

Dziennikarz tygodnika „Sieci” komentuje aktywność profilu „Sok z buraka” na portalu Facebook oraz działania prezesa Najwyższej Izby Kontroli Mariana Banasia.

 

 

Michał Karnowski, dziennikarz tygodnika „Sieci”, opowiada o znaczeniu okładkowego artykułu najnowszego numeru wspomnianego czasopisma. Porusza on temat profilu „Sok z buraka” na portalu Facebook. Na profilu tym zamieszczane są prześmiewcze memy wymierzone w Prawo i Sprawiedliwość oraz jej poszczególnych członków.

Myślę, że śledztwo rozwiązało jedną z bardziej mrocznych tajemnic polskiej polityki, bo to była duża zagadka – kto finansuje, kto organizuje, kto stoi za tym profilem internetowym o nazwie Sok z buraka. (…) Dla kogoś, kto w tym świecie internetowym nie jest zanurzony, to może wydawać się błaha sprawa, ale to nie jest błaha sprawa, bo mówimy o potężnym zasięgu w internecie – 800 tysięcy ludzi to obserwuje, ale co jeszcze ważniejsze, ten profil jest ciągle karmiony nowymi treściami (…). To jest taka duża fabryka treści, fabryka contentu [z ang. treści – przyp. red.]. (…) Pytanie – jakiego contentu? To są po prostu kłamstwa, to są rzeczy podłe (…), to jest pełna wulgarność, wszystko w interesie (…) opozycji.

Gość Poranka odnosi się również do wyemitowanego w sobotę w ramach programu „Superwizjer” stacji TVN reportażu „Pancerny Marian i pokoje na godziny”. Jego autorzy pokazują w nim, że prezes Najwyższej Izby Kontroli Marian Banaś jest właścicielem jednej z kamienic w Krakowie, w której mieści się pensjonat wynajmujący pokoje na godziny. Polityk ma odnieść się do tego materiału dzisiaj w wieczornym wydaniu wiadomości jednej ze stacji telewizyjnych.

(…) Czekam na te wyjaśnienia. Myślę, że tym się różni trochę ta strona propolska od tej totalnej opozycji, że ona zakłada, że wszyscy ludzie mogą być grzeszni czy popełniać błędy i nie ma chyba takiej kastowej reakcji, że nie można o czymś rozmawiać. (…) Sam materiał TVN-u zrobił na mnie wrażenie takiej surówki (…). Tam rzeczywiście pokazanych było ileś wątpliwości, jakichś wątków, ileś jakichś powiązań, ale one wszystkie bardzo wątpliwe, bardzo takie miękkie.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K.

Hajdasz: Wierzę, że IPN w końcu przyzna, że abp Baraniak był prześladowany przez ubecję. Pokazuję, że są na to dowody

– Od blisko 10 lat wspieram świadków prześladowań abp. Antoniego Baraniaka. Mam nadzieję, że m.in. dzięki filmowi „Powrót” IPN przyzna, że był on prześladowany przez komunistów – mówi Joanna Hajdasz.

 

 

Joanna Hajdasz, redaktor naczelna wielkopolskiego wydania „Kuriera WNET”, opowiada o XXXIV Międzynarodowym Katolickim Festiwalu Filmów i Multimediów „KSF Niepokalana 2019”. Do konkursu nadesłano 64 tytuły z 12 krajów, m.in. z USA, Szwecji, Wenezueli czy Hong Kongu. Hajdasz przedstawiła na nim film pt. „Powrót”. Opis produkcji z katalogu wydarzenia: „O biskupie Antonim Baraniaku i jego gehennie w ubeckim więzieniu oraz niezłomności. Według słów kardynała Karola Wojtyły Kościół w naszym kraju nie może nigdy zapomnieć o tym, co abp Antoni Baraniak uczynił dla Kościoła w najtrudniejszym dla niego czasie. Pośmiertnie został odznaczony Orderem Orła Białego”. Film redaktorki naczelnej wielkopolskiego wydania „Kuriera WNET” został na festiwalu nagrodzony drugą nagrodą w kategorii dokumentu historycznego.

Gość Poranka wyjaśnia, co zmotywowało ją do nakręcenia „Powrotu”.

„Powrót” to film o arcybiskupie Antonim Baraniaku, pokazujący kolejnych świadków jego prześladowania. Ja ich wspieram po prostu od blisko 10 lat, bo wierzę, że w końcu zakończy się prowadzone po wznowieniu śledztwo prokuratorów IPN-u i będzie przyznane czarno na białym, że jest to człowiek, który był prześladowany zarówno psychicznie, jak i fizycznie przez system komunistyczny. Przy umorzeniu tego procesu po prostu stwierdzono, że brak dowodów na to i czekam, żeby ktoś się podpisał pod tym, że te dowody jednak są.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K.

Stefanik: Dzień Dziedzictwa Narodowego we Francji w ogniu protestów. Zagrożeni zarówno paryżanie, jak i turyści

– Żółte kamizelki, ekolodzy, anarchiści. To tylko początek listy protestujących we Francji w sobotę. Paryżanie i turyści muszą mieć się na baczności – mówi Zbigniew Stefanik.

 

 

Zbigniew Stefanik, korespondent Radia WNET we Francji, opowiada o zapowiadanych na sobotę w 45. manifestacjach ruchu żółtych kamizelek. Jego członkowie już niemal rok protestują przeciwko rosnącym kosztom życia i zwiększaniu obciążeń podatkowych na obywateli. Tym razem ruch przygotował około 100 postulatów społecznych, politycznych i gospodarczych. Wśród nich znalazł się apel o wprowadzenie obywatelskiego referendum czy zwolnienie z podatku VAT produktów pierwszej potrzeby.

„Żółte kamizelki” nie będą jednak jedynymi osobami, które jutro na ulicach Paryża wyrażą swoje niezadowolenie. Na ten sam dzień protest zaplanowali również protest ekolodzy, demonstrujący przeciwko zmianom klimatu.

Warto mieć na uwadze, iż te wszystkie protesty odbędą się (…), gdy we Francji będzie jutro trwał Dzień Dziedzictwa Narodowego (…), gdzie (…) każdy może wejść do (…) muzeum i bezpłatnie je zwiedzić. Inne obiekty turystyczne również będą otwarte dla turystów i zwiedzających, tak więc dzień wysokiego ryzyka nad Sekwaną, gdzie wiadomo, iż część protestujących będzie związana z organizacją black blocks [chodzi o francuskich anarchistów sympatyzujących z ruchem żółtych kamizelek – przyp.red.]. Można spodziewać się ekscesów, jeśli wziąć pod uwagę to, co działo się w Nantes w zeszłą sobotę, kiedy faktycznie działacze organizacji black blocks starli się z policją i siłami porządkowymi, czyniąc niemałe straty i degradację w centrum miasta.

Gość Kuriera w samo południe komentuje również spotkanie premiera Włoch Giuseppe Conte z prezydentem Francji Emmanuelem Macronem. Podczas środowych rozmów w Rzymie obaj politycy opowiedzieli się za „poważnym karaniem” państw Unii Europejskich, które odmawiają udziału w mechanizmie dystrybucji migrantów.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K.

Dr Bryc: Wynik wyborów w Izraelu z wtorku nadal pozostaje niewiadomą. Przesądzi o nim… rosyjskojęzyczny Żyd z Mołdawii

– O wyniku wyborów w Izraelu przesądzi szef partii Nasz Dom Izrael. To właśnie ona doprowadziła w maju do rozwiązania Knesetu i rozpisania wtorkowego głosowania – mówi Agnieszka Bryc.

 


Agnieszka Bryc, wykładowczyni na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu, komentuje wyniki wyborów parlamentarnych w Izraelu. Przeprowadzone zostały one we wtorek i obecnie udało się zliczyć głosy z 90% okręgów wyborczych. Sympatie głosujących kształtują się następująco: prawicowa partia Likud premiera Benjamina Netanjahu i centrolewicowa koalicja Niebiesko-Białych pod wodzą byłego szefa sztabu generalnego Benny’ego Gantza zdobyły identyczne poparcie. Przełożyło się ono na 32 mandaty dla każdego z tych ugrupowań w Knesecie.

Gość Poranka zaznacza, że uzyskanie wyników z każdego okręgu wyborczego nie rozwiąże wszystkich niepewności dotyczących wyników głosowania. Premierem Izraela zostanie bowiem ten, komu uda się stworzyć koalicję zapewniającą 61 miejsc w 120-osobowym ciele ustawodawczym. W obliczu wspomnianego remisu trudno przewidzieć, która partia obsadzi stanowisko szefa rządu.

Okazuje się, że jest jedna partia (…) – ta, która doprowadziła do rozwiązania Knesetu w maju tego roku, doprowadziła do drugich wyborów, czyli partia Nasz Dom Izrael Awigdora Liebermana, tego rosyjskojęzycznego Żyda z Mołdawii. To on będzie języczkiem u wagi. To on zdecyduje (…) swoją ilością miejsc w Knesecie, kto najprawdopodobniej stworzy koalicję (…). Zobaczymy, jak to będzie wyglądało, bo naprawdę nie wiemy. Wszystko teraz jest w rękach z jednej strony Liebermana, a z drugiej strony także prezydenta Riwlina, który będzie musiał wskazać tego kandydata, który w jego ocenie będzie miał większe szanse na stworzenie koalicji.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K.

 

Bobołowicz, Pokora: Agentura ZSRR w II RP była dobrze rozwinięta. W 1939 r. Sowieci dobrze wiedzieli, kogo zatrzymywać

– Wydarzenia po 17 września 1939 r. pokazują, że agentura ZSRR w II RP była dobrze rozwinięta. Sowieci wkraczali z gotowymi listami osób do zatrzymania – mówią Paweł Bobołowicz i Wojciech Pokora.

 

Paweł Bobołowicz, korespondent Radia WNET na Ukrainie, oraz Wojciech Pokora, szef Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich w Lublinie, opowiadają o swojej pracy w archiwum Służby Bezpieczeństwa Ukrainy. Panowie od kilku lat analizują informacje znajdujące się w wydzielonym archiwum KGB. Składa się na nie m.in. zbiór meldunków, które otrzymywał gen. mjr Iwan Sierow, kontrolujący w 1939 r. działalność wojsk granicznych NKWD. Wojskowemu raportowano nie tylko to, jak wyglądała sytuacja na granicy sowiecko-polskiej, lecz również jak kształtują się w II Rzeczypospolitej nastroje społeczne.

Bobołowicz mówi m.in. o tym, kto odpowiedzialny był za przygotowania do powitania Sowietów w 1939 r.

To były najczęściej osoby związane przed wojną z Komunistyczną Partią Polski (…) i osoby, które zakładały (…) możliwość kolaboracji z okupantem. Tu nie ma co się doszukiwać jakiejś próby wybierania lepszego (…) czy gorszego okupanta. To po prostu byli agenci przygotowywani przez długi czas. Niestety, w II Rzeczypospolitej agentura sowiecka była silnie rozwinięta i właściwie te wydarzenia po 17 września dokładnie to pokazują. Sowieci przecież wkraczali tutaj z gotowymi listami, kogo należy zatrzymać, kogo należy aresztować.

Pokora zaznacza natomiast, że wejście Sowietów do Polski 17 września 1939 r. planowane było już dużo wcześniej.

To, co się dokonywało w ‘39 r. to była (…) kontynuacja tego, co było przygotowane na 1920 r. Kiedy trwała wojna polsko-bolszewicka i bolszewicy wchodzili na teren nowo powstałego bytu państwowego Polski, już próbowano zakładać komitety rewolucyjne. Wtedy to jeszcze się nie udawało (…). W ‘39 r., przez 20 lat trwania Państwa Polskiego, poprzez Komunistyczną Partię Polski m.in., ale i też przez Bund budowano struktury, które w 1939 r. wyszły na ulice i witały tych Sowietów.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K.