Ryszard Czarnecki cytuje przeciek z KE: Komisja Europejska nie uważa, żeby Polska przekroczyła cienką czerwoną linię

Jeden z urzędników unijnych przekazał mediom informację, że Komisja Europejska nie uważa, żeby Polska przekroczyła cienką czerwoną linię i w związku z tym Komisja nie będzie intensyfikować konfliktu.

[related id=36214]- Jeden z urzędników unijnych przekazał mediom informację, że Komisja Europejska nie uważa, żeby Polska przekroczyła cienką czerwoną linię i w związku z tym Komisja nie będzie intensyfikować konfliktu – powiedział Czarnecki. – Wydaje się to być efektem wczorajszego spotkania Juncker-Merkel – ocenił polski polityk.

Rozmowa jaka się odbyła między kanclerz Niemiec Angelą Merkel a szefem Komisji Europejskiej Jean-Claude’em Junckerem wczoraj była owiana tajemnicą, bowiem nikt nie ujawnił szczegółów, a nawet nie było oficjalnego komunikatu w tej sprawie.

Z przecieków wynika, że nie została ona przeprowadzona po myśli Junckera i dlatego prawdopodobnie nastąpi „załagodzenie” sytuacji ws. Polski odnośnie wszczęcia procedury w sprawie łamania praworządności w Polsce. Według europosła, debata na temat Polski może być też elementem niemieckiej kampanii wyborczej.

– Dosłownie za chwilę ma nastąpić pierwsza debata telewizyjna kandydatów na kanclerza: Angeli Merkel i Martina Schulza. Schulz szereg razy Polskę atakował. Być może teraz pani kanclerz poradzili, żeby odebrać możliwość atakowania Merkel przez Schulza właśnie tym, że pani kanclerz milczy, gdy w Polsce dzieją się takie rzeczy – ocenił. Zastrzegł, że są to tylko jego domniemania.

[related id=36275]Merkel mówiła przed kilkoma dniami, że traktuje „bardzo poważnie” stanowisko KE w sprawie stanu praworządności w Polsce. Zastrzegła, że zależy jej na bardzo dobrych relacjach z Warszawą, lecz „nie może trzymać języka za zębami”. Podkreśliła, że warunkiem współpracy w ramach Unii Europejskiej jest przestrzeganie zasad praworządności, oraz zapowiedziała, że o praworządności w Polsce będzie „wyczerpująco” rozmawiała z Junckerem.

Przypomnijmy, że na temat sprzecznych informacji na temat stanowiska Angeli Merkel względem działań podjętych w sprawie Polski przez Komisję Europejską głośno było od czasu publikacji w „Der Spiegel”, który twierdził, że kanclerz Merkel nie chce poprzeć KE i późniejsze jej oświadczenie, że „nie może dalej trzymać języka za zębami i musi coś Polsce powiedzieć”.

Również wczoraj miało miejsce w Brukseli spotkanie ambasadorów państw członkowskich akredytowanych przy Komisji z przewodniczącym Parlamentu Europejskiego Tajanim i  Junckerem.  Było to spotkanie zamknięte dla prasy.

– Na spotkaniu tym ze strony kilku ambasadorów reprezentujących kraje Europy Zachodniej padły pytania na temat sytuacji w Polsce i Juncker wypowiadał się bardzo powściągliwie, tak aby nie zaogniać sytuacji – ujawnił Wnet.fm Czarnecki.

W dniu dzisiejszym rozpoczyna się właśnie spotkanie z Fransem Timmermansem, jak przewiduje polski polityk, nie będzie ono przebiegało w atmosferze przyjaznej dla Polski, a właśnie spraw polskich będzie dotyczyło.

MoRo

 

Manifestacja ugrupowań prawicowych przed siedzibą KE w Warszawie przeciwko ingerowaniu w wewnętrzne sprawy Polski

Manifestanci nieśli hasła: „Ręce precz od Polski”, „TAK dla Europy ojczyzn, NIE dla brukselskiej biurokracji”, „Precz z eurofaszyzmem. NSZZ „Solidarność” zapowiedziała swój protest na 16 września. 

[related id=35867]Komisja Europejska odrzuciła we wtorek stanowisko Polski mówiące, że KE nie ma prawa ingerować w polski system sądownictwa. „Ramy procedury praworządności ustalają, jak Komisja powinna zareagować, jeśli pojawią się wyraźne zagrożenia dla praworządności w państwie członkowskim. KE uważa, że jest takie zagrożenie dla praworządności w Polsce” – powiedziała we wtorek na konferencji prasowej w Brukseli rzeczniczka KE Vanessa Mock.

„Komisja Europejska nie ma żadnych kompetencji dotyczących systemu sądownictwa; to przekracza jej kompetencje” – oświadczył wiceprzewodniczący Prawicy RP Marian Piłka. „Jest to kolejne wydarzenie, które organizuje wiceszef KE Frans Timmermans, które ma na celu nękać nasz kraj” – podkreślił polityk.

[related id=36054]Jak zaznaczył, KE ma prawo zwracać uwagę, jeśli są naruszane podstawowe wolności, „ale w Polsce nie są naruszane żadne wolności”. Według polityka w UE dąży się do utworzenia supermocarstwa, a Polska jest przeciwna tym dążeniom.

Prezes Unii Polityki Realnej, poseł Kukiz’15 Bartosz Jóźwiak mówił, że „nic mu o tym nie wiadomo, żeby Polska zrzekła się swojej niepodległości”. Jego zdaniem „Unię drażni to, że Polska jest na tle Europy białą plamą, krajem, w którym nie ma zamachów terrorystycznych, w którym można swobodnie wyrażać swoje opinie”.

„Jeżeli ktoś tu łamie prawa, to jest to Unia Europejska” – powiedział poseł. Jak ocenił, polityka emigracyjna UE ściągnęła do Europy „kłopoty, mordy i terroryzm”.

Tomasz Kalinowski ze stowarzyszenia Marsz Niepodległości i Obozu Narodowo-Radykalnego stwierdził, że „Polska jest atakowana, bo nie chce być jedną z federacji w Unii Europejskiej”.

Manifestanci demonstrowali z hasłami: „Ręce precz od Polski”, „TAK dla Europy ojczyzn, NIE dla brukselskiej biurokracji”, „Precz z eurofaszyzmem”.

Również dzisiaj zapadła decyzja, że NSZZ „Solidarność” zorganizuje 16 września protest przed siedzibą Komisji Europejskiej w Warszawie – poinformował w środę rzecznik związku Marek Lewandowski. To reakcja na działania KE ws. obniżenia od 1 października wieku emerytalnego w Polsce.

Decyzja o zorganizowaniu pikiety zapadła podczas obrad Komisji Krajowej Związku w Lubinie (woj. dolnośląskie).

Lewandowski podkreślił w rozmowie z PAP, że protest to sygnał, że „S” nie zgadza się z działaniami KE. „To polskie władze, zgodnie z wolą społeczeństwa, podjęły decyzję ws. wieku emerytalnego, która wejdzie 1 października” – mówił Lewandowski.

„Chcemy wysłać jednoznaczny sygnał unijnym urzędnikom, że nie odpuścimy tego tematu i będziemy z tym walczyć” – dodał rzecznik „S”.

W podobnym tonie wypowiedział się w Lubinie szef „Solidarności” Piotr Duda. „Przywrócenie wieku emerytalnego to decyzja Polaków, a nie unijnych komisarzy. Ja nie głosowałem na Junckera, czy Timmermansa, tylko na Prawo i Sprawiedliwość i prezydenta Andrzeja Dudę – czytamy słowa szefa związku zacytowane na stronie internetowej „Tygodnika Solidarność”.

NSZZ „Solidarność” zwrócił się kilka tygodni temu do KE z pytaniem, czy jej wiceszef Frans Timmermans, kwestionując różny wiek sędziów przechodzących na emeryturę w nowym prawie o sądach, w ogóle kwestionuje zróżnicowanie wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn w Polsce. W odpowiedzi komisarz ds. równości płci Vera Jourova i komisarz ds. socjalnych Marianne Thyssen skierowały do przewodniczącego „S” list, w którym padło stwierdzenie, że „Komisja Europejska podejmie stosowne działania w celu zapobiegania dyskryminacji ws. różnego wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn”.

W odpowiedzi szef „S” podkreślił, że niższy wiek emerytalny kobiet to przywilej, nie dyskryminacja. Jego zdaniem KE próbuje ingerować w suwerenne decyzje polskich obywateli.

PAP/MoRo

Profesor Piotr Wawrzyk: Komisji Europejskiej nie chodzi o obłożenie nas sankcjami, ale o zmianę władzy

Rząd polski realizuje cele, które realizują wszystkie inne kraje UE. Ten rząd jako pierwszy stara się to robić, ale dla instytucji unijnych jest to nie do zaakceptowania – powiedział prof. Wawrzyk.

Te słowa Piotra Wawrzyka, politologa, profesora nadzwyczajnego w Instytucie Europeistyki na Wydziale Nauk Politycznych i Stosunków Międzynarodowyc UW, to komentarz do zapowiadanego na środę spotkania Angeli Merkel z Jean-Claude Junckerem. Według zapowiedzi szefowej niemieckiego rządu podczas jej środowego spotkania z Junckerem w Berlinie omawiana miała być m.in. kwestia praworządności w Polsce. Merkel mówiła we wtorek dziennikarzom, że zależy jej na bardzo dobrych relacjach z Warszawą, lecz w tej sprawie „nie może trzymać języka za zębami”.

„W Niemczech trwa kampania wyborcza, wchodzi ona w ostatnią fazę. Rywalizują między sobą kandydat socjaldemokratów Martin Schultz i kandydatka chadeków, czyli Angela Merkel. Kandydat socjaldemokratów jest zdecydowanym zwolennikiem nałożenia sankcji na Polskę. Mimo że Merkel w sondażach ma nad nim przewagę, to jednak walczy o każdy głos. Stąd swego rodzaju zmiana retoryki ze strony kanclerz. Wcześniej nie wypowiadała się na ten temat. Zresztą Angela Merkel słynie z ostrożności w doborze słów i w krytykowaniu innych i nie chce zaszkodzić wzajemnym relacjom, ale w tym przypadku bieżąca sytuacja wewnętrzna zmusiła ją do takich, a nie innych działań” – wskazał politolog.

Rozmówca PAP zaznaczył, że działania Komisji Europejskiej wobec Polski nie są bez przyczyny. „Zmieniło się podejście polskiego rządu do UE. Poprzednie rządy raczej stawiały na to, żeby akceptować to, co się w UE pojawiało na zasadzie +jakoś to będzie w kraju+. A teraz mamy rząd, który stara się bronić polskich interesów, niezależnie od tego, czego sprawa dotyczy. W związku z tym naraziliśmy na wstrząs UE, KE, bo nie są do tego przyzwyczajone. Dlatego starają się zmusić nas do powrotu do tego, co było” – podkreślił prof. Wawrzyk.

Dodał, że „gdybyśmy zgodzili się na przyjęcie imigrantów, to w innych kwestiach też okazałoby się, że nie mamy problemów w relacji z UE”.

„Jest jeszcze inny aspekt – polityka gospodarcza, którą prowadzi rząd. Przede wszystkim udało się obłożyć w połowie zagraniczne, a działające w Polsce banki takim podatkiem, jaki jest w innych krajach. Jednak to nie wszystkim się podoba – przede wszystkim tym bankom, które starają się wpływać na swoje rządy, aby doprowadziły do powstania takiego rządu w Polsce, który mógłby wycofać się z tego podatku” – powiedział prof. Piotr Wawrzyk.

Politolog uważa, że „nie tyle chodzi o chęć obłożenia nas sankcjami, ale o doprowadzenie do tego, żeby Polacy odsunęli się od PiS, dzięki czemu doszłoby do zmiany władzy”.

Profesor Wawrzyk wypowiedział się także nt. negatywnych wypowiedzi prezydenta Francji Emmanuela Macrona wobec Polski.

„Zwróćmy uwagę, że to, co mówił w kampanii negatywnego o Polsce, w jakimś stopniu dało mu zwycięstwo. On nie ma żadnych sukcesów w polityce krajowej. Jest fatalnie oceniany przez Francuzów. To nie jest polityk z krwi i kości. To jest produkt marketingu politycznego w czystej postaci. Zwykle jest tak, że jeżeli produkt jest reklamowany, a nie ma własnych walorów, to stara się podnieść swoje znaczenie przez dyskredytowanie innych, w tym przypadku Polski. O tyle jest to łatwe, że zaczął to robić w kampanii. Może być postrzegany jako konsekwentny w tym zakresie – mówił ekspert.

I kontynuował: „Druga rzecz jest taka, że działa w pewnym sensie na rzecz swoich obywateli. Gdyby udało mu się przeforsować dyrektywę o pracownikach delegowanych, to wtedy automatycznie wyeliminuje polskich pracowników i polskie firmy z rynku francuskiego, a w to miejsce wejdą firmy i pracownicy francuscy. Jestem pewny, że gdy zaczną mu się poprawiać wyniki notowań we Francji, to zmieni retorykę wobec Polski”.

„Rząd polski realizuje cele, które realizują wszystkie inne kraje UE. Przecież każdy kraj broni swoich interesów. Ten rząd jako pierwszy stara się to robić, ale dla instytucji unijnych i innych państw jest to nie do zaakceptowania” – zaznaczył prof. Wawrzyk.

PAP/MoRo

Po odrzuceniu przez KE wyjaśnień Polski w sprawie reformy sądownictwa. Ziobro: Nonszalancja i brak profesjonalizmu

KE uważa, że jest zagrożenie dla praworządności w Polsce i dlatego miesza się w wewnętrzne sprawy Polski. Po reakcji członków polskiego rządu widać, że konflikt na linii Polska – KE wciąż narasta.

„To jest o tyle zaskakujące, że to zachowanie wskazuje na pewien brak profesjonalizmu, a od Komisji Europejskiej powinniśmy oczekiwać większego profesjonalizmu, bo warto zachować pozory, że chodzi tu o sprawy merytoryczne, że chodzi o dialog, że chodzi o dyskusję. Bo dialog i dyskusja wymagają zapoznania się z argumentacją merytoryczną” – powiedział Zbigniew Ziobro.

Podkreślił, że polski rząd wysłał do KE „obszerny dokument, który zawiera bardzo różne dokumenty różnej natury” i że – jego zdaniem – „nie mógł on być merytorycznie przeanalizowany w tak krótkim czasie”. „To niemożliwe, ten pośpiech pokazuje, że tutaj chodzi o politykę i tylko politykę” – ocenił szef MS.

Dodał, że ze strony KE „mieliśmy pokaz takiej nonszalancji”.

– Szczegółowe wyjaśnienia przekazane KE, dotyczące zmian w ustroju sądów powszechnych, oraz nowe projekty ustaw o SN i KRS powinny uspokajać, a nie zaogniać sytuację – powiedział we wtorek PAP wiceszef MSZ Konrad Szymański.

Szymański zaznaczył jednocześnie, że polski rząd podziela przekonanie, że „zasada praworządności jest jedną z ważnych podstaw współpracy w Unii Europejskiej”.

Wiceminister ds. europejskich odniósł się w ten sposób do stanowiska przedstawionego w Brukseli przez rzeczniczkę KE Vanessę Mock, która odrzuciła we wtorek przedstawione przez Polskę stanowisko, według którego Komisja nie ma prawa ingerować w polski system sądownictwa.

„Ramy procedury praworządności ustalają, jak Komisja powinna zareagować, jeśli pojawią się wyraźne zagrożenia dla praworządności w państwie członkowskim. KE uważa, że jest takie zagrożenie dla praworządności w Polsce” – powiedziała we wtorek na konferencji prasowej w Brukseli Vanessa Mock.

Jak podkreślił wiceminister Szymański, jej wypowiedź odnosi się także do słów kanclerz Niemiec Angeli Merkel, która pytana w Berlinie o ocenę sytuacji w Polsce, powiedziała we wtorek, że „Polska i praworządność to poważny temat”, oraz podkreśliła, że zasady praworządności są fundamentem i warunkiem współpracy w ramach Unii Europejskiej.

Polska przekazała w poniedziałek odpowiedź na zalecenie KE z 26 lipca w sprawie praworządności w Polsce. Dotyczyło ono czterech uchwalonych ustaw, które – zdaniem KE – mogą zwiększyć systemowe zagrożenie dla praworządności: ustawy o Sądzie Najwyższym i nowelizacji ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa, które zostały zawetowane przez prezydenta Andrzeja Dudę, oraz już obowiązującej nowelizacji prawa o ustroju sądów powszechnych i ustawy o Krajowej Szkole Sądownictwa.

Według informacji PAP rząd w swojej odpowiedzi powołuje się na przykłady rozwiązań dotyczących wymiaru sprawiedliwości w wielu innych państwach członkowskich, m.in. w Hiszpanii, Danii czy Estonii. Podaje też w wątpliwość, czy KE ma kompetencje do prowadzenia dialogu dotyczącego praworządności oraz czy może się zajmować sprawami wymiaru sprawiedliwości.

O kwestii praworządności w Polsce mają rozmawiać w środę w Berlinie kanclerz Merkel i szef KE Jean-Claude Juncker. Komisja nie chciała zdradzać szczegółów w tej sprawie, natomiast Angela Merkel powiedziała dziennikarzom, że traktuje „bardzo poważnie” stanowisko KE w tej kwestii. Zastrzegła, że zależy jej na bardzo dobrych relacjach z Warszawą, lecz „nie może trzymać języka za zębami”.

Według rozmówców PAP z Komisji Europejskiej nie jest wykluczone, że sprawa Polski będzie omawiana podczas nieformalnego, dwudniowego spotkania kolegium komisarzy, które odbędzie się w czwartek i piątek. Te doroczne powakacyjne seminaria mają przygotować KE do nowego sezonu politycznego.

Po wydaniu przez KE ostatnich zaleceń szef polskiego MSZ Witold Waszczykowski zwrócił się do wiceprzewodniczącego Komisji o ich doprecyzowanie. Poprosił m.in. o wskazanie aktów prawa UE, na podstawie których Komisja ocenia wprowadzaną w Polsce reformę sądownictwa. 8 sierpnia resort dyplomacji otrzymał odpowiedź od KE, która jednak – w ocenie MSZ – „nie usunęła wszystkich wątpliwości interpretacyjnych”. Waszczykowski napisał następnie drugi list, w którym zwrócił się o ustosunkowanie się do pominiętych przez KE kwestii.

W ocenie resortu dyplomacji kolejne wyjaśnienia udzielone przez Komisję znowu nie usunęły wątpliwości interpretacyjnych dotyczących wydanych w lipcu zaleceń. Z kolei według KE wydane Polsce rekomendacje były jasne i nie wymagały wielu dodatkowych wyjaśnień.

Procedura praworządności została wszczęta wobec Polski w 2016 r. w związku ze zmianami w Trybunale Konstytucyjnym wprowadzanymi przez rządzącą większość. 19 lipca br. Komisja oznajmiła, że jest bliska uruchomienia art. 7 traktatu unijnego, dopuszczającego sankcje w związku z planowanymi w Polsce zmianami w sądownictwie.

PAP/MoRo

Komisja Europejska uruchomi procedurę o naruszenie praworządności w Polsce ze względu na ustawę o sądach powszechnych

Ustawa w sprawie sądów powszechnych została podpisana przez prezydenta Andrzeja Dudę, co uzasadnia rozpoczęcie procedury o naruszenie praworządności w momencie jej publikacji – powiedział wiceszef KE.

[related id=”32190″]Główne zastrzeżenie Komisji w odniesieniu do tej ustawy dotyczy „dyskryminacji ze względu na płeć z powodu wprowadzenia odmiennego wieku wcześniejszego przejścia na emeryturę dla kobiet (60 lat) i mężczyzn (65 lat) sprawujących urząd sędziowski”. Zdaniem Komisji jest to sprzeczne z art. 157 Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej oraz dyrektywą w sprawie równości płci w dziedzinie zatrudnienia i pracy. KE dała Polsce miesiąc na rozwiązanie problemów.

Komisja zamierza przedstawić również Polsce zastrzeżenie w związku z uprawnieniem ministra sprawiedliwości do weryfikacji i przedłużania kadencji prezesów sądów i sędziów, jak również do odwoływania i powoływania prezesów sądów. To uprawnienie jej zdaniem podważy niezależność polskich sądów.

W zaleceniach Komisja zwraca się też do polskich władz, by nie podejmowały żadnych działań, które doprowadziłyby do odwołania sędziów Sądu Najwyższego. Grozi to bowiem uruchomieniem art. 7 traktatu unijnego, który dopuszcza sankcje.

Jak powiedział Timmermans, KE zaleca, by polskie władze rozwiązały wszystkie zidentyfikowane problemy ws. sądownictwa w ciągu miesiąca. Timmermans ma nadzieję, „że tym razem odpowiedź (Polski na zalecenia – PAP) będzie konstruktywna i otwierająca pole do dialogu”.

[related id=”32172″]Komisja, jak mówił w środę jej wiceszef, przeanalizowała cztery ustawy dotyczące sądownictwa. Chodzi o przyjęte przez polski parlament akty prawne: ustawę o Sądzie Najwyższym, ustawę o Krajowej Radzie Sądownictwa, ustawę o ustroju sądów powszechnych i ustawę o Krajowej Szkole Sądownictwa i Prokuratury.

Według Timmermansa analiza tych ustaw pokazała, że będą one miały bardzo poważny negatywny wpływ na niezawisłość wymiaru sprawiedliwości w Polsce i zwiększą zagrożenie systemowe dla praworządności w Polsce.

Timmermans zaznaczył, że KE skierowała do polskich władz prośbę, żeby wstrzymać prace nad ustawami i rozpocząć dialog, jednak – jak mówił – do tego nie doszło. „Cieszymy się jednak z faktu, że prezydent Duda ogłosił decyzję w sprawie zawetowania dwóch z czterech ustaw. Niemniej fakt, że dwie ustawy zostały podpisane i że są kontynuowane prace nad pozostałymi dwoma, oznacza, że musimy zdecydowanie przedstawić nasze wątpliwości. Jest to zawarte w naszym zaleceniu” – powiedział.

Zalecenia KE skierowane do władz polskich, jak mówił jej wiceszef, są „jasne”. „Najwyższy czas, by przywrócić niezależność Trybunału Konstytucyjnego oraz wycofać przepisy reformujące sądownictwo bądź dostosować je do Konstytucji RP oraz europejskich standardów w zakresie niezależności sądownictwa. Gdy dochodzi do naruszenia prawa Unii, polskie sądy, podobnie jak sądy innych państw członkowskich, mają za zadanie zapewnić skuteczny środek ochrony prawnej. W takiej sytuacji działają one w charakterze sędziów Unii i muszą stosować się do wymogu niezależności sądów i niezawisłości sędziów zgodnie z traktatem oraz kartą praw podstawowych UE” – wskazał.

Przypomniał, że w ubiegłym tygodniu kolegium komisarzy mówiło o możliwości wykorzystania art. 7 traktatu unijnego, „jeśli sytuacja nie ulegnie zmianie”. Dodał, że zalecenie KE nie uniemożliwia bezpośredniego uruchomienia tego artykułu, jeśli „nagłe pogorszenie sytuacji będzie wymagało zdecydowanych działań”. Jak zaznaczył, w swych zaleceniach KE zwraca się do polskich władz, by nie podejmowały żadnych działań, które doprowadziłyby do odwołania sędziów SN lub przeniesienia ich w stan spoczynku. „Jeśli takie działania zostaną podjęte, KE jest gotowa uruchomić art. 7 traktatu unijnego” – ostrzegł Timmermans.

[related id=”32178″]Dodał, że kolegium komisarzy KE zdecydowało też o przygotowaniu procedury o naruszenie prawa wspólnotowego. Ustawa Prawo o ustroju sądów powszechnych została podpisana przez prezydenta, co uzasadnia rozpoczęcie procedury o naruszenie praworządności w momencie jej publikacji – zaznaczył.

Dodał, że KE ma też zastrzeżenia do tego, że obecnie wiek emerytalny dla sędziów jest jednakowy dla kobiet i mężczyzn, a reforma ma wprowadzić zróżnicowanie. „To jest naruszenie art. 157 traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej i dyrektywy z 2000 r. ws. równouprawnienia. Komisja Europejska uważa też, że uprawnienie ministra sprawiedliwości, by przedłużać mandat sędziów, którzy osiągnęli wiek emerytalny lub jego uprawnienia, by mianować przewodniczących sądów, byłoby naruszeniem niezawisłości sądów” – powiedział, dodając, że nie byłoby to zgodne z przepisami Karty Praw Podstawowych i Traktatu o Unii Europejskiej.

Podkreślił, że polskie władze mogą wziąć pod uwagę zalecenia KE przy konstruowaniu reform sądownictwa w przyszłości, „by spełnić europejskie standardy niezawisłości sądownictwa”.

Dodał, że KE będzie oczekiwać teraz na reakcję polskich władz. „Cały czas jesteśmy otwarci na dialog z polskimi władzami” – powiedział.

Jak wyjaśniał, Polska, jak każdy kraj, ma prawo przeprowadzania reform swojego systemu wymiaru sprawiedliwości. „Musi jednak zadbać, by reformy te były zgodne zarówno z polską konstytucją, jak i traktatami, które Polska podpisała i ratyfikowała. Komisja zajmuje stanowisko w tej sprawie dlatego, że uważa, iż propozycje polskich władz nie są zgodne z konstytucją, przede wszystkim zaś z traktatami podpisanymi i ratyfikowanymi przez polskie władze” – dodał.

[related id=”32216″]„Pragnę podkreślić, że nie mamy żadnych zastrzeżeń do przeprowadzania reformy systemu sądownictwa, która jest być może konieczna. Nie nam to oceniać. Jest to decyzja leżąca w gestii polskiego parlamentu i rządu. Ale reformy te muszą się odbywać w ramach, i z pełnym poszanowaniem, konstytucji oraz zobowiązań wynikających z traktatów międzynarodowych, takich jak Traktat o Unii Europejskiej” – powiedział.

Timmermans był pytany przez dziennikarzy, co się stanie, jeśli Polska nie zareaguje w wyznaczonym terminie w sposób zadowalający Komisję i czy uzasadniałoby to uruchomienie art. 7.

„Mogłoby tak być. To zależy, co Polska zrobi w tym okresie. Fakt, że wysłaliśmy zalecenie, nie oznacza, że nie będziemy mogli uruchomić art. 7, jeśli sytuacja będzie tego wymagała. Powiedzieliśmy wyraźnie: jeżeli te ustawy zostaną przyjęte i doprowadzi to do zwolnienia sędziów Sądu Najwyższego, to Komisja ma prawo do powołania się na art. 7, niezależnie od tego, jaka będzie odpowiedź na zalecenie” – zaznaczył.

Wiceszefa KE pytano też, jaki jest zasadniczy przekaz Komisji Europejskiej dla polskiej opinii publicznej.

„Rozumiem, że kwestie prawne są często trudne do wytłumaczenia. Myślę jednak, że jesteśmy zmuszeni do takiego a nie innego procedowania. Kładę szczególny nacisk na to zagadnienie. Są cztery propozycje ustawodawcze, które naszym zdaniem zwiększają problematyczność przestrzegania praworządności w Polsce. Według nas nie są one zgodne z zobowiązaniami europejskimi ani z zobowiązaniami wynikającymi z polskiej konstytucji. Gdybym miał to wyjaśnić w prosty sposób, powiedziałbym tak: każdy obywatel Unii Europejskiej ma prawo do niezawisłego wymiaru sprawiedliwości. Rozdział władzy to zasada fundamentalna – nie tylko w Unii Europejskiej, ale we wszystkich innych wolnych społeczeństwach demokratycznych, opierających się na zasadach państwa prawa i konstytucji” – odpowiedział.

W komunikacie KE po konferencji Timmermansa przytoczono też słowa przewodniczącego KE Jean-Claude’a Junckera. „Komisja będzie zdecydowanie bronić zasady praworządności we wszystkich państwach członkowskich, jest ona bowiem jedną z podstawowych zasad, na jakich opiera się Unia Europejska. Niezależne sądownictwo jest niezbędnym warunkiem wstępnym członkostwa w Unii. Unia nie może zatem zaakceptować systemu, który pozwala na arbitralne usuwanie sędziów ze stanowisk. Niezależne sądy są podstawą zaufania pomiędzy państwami członkowskimi i systemami sądowymi. Jeśli rząd polski będzie nadal podejmować działania podważające niezależność sądów i praworządność w Polsce, będziemy zmuszeni uruchomić art. 7” – zapowiedział Juncker.

PAP/MoRo

Przeczytaj również:

Reforma sądownictwa w Polsce/Viktor Orban: Kampania przeciw Polsce nie powiedzie się, bo Węgry są solidarne

Julia Przyłębska, prezes Trybunału Konstytucyjnego: nie widzę zagrożenia dla trójpodziału władzy w Polsce

Nie widzę zagrożenia dla trójpodziału władzy w Polsce – powiedziała w niedzielę prezes TK Julia Przyłębska, odnosząc się do ustaw o SN, KRS i sądach powszechnych, które czekają na podpis prezydenta.

Przyłębska, która była gościem TVP Info, pytana była m.in. o decyzje, jakie w tej sprawie może podjąć prezydent Andrzej Duda. Przypomniała, że może on podpisać ustawy, zawetować jej lub skierować do TK – przed podpisaniem w tzw. trybie prewencyjnym lub po podpisaniu.  Pytana, czy łamią one konstytucję, zaapelowała o dokładne czytanie jej zapisów.

Dopytywana, kiedy ewentualnie Trybunał będzie mógł zająć się ustawami, jeśli prezydent je zaskarży, powiedziała, że to zależy od kilku kwestii. – Trudno powiedzieć. Jeśli sprawa wpłynie, to oczywiście nadam jej bieg zgodnie z obowiązującym prawem, tak jak każdej innej sprawie. Zależy to, w jakim trybie wpłynie – czy będzie to tzw. tryb prewencyjny, czy będzie zaskarżenie zastępcze. Uzależnione to jest potem od tego, czy będzie sprawa rozpoznawana w pełnym składzie TK, czy w składzie pięciu sędziów – wyjaśniła. – Trudno powiedzieć, w jakim terminie to się stanie, jeśli w ogóle wpłynie (sprawa – PAP) do TK” – dodała.

Pytana o głosy opozycji, że przyjęte przez Sejm ustawy prowadzą do upolitycznienia sędziów odpowiedziała, „że nie rozumie, skąd takie tezy”. – Procedura dochodzenia do zawodu sędziego w zasadzie się nie zmieni. Spór jest co do tego, w jaki sposób będą powoływani sędziowie Sądu Najwyższego. Ale też ta procedura w sposób znaczący się nie zmieni – oceniła. Dodała, że w innych krajach Europy Zachodniej także m.in. Minister Sprawiedliwości ma bardzo duży wpływ na powoływanie sędziów.

Zdaniem Przyłębskiej regulacje te, jeśli wejdą w życie, „usprawnią działanie sądów i zobiektywizują procedurę przydzielania spraw”. „Uważam, że ustawy wychodzą w kierunku, o którym mówi całe społeczeństwo: usprawnienia sądownictwa” – mówiła.

Powiedziała też, że nie dostrzega zagrożenia dla trójpodziału władzy w Polsce. – Już od momentu, kiedy był problem wokół TK, mówiono o tym, że to jest koniec trójpodziału władzy w Polsce. Ja uważam, że trójpodział władzy w Polsce na razie obowiązuje i na razie takiego zagrożenia nie widzę. Ale trzeba się nad każdym elementem pochylić – powiedziała. Dopytywana, czy ustawy łamią konstytucję, zaapelowała, by dokładnie – „od początku do końca” – czytać ich artykuły.

Przyłębska pytana była też o bolączki polskiego sądownictwa. Wymieniła przewlekłość postępowania i „ludzką twarz wymiaru sprawiedliwości”. – Całe życie – będąc sędzią – starałam się być człowiekiem i widzieć w tej osobie, która przychodzi do sądu, człowieka – mówiła. Dodała, że sędziowie mogą mieć z tym problem, bo „są zmęczeni, mają bardzo dużo spraw”.

Zdaniem prezes, dzięki nowym przepisom, usprawnieniu trybu postępowania, sędziowie będą mieć więcej czasu, żeby pochylić się nad każdą sprawą. Według niej istotne jest też powstanie izby dyscyplinarnej w SN (co zakłada ustawa o SN – PAP). – Mimo wszystko, mimo że w nas (sędziach – PAP) jest takie samoograniczenie, jakaś refleksja, jesteśmy tylko ludźmi. (…) Każdy sędzia powinien o tym pamiętać, nie powinien się angażować politycznie, nie powinien uczestniczyć w wiecach politycznych, powinien miarkować, co mówi – dodała.

Prezes pytana była też o wypowiedzi wiceszefa KE Fransa Timmermansa dotyczące działania TK. – Uważam, że jego wypowiedzi są niestosowne (…). Chciałam zapewnić pana Timmermansa i wszystkich państwa za granicą, że TK funkcjonuje zgodnie z obowiązującym w Polsce prawem, że nie ma takiej sytuacji, by był to trybunał fasadowy. Sędziowie, którzy orzekają w TK, orzekają na podstawie obowiązującego prawa. Jeśli ktoś uważa inaczej, oczekuję telefonu i wizyty w TK, poinformuję ze szczegółami, jak w tej chwili Trybunał funkcjonuje – podkreśliła.

Dodała, że także wypowiedzi polskich polityków opozycji o tym, że TK jest upolityczniony, są „nieuprawnione”. – One właśnie powodują, że podważane są bezpodstawnie zasady praworządności państwa prawa. W związku z tym bardzo apeluję i proszę wszystkich, abyście państwo nie stawiali daleko idących tez, które nie znajdują uzasadnienia w obowiązującym obecnie w Polsce prawie – powiedziała.

– PO straszy więzieniem posłów, słyszymy też groźby więzienia pod adresem prezydenta. Czy polityk ma prawo wypowiadać takie słowa, wchdzić w rolę sędziego? – dopytywał się dziennikarz TVP Info. – Absolutnie nie. Te wypowiedzi są skandaliczne. To są już wypowiedzi na poziomie gróźb karalnych. Jeśli ktoś grozi posłom, to jest to coś skandalicznego, to jest coś niebywałego – mówiła Przyłębska. Dodała, że właśnie takie wypowiedzi są ingerowaniem „w niezależność i niezawisłość poselską”.

PAP/MoRo

Reforma sądownictwa/Węgry: Stoimy u boku Polski i wzywamy Komisję Europejską, by nie przekraczała swoich pełnomocnictw

„Węgry są solidarne z Polską” – oświadczył w czwartek szef węgierskiej dyplomacji Peter Szijjarto w związku z krytyką planowanych w Polsce zmian w sądownictwie ze strony Komisji Europejskiej.

„Stoimy u boku Polski i wzywamy Komisję Europejską, by nie przekraczała swoich pełnomocnictw i nie próbowała działać jako ciało polityczne, bo w Unii Europejskiej ciałem politycznym jest Rada Europejska, czyli ciało składające się z szefów państw i rządów unijnych państw członkowskich, nie zaś Komisja Europejska” – oznajmił Szijjarto.

KE oświadczyła w środę, że jest bliska uruchomienia art. 7 traktatu unijnego, przewidującego sankcje w związku z planowanymi w Polsce zmianami w sądownictwie. Według wiceszefa KE Fransa Timmermansa znoszą one niezależność sądów i zagrażają rządom prawa w Polsce.

Szijjarto zapewnił, że Węgry są solidarne z Polską, a premier Węgier Viktor Orban w liście przesłanym premier Beacie Szydło w czwartek rano zapewnił ją o przyjaźni i solidarności Węgier.

Według szefa węgierskiej dyplomacji Komisja Europejska „rozpętała nagonkę” na kilka państw środkowoeuropejskich, które – jak podkreślił – szczerze i jasno mówią o wyzwaniach stojących przed Europą i były zdolne udzielić na nie skutecznych odpowiedzi. W ramach tej nagonki Komisja „upatruje sobie a to Węgry, a to Polskę”, a najnowszym tego wyrazem jest to, iż KE wciąż próbuje ingerować w wewnętrzne sprawy Polaków – ocenił.

Szijjarto zaznaczył, że według unijnego prawa zadaniem Komisji powinno być czuwanie nad dotrzymywaniem porozumień, nie zaś „występowanie jako ciało polityczne” i „niewygłaszanie deklaracji o charakterze politycznym”.

Zdaniem węgierskiego ministra obecna „akcja” KE jest sprzeczna z unijnymi przepisami i podstawowymi wartościami europejskimi. „Jesteśmy zdumieni, że dotarliśmy do kolejnego etapu tej nagonki” – oznajmił.

PAP/MoRo

 

Winnicki: Wszczęcie przez KE procedury wobec Polski to konflikt zastępczy. Sednem jest starcie na poziomie ideowym

Zdaniem prezesa Ruchu Narodowego formalna procedura o naruszenie prawa UE wobec Polski, Czech i Węgier jest wyłącznie pokazową zagrywką. Te trzy kraje to „drzazga w oku” dla państw Europy Zachodniej.

Komisja Europejska uruchomiła procedurę przeciwko trzem środkowoeuropejskim państwom w związku z niewypełnieniem decyzji dotyczącej przyjęcia uchodźców. Zdaniem Roberta Winnickiego istotą tej decyzji jest konflikt na poziomie ideowo-politycznym pomiędzy krajami przynależącymi do Grupy Wyszehradzkiej a państwami Europy Zachodniej.

– Polska, Czechy i Węgry są dla nich drzazgą w oku. Te trzy państwa odrzucają multikulturalny model życia społecznego, dlatego sednem problemu nie jest to, czy przyjmiemy, czy nie przyjmiemy imigrantów – powiedział w Popołudniu Wnet.

[related id=”23457″]

Prezes Ruchu Narodowego zaznaczył, że zaślepienie państw zachodnioeuropejskich, takich jak Niemcy, sprawia, że Europa powoli „zaczyna żyć w równoległych rzeczywistościach”: – To starcie ideologiczne między Europą Zachodnia a Środkową. Mamy do czynienia z regularną wojną ideologiczną, której narzędziami są państwa, instytucje unijne i różne organizacje trzeciego sektora. Zdecydowanie musimy się przed nimi bronić i wyraźnie określić naszą linię ideowo-polityczną. Musimy powiedzieć głośno: „NIE! Tego modelu [multikulturalizmu – red.] nie będziemy akceptować – powiedział Winnicki.

Deputowany dodał, że Komisja Europejska powinna również zainteresować się wszczęciem procedury o naruszenie prawa unijnego wobec Austrii: – Ona dotychczas nie przyjęła ani jednego uchodźcy w ramach programu relokacyjnego. Czesi natomiast przyjęli 12 przesiedleńców. Ale po tych 12 wstrzymali przyjmowanie – mówił.

Ponadto Robert Winnicki na antenie Radia Wnet powiedział, iż największą w tym momencie bolączką państw Europy Zachodniej nie są liczne akty terrorystyczne, lecz wielomilionowe społeczności muzułmańskie. One bowiem stanowią zarzewie walki kulturowej pomiędzy autochtonicznymi społeczeństwami Europy a osobami wywodzącymi się z kręgu cywilizacji islamskiej.

K.T.

 

KE proponuje, by rozważyć stworzenie osobnego budżetu dla strefy euro.P omysł może być groźny dla interesów Polski

– Już teraz powinniśmy pogłębić i wzmocnić unię walutową – oznajmił wiceszef Komisji Europejskiej Valdis Dombrovskis, komentując pomysł zakładający utworzenie osobnego budżetu dla państw strefy euro.

Bruksela nie chce, żeby powtórzył się kryzys, który dotknął kraje strefy euro w latach 2010-12. Jego skutki Unia Europejska odczuwa do dziś. Komisja Europejska opublikowała więc dokument, według którego należy pogłębić integrację walutową i gospodarczą w UE – i należy to zrobić do 2025 roku. Pomysł Komisji ma zniwelować szanse na wybuch kolejnego kryzysu zadłużenia w strefie euro.

– Nie powinniśmy czekać na kolejny kryzys. Powinniśmy już teraz pogłębić i wzmocnić unię gospodarczą i walutową – powiedział w środę na konferencji wiceszef KE ds. euro i stabilności finansowej Valdis Dombrovskis.

Zaprezentowany dokument zawiera m.in. propozycję utworzenia oddzielnego budżetu dla strefy euro oraz Europejskiego Funduszu Walutowego. W opinii KE założenia te powinny być rozważone na „późniejszym etapie” pogłębiania unii gospodarczej i walutowej.

Komisja uważa również, że należy rozważyć pomysł utworzenia specjalnego „ministerstwa finansów” strefy euro. Zadaniami nowej instytucji byłoby  zarządzanie budżetem oraz nadzór i koordynacja kwestii związanych z polityką makroekonomiczną państw wspólnej waluty. Ponadto rolą „ministerstwa”  byłoby wyrażanie zgody na zaciąganie pożyczek poprzez obligacje denominowane w euro. Na czele instytucji miałby  stanąć szef eurogrupy.

Osobny budżet strefy euro ma być lekarstwem na tzw. asymetryczne wstrząsy, które dotykają krajów eurolandu. Przykładem może być kryzys grecki, który, choć bezpośrednio dotyczył jednego kraju, miał pośredni negatywny wpływ na cały obszar wspólnej waluty.

Wywołujący kontrowersje pomysł oddzielnego budżetu jest jeszcze daleki od realizacji, ale jego urzeczywistnienie może być groźne dla interesów Polski. Część ekspertów uważa, że będzie rozbijał europejską integrację, a do krajów UE, które są poza strefą euro, będzie trafiało mniej środków z funduszy europejskich.

Wspólny budżet strefy euro nie jest jedyną propozycją KE. Kolejna to dokończenie budowy unii bankowej i wzmocnienie odporności sektora bankowego na ewentualne kryzysy: – Jeśli chodzi o sektor bankowy, proponujemy usprawnienie mechanizmu nadzoru. Będziemy działali na rzecz zmniejszenia ryzyka wynikającego z niespłacanych kredytów – powiedział w środę Dombrovskis.

Dodał, że propozycja KE zakłada też „wiązanie obligacji różnych państw członkowskich”. – Pozwoli to na stworzenie holdingów obligacji państwowych i lepsze dzielenie się ryzykiem. Nie oznacza to w żadnym wypadku konsolidacji długu ani zmiany przepisów dotyczących obligacji państwowych.

Komisarz ds. gospodarczych i finansowych Pierre Moscovici podkreślił, że dla KE stało się jasne, iż trzeba zacząć pogłębiać działania w sprawie wspólnej waluty części państw członkowskich Unii Europejskiej:

– Dlaczego? Odnowa gospodarcza w UE cały czas jest krucha i nierówna. […] Ponadto istnieje zagrożenie, że powstanie strefa euro dwóch prędkości, która przyniosłaby negatywne konsekwencje. Pogłębiłyby się różnice gospodarcze, rosłyby też rozbieżności polityczne, prowadząc do ekstremalnych reakcji. Wydaje się nam też, że otwiera się nowa, historyczna szansa w Europie i nie można jej utracić – powiedział.

Jak dodał, euro jest „symbolem jedności i gwarancją stabilności dla Europejczyków”: – Powinniśmy zrobić z euro dźwignię dla budowania dobrobytu. Jest to jedyne narzędzie do odparcia bardzo niebezpiecznego populizmu, który żywi się różnymi tendencjami. Trzeba zakończyć to, co zaczęło się w Maastricht, i stworzyć prawdziwą unię gospodarczo-walutową z silnymi instytucjami. Chcemy zacząć debatę na ten temat teraz – podsumował.

Euro jest wspólną walutą 340 mln Europejczyków w 19 państwach członkowskich. Z państw członkowskich, które weszły do UE w 2004 roku, siedem wprowadziło wspólną walutę. 25 lat temu traktat z Maastricht utorował drogę do wspólnej waluty; upłynęło 15 lat od wejścia do obiegu pierwszej monety.

Z Brukseli Łukasz Osiński/PAP/K.T.

Marek Jakubiak: Nie chcę współpracować z Europą, w której solidarność działa tylko w jednym kierunku (VIDEO)

Poseł Kukiz’15 nie zgadza się na to, by Komisja Europejska żądała solidarności wobec przyjmowania uchodźców, podczas gdy w innych kwestiach wobec Polski nie postępuje solidarnie ani sprawiedliwie.

 

W Poranku Wnet u Witolda Gadowskiego gościł poseł Kukiz’15, Marek Jakubiak, który, jak to sam określił, był lekko „nabuzowany” po wysłuchaniu jednego z urzędników Komisji Europejskiej, który wzywał państwa członkowskie do solidarności w kwestii uchodźców.

„Tymczasem Bank Centralny drukuje ponad półtora biliona euro w ciągu dwóch lat, a solidarności wobec Polski nie widać. Francja i Niemcy umarzają sobie nawzajem różnego rodzaju zobowiązania, wynikające z emisji papierów dłużnych, a Polsce oczywiście nie umarzają” twierdził poseł.

„Jeżeli solidarność ma polegać na tym, że mamy mieć ciągle jakieś obowiązki, związane z fanaberiami Angeli Merkel czy jakiś innych przywódców europejskich (…) to ja takiej współpracy z Europą nie chcę „.  Dowodził, że kiedy Polsce pożycza się pieniądze, musi swoje zobowiązania spłacać co do ostatniego euro, a w stosunku do państw takich, jak Niemcy czy Francja, Europejski Bank Centralny stosuje  inne standardy i im zobowiązania umarza, albo dotuje „swoje przedsiębiorstwa w sposób karygodny, pozostawiając handel polski bez konkurencyjności”, przekonywał Jakubiak.

Wskazywał, że to nie jest wina  Polaków, że stracili 60 lat rozwoju, mimo że Polska jest największym krajem, który poniósł największe straty w czasie II wojny światowej. „Przy tych największych stratach jesteśmy jedynym krajem, który nie uzyskał reparacji wojennych od Niemiec. Jak długo będziemy to tolerować? Przecież mówimy o 2 bilionach euro (…)” – podkreślił poseł.

Na koniec nasz gość zwrócił uwagę na brak symetrii w stosunkach polsko-ukraińskich.

„To jest kłopotliwa sytuacja. My musimy zbudować relacje z Ukrainą na nowo, bo nie możemy być od setek lat wyrozumiałym sąsiadem, który toleruje wrogie Polsce działania”. Według Jakubiaka polskie państwo zachowuje się bardzo przyjaźnie wobec Ukraińców, jednak odpowiedzi naszych sąsiadów zza wschodniej granicy są niepokojące.

W rozmowie z Witoldem Gadowskim poseł również recenzował niektórych ministrów rządu Prawa i Sprawiedliwości, wskazując na popełniane przez nich błędy, a także wyjaśnił, skąd bierze się w Polsce 4-procentowy wzrost PKB. Zapraszamy do wysłuchania audycji.

LK