Poseł PiS Kazimierz Smoliński uważa, że w sprawie Funduszu Sprawiedliwości „decydują elementy polityczne, a nie prawne”. Polityk zarzuca prokuraturze nierzetene podejście do zgromadzonego materiału dowodowego i do osoby podejrzewanej, czyli Marcina Romanowskiego.
W języku prawa karnego „podejrzewany” to osoba w kręgu zainteresowania śledztwa, której jednak nie postawiono jeszcze zarzutów. Tak właśnie uważa Kazimierz Smoliński odnośnie Marcina Romanowskiego, z uwagi na chroniący polityka Suwerennej Polski immunitet Rady Europy. Według posła PiS Romanowskiemu nie postawiono skutecznie zarzutów, nie jest więc podejrzanym.
To jest kolejna wpadka tej ekipy prokuratorów. Zapoznają stronę i jego pełnomocnika z pełnymi aktami sprawy, a potem się okazuje, że areszt jest nieskuteczny, trzeba tę osobę wypuścić z zatrzymania – krytykuje ludzi Adama Bodnara Smoliński.
Działanie prokuratury polityk nazywa kuriozalnym, podnosząc zarzut, że jeżeli prokuratorzy bali się mataczenia w sprawie, to właśnie sami stworzyli ku temu idealne warunki.
Moim zdaniem nie ma żadnych podstaw do postawienia wniosku o tymczasowy areszt, ponieważ osoba podejrzewana, pan poseł Romanowski, już od wielu miesięcy wie o tym, że wobec niego toczy się postępowanie. Jeżeli miał mataczyć, ustalać zeznania, to dawno by to zrobił – twierdzi poseł PiS.
Zachęcamy do wysłuchania całej rozmowy z Kazimierzem Smolińskim na Spotify!



