Paweł Bobołowicz: Poroszenko ogłosił start w wyborach prezydenckich na Ukrainie

Prezydent Ukrainy Petro Poroszenko będzie ubiegał się o reelekcję. Wczoraj oficjalnie ogłosił swój udział w wyborach prezydenckich, które odbędą się 31 marca na Ukrainie.

29 stycznia na Ukrainie wspomina się bohaterów boju pod Krutami, czyli bitwy stoczonej w 1918 roku. Oddział 300 Ukraińców, głównie kijowskich studentów 120 km od Kijowa stoczył heroiczną walkę z czterema tysiącami bolszewickich wojsk. Większość ukraińskich obrońców zginęła podczas całodniowych walk, bolszewicy zamordowali też kilkudziesięciu studentów wziętych do niewoli. Bitwa pod Krutami jest nazywana ukraińskim Termopilami. I to właśnie ten dzień prezydent Petro Poroszenko wybrał na ogłoszenie swojej decyzji o uczestniczeniu w wyborach prezydenckich na kolejną pięcioletnia kadencję.

Poroszenko swoją decyzję ogłosił na Forum, które w nazwie nawiązywało do historycznego wydarzenia: „Od Krut do Brukseli. Idziemy swoją drogą”. Ponadto, stwierdził, że jego decyzja wynika z poczucia odpowiedzialności przed krajem, współczesnymi, przeszłymi i przyszłymi pokoleniami Ukraińców.

Podsumowując swoja pierwszą kadencję Poroszenko powiedział, że ma z czego być dumnym i ma za co przepraszać, ale uzasadniając swoja wolę kandydowania dodał, że nie można się zatrzymywać w połowie drogi rozbudowy państwa.

Poroszenko mówił także o kryzysie, który dotknął Ukrainę, o domowych budżetach, w których nie można związać końca z końcem i o Ukraińcach, którzy za granicę wyjeżdżają zdobywać wykształcenie oraz lepszą pracę. Jednocześnie prezydent Ukrainy powołał się na dane statystyczne Narodowego Banku Ukrainy, według którego następuje wzrost ekonomiczny. Dodatkowo stwierdził, że kryzys wywołany został wojną, agresją ekonomiczną i handlową blokadą ze strony Rosji już mija.

W relacjach z Rosją potrzebny jest pokój, „Zimny pokój, ale pokój” mówił prezydent Ukrainy. Według niego ludzie zmęczyli się wojną i wykorzystuje to rosyjska propaganda, a wybory na Ukrainie, to nie tylko wybory prezydenta, ale wybory osoby, która jest również zwierzchnikiem sił zbrojnych, a wojna, którą prowadzi Ukraina, to nie zabawa ołowianymi żołnierzykami, lecz walka z drugą, co do wielkości, armią świata.

Według Poroszenki, pokój oznacza odnowienie jedności terytorialnej Ukrainy, uznanie dla własnej drogi bez konieczności pytania Moskwy o zgodę gdzie Ukraina ma iść. Poroszenko jasno określił prozachodni kurs Ukrainy. Zapowiedział, że w 2024 roku Ukraina oficjalnie wystąpi z wnioskiem o przyjęcie do Unii Europejskiej. Również wyraził przekonanie, że Ukraina otrzyma i zacznie realizować plan działań niezbędnych do członkostwa w NATO.

Pomimo, że Poroszenko decyzję o kandydowaniu ogłosił wczoraj, to nie ma wątpliwości, ze kampanię prowadzi od dawna. I ostatnio może mieć coraz więcej powodów do zadowolenia. Jednym z takich powodów jest sukces z przyznaniem ukraińskiej cerkwi autokefalii, które stało się osią jego ostatnich działań. Jeszcze niedawno Porszenko znajdował się na trzecim miejscu wśród kandydatów na urząd prezydenta, a oprócz liderki sondaży Julii Tymoszenko wyprzedzał go komik Wołodymyr Zełenski. Według ostatnich badań socjologicznych przeprowadzonych przez ośrodek analityczny Demokratyczne Inicjatywy i Centrum Razumkowa pierwszą w rankingu prezydenckim pozostaję Julia Tymoszenko która może liczyć na 16 procent deklarujących udział w wyborach, ale na drugim miejscu jest już Petro Poroszenko, który ma prawie 14 poparcie. Wołodymyr Zełenski spadł na 3 pozycję z poparciem 9 procent. Takie wyniki oczywiście oznaczają, ze na Ukrainie odbędą się dwie tury wyborów – pierwsza tura przypadnie na 31 marca tego roku.

Centralna komisja Wyborcza zarejestrowała już 23 kandydatów chętnych do objęcia urzędu prezydenta Ukrainy.

Zapraszam do wysłuchania całej rozmowy.

JN

Francuzi są wściekli na dotychczasową politykę i oczekują zmiany. Szanse na wygraną mają skrajni kandydaci

Eryk Mistewicz komentował ostatni etap kampanii wyborczej przed I turą wyborów prezydenckich we Francji. Mówił o ich możliwym przebiegu oraz o nastrojach politycznych panujących na ulicach Paryża.

Gościem Poranka Wnet był Eryk Mistewicz –  prezes Instytutu Nowych Mediów. Mówił o tym, że te wybory we Francji diametralnie różnią się od poprzednich:

Są zupełnie nieprzewidywalne- pojawiają się elementy, które są nagłe i  bardzo trudne dla analityków i sztabowców. Część rzeczy była do przewidzenia- np. zamach terrorystyczny na kandydata Francoisa Fillona. Pozostały ostatnie dni kampanii- atmosfera jest więc bardzo gorąca.

Eryk Mistewicz powiedział, że we Francji wyczuwalna jest ogromna potrzeba zmiany. Obecność takich problemów jak rosnące bezrobocie czy problem z imigrantami sprawiły, że wśród kandydatów znalazły się tak skrajne postacie:

[related id=”13919″]

– Francuzi mają wybór pomiędzy skrajną prawicą  Marine Le Pen lub skrajną lewicą Jean-Luc Mélenchonem. Wyborcy umiarkowani mają alternatywę pod postacią katolika Francoisa Fillona – jednak środowiska lewicowe ostro krytykuje go za otaczanie się osobami z grona pro life i obiecywanie im miejsca w rządzie. Ostatnim kandydatem jest wymysł aparatu politycznego – człowiek  znikąd-  reprezentant odpowiednika polskiej platformy obywatelskiej oraz psl – Emmanuel Macron.

To właśnie Macron jest w czołówce we wszystkich sondażach, jednak te we Francji często się mylą podkreślił. Centrysta Emmanuel Macron ma również największe poparcie mediów:

W momencie, kiedy był zamach na Francoisa Fillona- we wszystkich gazetach francuskich w otoczeniu antyterrorystów pojawił się właśnie Emmanuel Macron- tak jakby to on miał być ich celem. – powiedział Eryk Mistewicz.

W tych wyborach dużą rolę odegrają media społecznościowe- to tam tak naprawdę je się wygrywa.  Jeżeli mówilibyśmy o dynamice w internecie to wygrywa Marine Le Pen oraz Mélenchone. Wybór przeciętnych francuzów, z dala od mediów oraz mainstreamu -ogranicza się albo do skrajnej prawicy albo skrajnej lewicy.

Eryk Mistewicz skomentował nastroje panujące we Francji przed wyborami:

[related id=”9249″]

Na Paryskich ulicach wyczuwalna jest  agresja w stosunku do polityków oraz pretensja w stosunku do poprzedniego prezydenta. Problemy związane z imigracją narastają, tak samo problemy z opodatkowaniem małych oraz średnich przedsiębiorstw, które są horrendalnie wysokie i zmuszają Francuzów do przenoszenia swoich biznesów do Maroka czy na Węgry.

Na zakończenie rozmowy Eryk Mistewicz podkreślił, że nigdy jeszcze nie było jeszcze tak, że do drugiej tury wyborów mógłby nie przejść kandydat umiarkowany.

Jeżeli przejdzie Marine Le Pen oraz  Mélenchon to będzie to tragedia dla wschodniej europy. 

Strona wspomniana w rozmowie:

https://wszystkoconajwazniejsze.pl/francjawybiera/

JN