Charles Leclerc | Fot.: Dariusz Szymczak, Rally And Race
Koszmary weekend Mclarena w Baku sprawia, że Verstappen nie rezygnuje z walki o tytuł. Milan Pawelec z kolejnym podium w ME Moto2. Marc Marquez o krok od tytułu.
W programie również o wynikach polskich kierowców w seriach juniorskich.
Goście programu:
Michał ,,Mick” Fiałkowski – dziennikarz MotoGP, menadżer polskich motocyklistów i kierowców;
Mateusz Mrówczyński – dziennikarz ,,Kontry” i ,,ŚwiatWyścigów.pl”;
Dariusz Szymczak – dziennikarz ,,ŚwiatWyścigów.pl” i ,,RallyAndRace”;
Kamil Kowalik – na co dzień prowadzący ,,Czas na Motorsport”.
Prowadzi Piotr Nałęcz.
Odsłuchaj całą audycję:
Z wszystkimi wydaniami audycji „Czas na Motorsport” można się zapoznać tutaj.
Audycja „Czas na Motorsport” w każdy wtorek o godzinie 20.00 na antenie Radia Wnet. Zapraszamy!
Paweł Korpuliński osiąga najlepszy rezultat w Drift Masters na PGE Narodowym, ustępując jedynie mistrzowi serii Conorowi Shanahanowi. W audycji mówi o swym sukcesie z minionego weekendu.
W programie również rozmowa z Maksem Angelardem po zdobyciu przez niego mistrzostwa Juniorów i wicemistrzostwa serii Prototype Cup Germany oraz podsumowanie Rajdu Chile w WRC i weekendu MotoGP w Misano, a także zapowiedź Grand Prix Formuły 1 w Azerbejdżanie.
Goście programu:
Paweł Korpuliński – zdobywca 2. miejsca w Red Bull Drift Masters Grande Finale na PGE Narodowym, dwukrotny driftingowy mistrz Polski
Maks Angelard – kierwoca BWT Mücke Motorsport w Prototype Cup Germany,
Mateusz Mrówczyński – dziennikarz ,,Kontry”.
Prowadzą Kamil Kowalik i Piotr Nałęcz.
Odsłuchaj całą audycję:
od lewej: Piotr Nałęcz, Paweł Korpuliński, Kamil KowalikMaks Angelard i Kamil Kowalik, Red Bull Ring | Fot.: Przemysław Garczyński, MediaMoto.pl
Z wszystkimi wydaniami audycji „Czas na Motorsport” można się zapoznać tutaj.
Audycja „Czas na Motorsport” w każdy wtorek o godzinie 20.00 na antenie Radia Wnet. Zapraszamy!
Osiemnastoletni kierowca z Polski od początku sezonu walczy w ścisłej czołówce serii Prototype Cup Germany. Maks Angelard finałową rundę mistrzostw rozpoczął od kolejnej wizyty na podium.
Prototype Cup Germany to seria regionalna, w której kierowcy rywalizują w prototypach LMP3 o mocy 455 koni mechanicznych. Na każdą rundę składają się dwa godzinne wyścigi. Kierowcy startują w załogach dwuosobowych (na każdego z kierowców przypada około pół godziny rywalizacji). Maks Angelard duet tworzy z kierowcą niemieckim Mattisem Pluschkellem.
W swoim debiutanckim sezonie kierowca z Piaseczna na przestrzeni pierwszych dziesięciu wyścigów na podium stał pięć razy. Duet polsko-niemiecki odniósł jedno zwycięstwo, na słynnym torze Hockenheim. Przed ostatnią rundą sezonu, rozgrywaną na austriackim Red Bull Ringu, załoga BWT Mücke Motorsport była sklasyfikowana na drugim miejscu w klasyfikacji generalnej (liderzy zapewnili już sobie mistrzostwo), a pierwszym w zestawieniu juniorów.
W kwalifikacjach przed sobotnim wyścigiem za kierownicą zasiadł Polak. Angelard wykręcił czwarty czas. Sam kierowca uważa, że gdyby na początku ostatniego okrążenia nie przeszkadzał mu inny samochód, to byłby w stanie wywalczyć drugie pole startowe.
Na starcie wyścigu Maks Angelard utrzymał czwartą pozycję. Długo podążał tuż za rywalem zajmującym trzecie miejsce, tracąc do niego 1-2 sekundy. Z czasem strata Polaka nieco wzrosła, a dłuższy pit stop, spowodował powiększenie się jej. Podczas wizyty w boksie za sterami zasiadł, także debiutujący w serii, Mattis Pluschkell.
Maks Angelard, Mücke Motorsport | Fot.: Kamil Kowalik, Radio Wnet
Z początku jego strata do podium wynosiła około ośmiu sekund. Niemiec miał jednak konkurencyjne tempo i zdołał zniwelować różnicę o pięć sekund. Niestety czas zmagań dobiegał końca.
O awansie polsko-niemieckiej załogi na trzecie miejsce zadecydował problem techniczny liderów mistrzostw. Za sprawą przedwczesnego wycofania się z wyścigu załogi Konrad Motorsport, Maks Angelard i Mattis Pluschkell znaleźli się w czołowej trójce po raz szósty w debiutanckim sezonie Prototype Cup Germany.
Maks Angelard, Mücke Motorsport | Fot.: Kamil Kowalik, Radio Wnet
Kwalifikacje przed ostatnim wyścigiem sezonu odbędą się w niedzielę o godzinie 8.45. Wyścig zaplanowano na godzinę 16.35. Transmisje ze zmagań można śledzić za pośrednictwem kanału „ADAC Motorsports” w serwisie YouTube.
Dwie załogi, które w sobotę okazały się lepsze od Angelarda i Pluschkella, stanowią dla nich największe zagrożenie w klasyfikacji generalnej. Przed niedzielną, decydującą, rywalizacją, duet Aust Motorsport (Maxim Dirickx – Sven Barth) do wiceliderów mistrzostw traci pięć punktów. Z kolei nad siostrzaną załogą BWT Mücke Motorsport (Mathias Bjerre Jakobsen – Riccardo Leone Cirelli) Angelard i Pluschkell mają przewagę siedmiu „oczek”.
Dla dobrego rozeznania się w sytuacji polskiego kierowcy, można dodać, że zwycięstwo w wyścigu premiowane jest 25 punktami, druga załoga zgarnia 20 punktów, trzecia 16, czwarta otrzymuje 13, piąta 11. Każda następna pozycja wiąże się z otrzymaniem jednego punktu mniej (10, 9, 8,…).
Tymek Kucharczyk na podium na torze Red Bull Ring | źródło: Facebook
Tymek Kucharczyk, po 6 rundach Euroformula Open Championship, jest liderem klasyfikacji kierowców. Mówi o pozytywnych doświadczeniach w serii wyścigowej i ambitnych planach na przyszły rok.
W programie również podsumowanie weekendu WEC Lone Star Le Mans z udziałem Roberta Kubicy i zwycięstwo Romana Bilińskiego w sprincie Formuły 3.
Goście programu:
Dariusz Szymczak – dziennikarz ,,ŚwiatWyścigów.pl” i ,,RallyAndRace”
Tymek Kucharczyk – kierowca BVM Racing w Euroformula Open Championship
Prowadzą Kamil Kowalik i Piotr Nałęcz.
Odsłuchaj całą audycję:
Z wszystkimi wydaniami audycji „Czas na Motorsport” można się zapoznać tutaj.
Audycja „Czas na Motorsport” w każdy wtorek o godzinie 20.00 na antenie Radia Wnet. Zapraszamy!
Nie ma już złudzeń! Sébastien Ogier jedzie po 9. tytuł mistrzowski. Przybliżył się do tego celu zwyciężając w Rajdzie Paragwaju. Oscar Piastri wygrywa w Holandii, Lando Norris nie dojeżdża do mety.
W programie również rozmowa o walce Daniela Blina w czołówce IDM.
Goście programu:
Daniel Blin – zawodnik AF Racing Team w Międzynarodowych Motocyklowych Mistrzostwach Niemiec (IDM).
Mikołaj Madej – dziennikarz TVP Łódź.
Prowadzą Kamil Kowalik i Piotr Nałęcz.
Odsłuchaj całą audycję:
Z wszystkimi wydaniami audycji „Czas na Motorsport” można się zapoznać tutaj.
Audycja „Czas na Motorsport” w każdy wtorek o godzinie 20.00 na antenie Radia Wnet. Zapraszamy!
Fabian Dybionka na podium, Spa-Francorschamps | Fot: Gruppe C Photography
Fabian Dybionka oraz Jakub Twaróg stanęli na podium w wyścigach sprinterskich, natomiast Karol Kręt w duecie z Twarogiem wywalczyli drugie miejsce w zmaganiach długodystansowych.
Przed rundą w Belgii 16-letni Fabian Dybionka był liderem serii Porsche Sports Cup Deutschland. W kwalifikacjach kierowca polskiego zespołu PTT Racing wywalczył piątą pozycję startową, niemniej z tej sesji nie był w pełni zadowolony: „tor w Spa zrobił na mnie bardzo duże wrażenie i szybko przypadł mi do gustu, ale kwalifikacje nie do końca poszły po naszej myśli”.
W obydwu wyścigach Dybionka skutecznie przebijał się przez stawkę. W pierwszym nie zdołał dopaść jedynie zwycięzcy zawodów.
Mimo wszystko podczas pierwszego wyścigu byłem w stanie przebić się z piątej na drugą pozycję i po zaciętej walce sięgnąć po ósme podium w tym sezonie – mówi Fabian Dybionka.
Niedzielne zmagania Polak rozpoczął od zyskania dwóch pozycji zaraz po starcie, w pierwszym zakręcie toru w Ardenach. Jednak tym razem wyścig nie zakończył się happy endem:
następnie naciskałem na kierowcę jadącego przede mną. Niestety, w pewnym momencie doszło do kontaktu, który przedwcześnie zakończył mój weekend.
Konsekwencją nieukończenia drugiego wyścigu jest utrata prowadzenia w mistrzostwach. Losy tytułu rozstrzygną się w październiku, podczas ostatniej rudny Porsche Sports Cup Deutschland na Hockenheimringu.
Jestem rozczarowany, bo straciłem prowadzenie w klasyfikacji generalnej, ale takie są czasami wyścigi. Walka o tytuł będzie bardzo trudna, ale nie niemożliwa. Dziękuję zespołowi PTT Racing za świetną pracę przez cały weekend i jestem pewien, że na Hockenheimringu wszyscy znów damy z siebie wszystko i będziemy walczyć do końca – zapowiada młody kierowca.
W zmaganiach sprinterskich trzecie miejsce wywalczył, również debiutujący w serii, Jakub Twaróg. Ten dla odmiany na podium stanął w niedzielę, a nie ukończył zmagań sobotnich, z uwagi na wypadnięcie z toru.
Kolejne wyścigi przynosiły świetne wyniki i ogrom satysfakcji. Drugi sprint ukończyłem na P3, a w wyścigu endurance, dzięki znakomitej współpracy z Karolem Krętem i dobrze dobranej strategii, udało się wywalczyć P2. Fajnie było stanąć na podium całym teamem! – napisał w mediach społecznościowych Jakub Tworóg.
Wspomniane podium w wyścigu długodystansowym jest trzecim wywalczonym w tym sezonie przez polską załogę. Finał rywalizacji endurance zaplanowano także na dni 11-12 października na Hockenheimringu.
Zespół Alpine boryka się z problemem dużo wolniejszego kierowcy numer 2. Doradca wykonawczy francuskiej stajni, Flavio Briatore, sam podważa gotowość na starty w Formule 1 Franco Colapinto.
Podobnie jak w Red Bullu Yuki Tsunoda nie jest w stanie swoimi wynikami nawiązać do występów Maxa Verstappena, tak i w Alpine 22-letni Franco Colapinto radzi sobie wyraźnie gorzej od bardziej doświadczonego Pierre’a Gasly’ego. Po dwóch pierwszych rundach obecnej kampanii szefostwo Red Bulla zdecydowało o zastąpienia Liama Lawsona wspomnianym Yukim Tsunodą. Poprzednik Colapinto miał nieco więcej czasu na udowodnienie swojej wartości – Jackowi Doohanowi podziękowano po sześciu rundach.
Doohan nie zdołał w nich punktować. Colapinto – mimo iż w ubiegłym sezonie w swoich pierwszy startach w F1 w barwach Williamsa był w stanie pozytywnie zaskakiwać i finiszować w czołowej dziesiątce – we francuskiej ekipie w dotychczasowych ośmiu rundach także punktów nie zdobył.
Nie wiadomo, czy pozostawienie Jacka Doohana byłoby lepszym rozwiązaniem, niemniej nawet czołowy przedstawiciel zespołu Alpine nie ukrywa, że Franco Colapinto jego oczekiwaniom nie sprostał:
bardzo się stara. Bardzo się stara we współpracy z inżynierami, żeby zadowolić ich we wszystkim, ale nie takich wyników oczekuję od Colapinto. Wiemy, że na końcu to właśnie one się liczą – mówi Flavio Briatore, doradza wykonawczy zespołu, a nieformalnie szef ekipy z Enstone.
W przypadku niepowodzeń partnerów zespołowych Maxa Verstappena słusznym ich wytłumaczeniem zdaje się bardzo trudna w prowadzeniu charakterystyka bolidów Red Bullu. Natomiast w sprawie Colapinto cytowany Włoch wskazuje na ogólne trudności związane z przystosowaniem się debiutantów do samochodu obecnej generacji Formuły 1.
Temu kierowcy bardzo trudno jest poradzić sobie z tym samochodem. Obecnie bolidy są bardzo, bardzo ciężkie i bardzo szybkie.
Briatore w rozmowie z mediami przy okazji weekendu z Grand Prix Holandii dodał:
dla młodego kierowcy być może nie był to odpowiedni moment na znalezienie się w Formule 1. Może potrzebuje jeszcze roku lub dwóch, żeby móc się w niej ścigać.
Mimo niespełniania oczekiwań zespołu, według serwisu PlanetF1, Franco Colapinto pozostanie kierowcą wyścigowym Alpine do końca trwającego sezonu. Niemniej menegment Argentyńczyka myśli już o jego startach po rozbracie z F1. Wedle „Formula 1 Magazine”, kierowca rozważa występy w Długodystansowych Mistrzostwach Świata (WEC) czy też w amerykańskiej serii Indy Car.
Fabian Dybionka jest liderem klasyfikacji Sprint Challenge GT3 w serii Porsche Sports Cup Deutschlnd. Z kolei załoga Karol Kręt – Jakub Twaróg dwukrotnie stanęła na podium.
Porsche Sports Cup Deutschland to monomarkowa seria, której stawka rywalizuje w samochodach Porsche 911 GT3, dysponującymi mocą 510 koni mechanicznych. Puchar ten jest traktowany jako pierwszy krok na drodze do Porsche Supercup, serii – wśród tych spod znaku Porsche – królewskiej, towarzyszącej wyścigom Formuły 1.
Zaledwie szesnastoletni Fabian Dybionka przed dwoma ostatnimi rundami sezonu jest liderem serii Porsche Sports Cup w klasyfikacji Sprint Challenge GT3. Z dotychczasowych ośmiu wyścigów debiutujący w cyklu Polak siedem ukończył w czołowej trójce, po zwycięstwo sięgnął dwukrotnie. Tryumf Polaka odniesiony na Red Bull Ringu był historycznym dla całej serii, ponieważ odnosząc go, Dybionka został najmłodszym zwycięzcą wyścigu w historii Porsche Sports Cup Deutschland.
Przed rundą na Spa-Francorchamps kierowca polskiego zespołu PTT Racing ma jedenaście punktów przewagi nad wiceliderem „generalki” cyklu Sprint Challenge GT3. O zbliżającym się weekendzie mówi tak:
jazda tutaj nigdy nie jest łatwa, a zapowiadane opady deszczu sprawią z pewnością, że weekend będzie jeszcze ciekawszy i jeszcze bardziej wymagający. Do Belgii jadę jako lider tabeli i dam z siebie wszystko, aby walczyć tam o kolejne trofea oraz powiększenie przewagi w klasyfikacji generalnej
Do wyścigów w Belgii przygotowuje się także polska załoga: Karol Kręt i Jakub Twaróg. Ten pierwszy przed dwoma laty został mistrzem Porsche Sports Cup Deutschand (w wieku 18 lat). W ubiegłym sezonie rywalizował już na wyższym szczeblu – w Porsche Carrera Cup. Kręt otzymał oferty od ekip z wymarzonego Porsche Spupercup, jednak nie mógł ich przyjąć z uwagi na decyzję Orlen S.A. o zaprzestaniu sponsoringowego wsparcia dla kierowcy (o czym Karol Kręt mówił w rozmowie z Radiem Wnet).
Po tym bardzo niekorzystnym dla niego zwrocie akcji Karol Kręt zdecydował się na powrót do serii Porsche Sports Cup Deutschland. Jednak tym razem swoich sił próbuje w rywalizacji długodystansowej, w załodze z debiutantem Jakubem Twarogiem. Do tej pory Polacy na podium stanęli dwukrotnie – na Nurburgringu i w Oschersleben. W obydwu przypadkach wyścigi mogły się skończyć lepszymi pozycjami. W pierwszym taki scenariusz nie ziścił się z uwagi na karę czasową, w drugim z powodu wyjazdu poza tor, o czym mówił Karol Kręt:
po dobrych kwalifikacjach ruszaliśmy z P4, z wiarą w walkę o najwyższe cele. Niestety – mokry tor, ślisko po oleju i… uślizg do żwiru. To boli. Ale taki jest motorsport – piękny i brutalny jednocześnie. Ostatecznie dowieźliśmy P3 i to też jest powód do dumy. Kuba Twaróg pokazuje ogromny progres – jego rozwój to czysta radość.
Najbliższa runda, rozgrywana w Belgii, już w ten weekend. Transmisje za zmagań można śledzić na kanale Youtube serii.
Sergio Pérez, Oracle Red Bull Racing | fot.: ŚwiatWyścigów.pl
Kierowca z Meksyku w sezonie 2026 powróci do stawki Formuły 1. Jego roczna przerwa od startów w królowej sportów motorowych była spowodowana przedwczesnym zakończeniem współpracy z Red Bullem.
Cadillac, dołączający od przyszłego sezonu do stawki Formuły 1, we wtorek ogłosił duet swoich kierowców. W barwach amerykańskiej ekipy w jej debiutanckim sezonie rywalizować będą Valtteri Bottas i Sergio Perez (więcej tutaj). Ten drugi, mówiąc o swoim powrocie do F1, podzielił się także refleksją na temat okresu spędzonego w Red Bullu. Checo Perez dla austriackiej stajni ścigał się przez cztery sezony, podczas których wygrał pięć wyścigów, a pozycje w czołowej trójce zajmował 29 razy. Jednak ostatni sezon w wykonaniu Pereza, włodarze zespołu z Milton Keynes uznali za zbyt słaby i zdecydowali się na przedwczesne zakończenie współpracy z kierowcą.
Słaba, na tle Maxa Verstappena, jazda Pereza z drugiej połowy sezonu 2024 wywołała niemałą krytykę wymierzoną w Meksykanina. Jednak dziś mało kto ma wątpliwości co do tego, że na ówczesną dyspozycję Pereza należało patrzeć okiem dużo bardziej łaskawym.
Fotel wyścigowy Checho na początku trwającej kampanii zajął Liam Lawson. Nowozelandczyk swój udział w pierwszym wyścigu kampanii 2025 zakończył rozbiciem bolidu. W drugim zajął dwunaste miejsce (także bez punktów). W kwalifikacjach był odpowiednio 18. i 20. (ostatnia pozycja w stawce). Do trzeciego weekendu wyścigowego w barwach Red Bulla Lawson już nie przystąpił. Zespół zastąpił go Yukim Tsunodą. Japończyk na półmetku mistrzostw w klasyfikacji generalnej w zestawieniu z kierowcami, którzy wystąpili we wszystkich rundach obecnego sezonu, wyprzedza tylko jednego rywala.
Sergio Perez od momentu odejścia z Red Bulla Daniela Ricciardo (po sezonie 2018) pozostaje najbardziej konkurencyjnym zespołowym partnerem Maxa Verstappena. Meksykanin w programie The F1 Show – wydawanym przez Sky Sports – potwierdza, że samochód austriackiej ekipy jest w prowadzeniu konstrukcją wyjątkowo trudną:
„myślę, że chodzi po prostu o całą dynamikę zespołu. Oczywiście mają tam wyjątkowy talent w postaci Maxa i tak dalej, a kiedy się tam trafia, to biorąc pod uwagę ich krzywą rozwoju, drugi kierowca ma po prostu ogromne trudności z dostosowaniem się do samochodu. To bardzo specyficzne auto. Wymaga wyjątkowego stylu jazdy, z którym radziłem sobie przez wiele lat, ale to jest trudne. Widzieliście to u świetnych kierowców przede mną, a nawet po mnie”.
Perez nie ukrywa, że jazda bolidem Red Bulla wiązała się także z wyzwaniem natury mentalnej:
człowiek traci pewność siebie, ale psychicznie byłem bardzo silny i dlatego przetrwałem tam tak długo. Miałem ogromną presję i wielu z was mnie krytykowało, a teraz zdajecie sobie sprawę z tego, jaką pracę wykonałem w tym samochodzie i w tym zespole
Meksykanin przyznał, że zaakceptowanie oferty Cadillaca nie było dla niego sprawą oczywistą, jednak po rozmowach z rodziną stwierdził, że powrót do Formuły 1 będzie właściwym krokiem:
„kocham ten sport i chcę móc ponownie się nim cieszyć. To główny powód mojego powrotu, cieszyć się nim i odwdzięczyć się jemu miłością za to, że dał mi wszystko”.
Co meksykański kierowca uważa na temat Cadillaca?
„To nie tylko nowy zespół, to zespół, który idzie na całość. Widać to po tym, jakich kierowców zdecydowali się wybrać. Postawili na duże doświadczenie, zrobili to samo z wieloma inżynierami i innymi członkami przedsięwzięcia” – powiedział Sergio Perez.
W przyszłym sezonie stawka Formuły 1 urośnie do jedenastu zespołów. Dołączy do niej Cadillac, który we wtorek ogłosił nazwiska swoich etatowych kierowców. Będą nimi Valtteri Bottas i Sergio Perez.
Amerykańska ekipa chęć dołączenia do stawki Formul 1 zgłosiła w 2023 roku, jako projekt sygnowany nazwiskiem Michaela Andrettiego, którego zespół rywalizuje między innymi w rodzimej serii Indy Car. Międzynarodowa Federacja Samochodowa zaakceptowała wniosek stajni z USA, jednak na jej dołączenie do Formuły 1 nie zgodził się właściciel praw komercyjnych serii – Libery Media.
Rebranding zespołu na miano Cadillaca, czyli marki wchodzącej w skład jednego z największych motoryzacyjnych koncernów na świecie – General Motors – formalne odejście Michaela Andrettiego, a także prowadzenie nieustannych prac nad konstrukcją bolidu F1, ostatecznie przekonały włodarzy królowej motorsportu. Tym samym w przyszłym sezonie na polach startowych przy okazji wyścigów grand prix ustawią się dwadzieścia dwa samochody, dwa więcej niż dotychczas.
Bolidy Cadillac Formula 1 Team w swym debiutanckim sezonie poprowadzą Valtteri Bottas i Sergio Perez. Łączy ich wiek, obydwaj mają 35 lat, oraz podobne doświadczenie. To właśnie ono było kluczowym powodem zatrudnienia przez Cadillaca właśnie tych kierowców.
Zatrudnienie dwóch bardzo doświadczonych kierowców, takich jak Bottas i Checo, to odważny sygnał potwierdzający nasze ambicje. Widzieli już wszystko i wiedzą, co jest potrzebne, by odnieść sukces w F1. Co ważniejsze, rozumieją, co znaczy pomagać budować zespół – tłumaczy jego szef Graeme Lowdon.
Obydwaj rywalizację w F1 rozpoczęli w pierwszej połowie ubiegłej dekady. Jednak ich wartość tłumaczy także to, dla jakich stajni mieli okazję zdobywać czołowe lokaty. Valtteri Bottas pięć sezonów spędził w Mercedesie, ekipie która z Bottasem w składzie za każdym razem sięgała po mistrzostwo w klasyfikacji konstruktorów. Co prawda, na przestrzeni każdego sezonu Bottas za każdym razem ulegał Lewisowi Hamiltonowi, niemniej Fin był w stanie wygrywać pojedyncze wyścigi. Ponadto dwukrotnie został wicemistrzem świata. Swą wartość udowadniał już wcześniej, zdobywając podia w barwach Williamsa.
Z kolei Sergio Perez swoje ostatnie cztery lata w F1 spędził w stajni Red Bulla, przyczyniając się do zdobycia przez austriacki zespół dwóch tytułów mistrzowskich. Podobnie jak jego przyszły kolega zespołowy nie był w stanie pokonać Lewisa Hamiltona, tak i Meksykanin na ogół odstawał tempem od drugiego kierowcy Red Bulla, Maxa Verstappena. W ubiegłym sezonie różnica dzieląca Pereza i Holendra była tak duża, że zespół zdecydował się na przedwczesne rozwiązanie kontraktu z kierowcą z Guadalajary.
Na sezon 2025 zarówno Perez, jak i Bottas nie znaleźli fotela wyścigowego w stawce Formuły 1. Sytuację tę wykorzystał Cadillac, zatrudniając kierowców, których doświadczenia mają za zadanie pomóc amerykańskiemu zespołowi stawiać pierwsze kroki w Formule 1.
To nie tylko utytułowani kierowcy, ale też budowniczowie, współpracownicy i profesjonaliści, którzy pomogą zdefiniować, czym jest Cadillac Formula 1 Team. Ta chwila oznacza coś więcej niż ogłoszenie składu. To początek nowego, grubego rozdziału w amerykańskim motorsporcie – oznajmił dyrektor generalny przedsięwzięcia Dan Towriss.
W sezonie 2026 samochody Cadillaca będą napędzane silnikami Ferrari. Amerykanie przejście na swoją własną jednostkę napędową, produkowaną przez General Motors, planują na rok 2029.