W 78. rocznicę urodzin wspominamy gwiazdę sceny kabaretowej lat 70. i 80. Bohdana Smolenia. Przez lata związany z Zenonem Laskowikiem i kabaretem Tey. O jego życiorysie opowiada Krzysztof Deszczyński.
W 78. rocznicę urodzin zapraszamy na opowieść o Bohdanie Smoleniu. Starsze pokolenie zna go świetnie z jego niezapomnianych występów w kabarecie Tey, gdzie z Zenonem Laskowikiem tworzył wyjątkowy duet sceniczny, który ukazywał absurdy PRL-u i rozbawiał zawsze wypełnioną po brzegi widownię. To młodsze kojarzy z kreacji listonosza Edzia w serialu „Świat według Kiepskich”. Ale to tylko część jego dorobku artystycznego. Działał także filantropijnie tworząc fundację Stworzenia Pana Smolenia. Jego życie mimo wielkich sukcesów scenicznych było w sferze prywatnej naznaczone licznymi tragediami.
Jaki był Bohdan Smoleń i na czym polegał jego fenomen artystyczny? Zapraszamy do wysłuchania audycji.
Zachęcamy także do wysłuchania poprzedniej audycji!
Nieco młodsi Starsi Panowie zapraszają na spektakl „Tanie Dranie”, w którym zaprezentują utwory z repertuaru kultowego już duetu Jeremiego Przybory i Jerzego Wasowskiego.
O spektaklu „Tanie Dranie” opowiadali Alicja Janowska i Krzysztof Marczak:
Koncert Tanie Dranie to zaproszenie do podróży w czasie – wrócimy na chwilę do Wieczorów Starszych Panów, minionego świata lat 50. i 60. XX wieku, muzyki Wasowskiego i tekstów Przybory, choć nie zabraknie też nawiązań do współczesności. Przypomnimy publiczności to, co najlepsze.
To projekt międzypokoleniowy, w którym wszyscy, niezależnie od wieku, odnajdą dla siebie coś wartościowego. Trzej aktorzy – co ciekawe, wszyscy o imieniu na literę K. – momentami pochłonięci rywalizacją o względy na scenie, swoimi charakterami i odmiennymi interpretacjami przeniosą publiczność do świata pełnego niebanalnego, bardzo potrzebnego dzisiaj poczucia humoru, który mimo upływu lat wciąż jest aktualny i daje wytchnienie od nie zawsze łatwej codzienności.
Aktorzy: Karol Osentowski, Karol Jankiewicz, Krzysztof Marczak
Wiolonczela: Noemi Górny
Piano: Emanuel Ratajczyk
Reżyseria: Michał Ziembicki, Karol Osentowski, Karol Jankiewicz
Opracowanie tekstu: Zofia Kryspin
Produkcja: Milena Paszkowska, Alicja Janowska
Zachęcamy także do wysłuchania poprzedniej audycji!
W dzisiejszym wydaniu República Latina przypomnimy niektóre z polskich utworów zainspirowanych muzyką latynoską
Muzyka polska i muzyka latynoska: pozornie równie odległe jak Polska i Ameryka Łacińska. A jednak Ameryka Łacińska i jej muzyka przez dekady inspirowała i inspiruje polskich twórców: autorów i kompozytorów. Czym jest to spowodowane? Niekiedy muzyczną modą i zauroczeniem określonym gatunkiem muzycznym. Tak było przed wojną, gdy Warszawa uważana była za jedną ze stolic tanga. A niekiedy było to po prostu zauroczenie egzotyką: prostą, kolorową i ekscytującą. Egzotyką, której brakowało w szarych czasach Polski Ludowej.
W dzisiejszym wydaniu República Latina wraz z naszym gościem, Markiem Świrkowiczem, przypomnimy niektóre z utworów polskich twórców, zainspirowanych muzyką latynoską.
Marian Hemar i Włada Majewska - źródło: StareMelodie.pl
Lwowianka, parodystka, dziennikarka radiowa, pieśniarka i aktorka czyli Włada Majewska. Przybliżamy gwiazdę „Wesołej Lwowskiej Fali” i po wojnie kierownik polskiego biura Radia Wolna Europa.
Nazywana Biały Aniołem, gwiazda kabaretu krakowskiego „Piwnica pod Baranami” i etnograf czyli Anna Szałapak. W 71. rocznicę urodzin przypominamy Annę Szałapak i jej twórczość
Z leżącym u stóp Jezuskiem można zrobić, co się chce. Ale Słowo, które stało się ciałem, jest już u Ojca i stamtąd przyjdzie w chwale. Zatem drugie Jego przyjście będzie innego rodzaju niż pierwsze.
Sławomir Zatwardnicki
Merry Parousia!
Życie współczesne przerasta nawet najbardziej purnonsensowne gagi kabaretowe. Monty Python traci rację bytu, gdy życie zamienia się w kabaret. Można ewentualnie w twórcach Latającego Cyrku postrzegać kogoś w rodzaju proroków realizujących się na naszych oczach absurdów.
Z takim nastawieniem – życie niedoścignionym kabaretem – trzeba by też oglądać skecz Kabaretu Na Koniec Świata wystawiony osiem lat temu. Nosi on tytuł „Prezydent Komorowski” i tytułowa postać nie jest w nim bez znaczenia, choć znaczenie to niknie, gdy dokopać się do głębszej, prześmiewczo proroczej właśnie, warstwy czarnego humoru.
Rzecz jest do wyjutubowania, można obejrzeć. Ustawiony przez pomagierów, zwraca się prezydent w końcu przodem do publiczności i wygłasza przemówienie. Rozpoczyna się owo orędzie sielsko-anielsko, tradycyjnie niemal, z akcentem na „niemal” (Didaskalia: poniższym słowom towarzyszy niewerbalna mowa – nabożno-okazjonalnie złożone dłonie i uroczyście wydymane wargi):
„Kochani, do rzeczy. Święta. Wigilia, rodzina, radość, miłość…, barszcz. Pierogi, kutia, łosoś (karp już jest passé). Kochani, te słowa przy świętach wymieniamy jednym tchem, prawda. Łosoś, kutia, Ranigast”.
Bohater zmierza jednak do meritum i już po dwóch minutach słuchacz zostaje skonfrontowany z tym, co w świętach najważniejsze. Czytając poniższe słowa, proszę zwrócić uwagę na moje didaskalijne wtrącenia w nawiasie:
„Kochani, co jest najistotniejsze? Kto jest najistotniejszy? Kochani, bez kogo tych świąt by nie było? Kto jest podstawą? Kto jest tym kimś, że kiedy mówimy »Boże Narodzenie«, myślimy o nim? Oczywiście święty Mikołaj, prawda? (salwy śmiechu na sali). Kochani, przypomnijmy, jak to się zaczęło. Święty Mikołaj, malutki, narodził się w Betlejem (wybuchy śmiechu), w stajence, w ubóstwie, prawda? Nie miał pieniążków”.
I tak dalej. Najpoważniejszy – wszak kabaret nie jest przede wszystkim dla zabawy, nie dajmy się zwieść pozorom – jawi mi się właśnie ten śmiech przetaczający się po sali. Kpina z „Bronka” ustępuje tutaj miejsca proroczemu odczytaniu rzeczywistości, która dzieje się, ale jeszcze w pełni nie wydarza, w naszym pokoleniu. Błogosławione oczy, które to widzą?
Jeśli czytelnik posądził mnie o zamiar psioczenia na dokonującą się ewolucyjnie rewolucję, to się pomylił. Raczej chciałbym, pozostając wierny proroctwu kabaretowemu i jego odbiorowi przez publiczność, ucieszyć się tym pomyleniem porządków.
Jeszcze Polska katolicka nie zginęła, póki do takich pomieszań dochodzi, tym bardziej że zostają one odnotowane adekwatnym chichotem. Należałoby wręcz roztoczyć jakąś ochronę nad tym rezerwatem coraz bardziej egzotycznego i coraz mniej przypominającego chrześcijaństwo chrześcijaństwa. Kiedyś możemy za tym, co dziś mamy, zatęsknić.
Należy bronić Mikołaja, choinki i karpia, a niechby i nawet łososia. Szanować ludzi łamiących się opłatkiem na świątecznych imprezach w pracy. Kupować na potęgę w galeriach handlowych do jinglebellsowej muzyki, żeby nasi kaznodzieje mieli punkt wyjścia do swoich kazań. Pocieszać słabnących w przekonaniu, że najważniejsze przygotowanie do świąt polega na starciu kurzu ze stolika i postawieniu na nim dwunastu potraw (sprawa śmiertelnej wagi, a kto zdradzi dwunastkę, ten Judasz!). Co pobożniejszych utwierdzać w wierze, że miał rację pewien tatuś, który wskazując palcem na rzeźbę Miłokajka (tfu, Jezuska) w szopce, tłumaczył córeczce: zobacz, to Bóg. (Taki malutki Bóg nazywa się chyba bożek?).
Paradoksalnie dopiero ugruntowany pogląd, że najistotniejszy w czasie świąt jest Mikołaj, pozwoli na poważne podważenie tego przekonania. Nie inaczej, niż pochwalając pielęgnowanie nie wiadomo skąd wziętych tradycji okołoświątecznych, można poddać w zwątpienie ich sens. Dopiero adwentowe oczekiwanie na Boże Narodzenie otwiera pole do tłumaczenia, co znaczą wspominane wydarzenia.
I w końcu, co najważniejsze, dopiero kolędowe rozczulenie w stajence umożliwia przekierowanie uwagi również na to, kim dziś jest Ten, który dwa tysiące lat temu narodził się w Betlejem. To właśnie pierwsze przyjście woła o drugie!
PS Już po zakończeniu pisania felietonu wyskoczył mi przed oczy tweet Tomasza Wróblewskiego o treści:
„Kiedy myślałeś, że wszystko już wiedziałeś. W Taylor w środkowym Teksasie władze zorganizowały tęczową bożonarodzeniową paradę drag queens – mężczyźni przebrani za biuściaste kobiety w krótkich spódniczkach szli przez miasto i śpiewali kolędy”.
Merry Christmas, chciałoby się rzec? Zacytowany ćwierk potwierdza tezę o życiu, które transcendowało kabaret. Ale przy okazji ten dwustuczterdziestopięcioznakowy wpis stawia pod znakiem zapytania to, co nawypisywałem wyżej. Zdaje się, że są jednak granice profanacji świąt, poza które wyszedłszy, może już nie być powrotu do Betlejem.
Zgodnie z prawidłami Wcielenia, z leżącym u stóp Jezuskiem można zrobić, co się chce. Ale Słowo, które stało się ciałem, jest już u Ojca i stamtąd przyjdzie w chwale. Zatem drugie Jego przyjście będzie innego rodzaju niż pierwsze. Żarty się wtedy skończą, pozostanie już tylko radość, choć nie dla wszystkich.
„Przychodząc na końcu czasów sądzić żywych i umarłych, chwalebny Chrystus objawi ukryte zamiary serc i odda każdemu człowiekowi w zależności od jego uczynków oraz przyjęcia lub odrzucenia łaski” – powiada niebieska książeczka (nr 682).
Zatem, jak w tytule: Merry Parousia!
Felieton Sławomira Zatwardnickiego pt. „Merry Parousia!” znajduje się na s. 19 styczniowego „Kuriera WNET” nr 103/2023.
Styczniowy numer „Kuriera WNET” można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl. Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
Ryszard Makowski i Andrzej Tomanek, członkowie legendarnego kabaretu OT.TO, po 21 letniej przerwie wracają z nową płytą. M.in. wspominają o początkach twórczości, a także zapowiadają nowe projekty.
„4 po pierwszej” w wydaniu red. Iza Smolarek prosto ze Studia Londyn. Zapraszamy na rozmowy z Sebastianem Stankiewiczem – aktorem, kabareciarzem oraz Renatą Cygan – pisarką i graficzką.
Wśród gości:
Sebastian Stankiewicz – aktor, kabareciarz – opowiadał o swojej krętej drodze do zostania aktorem i roli postaci nie pierwszoplanowych w filmach i serialach.
Renata Cygan – pisarka, graficzka, wydawca kwartalnika „Post Scriptum” – mówiła o sztuce, ludziach, którzy piszą i przyszłości jej kwartalnika, znanego zarówno w Polsce, jak i w Wielkiej Brytanii.