Geopolityczny tygiel. Jerzy Targalski o wywiadzie rosyjskim w Macedonii i sytuacji w krajach bałtyckich cz. I

Jeżeli Rosjanie starają się stworzyć w Macedonii strukturę paralelną wobec państwa, to przecież tak samo działają również w innych krajach. Bo dlaczego miałoby to mieć miejsce jedynie w Macedonii?

Jerzy Targalski

My wiemy oczywiście, że w Polsce żadnego wywiadu rosyjskiego nie ma, zapewniał nas o tym już niejeden specjalista. Ja też z ostrożności procesowej to potwierdzam (…).

Ciekawe jest, że główna aktywność wywiadu wojskowego i cywilnego koncentruje się na oddziaływaniu na opinię publiczną. To znaczy: z jednej strony jest sieć paralelna, werbowanie ludzi, którzy mają przygotowanie wojskowe, żeby można było w razie czego wywołać jakieś rozruchy, a z drugiej – przede wszystkim oddziaływanie na opinię publiczną, czyli związki z mediami, z wydawnictwami, z portalami. Chodzi nie tylko o wpływanie – poprzez kontakty i zwerbowanych współpracowników – na treści, które się tam ukazują, ale nawet przygotowywanie konkretnych tekstów.

Myślę, że warto by było o tym pomyśleć, że skoro tak się dzieje w małej Macedonii, to tym bardziej musi się dziać podobnie w krajach ważniejszych, chociażby w Polsce. (…)

Jeżeli chodzi o kraje bałtyckie, to należy zdawać sobie sprawę z tego, że istnieje zasadnicza różnica między Litwą, która jest podobna do nas, a Łotwą i Estonią, które są w całkowicie innej sytuacji. I nie tylko ze względu na tradycję, ale dlatego, że mają bardzo liczne mniejszości rosyjskie. A z punktu widzenia geopolitycznego obszar ten jest bardzo ważny, gdyż stanowi pomost między Polską a państwami skandynawskimi. Dlatego musimy się dobrze orientować, kto jest kim i jakie są możliwości rozwoju sytuacji.

Przyjmuje się, czy też przyjmowało się, że Rosjanie będą oddziaływali przez mniejszość rosyjską, doprowadzając do demonstracji i destabilizując sytuację w kraju; że to jest ten główny cel, bo takie były kiedyś doświadczenia w Estonii. Ale sytuacja jest poważniejsza, ponieważ Rosjanie mogą przejąć kontrolę nad tymi krajami w drodze normalnych wyborów. (…)

W Estonii w 1989 roku Rosjan było 474 tysięcy, a dzisiaj ta liczba spadła do jakichś 315 tysięcy. Jest to oczywiście pozytywne, ale należy pamiętać, że również spadła liczba Estończyków – z miliona do 900 tysięcy. Na te 315 tysięcy Rosjan mniej więcej 200 tysięcy ma obywatelstwo estońskie; to bardzo duży procent.

Na Łotwie Rosjan było 900 tysięcy. Ta liczba spadła do mniej więcej 495 tysięcy, z czego obywateli łotewskich jest jakieś 320 tysięcy. Wobec mniej więcej 1 miliona 200 tysięcy Łotyszy to jest znaczna siła wyborcza.

Obecnie w Estonii Rosjan nie-obywateli jest już tylko 80 tysięcy, na Łotwie 247 tysięcy, więc stanowią małą grupę, coraz bardziej się zmniejszającą. Wszyscy ich potomkowie mają już obywatelstwo, więc nie-obywatele narodowości rosyjskiej mają coraz większe znaczenie polityczne. (…)

Na Łotwie, a zwłaszcza w Estonii, główny podział w momencie odzyskiwania niepodległości nie przebiegał między komunistami i niekomunistami; z jednej strony niekomuniści zawarli sojusz z komunistami narodowymi, a z drugiej strony byli ci, którzy chcieli pozostania Związku Sowieckiego, czyli komuniści rosyjscy. I ponieważ o niepodległości kraju zadecydował ten sojusz, to mamy inny układ polityczny. Pamiętam, że kiedy rozmawiałem w tamtych czasach z tamtejszymi działaczami, oni się po prostu bali, że jeżeli nie będą popierali komunistów narodowych, to ci po prostu zwrócą się w kierunku Rosji.

Na Litwie ta sytuacja wyglądała inaczej. Tutaj podział przebiegał między Sajudisem a komunistami narodowymi, czyli między, powiedzmy, środowiskiem Landsbergisa a komunistami narodowymi Brazauskasa. W tym sensie sytuacja była podobna do naszej, ale to, jeżeli chodzi o stosunki polsko-litewskie, rodzi konsekwencje. (…)

Powstanie Frontu Ludowego na Łotwie zostało rozpropagowane przez oficjalną telewizję w programie, który prowadził agent KGB Edwins Inkens. Wystąpił w nim między innymi major KGB Bojars. (…)

W wypadku litewskiego Sajudisu powstało podejrzenie, że na 35 członków grupy inicjatywnej 16 było współpracownikami. Niestety, zidentyfikowałem tylko siedmiu, ósmy przypadek jest dyskusyjny, dlatego że nie mamy dokumentów. Wiemy tylko, że Tomas Wajswila przyjaźnił się z przyszłym szefem KGB Litwy Marcinkusem i mieszkał u niego w Dumnej. W tej Dumnej, gdzie przebywał młody geniusz intelektu Petru.

Mam taki – oczywiście niesłuszny – pogląd, że współpracownicy KGB, kiedy tworzyli opozycję, nie byli samodzielni; ale oczywiście potępiam ten pogląd. Jak dowodzi przykład Bolka, każdy współpracownik bezpieki był całkowicie samodzielny w tym, co robił, bo przecież ze swoim oficerem prowadzącym rozmawiał o pogodzie. To najbardziej interesowało oficera prowadzącego.

Tak więc pochodzenie elit krajów bałtyckich z okresu pierestrojki wskazuje na to, że były one silnie związane z bezpieką. (…)

Cały artykuł Jerzego Targalskiego pt. „Wywiad rosyjski w Macedonii i sytuacja w krajach bałtyckich” cz. I znajduje się na s. 9 październikowego „Śląskiego Kuriera Wnet” nr 40/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 36 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Jerzego Targalskiego pt. „Wywiad rosyjski w Macedonii i sytuacja w krajach bałtyckich” cz. I na s. 9 październikowego „Śląskiego Kuriera Wnet” nr 40/2017, wnet.webbook.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Uruchomiono targowicę, aby przekonać stany Zjednoczone, że Polska nie może być stabilizatorem sytuacji w naszym regionie

To, co się dzieje teraz, jest bezpośrednią konsekwencją planu politycznego przedstawionego przez prezydenta Trumpa w Warszawie. Przeciwnicy postanowili zaatakować najsłabsze ogniwo, czyli Polskę.

Jerzy Targalski

Rosjanie opanowali Krym, żeby kontrolować Morze Czarne, a zatem drogi z Azji Środkowej przez Kaukaz do Europy. I co się okazało? Że nie mają nic. Chwycili za butelkę, a butelka pusta. Dlaczego? Oto odbywają się manewry floty amerykańskiej na Morzu Czarnym, razem z okrętami ukraińskimi, tureckimi, gruzińskimi – i zanosi się na to, że wprawdzie Rosjanie mają Krym, ale Morze Czarne będzie kontrolowane przez Amerykanów, którzy będą mieli wybrzeże, czyli Ukrainę, Rumunię; sprawa Bułgarii jeszcze się rozstrzygnie. Zobaczymy, jak się potoczy sytuacja w Gruzji. Krym przez pewien czas pozostanie rosyjski, ale Rosjanie nie będą mogli kontrolować akwenu. Tak że jest to zwycięstwo propagandowe, ale w realpolitik – przegrana Putina. (…)

Spotkanie prezydenta Trumpa z prezydentem Putinem w Hamburgu zakończyło się, na nasze szczęście, fiaskiem. Bo gdyby doszli do jakiegoś porozumienia, to któreś z naszych państw, mam na myśli państwa regionu ABC, musiałoby zapłacić tego koszty. Jedyna umowa, którą tam zawarto, dotyczy neutralizacji jednej prowincji syryjskiej. To jest po prostu śmieszne. To znaczy, że nie mieli sobie nic, tak naprawdę, do powiedzenia. (…)

Agenci rosyjscy zebrali się gdzieś na Krymie czy w Donbasie i ogłosili powstanie państwa zwanego Małorosją, w składzie: tereny pseudorepubliki ługańskiej, donbaskiej i innych obwodów ukraińskich. Czyli Rosja stworzyła fikcyjne państwo. I teraz będzie twierdziła, że trzeba będzie z tym fikcyjnym państwem rozmawiać i negocjować, bo prawdziwa Ukraina nie istnieje. Jest to oczywiście posunięcie propagandowe, ale na pewno, mimo że jest to po prostu farsa i cyrk, będzie propagowane przez rosyjską agenturę i rosyjskie pudła rezonansowe w Polsce.

Rozmowy między prezydentem Trumpem i prezydentem Putinem zakończyły się dla nas bardzo dobrze, bo Ameryka nie poszła na żadne ustępstwa, wprost przeciwnie, prezydent Trump jasno kontynuował swoją linię z Warszawy, że to Rosja ma się dostosować. (…)

Spójrzmy na kryzys w Polsce, na próbę obalenia rządu Beaty Szydło i wprowadzenia chaosu z punktu widzenia geopolitycznego. Jest to po prostu odpowiedź Angeli Merkel na plan geopolityczny, który w Warszawie przedstawił prezydent Trump.

Już po jego wyjeździe z Warszawy Angela Merkel, przez nikogo nie pytana, zaczęła twierdzić, że nic ją to nie boli, co tam Trump mówił w Warszawie, co prawdopodobnie oznacza, że z wściekłości nie mogła spać przez kilka nocy. No i odpowiedź nastąpiła natychmiast. Uruchomiono agenturę, uruchomiono targowicę. Dlaczego? Chodzi o to, żeby w Polsce zapanował chaos. Chaos z punktu widzenia niemieckiego. Żeby Polska nie była w stanie być wiarygodnym, stabilnym, spokojnym sojusznikiem Stanów Zjednoczonych. A bez takiego sojusznika Międzymorza nie będzie.

Zobaczmy, jaka jest różnica w działaniach między agenturą rosyjską a niemiecką. Zadaniem agentury niemieckiej jest wprowadzenie w Polsce chaosu. Zadaniem agentury rosyjskiej jest zrobienie z Polski destabilizatora. (…)

Cały artykuł Jerzego Targalskiego pt. „Międzymorze. Spotkanie Trump-Putin. Dalsze próby destabilizacji Polski” znajduje się na s. 7 wrześniowego „Kuriera Wnet” nr 39/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Jerzego Targalskiego pt. „Międzymorze. Spotkanie Trump-Putin. Dalsze próby destabilizacji Polski” na s. 7 wrześniowego „Kuriera Wnet” nr 39/2017, wnet.webbook.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Jerzy Targalski: W sprawie konfliktu ws. Kataru i kryzysu w Zatoce Perskiej spodziewam się z dużej chmury małego deszczu

Rozwój konfliktu w Zatoce Perskiej groziłby nieprzewidywalnymi konsekwencjami. Z tego powodu państwa, które są w to wmieszane (oprócz Rosji oczywiście), nie będą eskalowały napięcia ponad miarę.

Jerzy Targalski

(…) Zarówno Iran, niejako naturalny przywódca szyitów, jak i Arabia Saudyjska, będąca jednym z państw pretendujących do kierowania sunnitami, rywalizują z sobą o przywództwo w świecie islamu. Najważniejszym obszarem rywalizacji jest oczywiście Zatoka Perska, gdzie władze sprawują dynastie związane z Arabią Saudyjską – oprócz Kataru – oraz Jemen, na terenie którego Iran i Arabia Saudyjska toczą wojny per procura, czyli w zastępstwie. Po prostu zamiast walczyć w Zatoce Perskiej bezpośrednio, szyici i sunnici w imieniu Iranu i Arabii Saudyjskiej mordują się w Jemenie.

Jeżeli chodzi o Katar – wprawdzie rządzi w nim dynastia sunnicka, a mniejszość szyicka jest bardzo mała, jednak Katar uniezależnił się już swego czasu od Arabii Saudyjskiej, zbudował ogromną flotę gazowców i sprzedaje gaz skroplony LNG, nie korzystając z sieci gazociągów Arabii Saudyjskiej. Katar, mimo że sunnicki, ze względu na interesy zbliżył się politycznie do Iranu jako przeciwwagi Arabii Saudyjskiej. (…)

Mamy tutaj sojusz wynikający z interesów: Arabia Saudyjska, Egipt, Izrael. Każdy z innych powodów. Egipt nie chce Bractwa Muzułmańskiego, Arabia Saudyjska chce wahabitów, a nie Bractwa Muzułmańskiego, Izrael zaś – wiadomo – najchętniej pozbyłby się zagrożenia muzułmańskiego. Więc sojusz wynika z interesów. To tylko w Polsce, Polacy uważają, że sojusze mają wynikać z przyjaźni. (…)

Jeżeli chodzi o sprawy polityczne, głównym terenem konfliktu jest Zatoka Perska między Iranem i Arabią Saudyjską. Chodzi oczywiście o gaz i ropę.

I teraz polityka amerykańska. Za Obamy Amerykanie postanowili znormalizować stosunki z Iranem. Dlaczego? Nie z miłości oczywiście, bo to interesy rządzą, tylko dlatego, że Iran jest sojusznikiem Chin. Chodziło o znormalizowanie stosunków z Iranem, żeby mieć dostęp przez Iran do Azji Środkowej i w ten sposób okrążyć Chiny. Iran z kolei jest sojusznikiem Rosji, a w tej chwili – to jest znów taka szorstka przyjaźń – sojusznikiem Turcji. (…)

Co do popierania ruchów fundamentalistycznych i terroryzmu, to między Arabią Saudyjską a Katarem nie ma żadnej różnicy. Arabia Saudyjska popiera fundamentalistów islamskich od 40 lat, wszędzie, gdzie tylko może. Rodziny feudałów Arabii Saudyjskiej finansują terroryzm. Tak samo zresztą jak Emiraty Arabskie czy Katar. To jest bzdura, że rzecz idzie o zmniejszenie finansowania działalności terrorystycznej. Chodzi po prostu o politykę, jak zwykle. (…)

Pojawia się jeszcze kolejny czynnik – Rosja. Rosja stara się wywołać, jak zawsze, konflikt, chaos i napięcie, zwłaszcza w Zatoce Perskiej. Dlaczego? Przyczyna jest bardzo prosta. Z punktu widzenia Rosji, im wyższa cena baryłki ropy i gazu, tym dla niej lepiej. Czyli każdy konflikt na tym terenie jest w interesie rosyjskim, ponieważ wtedy wpływy do budżetu rosyjskiego rosną. Dlatego starają się, tak jak zawsze, siać niezgodę, chaos i zaostrzać konflikty. (…)

Gdyby sytuacja wymknęła się spod kontroli, LNG nie musimy sprowadzać z Kataru. Ostatnio gazowiec przypłynął ze Stanów Zjednoczonych.

Cały artykuł Jerzego Targalskiego pt. „Konflikt wokół Kataru i kryzys w Zatoce Perskiej” znajduje się na s. 5 sierpniowego „Śląskiego Kuriera Wnet” nr 38/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Jerzego Targalskiego pt. „Konflikt wokół Kataru i kryzys w Zatoce Perskiej” na s. 5 „Śląskiego Kuriera Wnet” nr 38/2017, wnet.webbook.pl

Jerzy Targalski w Poranku Wnet: Efektem polityki Erdogana na Bliskim Wschodzie będzie upadek i rozpad Turcji

Zdaniem gościa Poranka Wnet, polityka prezydenta Turcji, opierająca się na sunnickim islamie i mająca na celu odbudowę imperium osmańskiego, doprowadzi do geopolitycznej klęski tego państwa.

Z doktorem Targalskim rozmawialiśmy o konsekwencji geopolitycznego klinczu na Bliskim Wschodzie oraz o roli Turcji w globalnej układance. – Erdogan legitymizuje swoją władzę przez koncepcję odbudowy regionalnej potęgi tureckiej, rozumianej jako potęga sunnicka. Ale nie żyjemy w czasach Osmanów i polityka Erdogana doprowadzi Turcję do katastrofy, i to w perspektywie kilku, kilkunastu, lat – podkreślił gość Poranka Wnet, wskazując kwestię Kurdów jako najważniejszą przyczynę klęski planów prezydenta Turcji.

Twarda podstawa USA i atak rakietowy wymierzony w reżim Asada są korzystne dla Turcji, bo wzmacniają jej pozycję, ale z drugiej strony, cały czas widzimy szorstką przyjaźń między Ankarą a Moskwą, gdzie każda ze stron stara się oszukać partnera – podkreślił Jerzy Targalski.

Zdaniem Jerzego Targalskiego istnieje pytanie, czy Turcja pozostaje pewnym sojusznikiem w ramach NATO. – Jeśli powiedziałbym, że są wątpliwości, że Turcja jest lojalnym sojusznikiem NATO, to od razu byłaby interwencja ambasady tureckiej, więc tego nie powiem. W bliskowschodniej geopolityce wszytko zależy od układu sił w trójkącie między Stanami Zjednoczonymi, Turcją i Rosją, a główną stawką tego konfliktu są Kurdowie. Efektem aktualnego zamieszania na Bliskim Wschodzie będzie rozpad Turcji.

[related id=13387]

Drugim tematem rozmowy były wybory we Francji i próba budowy nowego układu sił na Starym Kontynencie. –  W drugiej turze zwycięży Emmanuel Macron, ale naprawdę istotne jest, co się stanie po wyborach prezydenckich. Na miejscu Putina przed wyborami przeprowadziłbym jeden lub dwa zamachy, ale dogrywkę, w postaci fali ataków terrorystycznych, zostawiłbym na czas po wyborach, tak aby doprowadzić do destabilizacji Francji, która jest najsłabszym ogniwem sojuszu w zachodniej Europie. Dla Polski lepszym wariantem będzie wygrana Emmanuela Macrona, bo daje nam pewne pole manewru, czego nie będzie po wyborze Marine Le Pen.

Zdaniem publicysty „Gazety Polskiej”, dla Warszawy lepszy będzie wybór Macrona: – Sojusz francusko-niemiecki nie jest jeszcze ustalony, bo Angela Merkel nawet nie spotkała się z Macronem, więc Niemcy chcą zmieniać swojej niepodzielnej pozycji w Unii Europejskiej. Obecnie to Macron występuje jako strona aspirująca do zmiany układu, na wspólne władztwo Niemiec i Francji w UE.

Dobra zmiana jest w punkcie wyjścia. Nie ma żadnych konkretnych posunięć w wymiarze geopolitycznym, poza zbliżeniem ze Stanami Zjednoczonymi – zaznaczył gość Radia Wnet.

ŁAJ

 

Dr Jerzy Targalski: PiS może sprzeciwić się bezczelnemu dyktatowi niemieckiemu, podważając autorytet Unii Europejskiej

– Trzeba rozmawiać z panami, a nie z lokajami. Rozmawiajmy z Angelą Merkel – odpowiedział bez ogródek Jerzy Targalski na pytanie o przyszłe relacje między rządem Beaty Szydło a Donaldem Tuskiem.

Jak powiedział gość Południa Wnet, „bezczelny dyktat niemiecki” w Unii Europejskiej jest możliwy do pokonania jedynie poprzez systematyczną, długotrwałą walkę. Miałaby ona polegać na podważeniu autorytetu Wspólnoty Europejskiej.

Jest to porażka, którą należy wykorzystać do odniesienia zwycięstwa. […] Jeżeli sukces niemiecki polegający na izolacji Polski wykorzysta się do podważenia autorytetu UE, to ta porażka zostanie przekuta w zwycięstwo. Chyba że po gromkich okrzykach nastąpi cisza, jak zazwyczaj, bo w Polsce nikt się nie zajmuje niczym systematycznie – powiedział Jerzy Targalski.

[related id=”6573″]

Dr Targalski odniósł się również do sprawy braku wsparcia Polski ze strony krajów Grupy Wyszehradzkiej podczas wyboru przewodniczącego Rady Europejskiej. Węgry, Słowacja oraz Czechy poparły bowiem kandydaturę Donalda Tuska, której PiS się stanowczo sprzeciwił. Historyk uważa, że działania PiS-u powinny skupiać się na wspieraniu wspólnych interesów Grupy V4. Jego zdaniem przekuje się to na wzmocnienie wspólnego stanowiska czterech środkowoeuropejskich państw na arenie UE.

Zapytany o przyszłe relacje pomiędzy gabinetem premier Beaty Szydło a szefem RE Donaldem Tuskiem odpowiedział bez ogródek: – Trzeba rozmawiać z panami  a nie z lokajami. Rozmawiamy z Angelą Merkel.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy.

 

K.T.