Dr Jerzy Targalski skomentował relacje na linii Polska- Unia Europejska, Polska-USA. Ponadto ostro skomentował niepokojącą sytuację na Bliskim Wschodzie.
Dr Jerzy Targalski uważa, że Donald Trump przeszarżował, zrywając porozumienie nuklearne z Iranem oraz grożąc Teheranowi „bardzo poważnymi konsekwencjami” w momencie wznowienia przez bliskowschodni kraj programu atomowego. Gość Radia Wnet twierdzi również, że kanclerz Niemiec Angela Merkel, pragnąca stworzyć europejską armię w ramach Stałej Współpracy Strukturalnej (PESCO), może zagrozić przyszłości NATO. Czy wybór przez Polskę PESCO, aniżeli NATO byłby lepszy? Historyk powiedział, że nasz kraj ma spore pole manewru w tej kwestii i jak na razie powinien kierować się ku pierwszej opcji, ponieważ w ostatnim okresie NATO – pod auspicjami Stanów Zjednoczonych – zagwarantowało nam ustawę 447, wedle której Polska będzie prawdopodobnie musiała zapłacić roszczenia w gargantuicznej kwocie ponad biliona złotych.
Antysemici i ludzie, którzy uważają, że trzeba siedzieć cicho, tak naprawdę są przekonani o tym, że Żydzi rządzą światem. I że my w starciu z Żydami amerykańskimi przegramy. Ja uważam, że wygramy.
Jerzy Targalski
Musimy udowodnić, że nie opłaca się nas atakować
W związku z kryzysem w stosunkach polsko-żydowskich i atakiem lobby żydowskiego w Ameryce oraz elit politycznych w Izraelu na Polskę, zaczęto mówić dużo o dialogu. Czemu taki dialog służy? Niczemu, poza dwoma celami: zaciemnić sytuację, stworzyć taką atmosferę, żeby nikt już nie wiedział, o co chodzi i żeby można było bezpiecznie skapitulować. Taki cel nie jest godny szacunku. Drugi to przedłużenie całej sprawy. Pod przykrywką bezproduktywnego dialogu toczą się negocjacje. W każdym konflikcie są strony, które liczą, jakie są straty w wypadku przegranej i jakie będą koszty, które trzeba ponieść w razie zwycięstwa. Zatem naszym celem powinno być zwiększenie kosztów przeciwnika, żeby zrozumiał, że nawet gdyby wygrał, będzie to pyrrusowe zwycięstwo i dlatego warto się z nami porozumieć.
Przypominam: Polska będzie miała sojuszników, jeżeli inne państwa będą się bały nas atakować. I to jest jedyny powód, dla którego warto będzie z Polską zawierać sojusze. Co zatem powiedział premier Morawiecki w Monachium; jaki przekaz został skierowany do środowisk żydowskich? Premier Morawiecki – świadomie czy nieświadomie – przekazał środowiskom żydowskim następującą informację: „Jeżeli będziecie nas atakowali, odpowiemy przypomnieniem prawdy o Holocauście. I wtedy wasza religia Holocaustu rozsypie się w proch. A zatem nie atakujcie, bo zlikwidujemy waszą religię Holocaustu, która jest dla was podstawą nie tylko jedności Izraela, nie tylko akcji emigracyjnej do Izraela, ale przede wszystkim podstawą wyciągania pieniędzy od wszystkich pozostałych. Dlatego nie opłaca się Polski atakować”.
Ten przekaz trzeba wzmocnić. Dlatego, czy ktoś jest zwolennikiem, przeciwnikiem, całkowitym, umiarkowanym czy wybiórczym krytykiem premiera Morawieckiego – to wszystko nie ma znaczenia i musi zejść na dalszy plan. Najważniejsza sprawa teraz – bo to jest najważniejszy konflikt, jaki w tej chwili toczymy – to wesprzeć premiera Morawieckiego, żeby nie skapitulował. Żeby się nie załamał, nie wycofał, nie uległ namowom rozmaitych „dialogantów”, co to będą opowiadali, jak to Żydom w Polsce dobrze było, jakby oni o tym nie wiedzieli albo ich to obchodziło – tylko jasno trzymał się tej taktyki:
Będzie prawda o Holocauście i nie utrzymacie swojej religii Holocaustu, chyba, że a) zrezygnujecie z kampanii nienawiści na forum międzynarodowym i w Izraelu przeciwko Polsce, i b) – zrezygnujecie z roszczeń do mienia bezspadkowego.
Na marginesie chciałem przypomnieć, jak wyglądała ustawa reprywatyzacyjna w Czechach w 1991 roku. Zakładała ona – a w grę wchodziło mienie Niemców sudeckich – że żeby odzyskać majątek, trzeba spełniać dwa warunki. Po pierwsze, być obywatelem czeskim, po drugie mieszkać w Czechosłowacji – bo wtedy jeszcze była Czechosłowacja. A zatem takie rozwiązania już były. Wtedy Czechosłowacja, a szczególnie Czechy i premier Klaus, nie byli tak atakowani. Dlaczego? Bo uznawano, że Czechy i tak będą częścią Niemiec, więc atak na Czechy byłby atakiem na Niemcy. Ale też dlatego, że Czesi, mimo opcji niemieckiej, potrafili bronić własnych interesów. Nie merdali ogonkami, nie padali na kolana, nie bili twarzą o ziemię, nie przepraszali, że istnieją. Twardo bronili swoich interesów.
Teraz zastanówmy się, co chcemy osiągnąć my. W tej sprawie zbiegają się interesy co najmniej czterech naszych przeciwników. Są to interesy organizacji żydowskich w Ameryce, które są najbardziej winne temu, że tylu Żydów zginęło w Holocauście, ponieważ to amerykańscy Żydzi odmawiali pomocy swoim braciom na Wschodzie. Następnie – elity żydowskie w Izraelu, które wiedzą, że nienawiść do Polski zwiększa szanse wyborcze, tak jak w Polsce nienawiść do Ukrainy, do Żydów, antysemityzm czy nieustanne polowanie na tak zwanych banderowców. Z tego korzystają nasi wrogowie – Niemcy i Rosja, a za tym stoją jeszcze rozmaici genderyści w Brukseli. Każdy interes jest inny, ale każdy sprowadza się do zniszczenia Polski, do złamania naszego oporu. Musimy się temu przeciwstawić. Jeśli wyłączymy z tego, za pomocą taktyki, o której mówiłem, lobby żydowskie w Ameryce i elity żydowskie w Izraelu, wówczas Niemcy i Rosja stracą instrument. Degeneraci w Brukseli zawsze będą mieli tu, w Polsce, kandydatów na zarządców Polski i nadal targowicę popiera około jednej piątej wyborców. Ale to już jest kwestia naszego stosunku do tych, którzy są zaprzańcami.
Reakcje antysemickie, jak i nawoływanie do dialogu, wynikają z dwóch przyczyn. Po pierwsze – z ogromnego strachu. To jest paradoksalne, że zarówno antysemici, jak i ludzie, którzy uważają, że trzeba siedzieć cicho, tak naprawdę są przekonani o tym, że Żydzi rządzą światem. I uważają, że my w starciu z Żydami amerykańskimi przegramy. Ja uważam, że wygramy. Wygramy, a nasza taktyka powinna polegać na stałym pokazywaniu im: wam się to nie opłaci.
Drugą przyczyną jest przekonanie, że jeśli nie będziemy cicho, jeżeli się nie poddamy, to ucierpią na tym stosunki amerykańsko-polskie; że lobby żydowskie w Ameryce zmusi Stany Zjednoczone do zerwania stosunków z Polską. I za tym znów stoi przekonanie zarówno antysemitów, jak i tak zwanych ugodowców, że polityka amerykańska jest dyktowana przez lobby żydowskie i Izrael. Ja się z tym nie zgadzam.
Dowodem na to, że mam rację, jest choćby to, że Ameryka zabroniła Izraelowi wszcząć wojnę z Iranem i dokonać prewencyjnych nalotów. Cały czas, zarówno za Obamy, jak i teraz, Izrael jest trzymany przez Stany Zjednoczone za gardło, bo one pilnują własnych interesów. Oczywiście są tam wpływy lobby żydowskiego, ale Stany pilnują własnych interesów. Jeżeli będą miały do wyboru sprzedawać nam swoją broń albo nie sprzedawać nic, tylko żebyśmy futrowali organizacje żydowskie w Ameryce, to chyba jest oczywiste, jaką opcję wybierze lobby zbrojeniowe w Ameryce. Lobby zbrojeniowe w USA jest naszym sojusznikiem.
Gdyby Stany Zjednoczone z nami zerwały, bo tak będzie chciało lobby żydowskie, to by znaczyło, że cała polityka amerykańska miała na celu wyłącznie postraszenie Niemców i Rosji, czyli że i tak by z nami zerwali. Moim zdaniem interesy amerykańskie polegają na stałej obecności na naszym obszarze, celem zrównoważenia wpływu Niemiec i niedopuszczenia do sojuszu niemiecko-rosyjskiego.
Co trzeba zrobić? Przede wszystkim trzeba rozszerzyć front i wprowadzić zamieszanie na polu przeciwnika. Po pierwsze, przypomnieć wszystkim państwom i narodom Międzymorza, że jeżeli upadnie Polska, to jako pierwsza, ale oni wszyscy będą płacili tak jak my albo jeszcze więcej. U nas szaulisów nie było. To nie my, to Nachtigall robił pogrom żydowski we Lwowie. To ksiądz Tiso wywoził Żydów słowackich do Oświęcimia. To nilaszowcy mordowali Żydów na Węgrzech. A więc, jeśli się ta operacja uda, będą płacili wszyscy inni.
Druga sprawa: przypomnieć państwom zachodnim, jak uniemożliwiały ratowanie Żydów. I zapytać organizacje żydowskie, zwłaszcza w Ameryce, czy na przykład domagają się odszkodowań od Stanów Zjednoczonych za to, że nie wpuszczając statku Saint Louis, spowodowały śmierć większości jego pasażerów, którzy uciekali przed Hitlerem.
Trzeba pamiętać, że w latach 30. hitlerowcy wysłali dwóch późniejszych wysokich funkcjonariuszy aparatu zagłady do Palestyny, żeby się zorientowali, czy jest możliwe przesiedlenie tam Żydów. Tamci stwierdzili, że nie. Takie były podstawy historyczne decyzji o wymordowaniu narodu żydowskiego. Ale gdyby Zachód zgodził się na przesiedlenie Żydów, tych ofiar by nie było. Gdyby Zachód zgodził się na propozycję Polaków zbombardowania torów do Oświęcimia, tylu ofiar by nie było. Niech wszyscy wiedzą, że oni też będą płacić, nie tylko Polacy.
I sprawa najważniejsza: przypominanie o skali kolaboracji żydowskiej w wymordowaniu narodu żydowskiego. Nie tylko w Polsce, ale na wszystkich możliwych dostępnych forach zagranicznych, w językach obcych. Niech się przeciwnicy zorientują, że tę wojnę przegrają i lepiej, żeby się na czas wycofali, bo poniosą koszty. My zapłacimy, ale i tak jesteśmy nielubiani. A jeżeli oni przegrają, to wszyscy się na nich rzucą. To są nasze argumenty i podstawy pod nasze zwycięstwo. Ale warunek najważniejszy: nie wolno się wycofywać ani chować się pod stół.
Jaka na tym tle jest oferta niemiecka? Bądźcie naszym landem, to was obronimy. Za moich młodych lat mówiło się: „Nie ze mną te numery, Brunner, ty świnio!” Druga oferta to ta, którą Sigmar Gabriel złożył ostatnio, bardziej niebezpieczna: wróćmy do status quo sprzed wojny; my znów będziemy dla was pilnowali Europy. Mam nadzieję, że Ameryka na to nie pójdzie, a my pomożemy jej zrozumieć, że to oszustwo.
Z głupoty, z nienawiści, z chęci zdobycia popularności czy zysku albo pod dyktando Łubianki rozpowszechniane są, oprócz odsądzania od czci i wiary wszystkich Żydów, trzy tezy: że w Polsce będzie okupacja żydowska, że Żydzi dążą do stworzenia państwa wyspowego, czyli zajęcia wszystkich miast na obszarze Międzymorza – co samo w sobie jest wielką głupotą, bo Żydów by nie starczyło – i trzecie, że amerykańskie bazy w Polsce są po to, żeby strzelać do Polaków, gdyby się chcieli buntować przeciwko Żydom. Powtarzają to rosyjscy agenci, a głupcy łykają. Jest to pogląd podsuwany przez Łubiankę, który wykorzystuje strach, rzekłbym, atawistyczny, że w Izraelu nikt o niczym nie myśli, jak tylko o tym, żeby się przesiedlić do Polski i nas zniewolić. Tymczasem podstawowym celem Izraela i pokolenia sabrów, czyli Żydów urodzonych już w Izraelu, jest wzmocnić Izrael. W tej chwili sprowadzają Żydów z Europy Zachodniej do Izraela, a służy temu między innymi ostrzeganie przed zagrożeniem islamskim. I dlatego w ostatnich kilku latach z Francji przesiedliło się do Izraela 30 000 Żydów.
Jakie są cele rosyjskie? Bardzo proste. Z jednej strony chodzi o budowę w Polsce antysemickiej, prorosyjskiej partii narodowej, która zwiąże Polskę z Rosją i spowoduje zerwanie naszych stosunków ze Stanami Zjednoczonymi. Z drugiej strony chodzi o to samo, co po Kielcach i po Marcu. O przedstawienie Polaków na Zachodzie jako dziczy antysemickiej. Zachód będzie miał usprawiedliwienie, żeby Polaków oddać pod kuratelę Rosjanom albo Niemcom, a najlepiej jednym i drugim, i wtedy będzie z nami święty spokój. Tak więc musimy wykazać, że zaczepianie Polski jest niebezpieczne.
Całe życie walczyłem z antysemitami i doskonale wiem, jaka jest skala nastrojów antysemickich w Polsce, ale też – jakie są ich przyczyny. A przyczyny nowego antysemityzmu w Polsce są dwie: komuniści żydowscy i działalność Wybiórczej. To Wybiórcza jest największym generatorem postaw antysemickich w Polsce – jej ataki na Polskę, Polaków, naszą tradycję i w ogóle na państwo polskie.
Jestem zasypywany listami, że Polska nie ma szans w starciu z lobby żydowskim, że ta wojna z góry jest przez nas przegrana. Nie wiadomo, skąd ci specjaliści wiedzą, że przegramy, ale wiedzą; tylko kapitulacja może nas ocalić. Kapitulacja oznacza, że będziemy płacili do końca świata rozmaite odszkodowania, które mają to do siebie, że rosną w tempie miliarda dziennie. Dlatego takie alarmistyczne nawoływania nie robią na mnie żadnego wrażenia. Co najwyżej przypomina mi się młodość, kiedy mnie przekonywano w 1976, w ‘80, w ‘82 roku, jaka to bezpieka jest potężna, jakie KGB niezwyciężone, a Związek Sowiecki to już wieczny jest i dlatego nie ma żadnego sensu cokolwiek robić.
Kto nie podejmuje wyzwania, ten zawsze przegrywa; szanse na zwycięstwo daje tylko podjęcie walki. Oczekiwanie, że administracja państwowa coś zrobi, jest w Polsce bezcelowe. W Polsce żadna instytucja państwowa nic nie zrobi, ponieważ ci ludzie są sparaliżowani strachem. Polacy mają tę wyższość nad innymi narodami, że potrafią działać bez państwa. Nie musimy mieć rozkazu instytucji państwowych, możemy działać sami. Dlatego od naszej aktywności zależy wynik tej rozgrywki. Chciałem zauważyć, że już pierwszy efekt jest, ponieważ są głosy, że wprawdzie to była bardzo malutka grupka, ale jednak ta symboliczna grupka Żydów kolaborowała. Tyle tylko, że ich kolaboracja była usprawiedliwiona, bo oni ratowali własne życie, biorąc udział w likwidowaniu czy też w mordowaniu swoich braci poprzez wydawanie i sporządzanie list, i tak dalej. Ja na ten temat mam inny pogląd. Uważam, że jeżeli człowiek chce zachować człowieczeństwo, nie może ratować własnego życia, biorąc udział w mordowaniu innych, niewinnych ludzi. Żeby zachować człowieczeństwo, czasem trzeba wybrać śmierć. I to jest ta zasadnicza różnica, jeżeli chodzi o etykę. Tak mnie w domu uczono.
Swojego czasu nastąpił huraganowy atak na Szwajcarię, po którym nastąpiło pewne odprężenie. Tymi, którzy wyciągnęli rękę do zgody, byli działacze żydowscy z Izraela. Ale rolę głównych atakujących wzięły na siebie organizacje żydowskie w Stanach Zjednoczonych.
Myślę, że teraz my jesteśmy na tym samym etapie: zaczęło się pewne odprężenie z Izraelem, w związku z czym należy się spodziewać skoncentrowanego ataku amerykańskich organizacji żydowskich. Dlatego trzeba po raz kolejny przypomnieć (napisał to też Szewach Weiss), że Żydzi amerykańscy są winni obojętności wobec zagłady Żydów wschodnioeuropejskich. I nie przejmować się tymi wszystkimi katastroficznymi zapowiedziami.
W czasie, kiedy kapitulanci będą zbierali pieniądze na odszkodowania, my zastanówmy się nad sytuacją w Turcji. Polityka prezydenta Turcji Recepa Erdoğana jest przez agenturę rosyjską w Polsce przytaczana jako wzorzec dla Polaków. Tak jak Erdoğan, powinniśmy się zdystansować do Ameryki i zbliżyć do Rosji. Zobaczmy, co to Turcji przyniosło.
Przed Erdoğanem polityka turecka opierała się z jednej strony na sojuszu z USA, a z drugiej na wymaganiach: jesteśmy sojusznikiem Stanów Zjednoczonych, ale nie dajemy nic za darmo. Erdoğan zerwał z tą zasadą i z jednej strony zdystansował się od USA, a nawet popadł z nimi w konflikt, a z drugiej strony zbliżył się do Rosji, zgodził się na Turk Stream, kupił rakiety S400. Co osiągnął?
Jeżeli chodzi o Europę, jest całkowicie izolowany i pozostaje w konflikcie z Niemcami. Jeżeli chodzi o USA, myślał, że swoją polityką żądań, dystansowania się i szantażowania stosunkami z Rosją uzyska od Stanów Zjednoczonych zezwolenie na zajęcie terenów kurdyjskich w Syrii. Nie udało się.
Od Rosji oczekiwał wsparcia w zajęciu enklawy Afrin w płn. Syrii, ale co się okazało? Po pierwsze Kurdowie w Afrinie porozumieli się z Asadem, który jest głównym sojusznikiem Rosji, i Asad wsparł Kurdów. Do tego Kurdowie zaczęli się porozumiewać z Irańczykami i wychwalany przez agenturę sojusz Turcja-Iran-Rosja, który miał podbić pół świata, zaczął trzeszczeć w szwach, ponieważ porozumienie kurdyjsko-irańskie oznacza konflikt między Turcją i Iranem. Rosjanie nie zgodzili się na usunięcie Asada, jak chciał Erdoğan, i zaatakowanie Afrinu przyniosło wojskom tureckim klęskę. Czyli tu też Erdoğan nic nie uzyskał.
Popadł w konflikt z Izraelem, ponieważ Izrael popiera Kurdów. W tej chwili Turcja jest izolowana na wszystkich frontach. W ten sposób okazuje się, że polityka Erdoğana, która miała przywrócić przynajmniej częściowo wpływy osmańskie na Bliskim Wschodzie, zakończyła się przegraną.
Czyli tak naprawdę polityka Erdoğana doprowadziła do tego, że Turcja nie tylko stała się nieprzewidywalnym członkiem NATO, ale znalazła się w okrążeniu sił jej przynajmniej niechętnych. I to jest model zalecany przez opcję prorosyjską w Polsce. Erdoğan miał być wzorcem dobrych stosunków z Rosją i dystansowania się od Stanów Zjednoczonych.
Oczywiście sojusz ze Stanami Zjednoczonymi nie oznacza, że spełniamy każde życzenie, że nie mamy własnych postulatów czy interesów. Skoro zwolennicy kapitulacji uważają, że kręgi żydowskie w Stanach Zjednoczonych będą decydowały o polityce USA wobec Polski i dlatego trzeba natychmiast kapitulować i się porozumieć, to co będzie, jak organizacje żydowskie w Stanach dogadają się z Rosją? Dopiero wtedy nastąpi katastrofa, bo nie dość, że nie będziemy mieli zapewnionego bezpieczeństwa, to jeszcze wcześniej za ten brak bezpieczeństwa zapłacimy haracz.
Wola walki jest nam potrzebna również w stosunkach z Unią Europejską, bo to, że obie strony już się do siebie uśmiechają, to jest teatr dla ludu, ale żądania Unii Europejskiej się nie zmieniły. Co najwyżej dochodzi jeszcze kwestia konfliktu żydowskiego, który Unia chce przeciwko nam wykorzystać.
Oczywiście możemy się uśmiechać, ale jeśli nie będziemy walczyli o nasze interesy, to przegramy. I nie możemy ustąpić, bo to jest kwestia naszego być lub nie być.
Tekst został opracowany na podstawie audycji w TV Republika „Geopolityczny tygiel” i opublikowany za zgodą Autora i TV Republika.
Artykuł Jerzego Targalskiego pt. „Musimy udowodnić, że nie opłaca się nas atakować” znajduje się na s. 4 kwietniowego „Kuriera WNET” nr 46/2018, wnet.webbook.pl.
„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.
Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.
Artykuł Jerzego Targalskiego pt. „Musimy udowodnić, że nie opłaca się nas atakować” na s. 4 kwietniowego „Kuriera WNET” nr 46/2018, wnet.webbook.pl
Nasza obrona powinna polegać na tym, aby przypomnieć świadectwa żydowskie o tym, jak wyglądało zachowanie samej społeczności żydowskiej i jej kolaboracja przy Holokauście – bo tak to trzeba nazwać.
Jerzy Targalski
Niemcy chcą oczywiście uniemożliwić samodzielną politykę Polski i doprowadzić do tego, żeby Polska wybrała podległość Niemcom ze strachu przed rewindykacjami żydowskimi i potępieniem na arenie międzynarodowej. Jeżeli chodzi brukselskich lewaków-degeneratów, to wiadomo: chodzi o to, żeby wymóc na Polsce przyjęcie ich ideologii gender. Targowica lokalna ma stale te same cele: oddajcie nam Polskę, a my wam wszystko wypłacimy.
Jakie natomiast są cele Rosji? To proste: stworzenie partii prorosyjskiej, która pod hasłem „Stany Zjednoczone zmuszają was do płacenia haraczu Żydom, a Rosja was obroni”, będzie starała się przejąć kontrolę nad społeczeństwem. Jeżeli rząd będzie miękki, ta operacja się powiedzie. Stany Zjednoczone chciałyby podzielić się wydatkami na Izrael. Organizacje żydowskie chcą po prostu nas wydoić, ale tu nie chodzi tylko o organizacje żydowskie.
Jaki jest cel Izraela? Myślę, że mamy tak naprawdę cztery powody tej całej akcji. (…) Z jednej strony jest to karta wyborcza: my najlepiej obronimy was przed agresją polskich antysemitów! Głosujcie na nas! Druga rzecz to kwestia mienia bezspadkowego. (…) Bo jeżeli Polacy brali udział w Holokauście, to mienie bezspadkowe im się nie należy. Jak czytałem w jednej z gazet izraelskich, myśmy po prostu obrabowali Żydów, a najpierw wraz z Niemcami ich wymordowali. (…) Trzeci punkt to jest ideologia Holokaustu.: my, Żydzi, jesteśmy jedynymi ofiarami drugiej wojny światowej, tylko nas mordowano. (…) I wreszcie czwarta przyczyna ataku: (…) Izraelowi zależy na tym, żeby Rosja stała się jego sojusznikiem w polityce wobec Iranu. Rosja takim sojusznikiem nie będzie. Ale oczywiście wykorzysta swoją pozycję.
Cały artykuł Jerzego Targalskiego pt. „Współodpowiedzialność Polaków za Holokaust” znajduje się na s. 6 marcowego „Kuriera WNET” nr 45/2018, wnet.webbook.pl.
„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.
Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.
Artykuł Jerzego Targalskiego pt. „Współodpowiedzialność Polaków za Holokaust” na s. 6 marcowego „Kuriera WNET” nr 45/2018, wnet.webbook.pl
Treść poprawki dotyczącej ukraińskiego nacjonalizmu kierunku banderowskiego od początku była prowokacją. Prowokacją, której celem dalekosiężnym było pogłębienie konfliktu polsko-ukraińskiego.
Jerzy Targalski
Co się dzieje, kiedy do bardzo poważnych decyzji dotyczących polityki międzynarodowej i pozycji międzynarodowej Polski dopuszcza się ludzi, którzy bardziej nienawidzą Ukrainy niż kochają Polskę? Wszystko kończy się, jak zawsze, na Łubiance, wśród okrzyków o narodzie, patriotyzmie i poświęceniu dla kraju.
Oczywiście popieram nowelizację ustawy o IPN-ie. Ale trzeba pamiętać, że ta ustawa w ostatniej chwili została uzupełniona o poprawkę klubu Kukiza, której pierwotnie nie przewidywano. Ta poprawka była omawiana 2 listopada 2016 roku. Potem przez ponad rok trwała cisza i nagle, deus ex machina, 25 stycznia rozpoczęło się drugie czytanie. Ostatecznie w trzecim czytaniu przyjęto, że odpowiedzialni za zbrodnie są oczywiście naziści – taki naród istniał podobno – komuniści i ukraińscy nacjonaliści. To jest normalne, że jak Polacy padają na twarz przed Niemcami i nie nazywają ich Niemcami, tylko nazistami, żeby się nie poczuli źle, wtedy odreagowują na Ukraińcach. (…)
Zbrodnie banderowskich nacjonalistów i członków formacji kolaborujących z III Rzeszą Niemiecką dotyczą czynów popełnionych w latach 1925–1950. No i teraz powstaje mnóstwo problemów. Po pierwsze – jeżeli chodzi o banderowskich nacjonalistów, chciałem przypomnieć autorom tej poprawki, że Bandera w 1925 roku miał 16 lat i był członkiem harcerstwa ukraińskiego, czyli Płastu. Banderowcy w ogóle w ’25 roku nie istnieli, tak że nie wiem, jakich zbrodni będą chcieli szukać nasi posłowie w tamtym czasie, bo potem sytuacja się zmienia, rzecz jasna. Organizacja ukraińskich nacjonalistów powstała w roku dwudziestym dziewiątym. (…)
Każda decyzja była dla Polski katastrofą, bo jeśli byśmy noweli nie przyjęli, przegralibyśmy na polu konfrontacji z organizacjami żydowskimi. Jeśli zaczęłaby się dyskusja nad poprawką, sformułowaniami do poprawki, to Kukiz zrobiłby teatr. Cała sprawa zostałaby przeciągnięta. I też byśmy przegrali. Posłowie zostali postawieni w sytuacji bez wyjścia. Każda decyzja niosła dla Polski negatywne konsekwencje.
Kukiz przeforsował poprawkę, to konkretne sformułowanie z bardzo prostej przyczyny: on gra kartą antyukraińską, żeby zdobyć poparcie Kresowiaków. Ale czy tutaj chodzi tylko o Kukiza? Zastanówmy się, kto nad tą poprawką pracował od strony merytorycznej? Otóż profesor Rzymkowski z Kukiz’15. Przyprowadził trzech ekspertów: profesora Włodzimierza Osadczego, profesora Czesława Partacza i Wojciecha Muszyńskiego. Wojciech Muszyński jako pracownik IPN-u na pewno wie, kiedy istniała OUN. Nie wyobrażam sobie, żeby tego nie wiedział. (…)
Zastanawia mnie, że zarówno Targowica, jak i środowiska żydowskie szukają antysemitów, ale nie tam, gdzie oni są. Szukają w PiS-ie, a ostatnio dostrzegli antysemitę w Rafale Ziemkiewiczu. A istnienie antysemitów, takich jak z tego klubu Wierni Rzeczpospolitej Adama Śmiecha i innych, gdzie poziom antysemityzmu nawet „Stürmera” by zawstydził, jakoś nikomu nie przeszkadza. (…) Adam Śmiech nie dość, że jest propagandystą rosyjskim, to tak naprawdę mógłby pracować w tym „Stürmerze” niemieckim. W takim towarzystwie obraca się pan prof. Partacz.
Drugim specjalistą, którego nazwisko widnieje w stenogramie, jest profesor Osadczy. On mówił o ludobójstwie na Wołyniu i ostrzegał, że ta poprawka jest konieczna, bo on już widział oczami wyobraźni Ukraińców pracujących w Polsce, którzy rzucają się jak banderowcy na Polaków. Profesor Włodzimierz Osadczy też ma swoje zasługi. Po pierwsze jest członkiem wojewódzkich władz Stowarzyszenia Polska-Wschód. A co to jest Polska-Wschód? To jest dawne Towarzystwo Przyjaźni Polsko Radzieckiej.
Cały artykuł Jerzego Targalskiego pt. „Naziści, komuniści i ukraińscy nacjonaliści. Poprawka do ustawy o IPN” znajduje się na s. 6 marcowego „Kuriera WNET” nr 45/2018, wnet.webbook.pl.
„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.
Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.
Artykuł Jerzego Targalskiego pt. „Naziści, komuniści i ukraińscy nacjonaliści. Poprawka do ustawy o IPN” na s. 6 marcowego „Kuriera WNET” nr 45/2018, wnet.webbook.pl
Czy dla Polski Ukraina jest z punktu widzenia naszych celów strategicznych nieodzowna i czy dla Ukrainy Rzeczpospolita Polska jest nieodzowna z punktu widzenia ukraińskich celów strategicznych?
Jerzy Targalski
Co jest najważniejszym celem strategicznym Polski? Odsunięcie Rosji i budowa Międzymorza jako gwarancji naszego bezpieczeństwa i naszej niepodległości, nie mówiąc już o roli gospodarczej czy politycznej w tym regionie. Ale jeżeli nie odsuniemy Rosji, będziemy stale zagrożeni. Czyli można powiedzieć, że Ukraina jest dla nas konieczna, jako państwo niepodległe, które będzie nas od Rosji oddzielało.
Teraz spójrzmy na tę kwestię od strony ukraińskiej. Pan Wiatrowicz (…) stwierdził, że dla nich najważniejszym sojusznikiem są Niemcy i Francja, bo one pilnują, żeby Rosja Ukrainy sobie nie podporządkowała. (…)
Francja nikogo nie będzie broniła prócz siebie, a nawet, być może, siebie nie będzie broniła, tylko wezwie na pomoc Rosję. A więc tym bardziej nie będzie broniła Ukrainy. (…)
W interesie niemieckim leży porozumienie z Rosją. A takie porozumienie zakłada, że w wypadku najbardziej korzystnym dla Niemiec Ukraina powinna być kondominium. Dlatego Niemcy starają się narzucić Ukrainie federalizację: chcą zadowolić Rosję, żeby Rosja mogła Ukrainę kontrolować od wewnątrz i żeby doszło do zakończenia obecnego kryzysu. Wtedy Niemcy znów będą mogli swobodnie w Rosji inwestować, kupować gaz i razem z Rosją pilnować nas i innych.
Z tego punktu widzenia nie tylko Polska, ale również Międzymorze, czyli cała ta bariera, która by oddzielała Ukrainę od Niemców kombinujących z Rosjanami i wspomagała Ukrainę w jej własnym interesie, żeby była w stanie stawić opór Rosji – jest korzystna. A więc w interesie ukraińskim leży też Międzymorze i współpraca z Polską, a nie z Niemcami – jeśli weźmie się pod uwagę cel strategiczny.
(…) Tak więc, bez względu na to, jak bardzo się zżymają zwolennicy nienawiści do Ukrainy w Polsce i zwolennicy zastąpienia Polski Niemcami na Ukrainie – bo wtedy będzie można zrehabilitować UPA i zrywając z Polską, zasłużyć na tymczasową pochwałę Angeli Merkel – szykują oni katastrofę dla swoich państw.
Cały artykuł Jerzego Targalskiego pt. „Czy Polska i Ukraina są sobie nawzajem potrzebne?” znajduje się na s. 9 lutowego „Kuriera WNET” nr 44/2018, wnet.webbook.pl.
„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.
Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 36 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.
Artykuł Jerzego Targalskiego pt. „Czy Polska i Ukraina są sobie nawzajem potrzebne?” na s. 9 lutowego „Kuriera WNET” nr 44/2018, wnet.webbook.pl
Dr Jerzy Targalski podjął temat głośnej ustawy senatu USA nr 447 o żydowskich roszczeniach wobec Polski.
Gość Poranka skomentował rekonstrukcję rządu i obecną sytuację Polski w Unii Europejskiej.
Ustawa Justice for Uncompensated Survivors Today (JUST, czyli sprawiedliwość dla ocalonych, wobec których nie dokonano odpowiedniego zadośćuczynienia) przydziela Departamentowi Stanu prawo do oficjalnego wspierania organizacji międzynarodowych, zrzeszających ofiary Holocaustu przy odzyskiwaniu utraconego żydowskiego mienia.
Ustawa ta może mieć poważne konsekwencje dla polskiej gospodarki, ponieważ nasz kraj w najbliższym czasie może stanąć przed koniecznością spłaty gigantycznych roszczeń żydowskich. Dr Jerzy Targalski zgadza się z opiniami ostrzegającymi, że ustawa jest niebezpieczna, ale uważa, że cała ideologia, która jest do niej dorabiana w Polsce, służy interesom służb rosyjskich:
– Ustawa JUST jest niebezpieczna, ale nie niesie za sobą tak przykrych skutków, jak o tym mówią niektórzy komentatorzy. W interesie Stanów Zjednoczonych bowiem jest wzmacniać państwo Polskie, co oznacza, że nie będą oni zmuszali nas do płacenia tych pieniędzy.
Zdaniem publicysty, głosy w przestrzeni publicznej, mówiące że Polska powinna domagać się załatwienia tej sprawy przez USA, w zamian za stacjonowanie u nas wojsk amerykańskich, jest wyrazem świadomego lub nieświadomego szerzenia rosyjskiej wojny informacyjnej. Celem Kremla jest doprowadzenie do konfliktu na linii Polska-USA i zerwania sojuszu:
– Ameryka chce powstrzymać działalność destabilizującą Europę. W naszym interesie jest, aby wojska amerykańskie były w Polsce, bo inaczej Rosja zajmie nasze terytorium.
Zdaniem dr. Targalskiego, to prezydent lub premier powinien interweniować w sprawie ustawy JUST u władz amerykańskich, aby te uprzedziły w Polsce kryzys, który w związku z nią wybuchnie.
– Jeżeli rząd nadal będzie udawał, że nic się nie dzieje, to spowoduje to ogromne fale protestów. Dalsze milczenie w sprawie JUST spowoduje katastrofę, którego ofiarą padnie obóz patriotyczny.
Dr Targalski przeanalizował zmiany w rządzie polskim, skomentował wyznaczenie najbliższej wizyty Ministrowi Jackowi Czaputowiczowi z wiceszefem komisji europejskiej Fransem Timmermansem na brukselskim lotnisku:
– Fakt, że Timmermans najpierw nie chciał się spotkać z naszym ministrem, a wreszcie wyznaczył spotkanie na lotnisku, świadczy o poniżeniu Rzeczpospolitej. Pokazuje, że w Polsce wygrała opcja, która uważa, niemiecką groźbę wojny ekonomicznej przeciwko Polsce za bardzo realną, a jej skutki za bardzo dotkliwe.
Zdaniem Jerzego Targalskiego pałac prezydencki przyjął całkowicie błędne założenia taktyczne w negocjacjach z Komisją Europejską:
– Jeżeli zaczynamy od kapitulacji, to nie ma co się dziwić, że przeciwnik kapitulacje przyjmuje i żąda, abyśmy z pozycji „na czworaka” przeszli do pozycji leżącej z twarzą do ziemi. Może taktyka naszego rządu „na przeczekanie” jest jakimś pomysłem, ale prędzej czy później będziemy musieli stawić opór, albo przyjąć politykę unii europejskiej.
Póki co zdaniem Targalskiego w polityce zagranicznej wobec Niemiec weszliśmy na równie pochyłą i będziemy się z niej staczać: – Teraz mamy kapitulantów. Pokazaliśmy, że jesteśmy gotowi zgodzić się na wszystko.
Zdaniem gościa Poranka Wnet gdyby nie było rekonstrukcji rządu, doszłoby do rozłamu wewnątrz PiS. Targalski podkreślił, że ta alternatywa: albo aparat PiS albo ludzie premiera Morawieckiego umieszczani w placówkach skarbu państwa, to nie wybór pomiędzy nieudacznikami a fachowcami. Obie grupy są do niczego niezdolne. – Uważam, że należny otworzyć się na społeczeństwo, na masowe awanse ludzi młodych. Na razie partia nie chce otwierać się na nowych ludzi, a nawet jeśli to robi, to są to kontakty personalne.
Czy Polska ma do czynienia z dyktatem brukselskich degeneratów, alkoholików i metres Gazpromu? Między Niemcami a Polską musi dojść do przesilenia, a jego elementem jest konflikt – uważa gość Poranka.
W Poranku WNET u Krzysztofa Skowrońskiego gościł dr Jerzy Targalski. Zapraszamy do obejrzenia filmu z rozmową. A w niej między innymi o tym, jaki jest udział rosyjskich służb specjalnych w decyzji KE o rozpoczęciu procedury nałożenia sankcji na Polskę. Zdaniem gościa w KE jest utrzymanek Gazpromu, a cały proces przeciwko Polsce sterowany jest przez Niemcy na zasadzie „pan każe, sługa musi”. Celem jest przywrócenie „rządu namiestniczego” PO. Takie osoby jak George Soros są tylko narzędziami. „Bierze się takich zidiociałych lewaków i napuszcza, a … decydują Niemcy”.
Jerzy Targalski sądzi, że Między Niemcami a Polską musi dojść do przesilenia. Elementem przesilenia musi być konflikt, a z nim mamy obecnie do czynienia. Polska powinna teraz podjąć stanowcze działania, w tym przede wszystkim działania propagandowe. „Przegrywa ten, kto się boi, kto się chowa pod stołem i merda ogonem”. Należy zatem zaprzestać kupowania, np. uzbrojenia, od krajów, które głosowały przeciwko Polsce. To Komisja Europejska ma się tłumaczyć przed nami, a nie my przed nią. Polska powinna wystąpić do niej z ultimatum.
Cała sprawa może mieć efekt oczyszczający dla Polski. Każdy kto poprze Brukselę postawi się bowiem poza nawiasem Polski i Polaków. „Zobaczymy ilu w Polsce mamy Polaków”.
Jedni twierdzą, że Katalończycy nie mają prawa do niepodległości, bo są lewakami, inni, że jak Katalonia będzie niepodległa, to Śląsk się odłączy, jakby działalność RAŚ-u była zależna od Katalonii.
Jerzy Targalski
Katalończycy oczywiście są narodem, mają tysiącletnią tradycję, mają własny język. Ten język jest bardzo podobny do tego, jakim mówiono kiedyś na południu Francji – do oksytańskiego. Ma swoją własną literaturę i tradycję.
Przede wszystkim trzeba pamiętać o tym, że Hiszpania została w VIII wieku podbita przez Arabów, a ponieważ rekonkwista trwała tak naprawdę ponad 500 lat, to nie było jednego państwa na tym terenie, a co za tym idzie – zachowały się lokalne, regionalne odrębności. (…)
Zawsze było tak, że lewica popierała dążenia narodowościowe Katalończyków. Stąd Katalończycy są, jak to się mówi, lewicowcami – bo w Katalonii partie lewicowe mają pewną przewagę, ale to nie znaczy, że wszyscy tam głosują na partie lewicowe. Zresztą w sprawie praw do niepodległości to nie ma żadnego znaczenia; stosunek do dążenia do niepodległości nie jest zależny od tego, czy ktoś głosuje na partię z prawicy, czy z lewicy.
Katalończycy otrzymali autonomię po raz pierwszy za czasów republiki, po raz drugi po śmierci Franco i tę autonomię znacznie rozszerzyli. W tej chwili językiem obowiązującym jest tam kataloński, mają własny budżet, własny parlament i rząd regionalny.
Tak naprawdę punktem sporu są dwie kwestie: po pierwsze uznanie Katalończyków za naród, jakim są niewątpliwie, a po drugie – jak zawsze – budżet. Chodzi o to, że Katalonia jest stosunkowo bogatym krajem i daje duży wkład do budżetu Hiszpanii. Katalończycy chcą mieć większą autonomię, taką, jak Baskowie, czyli więcej pieniędzy na swoje wydatki, a mniej do skarbu centralnego. A Hiszpania potrzebuje pieniędzy. I tak naprawdę ograniczenie autonomii katalońskiej dałoby większe dochody do budżetu centralnego.
Przed referendum sondaże wskazywały, że większość Katalończyków jednak popiera unię z Hiszpanią. Po zastosowaniu takich metod, jakie widzieliśmy w Barcelonie: biciu ludzi, terroryzowaniu, co jest niedopuszczalne w naszych czasach, oczywiście większość, gdyby doszło do głosowania, opowiedziałaby się prawdopodobnie za zerwaniem z Hiszpanią. Teraz już tylko chodzi o to, na jakich warunkach dojdzie do kompromisu. Takie jest moim zdaniem tło ostatnich wydarzeń w Hiszpanii. (…)
Należy przypomnieć premierowi Hiszpanii, że oto jego partia, ustami swojego eurodeputowanego Estebana Gonzaleza Ponsa, w parlamencie europejskim, kiedy w grudniu Niemcy szykowały zamach stanu w Polsce, strasznie się martwiła autorytaryzmem w naszym kraju. Bo, jak powiedział Pons, autorytaryzm u nas rośnie, a to jest wynikiem sytuacji wewnętrznej. Tymczasem Polacy chcą jeszcze zlikwidować niezależność sądów.
I ten Pons strasznie płakał nad losem demokracji w Polsce tudzież tych zdegenerowanych, zdemoralizowanych sędziów. Więc ja bym premierowi Rajoyowi przypomniał, na czym polega autorytaryzm i kto tutaj narusza demokrację. Czy Polacy ustawami potępianymi przez jego eurodeputowanego Ponsa, czy on, wyprowadzając masowo na ulice policję, która biła ludzi? (…)
To jest pierwsza sprawa, a druga bardzo ważna, to postępowanie Komisji Europejskiej. Już profesor Legutko zabrał głos na ten temat, ale profesor Legutko jest – jak by to powiedzieć – tak kulturalny i delikatny, że ja nie wiem, czy ci posłowie tam, w Strasburgu, w ogóle zrozumieli aluzję.
Trzeba jasno oskarżyć o sytuację Hiszpanii Komisję Europejską, która tak była zajęta losem kornika drukarza w Polsce, że nie dostrzegała policji bijącej ludzi na ulicach w Hiszpanii. Po prostu należy sprawę Katalonii wykorzystać instrumentalnie – do kontrataku na Komisję Europejską, żeby jej się odechciało wtrącać w polskie sprawy wewnętrzne i do przypomnienia Hiszpanii, że bezkarnie Polski atakować nie można.
Cały artykuł Jerzego Targalskiego pt. „Katalonia a sprawa Polska” znajduje się na s. 7 listopadowego „Kuriera WNET” nr 41/2017, wnet.webbook.pl.
„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.
Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 36 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.
Artykuł Jerzego Targalskiego pt. „Katalonia a sprawa Polska” na s. 7 listopadowego „Kuriera WNET” nr 41/2017, wnet.webbook.pl
Jutro w Poranku Wnet z Jerzym Targalskim podsumujemy wizytę Erdogana w Warszawie, z wicemarszałkiem Senatu prof. Seweryńskim porozmawiamy o reformie nauki a Pawła Rabieja zapytamy o kondycję opozycji.
Gośćmi środowego Poranka Wnet będą:
7:10 Paweł Rabiej – poseł Nowoczesnej, członek Komisji Weryfikacyjnej ds. wyjaśnienia nieprawidłowości przy reprywatyzacji w Warszawie;
7:25 Jan Ledóchowski – kandydat na posła do parlamentu austriackiego z ramienia Nowej Partii Ludowej;
7:35 Witold Tumanowicz – prezes Stowarzyszenia Marsz Niepodległości;
7:50 Piotr Witt – korespondent Radia Wnet;
8:10 prof. Michał Seweryński – wicemarszałek Senatu;
8:30 John-Henry Westen – redaktor naczelny LifeSiteNews.com;
9:10 dr Krzysztof Mazur – prezes Klubu Jagiellońskiego;
9:30 dr Jerzy Targalski – historyk, publicysta związany z „Gazetą Polską”.
Forum RKW proponuje sposób prawnego zwalczania fałszerstw wyborczych i wprowadzenie obywatelskiej kontroli wyborów. Poniżej – wykaz podstawowych nieprawidłowości i propozycje ich wyeliminowania.
Marcin Dybowski, Jerzy Targalski
Zwalczanie fałszerstw i obywatelska kontrola wyborów
Zasadnicze nieprawidłowości w naszym systemie wyborczym i propozycje prawnie skutecznego przeciwdziałania
22 kwietnia 2017 FORUM RKW
I. NADMIERNE UZALEŻNIENIE PRZEBIEGU I KONTROLI WYBORÓW OD STRUKTUR WŁADZY SAMORZĄDOWEJ I POLITYCZNEJ
1. Dowolność w odwoływaniu Przewodniczących Obwodowych Komisji Wyborczych przez wójta/burmistrza bez jakiejkolwiek możliwości odwołania się od tej decyzji lub uzależnienia jej prawomocności od podobnej decyzji Okręgowej Komisji Wyborczej.
Ø Przewodniczący Obw. KW powinien być nieusuwalny przez wójta/burmistrza, odwołanie możliwe tylko przez Okręgową KW, ale musi być ściśle określony tryb (wraz z trybem odwołania się od decyzji) oraz wymienione konkretne powody.
2. Brak jakiejkolwiek kontroli nad przechowywanymi w urzędach gmin/miast pieczęciami Obwodowych Komisji Wyborczych przez cały okres pomiędzy wyborami i w okresie ogłoszenia wyborów.
Ø Pieczęcie muszą być deponowane po wyborach komisyjnie przez Przewodniczących Obwodowych KW i wydawane komisyjnie Obwodowym KW przez Okręgową KW z pominięciem urzędów samorządowych. Pomiędzy wyborami pieczęcie są cały czas w opieczętowanym sejfie Okręgowej KW.
3. Brak społecznej kontroli podczas dystrybucji odebranych z drukarń kart wyborczych, dystrybucja odbywa się wyłącznie w obecności urzędników gmin/miast, dopiero pod koniec karty wydawane są powołanym Obwodowym Komisjom Wyborczym, ale zupełnie nie wiadomo, co się działo z kartami wyborczymi w trakcie ich drukowania, w drodze pomiędzy drukarnią a urzędem, w urzędach przed ich wydaniem członkom Obwodowej KW.
Ø Druk kart wyborczych wyłącznie przez drukarnię z monitoringiem, z dostępem on-line obejmującym produkcję kart, ich magazynowanie (w tej samej hali), wydawanie kart wyborczych wyłącznie według kolejności ich produkcji i komisyjnie, z obowiązkową obecnością co najmniej 3 członków danej Obw. KW, w tym Przewodniczącego Obw. KW, z możliwością uczestniczenia w tym procesie mężów zaufania lub przedstawicieli Komitetów Wyborczych. Przeliczanie kart zaraz po ich wydrukowaniu i na każdym etapie, jeśli są one przekazywane komukolwiek podczas dalszego procesu organizacji wyborów.
4. Nieprawidłowości systemu „losowania” członków Obw. KW; pozostawienie tej procedury w rękach urzędników.
Ø Losowanie jedynie w obecności i pod nadzorem urzędników, ale przekazane w ręce przybyłych na spotkanie kandydatów na członków Obw. KW, którzy spośród siebie wyłaniają komisję skrutacyjną. Tryb losowania opisany wyraźnie w ordynacji – losy wybierane z pojemnika w takiej procedurze, by osoba ciągnąca „los” nie miała możliwości wglądu do wymieszanych losów.
5. Brak realnej społecznej weryfikacji procesu tworzenia list wyborców, nie ma odpowiedniego czasu na realną weryfikację wydrukowanej listy wyborców wydanej w ostatniej chwili Obw. KW, przy jednoczesnym braku procedury odwoławczej w przypadku sfalsyfikowanej lub zawierającej błędy listy wyborców.
Ø Wgląd w procedurę tworzenia obwodowej listy wyborczej na każdym etapie. Listy wyborców wydane członkom Obw. KW najpóźniej na 7 dni przed wyborami, a listy uzupełniające najpóźniej 2 dni przed wyborami. Konieczność nadzoru Komitetów Wyborczych nad funkcjonującą centralną państwową bazą danych Źródło. Konieczny jest także sejmowy nadzór nad procedurą wytwarzania w okresie wyborów dokumentów dla służb specjalnych (chodzi o to, by nie było nagłego ilościowego przyrostu wydawanych dokumentów, które przecież będą posiadały wszelkie cechy zewnętrzne, umożliwiające oddawanie głosów).
6. Brak realnej społecznej kontroli nad systemem zliczania od dołu ku górze cząstkowych wyników wyborów, odbywa się to na terenie budynków podległych władzom samorządowym lub politycznym, zliczanie trwa wiele dni i im wyżej, tym mniejsza jest kontrola społeczna. Im wyżej usytuowane, tym bardziej hermetyczne jest ciało podliczające zbiorcze głosy. Państwowa Komisja Wyborcza (PKW) w ogóle nie dopuszcza do siebie „obcych”, np. mężów zaufania, przed dniem wyborów. Na czas wyborów do składu PKW Komitety Wyborcze nie mają możliwości delegowania kogoś do pracy w PKW:
a. Państwowa Komisja Wyborcza mieści się na terenie budynków podległych Kancelarii Prezydenta, w której (drzwi w drzwi) pracują urzędnicy kancelarii prezydenckiej (konflikt ewidentny – bezpośredni, gdy chodzi o wybory prezydenckie, pośredni, gdy mamy inne wybory, jeśli za kandydatami w danych wyborach stoi ta sama partia, która stała za wyborem prezydenta). Urzędnicy kancelarii prezydenckiej mają bezpośredni i stały dostęp do zwykłych pracowników, a także i sędziów PKW w centralnej siedzibie PKW;
b. Pozostałe pomieszczenia szczebla niższego analogicznie znajdują się na terenie urzędów ściśle zainteresowanych w „odpowiednim” przebiegu wyborów.
Ø Natychmiastowe przeprowadzenie całej instytucji KBW i PKW do osobnego, suwerennego i jej własnego budynku jako instytucji konstytucyjnej i centralnej, która od dawien dawna powinna mieć własny budynek (gdyby rzeczywiście chodziło kiedykolwiek wcześniej o prawidłowość wyborów).
Ø Skład Okręgowych Komisji Wyborczych wyłaniany odpowiednio wcześniej, ale analogicznie do procedury społecznych Obw. KW, przy czym w składzie Okręgowych KW – jak dotychczas – mają znajdować się sędziowie wskazywani przez państwo. Strona społeczna (kandydaci skierowani przez Komitety Wyborcze) ma prawo weta wobec sędziów kierowanych do wspólnej pracy w Okręgowej KW (dotychczas kierowani do tej pracy sędziowie częstokroć byli wykolejeńcami i osobami, na które władze miały swoje „haki”).
Ø Stowarzyszenia, a nie tylko Komitety Wyborcze mają prawo kierowania obywateli do pracy w komisjach wyborczych każdego szczebla (rozwiązanie prawne podobne, jak podczas referendum).
Ø Kilkudniowe obliczanie wyników w wyższych ogniwach piramidy zliczającej wymaga rotacyjnej obecności wielu mężów zaufania i członków Okręgowych lub wyższych KW (jeden mąż zaufania lub członek Okręgowej lub wyższej KW – przedstawiciel strony społecznej – po pierwszym dniu pracy będzie już zmęczony i niczego nie przypilnuje, musi mieć zmiennika).
II. NIEPRAWIDŁOWOŚCI NA POZIOMIE CENTRALNYM SYSTEMU WYBORCZEGO
1. Decyzje Państwowej Komisji Wyborczej nie podlegają jakiemukolwiek zaskarżeniu (na przykład przed Sądem Najwyższym) – niemożność zaskarżenia przez jakikolwiek komitet wyborczy czy jakąkolwiek instytucję czy grupę społeczną postanowień PKW. Niemożność zaskarżenia uchwał PKW, a szczególnie bardzo ważnej uchwały „Wytycznych dla Obw. KW” precyzującej postępowanie Obw. KW (jej wybór, ukonstytuowanie, kompetencje, procedury przed dniem wyborów, w dniu wyborów i po wyborach).
Ø Decyzje PKW i KBW, a szczególnie uchwała o nazwie „Wytyczne dla Obw. KW…” muszą być zaskarżalne – w trybie wyborczym, najlepiej do Trybunału Konstytucyjnego (jeśli nie do TK, to do Sądu Najwyższego).
2. Nie wiadomo, na jakiej podstawie prawnej tworzone są listy wyborców w sytuacji, gdy zarówno PKW, jak i MSWiA wyraźnie oświadczyły w 2015 roku, że państwowa/centralna baza danych, tzw. Źródło – ze względu na masowo występujące błędy – NIE MOŻE być podstawą do tworzenia list wyborczych, a dane osobowe/meldunkowe przechowywane w komputerach gminnych nie mają podstawy prawnej, gdyż takową ma jedynie centralna baza danych, tzw. Źródło. Jeśli gminy nie mogą tworzyć legalnych list wyborców na podstawie nieaktualizowanych i prawnie nie mających umocowania własnych baz danych, to oznacza, że wąska grupa osób mających dostęp do centralnej bazy danych, osób całkowicie zależnych od państwa, może w sposób dowolny i przez nikogo niekontrolowany tworzyć listy wyborców z klawiatury systemu komputerowego i oprogramowania komputerowego zależnego od aktualnie sprawujących władzę koterii.
Ø Społecznej kontroli należy poddać procedury tworzenia list wyborczych w centralnej bazie Źródło i w urzędach gminnych, które do tych instytucji delegują mężów zaufania na czas wyborów. Zgłaszane nieprawidłowości rozpatrywane są w trybie wyborczym.
3. Nieprawidłowości w tworzeniu zagranicznych sieci Obw. KW dla Polonii. Proces ten jest całkowicie dowolny i nie podlega kontroli ani zaskarżeniu (np. przez Senat RP, który mógłby mieć taka prerogatywę z racji swej opieki nad Polonią).
Ø Przekazać prerogatywy tworzenia sieci zagranicznych Obw. KW kontroli społecznej, a więc Komitetom Wyborczym i Senatowi RP, które wyznaczą na czas wyborów tę sieć. MSZ będzie narzędziem wykonawczym (a nie organem decyzyjnym).
4. Nieprawidłowości związane z wprowadzeniem systemu komputerowego zliczania głosów, związane z:
a. Samym szwankującym systemem komputerowym, nad którym nie ma społecznej kontroli podczas jego tworzenia, podczas jego testów i funkcjonowania w dniu wyborów i w dniach następnych (nadzór sędziów z OKW lub PKW jest fikcyjny lub wątpliwy);
b. Tworzeniem tylko elektronicznej wersji protokołu, a nie papierowej i ręcznie wypełnionej w obecności wszystkich członków komisji wersji protokołu z wynikami głosowania w Obw. KW.
– Sugerowanie w materiałach szkoleniowych PKW dla członków Obw. KW, by jedynym protokołem był protokół tworzony komputerowo i by nie było protokołu ręcznie sporządzonego przez członków Obw. KW, podpisanego na każdej stronie przez wszystkich członków Obw. KW (z zaleceniem, by protokół elektroniczny podpisywać tylko na ostatniej stronie, gdy konkretne wyniki cząstkowe są na pozostałych stronach!).
– Ograniczenie kontroli społecznej oraz pozostałych członków Obw. KW nad procesem tworzenia elektronicznego protokołu poprzez przeniesienie tego procesu do innych pomieszczeń niż to, w którym procedują wszyscy członkowie Obw. KW, co powoduje, że protokoły tworzone są już nielegalnie w obecności dwóch osób, w tym informatyka gminnego, a pozostali członkowie Obw. KW dowiadują się od nich o ostatecznym wyniku, „zaakceptowanym” przez system informatyczny PKW.
– W roku 2014, przy całkowicie wadliwym systemie komputerowym, zliczanie głosów w Obw. KW trwało wiele dni. W związku z tym ostatecznie wynik samorządowych wyborów, czyli dotyczących władz w gminie, wklepywany do komputera gminnego i przesyłany do centrali PKW, odbywał się bez obecności wszystkich pozostałych członków Obw. KW, a przez to pozostawał poza wszelką kontrolą społeczną, za to pod kontrolą gminnego informatyka i przewodniczącego Obw. KW zależnego od wójta/burmistrza. Do dziś w woj. mazowieckim nie wiadomo (mimo istnienia ówczesnego systemu komputerowego), na podstawie jakich wyników cząstkowych wybrane są władze samorządowe w tym województwie.
c. Tworzenie systemów komputerowych, które będąc podpięte centralnie do PKW, zawierają procedurę ostatecznej akceptacji protokołu przez PKW – wydruk protokołu nastąpi dopiero w chwili, gdy na to wyrazi zgodę centrala.
Ø W ordynacji wyborczej, prawodawstwie dotyczącym wyborów, jak też we wszelkiej dokumentacji wytwarzanej przez PKW i KBW – wszędzie, gdzie jest mowa o protokole wyborczym podsumowującym wyniki wyborów – musi być wyraźnie wskazane, że jedynym prawnie obowiązującym i ważnym jest protokół ręcznie sporządzony przez członków komisji. „Komputerowiec z gminy” może jedynie przepisać samodzielnie (ponosząc za to karną odpowiedzialność) dane z protokołu ręcznego, a to, co przepisze, wraz ze skanami protokołu ręcznego publikuje na swych stronach BiP lokalna gmina, biorąc za to karną odpowiedzialność (jest to kolejne, dodatkowe i równoległe zabezpieczenie danych, które jednak nie jest podstawą do ogłoszenia wyniku wyborów). Każdy członek i mąż zaufania Obw.KW i Okręgowej KW ma nieograniczone prawo dokonywania kopii (na wszelkich możliwych nośnikach) ręcznie wytworzonych i zatwierdzonych protokołów oraz ich publikacji.
5. Nieprawidłowości związane z głosowaniem korespondencyjnym:
a. Przetrzymywanie tak oddanych głosów nawet do siedmiu dni na terenie gminy poza wszelką kontrolą społeczną i poza kontrolą Obw. KW, a jedynie pod kontrolą urzędników.
b. Brak jakiejkolwiek kontroli ze strony społecznej lub członków Obw. KW nad tym, czy rzeczywiście i ilu obywateli wyraziło chęć głosowania korespondencyjnego – urzędnik może wygenerować dowolną liczbę „chętnych”, którzy niby się do niego przed dniem wyborów zgłosili, niby wyrażając chęć oddania głosów korespondencyjnie.
c. Nieprawidłowości w zliczaniu głosów korespondencyjnych, które dostarczane są do lokalu wyborczego:
– brak jakiejkolwiek kontroli nad tym, czy te głosy, które zostały złożone w urzędzie lub na poczcie, są tymi samymi, które dotarły do lokalu;
– systemowy zakaz osobnego zapisania wyniku głosów korespondencyjnie oddanych, które zawierałby w końcowym protokole informację o wyniku z głosów korespondencyjnych, a na przykład mogłoby z zapisu wynikać, iż „dziwnym trafem” wszystkie dostarczone głosy korespondencyjne oddane były na tego samego kandydata.
Ø Wprowadzić zakaz oddawania głosów korespondencyjnie, zarówno ze względu na to, że takie głosowanie łamie jeden z konstytucyjnie określonych i gwarantowanych przymiotów wyborów (głos MUSI być, zgodnie z konstytucją, oddany bezpośrednio) jak też ze względu na to, że głosowanie korespondencyjnie wprowadzone jest zawsze po to, by fałszować wybory (a już szczególnie jest to możliwe przy obecnych rozwiązaniach wprowadzonych przez poprzednią ekipę rządową).
6. Nieprawidłowości ipso facto związane z procedurami narzucanymi Obw. KW przez PKW:
a. Brak jasnych wytycznych, które procedury muszą być zachowane bezwzględnie pod klauzulą sine qua non unieważnienia wyborów w danej Obw. KW (np. uregulowanie kwestii przeliczania kart wyborczych przed i w dniu wyborów, późniejszego ich przechowywania już jako ostemplowanych kart wyborczych w lokalu wyborczym, a nie na zapleczu lub w urzędzie gminnym, z którego są podczas wyborów dowożone, procedury podliczania głosów, utworzenia i wywieszenia ręcznego protokołu utworzonego i podpisanego na każdej stronie przez wszystkich członków Obw. KW; protokół komputerowy musi być wobec ręcznego protokołu wtórny i może być wklepany przez informatyka gminnego w innym czasie i na jego odpowiedzialność, w dodatku wyłącznie jako działanie pomocnicze).
b. Sugerowanie, by członkowie Obw. KW nie pracowali w pełnym składzie, tylko by dzielili się na grupki, co daje możliwość na wiele godzin opanowania Obw.KW przez trzyosobową koterię zwolenników jakiegoś kandydata lub partii.
c. Niejasności związane z procedurami, jakie muszą być natychmiast wdrożone, gdy nieprawidłowości są zgłaszane policji lub sędziom OKW. Zazwyczaj są one lekceważone lub pomijane, a policja lekceważąco podchodzi do takich zawiadomień, niezależnie od tego, czy są one zgłaszane przez członków Obw. KW, czy głosujących obywateli; tymczasem dotyczy to przecież przestępstw ściganych z mocy prawa.
Ø Powyższe nieprawidłowości już logicznie zawierają przy okazji omówienia rozwiązania poprzez zakaz takich działań lub nakaz działania (choć mamy też więcej regulujących propozycji), ale, co jest jeszcze ważniejsze, chodzi tu o to, by rozwiązania (zakazy i nakazy) były wpisane wyraźnie w ordynację wyborczą lub wymienione wprost w uchwałach PKW i KBW, tak by niezachowanie tych zasad automatycznie wymuszało zastosowanie procedur naprawczych lub unieważniało wybory w danym Obw. KW, która nie stosowałaby się do wyznaczonych zasad – dziś podlega to dowolnej interpretacji i umożliwia fałszerstwa.
7. Nieprawidłowości w posługiwaniu się dokumentacją upoważniającą do oddania głosu w danej Obw. KW:
a. Wprowadzenie nieścisłego określenia „zamieszkiwania” na terenie danej Obw. KW w miejsce prawnie precyzyjnego i rodzącego jasne konsekwencje „zameldowania”.
Ø Przywrócenie „zameldowania” jako terminu określającego prawo do oddania głosu. Ci, którzy chcą głosować, a nie mają zameldowania, powinni się o zameldowanie postarać, nawet jeśli to zameldowanie miałoby być tymczasowe – tylko w ten sposób można skontrolować proces wyborczy poprzez sprawdzenie, czy PESEL wyborcy nie dubluje się w dwóch różnych Obw. KW. Jeśli ktoś nie głosuje w miejscu zameldowania, powinien posiadać zaświadczenie o prawie do głosowania w innym miejscu niż miejsce zameldowania – to wystarczy; inne rozwiązania sprzyjają fałszerstwom.
b. Zezwolenie na oddawanie głosu na podstawie takich dokumentów i zaświadczeń, które umożliwiają wielokrotne oddawanie głosu w różnych Obw. KW:
– Na tzw. zaświadczenie o prawie do głosowania w innym miejscu – otóż nastąpiło zniesienie dawnej i obowiązkowej dla Przewodniczącego Obw. KW procedury telefonicznego skontrolowania, czy rzeczywiście takowe zaświadczenie zostało wydane i czy obywatel w związku z tym został w swej gminie wykreślony z listy wyborców. W dalszym ciągu też nie obowiązuje na terenie całego kraju jednolity wzór takiego zaświadczenia, czy też rejestru takich wydanych zaświadczeń, co umożliwia dowolne powielanie takiego zaświadczenia i oddawanie takiej ilości głosów przez taką osobę, która wynika w dniu wyborów jedynie z jej mobilności i woli dotarcia do Obw. KW.
Ø Przywrócenie konieczności skontrolowania przez Przewodniczącego Obw. KW, czy zaświadczenie jest prawidłowo wystawione i czy nie było już wykorzystane.
– Możliwość głosowania – poza głosem oddanym na dowód osobisty – dodatkowego głosu w dowolnym miejscu w Polsce na paszport. Wystarczy oświadczyć, że jest się osobą pracującą w obcym kraju i przedstawić jakikolwiek (przez nikogo nie weryfikowany), byle w obcym języku napisany papier, który zgodnie z wyraźnym stwierdzeniem PKW, dotyczącym tej konkretnej kwestii, w ogóle NIE MUSI być przetłumaczony na język polski. „Dokumentu” tego obywatel NIE MUSI pozostawić w Obw. KW, co też odbywa się zgodnie z wyraźnymi wytycznymi PKW w tym względzie.
– Możliwość wielokrotnego głosowania na nowy dowód osobisty, który NIE ZAWIERA danych meldunkowych obywatela ani wzoru jego podpisu, co nie pozwala określić, czy rzeczywiście „zamieszkuje” dany obszar Obw. KW. Zarówno na szkoleniach dla członków Obw. KW prowadzonych centralnie przez Okręgowe Komisje Wyborcze, jak i w wytycznych PKW podawana była informacja, iż takim poświadczeniem zamieszkiwania może być kwit z pralni z danego terenu. I Obw. KW ma obowiązek dopisania takiej osoby do listy wyborców danego obwodu.
– Zupełnie nowym sposobem na fałszowanie wyborów okazało się w II turze wyborów na prezydenta RP wprowadzenie na listy wyborców olbrzymiej liczby tzw. bezdomnych „meldowanych” pod adresem danej Obw. KW. Odbyło się to bez wskazania jakichkolwiek podstaw prawnych, o które natychmiast wystąpiliśmy do PKW. Tego, czy ktoś przychodzący z nowym dowodem, który nie zawiera danych meldunkowych, rzeczywiście jest „tutejszym” bezdomnym, nie sposób skontrolować.
Ø Likwidacja wyżej wymienionych „uprawnień” i korekta nieprawidłowości – nie wymaga wyjaśnień, likwidacja wprost w przepisach i uchwałach PKW.
Na koniec:
Ø Należy w polskim kodeksie karnym uregulować kwestię odpowiedzialności karnej za fałszowanie wyborów. Jeśli demokracja – a w szczególności akt oddania głosu w wyborach – jest „źrenicą oka” takiego systemu, to przestępstwa wyborcze nie mogą być traktowane tak pobłażliwie jak dotychczas, ale muszą się wiązać co najmniej z pozbawieniem takich osobników praw obywatelskich i karą ciężkiego więzienia.
To tylko niewielka, uporządkowana część z nieprawidłowości, jakie dzieją się od dziesięcioleci podczas wyborów w naszym kraju.
Obecną zmianę polityczną i większość sejmową mamy tylko dzięki śmiałej i zakrojonej na cały kraj akcji obywatelskiej wolontariatu Ruchu Kontroli Wyborów, który to ruch dziś działa jako Stowarzyszenie RKW – Ruch Kontroli Wyborów – Ruch Kontroli Władzy.
Wszyscy powinniśmy być tym wolontariuszom wdzięczni, że wiele z przygotowanych mechanizmów fałszowania wyborów, umożliwionych poprzez nieprecyzyjne wytyczne i regulacje, NIE ZOSTAŁO W PEŁNI WYKORZYSTANYCH!
Ze zaktualizowaną 19.06.2017 r. wersją propozycji zmian w polskim systemie wyborczym można się zapoznać na stronie internetowej Stowarzyszenia RKW
Propozycje przedstawione przez Marcina Dybowskiego i Jerzego Targalskiego w imieniu Forum RKW – „Zwalczanie fałszerstw i obywatelska kontrola wyborów” – znajdują się na s. 6 październikowego „Kuriera Wnet” nr 40/2017, wnet.webbook.pl.
„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.
Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 36 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.
Propozycje przedstawione przez Marcina Dybowskiego i Jerzego Targalskiego w imieniu Forum RKW – „Zwalczanie fałszerstw i obywatelska kontrola wyborów” na s. 6 październikowego „Kuriera Wnet” nr 40/2017, wnet.webbook.pl