Redaktor naczelny tygodnika „Najwyższy Czas” o wyroku nakazującym ujawnienie akt śledztwa ws. mordu w Jedwabnem i kulisach postępowania.
Dr Tomasz Sommer mówi o manipulacjach podczas śledztwa ws. mordu w Jedwabnem, które opisał w książce „Jedwabne. Historia prawdziwa”. Komentuje też wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego, który nakazał Instytutowi Pamięci Narodowej udostępnienie akt śledztwa w trybie informacji publicznej.
.@1972tomek w #PopołudnieWNET: Skoro to jest informacja publiczna, to właśnie w trybie dostępu do informacji publicznej można się zgłaszać do organu, które ją posiada – czyli do IPN-u. #RadioWNET
Gość „Popołudnia WNET” wskazuje, że śledztwo ws. zbrodni formalnie nie zostało zamknięte, jednak w jego ramach nie odbywają się żadne czynności. Jak dodaje:
Nie dziwię się, że prokurator nie chciał ujawniać wszystkich tych kompromitujących rzeczy, jakie działy się w trakcie śledztwa.
Zdaniem dr Sommera postępowanie odbywało się pod kuratelą naczelnego rabina Polski Michaela Schudricha. Stało się tak bez żadnych podstaw prawnych.
Pierwotnie istniała wola dokończenia prac ekshumacyjnych. Potem rabin Schudrich nakazał je wstrzymać, powołując się na nieformalne ustalenia z Lechem Kaczyńskim.
Jak mówi redaktor Sommer, informacje o działaniach innych rabinów podczas ekshumacji są zadziwiające.
Mamy zdjęcia, na których widać, jak ci rabini sobie kopią.
Jak to się dzieje, że gmina żydowska ma możliwość zmobilizować kardynała? Czemu drżą przed nią różne instytucje? Dr Ewa Kurek o książce „Powrót do Jedwabnego” i próbie zablokowania jej promocji.
Dr Ewa Kurek mówi o problemach z promocją książki „Powrót do Jedwabnego”. W czterech miejscach właściciele lokali mówili, że nie mogą tego zrobić. W jednym przypadku była to decyzja kardynała Nycza. Ostatecznie sytuację uratował Witold Gadowski. Stwierdza, że trzeba podziękować gminie żydowskiej, że zrobiła taką aferę, bo przyciągnęło to wiele osób. Zamiast stu-dwustu osób na spotkanie przyszło ponad tysiąc osób. Ludzie aż stali na ulicach.
Jak to się dzieje, że gmina żydowska ma możliwość zmobilizować kardynała? Jak to jest, że inne instytucje drżą przed gminą żydowską w Warszawie? Można zadać pytanie: Kto tu rządzi?.
Mówi, że blokującymi spotkanie kieruje strach przed tym, iż konstrukcja zbudowana wokół Jedwabnego się rozpadnie. Badaczka odnosi się do umorzenia postępowania przeciwko Janowi Tomaszowi Grossowi. Nie dopatrzono się w jego pracach zniesławienia narodu polskiego. Stwierdza, że „sądy dla mnie nie są żadnym miernikiem w ocenie historii. Mam nadzieję, że sądy odczepią się w końcu od historyków”.
Nie możemy wartościować ludzi ze względu na narodowość, gdyż są porządni Żydzi, którzy z nami współpracują i którym też zależy na prawdzie.
Odnosi się do wypowiedzi jednego z uczestników spotkania, pochodzenia żydowskiego. Pan Remigiusz zgodził się z tym, co o Jedwabnym mówi nasza rozmówczyni. Rabin Michael Schudrich zaczyna się bać, jak mówi nasza rozmówczyni. On bowiem odpowiada za wstrzymanie ekshumacji, choć teraz zasłania się decyzją ówczesnego ministra sprawiedliwości, Lecha Kaczyńskiego. Dr Kurek podkreśla, że ekshumacja wcale nie byłaby wtedy sprzeczna z prawem judaistycznym.
Dr Ewa Kurek o potrzebie nowych badań w sprawie mordu w Jedwabnem, starej ideologii nowej lewicy, pozytywach bycia za Żelazną Kurtyną i o obronie dobrego imienia Polski za granicą.
Badaczka stosunków polsko-żydowskich mówi o zbrodni w Jedwabnem. Sądzi, że prawda się obroni i nie zostanie ostatecznie zadany kłam przeciwko polskiej historii. Przedstawia treść swojej książki dotyczącej mordu w Jedwabnym.
Musimy wiedzieć, czy tam rzeczywiście 1600 osób zostało zamordowanych, czy 16. To jest baza, na podstawie której można odtworzyć, co się rzeczywiście zdarzyło.
Podkreśla potrzebę przeprowadzenia ekshumacji pomordowanych [którą w 2001 r. wstrzymał ówczesny minister sprawiedliwości Lech Kaczyński ze względu na żydowskie przepisy religijne -przyp. red.], aby ustalić, ile ofiar było naprawdę. Inaczej ludzie tacy jak socjolog Jan Tomasz Gross będą mogli „wypisywać głupoty”, twierdząc, że w jednej stodole zmieściło się 1600 osób (co dawałoby, jak podkreśla dr Kurek, 12 osób na metr kwadratowy). [Według ustaleń IPN w Jedwabnem zostało zamordowanych ponad 300 osób-przyp. red.] Dodaje, że jeśli nie pozwoli się historykom na swobodne badania nad Holocaustem, to będzie trwać przesuwanie Polaków z kategorii ofiar II wś. do kategorii sprawców.
Dr Ewa Kurek mówi o ideologii gender, która wkroczyła do społeczeństw zachodnich. Określa ja jako neobolszewizm.
Redaktor Wildstein powiedział, że to jest bunt nowych prądów, to nie jest bunt, to jest propagowanie starych idei w nowym opakowaniu.
Odnosząc się do wywiadu Bronisława Wildsteina dla Radia WNET, polemizuje z przedmówcą, stwierdzając, że gender to nie są nowe prądy, ale powrót do tego, co było głoszone już stulecie temu. Wtedy komunizm szerzono siłą, a teraz robi się to miękkimi metodami. Zwraca uwagę na pisma polskiego komunisty żydowskiego pochodzenia Maksymiliana Horwitza, który wymieniał trzy cele komunizmu: zniszczenie państwa narodowego, Kościoła i rodziny. Rezultatem miałoby być „zbudowanie nowego człowieka”.
Nasza rozmówczyni odnosi się do słów lidera hiszpańskiej partii Podemos, który stwierdził, że upadek muru berlińskiego był smutnym wydarzeniem. Stwierdza, że to przewrotne myślenie, ale przyznaje, iż pozostawanie Polski za Żelazną Kurtyną miało pewne plusy.
Być może Opatrzność dała nam 50 lat komunizmu, żebyśmy się uodpornili na to wszystko.
Polacy w przeciwieństwie do mieszkańców Zachodu doświadczyli, czym jest komunizm, a lewicowa rewolucja kulturalna przyszła do Polski 20 lat później niż na Zachodzie.
Dr Kurek mówi także o konferencji „Polska hekatomba i walka z polonofobią. Jak skutecznie bronić polskiej pamięci”. Chwali się, że jako pierwsza napisała o tym, co się działo z Polakami w ZSRR w latach 1936-37, w książce „Ucieczka z zesłania”, wydanej za granicą w 1985 r. i podziemnie wznawiana w latach 1986-1989 r.
Dr Ewa Kurek o zaniedbaniach III RP w kwestii polityki historycznej oraz konferencji „Polska hekatomba i walka z polonofobią”. „Źródła mówią same za siebie i bronią nas absolutnie” – zaznacza.
Głównym tematem konferencji „Polska hekatomba i walka z polonofobią” było szukanie odpowiedzi jak to odkłamać, jak zastąpić mit prawdą historyczną i pokazać polską perspektywę z czasów II wojny światowej. Jak mówi gość „Popołudnia WNET”: Trzeba jedynie tłumaczyć istniejące opracowania, badać kolejne tematy i poprzestać na dawaniu pieniędzy ludziom, którzy szkalują Polskę.
Musimy nadrabiać lata komunizmu i 30 lat zaniedbań RP, które serwowała nam pedagogika wstydu. Mamy całą masę książek i opracowań, na podstawie których powinniśmy tłumaczyć i pokazywać światu prawdę – twierdzi rozmówca Łukasza Jankowskiego.
Co świat wie o Zamojszczyźnie? – pyta. „Nic nie wie, więc tu niestety Ministerstwo Kultury i nasze podatkowe pieniądze idą w złym kierunku. Takich autorów, historyków, jakim jestem, jest mnóstwo. Zamiast dawać pieniądze Engelkingowi i Grabowskiemu, trzeba tłumaczyć dorobek historyków polskich” – dodaje.
Premier Mateusz Morawiecki jako jedyny mówi normalnie. Reszta polityków boi się nie wiadomo czego. Nie mamy powodów bać się kogokolwiek ani Żydów, ani innych narodowości. Prawda jest po naszej stronie – zaznacza.
Mój film o dzieciach żydowskich pt. „Kto ratuje jedno życie” trwa 53 minuty. To Żydzi mówią, że trzeba pamiętać o tym, że Polacy byli jedynym narodem w Europie, który za ratowanie Żydów płacił śmiercią. To jest ta prawda, która nas broni. Są jednak jakieś siły w naszej telewizji i w naszym rządzie, które zabraniają mówić Żydom o Polakach, jak byli ratowani i w jakich warunkach to się odbywało. Żydzi są ludźmi, którzy chcą prawdy – mówi gość „Popołudnia WNET”.
Historycy mają nad sobą nadzór właśnie ministra Zbigniewa Ziobry. Żadne badania historyczne nie mogą być przeprowadzone, jeśli nie zezwoli na nie minister. Nie pozwala on między innymi na ekshumację w Jedwabnem. Ponad 80 tys. Polaków walczy o prawo do badań historycznych w tym miasteczku. Bez skutku. Jak podkreśla rozmówca: Okrągłe słowa polityków mają się nijak do rzeczywistości historycznej. Historycy to jeden z najbardziej prześladowanych zawodów w Polsce.
Jak dodaje: Paranoją jest to, że za nasze polskie podatkowe pieniądze, ludzie szkalują nas na świecie. Politycy obudźcie się! Źródła mówią same za siebie i bronią nas absolutnie.
Dzisiaj mija 78 rocznica mordu w Jedwabnem, w którym grupa ok. 40-50 polskich mieszkańców wsi zamordowała co najmniej 340 Żydów.
Dokładny przebieg wydarzeń z 10 lipca 1941 r., liczba ofiar i sprawców oraz motywacja tych ostatnich pozostaje kwestią sporną. Nieustalona do końca pozostaje rola obecnych na miejscu wydarzenia Niemców.
Badania wskazują, że w pierwszym okresie powodem mordów na Żydach była chęć odwetu za krzywdy – zarówno te rzeczywiste, jak i urojone – jakich polska społeczność doznała ze strony Żydów w okresie okupacji sowieckiej. W następnej kolejności pogromy były inspirowane przez stronę niemiecką. Jednocześnie w obu przypadkach do ekscesów przeciwko Żydom przyłączały się elementy kryminalne, dla których była to głównie okazja do rabunku, grabieży, a nawet załatwienia porachunków, nierzadko jeszcze sprzed wojny.
Tak mówiła Anna Pyżewska z białostockiego Instytutu Pamięci Narodowej w rozmowie z PAP, przytoczonej przez serwis polskieradio24. Zgodnie z rozkazem szefa RSHA (Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy) pogromy Żydów miały być dokonywane rękami miejscowej ludności.
Żydów najpierw zgromadzono na miejskim rynku. Grupę mężczyzn ok. 40-50 zmuszono do rozbicia pomnika Lenina, który stał poza rynkiem na skwerku. Fragment rozbitego popiersia kazano im zanieść na rynek, a następnie do stodoły. Mężczyźni ci zostali następni w nie ustalonych okolicznościach zabici, a ich ciała wrzucono do grobu wykopanego wewnątrz stodoły razem z częściami rozbitego pomnika. Może to wskazywać na to, że sprawcy postrzegali swoją akcję jako zemstę za postawę Żydów w czasie okupacji sowieckiej. Następnie (jak podaje IPN w swoich ustaleniach) grupę co najmniej 300 osób, kobiet i mężczyzn w różnym wieku, po zamknięciu w stodole, spalono żywcem.
W ramach śledztwa prowadzonego przez IPN nie doszło do pełnej ekshumacji ofiar, ale nawet to, co zrobiono, pozwala potwierdzić to, co wiemy ze źródeł pisanych.
Tak w wywiadzie dla Muzeum Historii Polski wypowiadał się Krzysztof Persak z IPN. Po wojnie w procesie z 1949 r. skazano na surowe kary 12 z 22 oskarżonych. Sąd Okręgowy w Łomży oparł się na założeniu, że Żydów w Jedwabnem zamordowali Niemcy, a miejscową ludność do współudziału zmuszono przemocą. W 2001 r. IPN rozpoczął śledztwo, którego najważniejszym elementem miała być ekshumacja ciał zamordowanych. Jednak decyzją ówczesnego ministra sprawiedliwości Lecha Kaczyńskiego ekshumacje przerwano, honorując prośbę strony żydowskiej, która podnosiła argumenty natury religijnej. 30 czerwca 2003 roku śledztwo Instytutu Pamięci Narodowej w tej sprawie zostało umorzone.