Janusz Waś o tym, dlaczego oczyszczalnia Czajka zrzuca ścieki do Wisły przy okazji opadów deszczu.
Janusz Waś powraca do tematu warszawskiej oczyszczalni ścieków. Przypomina, że już 10 lat temu oceniając wraz z zespołem projekt oczyszczalni Czajka alarmował, że w jej przepustowości nie uwzględniono wód deszczowych. W rezultacie
Co pada deszcz w Warszawie, to w sposób niekontrolowanych jest zrzucana do Wisły mieszanina opadów i ścieków.
Odbywa się to z 16 kolektorów. Sprawą tą, jak mówi, zajęły się Wody Polskie. Zarzuca, że kobieta, która mówiła w imieniu oczyszczalni „ewidentnie kłamie” mówiąc, że do Wisły jest zrzucana wyłącznie deszczówka bez ścieków. Nie da się ich bowiem rozdzielić.
Jak można ludziom wciskać taką ciemnotę? Czy oni mają nas wszystkich za idiotów?
Inżynier odnosi się do podnoszonego argumentu, że Czajka była projektowana już w 2005 r. Podkreśla, że na projekty weryfikuje się w przy procesie ich realizacji, tak, że mogą zajść w nich duże zmiany zanim zostaną wdrożone w życie
– Bardzo dobrze, że weszło CBA, tylko szukają nie tego, co trzeba, a przedmiot poszukiwań jest olbrzymi. To cała oczyszczalnia […] – dodaje Janusz Waś.
Inżynier Janusz Waś komentuje wkroczenie CBA do stołecznego ratusza i Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji, które ma związek z awarią oczyszczalni „Czajka”:
Ostrzegałem, że według mnie cała „Czajka” jest skokiem na kasę. Teraz będą odbywały się mniejsze skoki na kasę przy naprawie chłamu, który został nam zafundowany.
Nadmienia, że w oficjalnym komunikacie MPWiK wodociągi podsumowują koszty naprawy rurociągu na poziomie 23 mln złotych, które uważa za mocno przesadzoną kwotę:
Rurociąg to dwie rury stalowe po 100 metrów każda. Razem 200 metrów rury. Jeśli 23 miliony podzielimy przez 200 metrów, to otrzymujemy 115 tysięcy za metr sześcienny zwykłej stalowej rury [….] Nie jest to instalacja promu kosmicznego, tylko normalna robota instalacyjna […] Jeśli nawet metr sześcienny takiej rury kosztuje 10 tysięcy zł, robota drugie 10 tysięcy, przy czym oczywiście grubo przesadzam, to mamy 20 tysięcy za metr, a nie 115 tysięcy.
Następnie inżynier tłumaczy proces naprawy, który nie jest ani nadzwyczajnie skomplikowany technologicznie:
Firmy w tym wyspecjalizowane robią to na bieżąco. Żaden cud. Znowu wykorzystywana jest sytuacja, w której awaria jest pretekstem do wydojenia kasy.
Janusz Waś już we wrześniowej rozmowie dla Radia WNET przewidział, że zamiast dokonać gruntownej zmiany, decydenci będą starali się częściowo naprawiać rurociąg, co z góry skazane jest na porażkę oddaloną w czasie:
Ten rurociąg wykonany jest ze złych elementów. Istniejące rury nie nadają się na rurociąg ciśnieniowy. […] Tymczasem znowu robi się kawałek tego rurociągu stalowego i łączy się go z nieodpowiednim wodociągiem już wykonanym, który znajduje się pod betonem. […] Naprawia się tylko to, co się rozwaliło, chce się dosztukować do tego, co jest i to się nie sprawdzi moim skromnym zdaniem, albowiem stal i rury wykonane z żywic pracują inaczej. Połączyć się tego bezpośrednio nie da, więc trzeba wymyślić jakieś dziwne połączenie między nimi, co musi kosztować, ale nie tyle aby całośc kosztowała 115 tysięcy złotych za metr.
Gość Poranka „WNET” podkreśla, iż skoro kawałek rurociągu nie zdał egzaminu, to czemu zostawia się na dalszym odcinku to samo rozwiązanie, wydając na to ogromne pieniądze:
Bardzo dobrze, że weszło CBA, tylko szukają nie tego, co trzeba, a przedmiot poszukiwań jest olbrzymi. To cała oczyszczalnia na pół miliona metrów sześciennych na dobę, której… nie ma. W sposób nielegalny Warszawa zrzuca nieoczyszczone ścieki do Wisły.
Jak i dlaczego od lat trwa proceder nielegalnych zrzutów ścieków do Wisły? Czemu modernizacja „Czajki” to „skok na kasę” i jak „zarzynana” jest polska myśl techniczna? Odpowiada Janusz Waś.
Janusz Waś odnosi się do słów Przemysława Dacy, prezesa PGW „Wody Polskie”, który stwierdził, że „Zrzut ścieków do Wisły największą taką katastrofą na świecie”.
Prezes wód polskich jest osobą oficjalną i musi czasami przesadzać, jest to z pewnością największa taka awaria na świecie, nie wiemy o żadnym innym tak dużym zrzucie ścieków.
Nasz gość podkreśla, że zrzuty ścieków do Wisły nie zaczęły się wraz z awarią, ale są od dawna praktykowane nielegalnie. Przywołuje materiały wideo publikowane przez wędkarzy na YouTube już w 2013 r., a także w maju br., gdzie widać efekty nielegalnych zrzutów. Przywołuje swoje obliczenie, o których mówił już przy okazji poprzedniej wizyty w Radiu WNET. Wynika z nich, że wód deszczowych w Warszawie jest więcej, niż „Czajka” może oczyścić. Nadmiar deszczówki można zrzucić do rzeki tylko 10 razy do roku, a tymczasem wędkarze „pokazują, jak przy każdym deszczu z kolektora Żerańskiego leci całe świństwo w ogóle nieoczyszczone: podpaski, prezerwatywy, o reszcie nie wspomnę”. Zadaje retoryczne pytanie „kto to bada?”.
Aby zapobiec tej sytuacji należy, jak powtarza Waś, wybudować drugą (a w zasadzie jak zauważa trzecią, licząc ursynowską) oczyszczalnię. Dodaje, że „ktoś w końcu się zorientuje, że to było jedne wielkie oszustwo i skok na kasę”.
Za takie pieniądze można było zrobić potrzebną modernizację i wybudować na drugim brzegu drugą oczyszczalnię.
Stwierdza, że tunel wokół kolektora pod Wisłą był w ogóle niepotrzebny, a za prawie miliard złotych, które nań wydano, można było sfinansować całą modernizację „Czajki”. Z reszty z 3,6 mld zł wydanych na modernizacji można było sfinansować budowę oczyszczalni na lewym brzegu Warszawy. Dodaje, że w przetargu była firma, która dawała 266 mln euro mniej, ale z jakichś błahych powodów odrzucono tę ofertę i wybrano rzekomo korzystniejszą.
Potrzebny nam był lekki samochód ciężarowy, samochód dostawczy, tymczasem dostaliśmy trabanta kombi w cenie Rolls-Royce’a.
To, że modernizacja „Czajki” była skokiem na kasę, może stwierdzić, jego zdaniem, każdy inżynier z branży, jeśli tylko usiądzie i policzy, ile powinna ona kosztować. Odnosząc się do technologii zastosowanej w oczyszczalni, stwierdza, że „same reaktory biologiczne to znana od dawna technologia, gdyby tam były reaktory hybrydowe, które są od 30 do 50% sprawniejsze”. Dodaje, że w Polsce powstaje nowoczesna technologia, ale nie jest ona wykorzystywana, gdyż w przetargach nie dopuszcza się technologii patentowanych.
Wszystko się we mnie gotuje, nie potrafię się temu spokojnie przyglądać, jak zarzynana jest polska myśl techniczna.
Inżynier podkreśla, że polska młodzież z polskich uczelni zajmuje pierwsze miejsca w międzynarodowych olimpiadach technicznych, ale ich potencjał w ogóle nie jest przez Polskę wykorzystywany. Jak mówi, „prawnicy nie mają pojęcia o zasadach funkcjonowania techniki”.
Co do awarii w Czajce ma gen. Sokrates Starynkiewicz? Co naprawdę stało się w oczyszczalni i jak się tego dowiedzieć? Czemu nie powstała oczyszczalnia ścieków dla lewego brzegu? Odpowiada Janusz Waś.
Janusz Waś nie wie, co dokładnie uległo awarii w oczyszczalni ścieków Czajka w Warszawie.
Co to jest kolektor? To po prostu rura […] Nikt nic nie mówi. Traktuje się nas jak idiotów. Prawdopodobnie rury popękały.
Jak mówi, „albo się zatkała, albo się rozszczelniła, albo obie te okoliczności zaszły łącznie, najpierw się zatkała, a potem pękła”.
Protestowałem, żeby budować pod Wisłą przesył ścieków.
Gdy budowano tę oczyszczalnię, nasz gość protestował przeciwko rozwiązywaniu, które zaproponowali inni inżynierowie.
Już wówczas prorokował, że dojdzie do tragedii w tej oczyszczalni, ale został zakrzyczany przez drugą stronę, która „powoływała utytułowanych ludzi, którzy za pieniądze napiszą cokolwiek”. Jak wykazywał w przypadku przesyłu nieczystości rurą pod Wisłą, tworzy się dołek, w którym istnieje możliwość osadzania się śmieci, co z kolei może doprowadzić do awarii.
Czajka była i powinna być i obsługiwać prawobrzeżną Warszawę.
Według niego Czajka jest za małą oczyszczalnią na tak duże miasto- nie jest w stanie przyjąć wody z opadów deszczu, które również wpływają do kompleksu. Jak mówi, obejść burzowych można używać tylko 10 razy do roku, tymczasem można policzyć, że przy takiej częstotliwości opadów, potrzeba, żeby były w użyciu co najmniej kilkanaście razy w roku. Oznacza to, jak podkreśla, iż „od początku zakładano, że będzie się na lewo puszczało, bo oficjalnie się nie da”.
Był to klasyczny skok na kasę, bo ja wiem, ile taka oczyszczalnia powinna kosztować. Jest to najdroższa oczyszczalnia na świecie w przeliczeniu na 1 m³ jej zdolności przepustowej.
Mówi także, iż budowa Czajki była „skokiem na kasę”. Jak twierdzi, według jego wyliczeń za koszt kolektora przysyłającego ścieki pod Wisłą można by wybudować na lewym brzegu całą oczyszczalnię. Warszawa potrzebuje zaś osobnej oczyszczalni na swoim lewym brzegu, o czym jak podkreśla, wiedział już generał-major Sokrates Starynkiewicz, Rosjanin, który w latach 1875–1892 pełnił obowiązki prezydenta Warszawy. Założył on w 1883 r. warszawskie Towarzystwo Asenizacyjne i stworzył koncepcję skanalizowania Warszawy, przewidującą dwa rozdzielone systemy, po jednym dla brzegu. Jak stwierdza inżynier, w czasach już nam współczesnych była szansa, żeby wybudować oczyszczalnie na lewym brzegu, ale tereny, które by się do tego świetnie nadawały, miasto postanowiło sprzedać „tereny wystawowe”.
Żeby ustalić, co się w Czajce stało, trzeba, jak stwierdza, przekierować ścieki, a następnie „wejść tam i zobaczyć”. Dodaje, że miasto nie uniknie budowy drugiej oczyszczalni.