Przemiany na polskiej scenie politycznej, przerost biurokracji, nowy spiker Izby Reprezentantów USA. Te i inne tematy omawia Wojciech Cejrowski.
Wociech Cejrowski ocenia, że przemiany, którym po wyborach parlamentarnych podlega Konfederacja, nie idą w korzystnym dla tego ugrupowania kierunku. Jego liderzy nie powinni kierować się do centrum:
Mentzen i Bosak to nie są twardziele zaprawieni w bojach.
Nowym spikerem Izby Reprezentantów został republikanin Mike Johnson. Gospodarz „Studia Dziki Zachód” z zadowoleniem odnotowuje jego poglądy na temat klimatu, sceptyczne wobec hipotez o negatywnym wpływie przemysłowej działalności człowieka.
Kolejnym tematem poruszonym w audycji jest „opłata balkonowa”. W ocenie podróżnika jest to bardzo szkodliwy pomysł. Z czego wynika nadmiar regulacji? Wojciech Cejrowski stwierdza, że sprawa jest prosta:
Urzędników jest za dużo – nie mają co robić i wpadają na głupie pomysły.
W Sejmie zupełnie wystarczyłoby 13 posłów.
Wojciech Cejrowski bardzo krytycznie ocenia również proponowane zmiany w sposobie funkcjonowania Unii Europejskiej. Przestrzega, że po ich wprowadzeniu Polska w zasadzie przestałaby istnieć.
Podróżnik powątpiewa też w sens unijnych sankcji przeciwko Rosji i wyraża zdziwienie faktem niewysadzenia przez Ukrainę rur z płynącym przez jej terytorium rosyjskim gazem.
Jeżeli ktoś zarabia na wojnie, to prawdopodobnie mamy do czynienia z teatrem. Wojna na Ukrainie spełnia te kryteria.
Wybory śródokresowe w USA, ocena polityki Joe Bidena i Demokratów, polityczne plany Donalda Trumpa. Komentuje Wojciech Cejrowski.
Wojciech Cejrowski negatywnie ocenia upowszechnienie wczesnego głosowania w USA, które przed pandemią COVID-19 było możliwe tylko w drodze wyjątku:
Wybory powinny być czyste: głosujesz człowieku jednego dnia, i masz być obecny w lokalu wyborczym osobiście.
Jak wskazuje gospodarz „Studia Dziki Zachód, wczesne głosowanie „okrada” obywateli z części wiedzy na temat kandydatów. Podkreśla, że brak pewności co do uczciwości wyborów radykalnie osłabia państwo:
Właśnie dlatego, Stany Zjednoczone są dzisiaj na krawędzi wojny domowej.
Joe Biden popełnił wszystkie możliwe błędy, (…) codziennie popełnia całą masę gaf. Proces jego starzenia jest galopujący.
Wojciech Cejrowski porusza również kwestię wyborów prezydenckich w 2024 r. Wskazuje, że Donald Trump, wbrew twierdzeniom części mediów, entuzjastycznie spogląda na gubernatora Florydy Rona de Santisa.
Nie spieszyłbym się z konkluzją, że Trump będzie kandydował na prezydenta.
Zdaniem gospodarza „Studia Dziki Zachód”, równie możliwy jest scenariusz, że Trump zaproponuje DeSantisowi ubieganie się o wiceprezydenturę. Wojciech Cejrowski przewiduje, że Republikanie po powrocie do władzy przywrócą w państwie porządek; co może się odbić negatywnie na pomocy dla Ukrainy. Jak ocenia:
Niezdrowe jest, gdy całą władzę w państwie ma jedna partia. Ktoś powinien mieć możliwość stopowania decyzji głupiego prezydenta. […] Jeżeli wszędzie siedzi jedna partia, nie ma demokracji.
W sytuacji, gdy mówimy o wojnie nuklearnej z Rosją, USA ograniczają środki na program nuklearny.
Rozmówca Jaśminy Nowak omawia ponadto kwestię relacji USA z Koreą Północną. Zwraca uwagę, że Demokraci nigdy nie odnieśli żadnego sukcesu w negocjacjach z Pjongjangiem, w przeciwieństwie do Donalda Trumpa.
Kim Dzon Un wyszedł dla niego z nory. To był ogromny sukces. Dzisiaj Korea czuje się bezkarna.
Zdaniem Wojciecha Cejrowskiego, Demokraci nie potrafią w żaden sposób uzasadnić swojej polityki wsparcia dla Ukrainy. Podróżnik przypomina też niejasne interesy syna prezydenta w tym kraju.
Miliardy są wysyłane na Ukrainę, a w Wal-Martach zaczyna brakować żywności. Wielu Amerykanów mówi, że za Bidena jest im gorzej.
Omówiona zostaje również sytuacja gospodarcza w Polsce. Gospodarz „Studia Dziki Zachód” nie rozumie, dlaczego Jarosław Kaczyński przyznał, że prezes NBP prof. Adam Glapiński mylił się w swoich prognozach odnośnie inflacji. Mówi też o szczycie klimatycznym w Egipcie. Określa go mianem „spotkania sekty, która nie dopuszcza do głosu przeciwników”.
Udział w takim szczycie to degradacja rangi prezydenta RP.
Nancy Pelosi na konkwencji Partii Demokratycznej w Kalifornii w 2019 r./ Foto. Gage Skidmore/CC BY-SA 2.0
Nie milkną echa decyzji arcybiskupa San Francisco, który ogłosił w piątek, że spikerka Izby Reprezentantów Nancy Pelosi nie będzie mogła przyjmować Komunii Świętej na terenie jego diecezji.
Katolicki duchowny został zaatakowany przez przez dziennik San Francisco Examiner. Liberalne medium uważa, że decyzja ordynariusza diecezji San Francisco wywoła wzrost napięcia pomiędzy katolikami i niewierzącymi. Postawę Cordileone przeciwstawiają stanowisku Watykanu. Papież Franciszek odrzucił zeszłoroczną prośbę części amerykańskich biskupów, którzy domagali się wykluczenia prezydenta Joe Bidena z grona osób mogących przyjmować Komunię Świętą. Stanowisko głowy Kościoła poparł prefekt Kongregacji Nauki Wiary kard. Luis Ladaria. Stwierdził, że ostracyzm wymierzony w prezydenta pogłębi jedynie niezgodę w amerykańskim episkopacie i Kościele.
San Francisko Examiner domaga się więc usunięcie biskupa San Francisco z urzędu. W świetle prawa kanonicznego działania Salvatore Cordileone są jednak w pełni prawidłowe. Za namawianie do aborcji katolik zaciąga na siebie bowiem ekskomunikę, co powoduje brak możliwości przyjmowania sakramentów.
Przewodnicząca Izby Reprezentantów Nancy Pelosi poinformowała kongresmenów, że przed debatą o impeachmencie odbędzie się głosowanie o usunięciu Donalda Trumpa z urzędu.
Jak stwierdziła Pelosi w liście skierowanym do członków Izby Pelosi stwierdziła, że potrzebne są „pilne działania”, bo prezydent „stwarza realne zagrożenie dla konstytucji i demokracji”
Najpierw ma odbyć się głosowanie wzywające wiceprezydenta Mike’a Pence’a i członków gabinetu do usunięcia Trumpa ze stanowiska prezydenta na mocy 25. poprawki do konstytucji . Przewiduje ona taką możliwość w przypadku niezdolności prezydenta do sprawowania urzędu. Funkcję głowy państwa obejmuje wtedy wiceprezydent.
W poniedziałek przywódcy obu partii w Izbie Reprezentantów mają przeprowadzić w trybie pilnym konsultacje w tej sprawie. Jeśli Republikanie je zablokują, co – jak zauważa Associated Press – jest prawie pewne, we wtorek odbędzie się plenarne posiedzenie Izby.
Następnie miałaby odbyć się debata nad artykułami impeachmentu. Nie jest znana jednak jego ewentualna data.
W poniedziałek demokratyczni deputowani do Izby mają przedstawić te artykuły.
Szef Radia Deon relacjonuje, że grupa kongresmenów kwestionujących wyniki głosowania jest coraz liczniejsza. Zapewnia przy tym, że Republikanie nie sięgną w swej walce po środki niekonstytucyjne,
Wiemy już, że przynajmniej czternastu kongresmenów i senatorów zapowiedziało już zgłoszenie zastrzeżeń, co do niektórych głosów elektorskich certyfikowanych przez niektórych sekretarzy amerykańskich stanów. No i wiemy, że dzisiaj w Kongresie dojdzie do przesłuchania.
Sławomir Budzik w rozmowie z Tomaszem Wybranowskim (Studio 37 Dublin) ocenia, że zatwierdzenie przez Kongres wyboru Joe Bidena na prezydenta USA nie jest jeszcze pewne.
Zakwestionowanie wyników głosowania przez Trumpa uruchomiło przewidziane w konstytucji procedury.
Z kilku stanów nadeszły głosy zarówno elektorów republikańskich, jak i demokratycznych. Wiceprezydent Mike Pence, do którego należy głos decydujący, zarządził przesłuchania w sprawie nieprawidłowości w wyborach z 3 listopada 2020 roku:
Liczyć się będzie każde słowo, i każda wątpliwość odnośnie procesu wyborczego.
Swoje prace najprawdopodobniej rozpocznie specjalna komisja śledcza pod kierownictwem Teda Cruza. Wyniki jej działań będą znane za 10 dni.
Dopiero wówczas będziemy wiedzieli co dalej.
Jak przypomina szef Radia Deon Chicago, w noc wyborczą, w niespełna kilka godzin, prezydent Trump stracił w Pensylwanii 700 tys. głosów poparcia. Dzisiaj, głowa państwa dąży do odebranie temu stanowi i kilku innym certyfikatów głosowania.
W opinii rozmówcy Tomasza Wybranowskiego nie należy się spodziewać ze strony republikanów żadnej próby przeprowadzenia zamachu stanu czy siłowego rozwiązania. Jednak:
Do Waszyngtonu zjeżdża wielki tłum zwolenników Trumpa. Myślę, że by powstrzymać ich konfrontację z Black Lives Matter będzie potrzebne wojsko.
Sławomir Budzik zwraca uwagę, że odwołana została inauguracja prezydentury Bidena:
Nie przyszedłby na nią pies z kulawą nogą, chciano uniknąć kompromitacji.
Zdaniem gościa Studia 37 International, nawet uwzględniając wszystkie niejasności, większe szanse na zostanie prezydentem ma Demokrata:
Osobiście wątpię, czy Kongres będzie w stanie dowieść fałszerstw. W każdym razie, czeka nas wielka bitwa.
Ponadto, Sławomir Budzik przewiduje, że Partia Republikańska utrzyma większość w Senacie USA. Zapowiada również, że za prezydentury Bidena stosunki polsko-amerykańskie staną się „szorstkie i nieprzyjemne”.
Taką politykę znamy już z 8 lat rządów Baracka Obamy.
Albert Świdziński o zagrożenia, jakim jest ChRL dla USA, jednomyślności parlamentarzystów w tej kwestii oraz o zapowiedziach Bidena dotyczących jego polityki jako przyszłego prezydenta USA.
W środę amerykańska Izba Reprezentantów przyjęła jednogłośnie Holding Foreign Companies Accountable Act. W maju taką ustawę, także jednogłośnie, przyjął Senat. Albert Świdziński tłumaczy, że prawo to wymierzone jest w chińskie spółki na amerykańskiej giełdzie:
Holding Foreign Companies Accountable Act nakłada pod rygorem usunięcia z giełdy na zagraniczne przedsiębiorstwa (w domyśle na chińskie przedsiębiorstwa, nie miejmy złudzeń) obowiązek udowodnienia, że nie są kontrolowane przez obcy rząd oraz poddania się audytowi co najmniej raz na trzy lata.
Przyjęcie ustawy przez obie izby bez głosu sprzeciwu potwierdza, że konflikt amerykańsko-chińska ma charakter strukturalny, przekraczający podziały ideologiczno-polityczne. W artykule Wall Street Journal „Chiny są zagrożeniem nr 1 dla bezpieczeństwa narodowego” John Ratcliffe przestrzega przed chińską próbą zdominowania świata militarnie, ekonomicznie i technologicznie.
Dyrektor Narodowego USA twierdzi również że Chiny korzystają ze szpiegostwa przemysłowego, aby zrealizować agresywny plan uczynienia z Chin pierwszej potęgi militarnej świata.
Chińczycy mają też według autora artykułu prowadzić eksperymenty na żołnierzach celem ich udoskonalenia biologicznego. Nie wiadomo przy tym, na czym te doświadczenia miałyby polegać.
Ratcliffe […] zauważa, że pracownicy wywiadu wykształceni w czasach zimnej wojny mieli odpowiednią mentalność do rywalizacji w obecnych czasach, ponieważ zawsze uznawali Rosję za największe i podstawowe zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego Stanów Zjednoczonych. Natomiast ci jego zdaniem, którzy wstąpili do służby na przełomie wieków koncentrowali się na kontrterroryzmie.
Obecnie, tak jak w czasie zimnej wojny, trzeba wybierać między dwoma niekompatybilnymi ze sobą ideologiami. Skutkiem wyboru może być odcięcie od lukratywnego handlu z Państwem Środka, jak to widzimy na przykładzie Australii.
Tymczasem prezydent in spe Joe Biden zadeklarował w środę utrzymanie ceł nałożonych na chińskie produkty przez Donalda Trumpa.
Zamiast tego nowa administracja przeprowadzi analizę zawartej w styczniu ubiegłego roku umowy i skonsultuje ewentualną decyzję z sojusznikami w Azji i Europie. Biden wymienił również priorytetowe obszary amerykańskiej gospodarki, które mają zostać objęte programami finansowania przez rząd federalny.
Chodzi o sektory energii, biotechnologii i sztucznej inteligencji. Demokrata zapowiedział, że zanim podpisze jakąkolwiek umowę handlową z kimkolwiek, dokona znaczących inwestycji krajowych. Zadeklarował gotowość powrotu do porozumienia Stanów Zjednoczonych z Iranem jako punktu wyjścia do dalszych negocjacji. Albert Świdziński zwraca uwagę, że
Po pierwsze Biden przynajmniej według Timesa nie odniósł się do irańskiego programu pocisków balistycznych, który miał być jedną z przyczyn odejścia od typowej administracji Trumpa. Po drugie prawdopodobny następca Donalda Trumpa życzyłby sobie, aby stronami przyszłego porozumienia stały się również państwa regionu, w tym Arabia Saudyjska i Zjednoczone Emiraty Arabskie.
Powraca do wątku zabójstwa ojca irańskiego programu atomowego, jak nazywany był Mohsen Fakhrizadeh Mahabad. Media podają, że siły IDF znajdują się podwyższonej gotowości, a Amerykanie wycofali swój personel z ambsady w Bagdadzie. Nie wydaje się jednak by Teheran planował w najbliższym czasie odpowiedź na śmierć Fakhrizadeha. Analityk Strategy&Future zauważył, że
Chociaż irański parlament przegłosował […] ustawę wzywającą do zwiększenia produkcji wzbogaconego uranu oraz uniemożliwienia kontrolerom przeprowadzania inspekcji w zakładach jądrowych jej zapisy zostały odrzucone przez rząd Islamskiej Republiki Iranu.
Co Joe Biden zarzucał Donaldowi Trumpowi? Kto w Stanach Zjednoczonych odpowiada za walkę z pandemią? Prof. Adam Prokopowicz o debacie prezydenckiej między Donaldem Trumpem a Joe Bidenem.
Społeczeństwo jest tak podzielone na tych, którzy popierają Demokratów i tych, którzy popierają Republikanów, że argumenty mają tutaj mniejsze znaczenie.
Prof. Adam Prokopowicz wskazuje, że debata odbywała się w kontekście skandalu związanego z podejrzeniem korupcji wiceprezydenta Bidena w związku z jego kontaktami z Burisma Holdings. Zauważa, przy tym, że obecna debata była „cywilizowana” w przeciwieństwie do ostatniej, którą obywatele Ameryki byli zdegustowani ze względu na marny poziom merytoryczności i języka kandydatów.
Pan Biden wyglądał jak starszy człowiek, który jest zawodowym politykiem, który niczego więcej nie zrobił poza tym, że przechodził przez korytarze Senatu, Izby Reprezentantów, czy innych ciał publicznych przez ostatnie 50 lat.
Prezes Instytutu Globalnych Innowacji, Ekonomii i Logistyki zaznacza, że podczas starcia prezydent Donald Trump wypadł lepiej wizerunkowo. Chce on oddać decyzje w sprawie ważnych spraw w ręce narodu, podczas gdy jego konkurent chciałby wszystko regulować federalnie.
Ciekawostką jest spojrzenie wiceprezydenta Bidena na zegarek. To jest kolosalny błąd! To samo zrobil starszy pan Bush w czasie debaty […] co zrobiło strasznie złe wrażenie na publiczności.
Zerknięcie na zegarek przez George’a H.W. Busha w czasie debaty z Billem Clintonem zostało odczytane jako wyraz tego, iż nie ma nic do powiedzenia, a debata go męczy. W przypadku ostatniej debaty wiceprezydent po analogicznym geście zaczął się gubić w tym, o czym mówił. Prof. Prokopowicz zauważa, że zarzuca on swemu kontrkandydatowi, że dzieli stany na lepsze i gorsze w kontekście epidemii koronawirusa.
Zapomina się o tym, że zgodnie z konstytucją walka z epidemią leży na barkach gubernatorów. […] Część gubernatorów Demokratów kompletnie spartoliła walkę z koronawirusem.
Do prezydenta należy zapewnienie takich rzeczy, jak budowa szpitali wojskowych, prace nad szczepionką i produkcja potrzebnego sprzętu. Nasz gość wyjaśnia, że Donald Trump nie chce dać dużych pieniędzy stanom, które same są winne swego zadłużenia. Tymczasem
Biden zadeklarował, że w pierwszym roku swych rządów nada obywatelstwo 11 mln nielegalnych imigrantów.
Jest to zdaniem prof. Prokopowicza wielki błąd ze strony kandydata.
– Orędzie Trumpa o stanie państwa zażegnało wiele obaw. Tydzień przed jego wygłoszeniem krążyły pogłoski, że prezydent poinformuje m.in. o zawieszeniu członkostwa w NATO – mówi Irena Lasota.
Irena Lasota, korespondentka Radia WNET w Waszyngtonie, komentuje wygłoszone przez prezydenta Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa w nocy z wtorku na środę czasu polskiego orędzie o stanie państwa. Mówi, że w przeciwieństwie do przemówień wygłoszonych w poprzednich latach tegoroczne wystąpienie odbyło się w atmosferze afery. Dotyczyła ona zawieszenia prac rządu, które z grudnia przedłużyło się aż do stycznia, czyli na miesiąc, w którym głowa państwa powinna wygłosić orędzie. Speaker Izby Reprezentantów Nancy Pelosi osobiście stwierdziła, że w związku z tym faktem nie zaprasza Trumpa do przedstawienia wystąpienia.
Gość Poranka informuje, że tydzień przed terminem przemówienia prezydenta na temat wydarzenia krążyły rozmaite pogłoski. Spekulowano, że podczas orędzia głowa państwa ogłosi m.in. wprowadzenie stanu wyjątkowego i wycofanie się Stanów Zjednoczonych z „Układu o całkowitej likwidacji pocisków rakietowych pośredniego zasięgu” (INF Treaty). Domniemania te nie sprawdziły się, w wystąpieniu nawoływano do zgody, mówiono o chorych dzieciach i bohaterach wojennych. Korespondentka zwraca uwagę, że zachwyty Trumpa nad wojskowymi nie brzmią zbyt wiarygodnie, ponieważ w przeszłości gotów był zrobić niemal wszystko dla uniknięcia pójścia do wojska.
Według Lasoty jedynym charakterystycznym punktem przemówienia, o którym będzie głośno przez najbliższe dni, było stwierdzenie prezydenta, że niewłaściwe jest prowadzenie śledztw w jego sprawie i że póki będą one trwać, nie pójdzie na żadną ugodę z Demokratami.
W niedzielę w „New York Timesie” pojawił się, chyba pierwszy raz w historii Stanów Zjednoczonych, edytorial, który wzywa do impeachmentu prezydenta – mówi Irena Lasota.
Irena Lasota, korespondentka Radia WNET z Waszyngtonu, komentuje najświeższe wydarzenia z polityki amerykańskiej. Informuje o sporze między Kongresem, zwłaszcza Izbą Reprezentantów, a prezydentem w sprawie budżetu, przez który zawieszono działanie części rządowych instytucji. Przerwa ta trwa od 22 grudnia, kiedy to Senat nie zdołał zagłosować nad prowizorium budżetowym, gdyż Republikanie nie mieli szans na przeforsowanie ustawy przewidującej środki na budowę muru. Słychać jednak głosy, że budżet na zrealizowanie flagowego pomysłu Trumpa zostanie ustanowiony w połowie kwoty, o którą zabiegał prezydent, tj. na 2 miliardy dolarów. Resztę pieniędzy ma natomiast uzyskać dzięki umowom handlowym z Meksykiem.
Korespondentka przywołuje również publikację w „New York Timesie”, która według niej jest pierwszym tekstem publicystycznym w historii Stanów Zjednoczonych wzywającym do postawienia prezydenta w stan oskarżenia. Jego autorzy uzasadniają swoje stanowisko tezą, iż pomimo prawdopodobnego braku możliwości wykazania związków kampanii wyborczej Trumpa z Rosją, obecna głowa państwa dała już wystarczająco dużo dowodów na to, że jest najgorszym prezydentem USA w historii. Świadczy o tym m.in. nie wypełnianie przez Trumpa obietnic zawartych w swojej przysiędze oraz niewłaściwe gospodarowanie pieniędzmi przeznaczonymi na kampanię wyborczą.
Gość Poranka WNET opowiada również o Komitecie Żydów Amerykańskich, który nieprzychylnie odniósł się do nominacji Adama Andruszkiewicza na wiceministra cyfryzacji. Według organizacji przyznanie tego stanowiska byłemu szefowi Młodzieży Wszechpolskiej stanowi zagrożenie o charakterze antysemickim, ponieważ to ugrupowanie w latach 30. XX w. miało właśnie taki charakter. Komitet obecnie zajmuje się m.in. wydawaniem czasopisma „Commentary”, które od lat 50. do około 2000 r. uważane było za jeden z najlepszych miesięczników w Stanach Zjednoczonych. Lasota zaznacza, że to właśnie dzięki tej publikacji Amerykanie zrozumieli, czym była zimna wojna. W dużej mierze przyczynili się do tego piszący dla gazety najlepsi redaktorzy antykomunistyczni i antysowieccy. Warto pamiętać, że w latach 50. XX w. Komitet Żydów Amerykańskich mocno popierał również walkę o prawa ludności czarnoskórej.