Iran: sankcje USA to złamanie postanowień porozumienia nuklearnego, a nasza reakcja jest właściwa i proporcjonalna

Według Teheranu kraj nie prowadzi żadnych prac nad pociskami z bronią jądrową. Jak podkreśla szef MSZ, Iran nie zamierza użyć ani jednego pocisku przeciwko jakiemukolwiek innemu krajowi na świecie.

„W naszej opinii porozumienie nuklearne zostało pogwałcone i pokażemy, że nasza reakcja jest właściwa i proporcjonalna” – powiedział Abbas Arakczi, wiceminister spraw zagranicznych, cytowany przez agencję ISNA. Iran został objęty nowymi sankcjami gospodarczymi zgodnie z ustawą, którą wcześniej w środę podpisał prezydent Donald Trump.

Ustawa nakłada nowe restrykcje na Teheran między innymi ze względu na jego program budowy pocisków balistycznych. Międzynarodowy układ z Iranem ma na celu ograniczenie jego programu nuklearnego i przewiduje, że zrezygnuje on z dążenia do uzyskania broni nuklearnej w zamian za stopniowe znoszenie nałożonych na niego sankcji międzynarodowych.

Teheran utrzymuje, że nie prowadzi żadnych prac nad pociskami mającymi przenosić broń jądrową, i zapewnia, że żaden pocisk produkowany w Iranie nie będzie użyty przeciw innemu krajowi.

PAP/MoRo

IRNA: Lotniskowiec USA USS Nimitz oddał strzał ostrzegawczy w kierunku okrętów Iranu. To nie pierwsza taka konfrontacja

Amerykański lotniskowiec USS Nimitz w piątek oddał strzał ostrzegawczy podczas „nieprofesjonalnej” konfrontacji z należącymi do Iranu okrętami w Zatoce Perskiej – podała w sobotę agencja prasowa IRNA.

[related id=”31585″]Według relacji irańskiej agencji prasowej IRNA amerykański lotniskowiec i towarzyszące mu inne okręty zbliżyły się do irańskiej platformy wiertniczej w Zatoce Perskiej, a śmigłowiec z pokładu USS Nimitz przez pewien czas unosił się nad fregatami należącymi do irańskiej Armii Strażników Rewolucji Islamskiej. Następnie okręty marynarki wojennej USA oddaliły się z miejsca zdarzenia.

Strażnicy Rewolucji w wydanym komunikacie potępili „prowokacyjne i nieprofesjonalne podejście Amerykanów”, którzy „oddali strzały ostrzegawcze, w tym wystrzelili flary ostrzegawcze w kierunku irańskich fregat”.

Do incydentu doszło trzy dni po tym, jak amerykański patrolowiec pełniący służbę na wodach Zatoki Perskiej oddał strzały ostrzegawcze, gdy na niebezpiecznie bliską odległość 140 metrów zbliżyła się do niego jednostka Strażników Rewolucji. Po wystrzałach irański okręt zatrzymał się, a patrolowiec kontynuował kurs.

W ostatnich miesiącach podobne konfrontacje między irańskimi i amerykańskimi okrętami nie należały do rzadkości – pisze agencja AP.

W styczniu w podobnym zdarzeniu uczestniczył amerykański niszczyciel USS „Mahan” i jednostka Armii Strażników Rewolucji Islamskiej, która zbliżyła się na niebezpieczną odległość. Okręt USA wystrzelił wówczas flarę ostrzegawczą.

W piątek USA nałożyły sankcje finansowe na sześć irańskich przedsiębiorstw uczestniczących w irańskim programie rakiet balistycznych. Dzień wcześniej Iran wystrzelił w kosmos rakietę zdolną do przenoszenia satelitów, co USA uznały za naruszenie postanowień rezolucji ONZ oraz pogwałcenie zobowiązań podjętych przez Teheran w ramach porozumienia atomowego z 2015 roku.

PAP/MoRo

 Stany Zjednoczone: Senat poparł nałożenie sankcji na Rosję, Iran i Koreę Północną. Ustawy nie poparła tylko jedna osoba

Senat USA przyjął w czwartek ustawę wprowadzającą kolejne sankcje na Rosję, Iran i Koreę Północną. Nowym sankcjom wobec Moskwy sprzeciwia się Biały Dom, bo „chce zachować elestyczność” wobec Kremla.

[related id=”32444″]Ustawę poparła zdecydowana większość senatorów. 76 z nich opowiedziało się za nałożeniem sankcji; przeciwko była jedna osoba.

We wtorek Izba Reprezentantów przyjęła ustawę, która wprowadza nowe sankcje wobec członków rządu Rosji w odpowiedzi na próby wpłynięcia na wynik wyborów prezydenckich w USA w listopadzie 2016 r. i rozszerza zakres sankcji ekonomicznych dotyczących amerykańsko-rosyjskiej wymiany inwestycyjno-handlowej.

Ustawa, która objęła także nowe sankcje wobec Iranu i Korei Północnej, przeszła miażdżącą większością głosów: 419 do 3.

Biały Dom nie ukrywał, że jest przeciwny nałożeniu nowych sankcji na Rosję, tłumacząc, że administracja chce zachować elastyczność w polityce wobec Kremla.

Prezydent Rosji Władimir Putin powiedział w czwartek, że Rosja z czasem odpowie na amerykańskie sankcje gospodarcze, ale jej reakcja będzie zależała od ostatecznego brzmienia ustawy Kongresu USA wprowadzającej te retorsje.

PAP/MoRo

Czytaj także:

Stany Zjednoczone: Izba Reprezentantów zatwierdziła nowe sankcje wobec Rosji, Iranu i Korei Północnej

Stany Zjednoczone: Izba Reprezentantów zatwierdziła nowe sankcje wobec Rosji, Iranu i Korei Północnej

Zdecydowaną większością głosów Izba Reprezentantów Stanów Zjednoczonych zatwierdziła we wtorek projekt ustawy, która wprowadza kolejne sankcje wobec Rosji, Iranu i Korei Północnej.

[related id=”32163″]Za nowymi sankcjami głosowało 419 członków Izby Reprezentantów, przeciwko – trzech.  Projekt musi jeszcze zaaprobować Senat i podpisać prezydent.

Przedstawiciele Senatu nie powiedzieli, kiedy zajmą się proponowanymi sankcjami, a Biały Dom poinformował, że prezydent USA Donald Trump nie zdecydował jeszcze, czy je podpisze czy też zawetuje.

Przed głosowaniem Steny Hoyer, jeden z liderów Demokratów w Izbie Reprezentantów, powiedział, że uzgodnione zostało nałożenie nowych sankcji na Rosję w związku z jej ingerencją w wybory prezydenckie w USA oraz zaangażowanie w konflikt na Ukrainie.

[related id=”32139″]Nowe sankcje mają także za zadanie zahamowanie programów zbrojeniowych Korei Północnej i Iranu.

„Ta ustawa jest bardzo ważna dla naszego bezpieczeństwa narodowego (…) Nie tylko informuje liderów Rosji, Iranu i Korei Północnej o ich nieakceptowalnym postępowaniu, ale także nakłada na nich sankcje za ich agresywne i destabilizujące zachowanie” – powiedział Eliot Engel z Partii Demokratycznej.

Asystentka sekretarza ds. Azji Wschodniej Susan Thornton powiedziała na wtorkowym przesłuchaniu podkomisji Senatu: „Pracujemy nad nową listą podmiotów, które według nas łamią nałożone sankcje”.

Thornton poinformowała również, że Waszyngton cały czas rozważa ponowne wpisanie Korei Północnej na listę krajów, które wspierają terroryzm. Korea Płn. została z niej usunięta w 2008 roku w związku z tym, że udało osiągnąć się postęp w negocjacjach dotyczących denuklearyzacji.

Przedstawiciele administracji Donalda Trumpa poinformowali we wtorek agencję Reutera, że została zauważona wzmożona aktywność w mieście Kusong, co najprawdopodobniej oznacza, że w najbliższej przyszłości zostanie przeprowadzony tam kolejny test pocisków rakietowych.

PAP/MoRo

Przeczytaj również

Komisja Europejska zaniepokojona amerykańskimi sankcjami na Rosję. Nord Stream 2 zagrożone

Ekspert ds. energetycznych brukselskiego think tanku: sankcje USA mogą uderzyć w Nord Stream 2 i rosyjskie gazociągi

„Niezawisimaja Gazieta”: sankcje USA groźne dla biznesu z UE i rosyjskich projektów

Szef OMV w „Frankfurter Allgemeine Zeitung”: Nord Stream 2 nieodzowny, Ameryka nie ma prawa weta

Iran: 12 zabitych i 39 rannych w atakach na parlament i mauzoleum Chomeiniego, dokonanych przez Państwo Islamskie

Zamachy zorganizowały oddziały zbrojne ISIS. Napastnicy dostali się do parlamentu głównym wejściem, przebrani za kobiety, po czym otworzyli ogień – podała irańska agencja prasowa Tansim.

Co najmniej 12 osób zginęło, a 39 zostało rannych w dwóch zamachach na parlament i mauzoleum ajatollaha Chomeiniego w Teheranie – poinformowały władze. Do ataków przyznało się Państwo Islamskie.

W trakcie ataków napływały sprzeczne informacje co do liczby zabitych i napastników. Jeden z irańskich deputowanych Elias Hazrati powiedział, że w parlamencie było trzech napastników, w tym jeden uzbrojony w pistolet, a dwaj w karabiny AK-47. Wiceminister spraw wewnętrznych Iranu Muhammad Hosejn Zolfaghari oświadczył, że siły bezpieczeństwa otoczyły jednego z napastników, jeden został zastrzelony, a inny wysadził się w powietrze wewnątrz gmachu.

Półoficjalna irańska agencja prasowa Tasnim podała, że napastnicy dostali się do parlamentu głównym wejściem, przebrani za kobiety, po czym otworzyli ogień.

Reporter agencji AP informował z Teheranu o snajperach sił rządowych, porozmieszczanych na dachach okolicznych budynków, w zamkniętych sklepach i o dochodzących z okolic parlamentu odgłosach strzałów. Według świadków napastnicy strzelali z czwartego piętra budynku parlamentu do przechodniów na ulicy.

Nad gmachem krążyły śmigłowce; zablokowano łączność komórkową z parlamentem i wyłączono z ruchu okoliczne ulice. Półoficjalna agencja prasowa ISNA podała, że zamknięto wszystkie wejścia do parlamentu, a deputowanym i dziennikarzom relacjonującym obrady nakazano pozostanie w sali parlamentarnej.

Około 30 minut po pierwszych doniesieniach o zamachu w parlamencie zaczęły napływać informacje o ataku na odległe o ok. 20 km mauzoleum ajatollaha Ruhollaha Chomeiniego w południowej części Teheranu. Według półoficjalnej agencji Fars trzej napastnicy weszli do środka i zaczęli strzelać do personelu i zwiedzających.

Państwowy nadawca radiowo-telewizyjny IRIB podał, że zginął jeden ze strażników, a cztery osoby odniosły obrażenia. Według niego jeden z napastników został zabity przez ochroniarzy, a inny wysadził się w powietrze, ponadto aresztowana została jedna kobieta.

Zamach na mauzoleum Chomeiniego ma wymowę symboliczną – podkreśla AP. Chomeini był twórcą teokratycznej republiki islamskiej w 1979 roku, jej pierwszym, najwyższym przywódcą duchowo-politycznym i do dziś pozostaje jedną z najważniejszych postaci dla Irańczyków.

Irańskie ministerstwo ds. wywiadu oświadczyło, że udaremniono trzeci atak terrorystyczny na terenie kraju. „Dziś rano dwie grupy terrorystyczne zaatakowały parlament i mauzoleum imama Chomeiniego. (…) Członków trzeciej grupy aresztowano, zanim zdołali przeprowadzić zamach” – przekazał resort, cytowany przez IRIB. Władze zaapelowały do obywateli, by nie korzystali z transportu publicznego.

Do obu ataków przyznało się Państwo Islamskie (IS), o czym poinformowała powiązana z tą organizacją propagandowa agencja Amak. Zamieściła również nagranie wideo pokazujące napastników w irańskim parlamencie. Jeśli ta deklaracja się potwierdzi, będzie to pierwszy atak IS na terytorium Iranu. Sunniccy ekstremiści, w tym IS, pozostają w stanie wojny z szyickim Iranem oraz wspieranymi przez Teheran milicjami walczącymi z Syrii i Iraku

PAP/JN

 

Jerzy Haszczyński: Może dojść do zmiany układu geopolitycznego na Bliskim Wschodzie. Katar coraz bliżej Iranu

Szef działu zagranicznego dziennika „Rzeczpospolita” komentował w Radiu Wnet zerwanie przez Arabię Saudyjską, Zjednoczone Emiraty Arabskie oraz Egipt i Bahrajn kontaktów dyplomatycznych z Katarem.

Arabia Saudyjska ogłosiła w poniedziałek, że jednostki katarskie zostaną wykluczone z koalicji walczącej z ekstremistami w Jemenie. W poniedziałek Rijad zerwał stosunki dyplomatyczne i konsularne z Katarem w związku ze wspieraniem przez to państwo terroryzmu. [related id=22963]W ślad za Arabią Saudyjską stosunki dyplomatyczne z Katarem zerwały też Zjednoczone Emiraty Arabskie, Egipt i Bahrajn.

Decyzję tych krajów komentował Jerzy Haszczyński. – Oficjalny zarzut wobec Kataru dotyczy wspierania terroryzmu islamskiego, szczególnie tego, który dotyka krajów Bliskiego Wschodu. Jak się bliżej przyjrzeć, to zarzut dotyczy przede wszystkim Bractwa Muzułmańskiego, co do którego nie wszyscy mają pewność, czy jest organizacją terrorystyczną.

Cały konflikt odbywa się w cieniu wizyty Donalda Trumpa na Bliskim Wschodzie, gdzie zostało zawarte przymierze między Arabia Saudyjską a USA, w którym wskazano na Iran jako na głównego wroga – znaczył dziennikarz.

Jerzy Haszczyński wymienił możliwe polityczne powody decyzji państw islamskich o zerwaniu kontaktów z Katarem – Gdzieś w tle jest konflikt między głównymi sunnickimi graczami, z Arabią Saudyjską na czele, a szyickim regionalnym mocarstwem, jakim jest Iran. Katar jest oskarżany przez Arabię o wspieranie Teheranu, mimo że sam jest krajem sunnickim.

Zdaniem szefa działu zagranicznego sytuacja dyplomatyczna nie przełoży się na stabilność dostaw katarskiego gazu do Polski. – To nie jest wojna o surowce, co nie znaczy, że nie będzie wpływała na rynek naftowy i gazowy. Nie wiemy, czy ten konflikt będzie trwał na tyle długo, żeby to miało wpływ na sytuację energetyczną w Polsce.

– Nie wiemy, jak się zachowają Stany Zjednoczone, które mają duże siły wojskowe w Katarze. Jeszcze za czasów Baracka Obamy Katar wykonywał poważne gesty w stosunku do Ameryki, ale zmieniły się władze w Białym Domu, więc może i nastawienie Kataru się zmieniło – powiedział dla Radia Wnet Jerzy Haszczyński.

Iran, MSW: Hasan Rowhani ponownie wybrany na prezydenta. Uzyskał 57% głosów, frekwencja wyborcza wyniosła 73 procent

Urzędujący prezydent Iranu został wybrany na drugą, czteroletnią kadencję, zdobywając w piątkowej pierwszej turze wyborów 57 proc. głosów i pokonując ultrakonserwatywnego duchownego Ebrahima Raisiegom

Na uznawanego za pragmatyka Rowhaniego zagłosowało 23,5 mln Irańczyków, a na Raisiego 15,8 mln – przekazał w telewizji państwowej szef MSW Abdulreza Rahmani Fazli. Wyjaśnił, że są to ostateczne wyniki, gdyż przeliczono już 99,7 proc. oddanych głosów.

W piątkowych wyborach wzięło udział ponad 41 mln Irańczyków spośród ponad 56 mln uprawnionych.

[related id=”9127″]

Pozostali dwaj kandydaci – były minister kultury Mustafa Agha Mirsalim i zwolennik reform Mustafa Haszimi-Taba zdobyli odpowiednio ok. 478 tys. i ok. 245 tys. głosów.

Rowhani w piątkowym głosowaniu znacznie zwiększył odsetek swych zwolenników w porównaniu do wyborów z 2013 roku, w których zwyciężył z prawie 51-procentowym poparciem przy 73-procentowej frekwencji. Głos oddało na niego wówczas 18,6 mln wyborców spośród 35 mln uprawnionych.

Podczas kampanii 68-letni prezydent apelował do Irańczyków, by go ponownie poparli, aby mógł kontynuować swe reformy, dotyczące polityki wewnętrznej i działania mające na celu dalsze otwieranie Iranu na świat.

Haszimi-Taba pogratulował Rowhaniemu, mówiąc, że prezydent będzie działał na rzecz „godności Iranu”.

Z powodu wysokiej frekwencji wybory zostały przedłużone o sześć godzin i zakończyły się o północy lokalnego czasu, czyli o 21.30 czasu polskiego. Władze uzasadniały tę decyzję kolejkami przed lokalami wyborczymi i koniecznością zapewnienia możliwości oddania głosu każdemu uprawnionemu.

[related id=”13407″ side=”left”]

Równolegle z wyborami prezydenckimi Irańczycy wybierali swoich przedstawicieli do samorządów.

Rowhani walczył o głosy wyborców, którzy popierają reformy, chcą ograniczenia konfliktów z mocarstwami i większej wolności obyczajowej oraz gospodarczej w kraju. Był krytykowany za brak znaczącej poprawy sytuacji gospodarczej kraju i brak sukcesów w walce z bezrobociem (bez pracy jest 12,5 proc. obywateli Iranu, w tym 27 proc. młodych).

Za kadencji Rowhaniego, Iran zawarł w 2015 roku porozumienie z szóstką mocarstw w sprawie swego programu atomowego i piątkowe głosowanie było swoistym plebiscytem w sprawie tej umowy. Umożliwiła ona zniesienie części międzynarodowych sankcji, ale według wielu Irańczyków nie przyczyniła się do utworzenia obiecanych miejsc pracy czy zwiększenia zagranicznych inwestycji. Za prezydentury Rowhaniego Iran wstrzymał wzbogacanie uranu i wykazywał się większą współpracą z inspektorami Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej.

56-letni Raisi, ultrakonserwatywny duchowny z otoczenia przywódcy duchowo-politycznego ajatollaha Alego Chameneia, przedstawiał się jako kandydat najuboższych, którym obiecywał utworzenie milionów miejsc pracy. Zapowiadał też odrodzenie wartości rewolucji islamskiej z 1979 roku. Raisi cieszy się poparciem elitarnej formacji Strażników Rewolucji, związanych z nimi paramilitarnych milicji islamskich Basidż oraz radykalnych duchownych.

Duchowny stoi też na czele najbogatszej fundacji charytatywnej w świecie muzułmańskim, Astan Kuds Razawi, która sprawuje opiekę nad najświętszym sanktuarium w Iranie, świątynią imama Alego ar-Ridy w Meszhedzie.

[related id=”8283″]

Wielu krytyków wypominało Raisiemu jego rolę w skazywaniu na śmierć więźniów politycznych w 1988 roku, gdy dokonano egzekucji tysięcy z nich. Przeciwnicy obawiali się, że zwycięstwo konserwatywnego polityka może doprowadzić do pogorszenia się sytuacji praw człowieka w Iranie i skierować kraj na ścieżkę konfrontacji z Zachodem.

Władza w Iranie jest podzielona pomiędzy różne organy, ale najważniejsze decyzje podejmuje będący u władzy od 1989 roku Chamenei. Mimo to wybierany w powszechnych wyborach prezydent ma pewne pole manewru, zwłaszcza w sprawach gospodarczych. Nadzoruje też ogromny państwowy aparat biurokratyczny zatrudniający ponad 2 miliony ludzi, wyznacza członków gabinetu i wysokich rangą urzędników oraz odgrywa znaczącą rolę w kształtowaniu polityki wewnętrznej i zagranicznej.

Wszyscy kandydaci, chcący ubiegać się o prezydenturę muszą zostać zatwierdzeni przez Islamską Radę Strażników Konstytucji, złożoną z szyickich duchownych i prawników. Rada nie dopuszcza do kandydowania osób nawołujących do radykalnych zmian, reformatorów czy kobiet. W tym roku spośród 1600 osób, które zgłosiły chęć ubiegania się o prezydenturę, zaakceptowano tylko sześć kandydatur. Udziału w wyborach zakazano m.in. poprzednikowi Rowhaniego, Mahmudowi Ahmadineżadowi.

 

PAP/JN

W Iranie rozpoczęło się głosowanie w wyborach prezydenckich. Za faworyta uznawany jest obecny szef państwa Hasan Rowhani

Według prognoz ostateczne rywalizacja w wyborach rozegra się między ubiegającym się o reelekcję i uznawanym za pragmatyka Hasanem Rowhanim a konserwatywnym islamskim duchownym Ebrahimem Raisim.

Do udziału w głosowaniu uprawnionych jest ponad 56 milionów Irańczyków powyżej osiemnastego roku życia, którzy mogą oddać głos w jednym z ponad 63 tys. lokali wyborczych w kraju. Lokale będą otwarte od godz. 5.30 do godz. 15.30 czasu polskiego, ale głosowanie może zostać przedłużone nawet do północy czasu miejscowego, czyli do godz. 23.30 w Polsce.

Irańskie ministerstwo spraw wewnętrznych podało, że pierwsze prognozy powyborcze mają pojawić się w sobotę rano, a ostateczne wyniki – w sobotę wieczorem lub najpóźniej w niedzielę. Jeśli żaden z kandydatów nie zdobędzie ponad 50 procent głosów, 26 maja odbędzie się druga tura.

[related id=”19414″]

Symboliczny pierwszy głos w wyborach oddał w piątek rano przywódca duchowo-polityczny ajatollah Ali Chamenei, który zaapelował do mieszkańców kraju o udział w głosowaniu.

Wyborcy mogą wybierać między czterema kandydatami, jednak powszechnie uważa się, że szanse na wygraną mają tylko dwaj – uznawany za faworyta, urzędujący szef państwa, Hasan Rowhani, oraz konserwatywny duchowny z otoczenia Chameneiego, Ebrahim Raisi.

Rowhani uważany jest za pragmatyka w kontaktach z Zachodem oraz reformatora, ale nie radykalnego. To za jego kadencji doszło do podpisania w 2015 roku porozumienia między Iranem a szóstką mocarstw w sprawie irańskiego programu atomowego. Walczy o głosy wyborców, którzy popierają reformy, chcą ograniczenia konfliktów z mocarstwami i większej wolności obyczajowej oraz gospodarczej w kraju. Był krytykowany za brak znaczącej poprawy sytuacji gospodarczej kraju i brak sukcesów w walce z bezrobociem (bezrobocie w Iranie wynosi 12,5 procent, a pośród młodych – 27 procent).

[related id=”13407″ side=”left”]

Raisi z kolei przedstawiał się jako kandydat najuboższych, którym obiecywał utworzenie milionów miejsc pracy, także odrodzenie wartości rewolucji islamskiej z 1979 roku. Cieszy się poparciem elitarnej formacji Strażników Rewolucji, związanych z nimi paramilitarnych milicji islamskich Basidż oraz radykalnych duchownych islamskich. Agencja Associated Press ocenia, że populistyczne postulaty tego kandydata, a także wezwania do walki z korupcją i twardszego stanowiska w relacjach z zagranicą mogą zmobilizować konserwatywnych wyborców z terenów wiejskich i warstwy robotniczej.

Pozostali kandydaci to Mustafa Haszimi-Taba – mało znana postać, zwolennik reform, który ostatni raz o prezydenturę ubiegał się bez powodzenia w 2011 roku, oraz Mustafa Agha Mirsalim – były minister kultury.

Według obserwatorów stawką w wyborach jest to, czy ponowne otwarcie się Iranu na świat, zapoczątkowane przez Rowhaniego, przyspieszy czy też wyhamuje. Oczekuje się też, że głosowanie będzie swoistym plebiscytem w sprawie umowy nuklearnej, która umożliwiła zniesienie części międzynarodowych sankcji. Wielu Irańczyków uważa, że porozumienie nie przyczyniło się do utworzenia obiecanych miejsc pracy i zwiększenia zagranicznych inwestycji. Za prezydentury Rowhaniego Iran wstrzymał wzbogacanie uranu i zwiększył zakres współpracy z inspektorami Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej.

Wielką niewiadomą piątkowego głosowania jest frekwencja. Wysoka – może pomóc Rowhaniemu, który w 2013 roku wygrał wybory z ponad pięćdziesięcioprocentowym poparciem. Władze oczekują, że frekwencja będzie oscylowała wokół 70 procent.

PAP/JN

Dotychczasowy prezydent Iranu Hasan Rowhani będzie walczył o reelekcję. Wybory prezydenckie w Iranie odbędą się 19 maja

Ostatni dzień rejestracji kandydatów mija w sobotę. Kontrkandydatami Rowhaniego będą: duchowny Ebrahim Raisi, poglądami zbliżony do ajatollaha Alego Chameneiego, oraz były wiceprezydent Hamid Baghaei.

Do udziału w wyborach prezydenckich uprawnionych jest ponad 55 mln obywateli Iranu powyżej 18 roku życia. Tamtejsze MSW zapowiedziało, że pierwsze wyniki głosowania poda najwcześniej po 12 godzinach od zamknięcia lokali wyborczych, a rezultat końcowy – najpóźniej po 48 godzinach.

Zdaniem obserwatorów irańskiej sceny politycznej, wybory rozstrzygną się między trzema kandydatami, którzy już ogłosili swój start w wyborach. Jak pisze dpa, są to: uznawany za pragmatyka i zwolennika umiarkowanych reform Rowhani, ultrakonserwatywny duchowny, zbliżony poglądami do ajatollaha Alego Chameneiiego, Ebrahim Raisi, oraz konserwatysta, były wiceprezydent Hamid Baghaei, postrzegany jako polityk uzależniony od byłego prezydenta Mahmuda Ahmadineżada, który rządził Iranem w latach 2005-2013.

Oczekuje się, że wybory głowy państwa będą swoistym plebiscytem w sprawie porozumienia atomowego, jakie Iran za prezydentury Hasana Rowhaniego zawarł w 2015 roku z szóstką światowych mocarstw – USA, Rosją, Chinami, Francją, Wielką Brytanią i Niemcami. Umowa przewiduje, że Iran zrezygnuje z dążenia do uzyskania broni nuklearnej, w zamian za stopniowe znoszenie nałożonych na niego sankcji. Strona irańska przystała na wiele technicznych ograniczeń, zachowując prawo do pokojowego programu nuklearnego.

PAP/ŁAJ

Ambasador Iranu: Mój kraj zwalcza terroryzm i dąży do stabilizacji regionu. To Amerykanie podsycają niepokoje – VIDEO

Stany Zjednoczone, jako jedyny kraj użyły bomby atomowej przeciw cywilom i wciąż najwięcej na świecie inwestują w rozbudowę arsenału jądrowego – w Poranku Wnet mówił Ramin Mehmanparast.

Rozmówca Witolda Gadowskiego skomentował dekret prezydenta Trumpa czasowo zakazujący wjazdu do USA obywatelom kilku krajów, w tym Iranu: – W odniesieniu do mojego kraju jest to projekt zupełnie nietrafiony. Irańczycy nie brali udziału w przedsięwzięciach terrorystycznych, przeciwnie, mój kraj zawsze zwalczał terroryzm. [related id=”8283″]

– To znamienne, że do najlepszych przyjaciół Trumpa należą przedstawiciele społeczeństw arabskich, którzy brali udział w aktach terroryzmu, nawet na terenie USA, i żywią skrajne ruchy islamskie ideologią wahabizmu  – zauważył Ramin Mehmanparast.

Gość Poranka Wnet odniósł się także do kontrowersji związanych z irańskim programem jądrowym: – Jeżeli chodzi o problem programu nuklearnego, okazało się, że stawiane nam zarzuty nie miały podstaw. Doszło do porozumienia między Iranem i sześcioma mocarstwami, które również, z wyjątkiem Niemiec, posiadają broń jądrową, i okazało się, że jest tak, jak twierdziliśmy od samego początku – rozwijamy nuklearne know-how, ale w celach wyłącznie pokojowych.

Inne oskarżenia, padające na arenie międzynarodowej pod adresem Iranu, dotyczą udziału tego kraju w konflikcie w Jemenie: – Oskarżanie nas o mieszanie się w wewnętrzne sprawy tego kraju jest niedorzeczne. Wystarczy prześledzić wiadomości ze świata, żeby zobaczyć, jakie państwa rzeczywiście są militarnie obecne w tym kraju i zabijają niewinnych ludzi – oświadczył gość Witolda Gadowskiego.

aa