Dr Kuźmiuk: Z perspektywy USA czy Azji Południowo-Wschodniej UE staje się powoli skansenem [VIDEO]

– UE łamiąc swoje zasady traci konkurencyjność wobec świata. Porozumienie z Chinami nie skróci jej dystansu wobec USA. Wręcz przeciwnie – ta przepaść stale się powiększa – mówi dr Zbigniew Kuźmiuk.


 

Europoseł dr Zbigniew Kuźmiuk mówi o uchwaleniu w czwartek przez Parlament Europejski tzw. „pakietu mobilności”, będącego zbiorem przepisów regulujących kwestię przewozu towarów w państwach Unii Europejskiej. Stwierdza, że podjęcie tego kroku motywowane było chęcią ograniczenia konkurencyjności polskiej branży transportowej przez Francję i Niemcy. Decyzję tę uważa za administracyjną ingerencję w jedną z czterech podstawowych wolności, na których opiera się organizacja – w swobodę przepływu usług.

Gość Poranka zwraca również uwagę na budzącą wiele wątpliwości procedurę głosowania nad poprawkami do wspomnianych dokumentów. Było ich ponad 1000, w związku z czym w celu szybszego uchwalenia pakietu pogrupowano je w większe grupy. Uniemożliwiało to zakwestionowanie pojedynczych poprawek. Doktor Kuźmiuk wraz z innymi polskimi europosłami zamierza zaskarżyć tę procedurę do Trybunału Sprawiedliwości w Luksemburgu. Liczy także na poparcie swoich irlandzkich i hiszpańskich odpowiedników.

„My z grupą dziesięciu krajów w 2004 r. wchodziliśmy do innej Unii Europejskiej, szanującej choćby tę fundamentalną zasadę, o której mówiliśmy, także zasadę solidarności, pomocniczości”.

Europoseł jest zdania, że poprzez łamanie stworzonych przez siebie zasad Unia Europejska traci konkurencyjność wobec reszty świata. Zaznacza, że z punktu widzenia Stanów Zjednoczonych czy Azji Południowo-Wschodniej organizacja ta staje się powoli skansenem. Podkreśla również, że unijne porozumienie z Chinami nie skróci dystansu instytucji wobec USA – wręcz przeciwnie, przepaść ta dramatycznie się powiększa.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K.

Płk Kaliciak: Polski żołnierz godnie reprezentuje ojczyznę za granicą. Jest wyszkolony na równi z wojakiem z USA [VIDEO]

– Występujemy z biało-czerwoną flagą, godnie ją reprezentujemy, bo tak naprawdę, jeśli sobie sięgniemy pamięcią, to skandali z żołnierzem polskim nigdy nie było – mówi pułkownik Grzegorz Kaliciak.


Pułkownik Grzegorz Kaliciak, dowódca 6. Mazowieckiej Brygady Obrony Terytorialnej, opowiada o swoim udziale w zagranicznych misjach wojskowych. W 2004 r. przebywał w Iraku w ramach polskiego kontyngentu wojskowego jako dowódca kampanii rozpoznawczej, a w 2006 r. i 2007 r. był tam szefem taktycznego centrum dowodzenia. W kraju tym Polacy przede wszystkim pomagali lokalnej społeczności i patrolowali miasta w celu zapewnienia bezpieczeństwa. Zaznacza przy tym, że poziom wyszkolenia polskiego żołnierza w niczym nie ustępuje temu reprezentowanemu przez swojego amerykańskiego odpowiednika.

Gość Poranka mówi również o pisanych przez siebie książkach, w tym „Karbala. Raport z obrony City Hall”. Stwierdza, że głównym powodem, dla którego zajął się pisarstwem, jest chęć przekazania Polakom, co żołnierze z kraju robią poza jego granicami i jaki jest cel ich działań.

„Występujemy z biało-czerwoną flagą, godnie ją reprezentujemy, bo tak naprawdę, jeśli sobie sięgniemy pamięcią, to skandali z żołnierzem polskim nigdy nie było”.

Misją, którą pułkownik ocenia najgorzej, jest operacja w Afganistanie, z której polska ekipa nie wróciła w pełnym składzie. Negatywnie wypowiada się także na temat misji na Bałkanach prowadzonej w latach 1992-1993.

„Bałkany to jest taki pierwszy szlif moim zdaniem żołnierzy polskich, gdzie zetknęli się z najgorszym, co może być”.

Kaliciak przybliża również szczegóły dowodzonej przez siebie 6. Mazowieckiej Brygady Obrony Terytorialnej. Docelowo jednostka ma liczyć ponad 3000 żołnierzy. Obecnie znajduje się ona na etapie formowania i w jej skład wchodzi ponad tysiąc osób.

Gość Poranka przedstawia także etapy szkolenia żołnierzy z oddziałów Wojsk Obrony Terytorialnej. Aby zostać w pełni wyszkolonym wojakiem, należy przejść trzyletni kurs.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K.

 

WOT – Wojska Obrony Terytorialnej / Fot. Udostępniona za pozwoleniem https://wot-elearning.ron.mil.pl/

Cejrowski: Oburza mnie, że Polska nie zrobiła nic w sprawie ustawy 447. Nie znam Polaka, któremu ten akt by się podobał

– Parlament Europejski przegłosował zniesienie czasu letniego. Czemu wtedy, gdy go wprowadzał mówił, że zmiana ta przyniesie oszczędności? – retorycznie pyta Wojciech Cejrowski.

W poniedziałkowym programie „Studio Dziki Zachód” Wojciech Cejrowski broni flagowego pomysłu prezydenta Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa, którym jest budowa muru na granicy amerykańsko-meksykańskiej. Argumentuje, że bariera ta ma na celu kontrolę nad procesami migracyjnymi, a głównym jej zadaniem jest zniwelowanie przemytnictwa ludzi i narkotyków. Chwali w tym miejscu Węgry, które w obliczu masowego napływu migrantów w 2015 r. postawiły tymczasowy płot na granicy z Serbią. Stwierdza, że reszta Europy powinna wziąć z tego kraju przykład.

W obliczu uporu Trumpa wobec wzniesienia muru podróżnik nazywa go pierwszym politykiem we współczesnej historii, który realizuje swoje obietnice wyborcze. Wskazuje przy tym na inne aspekty polityki migracyjnej amerykańskiego prezydenta – odebrał on pomoc humanitarną państwom Ameryki Łacińskiej, których obywatele migrują do USA.

Cejrowski odnosi się również do zniesienia 26 marca przez Parlament Europejski przejścia z czasu zimowego na letni i odwrotnie. Krytykuje dwulicowość europarlamentarzystów, którzy opowiedzieli się za tym rozwiązaniem. Pyta retorycznie, czemu w 2001 r. w momencie uchwalania przez Unię Europejską standardów zmiany czasu uważali oni, że krok ten przynosi oszczędności. Jest zdania, że świeżo podjęta decyzja w sposób dobitny pokazuje niewydajność unijnego ciała ustawodawczego – na implementację przepisu państwa członkowskie mają dwa lata. Ponownie powołuje się na przykład Trumpa  – zaznacza, że gdy ten podpisuje dokument o czasie letnim, wprowadza jego zapisy w życie natychmiast, z kolei niemal 800 europarlamentarzystów potrzebuje na jego realizację wspomnianych dwóch lat.

Podróżnik wspomina także Jana Pawła II oraz komentuje protesty amerykańskiej Polonii w sprawie ustawy 447.

Wysłuchaj całej audycji już teraz!

A.K.

Witt: Według de Villiers UE jest tworem USA. Organizację założyli: były hitlerowiec, zwolennik rządu Vichy i agent CIA

– W swojej najnowszej książce Philippe de Villiers odkrywa kłamstwa, które legły u podstaw UE. Uważa, że Unia powstała na zamówienie USA, które chciały z niej stworzyć rynek zbytu – mówi Piotr Witt.


Piotr Witt, korespondent Radia WNET we Francji, opowiada o najnowszej książce francuskiego polityka Philippe’a de Villiersa pt. „J’ai tiré sur le fil du mensonge et tout est venu” (pol. „Pociągnąłem za nić kłamstwa i wszystko wyszło na jaw”). Przedstawia w niej sensacyjne informacje dotyczące Unii Europejskiej, które nigdy przedtem nie były podane do publicznej wiadomości. Zdaniem autora dzieła organizację na zamówienie amerykańskie założyło „piekielne trio”: Walter Hallstein – były hitlerowiec, Robert Schuman – były zwolennik rządu Vichy oraz Jean Monnet – agent CIA. Stany Zjednoczone chciały w ten sposób uczynić z Europy rynek zbytu dla swoich towarów.

„De Villiers opublikował – i to stanowi wyjątkowość jego pracy – odtajnione archiwa chronione do niedawna tajemnicą wojskową”.

Autor w publikacji przybliża życiorysy ojców założycieli Unii Europejskiej. Robertowi Schumanowi zarzuca bycie żołnierzem niemieckim podczas I wojny światowej oraz opowiedzenie się za przyznaniem pełni władzy marszałkowi Philippe’owi Pétainowi – szefowi rządu marionetkowego państwa francuskiego kolaborującego z III Rzeszą.

„De Villiers przypomina w tym kontekście, że to eurosceptyków określa się często mianem kryptonazistów, kryptokolaborantów”.

Jean Monnet natomiast po osiągnięciu licznych sukcesów na Wall Street, centrum amerykańskiej branży finansowej, został doradcą ówczesnego prezydenta Stanów Zjednoczonych Franklina D. Roosevelta. W zaadresowanej do głowy państwa nocie wspomniał, że „nie będzie trwałej Europy jeśli państwa zrekonstruują się na podstawie suwerenności narodowej”.

Philippe de Villiers broni się przed zarzutami rozpowszechniania teorii spiskowych. Argumentuje, że opierają się one na podejrzeniach i intuicji. Jego książka z kolei bazuje na udostępnionych mu dokumentach.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K.

Podgórski: Tak dobrego ministra rolnictwa jak Ardanowski nie było dawno. Nie jest winny zła w polskim rolnictwie [VIDEO]

– Gdyby hodowcy męczyli zwierzęta futerkowe, przełożyłoby się to na słabszą jakość futer, a tym samym na mniejszy zysk. To im się po prostu nie opłaca – mówi Jacek Podgórski.

Jacek Podgórski, dyrektor Instytutu Gospodarki Rolnej, opowiada o kondycji polskiego rynku futrzarskiego. Stwierdza, że jest on we względnie dobrym stanie jedynie dzięki ciężkiej pracy rolników.

Gość Poranka ocenia również projekt nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt, w myśl której zakazana ma być hodowla zwierząt futerkowych i ubój na potrzeby wspólnot religijnych. Podgórski zaznacza, że uchwalenie tego dokumentu godziłoby zarówno w polski przemysł futrzarski, jak i w mięsny. Polska bowiem eksportuje dużo mięsa ubijanego w islamskim systemie halal i żydowskim kosher na bardzo chłonne i perspektywiczne rynki.

Dyrektor Instytutu Gospodarki Rolnej mówi także o Stowarzyszeniu Otwarte Klatki – organizacji walczącej z hodowlą zwierząt na futro. Przytacza on informacje, według których współpracuje ona z niemiecką firmą zajmującą się utylizacją odpadów.

Gość Poranka podaje dane dotyczące rynku futrzarskiego w Polsce. W kraju produkuje się ok. 10 milionów skór zwierząt futerkowych rocznie, co czyni Polskę drugim producentem w Europie po Danii i trzecim na świecie po Chinach. Wartość eksportu tej gałęzi przemysłu wynosi ok. 1,5 miliarda złotych. Odnosi się przy tym do zarzutów organizacji ekologicznych, które oskarżają hodowców o niehumanitarne traktowanie zwierząt futerkowych.

„Gdyby hodowcy męczyli zwierzęta, gdyby te zwierzęta nie były utrzymywane we właściwych warunkach, przełożyłoby się to wprost na słabszą jakość okrywy włosowej, a finalnie także na mniejszy zysk dla samego hodowcy. Mówiąc wprost – to się hodowcy nie opłaca”.

Podgórski pozytywnie ocenia działalność Jana Krzysztofa Ardanowskiego. Stwierdza, że „tak dobrego ministra rolnictwa nie mieliśmy już dawno”.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K.

Kopcińska: Czy krytyka Zalewskiej przez Broniarza, będącego najpierw przeciw gimnazjom, potem za nimi, jest wiarygodna?

– Do Parlamentu Europejskiego kandydują byli ministrowie PiS, którzy sprawdzili się w polskiej polityce. Chcą oni walczyć w UE o wyższy standard życia Polaków – mówi Joanna Kopcińska.

Joanna Kopcińska, rzeczniczka rządu premiera Mateusza Morawieckiego, w Poranku dementuje powielane w części polskich mediów plotki, wedle których przed Wielkanocą miałoby dojść do rekonstrukcji rządu. Wydarzeniem determinującym zmiany w gabinecie będą przypadające na koniec maja wybory do Parlamentu Europejskiego. Rzeczniczka przypomina, że kandydatami na europosłów są również byli ministrowie w rządzie Prawa i Sprawiedliwości. Stwierdza ona, że sprawdzili się już w krajowej polityce, więc ma nadzieję, że zostaną oni wybrani do unijnego ciała ustawodawczego. Kopcińska nie wyklucza także wymiany części składu rządu przed majowymi wyborami. Zaznacza jednak, że w takiej sytuacji polityka poprzednich resortów będzie kontynuowana.

Gość Poranka przedstawia ponadto szereg faktów, dzięki którym można sądzić, iż Teresa Czerwińska jest skutecznym szefem Ministerstwa Finansów. Opowiada również o rozwiązaniach opracowanych przez ten resort, które realnie przyczyniają się do poprawy standardu życia Polaków.

Rzeczniczka odnosi się także do rozmów, które Ministerstwo Edukacji Narodowej prowadzi ze Związkiem Nauczycieli Polskich. Sceptycznie odnosi się do krytyki prezesa drugiego z wymienionych ciał dotyczącej reformy edukacji prowadzonej przez Annę Zalewską. Retorycznie pyta, czy postawa Sławomira Broniarza, który początkowo był przeciwny tworzeniu gimnazjów, a następnie był negatywnie nastawiony do ich likwidacji, jest wiarygodna. Mówi również o szansach zakończenia strajku nauczycieli.

„Jeżeli to nie jest protest z podtekstem politycznym, to w mojej ocenie do takiego porozumienia powinno dojść, bo Prawo i Sprawiedliwość te wynagrodzenia [nauczycieli – przyp. red.] zwiększa, Prawo i Sprawiedliwość słucha nauczycieli (…)”.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K.

Mularczyk: Uważam, że osoby roszczące sobie prawo do kamienic w ramach reprywatyzacji powinny do nich dopłacić [VIDEO]

– Żydzi w USA są bardzo konsekwentni, skutecznie zbierają informacje o swoich stratach, co pozwala im na wysunięcie roszczeń majątkowych. Polska powinna ich naśladować – mówi Arkadiusz Mularczyk.


Arkadiusz Mularczyk mówi o pracach Zespołu ds. Oszacowania Wysokości Odszkodowań Należnych Polsce od Niemiec za Szkody Wyrządzone w trakcie II Wojny Światowej, którego jest członkiem. Gość Poranka informuje, że prace nad końcowym raportem tego ciała mogą trwać jeszcze bardzo długo, co wynika m.in. z niepoświęcania dostatecznej uwagi zagadnieniu reparacji wojennych należnych Polsce.

„My dzisiaj widzimy, jak wiele zaniechań w tej sprawie popełniono, jak ten temat w ogóle został zapomniany, wypchnięty jakoś z debaty publicznej, badań naukowych, uniwersyteckich. Także IPN tym tematem się nie zajmował (…)”.

We wtorek 2 kwietnia Zespół przedstawił analizę makroekonomiczną pokazującą straty Produktu Krajowego Brutto (PKB) Polski w czasie II wojny światowej. Zobrazowano w niej także alternatywny stan gospodarczy kraju, którego nie dotknęło to tragiczne wydarzenie. Mularczyk zaznacza, że polskie straty wojenne do dzisiaj nie zostały odrobione.

Gość Poranka wypowiada się również na temat ustawy 447, która zakłada składanie corocznych raportów przez amerykański Departament Stanu z zakresu zaawansowania realizacji roszczeń na rzecz organizacji żydowskich przez 46 krajów, w tym Polskę. Członek Zespołu stwierdza, że uchwalenie tego dokumentu jest wynikiem przemyślanych działań Żydów w USA. Jego zdaniem są oni środowiskiem bardzo konsekwentnym, które skutecznie kolekcjonuje dane o swoich stratach materialnych z okresu II wojny światowej. Mularczyk sądzi, że Polacy powinni ich w tym naśladować.

„To nie jest tak, że Polska nie ma roszczeń. Polska ma roszczenia tylko, po pierwsze – musi je dobrze wyliczyć, to robimy, a po drugie – musi podjąć działania o charakterze międzynarodowym, żeby te roszczenia wyegzekwować”.

Gość Poranka odnosi się także do trwającej w Warszawie reprywatyzacji.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K.

Bogatko: Szkoła w Berlinie postanowiła nie przyjąć uczennicy, której ojciec jest posłem AfD do Landtagu

– Sprawa staje się aferą, ponieważ landowy wydział oświaty uznał, że odmawiając przyjęcia córki posła AfD szkoła postąpiła prawidłowo i nie naruszyła ustawy o równouprawnieniu – mówi Jan Bogatko.


Jan Bogatko, korespondent Radia WNET w Niemczech, mówi o trwającej od października sprawie odmowy przyjęcia sześcioletniej dziewczynki do jednej z berlińskich szkół prywatnych. Powodem podjęcia przez placówkę takiej decyzji była przynależność partyjna ojca dziecka – jest on posłem narodowo-konserwatywnej partii Alternatywa dla Niemiec (AfD) w miejscowym parlamencie – Landtagu.

Sprawa nabrała rozgłosu dopiero w tym miesiącu, kiedy to wydział oświaty lokalnego samorządu uznał, że szkoła postąpiła w sposób jak najbardziej prawidłowy, nie naruszając przy tym ustawy o równouprawnieniu. Co ciekawe, opinia ta jest sprzeczna ze zdaniem szefowej tego resortu Sandry Scheeres z SPD. Uważa ona, że mimo przywileju wyboru uczniów przez prywatne placówki edukacyjne, wspomniana szkoła nie zachowała się właściwie. Stwierdza, że dziecko nie może odpowiadać za polityczne zaangażowanie swoich rodziców.

„Ta cała afera ma dobrą stronę, a mianowicie wywołała ona dyskusję na temat równouprawnienia, na temat wolności, na temat dyskryminacji w Niemczech”.

Korespondent spodziewa się, że na skutek opisanego wydarzenia AfD zyska na popularności – obecnie w Berlinie kształtuje się ona na poziomie 13% poparcia.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K.

Cejrowski: Poprzez nową Konstytucję RP należy odebrać prawa obywatelskie kolaborującym z okupantem, w tym członkom PZPR

– Uchwalenie ustawy 447 jest wynikiem zaniedbania polskiej dyplomacji. Naród w kraju i za granicą musi zająć się tą sprawą, bo władza dba jedynie o własne interesy – mówi Wojciech Cejrowski.

 

Głównym zagadnieniem poniedziałkowej audycji „Studio Dziki Zachód” był kryzys wolności słowa. Wojciech Cejrowski poruszył ten temat odnosząc się do słów Krzysztofa Śmiszka – partnera lidera partii „Wiosna” Roberta Biedronia. Polityk stwierdził, że jeśli jego ugrupowanie dojdzie do władzy, wprowadzi ono karę więzienia dla homofobów.

„To [wolność słowa – przyp. red.] zaczyna się rozpadać poprzez takie rzeczy, jak tam kochanek kochanka mówi, że zakażemy wypowiadania pewnych myśli. Zakażemy wyznawania pewnej idei, bo religia rzymskokatolicka to jest pewna idea, do której człowiek dobrowolnie wstępuje i może się z niej wypisać w każdej chwili. To jest coś, czego żaden rząd, żadna władza i żaden paragraf nigdy nie powinien regulować”.

Podróżnik podkreśla również rolę wielkich korporacji we wprowadzaniu cenzury informacji. Jego zdaniem receptą na ograniczanie przez nie dostępu do określonych treści jest ich podział na mniejsze spółki.

„W tej chwili tracimy wolność słowa w Ameryce poprzez ogromne korporacje, których nikt nie przewidział (…). Nikt nie przewidział korporacji i monopoli takich jak Facebook, YouTube, Google, które jawiły nam się przyjemnym dodatkiem do życia (…). Nikt nie cenzurował w Ameryce twojej rozmowy telefonicznej, bo istniało wiele kompanii telefonicznych, (…) natomiast nie istnieje drugie Google, nie istnieje drugi Facebook i nie istnieje drugi YouTube”.

Gospodarz „Studio Dziki Zachód” komentuje również protesty amerykańskiej Polonii w sprawie ustawy 447 dotyczącej restytucji mienia żydowskiego. Nie szczędzi także słów krytyki wobec doboru kandydatów do Parlamentu Europejskiego z ramienia Sojuszu Lewicy Demokratycznej, będącej częścią Koalicji Europejskiej.

„Ja uważam, że konstytucyjnie trzeba by, pisząc nową konstytucję, odebrać prawa obywatelskie hurtowo za współpracę z okupantem”.

Wysłuchaj całej audycji już teraz!

A.K.

Wiceprezes Agencji Rozwoju Przemysłu: Po odsprzedaniu Stoczni Gdańskiej Ukraińcom nie powstał w niej prawie żaden statek

– Po odkupieniu ukraińskich udziałów w Stoczni Gdańskiej Agencja Rozwoju Przemysłu rozpoczęła pracę głównie nad przywróceniem wiarygodności zakładu w oczach kontrahentów – mówi Andrzej Kensbok.

Andrzej Kensbok, wiceprezes Agencji Rozwoju Przemysłu, mówi o mającym miejsce w lipcu 2018 r. odkupieniu przez jego firmę udziałów Związku Przemysłowego Donbasu w Stoczni Gdańskiej i GSG Towers.

Gość Poranka przybliża plany na najbliższą przyszłość zakładu przemysłowego.

„Zarząd czy zarządy kolejne, które pracowały w stoczni, rozpoczęły pracę przede wszystkim nad przywróceniem wiarygodności temu zakładowi w oczach kontrahentów”.

Kensbok zaznacza, że od momentu przejęcia ukraińskich akcji stocznia przed prawie rok niczego nie wyprodukowała. Najważniejszym zadaniem, które stawia sobie Agencja Rozwoju Przemysłu, jest powrót na rynek okrętowy, na którym Związek Przemysłowy Donbasu nie chciał być obecny.

„Stocznia chce działać w trzech obszarach, tzn. powrócić na tradycyjny obszar okrętowy, czyli produkcji statków. To już się dzieje, są zamawiane sekcje, tzw. okrętowe bloki, również mniejsze jednostki zaczynają być wykonywane. Natomiast drugim obszarem jest obszar platform wydobywczych, tzw. platform offshore’owych do wydobycia ropy i gazu, a trzeci bardzo ważny obszar to jest obszar, nazwijmy to, skomplikowanych konstrukcji stalowych, takich jak np. lądowe i morskie wieże wiatrowe”.

Gość Poranka odnosi się również do planowanej współpracy Stoczni Gdańskiej ze Stocznią Szczecińską.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K.