Wchodząc do Rady Europy podpisaliśmy i ratyfikowaliśmy i statut tej organizacji i w konsekwencji te dokumenty, które określają przywileje i immunitety także członków zgromadzenia parlamentarnego RE
Profesor Genowefa Grabowska – prawnik, polityk, wykładowca na UŚ, ekspert ds. prawa międzynarodowego
Immunitet Rady Europy, a konkretnie Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy mówi bezwzględnie, że nie wolno aresztować takiej osoby, która jest członkiem tego zgromadzenia.
Poseł musiałby zostać złapany na gorącym uczynku popełnienia przestępstwa albo Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy musiałoby pozbawić go tego immunitetu. Żadna z tych przesłanek nie nastąpiła.
Władze polskie pominęły ten element, zostając tylko i wyłącznie przy tym co stwierdziła prokuratura.
Kwestię przyszłych ewentualnych odszkodowań prof. Grabowska skomentowała następująco:
Przecież nie wolno w sposób niezgodny z prawem aresztować człowieka, nie wolno procedować tak jak to tu miało miejsce, w sposób uwłaczający jego godności. Nie wolno było zatrzymywać, stosować kajdanek, poniżać poprzez rozbieranie. To są wszystko rzeczy, które są opisane w katalogu tortur, a tym zajmuje się właśnie Rada Europy.
Natomiast konsekwencje takich i podobnych odszkodowań będą bezpośrednio dotykały każdego obywatela RP.
Jeżeli dojdzie do zasądzenia na rzecz posła Romanowskiego odszkodowania, [każdy obywatel Polski] będzie niestety obłożony jakąś jego cząstką. Będzie płacił to odszkodowanie, tak jak w przypadku innych niesłusznych aresztowań, gdzie po latach sądy orzekają i to bardzo wysokie odszkodowania. Dlatego trzeba się zastanawiać, co się robi. Prokuratura nie może działać pochopnie i nie może działać w przekonaniu, że jest bezkarna, że wolno jej wszystko, bo to był ten podstawowy błąd w tym przypadku.
W skierowanym do sejmu wniosku dotyczącym Marcina Romanowskiego Prokuratura Krajowa domaga się zgody na jego tymczasowe aresztowanie. Chce ogłosić mu m.in. udział w zorganizowanej grupie przestępczej.
Jak czytamy w komunikacie Prokuratury Krajowej dotyczącym wniosku o uchylenie immunitetu politykowi Suwerennej Polski, „zgromadzony w sprawie materiał dowodowy w postaci osobowych źródeł dowodowych, dokumentacji dotyczącej postępowań o udzielenie dotacji z Funduszu Sprawiedliwości, analizy zabezpieczonych dokumentów i elektronicznych nośników informacji wskazuje na dostatecznie uzasadnione podejrzenie, że poseł Marcin Romanowski popełnił 11 przestępstw”.
Jako Prokurator Generalny skierowałem dziś wniosek do Marszałka @szymon_holownia o wyrażenie przez Sejm RP (@KancelariaSejmu) zgody na pociągnięcie posła M. Romanowskiego do odpowiedzialności karnej oraz jego zatrzymanie i tymczasowe aresztowanie.
Chodzi o zarzut udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków, poświadczenia nieprawdy w dokumentach i wyrządzania szkody w wielkich rozmiarach w mieniu Skarbu Państwa, w celu osiągnięcia korzyści osobistych i majątkowych.
Prokuratura Krajowa po uzyskaniu zgody sejmu zamierza zatrzymać polityka, a następnie skierować do sejmu wniosek o jego tymczasowe aresztowanie. Tłumaczy to dużym prawdopodobieństwem popełnienia czynów wskazanych we wniosku, wysokim zagrożeniem karą i groźbą matactwa.
Oświadczenie Suwerennej Polski
Do informacji prokuratury odniosła się Suwerenna Polska w mediach społecznościowych.
Minister Marcin Romanowski kierował Funduszem Sprawiedliwości, z którego ponad pół miliarda złotych trafiło wprost do pokrzywdzonych. Za setki milionów kupiono strażakom i szpitalom sprzęt ratujący życie, sfinansowano nową klinikę „Budzik”. Teraz bodnarowcy, na polecenie Tuska,…
Bodnarowcy, na polecenie Tuska, chcą go za to aresztować, a sami wyciszają prawdziwe afery korupcyjne, których bohaterami są – według prokuratury – współpracownicy Donalda Tuska: Nowak – 5 mln zł łapówki, Karpiński – 5 mln zł, Gawłowski – 730 tys. zł, a Grodzki – 1,5 mln zł korupcyjnych wyłudzeń. To jest prawdziwy powód represji wobec byłego wiceministra sprawiedliwości, opartych na twierdzeniach niewiarygodnego Tomasza Mraza, którego do prowokacji i zeznań przygotowywał Roman Giertych – napisali politycy SP.
Komisja Regulaminowa, Spraw Poselskich i Immunitetowych 26 czerwca rozparzy wniosek o wyrażenie zgody na pociągnięcie do odpowiedzialności byłego wiceministra sprawiedliwości Michała Wosia.
Jak informuje strona sejmowa, pod wnioskiem o uchylenie immunitetu podpisał się podający się za Prokuratora Krajowego Dariusz Korneluk.
Następnym krokiem w procedurze, po badaniu sprawy przez sejmową komisję, jest ostateczne głosowanie nad uchyleniem immunitetu przez posłów.
Wersja prokuratury
We wcześniejszym komunikacie prokuratury rzecznik Prokuratora Generalnego Anna Adamiak tłumaczyła, że materiał dowodowy zgromadzony przez Zespół Śledczy nr 2 Prokuratury Krajowej w tej sprawie to m.in. raport pokontrolny NIK, wyjaśnienia Tomasza M. oraz zabezpieczona dokumentacja Ministerstwa Sprawiedliwości.
Michał Woś będąc funkcjonariuszem publicznym, tj. Podsekretarzem Stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości i osobą upoważnioną przez Ministra Sprawiedliwości do wykonywania czynności dysponenta Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej – Funduszu Sprawiedliwości, działając w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, wspólnie i w porozumieniu z innymi ustalonymi osobami, będąc zobowiązany na podstawie przepisów prawa, nie dopełnił powierzonych mu obowiązków zajmowania się sprawami majątkowymi, a w tym sprawowania nadzoru nad zarządzaniem, rozdysponowaniem i rozliczeniem środków finansowych pochodzących z ww. Funduszu Sprawiedliwości – napisała Anna Adamiak.
Zdaniem prokuratury do przestępstwa miało dojść „poprzez zawarcie z Szefem Centralnego Biura Antykorupcyjnego umowy o przekazanie Centralnemu Biuru Antykorupcyjnemu z tego Funduszu kwoty 25 000 000 złotych na zakup środków techniki specjalnej, wiedząc iż ta służba specjalna nie spełniała warunków do uzyskania takiego wsparcia finansowego z tego źródła”.
Woś miał też przekroczyć uprawnienia, „polecając Dyrektorowi Biura Administracyjno-Finansowego Ministerstwa Sprawiedliwości dokonanie wypłaty z Funduszu Sprawiedliwości na rzecz Centralnego Biura Antykorupcyjnego środków pieniężnych w łącznej kwocie 25 000 000 złotych”.
Zgodnie z ustawą o CBA służna ta finansowana jest z budżetu państwa.
Prokuratura zakwalifikowała czyny, które chce zarzucić posłowi z art. 231 § 1 i 2 k.k. w zb. z art. 296 § 3 k.k. w zw. z art. 11 § 2 k.k.
Replika Michała Wosia
Michał Woś odniósł się drwiąco do informacji komisji sejmowej we wpisie na portalu X.
Komisja w sprawie mojego immunitetu 26 czerwca godz. 11:00. Zapraszam na live👍 Będzie orka neoprokuratury pana Bodnara.
Zarzut: przekazałem korzyść majątkową CBA (dotacja ze środków publicznych = „korzyść majątkowa”) i „w ten sposób „działałem na szkodę interesu publicznego”.…
Do oskarżeń poseł odnosił się również niedawno na antenie Radia Wnet, tłumacząc, że ustawa nie wyklucza wcale finansowania służb specjalnych ze źródeł pozabudżetowych.
Dlaczego służby, a Centralne Biuro Antykorupcyjne w szczególności, korzystały z Funduszy Norweskich. Czy Fundusze Norweskie są budżetem państwa? Dlaczego korzystały z funduszy europejskich? Czy fundusze europejskie są budżetem państwa? A Fundusz Sprawiedliwości jest załącznikiem do budżetu państwa i w tym sensie bez problemu mógł finansować zakup Pegasusa – usprawiedliwiał zakup były wiceminister.
Głos marszałka sejmu
O procedurze uchylania immunitetu mówił niedawno marszałek sejmu Szymon Hołownia, nazywają ją „rutynową”.
Druk wpływa do Sejmu, potem do analizy służb prawnych Sejmu, to zwykle zajmuje kilka, kilkanaście dni, jak jest jakiś większy, ale to nie jest ten przypadek, więc przypuszczam, że w przyszłym tygodniu będę miał ten wniosek zaopiniowany i niezwłocznie wyślę go do komisji immunitetowej – tłumaczył w programie „Fakty po faktach”.
Marszałek częściowo mijał się z prawdą. Procedura uchylania immunitetu nie przewiduje bowiem żadnych terminów wiążacych sejm czy senat. W tym sensie nie jest ona rutynowa i pozostawia szerokie pole do decyzji politycznych. Tak stało się w w poprzedniej kadencji, kiedy storpedowano postępowanie immunitetowego w sprawie marszałka senatu Tomasza Grodzkiego, nie dopuszczając do głosowania senatorów.
W sferze publicznej funkcjonuje tzw. kłamstwo Kwiatkowskiego – mówi polityk Suwerennej Polski Michał Woś, odnosząc się zarzutów o nielegalnym zakupie Pegasusa ze środków Funduszu Sprawiedliwości.
Zespół śledczy działający w Prokuraturze Krajowej, który bada działanie Funduszu Sprawiedliwości, poczynił ustalenia, zgodnie z którymi zakup Pegasusa za środki funduszu miał się odbyć nielegalnie. Wobec byłego wiceministra sprawiedliwości Michała Wosia, obecnie posła Suwerennej Polski, skierowany został do sejmu wniosek o uchylenie mu immunitetu.
Magdalena Uchaniuk zapytała Michała Wosia o legalność zakupu Pegasusa ze środków Funduszu Sprawiedliwości. Zgodnie z art. 4 ustawy u CBA, służba ta może być finansowana z budżetu państwa. To właśnie na potrzeby CBA zakupiony było oprogramowanie.
Taki sam zapis mają wszystkie służby specjalne. ABW, Agencja Wywiadu, Służba Kontrwywiadu Wojskowego, ale także Policja, Służba Więzienna czy Straż Pożarna. Bo to jest oczywiste – mówi polityk Suwerennej Polski.
Jak mówi Woś, „w sferze publicznej funkcjonuje tak zwane >>kłamstwo Kwiatkowskiego<<. Krzysztof Kwiatkowski, wiedząc doskonale jaki jest stan prawny, postanowił wmówić opinii publicznej, że służby mogą być finansowane – i tu słowo klucz – wyłącznie z budżetu państwa. Natomiast w tym przepisie słowa >>wyłącznie<< nie ma. Pan Kwiatkowski mówił o tym w Sejmie w 2018 roku w lipcu”.
W cytowanych w prasie z tamtego okresu wypowiedziach ówczesnego szefa NIK Krzysztofa Kwiatkowskiego czytamy, że „przepisy wszak jednoznacznie wskazują, że służby – w tym CBA – mogą być finansowane tylko i wyłącznie z budżetu państwa”.
Kwiatkowski miał opinię prawną Departamentu Prawa i Orzecznictwa Kontrolnego Najwyższej Izby Kontroli, gdzie wicedyrektor Departamentu Prawnego wprost wskazała, że to, że zapis artykułu czwartego [ustawy o CBA] stanowi, że biuro jest finansowane z budżetu. I to jest niezwykle ważny zapis tej opinii., bo nie wyłącza możliwości finansowania innych przedsięwzięć, jeśli jest podstawa prawna w innych ustawach – argumentuje Michał Woś.
Polityk wymienia nazwiska wybitnych prawników, którzy, jak mówi, również nie mieli wątpliwości co do legalności zakupu Pegasusa. Wspomina o prof. Witoldzie Modzelewski i prof. Chojnej-Duch.
Dlaczego służby, a Centralne Biuro Antykorupcyjne w szczególności, korzystały z Funduszy Norweskich. Czy Fundusze Norweskie są budżetem państwa? Dlaczego korzystały z funduszy europejskich? Czy fundusze europejskie są budżetem państwa? A Fundusz Sprawiedliwości jest załącznikiem do budżetu państwa i w tym sensie bez problemu mógł finansować zakup Pegasusa – pyta Woś.
Zdaniem polityka „mamy do czynienia z festiwalem politycznym dla tych, którzy potrzebują takiego festiwalu, czyli dla najtwardszego lektoratu Donalda Tuska. Żeby ścigać i rozliczać. A fakty są takie, że i ja, i Ministerstwo Sprawiedliwości zawsze działaliśmy na podstawie i w granicach prawa”.
Były wiceminister sprawiedliwości mówi, że do tej pory nie doręczono mu wniosku o uchylenie immunitetu, a sprawę pociągnięcia go do odpowiedzialności karnej zna wyłącznie z komunikatu medialnego prokuratury.
Zachęcamy do wysłuchania całej rozmowy z politykiem Suwerennej Polski!
Posłanka Anita Czerwińska (PiS) poinformowała na platformie X o otrzymaniu kopii pisma Prokuratora Generalnego Adama Bodnara w sprawie uchylenia jej immunitetu za wydarzenie przez pomnikiem smoleńskim
Prokurator Generalny Bodnar z wnioskiem o uchylenie mojego immunitetu za usunięcie kłamliwego i oszczerczego napisu przed pomnikiem Ofiar katastrofy smoleńskiej – napisała na platformie X posłanka Prawa i Sprawiedliwości Anita Czerwińska
Sprawa dotyczy wydarzenia ze stycznia br., kiedy Anita Czerwińska zerwała tabliczkę na wieńcu złożonym przez przeciwników obchodów upamiętniających katastrofę smoleńską. Na tabliczce znajdował się napis stwierdzający, że winę na katastrofę ponosi Lech Kaczyński, który jako Prezydent RP miał wziąć udział w 70. uroczystościach upamiętniających ofiary zbrodni katyńskiej.
W piśmie, które otrzymała posłanka Prokurator Generalny Adam Bodnar informuje Marszałka Sejmu RP Szymona Hołownię o przekazaniu wniosku Komendanta Głównego Policji o wyrażenie zgody na pociągnięcie Anity Czerwińskiej do odpowiedzialności karnej za wykroczenie.
– Znamienna jest data wniosku [wł. pisma PG dotyczącego wniosku KGP – WNET] – 10 kwietnia, w 14. rocznicę tragedii smoleńskiej – dodała Czerwińska, publikując jednocześnie pismo, które Adam Bodnar skierował do Marszałka Sejmu.
Organy ścigania chcą „pociągnięcia Anity Czerwińskiej (…) do odpowiedzialności za wykroczenia z art. 124 par. 1 Kodeksu wykroczeń”. Przepis ten mówi, że „Kto cudzą rzecz umyślnie niszczy, uszkadza lub czyni niezdatną do użytku, jeśli szkoda nie przekracza 800 złotych, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności lub grzywny”.
Zgodnie z obowiązującym prawem parlament nie jest związany żadnymi terminami, jeśli chodzi o rozpoznanie wniosków o uchylenie immunitetu posła czy senatora. Pokazały to sprawy Marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego i senatora Krzysztofa Brejzy, w których miesiącami nie dochodziło do głosowania nad uchyleniem immunitetów parlamentarzystów.
W przypadku senatora Grodzkiego nielegalnie powołane kierownictwo Prokuratury Regionalnej w Szczecinie w lutym 2024 r. ostatecznie wycofało wniosek o uchylenie mu immunitetu.
J. Matejko, Reytan w sejmie warszawskim 1773 roku (fragment obrazu), domena publiczna
Na czele Komitetu Oligarchizacji: artyści, profesorowie, sędziowie, celebryci. To oni przejdą „nad Rejtanem” do narodowego imaginarium jako zdrajcy. I tyle po nich pozostanie w wielkiej sztuce narodu.
Andrzej Jarczewski
O Rejtanie nikt by nie pamiętał, gdyby nie obraz Matejki. To m.in. ten obraz kształtował patriotyzm następnych pokoleń Polaków. Tak tworzy się łańcuch dzieł i wydarzeń.
Bohaterowie zmieniają doraźny stan rzeczy, ale dopiero twórcy kultury przenoszą dokonania żołnierzy i polityków do społecznej świadomości.
To kształtuje kolejnych żołnierzy i polityków, a zwykłych zjadaczy chleba w bohaterów, uczonych i świętych przerabia. Od wielkości sztuki zależy wielkość narodu. Od dzielności żołnierzy – czy naród przetrwa.
Nudzą mnie już popisy Donalda Tuska, który – z braku konstruktywnych talentów – codziennie znajduje jakąś obelżywą frazę na tych, których nie lubi. Daje przykład koryfeuszom antykultury, hejterom i drobniejszym prowokatorom, którzy wiedzą, że im paskudniej się wyrażą, tym szumniej zaistnieją w mediach antypolskich.
Na to nie patrzę, ale przyglądam się pewnym działaniom na głębokich tyłach. Interesują mnie zwłaszcza wytwory mentalne różnych intelektualistów, szykujących dzielące nas rozwiązania na czas dogodniejszy.
Oto parę miesięcy temu wyszedł 448-stronicowy poradnik „Jak przygotować Polskę do rozbiorów” (tytuł jest inny, ale to tylko fortel). Z zażenowaniem czytam mizerny efekt wieloletnich wysiłków, zainicjowanych po fiasku tzw. hołdu śląskiego, złożonego w Katowicach przez liczną grupę prezydentów miast Bronisławowi Komorowskiemu kilka miesięcy przed jego klęską (II tura – 24 maja 2015). Tam było dużo dymu, ale chodziło o jedną tylko rzecz.
Prezydenci miast żądali dla siebie immunitetu, a to mogli najprościej osiągnąć, jeżeli zostaną senatorami. Za immunitet zobowiązali się pomagać Komorowskiemu w kampanii wyborczej. Reszta to fortel.
(…) To nie przypadek, że prezydenci większości miast wszelkimi sposobami szkodzą obecnemu rządowi. Mają po cichu obiecane, że po zmiażdżeniu PiS-u zostaną nowymi oligarchami. Zyskają możliwość dożywotniej władzy (obecnie są to 2 kadencje 5-letnie).
Ponadto senat zostanie przekształcony w tzw. izbę samorządową (Bundesrat), co da wreszcie szefom miast ten upragniony immunitet. Przy znanej już linii orzeczniczej polskich sądów zapewni im to rzeczywistą bezkarność „aż do skończenia ich świata”.
Urząd wojewody ma być zniesiony pod kłamliwym pretekstem, że wojewodowie dublują pracę marszałków województw. Z kolei marszałkowie będą wybierani tak jak prezydenci: w wyborach powszechnych, co oznacza ich praktyczną nieusuwalność i brak odpowiedzialności przed kimkolwiek (teraz muszą się liczyć z sejmikiem). Dalej – pod równie fałszywymi pretekstami prowadzić się będzie landyzację Polski. Województwa otrzymają wiele uprawnień, przysługujących obecnie organom państwa unitarnego.
Katalog tych nowych praw nie jest jeszcze ustalony. Dla ukrycia istoty dwuwładzy (czytaj: anarchii) mówi się np. o zróżnicowanym regionalnie decydowaniu w sprawach podatkowych, ZUS-owskich, a nawet genderowych, rodzinnych, religijnych i wchodzących w zakres polityki zagranicznej. Dowolne rozwiązania – w niespójnym wyborze – kopiowałoby się z dowolnych krajów, a przykładem instytucjonalnym miałaby być Unia Europejska. Nie ma sensu dywagować dalej na temat szczegółów. Mówiąc wprost: planowane podziały wyodrębnią część przygotowaną dla Rosji (ściana wschodnia) i część do wzięcia „pod opiekę” przez Niemcy przy nadarzającej się okazji geopolitycznej (będą to landy progresywne, które otrzymają w nagrodę różne fundusze europejskie, odebrane regionom genderowo „zacofanym”). Reszta to fortel.
Pojawiają się też sensowne postulaty, np. regionalne zróżnicowanie płacy minimalnej. Obecnie takie wynagrodzenie zapewnia godziwe życie w biednej wsi, ale w Warszawie pozwala na zaledwie marną wegetację, więc tam prawie nikt na taką pensję nie przystaje.
Lokalni przedsiębiorcy muszą ponosić koszty wynagrodzeń nawet za pracę niewiele wartą, choć konieczną. Ten problem wymaga mądrego rozwiązania, bo zróżnicowana regionalnie płaca minimalna pogłębiłaby szczelinę między bogatą i biedną częścią Polski. Bywa, że postulaty słuszne indywidualnie mogą spowodować poważne szkody dla całego kraju. Podobnie: ordynacja większościowa. Jako postulat – samo piękno. Jako rezultat – katastrofa.
Nie dajmy się więc nabrać na debatę o szczegółach proponowanych zmian ustrojowych, dopóki nie uzyskamy pewności, że dane rozwiązanie współtworzy spójny system i – w kontekście międzynarodowym – wzmacnia Polskę, że służy naszym wspólnym interesom. Jeżeli jakiś profesor w moralizatorskim uniesieniu użala się nad osiłkami atakującymi naszą granicę, a nie widzi za nimi Łukaszenki i Putina, popełnia błąd ignorowania kontekstu. Taki błąd dyskwalifikuje naukowca.
Silna władza szefa samorządu jest dobrym rozwiązaniem i nie należy tego zmieniać. Zło kryje się gdzie indziej. Subiektywny interes prezydentów miast, starostów i marszałków województw – to władza dożywotnia i bezkarność (immunitet). Obiektywny rezultat ich dążeń – to Polska patchworkowa, wręcz potworkowa, przygotowana do rozbiorów.
A na czele Komitetu Oligarchizacji: artyści, profesorowie, sędziowie i celebryci. To oni przejdą „nad Rejtanem” do narodowego imaginarium jako zdrajcy. I tyle po nich – zielonych ludzikach Mitteleuropy – pozostanie w wielkiej sztuce narodu.
Cały artykuł Andrzeja Jarczewskiego pt. „Zielone ludziki Europy” znajduje się na s. 11 wrześniowego „Kuriera WNET” nr 111/2023.
Wrześniowy numer „Kuriera WNET” można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl. Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
Elżbieta Radziszewska, Tomasz Grodzki i Lidia Gądek w Sejmie, 2016/ Foto. Adrian Grycuk/CC BY-SA 3.0 PL
Pracownia Social Changes przeprowadziła sondaż, w którym spytała Polaków, czy wierzą słowom Tomasza Grodzkiego, w których zapewnia, że nigdy nie przyjął łapówki będąc dyrektorem szpitala w Szczecinie.
W grudniu ubiegłego roku Prokuratora Regionalna w Szczecinie złożyła kolejny wniosek w sprawie uchylenia immunitetu Tomaszowi Grodzkiemu, w związku z podejrzeniem o przyjmowanie korzyści majątkowych od pacjentów, w okresie gdy pełnił on funkcję dyrektora w jednym ze szczecińskich szpitali. Na taki stan rzeczy nie zgodził się senat. W zeszłotygodniowym głosowaniu odrzucił on wniosek o uchylenie immunitetu przewodniczącemu Izby Wyższej Polskiego Parlamentu.
Pracownia Social Changes postanowiła zapytać Polaków, czy wierzą w niewinność Tomasza Grodzkiego. 20% procent respondentów uważa, że marszałek senatu nie przyjmował nigdy łapówek, 49% jest zdania, że uczestniczył w tym procederze. Pozostała część ankietowanych nie ma tym temacie jasno wyrobionej opinii.
Redaktor naczelny „Głosu Dziennika Pomorza” opowiada o rozpoczynającej się batalii sądowej z marszałkiem Senatu Tomaszem Grodzkim.
Tomasz Duklanowski wyjaśnia, na czym polega jego spór sądowy z Tomaszem Grodzkim.
Mecenas domaga się, żebym odwołał wszystko, co zostało opublikowane w mediach [na temat Tomasza Grodzkiego]. Były to świadectwa jego byłych pacjentów, którzy świadczyli, że brał od nich łapówki.
Do Radia Szczecin zgłaszali się ludzie twierdzący, iż obecny marszałek Senatu dopuszczał się korupcji. Duklanowski zaznacza, że świadków jest sporo. Chce ich powołać przed sąd.
Postępowanie jest zawieszone. Prokuratora Regionalna chciała za pośrednictwem Prokuratury Krajowej pociągnąć marszałka do odpowiedzialności.
Do Senatu został zgłoszony wniosek o pociągnięcie do odpowiedzialności karnej. Jednak wniosek od pół roku tkwi w senackiej Komisji Regulaminowej, Spraw Poselskich i Immunitetowych, przez którą musi przejść, zanim zostanie skierowany na obrady.
Izba Dyscyplinarna uruchomiła posiedzenie ws. immunitetu sędziowskiego prezesa Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych, Józefa Iwulskiego. Grozi mu zarzut bezprawnego skazania.
Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego zdecydowała się wznowić posiedzenie ws. wniosku prokuratury o uchylenie immunitetu sędziowskiego Józefowi Iwulskiemu. Jest to już trzeci termin sesji w tej sprawie.
Mimo że, Izba Dyscyplinarna do tej pory nie rozpoczęła merytorycznego rozpatrywania wniosku o uchylenie sędziowskiego immunitetu. Józef Iwulski nie uczestniczy we wznowionym, niejawnym postępowaniu. Sędziego reprezentują obrońcy m.in. sędzia SN Włodzimierz Wróbel.
Wznowione postępowanie dotyczy wyroku wydanego przez sędzię Iwulskiego jeszcze w okresie PRL. Chodzi o wyrok w sprawie młodego robotnika Leszka W., skazanego przez sąd za dystrybucję „antypaństwowych” ulotek. Jak wynika z materiału śledczych IPN, w 1982 r. Józef Iwulski zasiadał wówczas w składzie sądu odpowiedzialnego za skazanie 21-latka na trzy lata więzienia za kolportaż „antypaństwowych” ulotek.
Broszury miały przedstawiać kontury Polski okolone kolczastym drutem. Ówczesny sąd orzekł Leszka W. winnym publicznego wyszydzania PRL. Zdaniem organu, robotnik poprzez kolportowanie wspomnianych materiałów nawoływał do zamieszek i strajków.
O zgodę na pociągnięcie sędziego Iwulskiego do odpowiedzialności karnej w grudniu do SN wystąpiła Oddziałowa Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Krakowie. W sprawę włączyła się również Główna Komisja, która potwierdza bezprawność wydanego w 1982 r. wyroku:
Sąd wydał skazujący wyrok, mimo że nawet w myśl obowiązujących wówczas przepisów kodeksu karnego i dekretu o stanie wojennym działania oskarżonego nie stanowiły przestępstwa.
Co więcej, według prokuratorów z Instytutu Pamięci Narodowej, z zebranego materiału dowodowego wynika, że:
bezprawne skazanie Leszka W. na surową karę miało wyłącznie cel odstraszający i wpisywało się w represyjną politykę władz PRL wobec działaczy demokratycznej opozycji.
Jak podsumowuje swoją argumentację Główna Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu:
Wyrok był zatem aktem państwowego bezprawia, a sędziowie, którzy go wydali, nie mogą korzystać z ochrony, jaką daje działanie sędziego w ramach ustawowych uprawnień i obowiązków.
Jak informuje Prokuratura Krajowa, wpłynął wniosek do Marszałka Sejmu sprawie uchylenia immunitetu posła PO, któremu zarzuca się naruszenie nietykalności posła PiS Wiesława Krajewskiego.
29 października 2020 r. poseł Sławomir Nitras miał podejść na sali posiedzeń Sejmu do posła Wiesława Krajewskiego i bez powodu popchnąć go gwałtownie rękami. W komunikacie Prokuratury czytamy, że
Atak Sławomira Nitrasa zarejestrował sejmowy monitoring. Przesłuchani w sprawie świadkowie zeznali, że do wybuchu agresji posła nie było żadnego powodu.
Uchylenie immunitetu byłemu głównemu doradcy premier Ewy Kopacz pozwoli prokuraturze na postawienie mu zarzutu przestępstwa o charakterze chuligańskim.