Paweł Rozdżestwieński przyznaje, że sami siebie możemy obwiniać za nieznajomość polskiej historii w czasie drugiej wojny światowej zagranicą, gdyż nasze publikację wydawane są tylko w języku polskim.
Mieliśmy wczoraj wizytę telewizji niemieckiej, która prowadzi program „Kowalski i Miller”, gdzie pokazane są konotacje i związki Niemców z Polakami – mówi gość „Poranka WNET”.
Część informacji z Muzeum Ziemi Sochaczewskiej stanowiło dla Niemców nowość. Ich wiedza na temat własnej armii jest bardzo niewielka. „Co ciekawe, zaskoczyło ich również to, że w 1939 roku w rejonach Sochaczewa mieliśmy do czynienia ze wszystkimi metodami represji niemieckich” – dodaje Paweł Rozdżestwieński.
Niemcy żyją w przekonaniu, że wszystkie złe wydarzenia, które działy się podczas II wojny światowej działy się od chwili rozpoczęcia ataku. Okazuje się jednak, że zaczęły się one od chwili ataku na Bzurę. Dla większości Rosjan jesteśmy sojusznikami Hitlera, a dla Niemców tragedia II wojny światowej rozpoczęła się w wyniku bombardowań alianckich.
Często jesteśmy rozżaleni dlatego, że ktoś nie dostrzega naszego udziału w II wojnie światowej albo strat, które w niej ponieśliśmy. Jest to nasza wina, ponieważ nie publikujemy w językach innych niż język polski. Nasze bardzo dobre opracowania historyczne są głównie dystrybuowane na rynku polskim. Jest to jeden z największych błędów, jakie popełniamy, gdyż ludzie są zainteresowani historią – mówi dyrektor Muzeum Ziemi Sochaczewskiej.
Jacek Ziętek o bitwie o szosę piotrkowską, bohaterstwie polskich żołnierzy i roli szpitala Św. Trójcy.
Jacek Ziętek, historyk z Muzeum w Piotrkowie Trybunalskim opowiada o wydarzeniach pierwszych dni września 1939 roku. Miejscowe koszary, 25 pułku piechoty zostały przez Niemców zbombardowane. Historyk stwierdza, że wskazuje to na dobre rozpoznanie Niemców, którzy „znali punkty dotyczące obronności poszczególnych miast”.
Największe bitwy w tym mieście rozegrały się w dniach 5-6 września, w tym słynna bitwa o szosę piotrkowską. Dzięki niej Polskie pułki piechoty zablokowały dojazd czołgów, aby te nie mogły ruszyć na Warszawę. Wielu historyków twierdzi, że gdyby nie to bohaterstwo żołnierzy w Piotrkowie i okolicach, to być może Warszawa byłaby zajęta znacznie szybciej:
To był drugi Pułk Piechoty Legionów pod dowództwem pułkownika Czyżewskiego, który zablokował praktycznie na cały dzień i postępowanie całej kolumny zmotoryzowanej Pierwszej Dywizji Pancernej.
Ziętek odnosi się do bombardowania Wielunia 1 września. Relacje świadków tych wydarzeń zostały spisane w latach 60., 70. i 80., stając się podstawą wielu opracowań.
Kustosz Muzeum w Piotrkowie Trybunalskim mówi także o roli szpitala Św. Trójcy, który był wypełniony rannymi żołnierzami i cywilami. Przywołuje postać Seweryny Szmaglewskiej, która we wrześniu 1939 r. była harcerką, pomagającą przy rannych.
Szymon Szynkowski vel Sęk o znaczeniu polskich obchodów 80. rocznicy II wojny światowej, ich krytyce przez Rosjan, TVP Wilno i wystawie „Walka i Cierpienie”.
Szymon Szynkowski vel Sęk mówi o dużym znaczeniu ostatnich obchodów 80. rocznicy II wojny światowej w Polsce:
To były niezwykle udane obchody i mogły rozczarować tylko tych, którzy uważali, że przyjazd wiceprezydenta Pence’a w zastępstwie prezydenta Trumpa sprawi, że te obchody będą miały mniejsze znaczenie.
W warszawskich uroczystościach wzięło udział 40 delegacji zagranicznych, w tym 17 prezydentów. Jak komentuje wiceminister spraw zagranicznych, wystąpienie prezydenta Niemiec było bardzo jasne, nie pozostawiało pola na przypisywanie Polsce współodpowiedzialności za zbrodnie niemieckie. Szynkowski vel Sęk zwraca też uwagę na „bardzo dobre wystąpienie Andrzeja Dudy”. Komentuje też rosyjskie głosy krytyki wobec polskich uroczystości.
Moskiewskie echa pokazują, że w jakiejś mierze Rosjanie byli zaskoczeni rozmiarem obchodów.
Rosjan najbardziej ubodło stwierdzenie, że dla Polski II wojna światowa skończyła się na dobre w 1989 r. Stwierdza, że te słowa oddają, czym dla Polski było „jarzmo komunizmu po II wojnie światowej i jak bardzo Polskę to obciążyło”. Rosyjscy rządzący nie chcą tego jednak przyjąć do wiadomości, inaczej niż część rosyjskich obywateli, którzy polskie stanowisko rozumieją.
Minister dodaje, że upamiętnienie rocznicy początku wojny, to nie tylko Warszawa i Wieluń:
MSZ zorganizowało wystawę „Walka i Cierpienie”, które znajduje się w 62 krajach na świecie, w 80 lokalizacjach. Akcja w tej skali nie miała precedensu w dziejach polskiej dyplomacji w zakresie polityki historycznej.
Wśród miejsc, gdzie można zobaczyć wystawę, znajdują się takie ważne obiekty jak: Muzeum Wojny w Atenach, Akademia Wojskowa Westpoint w Nowym Jorku i Muzeum Armii w Londynie oraz Uniwersytety Barceloński i Madrycki.
Jak mówi, „stawiamy na mocny, globalny przekaz i nam się zaczyna to udawać”.
17 września startuje TVP Wilno.
Rozmówca Krzysztofa Skowrońskiego opowiada o tym, co robi na Forum Ekonomicznym w Krynicy. Poza udziałem w panelu poświęconym Polonii ogłosił on powstanie pierwszego regionalnego oddziału Telewizji Polskiej poza granicami kraju. Ma on ofiarowywać swym widzom wiedzę o współczesnej Polsce.
Magdalena Błeńska, poseł na Sejm, architekt opowiada o historii swojej cioci Wandy Błeńskiej, która całe swoje życie poświeciła pomocy ludziom.
Jest to historia bardzo mocno związana wartościami, jest opowieścią nie na jeden film. Wanda Błeńska była lekarką. Obecnie rozpoczyna się proces jej beatyfikacji w archidiecezji poznańskiej, dlatego też ta historia wraca, jest ciągle żywa i myślę, że będzie ona miała swoją ciekawą kontynuację – mówi Magdalena Błeńska.
Wanda Błeńska jest postacią, którą warto uwiecznić i poznać. Myślę, że archidiecezja poznańska w bardzo niedługim czasie wybierze się do Afryki, a przynajmniej wyśle tam swoich przedstawicieli, których zadaniem będzie odwiedzenie wszystkich miejsc, w których Błońska pracowała. Aby proces beatyfikacyjny mógł się odbyć, potrzebne są świadectwa ludzi, pacjentów i lekarzy. Doktor nazywana była „matką trędowatych”, a w Afryce, gdzie pracowała ponad 40 lat, określali ją „doktą”.
Doktor Błeńska przeżyła 103 lata. Zmarła 5 lat temu, ale tak długi wiek oznacza, że większość jej pacjentów właściwie może już nie żyć i trzeba się z tym spieszyć. Gonić za poznaniem tej opowieści, gdyż możemy ominąć to, co się tam wydarzyło i nigdy nie dowiedzieć się jak było naprawdę – mówi gość Radia WNET.
Zbieranie wszystkich materiałów to nadzieja w to, że powstanie kontynuacja w postaci spisanej historii bądź filmu. Biografia doktor Błeńskiej to nie jest tylko i wyłącznie Afryka i leczenie trędowatych, jest to także historia przedwojenna. Wanda Błeńska przeżyła nie tylko I wojnę światową, wojnę bolszewicką, II wojną światową, przeżyła również całą serię wojen w Ugandzie. Jej marzeniem od dzieciństwa było to, że chciała być lekarką na misjach. Tak potoczyła się ta historia, że rzeczywiście się ono spełniło.
Huk bomb, ulice w ogniu, miasto zamienione w ruiny i śmierć niedawnych sąsiadów- Józef Stępień wspomina ucieczkę swojej rodziny z bombardowanego przez Niemców Wielunia.
Józef Stępień, świadek bombardowania Wielunia mówi o tragicznych wydarzeniach z dnia 1 września 1939 r. Miał wtedy 7 lat i został w nocy obudzony głośnym hukiem wybuchów bomb. Ich gwizd razem z ruchem niemieckich silników był, jak mówi, nie do zniesienia. Gdy jego ojciec spojrzał przez okno, krzyknął jedynie „miasto się pali, ubierajcie się, chowamy się do piwnicy”. Owa piwnica prawdopodobnie uratowała mu życie. Jak dodaje, to były ciężkie chwile, każdy był zdenerwowany. Mieli szczęście, że ich budynek znajdował się w okolicy niemieckiego kościoła ewangelickiego, która nie była bezpośrednio bombardowana. Gdy skończyła się pierwsza faza nalotu, Józef Stępień wraz z rodziną zaczęli uciekać. Swój dobytek załadowali na wózek kołowy. W trakcie ucieczki trafili na drugą fazę nalotu, jednak na szczęście udało im się wyjść z tego żywcem. Musieli jednak nadal wydostać się ze zniszczonego miasta.
Jak patrzyłem na ulicę, to było widać same gruzy i płomienie. Wszystko się paliło. Niemcy puszczali bomby zapalające.
Przez gruz na ulicy Narutowicza nie dało się przejechać. Jednocześnie po obu stronach ulicy płonęły budynki, tak, że płomienie z jednej strony zaczynały się łączyć z tymi z drugiej. Jak opisuje, „pozostała nam wąski uliczka ewangelicka, dalej do ulicy augustiańskiej, tam na rogu nie były bombardowane budynki”.
Tam kamień na kamieniu nie pozostał […] Całe centrum miasta było dosłownie zniszczone, poza budynkami przylegającymi do kościoła ewangelickiego, a myśmy przeżyli w nim.
Wspomina o ciężkim widoku ciał martwych ludzi rozrzuconych bezpośrednio na ulicy. Jedno z nich, przykryte kurzem, nie wiedząc o tym, przejechał ojciec Stępnia, co z przerażeniem zauważyła jego żona, krzycząc „trupa przejechałeś”. Nie było jednak czasu się zatrzymywać. Rozmówca Radia WNET opisuje, jak dotarli do budynku, w którym przed sierpniem sami mieszkali. Jedna połowa budynku była zasypana, a druga nienaruszona. W piwnicach tej drugiej schronili się ludzie. Niestety, zgodnie z przedwojennymi zaleceniami okna w piwnicach były szczelnie zatkane, co miało chronić je przed atakiem gazowym. Dawni sąsiedzi rodziny Stępniów zmarli z braku tlenu.
Józef Stępień zwraca uwagę na niezwykłe szczęście, które pozwoliło im przetrwać tę tragedię.
Raz, że wyprowadziliśmy się z tego budynku, gdzie ludzie zmarli z braku tlenu, dwa, że mieszkaliśmy przy kościele ewangelickim, więc ocalał nasz budynek.
Bombardowanie Wielunia i żywa pamięć o agresji Niemców na Polskę. Rozmowa z naocznym świadkiem niespodziewanej tragedii, a także przedstawicielami miasta, które pierwsze przeżyło terror w 1939 r.
Goście Poranka WNET:
Piotr Dmitrowicz – wicedyrektor Muzeum im. Jana Pawła II;
Jerzy Sobociński – prezes grupy rekonstrukcyjnej „Stowarzyszenie Historyczne – Bataliony Obrony Narodowej”;
Paweł Rychlik – poseł PiS;
Maciej Jastrzębski – przegląd prasy arabskiej;
Janusz Książek – dyrektor Muzeum Ziemi Wieluńskiej;
Paweł Okrasa – burmistrz Wielunia;
Józef Stępień – świadek bombardowania Wielunia w dniu 1 września 1939 r.;
Zbigniew Stefanik – korespondent z Francji.
Prowadzący: Tomasz Wybranowski
Wydawca: Jan Olendzki
Realizator: Paweł Chodyna
Multimedia: Jan Brewczyński
Wydawca techniczny: Adrian Kowarzyk
Część pierwsza:
Jerzy Sobociński / Fot. Jan Brewczyński
Piotr Dmitrowicz w ramach Kalendarium Wojny Obronnej przypomina wydarzenia piątego dnia Kampanii Obronnej 1939 roku.
Jerzy Sobociński, prezes grupy rekonstrukcyjnej „Stowarzyszenie Historyczne – Bataliony Obrony Narodowej” nawiązując do zbombardowania Wielunia przez Niemców 1 września 1939 roku zastanawia się, dlaczego ta historia globalnie jest tak mało znana. Jego zdaniem, głównym celem ataku na cywilne cele było spowodowanie paniki. Drugim domniemanym powodem jest próba podniesienia morale po wcześniejszej katastrofie kilku samolotów typu Junkers Ju 87 w Świętochoszowie.
Rozkaz bombardowania Wielunia wydał feldmarszałek lotnictwa Wolfram von Richthofen. Dowiodził on także wydzieloną grupą lotniczą, której zadaniem było wspieranie natarcia niemieckiej 10 Armii na Warszawę.
Część druga:
Paweł Rychlik / Fot. Jan Brewczyński
Paweł Rychlik opowiada o ziemi wieluńskiej. Dla posła Prawa i Sprawiedliwości o tym miejscu stanowią głównie piękne krajobrazy oraz przede wszystkim przedsiębiorczy ludzie, którzy odbudowali to miasto po 1945 roku. Odnosi się również do zapowiedzianego przez Jarosława Kaczyńskiego pomysłu dotyczącego budowy 100 obwodnic „Mam nadzieję, że Wieluń załapie się na tę listę i również będzie miał swoją obwodnicę. Nowe drogi powstają, ale nadal jest dużo do zrobienia w tym zakresie”.
Jak dodaje, w dniu wczorajszym Wojewoda Łódzki Zbigniew Rau opublikował listę funduszu dróg samorządowych, na której znajdują się również beneficjenci którzy otrzymają pieniądze z tego funduszu na remont dróg powiatowych i gminnych „Na sam powiat wieluński trafi bodajże koło 15 milionów zł. Droga powiatowa między Mostkiem a Kominem otrzymała dofinansowanie prawie 7 milionów złotych, co stanowi 80% kosztów remontu”.
Część trzecia:
Centrum Wielunia po nalocie 1 września 1939 / Fot. autor nieznany / Domena publiczna
Janusz Książek, dyrektor Muzeum Ziemi Wieluńskiej mówi o symbolice obrony na Westerplatte oraz bombardowania Wielunia. Wspomina zakończoną niedawno konferencję „Ludność cywilna i dramat wojny”, na którąś zaproszono wielu gości, w tym historyków z Niemiec. Konkluzją konferencji było to, że nie tylko SS popełniało na terenie polski straszliwe zbrodnie. Niemieccy profesorowie podkreślali, że również Wermacht miał wiele krwi na rękach. Jak jednak zauważa rozmówca „Poranka WNET” Niemcy nadal starają się wytłumaczyć wiele wydarzeń ideologią, nieco wybielając swoich przodków.
Janusz Książek podkreśla, iż to nie faszyzm, nazizm czy hitleryzm, ale konkretne niemieckie oddziały i pojedyncze osoby odpowiadają za zbrodnie i śmierć milionów ludzi.
Część czwarta:
Pomnik Rotmistrza Witolda Pileckiego w Wieluniu / Fot. Jan Brewczyński
Paweł Okrasa, burmistrz Wielunia, mówi o zarządzaniu miastem oraz specyfice tego miejsca. Okazuje się, iż Wieluń jest miastem, które może pochwalić się prawdopodobnie największą liczbą dużych firm na mieszkańca „są one nie tylko wizytówką ziemi wieluńskiej. Przede wszystkim wizytówką dobrego biznesu i przedsiębiorczości.”
W drugiej części wypowiedzi Paweł Okrasa powraca do historii bombardowania Wielunia i ogromnych zniszczeń których doświadczyło to miasto. Pomimo w miarę szybkiej odbudowy, dopiero w latach 90 miasto zaczęło się prężnie rozwijać. To wtedy powstały pierwsze duże firmy, które dały podwaliny pod ekonomiczny rozwój miasta. To takie spółki jak choćby Wielton, Korona, Zasada Bikes czy Ania Holding.
Część piąta:
Zniszczenia Wielunia po bombardowaniu / Fot. autor nieznany / Domena publiczna
Józef Stępień, świadek bombardowania Wielunia mówi o tragicznych wydarzeniach z dnia 1 września 1939 r. Miał wtedy 7 lat i został w nocy obudzony głośnym hukiem wybuchów bomb. Gdy jego ojciec spojrzał przez okno, krzyknął jedynie „miasto się pali, ubierajcie się, chowamy się do piwnicy”. Owa piwnica prawdopodobnie uratowała mu życie. Jak dodaje, to były ciężkie chwile, każdy był zdenerwowany. gdy skończyła się pierwsza faza nalotu Józef Stępień wraz z rodziną zaczęli uciekać.
W trakcie ucieczki trafili na drugą fazę nalotu, jednak na szczęście udało im się wyjść z tego żywcem – „jak patrzyłem na ulicę, to było widać same gruzy i płomienie. Wszystko się paliło. Niemcy puszczali bomby zapalające”.
Wspomina o ciężkim widoku ciał martwych ludzi rozrzuconych bezpośrednio na ulicy. Całe centrum miasta było dosłownie zmiecione – „nie został kamień na kamieniu” – dodaje rozmówca Radia WNET.
Francja / CC0
Zbigniew Stefanik mówi o francuskiej „Dziwnej wojnie”, która rozpoczęła się 3 września 1939 roku. Odnosi się ona do sytuacji, jaka miała miejsce w pierwszym okresie II wojny światowej na froncie zachodnim po formalnym wypowiedzeniu przez Francję i Wielką Brytanię 3 września 1939 wojny III Rzeszy po zaprzestaniu faktycznych działań wojennych na lądzie w okresie od października 1939 do kampanii francuskiej w maju 1940 roku.
W drugiej części wypowiedzi mówi o konsultacjach w kancelarii premiera które poświęcone są tematyce przemocy w rodzinie. Francja znajduje się w niechlubnej końcówce jeśli chodzi o bezpieczeństwo kobiet w rodzinie. Dochodzi tam do największej w europie ilości aktów przemocy w rodzinie oraz gwałtów.
Edyta Suszek o upamiętnieniu nalotu bombowego na Mławę z września 1939 r.
Edyta Suszek, dyrektor Miejskiego Domu Kultury w Mławie opowiada o organizowanej co roku inscenizacji pt. „Nalot bombowy na Mławę”. Ostatnia z nich odbyła się 23 sierpnia. W tegorocznej 12. już edycji wzięło udział aż 150 rekonstruktorów cywilnych i wojskowych – głównie mieszkańców Mławy, ale również rekonstruktorów z innych części Polski. Reżyserem widowiska jest Mariusz Tarnożek, „fantastyczny człowiek, którego tak naprawdę mieszkańcy uwielbiają i myślę, że on przyciąga bardzo wiele osób” – dodaje Edyta Suszek. Jak stwierdza, widowisko nie ma ścisłego scenariusza, gdyż nie wiedzą, z jakich grupą ludzi będą pracować. W związku z tym w znacznej mierze „idą na żywioł”.
W momencie rozpoczęcia widowiska następuje wielka cisza. Wszyscy są wzruszeni. Chodzi nam o przypomnienie tych tragicznych wydarzeń, abyśmy pamiętali te wydarzenia, żeby nigdy się nie powtórzyły.
Jak dodaje Gość „Poranka WNET”, najtrudniejszym zadaniem podczas przygotowań jest zgranie ze sobą tych wszystkich amatorów, którzy mają brać udział w inscenizacji. Sami mieszkańcy bardzo wysoko oceniają to przedstawienie, oczekują na nie i odbierają je z pełnym szacunkiem, jako interaktywną naukę historii. Jak mówi Suszek, „mamy wspaniałych mieszkańców, którzy chętnie biorą udział”.
Bartosz Kownacki o niemieckich zbrodniach na Pomorzu ( i nie tylko) w czasie II wś oraz o stanie i perspektywach polskiego przemysłu zbrojeniowego.
Bartosz Kownacki, poseł PiS, były wiceminister MON, opowiada o wyjątkowości Bygdoszczy i całego województwa kujawsko-pomorskiego, które w dużej części było pod zaborem pruskim, co miało konsekwencje w chwili wybuchu II wojny światowej:
Ludzie żyli przez dziesiątki setki lat razem obok siebie i kiedy wybuchła II wojna światowa, to z dnia na dzień, ci, którzy chodzili razem do szkoły, razem pracowali, stali się wrogami. To oni tworzyli listy osób listy polskiej elity, która miała zostać wymordowana.
Te tereny zamieszkiwała mocno wymieszana ludność. W Koralewie Niemcy utworzyli pierwszy obóz koncentracyjny na tych terenach, gdzie co najmniej 1780 osób brutalnie zamordowano, z których kilkaset po ekshumacji nie miało głów. Jak mówi poseł, pokazuje to niezwykłe bestialstwo Niemców, kojarzące się z tym, które znamy z mordów UPA na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej. Podkreśla, że czy to na Pomorzu, czy na warszawskiej Woli okrucieństw dopuszczali się nie tylko, jak się czasem to przedstawia gestapowcy, esesmani, czy oddziały RONA, ale też jednostki Wermachtu.
Gość „Poranka WNET” przypomina także historię pierwszego w Polsce rozstrzelania cywili w trakcie II wojny światowej. Na rynku zostało rozstrzelanych od 600 do 800 Polaków. Mieszkańcy Bydgoszczy dobrze znają również historię tzw. Doliny Śmierci, czyli miejsca masowego mordu i jednocześnie grobu mieszkańców Bydgoszczy i okolic wymordowanych jesienią 1939 r. przez członków pomorskiego oddziału Selbstschutzu oraz SS-manów z oddziału Einsatzkommando 16. Fordońska „Dolina Śmierci” jest największą mogiłą zbiorową na terenie Bydgoszczy. Bartosz Kownacki ten mord nazywa wprost „Bydgoskimi Palmirami”. Mord ten był odpowiedzią Niemców na wydarzenia, które miały miejsce w Bydgoszczy 3 września 1939 r., które geobbelsowska propaganda ochrzciła mianem bydgoskiej krwawej niedzieli. Według jej twierdzeń Polacy mieli zamordować w Bydgoszczy tysiące cywili niemieckiego pochodzenia. W rzeczywistości w tym dniu niemieccy dywersanci ostrzelali wycofujący się oddział Wojska Polskiego, który odpowiedział ogniem. Jak dodaje poseł, kolejnym barbarzyństwem Niemców popełnionym w imię odwetu, było wyszukiwanie wśród wziętych do niewoli polskich żołnierzy tych pochodzących z Bydgoszczy i mordowanie ich.
W drugiej części rozmowy poseł porusza temat zbrojeń. Wysoko ocenia decyzję związaną ze zwiększeniem wydatków na obronność do dwóch i pół procent PKB. Jak dodaje, należy wydawać tyle, aby czuć się bezpiecznym oraz realizować największą ilość zleceń przez Polski przemysł zbrojeniowy:
Trzeba myśleć o tym, żeby zakupy w jak największej części były jednak realizowane w Polsce. To jest wyznacznik dla każdego Ministra Obrony Narodowej.
Bartosz Kownacki podkreśla, że dla rozwoju przemysłu zbrojeniowego potrzebna jest konsekwentna wizja realizowana przez dekadę lub dwie, co pokazuje przykład krajów takich jak Turcja czy Korea Płd., które jeszcze odpowiednio w latach 90. i 80. nie były tak rozwinięte pod tym względem, jak dzisiaj. Jak dodaje, nie ma sensu kupowanie najnowocześniejszego sprzętu, jeśli nie będziemy w stanie serwisować go w Polsce:
To jest kwestia nie tylko tego, że ten sprzęt jest wyprodukowany, ale później, w przypadku wojny, serwisowany w kraju. Co z tego, że będziemy mieć nawet najlepszy sprzęt, skoro nie będzie gdzie go serwisować, gdy dojdzie do konfliktu.
Jak stwierdza, polski przemysł zbrojeniowy ma ogromny potencjał.
Jerzy Lelwic o Muzeum Wojsk Lądowych w Bydgoszczy, historii tego miasta i poszukiwaniu tożsamości przez jego mieszkańców.
Jerzy Lelwic pełniący funkcję kustosza Muzeum Wojsk Lądowych w Bydgoszczy porusza temat historii miasta i tożsamości mieszkańców. Jak mówi, „Bydgoszcz szuka swojej tożsamości”. Historia Bydgoszczy, jak i całego regionu to dwa duże konflikty zbrojne. Miasto przechodziło z rąk do rąk, zaczynając od zaborów i okupację, przez I wojnę światową, a następnie II wojnę światową. To pociągnęło za sobą ogromne przemieszczenie ludności. Jak dodaje Jerzy Lewic „dużo ludzi napłynęło tutaj z centralnej czy wschodniej Polski. To spowodowało, że ludność jest mocno wymieszana i nie obyło się oczywiście również bez żadnych konfliktów”.
Kustosz Muzeum Wojsk Lądowych w Bydgoszczy mówi o rozwoju muzeów poświęconych polskiej wojskowości. Poza Muzeum Wojska Polskiego, które szykuje się do przenosin do Cytadeli, powstają i rozwijają się muzea poświęcone trzem rodzajom wojsk: Muzeum Marynarki Wojennej w Gdański, Muzeum Lotnictwa w Dęblinie i Muzeum Wojsk Lądowych w Bydgoszczy. To ostatnie do 2010 r. funkcjonowało jako Pomorskie Muzeum Wojskowe. Posiada ono „dosyć sporą ekspozycję ciężkiego sprzętu”, z którego ma zostać zrobiona osobna wystawa. Wśród tego sprzętu, jak zwraca uwagę Lelwic, jest sporo tego samobieżnego.
Radio WNET na szlaku Kampanii Wrześniowej, po 80 latach od propagandy Gebelsa, która doprowadziła do rzezi Polaków i Niemców na ulicach Bydgoszczy.
Goście Poranka WNET:
Bartosz Kownacki – poseł PiS, były wiceminister MON;
Piotr Dmitrowicz – wicedyrektor muzeum im. Jana Pawła II;
Ks. Stanisław Kotowski – proboszcz parafii katedralnej pw. Św. Marcina i Mikołaja w Bydgoszczy;
Jerzy Lelwic – kustosz Muzeum Wojsk Lądowych w Bydgoszczy;
Mirosław Sprenger – IPN delegatura w Bydgoszczy;
Wojciech Zabłocki – radny sejmiku województwa mazowieckiego;
Katarzyna Sudak – Studio 37 Dublin,
Waldemar Bujny – Muzeum Mydła i Historii Brudu.
Prowadzący: Tomasz Wybranowski
Wydawca: Jan Olendzki
Realizator: Paweł Chodyna
Multimedia: Jan Brewczyński
Wydawca techniczny: Adrian Kowarzyk
Część pierwsza:
Wnętrze katedry p.w. św. Marcina i Mikołaja w Bydgoszczy /Fot. Pit1233 / CC0
Piotr Dmitrowicz w ramach Kalendarza Kampanii Wrześniowej przypomina wydarzenia trzeciego dnia Kampanii Obronnej 1939 roku.
Ks. Stanisław Kotowski, proboszcz parafii katedralnej pw. Św. Marcina i Mikołaja w Bydgoszczy opowiada o wspaniałym katolickim kościół zbudowany w XV w. w stylu gotyckim. Jest to najwartościowszy zabytek staropolskiej architektury Bydgoszczy oraz doskonale wpisuje się w nadrzeczny klimat miasta. Gość „Poranka WNET” mówi o zawiłej historii tego kościoła opowiadając choćby historie z czasów II wojny światowej, o tym jak po wojnie rosła ranga tego miejsca aż do czasu, kiedy w 1996 roku prymas Stefan Wyszyński ukoronował wizerunek Madonny z Różą, nadając jej tytuł Matki Bożej Pięknej Miłości.
Część druga:
Mydlane Lody / Fot. Jan Brewczyński
Waldemar Bujny z Muzeum Mydła i Historii Brudu opowiada o tym oryginalnym przedsięwzięciu. Jest to miejsce gdzie podróż przez historię trwa wespół z barwnymi historiami, kąpielą w średniowiecznej balii, praniem na tarze, wizytą w Kolonialce oraz łazience rodem z PRL. W ramach działalności obiektu prowadzone są warsztaty mydlane. Zapytany o to, skąd muzeum bierze swoje eksponaty opowiada że większość pochodzi ze strychów czy piwniczek lokalnej ludności. Muzeum bardzo często dostaje zabytkowe przedmioty, takie jak choćby papiery toaletowe z czasów PRL-u, czy kultowe mydła Bambino. W przybytku znajduje się wieża ułożona ze 107 sztuk tego kultowego mydła.
Jerzy Lelwic pełniący funkcję kustosza Muzeum Wojsk Lądowych w Bydgoszczy porusza temat historii miasta i tożsamości mieszkańców. Historia Bydgoszczy jak i całego regionu to dwa duże konflikty zbrojne. Miasto przechodziło z rąk do rąk, zaczynając od zaborów i okupację, przez I wojnę światową a następnie II wojnę światową. To pociągnęło za sobą ogromne przemieszczenie ludności. Jak dodaje Jerzy Lewic „dużo ludzi napłynęło tutaj z centralnej czy wschodniej Polski. To spowodowało, że ludność jest mocno wymieszana i nie obyło się oczywiście również bez żadnych konfliktów”.
Część trzecia:
Bartosz Kownacki / Fot. Jan Brewczyński
Bartosz Kownacki, poseł PiS, były wiceminister MON, opowiada o wyjątkowości Bygdoszczy i całego województwa kujawsko-pomorskiego, które w dużej części było pod zaborem pruskim, co miało konsekwencje w chwili wybuchu II wojny światowej. Te tereny zamieszkiwała mocno wymieszana ludność „ludzie żyli przez dziesiątki setki lat razem obok siebie i kiedy wybuchła II wojna światowa, to z dnia na dzień, ci którzy chodzili razem do szkoły, razem pracowali, stali się wrogami. To oni tworzyli listy osób listy polskiej elity, która miała zostać wymordowana.”
Gość „Poranka WNET” przypomina także historię pierwszego w Polsce rozstrzelania cywili w trakcie II wojny światowej. Na rynku zostało rozstrzelanych od 600 do 800 Polaków. Mieszkańcy Bydgoszczy dobrze znają również historię tzw. Doliny Śmierci, czyli miejsca masowego mordu i jednocześnie grobu mieszkańców Bydgoszczy i okolic wymordowanych jesienią 1939 r. przez członków pomorskiego oddziału Selbstschutzu oraz SS-manów z oddziału Einsatzkommando 16. Fordońska „Dolina Śmierci” jest największą mogiłą zbiorową na terenie Bydgoszczy. Bartosz Kownacki ten mord nazywa wprost „Bydgoskimi Palmirami”.
W drugiej części rozmowy poseł porusza temat zbrojeń. Wysoko ocenia decyzję związaną ze zwiększeniem wydatków na obronność do dwóch i pół procent PKB. Jak dodaje, należy wydawać tyle, aby czuć się bezpiecznym oraz realizować największą ilość zleceń przez Polski przemysł zbrojeniowy „trzeba myśleć o tym, żeby zakupy w jak największej części były jednak realizowane w Polsce. To jest wyznacznik dla każdego Ministra Obrony Narodowej”.
Bartosz Kownacki podkreśla, że nie ma sensu kupowanie najnowocześniejszego sprzętu, jeśli nie będziemy w stanie serwisować go w Polsce „to jest kwestia nie tylko tego, że ten sprzęt jest wyprodukowany, ale później, w przypadku wojny, serwisowany w kraju. Co z tego, że będziemy mieć nawet najlepszy sprzęt, skoro nie będzie gdzie go serwisować, gdy dojdzie do konfliktu”.
Część czwarta:
Pomorskie Muzeum Wojskowe w Bydgoszczy 2008 / Fot. Pit1233 / Domena publiczna
Mirosław Sprenger z delegatury IPN w Bydgoszczy mówi o armii Pomorze, która odebrała ogromną rolę w wojnie obronnej Polski 1939 roku. Głównym założeniem armii Pomorze było to, aby jak najdłużej utrzymywać siły niemieckie, aby wojska polskie, które znajdowały się dalej w centralnych obszarach, mogły się zmobilizować i przygotować do kolejnych działań.
Gość „Poranka WNET” negatywnie ocenia działania Edwarda Rydza-Śmigłego, Naczelnego Wodza Polskich Sił Zbrojnych. Jak mówi „miał on jedną wadę – chciał rządzić wszystkimi i decydować o wszelkich sprawach. To też później zaowocowało tym, że pewnie dowódcy faktycznie bali się samodzielnie podejmować decyzje.”
Mirosław Sprenger mówi również o bardzo ciężkich warunkach Polaków na terenie Pomorza. Ogromny terror ze strony Niemców i prześladowanie Polaków, szczególnie inteligencji, było na porządku dziennych. Jak dodaje, Hitler wcale nie krył się ze swoimi planami, które szeroko opisał w Mein Kampf.
Część piąta:
Rabunek dzieł sztuki – kadr z filmu nieznanego autora
Wojciech Zabłocki opowiada o premierze filmu pochodzącego z 1939 roku nieznanego autora. Przedstawia on Warszawę w październiku i listopadzie 1939 roku. To nigdy nie publikowane sceny z życia miasta w pierwszych dniach okupacji: zbombardowane domy, parking skonfiskowanych aut oraz warszawskie ZOO.
Najważniejszym momentem filmu jest uwiecznienie akcji grabieży zbiorów z Państwowego Muzeum Zoologicznego przy Wilczej 64 przez Sonderkommando Paulsen.
W drugiej części rozmowy radny mówi o kłamstwach Warszawskiego Ratusza w kontekście bezpieczeństwa oczyszczalni Czajka. Jak dodaje, ozonowanie przeprowadzane w ramach ratowania wizerunku prezydenta miasta nie jest w stanie w pełni oczyścić brudnej wody „to co mówią władze miasta jest niedopuszczalne i uważam, że tutaj naprawdę trzeba interweniować i głośno mówić. […] w warszawskim ratuszu po prostu igrają z naszym zdrowiem.”
Katarzyna Sudak mówi o swoich wspomnieniach z czasów nauki w Bydgoszczy.