Piotr Witt: Po wojnie kultura polska zaczęła przedstawiać obraz zupełnie wypaczony przez dwóch okupantów

Destrukcja polskiej kultury przez Niemców i komunistów oraz szkalowanie papieża Piusa XII i Polaków. Korespondent Radia WNET z Francji o tym, komu przeszkadza Polska.

My emigranci we Francji stale się spotykamy z problemem, że jesteśmy Polakami. Pytaniem, czy jesteśmy Polakami, czy jeszcze jesteśmy Polakami.

Piotr Witt mówi, z jakimi dylematami boryka się Polonia. Przypomina, że wierszyk „kto ty jesteś, Polak mały” powstał w 1900 r., kiedy nie było państwa polskiego. Autor wiersza Władysław Bełza spędził wiele czasu we Francji.

Witt przybliża tematykę swojej najnowszej książki „Komu Polska przeszkadza”. Wyjaśnia, że nasz kraj od wieków przeszkadzał różnym potęgom, np. Turkom pod Wiedniem. Postanowił się jednak skupić na okresie po odzyskaniu przez Polskę niepodległości.

Niemcy wkroczyli do Polski już z gotowym planem. To był ten plan Himmlera zniszczenia kultury polskiej i zniszczenia elity polskiej to znaczy sprowadzenia narodu polskiego do rangi niewolników, którzy będą służyli rasie panów- Niemcom.

W 1939 r. resztowano i wywieziono 142 profesorów Uniwersytetu Jagiellońskiego i Akademii Górniczej. W 1941 r., po zajęciu Lwowa Niemcy rozstrzelali polskich profesorów.

Wchodząc do Warszawy Niemcy za bronili wydawania polskich książek zamknęli szkoły poza tylko szkołami zawodowymi, żeby kształcić rzemieślników, przydatnych robotników. Kazali zwieść księga wszystkie książki na Plac Piłsudskiego i tam je spalili.

Oczekiwano od księgarzy, że będą przekazywać wszystkie książki, w których jest choć jedno złe słowo o Niemcach. Wielu jednak ukrywało książki. Po wojnie walkę z nieprawomyślnymi książkami, teraz już na gruncie nie rasowym, lecz klasowym, kontynuowali komuniści.

Po wojnie kultura polska zaczęła przedstawiać obraz zupełnie wypaczony, zniszczony przez tych dwóch okupantów.

Korespondent Radia WNET z Francji przytacza wspomnienia Marii Dąbrowskiej, która zauważała, jak starano się „wbić klin” między naród polski a żydowski. Przykładem tego jest brak zgody na publikację książki Żydówki Czajki Stachowicz, której życie w czasie wojny uratował polski kowal. Tymczasem w filmie Wandy Wasilewskiej „Ostatni etap” Żydzi są przedstawieni w najlepszych barwach, a Polacy w najgorszych.

Rozmówca Krzysztofa Skowrońskiego wskazuje, że Piusa XII szkaluje się obecnie nazywając go „papieżem Hitlera”. Tymczasem

447 to jest liczba Żydów uratowanych przez Piusa XII tylko na terenie Watykanu, ponieważ jego akcja ratowania Żydów obejmuje ponad 10 tysięcy osób udowodnionych przypadków.

Włoscy Żydzi ogłosili zaraz po wojnie 17 kwietnia dniem wdzięczności dla Piusa XII. Piotr Witt przypomina, że Eugenio Pacelli, zanim został papieżem był sekretarzem swego poprzednika Piusa XI. Uczestniczył w redakcji encykliki Mit Brennenden Sorge krytykującej nazizm.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Muzułmańscy żołnierze Dirlewangera

Podrzynanie gardeł kindżałami i palenie ludzi żywcem, tak udział na muzułmańskich żołnierzy z niemieckich oddziałów wschodnich w ludobójstwie na Woli wspominają świadkowie tamtych wydarzeń.

W hołdzie Azerbejdżanom, oficerom Wojska Polskiego i Armii Krajowej, którzy polegli, zostali zamordowani i zmarli w latach 1939-1945 w służbie Rzeczypospolitej na barykadach Powstania Warszawskiego i innych frontach II wojny światowej.

Tak brzmiał napis na odsłoniętej przed paru laty tablicy w Parku Wolności przy Muzeum Powstania Warszawskiego. Jej odsłonięcie wywołało kontrowersje.

Oni walczyli w Powstaniu. Tyle tylko, że nie z nami, ale przeciwko nam.

Komentował Zbigniew Ścibor-Rylski, prezes Związku Powstańców Warszawskich. Jak pisał w swoim artykule ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski,  znamy nazwiska tylko dwóch Azerów walczących po stronie polskiej w powstaniu warszawskim. Znacznie więcej służyło ich w oddziale specjalnym „Bergman”, sformowany z jeńców sowieckich, pochodzących z Kaukazu, którzy podjęli kolaborację z Trzecią Rzeszą. Pod rozkazami gen. Oskara Dirlewangera  służył też I/111 Azerbejdżański Batalion Polowy Dönmec.  Azerowie z obu oddziałów już w pierwszych dniach sierpnia 1944 r. wzięli udział w okrutnej pacyfikacji warszawskiej Woli, dopuszczając się ludobójstwa na ludności cywilnej. Wraz z niemieckimi kryminalistami z brygady Dirlewangera oraz innymi kolaborantami (Rosjanami, Białorusinami i Ukraińcami) wymordowali, często paląc żywcem lub podrzynając gardła kindżałami, dziesiątki tysięcy bezbronnych osób.

Wśród dirlewangerowców znalazły się także dwa bataliony Wschodniomuzułmańskiego Pułku SS. Było to ogółem 800 żołnierzy – Turkmenów, Azerów, Kirgizów, Tadżyków, Tatarów i Uzbeków. Dowodzili nimi niemieccy oficerowie z majorem SS Franzem Liebermannem na czele.

Islam to atrakcyjna religia dla żołnierza: obiecuje raj dla tych, którzy polegną.

Tak wypowiadał się Heinrich Himmler. Jeszcze przed wojną 21 lipca 1937 r., kiedy w Palestynie trwało arabskie powstanie przeciwko Brytyjczykom i syjonistom, do Berlina przybył wielki mufti Jerozolimy Mohammad Amin al‑Husajni. Po wybuchu wojny, jako wróg Brytyjczyków był on cennym sojusznikiem dla Niemców, a wraz z wojną ze Związkiem Sowieckim, muzułmanie znaleźli się wśród wielu innych obywateli ZSRS, którzy zdecydowali się na walkę u boku Niemców.

Jesteście elitą i przykładem dla wszystkich muzułmanów. Życzę wam powodzenia w waszej świętej misji.

Tak mówił mufti Amin al-Husajni w styczniu 1944 r., wizytując koszary SS w Neuhammer (dzisiejszy Świętoszów na Dolnym Śląsku), gdzie szkolenie dywizja kończyła 13. Dywizji Górskiej SS „Handschar”. Jednostka, która swą nazwę otrzymała od perskiego sztyletu- handżaru wiosną 1944 r. została wysłana do Serbii przeciwko komunistycznej partyzantce jugosłowiańskiej.

Jak podaje portal  PCh24.pl, w utworzonych przez Niemców z dawnych obywateli sowieckich Legionach Wschodnich (Ostlegionen) na 170 000 żołnierzy przynajmniej dwie trzecie było wyznawcami Mahometa – wśród nich byli m.in. Kirgizi, Uzbecy, Tadżycy, Kazachowie, Turkmeni, Czeczeni, czy Tatarzy Nadwołżańscy. Do roku 1943 w ramach Ostlegionów sformowano 78 wzmocnionych batalionów piechoty, w tym 54 „czysto islamskie”, nie licząc oddziałów pomocniczych.

Wróg ucieka w popłochu, gdy oni się pojawiają. Walczą wręcz z nożami w ręku. Pewien żołnierz został ranny, kazał sobie zabandażować ramię i wrócił, by dobić 17 kolejnych wrogów lewą ręką. Słyszałem też o przypadkach wycinania serc zabitym wrogom.

W ten sposób miał opisywać muzułmańskie oddziały SS Hermann Fegelein, oficer łącznikowy Waffen-SS przy Głównej Kwaterze Adolfa Hitlera. Oddziały takie jak wspomniany „Handschar”, czy „Bergman” odznaczały się poza okrucieństwem i  małą karnością.

A.P.