Emil Menem: jeżeli chodzi o media w Libanie, to są po prostu słabe

Mnogość gazet, początki telewizji oraz irackie i libijskie wpływy. Libański dziennikarz o rynku medialnych w swym kraju.

Emil Menem wyjaśnia, że latach 60-70 w Libanie była pełna wolność mediów. Codziennie wychodziły setki różnych tytułów.

To był czas jeszcze kiedy telewizja nie była czymś najważniejszym w mediach.

W Libanie byli dziennikarze nie tylko arabsko-, ale także angielsko- i francuskojęzyczni. Wśród nich byli także rdzenni Libańczycy. Dziennikarze byli podzieleni na grupę związaną z partiami politycznymi i na tych, dla których Liban to było za mało.

Ten rynek był za mały stąd też ta otwartość mediów libańskich przede wszystkim na cały region arabski.

Niektórzy dziennikarze byli wynagradzani przez obce państwa: Irak i Libię. Nowy okres dla dziennikarstwa libańskiego rozpoczął się wraz z wojną domową. Wówczas wyrasta duża rola telewizji.

Jeżeli chodzi o media w Libanie, to są po prostu słabe.

Dziennikarz podkreśla, że Hezbollah nie jest partią libańską. Choć członkami Partii Boga są Libańczycy, to powstała ona w Iranie, przy wsparciu tamtejszych władz.

Jeżeli jest wpływ z zewnątrz, nie można mówić o żadnej wolności.

Krytycy Hezbollahu, szczególnie szyiccy, a więc z grupy, do której odwołuje się Partia Boga, są represjonowani. Z represjami spotykają się dziennikarze, którze chcieliby powiedzieć coś niewygodnego o ugrupowaniu Hasana Nasrallaha.

Gajowy: Szef Hezbollahu Hasan Nasr Allah boi się o własne życie. Irańczycy chcieliby zamordowania Trumpa

Hasan Nasr Allah w swoim wystąpieniu po zabójstwie generała Ghasema Sulejmaniego zapowiada krwawy odwet na USA. Podkreśla, że to armia amerykańska odpowie za to zabójstwo.


Kazimierz Gajowy, dziennikarz mieszkający w Libanie mówi o sytuacji na bliskim wschodzie w kontekście zabójstwa gen. Ghasema Sulejmaniego przez wojska USA oraz przytacza komentarze lokalnej prasy:

Wszystkie Libańskie media oczekiwały wystąpienia szefa Hezbollahu Hasana Nasr Allaha […] To, co może stać się na bliskim wchodzie, ale w szczególności w Libanie, zależy w większości od tego Pana […] On robi wszystko w swoich wypowiedziach, aby odciągnąć uwagę USA od Libanu, oczywiście zapowiada zemstę […] podkreślał, że to armia amerykańska będzie odpowiadała za to zabójstwo ciałem i duszą.

Fakt pomijania tematu Libanu w wypowiedziach Nasr Allaha jest dobrze odbierany przez lokalne media, gdyż ostatnią rzeczą, której chcieliby mieszkańcy, byłaby interwencja USA lub Izraela. Ciekawą informacją, którą przekazał szef Hezbollahu, był fakt, iż w nocy zabójstwa Sulejmaniego spotkał się on z Ajatollahem Alim Chamenei, prezydentem Iranu.

Jak zauważa Kazimierz Gajowy, oglądając od dziesiątek lat wystąpienia Hasana Nasr Allaha, nigdy nie widział go tak zdenerwowanego:

Tak bardzo bym powiedział wzruszonego i jednocześnie krzyczącego i to jest nasz wielki problem, że on się po prostu boi. […] Myślę że boi się o własne życie, zresztą czytałem w mediach Izraelskich, że oni śmiało mówią, że jak przyjdzie czas aby było to konieczne i z pożytkiem dla Izraela, to nic nie stoi na przeszkodzie, aby również i tego pana zlikwidować.

Już podczas pogrzebu Sulejmaniego nawoływano do zbiórki pieniędzy na ataku odwetowy:

Największą satysfakcją Iranu byłoby zamordowanie samego prezydenta Stanów Zjednoczonych […] być może kogoś z jego bardzo bliskiego otoczenia.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.M.K.

Gajowy: Libańczycy chcą merytokracji. Są nazwiska ludzi, którzy zastąpią obecny rząd, tylko nie są ujawniane

Abuna Kazimierz Gajowy i Paweł Rakowski o protestach w Libanie: atmosferze wśród protestujących, ich żądaniach i postawie rządu oraz o reakcji medió libańskich na śmierć Abu Bakra al-Baghdadiego.

Abuna Kazimierz Gajowy i Paweł Rakowski opowiadają cały czas o trwających demonstracjach w Libanie. Na ulicach można dostrzec miliony osób. Najwięcej jest młodych. Chociaż banki są zamknięte, to atmosfera między protestującymi jest coraz lepsza. Libańczycy z 18 różnych wspólnot „czują się jedną rodziną” w czasie protestów. Przywódca Hezbollahu Hasan Nasr Allah nie wie, kto wspomaga protesty. Uważa, że są one finansowane przez zagranicę. Po stronie rządowej pojawiają się wezwania do negocjacji i kompromisu, o czym nie chcą słyszeć protestujący. Zwolennicy negocjacji z rządem mogą się powoływać na słowa papieża Franciszka i patriarchy Antiochii, którzy wskazują na dialog jako na właściwą drogę. Słowa patriarchy nie podobają się protestującym:„chrześcijanie mają mu trochę za złe, że trochę bierze stronę rządową”.

Gajowy polemizuje z twierdzeniem Rakowskiego, że nie ma ludzi, którzy by mogli zastąpić obecnie rządzących. Uważa, że nazwiska zastępców nowego rządu są, tylko nie ujawnia się ich, aby rząd nie mógł rozpętać przeciw nim kampanii zniesławiającej, doszukując się np. „powiązań z Syrią”. Są to, jak mówi, „osoby niezwiązane z żadną partią, które polityką się bezpośrednio nie zajmowały”.

Ponadto redaktor „Studia Bejrut” Radia WNET mówi o śmierci Abu Bakra al-Baghdadiego. Libańskie media zastanawiały się, czy samozwańczy kalif faktycznie nie żyje i kto go zastąpi. Wskazują na Turkmena Abdullaha Qardasha, którego córka, przebywająca pod kontrolą iracką, twierdzi, że jej ojciec od dawna nie żyje.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.