Obecnie nie widzę możliwości współpracy w zakresie bezpieczeństwa energetycznego w ramach Grupy Wyszehradzkiej

Nord Stream II jest bardzo ważnym projektem dla Europy Środkowo-Wschodniej, natomiast jego realizacja powinna być ostrożna – uważa Václav Bartuška, czeski ekspert ds. bezpieczeństwa energetycznego.

Gościem Krzysztofa Skowrońskiego w Poranku Wnet był Václav Bartuška, ekspert i pełnomocnik ministra spraw zagranicznych Czech ds. bezpieczeństwa energetycznego.

– Projekt gazociągu Nord Stream II może zasadniczo zmienić układ sił dostaw gazu ziemnego, jest bardzo ważny i zasługuje na dużą uwagę oraz ostrożność – powiedział nasz rozmówca.

Na pytanie, czy Czechy są krajem energetycznie bezpiecznym, odpowiedział zdecydowanie, że tak.  Jak wyjaśnił, Czechy podjęły „kroki zmierzające do zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego już w latach 90.”, kiedy to rozpoczęły budowę połączeń w 1996 roku z Niemcami, a następnie w 1997 roku z Norwegią. Dzisiaj Czechy mają pod tym względem zdecydowanie dobrą pozycję:

– Jesteśmy krajem w Europie, który ma najlepiej zdywersyfikowane dostawy zarówno w zakresie gazu, jak i energii elektrycznej. 

Ekspert odniósł się również do pytania o stosunek Czech do budowy w Świnoujściu LNG – polskiego portu przeładunkowego i regazyfikacyjnego skroplonego gazu ziemnego:

– Każdy nowy dostawca stanowi dla nas zwiększenie poziomu bezpieczeństwa energetycznego, więc takie wiadomości przyjmujemy z dużym entuzjazmem. 

Václav Bartuška podkreślił, że Czesi nie mają żadnych problemów, jeśli chodzi o dostawy ropy naftowej oraz gazu.  Odniósł się również do uwagi Krzysztofa Skowrońskiego, że w Europie nie było do tej pory poważnego konfliktu, więc ta sytuacja może się dynamicznie zmieniać:

– Około 2/3 naszej produkcji pochodzi z węgla, a 1/3 z elektrowni jądrowych. W zasadzie jesteśmy dobrze zabezpieczeni, ale to prawda, że wokół nas jest wiele konfliktów i musimy być czujni.

Václav Bartuška powiedział, że Pakiet Zimowy oraz normy wprowadzone przez Unię Europejską mogą być zagrożeniem dla czeskiej gospodarki:

– Europa jest podzielona. Bogate kraje zachodnie mogą pozwolić sobie na restrykcje i chcą narzucić je m.in. Polsce czy Czechom. Kraje regionu powinny jaśniej tłumaczyć partnerom, że nie jesteśmy w stanie dbać w takim samym stopniu o efekt cieplarniany ze względów ekonomicznych. Udział węgla będzie się jednak zmniejszał w Czechach i  będziemy go zastępować albo gazem ziemnym, albo energią jądrową.

Gość Poranka mówił również o współpracy energetycznej w ramach Grupy Wyszehradzkiej. Czechy są sceptyczne co do tej współpracy – przykładem, na który powołał się nasz rozmówca, są losy czeskiego programu dotyczącego przepływu energii elektrycznej sprzed kilku miesięcy, którego nie poparły prócz Skandynawii państwa V4. Republika Czeska jest krajem stabilnym i bezpiecznym pod względem energetycznym i „wydaje się, że w chwili obecnej nie zawsze jesteśmy na tym samym stanowisku, w tym samym miejscu”.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy.

JN

 

Kryzys polityczny w Czechach: Minister finansów Babisz, drugi w rankingu najbogatszych Czechów, omija płacenie podatków

Gościem Krzysztofa Skowrońskiego w praskim studiu był Petr Holub – redaktor tygodnika „Echo”. Pytany o przyczyny wczorajszych protestów, wskazał na chęć wymuszenia na prezydencie odwołania Babisza.

Peter Holub skomentował przyczyny narastającego w Czechach kryzysu politycznego. Na pytanie Krzysztofa Skowrońskiego o powody obecnego kryzysu parlamentarnego, odpowiedział, że wydarzenia te są bezpośrednią reakcją na działania wicepremiera, ministra finansów i lidera ruchu ANO Andreja Babisza. Polityk „omija prawo podatkowe” i uniemożliwia przeprowadzenie dochodzeń w tej sprawie, wykorzystując poparcie prezydenta Miloša Zemana – mówił rozmówca Poranka Wnet. „Babisz broni się z pomocą Zemana” – wyjaśniał. Wczorajsze demonstracje na placu Wacława, które miały miejsce po debacie parlamentarnej w Pradze, mają wymóc na prezydencie odwołanie Babisza. Kampanie przed październikowymi wyborami parlamentarnymi i styczniowymi wyborami prezydenckimi nabierają charakter ostrego kryzysu i konfliktu między współrządzącymi ČSSD i ANO: premierem i przewodniczącym Czeskiej Partii Socjaldemokratycznej (ČSSD) Bohuslavem Sobotką, wicepremierem, ministrem finansów i liderem ruchu ANO Andrejem Babiszem i prezydentem Milošem Zemanem. Efektem tej rozgrywki są niejasne działania premiera wokół dymisji rządu i spór konstytucyjny między premierem i prezydentem, co budzi sprzeciw opinii publicznej.

„To na razie początek kryzysu” – komentuje sytuację w Republice Czeskiej Peter Holub, dodając, że oczekuje się jego pogłębienia przed wyborami. Spory wewnątrz rządu skupiają się wokół kontrowersji dotyczących drugiego z najbogatszych Czechów, szefa ANO – ruchu, który, jak dotąd szacowano, miał największe szanse w wyborach. Wydawało się, że nic nie przeszkodzi Babiszowi w objęciu stanowiska premiera. Jednak obecny skandal – jak przypuszcza redaktor tygodnika – może to zmienić. Wczorajsza demonstracja w Pradze miała ten cel i wzbudziła wielkie emocje w całym społeczeństwie, gdyż duet Babisz i Zeman jest postrzegany przez Czechów jako zagrażający czeskiej demokracji i niosący niebezpieczeństwo powielenia sytuacji z lat 80. ub. wieku.

Na pytanie o stosunek Republiki Czeskiej i jej obywateli do GW dziennikarz odpowiedział, że ten temat z perspektywy Czech nie jest istotny. Czesi traktują państwa GW jako „dobrych przyjaciół”, jednak jako wiele ważniejsi, choć przy tym konkurencyjni partnerzy, są postrzegani Niemcy i Austria. „Mamy świadomość, że jesteśmy uzależnieni przemysłowo od Niemiec” – tłumaczył. Jak stwierdził – „pod względem ekonomicznym można by powiedzieć, że jesteśmy kolejnym krajem federalnym Niemiec”. I dodał, że innym obszarem poza przemysłem, na którym to wyraźnie widać, jest rynek pracy: „Czechy jako jedyne państwo postkomunistyczne jest krajem, do którego ludzie przyjeżdżają do pracy”.

„Czy Czechom zależy na suwerenności?” – kontynuował rozmowę red. Skowroński. „Myślę, że to nie jest aż tak ważne” – odpowiedział Peter Holub. „Ważniejsze jest znalezienie stałego miejsca w strukturach europejskich” – wyjaśnił, dodając: „Dla nas idealny byłby taki układ: Czechy, Słowacja, Słowenia, Chorwacja – to z punktu widzenia historycznego jest czeska przestrzeń. Nie wskazuję Polski, bo my rozumiemy, że Polska ma własną politykę”.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy.

Istnienie Grupy Wyszehradzkiej ma dużo większe znaczenie w Unii Europejskiej niż hegemonia Francji i Niemiec

Gościem Tomasza Wybranowskiego w Poranku Wnet był główny doradca w Instytucie Energetycznym, prof. Haris Boko, który komentował współdziałania państw w ramach Grupy V4 oraz kwestię Nord Stream II.

 

Profesor Haris Boko zapytany o to, czy Chorwacja udźwignie odpowiedzialność za bezpieczeństwo energetyczne Grupy Wyszehradzkiej, zaznaczył, że Chorwacja ma swój własny gaz, więc nie musi importować go z zewnątrz. Bardzo ważne jest jednak, aby w interesie bezpieczeństwa energetycznego krajów, które nie mają takich złóż, powstała infrastruktura pozwalająca importować gaz z Chorwacji, oraz że bardzo ważna jest współpraca wszystkich zainteresowanych państw w tym zakresie.

Profesor przypomniał, jak latach 90. bardzo zależało mu na tym, aby Chorwacja weszła do Unii Europejskiej, i wtedy Polska i cała Grupa Wyszehradzka bardzo jego kraj wspierały w staraniach o przystąpienie do UE.

Haris Boko wypowiedział się też na temat Brexitu. W  przeciwieństwie do większości opinii, dostrzega on w Brexicie  możliwości dla Unii Europejskiej. Ustosunkował się również do pytania o przewagę Francji i Niemiec:

Istnienie grupy Wyszehradzkiej jest dużo ważniejsze niż hegemonia Francji i Niemiec. Nie można zapomnieć, że grupa środkowoeuropejska jest znacząca i ma największy wzrost ekonomiczny. Przywołane dwa kraje mogą się wiele nauczyć od nas, a nie odwrotnie. 

Jego zdaniem bardzo ważne jest, aby kraje V4 trzymały się razem, ponieważ mają wiele wspólnych interesów.

Profesor mówił również o polityce energetycznej Unii Europejskiej w kontekście pakietu zimowego i pakietu klimatycznego.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy.

 


 

Obejrzyj również wywiad z profesorem Harisem Boko.

Grupie Wyszehradzkiej brakuje wspólnych celów, a nie jest na tyle wpływowa, aby móc sobie pozwolić na różne zdania

O stosunku Chorwacji do Brexitu i partnerstwie z krajami Grupy Wyszehradzkiej rozmawiał z Mate Mijiciem, dyrektorem biura europoseł Róży Tomasić, gościem Poranka Wnet w Zagrzebiu Tomasz Wybranowski.

 

– Mamy w Chorwacji dwa różne źródła opinii na temat Brexitu: jedne to media, a drugie to partie polityczne, które mówią to, co każe im Bruksela – powiedział Mate Mijić. Jego zdaniem Brexit to okazja do reform i do dobrych zmian w Unii Europejskiej. Uważa, że dzięki wyjściu Wielkiej Brytanii z UE  inne państwa mogą stać się bardziej niezależne. Zaznaczył jednak, że Chorwacja jest podzielona co do opinii w sprawie Brexitu.

Mówił również, że liderzy słowiańskich narodów powinni mieć mocniejszą pozycję w Unii Europejskiej. Jego zdaniem partnerstwo z Grupą Wyszehradzką jest bardzo ważne dla Chorwacji, jednak  jej potencjał nie jest do końca wykorzystany.

Grupie Wyszehradzkiej brakuje wspólnych celów, np. w podejściu do Rosji, a sama Grupa nie jest na tyle wpływowa, aby móc sobie pozwolić na różne zdania – powiedział, zaznaczając przy tym, że na Grupie Wyszehradzkiej nie korzystają wszystkie kraje. Jak dodał, to wszystko sprawia, że strukturom rządzącym w Chorwacji bardziej zależy na dobrych relacjach z Unią Europejską.

– Emmanuel Macron w związku z polityką Angeli Merkel ma negatywne podejście do PiS-u – powiedział gość Poranka Wnet. Jego zdaniem powinniśmy rozróżniać partie nacjonalistyczne od partii konserwatywnych: „chociaż obie grupy charakteryzuje niechęć do Unii Europejskiej, to partie konserwatywne oparte są na wartościach chrześcijańskich”.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy.

JN

 

Chorwacka gazowa szachownica z Orlenem w tle. Bezpieczeństwo energetyczne w Europie Środkowej zaczyna się od Zagrzebia

Chorwacja to jeden z ważniejszych krajów dla rynku gazu i nafty w Europie. Położenie tego państwa jest decydujące dla bezpieczeństwa energetycznego, zaś sama Chorwacja ma status kraju strategicznego.

Dla Polski jest to o tyle ważne, że rozpoczynający się w Chorwacji rurociąg Janaf (Jadranski Naftovod) uzupełnieni europejską magistralę gazową Północ – Południe, dzięki czemu polski terminal w Świnoujściu będzie miał dostęp do strategicznego akwenu Morza Adriatyckiego.

Wspomniany rurociąg biegnie jedną nitką od miejscowości Omiš przez Chorwację, Węgry i Słowację, gdzie łączy się z rurociągiem Przyjaźń, oraz drugą odnogą w kierunku wschodnim do Serbii i Bośni i Hercegowiny.

Historia powstania rurociągu

Rurociąg Adriatycki i jego infrastruktura zostały zbudowane w latach 1984-1990 jako nierosyjska alternatywa dostaw ropy, która miała połączyć Morze Adriatyckie z Europą Środkową. Część rurociągu położona w głębi kraju została wyłączona z użytku w czasie konfliktu w krajach byłej Jugosławii. Rurociąg ma trzy odgałęzienia, które biegną na trasie z Chorwacji przez Węgry, Bośnię i Serbię. Maksymalną przepustowość zaplanowano na 34 milionów ton ropy rocznie. Obecnie zdolność operacyjna jest na poziomie prawie 27 milionów ton rocznie.

Węgierskie ramię rurociągu, które dociera do rafinerii MOL w mieście Százhalombatta, może przetransportować do 10 milionów ton ropy rocznie. Udziałowcami Janafu są państwo chorwackie – rząd i pięć agencji państwowych – które kontrolują w sumie 78% udziałów, a także spółka gazowa i naftowa INA (w której głównymi udziałowcami są chorwacki rząd oraz węgierska spółka giełdowa MOL (notowana na giełdach w Warszawie i Budapeszcie) z 16% udziałów, oraz inni udziałowcy, którzy kontrolują 6% udziałów.

Port Omišajl jest zlokalizowany w osłoniętej, posiadającej głęboki basen zatoce wyspy Krk. Port ten może przez cały rok przyjmować supertankowce, a Janaf stale rozszerza możliwości magazynowe. Omišajl jest połączony podwodnym rurociągiem z rafineriami w Sisak i Uroni-Rijeka, należącymi do spółki INA. Trzeba zaznaczyć, że Sisak to początkowy przystanek tranzytu ropy w głąb lądu.

Janaf transportuje ropę naftową do rafinerii w Chorwacji, Bośni i Hercegowinie, Serbii oraz na Węgry. Firma przechowuje również ropę naftową i produkty naftowe dla największych światowych koncernów naftowych. Niezależnie od zawartej umowy z Jadranskm Naftovodem, Orlen negocjuje również warunki transportu surowca węgierskim odcinkiem rurociągu.

W oczekiwaniu na tankowce z Bliskiego Wschodu

Przez Chorwację ma popłynąć ropa naftowa z krajów Bliskiego Wschodu. Czeka również na to nasz potentat Orlen. Pod koniec roku 2016 należąca do polskiego giganta spółka Unipetrol podpisała z chorwacką firmą Jadranski Naftovod trzyletnią umowę na przesył surowca do swoich rafinerii w Kralupach i Litwinowie. Umowa z Jadranskim Naftovodem została zawarta na okres trzech lat i przewiduje dostawy ropy naftowej zarówno dla rafinerii w Kralupach, jak i Litvinovie.

Aktualnie Unipetrol do swoich rafinerii w Litvinowie i Kralupach transportuje surowiec systemami Przyjaźń oraz IKL. Łączne moce przerobowe obu czeskich rafinerii wynoszą około 8,7 mln ton ropy naftowej rocznie.

Grupa PKN Orlen zarządza sześcioma rafineriami w Polsce, Czechach i na Litwie, prowadzi też działalność wydobywczą w Polsce i w Kanadzie. Skonsolidowane przychody koncernu sięgnęły w 2015 roku 88,34 mld zł. Spółka jest notowana na GPW od 1999 r.

ORLEN a chorwacka sprawa JANAF

Na Chorwację spogląda uważnie PKN Orlen. Od lat na jego celowniku znajduje się spółka paliwowa INA, o którą walczy z węgierskim MOL-em. Potem polski potentat paliwowy chciał odkupić udziały od Węgrów, ale obie strony nie doszły do porozumienia. Teraz w łonie INA trwa ostry konflikt między Węgrami a chorwackim rządem, który – jak się okazało w grudniu – chce odkupić od nich udziały. Taką deklarację złożył w Wigilię premier Andrej Plenković.

Do MOL-a należy 49% pakietu, do rządu w Zagrzebiu – 44,8%. Reszta jest własnością pozostałych, prywatnych akcjonariuszy. Od pewnego czasu główni udziałowcy nie potrafią porozumieć się w sprawie administrowania INA. Chorwatom nie podoba się, że ich firma coraz mniej znaczy w regionie, topnieje liczba należących do niej stacji, a będące jej własnością dwie rafinerie – w Rijece i Sisaku – tracą autonomię na rzecz MOL-a.

Deklaracja premiera Plenkovicia może okazać się przełomowa w batalii o INA. Wciąż nie wiadomo jednak, skąd Zagrzeb ma wziąć pieniądze na spłacenie Węgrów. W grę może wchodzić kwota do 2 mld euro, ale na pewno chorwacki rząd chce rozwiązać problemy w akcjonariacie. I tu pojawia się nasz Orlen.

Według informacji portalu BiznesAlert.pl, Chorwacja liczy na zaangażowanie polskiego koncernu w INA. Orlen to mocny gracz w regionie, jego działalność gospodarcza poza Polską rozwija się także na Litwie i w Czechach. Płocka spółka posiada swoje stacje w Niemczech. INA to ważny element na mapie Orlenu, i jeżeli tylko Chorwaci dopną swego, a Orlen wykorzysta nadarzającą się okazję, polski koncern zyska kolejny przyczółek w Europie.

Tomasz Wybranowski

Premier Beata Szydło spotkała się z przewodniczącym węgierskiego Zgromadzenia Narodowego, László Kövérem

Tematami rozmów obojga polityków były m.in. stosunki bilateralne, inicjatywy umacniające relacje polsko-węgierskie i współpraca polsko-węgierska na arenie europejskiej w ramach Grupy Wyszehradzkiej.

Stosunki bilateralne oraz inicjatywy umacniające relacje polsko-węgierskie były tematami środowej rozmowy premier Beaty Szydło z przewodniczącym węgierskiego Zgromadzenia Narodowego, László Kövérem – poinformowała w komunikacie kancelaria premiera.

[related id=”13842″]

„Spotkanie było także okazją do omówienia współpracy z Węgrami na arenie europejskiej, przede wszystkim w ramach Grupy Wyszehradzkiej. Obecnie trwa polskie przewodnictwo w Grupie, zaś 1 lipca br. rozpocznie się roczny okres prezydencji węgierskiej” – podkreślono w komunikacie.

„Polsko-węgierskie rozmowy dotyczyły również aktualnych kwestii z agendy unijnej, w tym trwającej debaty o przyszłym kształcie Wspólnoty oraz rozpoczętego już formalnie procesu wychodzenia Wielkiej Brytanii z UE” – czytamy.

László Kövér we wtorek i środę przebywał z wizytą w Polsce na zaproszenie marszałka Sejmu.

W środę w Warszawie marszałek Marek Kuchciński oraz szef węgierskiego Zgromadzenia Narodowego odsłonili tablicę upamiętniającą gest solidarności Polaków z Węgrami w 1986 r.

Źródło: PAP

lk

Warszawski szczyt Grupy Wyszehradzkiej pokazał, że jest możliwość prowadzenia wspólnej polityki europejskiej

Zdaniem dr Macieja Szymanowskiego, historyka i hungarysty, wczorajsze spotkanie premierów Grupy Wyszehradzkiej wskazało wiele wspólnych pomysłów na rozwiązanie najbardziej palących problemów Europy.

Premierzy Polski, Czech, Słowacji i Węgier wzięli udział w debacie podczas Kongresu Innowatorów w Warszawie. Po dyskusji nastąpiło podpisanie Deklaracji warszawskiej, dokumentu, w którym premierzy państw Grupy Wyszehradzkiej zobowiązali się do współpracy w dziedzinie badań, technologii, innowacji i transformacji cyfrowej krajów regionu.

Według premier Beaty Szydło, podpisana deklaracja otwiera nowy wymiar współpracy Grupy Wyszehradzkiej. – Deklaracja Warszawska ma znaczenie dla naszej wspólnej przyszłości – zaznaczyła. Jak powiedziała, współpraca V4 w wymiarze innowacyjności powinna przede wszystkim dotyczyć młodych ludzi, którzy są siłą napędową państw.

Przyszłość Europy leży w czwórce wyszehradzkiej (…) Punkt ciężkości rozwoju Europy z zachodu będzie się przesuwać w kierunku centrum – powiedział Victor Orbán. Według niego przemawiają za tym cztery kwestie.

Po pierwsze, na zachód od nas zachodzą duże zmiany etniczne, to nie jest dobrze, ale my się przed tym obronimy. Po drugie, w naszych krajach jest też bardzo silny fundament kulturowy, jesteśmy otwarci, ale ważne dla nas pozostają fundamenty chrześcijańskie. Po trzecie, nadal istotna jest dla nas rodzina. Po czwarte, Europę Środkową charakteryzuje wydajnościowe podejście do gospodarki.

O medialne komentarze po warszawskich szczycie pytaliśmy w Poranku Wnet Macieja Szymanowskiego, historyka i hungarystę. – Warszawski szczyt grupy Wyszehradzkiej był bardzo szeroko obserwowany i komentowany na Węgrzech. Wiktor Orban podkreślał, że po raz pierwszy tak mocno pokazane zostało, że grapa V4 potrafi się spotkać i rozmawiać nie tylko o sprawach bieżących, ale również ustalić politykę w kwestii przyszłości UE oraz przebiegu Brexitu.

– Na Węgrzech dużo uwagi po szczycie wyszehradzkim w Warszawie poświęcono kwestii imigrantów. Premier Orban podkreślał, że nie należy się bać kolejnej fali imigrantów, ponieważ zabezpieczenia na granicy węgierskiej działają bezbłędnie – podkreślił Maciej Szymanowski.

Gość Poranka Wnet zwrócił również uwagę na kwestię rozwoju nowoczesnej gospodarki. –  Przyznano, że Grupa Wyszehradzka nie jest tak innowacyjna jak kiedyś i teraz jest nadzieja, że pieniądze z funduszu wyszehradzkiego zostaną przekazane młodym naukowcom, którzy przestaną wyjeżdżać z Polski.

Maciej Szymanowski podkreślił, że warszawskie spotkanie miało istotny wymiar geopolityczny. – Łączą nas kolosalne interesy, jak kwestia imigrancka, co do której jest wspólne zdanie, że nie ma mowy o jakimkolwiek płaceniu za nieprzyjętych imigrantów. Kraje wyszehradzkie łączy również podejście do Brexitu, gdzie nie może być mowy o żadnej zemście. Wspólna jest również jest polityka dotycząca rozwoju infrastruktury, która do tej pory rozwijała się z zachodu na wschód, a teraz jest wola budowy chociażby drogi karpackiej.

ŁAJ/PAP

Dr Marcin Kędzierski: Dobra współpraca między Warszawą a Pragą, Bratysławą oraz Budapesztem prowadzi przez Berlin

– Polska wzbudza zaufanie państw Grupy V4. Paradoksalnie jest to spowodowane dobrymi relacjami Polski z Niemcami – powiedział w Popołudniu Wnet prezes Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego.

We wtorek została podpisana  przez premierów państw Grupy Wyszehradzkiej – Beatę Szydło (Polska), Viktora Orbána (Węgry), Roberta Fico (Słowacja) i Bohuslava Sobotkę (Czechy) tzw. Deklaracja warszawska. Dokument przewiduje m.in. pomoc dla innowacji firm, startupów, wspieranie konkurencyjności czy transformacji cyfrowej w krajach Grupy V4.

Szef Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego dr Marcin Kędzierski uważa, że są szanse na konkretną współpracę między państwami Grupy Wyszehradzkiej: – Trzeba mieć realne oraz „szyte na miarę” oczekiwania. Współpraca w zakresie innowacyjności jest możliwa. Dzisiejsze popisanie przez przywódców państw Grupy V4 deklaracji warszawskiej pokazuje, że współpraca w zakresie wymiany gospodarczej, finansowania inwestycji czy innowacji może się udać – powiedział w Popołudniu Wnet.

Pomimo wyrażanego wobec założeń deklaracji warszawskiej optymizmu, ekonomista wskazał również przeszkody Polski we współpracy z krajami nieformalnego zrzeszenia czterech środkowoeuropejskich państw:

Problemem Grupy V4 jest to, że Polska próbuje odgrywać rolę lidera regionu. To złe i niepotrzebne. Owszem, reszta państw jest świadoma wielkości naszego państwa, jednak chociażby Czechy, w porównaniu z Polską, mają o wiele silniejszą gospodarkę.

[related id=”5951″]

Zdaniem dr. Kędzierskiego państwa Grupy Wyszehradzkiej są w stanie przyznać prymat Polsce na tle reszty państw nieformalnej organizacji. Jednakże Czechy, Słowacja oraz Węgry „oczekują od nas konkretnych projektów, których nie jesteśmy w stanie zaproponować, w przeciwieństwie do Niemiec”.

W opinii szefa CAKJ przyszła współpraca między państwami Grupy V4 może być pomyślna ze względu na dobre kontakty Polski z Niemcami: – Polska wzbudza zaufanie państw Grupy Wyszehradzkiej i wzmacnia z nimi współpracę. Paradoksalnie jest to spowodowane dobrymi relacjami Polski z Niemcami. Dobra współpraca między Warszawą a Pragą, Bratysławą oraz Budapesztem prowadzi przez Berlin – powiedział w Popołudniu Wnet dr Marcin Kędzierski.

K.T.

Premierzy krajów V4 prezentują podpisaną Deklarację warszawską podczas Kongresu Innowatorów Europy Środkowo-Wschodniej

Szefowie V4 zobowiązali się do zacieśniania współpracy dotyczącej badań, technologii, innowacji i transformacji cyfrowej krajów regionu, w szczególności poprzez wykorzystywanie funduszy unijnych.

Premierzy krajów Grupy Wyszehradzkiej podpisali we wtorek podczas Kongresu Innowatorów Europy Środkowo-Wschodniej Deklarację warszawską. Zobowiązali się w niej m.in. do pomocy dla startupów, wsparcia konkurencyjności czy transformacji cyfrowej w krajach V4.

Jak czytamy w Deklaracji warszawskiej, sygnatariusze tego dokumentu, czyli premierzy krajów Grupy Wyszehradzkiej, zobowiązują się m.in. do zacieśniania współpracy dotyczącej badań, technologii, innowacji i transformacji cyfrowej krajów regionu, w szczególności poprzez wykorzystywanie funduszy unijnych. W dokumencie położono też nacisk na współpracę, której celem jest osiągnięcie przez region V4 przewagi konkurencyjnej w przygotowaniach do uruchamiania usług mobilnych nowej generacji (5G).

Podkreślono wagę startupów. Mają one otrzymać pomoc, w tym m.in. wsparcie kapitałowe, by mogły przekształcać się w konkurencyjne firmy. [related id=”9107″] Zobowiązano się też „do podejmowania wspólnych wysiłków w celu promocji innowacyjnych startupów z krajów Grupy Wyszehradzkiej na arenie międzynarodowej”.

Sygnatariusze deklaracji dostrzegają konieczność wspierania na poziomie regionalnymi i ogólnokrajowym programów, których celem jest rozwój umiejętności cyfrowych obywateli, niezależnie od poziomu wykształcenia.

W Warszawie od 27 marca do 28 marca 2017 r. odbywa się Kongres Innowatorów Europy Środkowo-Wschodniej „Central Eastern Europe Innovators Summit” z udziałem premierów państw Grupy Wyszehradzkiej (V4). W jego trakcie zostaną zaprezentowane startupy z państw V4.

Głównym organizatorem Kongresu Innowatorów Europy Środkowo-Wschodniej jest Polski Fundusz Rozwoju.

Na Kongres zostali zaproszeni m.in. przedstawiciele innowacyjnych firm z krajów V4, startupów i organizacji pozarządowych.

PAP/lk

Premier Beata Szydło: W deklaracji rzymskiej znalazło się wiele zapisów proponowanych przez kraje Grupy Wyszehradzkiej

„Dyskusja wokół przyszłości UE nie została zakończona wraz z podpisaniem deklaracji rzymskiej, teraz przechodzimy do szczegółów. Diabeł tkwi w szczegółach” – uprzedza premier Węgier Victor Orbán.

W nadchodzących negocjacjach (w sprawie Brexitu) rząd polski będzie dążył do ustalenia uporządkowanego sposobu wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej oraz zabezpieczenia w tym procesie interesów Polski i innych krajów członkowskich. Zależy nam na dobrych relacjach z Wielką Brytanią, dla Polski to jest ważny partner, chcemy, żeby był również ważnym partnerem dla Unii, po opuszczeniu naszego grona – powiedziała szefowa polskiego rządu we wtorek na wspólnej konferencji prasowej po spotkaniu premierów państw Grupy Wyszehradzkiej. – Proces wychodzenia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej powinien służyć także głębokiej debacie o reformie w UE.

Ta debata, jak stwierdziła premier Szydło, rozpoczęła się niedawno w Rzymie poprzez podpisanie deklaracji rzymskiej. Według niej, dla przygotowania deklaracji rzymskiej niezwykle ważne i istotne znaczenie miała przyjęta wcześniej w Warszawie deklaracja Grupy Wyszehradzkiej: „Z satysfakcją mogę podkreślić, że wiele zapisów, które zaproponowaliśmy, zostało uwzględnione w deklaracji rzymskiej”.

Drugim ważnym tematem spotkania przywódców V4 były sprawy migracji: – Istotne jest, aby kompleksowa polityka migracyjna, w tym także rozwiązania dotyczące wspólnego europejskiego systemu azylowego, odzwierciedlała rzeczywisty kompromis między państwami członkowskimi, z uwzględnieniem szczególnie wrażliwych dla nich obszarów – tłumaczyła Beata Szydło. – Dla Polski takim obszarem jest proponowany automatyzm działań, w szczególności w kwestii dotyczącej mechanizmu alokacji, na który nasz kraj nie może się zgodzić.

Na spotkaniu szefów państw V4  głos zabrał  premier Węgier Victor Orbán: „Dyskusja wokół przyszłości UE nie została zakończona wraz z deklaracją rzymską, teraz przechodzimy do szczegółów. Diabeł tkwi w szczegółach”.

Premier Węgier wskazał, że powstała ogólna deklaracja na temat przyszłości UE, ale Komisja Europejska w najbliższym czasie ma przedstawi pięć dużych pakietów: „I właśnie tam zamieszkał diabeł, w tych pakietach. Czwórka Wyszehradzka wobec każdego pakietu musi zachować bystrość i szybkość reagowania”.

[related id=”9114″ side=”left”]

Dalej szef węgierskiego rządu wyjaśniał, że Czwórka Wyszehradzka nie jest tylko grupą lobbystów wewnątrz Unii, ale grupą krajów, które łączą wspólne wartości, wspólna historia i tradycje: – Udało nam się zaprezentować w ten sposób przy redagowaniu tekstu Deklaracji Rzymskiej. Uważam to za bardzo duży sukces. Nie jesteśmy już w pozycji tego, który zabiega o wszystko – kontynuował. – Liczby gospodarcze wyraźnie to pokazują, że jesteśmy najdynamiczniej rozwijającym się regionem w UE. My niczego nie odbieramy, my dodajemy od siebie do pozycji UE. Skromnie, ale z poczuciem własnej wartości musimy reprezentować swoje interesy w UE.

Odnosząc się do kwestii migracji, Orbán powiedział, że z radością wita takie wydarzenia, że w Europie zaczynamy się zbliżać do mądrej polityki, do mądrych decyzji:

Węgry zamknęły już wszystkie małe furtki prawne w ostatnich tygodniach. Węgry są przygotowane nawet na wypadek, kiedy porozumienie Turcja – UE zawodzi. Jesteśmy w stanie zatrzymać wszelkie fale imigracyjne na granicy serbsko-węgierskiej.

Dodał, że Węgry poczyniły już kroki, żeby tzw. biznes migracyjny zlikwidować. Wiele organizacji pozarządowych potraktowało kwestię migracji jako biznes: – Musimy tworzyć warunki dla pełnej transparentności tych organizacji. Zbliżamy się do mądrej polityki w tej dziedzinie.

Ponadto negatywnie ocenił  opinie, które mają zamiar połączyć kwoty, które należą się poszczególnym krajom UE z polityką migracyjną: – Nie wolno nam się dać zastraszyć. Jako Czwórka Wyszehradzka musimy wytrwać przy naszym stanowisku – oświadczył.

Szefowie rządów omówili też sytuację, jaka miała miejsce w ostatnich dniach w Rosji i na Białorusi. Polska sprawuje obecnie prezydencję w Grupie Wyszehradzkiej i premier Szydło przedstawiła wspólne oświadczenie Grupy w tej sprawie.

„Dostrzegamy z zaniepokojeniem represje rządu Rosji i Białorusi wobec pokojowych i legalnych protestów w ostatnich dniach. Apelujemy do obu rządów o powstrzymanie się od naruszeń prawa do zgromadzeń” – brzmi oświadczenie.

Szefowie państw Grupy Wyszehradzkiej wzięli udział w Kongresie Innowatorów Europy Środkowo-Wschodniej „Central Eastern Europe Innovators Summit”. Beata Szydło zaznaczyła, że Polska chce, aby innowacje były znakiem rozpoznawczym i marką Grupy Wyszehradzkiej: „To jest dobry znak dla naszego regionu, regionu młodego, dynamicznego, rozwijającego się”.

PAP/lk