[PILNE] Polskie służby udaremniły próbę siłowego przedarcia się na polską stronę przez migrantów

Polskie służby udaremniły próbę siłowego przedarcia się na polską stronę przez migrantów na południe od przejścia granicznego w Kuźnicy. Sytuacja została opanowana – przekazano w komunikacie.

Jak poinformowała Straż Graniczna

Migranci podejmują pierwsze próby siłowego forsowania granicy. Jesteśmy na miejscu – pisze SG.

A.N.

 

Andrzej Potocki: Rosja nie po raz pierwszy tworzy kryzys humanitarny. Ludzie widzą głupotę i fałszywą nutę opozycji

Stanowisko Komitetu Helsińskiego, rosyjska wojna informacyjna, fałszywy humanitaryzm i rosnące poparcie dla rządu. Publicysta tygodnika „Sieci” o kryzysie na granicy z Białorusią.

Andrzej Potocki odnosi się do krytycznego stanowiska Komitetu Helsińskiego wobec działań polskiego rządu w związku kryzysem migracyjnym na granicy z Białorusią. Wyraża pogląd, że nie należy do tego stanowiska przywiązywać nadmiernej wagi. Potocki zauważa, że Kreml korzysta z ataków hybrydowych, gdyż dają one podwójne korzyści.

W dzisiejszych czasach Rosjanie nigdy nie atakują wprost.

Atak hybrydowy jednocześnie destabilizuje cel ataku i tworzy narrację zaciemniającą sytuację. Nasz gość przypomina, że w Gruzji wykorzystana została mniejszość osetyjska, a na Ukrainie były tzw. zielone ludziki. Dodaje, iż tym razem

Rosja wykorzystuje po raz pierwszy kryzys humanitarny.

Kreml korzysta z podziału na rządową i opozycyjną bańkę informacyjną, które opisują całkiem odmiennie sytuację na granicy z Białorusi. Prowadzi on wojnę informacyjną.

to jest celem tej wojny właśnie stworzenie tej kłótni pomiędzy dwoma ośrodkami za fałszowanie de facto narracji przeniesienie tego na poziom europejski

Kanclerz Angela Merkel jest przeciwko budowie muru na granicy Unii Europejskiej, podczas gdy premier graniczącej z Polską Saksonii uważa, że Unia powinna sfinansować ten mur.

Zdaniem gościa „Popołudnia Wnet” postawa polskiej opozycji w obliczu agresji Łukaszenki powinna być bezwzględnie tępiona, nie wykluczając drogi sądowej. Stwierdza, że politycy opozycji wpisują się w opowieść rosyjsko-białoruską. Udają, że kierują się dobrą wolą, a chcą się dorwać do władzy.

Ludzie widzą głupotę opozycji i fałszywą nutę pseudohumanitarną.

Potocki ocenia, że rząd sondażowo zyskuje na trwającym konflikcie z Rosją. Wskazuje na eskalację prowokacji ze strony białoruskiej. Publicysta tygodnika „Sieci” stwierdza, że trzeba by wyłapać tych, którzy z bronią przekraczają polską granicę, aby pokazać ich prowokacje.

Mur na pewno związałby ręce białoruskiej stronie.

Jak zapewnia Andrzej Potocki, budowa muru stanowi poważną szansę na zażegnanie kryzysu. Zauważa, że według niemieckich statystyk ponad 2000 osób przenika nielegalnie do RFN. Wyjaśnia, że z półotwartych obozów na Litwie imigranci uciekają przez Polskę do Niemiec.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

A.W.K./A.P.

Agiejczyk: Mieszkam przy samej Puszczy Białowieskiej. Migranci byli u mnie w domu

Nadleśniczy z Hajnówki komentuje sytuację w Puszczy Białowieskiej od początku kryzysu migracyjnego. Według Mariusza Agiejczyka dużym problemem jest zanieczyszczanie lasu przez migrantów.


Trzecim rozmówcą redaktor Magdaleny Uchaniuk jest nadleśniczy z Hajnówki, Mariusz Agiejczyk. Nasz gość mówi o sytuacji w Puszczy Białowieskiej podczas kryzysu migracyjnego na granicy polsko-białoruskiej. Nadleśnictwo Hajnówka od dwóch miesięcy jest objęte stanem wyjątkowym, ale nie w pełnym wymiarze.

Widzimy tu duży problem związany z nielegalnym przekraczaniem granicy – potwierdza nadleśniczy.

Mariusz Agiejczyk twierdzi, iż migranci tudzież uchodźcy rozpalają w lasach ogniskach i śmiecą. Wedle naszego gościa, są to spore ilości odpadków i przedmiotów, z którymi muszą radzić sobie leśnicy:

Jako leśnikowi dla mnie ważny jest dobrostan Puszczy Białowieskiej. Napierają na obszar przyrodniczo cenny. Te grupy, które się przemieszczają, potrafią również rozpalać ogniska w środku drzewostanu. To budzi nasz niepokój – podkreśla.

Ponadto, rozmówca Magdaleny Uchaniuk opisuje również swoje spotkania z migrantami. Jak zaznacza Mariusz Agiejczyk, niedawno grupa około szesnastu osób przyszła do jego domu prosić o pomoc:

Nawet byli u mnie w domu. Mój dom jest przy samej Puszczy Białowieskiej. Nakarmiłem, napoiłem i oczywiście zgłosiłem do naszych służb. To była dwójka dzieci, była jedna kobieta i około trzynastu mężczyzn. Wszyscy mówili, że są rodziną – mówi nadleśniczy.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

N.N.

Dr Musiuk: Od września do szpitala w Hajnówce trafiło około 90 osób, które przekroczyły wschodnią granicę

Lekarz z Hajnówki komentuje sytuację w lokalnym szpitalu: Z naszych obserwacji wynika, że najwięcej jest Syryjczyków i Irakijczyków. Sporo jest też obywateli krajów arabskich.


Z-ca dyrektora ds. lecznictwa w Hajnówce, dr Tomasz Musiuk, opowiada migrantach w szpitalu w Hajnówce. Od początku kryzysu uchodźczego przy wschodniej granicy do szpitalu w Hajnówce trafiło około 90 osób, które przekroczyły nielegalnie granicę między Białorusią a Polską.

Ten stan się bardzo dynamicznie zmienia. Wczoraj było to 22 osoby, które były hospitalizowane praktycznie na wszystkich oddziałach naszego szpitala – informuje lekarz.

Jak zaznacza nasz gość, lekarze w Hajnówce nie zawsze znają kraj pochodzenia swoich zagranicznych pacjentów. Nie wszyscy spośród nich posiadają dokumenty. Według dr Musiuka najwięcej pacjentów pochodzi z Syrii oraz Iraku. Najwięcej osób cierpi z przemarznięcia oraz niedoboru jedzenia i wody. Kiedy hospitalizacja się kończy, placówka dzwoni do Straży Granicznej, aby ją poinformować o końcu leczenia migranta.

Nie znamy wszystkich krajów pochodzenia naszych pacjentów. (…) Z naszych obserwacji wynika, że najwięcej jest Syryjczyków i Irakijczyków. Sporo jest też obywateli krajów arabskich – dodaje dr Tomasz Musiuk.

Rozmówca Magdaleny Uchaniuk opowiada o procedurze, wedle której zagraniczni pacjenci trafiają do hajnowskiego szpitala. Jak stwierdza nasz gość, są to różne osoby, wśród których przeważają jednak kobiety i dzieci:

Do nas przywożeni są pacjenci przez patrole Straży Granicznej i oni są raczej w dobrej kondycji. Natomiast w momencie kiedy ktoś znajdzie cudzoziemców, podejrzewając zagrożenie zdrowia czy życia, do tych osób wzywa się zespoły ratownictwa medycznego – podkreśla lekarz.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

N.N.

Macierewicz o sytuacji na granicy: Należy się spodziewać dalszej presji ze strony Rosji i Białorusi

Antoni Macierewicz komentuje bieżące wydarzenia związane z sytuacją na polsko-białoruskiej granicy. Zdaniem naszego gościa powinniśmy przygotować się na dalszy nacisk ze strony rosyjsko-białoruskiej.


Gościem wtorkowego „Wywiadu WNET” jest marszałek senior Sejmu i poseł PiS, Antoni Macierewicz. Polityk stwierdza, że Polska będzie dalej chronić swojej wschodniej granicy przed napływem migrantów:

Radzimy sobie z tą sprawą. (…) My chronimy własne granice i będziemy to robić tak czy inaczej – mówi nasz gość.

Antoni Macierewicz opowiada także o nadziejach PiS związanych z nadchodzącym głosowaniem nad rezolucją w sprawie sytuacji na polsko-białoruskiej granicy w Parlamencie Europejskim. Zdaniem marszałka seniora Sejmu korzystne byłoby by europosłowie zagłosowali w przeciwnym tonie niż polska opozycja, która zdaniem gościa audycji swoimi działaniami sprzyja białoruskiemu reżimowi:

Miejmy nadzieję, że (Parlament Europejski) w tej sprawie zachowa się inaczej niż opozycja, która atakuje Polskę, stoi po stronie białoruskich władz – komentuje Antoni Macierewicz.

Następnie rozmówca Magdaleny Uchaniuk komentuje sprawę deportowania Rafała Ziemkiewicza z terytorium Wielkiej Brytanii za jego poglądy polityczne. Według naszego gościa wydalenie z kraju jest rzeczą kompromitującą.

To jest skandaliczna sytuacja (…) kompromitująca po prostu Wielką Brytanię. Punktem wyjścia jest tutaj działalność jednej z posłanek – podsumowuje Antoni Macierewicz.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

N.N.

Joanna Gumińska: Konieczne jest zwiększenie intensywności patroli na granicy wschodniej, fala uchodźców zwiększy się

Gościem „Kuriera w samo południe” jest Joanna Gumińska, patronka repatriantów, mieszkanka Grodzieńszczyzny, która mówi o trudnej sytuacji na granicy wschodniej, którą przekraczają kolejni uchodźcy.

Pierwszym gościem Tomasza Wybranowskiego była Joanna Gumińska, patronka repatriantów, mieszkanka Grodzieńszczyzny. Tematem rozmowy była bieżąca i coraz bardziej dynamiczna sytuacja na wschodniej granicy Polski, która staje się coraz trudniejsza.

Oto intensyfikuje się fala nachodźców z Bliskiego Wschodu. Wciąż nowi ludzie wschodu chcą tę granicę przekraczać. Jest to związane z planem Aleksandra Łukaszenki, który zakłada destabilizację sąsiednich krajów, które należą do Unii Europejskiej.

Jest to zorganizowany rządowy proceder destabilizacji państwa polskiego, któremu patronuje syn Aleksandra Łukaszenki pobierający 2 tysiące euro za każdą przemyconą osobę.

Istotny problem stanowi brak naturalnych przeszkód, które uniemożliwiłyby – lub przynajmniej utrudniły – przekroczenie granicy. Brak również inicjatyw, by wybudować przeszkody sztuczne – jedyną formą przeciwdziałania zaistniałej sytuacji są patrole straży granicznej oraz wojska.

Nie zostały powołane dodatkowe służby obrony terytorialnej, które mogłyby się tutaj przydać. Nie są także budowane dodatkowe przeszkody – których powstanie jest absolutnie konieczne. Zadziwiający jest brak reakcji rządu. Temat jest również omijany w mediach głównego nurtu.

Zdaniem mieszkanki Grodzieńszczyzny Polska powinna wyciągnąć wnioski z doświadczeń innych państw Europy i rozpocząć zawczasu przeciwdziałanie temu zjawisku, na co się póki co jednak nie zanosi.

Znając doświadczenia innych państw, np. Austrii, Węgier, czy Bułgarii, powinniśmy wyciągnąć wnioski. Państwa te przyjęły w 2015 roku Syryjczyków, z których tylko część to byli uchodźcy wojenni – inni byli zorganizowaną grupą przemycaną do Polski w celu destabilizacji UE. Polak mógłby być tym razem mądry przed szkodą.

Zwiększenie intensywności patrolowania granicy wzrasta zatem do rangi kwestii priorytetowej. Zdaniem gościa „Kuriera w samo południe” zaniedbania w tej sferze mogą skończyć się dla Polski bardzo źle.

Jeśli ta fala się zwiększy – a wiemy, że na pewno się zwiększy – tutaj dojdzie tutaj do kataklizmu i wszyscy jesteśmy o tym przekonani, ponieważ nie udźwigniemy tego, nie mając tłumaczy, odpowiednich służb, czy obozów tymczasowych.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

PK

[Portal Wnet.fm] Rosja wzmacnia siły przy granicy z Polską. Kuczyński: charakter tych działań nie jest ofensywny

Rosja wzmacnia siły przy granicy z Polską: Takiej silnej ochrony nie ma chyba żadna inna flota rosyjskich sił zbrojnych – komentuje gazeta „Krasnaja Zwiezda”.

Niepokój wzbudziły ostatnio nowe rakiety, czołgi i okręty, które pojawiły się przy polsko-rosyjskiej granicy. Rosja tłumaczy ten stan rzeczy obecnością NATO w krajach bałtyckich i w rezultacie zdecydowała się wzmocnić swoje siły w tym regionie.

Jak pisze rosyjski dziennik „Izwiestija”: „Obwód kaliningradzki ma szczególne znaczenia dla Federacji Rosyjskiej. Na lądzie sąsiaduje z państwami prowadzącymi politykę antyrosyjską. Politycy tych krajów często mówią o anektowaniu naszego zachodniego obwodu lub przynajmniej zmuszenia Rosji do redukowania, czy wręcz zlikwidowania obrony bałtyckiego przyczółku”.

Portal Wnet.fm poprosił o komentarz  w tej sprawie Grzegorza Kuczyńskiego, który zauważył, że takie działania stanowią „element wzmacniania potencjału w obwodzie kaliningradzkim”.

To część procesu modernizacji całych rosyjskich sił zbrojnych, więc to nie ogranicza się tylko do obwodu kaliningradzkiego w pobliżu polskich granic, ale w ogóle do całej rosyjskiej armii. To wynika z tego, że w przeciwieństwie do floty północnej, floty czarnomorskiej czy floty Pacyfiku, obwód kaliningradzki jest otoczony przez kraje należące do NATO. Ma bardzo niekorzystne położenie geograficzne z punktu widzenia wojskowej strategii, więc jest oczywiste, że w porównaniu z innymi flotami rosyjskimi, tutaj ta obrona wybrzeża musi być dużo bardziej rozbudowana niż gdziekolwiek indziej – powiedział Kuczyński w rozmowie z naszym portalem.

Podkreślił jednak, że siły rosyjskie na tym obszarze nie mają charakteru ofensywnego.

Nie przeceniałbym więc informacji, którą podkreśla “Krasnaja Zwiezda”. W obwodzie kaliningradzkim siły rosyjskie zawsze były znaczące, ale też należy pamiętać o tym, że ich charakter jest obronny, a nie ofensywny. (…) To jest obszar z zadaniami wybitnie obronnymi. To nie jest tak, że te zbrojenia pojawiły się w ciągu tygodnia czy miesiąca, bo one były prowadzone przez cały rok systematycznie, więc to nie jest jakiś specjalny sygnał pod naszym adresem. To jest po prostu podsumowanie przez Rosjan ich dokonań w modernizacji armii m.in. w obwodzie kaliningradzkim dokonanych w ciągu minionego roku – wskazywał ekspert.

N.N.

Źródło: Portal Wnet.fm

 

Bogatko: Niemcy mają dość siedzenia w domu. Władze niemieckie padły ofiarą sprytnych oszustów

Jan Bogatko o spadku poparcia dla obostrzeń w Niemczech, łamaniu zakazów, protestach na niemiecko-polskiej granicy i statystykach koronawirusa.

Niemcy mają dość siedzenia w domu, o czym pisze Spiegel.

Jan Bogatko zauważa, że u naszego zachodniego sąsiada coraz więcej osób zaczyna łamać obostrzenia. Wśród nich są też polscy mieszkańcy niemieckiej części Zgorzelca. Od Szczecina po Nysę Łużycką trwają po niemieckiej stronie granicy protesty Niemców przeciw zamknięciu granicy.

Niemniej jednak większość obywateli Niemiec nie jest za zniesieniem obostrzeń. Albowiem pragną szybko zakończyć pandemię. Niemcy zamówili 6 mln maseczek z Kenii. Jednak nie nadeszły:

Władze padły ofiarą sprytnych oszustów.

W niemieckiej prasie ostatnim czasem dużo się pisze o Polsce. Słowa naszych sąsiednich dziennikarzy nie są dla nas przychylne.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Kolumbia i Wenezuela: tak blisko, czy tak daleko? / Colombia y Venezuela: tan cerca o tan lejos?

Kolumbia i Wenezuela: dwa sąsiadujące ze sobą kraje. A jaki jest stosunek ich mieszkańców do sąsiadów? Czy państwa te żyją w zgodzie, czy też czy kłócą się? Co łączy je, a co dzieli?

Kolumbia i Wenezuela: dwa sąsiadujące ze sobą kraje w Ameryce Południowej. Zarazem dwa kraje, które łączy język, historia, obyczaje, kuchnia i wiele innych cech. Jednak czy kraje te i ich mieszkańcy są rzeczywiście do siebie aż tak podobni, jak mogłoby to się wydawać na pierwszy rzut oka?

Wenezuela i Kolumbia z pewnością mają wspólną historię: przez setki lat tworzyły one część kolonialnego Wicekrólestwa Nowej Granady. Z kolei po wywalczeniu niepodległości obydwa kraje weszły w skład organizmu państwowego zwanego jako Wielka Kolumbia. Organizmu będącego również realizacją zamierzeń Simóna Bolívara o zjednoczeniu Ameryki Łacińskiej. Dodać należy tutaj, że sam wielki Ojciec Wyzwoliciel uważany jest również za współtwórcę obydwu krajów.

Współczesne Kolumbia i Wenezuela różnią się jednak między sobą: zwłaszcza w swojej najnowszej historii. Przez niemalże pół wieku Kolumbia była areną wojny domowej oraz walk oficjalnych sił domowych z lewicującą partyzantką i faszyzującymi siłami paramilitarnymi. W przeciwieństwie do niej Wenezuela przeżywała silny rozkwit swojej ekonomii opartej na wydobyciu i przetwórstwie ropy naftowej. Jednak i współczesne Kolumbia i Wenezuela to dwa różne państwa. Kolumbia leczy rany po wojnie domowej i zaczyna odgrywać coraz ważniejszą rolę w gospodarce i turystyce światowej. W tym samym czasie jej wschodnia sąsiadka zalicza spektakularny upadek wszelkich dziedzin życia pod populistycznymi rządami chavistów. Niegdyś to Wenezuela byłą schronieniem i nowym domem dla tysięcy kolumbijskich emigrantów uciekających przed okrucieństwami wojny domowej. Z pewnością to Kolumbia jest azylem dla milionów wenezuelskich emigrantów niemogących znieść nędzy i beznadziei dnia codziennego w ich pierwotnej ojczyźnie.

Co zatem łączy obydwa kraje poza wspólną historią oraz współczesnymi emigrantami? Co myślą Kolumbijczycy o Wenezuelczykach? Jaką opinię mają Wenezuelczycy o Kolumbijczykach? Czy istnieje wzajemna rywalizacja? Czy jedni czują się lepsi od drugich? Jakie elementy łączą obydwa te kraje? Jakie elementy ułatwiają, a jakie raczej utrudniają współpracę pomiędzy obydwoma państwami? Czy możliwe również jest by zrealizował się sen Bolívara o tym, że Kolumbia i Wenezuela kiedyś znowu się połączą? Co musiałoby nastąpić, by wreszcie tak się stało? Na te i inne pytania o Kolumbii i Wenezueli spróbują odpowiedzieć nasi goście: pochodząca z Wenezueli Alexia Zamora oraz pochodzący z Kolumbii José Luís Serrano. Prywatnie małżeństwo. W rozmowie ze Zbyszkiem Dąbrowskim nasi goście opowiedzą również, jak wygląda przeciętne kolumbijsko – wenezuelskie małżeństwo.

Na kolumbijsko – wenezuelskie rozmowy zapraszamy w najbliższy poniedziałek, 30 września, jak zwykle o 20H00. Będziemy rozmawiać po polsku i hiszpańsku!

¡República Latina – bez granic!

Resumen en castellano: Colombia y Venezuela son los países unidos por la historia. Partes del Virreinato de Nueva Granada y de República de Gran Colombia durante siglos fueron los vecinos más cercanos. Ambos países comparten la cultura, cocina, muchos costumbres y por supuesto el idioma. Lo que distingue ambos países es la historia más moderna. Dentro de las últimas decadas Colombia estaba sufriendo por la guerra civil, mientras cuando Venezuela se enriquecía gracias a las grandes yacimientos de petrolio. Dentro de los últimos años Colombia se está recuperando económicamente y políticamente. Mientras cuando Venezuela se está sumergiendo bajo de los gobiernos de chavistas.

Qué piensan los Colombianos de los Venezolanos y al reves? Qué tipos de diferencias hay entre ambas naciones? Cuáles elementos son comunes? Qué tipo de relaciones hay entre ambas naciones? Es posible que un día Colombia y Venezuela se reunieren, para cumplir el sueño de Símon Bolívar? A estas y otras preguntas vamos a probar a contestar con nuestros invitados: Alexia Zamora de Venezuela y José Luís Serrano de Colombia. Ambos forman el matrimonio.

Les invitamos para escucharnos el lunes 30 de septiembre, como siempre a las 20H00UTC+2! Vamos a hablar polaco y castellano!

Bobołowicz: Tynne to polskie Termopile. Polscy żołnierze przez 4 dni bohatersko walczyli tutaj z Armią Czerwoną

Na miejscu nie znajduje się żadna informacja o toczących się tam walkach i śmierci polskich żołnierzy. Sowiecka propaganda wmówiła mieszkańcom, że Polacy walczyli tu z Niemcami.


Paweł Bobołowicz podsumowuje swój pierwszy tydzień zwiedzania Polesia w ramach korespondencji Ukraińskiego zwiadu WNET. Przez pierwsze przejechane 1000 kilometrów, korespondent Radia WNET odwiedził m.in. Somine, Łuków-Maciejów, Włodzimierz, Kowel, Kamień Koszysrki, Lublieszów, oraz okolice Tynnego.

Dzisiaj Paweł Bobołowicz  jest w Korosteniu. Jest to 63 tysięczna miejscowość, położone nad rzeką Uż – jest to prawy dopływ Prypeci:

W mieście, w granitowej skale (18 metrów granitu i 20 metrów ziemi) znajdował się zapasowy punkt dowodzenia Armią Czerwoną, z 30 pokojami, wśród których znajdował się również gabinet, który był przygotowany dla samego Stalina. Przed II wojną światową Korosteń lezął po sowieckiej stronie granicy, a do Polski było stąd 60 km.

Po drodze do Korostenia, na parkingu pod Manewiczami nasz korespondent spotkał grupę motocyklistów z Polski, z którymi udało mu się przeprowadzić spontaniczny wywiad. Dowiedzieliśmy się z niego, że napotkani motocykliści od 10 lat pędzą jednośladami przez głównie białoruskie i ukraińskie bezdroża. Uwielbiają również jeździć dzikimi szosami. W rozmowie z Bobołowiczem mówią, że nie ma żadnych napięć między Ukraińcami a Polakami. Nasi sąsiedzi miło ich witają i pozdrawiają.

Następnie Paweł Bobołowicz pojechał zwiedzić Bunkry Korpusu Ochrony Pogranicza w Tynnem. To tam stoczył heroiczną walkę ppor. Jan Bołbott, broniąc Polskiej granicy na rzece Słucz, przed sowieckim agresorem. Sama bitwa nazywana jest Polskimi Termopilami:

Od 17 września 1939, po agresji ZSRR na Polskę, przez cztery dni walczył z Armią Czerwoną. Zginął 20 września 1939 w wysadzonym bunkrze w okolicach wsi Tynne. Bołbott do samego końca miał z bunkra kontakt radiowy z dowództwem. I przed śmiercią, w chwili ostatecznego natarcia, powiedział „przekażcie mojej żonie, że myśląc Ojczyzna, myślałem także o Niej”.

Na miejscu nie znajduje się żadna informacja o toczących się tam walkach i śmierci polskich żołnierzy. Historii nie znają też okoliczni mieszkańcy, którzy uważają, że bunkry były bombardowane przez Niemców. Jest to kłamstwo historyczne, które jak zauważa Bobołowicz — było upowszechniane przez Sowietów na tych terenach. Polacy z Niemcami w tym miejscu nie walczyli:

Ta pamięć nie obudzi się i nie będzie zgodna z faktami historycznymi, jeśli tu nie pojawi się upamiętnienie tych wydarzeń. Powinny znajdować się tu informacje o walkach Polaków z Bolszewikami. To miejsce trzeba zobaczyc i upamiętnić, pamiętając o bohaterkich Polakach walczących po 17 września z sowietami.

Więcej zdjęć z tego niezwykłego miejsca znajdą państwo na profilu Pawła Bobołowicza:

#ukrainskizwiadwnet

P.B. / K.T. / A.M.K.