Popołudnie Wnet 21 kwietnia 2017 – Justyna Reczeniedi – solistka Warszawskiej Opery Kameralnej, Zbigniew Stefanik

Justyna Reczeniedi – solistka Warszawskiej Opery Kameralnej; Zbigniew Stefanik – politolog mieszkający w Strasburgu; Antoni Opaliński i Paweł Rakowski – dziennikarze Radia Wnet; Prowadzący: Krzysztof Skowroński i Andrzej Abgarowicz Realizator: Karol Smyk Antoni Opaliński o uroczystości uhonorowania ofiar reżimu komunistycznego zidentyfikowanych w ostatnim czasie przez IPN. W ceremonii, która miała miejsce w pałacu prezydenckim, wzięli […]

Justyna Reczeniedi – solistka Warszawskiej Opery Kameralnej;

Zbigniew Stefanik – politolog mieszkający w Strasburgu;

Antoni Opaliński i Paweł Rakowski – dziennikarze Radia Wnet;


Prowadzący: Krzysztof Skowroński i Andrzej Abgarowicz

Realizator: Karol Smyk


Antoni Opaliński o uroczystości uhonorowania ofiar reżimu komunistycznego zidentyfikowanych w ostatnim czasie przez IPN. W ceremonii, która miała miejsce w pałacu prezydenckim, wzięli udział najważniejsi polscy dygnitarze.

Paweł Rakowski o historii oraz teraźniejszości syryjsko-izraelskiego sporu o Wzgórza Golan.

Zbigniew Stefanik o czwartkowym ataku ekstremisty na policjantów na paryskich Polach Elizejskich, a także o szansach głównych kandydatów na dwa dni przed francuskimi wyborami prezydenckimi.

Justyna Reczeniedi o destrukcji Warszawskiej Opery Kameralnej.

 

 

Eryk Mistewicz: Na ostatniej prostej przed wyborami zdarzyć może się wszystko. Francja spodziewała się aktu terroru

Tylko François Fillon i Marine Le Pen spośród kandydatów na prezydenta sprostali ekstremalnej sytuacji. Przemawiali bez przygotowanych kartek i nawiązali do tematu bezpieczeństwa narodowego.


Gościem Krzysztofa Skowrońskiego z Paryża był Eryk Mistewicz, prezes Instytutu Nowych Mediów. Przedstawił sytuację we Francji po zamachu terrorystycznym tuż przed wyborami prezydenckimi.

– Część wydarzeń zostało odwołanych na skutek wczorajszego ataku terrorystycznego. Człowiek, który strzelał do policjantów, był znany. To islamski fundamentalista. Już wcześniej atakował policjantów, robił to permanentnie. (…) Francuska Republika jest słaba, wyszło to w przededniu wyborów prezydenckich – powiedział dziennikarz.[related id=”14347″]

Mistewicz poinformował, że oprócz terrorysty zginęło dwoje innych ludzi, a kilkoro zostało rannych, i że spodziewano się takiego aktu terroru na ostatniej prostej kampanii wyborczej. Paryż wczoraj zamarł, kafejki nie wyglądały tak samo jak co dzień, na Polach Elizejskich panowała panika.

Gość Poranka mówiąc o wyborach prezydenckich we Francji,  wspomniał o zdublowanych kartach wyborczych, z którymi jest problem. Skomentował również zachowanie kandydatów w obliczu tak ekstremalnej sytuacji, która w czwartkowy wieczór zaistniała w Paryżu.

– W piętnastominutowej prezentacji kandydaci pogubili się w tej ekstremalnej sytuacji. Refleksem wykazali się Marine Le Pen i François Fillon. Odrzucili przygotowane kartki, przechodząc do tematu bezpieczeństwa narodowego. Widać, że w tego typu sytuacjach Francja potrzebuje prawdziwego lidera, nie jakiegoś żółtodzioba, rzucającego butelką w górę. 

– Zdarzyć może się wszystko. Ostatni dzień jest dniem najgorszym, najbardziej wpływającym na Francuzów. Moim zdaniem najbardziej z tej sytuacji skorzystają François Fillon i Marine Le Pen – to oni spotkają się w II turze – stwierdził Mistewicz.

lk

Witt: Dwa pogrzeby socjalizmu. Mitterranda chowano z „pompą funebris”; dzisiejszy pochówek lewicy jest raczej groteskowy

– Urzędujący prezydent nie wykroczył poza 4 procent poparcia, mimo najlepszej woli instytucji sondażowych. Kandydat socjalistów Hamon z trudem dociągnął do 8 procent – w Poranku Wnet mówił Piotr Witt.

– Francuzi zapragnęli na sternika nawy państwowej kogoś o jasno skrystalizowanych poglądach, zdecydowanych, a choćby i krańcowych – ocenił rozmówca Krzysztofa Skowrońskiego. Żaden z lewicowych kandydatów nie spełnia tego kryterium. [related id=”10902″]

Nasz korespondent w Paryżu wspominał inny pogrzeb socjalizmu, sprzed ponad 20 lat, kiedy Francuzi chowali prezydenta François Mitterranda: – Pochówek w Notre Dame odbył się w wielkim stylu. W katedrze zasiadł lud w osobach swoich najlepszych przedstawicieli.

– Uroczystość nastręczała ogromnych trudności dyplomatycznych. Szef protokołu musiał pod wspólnym dachem umieścić monarchistów i anarchistów, prawicę z lewicą, uzurpatorów i dziedzicznych książąt. W rezultacie rewolucjonista Fidel Castro zajął miejsce w pierwszym rzędzie, między księciem Monako i wielkim księciem Luksemburga, ale przed brytyjskim następcą tronu Karolem i kanclerzem Niemiec.

Pogrzeb w Paryżu Piotr Witt porównał z rodzinną uroczystością pogrzebową, w której pewne problemy nastręczało np. oddanie należnych miejsc podczas ceremonii w kościele pierwszej i drugiej żonie oraz dzieciom z obu małżeństw i z pozamałżeńskiego związku zmarłego prezydenta.

Okazuje się, że zmarłego prezydenta Mitteranda uczczono również uroczystością świecką, urządzoną na placu Bastylii przez socjalistów.

Jak mówi Piotr Witt, Mitterand odchodził, pozostawiając puste kasy pod gruzami państwa i klęskę socjalizmu, a jego następcom, a już najmniej François Hollande’owi, nie udało się naprawić tego, co zostało zepsute.

Czy obecne wybory coś zmienią?

Zapraszamy do posłuchania całej korespondencji.

Aloszko: Prawdopodobna rozgrywka Le Pen kontra Fillon w drugiej turze wyborów będzie dużym zgryzem dla francuskich elit

Pomimo machinacji sondażowni, widać stabilną pozycję Marine Le Pen, a Fillon wyraźnie umacnia się w ostatnim czasie – w Poranku Wnet mówił z Paryża Stanisław Aloszko, działacz francuskiej Polonii.

Pierwsza tura wyborów prezydenckich nad Sekwaną odbędzie się już w najbliższą niedzielę. Na finiszu kampanii widać wyraźnie, że wysiłki mediów i znacznej części politycznego establishmentu, mające na celu promowanie Emmanuela Macrona, nie przynoszą rezultatów. O kampanii wyborczej we Francji mówił Radiu Wnet prezes Federacji Polonii Francuskiej.

[related id=”10902″]

– Wszystkie sondaże, które były dotychczas robione, nie mogą się oderwać od jednego lidera, a jest nim pani Le Pen. Instytucje robiące sondaże próbują stosować różne sztuczki, żeby przykryć jej przewagę. Na pewno ma dużo więcej głosów, niż wynika z oficjalnych danych – oceniał Stanisław Aloszko.

– Francuskie elity zrobiły wiele, żeby wyrzucić za burtę Nicolasa Sarkozy’ego, co im się udało. Na jego miejsce pojawił się jednak pan Fillon. Jeżeli on przejdzie, grupa zwana we Francji śmietanką od kawioru znajdzie się w trudnym położeniu. Będą musieli, chcąc nie chcąc, głosować na Fillona – dodał rozmówca Witolda Gadowskiego.

Przedstawiciel Polonii mówił też o preferencjach wyborczych naszych rodaków mieszkających we Francji: – Patriotyczna Polonia we Francji zawsze głosowała na prawicę. Skorzystał na tym Chirac, skorzystał też Sarkozy. Jeżeli do drugiej tury przejdzie Fillon, Polacy bez wątpienia na niego zagłosują.

Zbigniew Stefanik: Dynamika Frontu Narodowego wygasła. Marine Le Pen po I turze wyborów zajmie zapewne trzecie miejsce

– Trudno zrozumieć, dlaczego Marine Le Pen powraca do kwestii niewywołanej przez żadnego z polityków – odpowiedzialności za deportacje francuskich Żydów podczas wojny. W dodatku mija się z prawdą.

W popołudniowej audycji Radia Wnet politolog Zbigniew Stefanik skomentował głośne stwierdzenie liderki Frontu Narodowego, które wywołało we Francji skandal. Marine Le Pen oznajmiła bowiem, iż Francuzi nie ponoszą odpowiedzialności za deportacje Żydów do obozów zagłady w trakcie trwania drugiej wojny światowej.

Według historyków jednak Le Pen mija się z prawdą. Ponadto w 1995 roku prezydent Jacques Chirac przyznał, że w Francuzi kolaborujący z Niemcami podczas drugiej wojny światowej brali udział w łapankach Żydów: – Le Pen powiedziała, iż Francja nie ponosi odpowiedzialności za deportacje Żydów, albowiem rząd Vichy nie był rządem francuskim. Jej słowa wywołały potężne oburzenie – powiedział Stefanik.

Politolog stwierdził również, że wypowiedź Le Pen zaszkodzi nie tylko Frontowi Narodowemu, ale również możliwej kwalifikacji kandydatki do drugiej tury wyborów. Przypominamy, iż wybory prezydenckie we Francji odbędą się 23 kwietnia, a Marine La Pen należy do liderów wyścigu o najważniejszy urząd w kraju:

– Warto zauważyć, że dynamika Frontu Narodowego wygasła. Jeszcze dwa, trzy tygodnie temu było jasne, że Le Pen będzie brała udział w drugiej turze wyborów. W tym momencie staje się to nieprawdopodobne i zapewne po pierwszej turze wyborów zajmie trzecie bądź czwarte miejsce – oznajmił.

Ponadto Zbigniew Stefanik, zapytany o możliwego faworyta wyborów prezydenckich, stwierdził, że aktualnie nie jest w stanie przewidzieć wyników pierwszej tury: – Z ostatnich badań opinii społecznej wynika, że 40 proc. Francuzów nie wie jeszcze, na kogo zagłosuje w pierwszej turze. Natomiast 35 proc. obywateli Francji nie zamierza brać udziału w tych wyborach. Połowa wyborców Emmanuela Macrona jest zaś jeszcze niezdecydowana.

– Te trzy sondaże powodują, że trudno się domyślić, kto będzie startował w drugiej turze – podsumował gość Popołudnia Radia Wnet.

K.T.

Francja: po ewakuacji obozu Grande-Synthe na przedmieściach Dunkierki brakuje 600 migrantów

Afgańczycy byli niezadowoleni, że podczas gdy ich zakwaterowano w pomieszczeniach kuchennych obozu, Kurdowie spali w drewnianych domach, więc doszło do starć. Wybuchł pożar i konieczna była ewakuacja.

Po ewakuacji obozu dla uchodźców Grande-Synthe na przedmieściach Dunkierki, w którym po starciach między migrantami wybuchł pożar, nie można się doliczyć 600 mieszkańców obozu – poinformowała we wtorek organizacja Lekarze bez Granic (MSF).

Correnne Torre, szefowa MSF we Francji, powiedziała, że z drewnianych domków w lesie ewakuowano w nocy około 1500 migrantów. 900 z nich zostało zakwaterowanych w szkołach i różnych instytucjach, a 600 brakuje i nie wiadomo, gdzie są.

Poinformowała również, że w miejscowych szpitalach przebywa z lekkimi poparzeniami 10 migrantów.

Ogień wybuchł po starciach w obozie między Kurdami a Afgańczykami. Użyto noży. W bójkach uczestniczyło 50 migrantów; sześciu z nich odniosło obrażenia. Pożar strawił co najmniej 300 drewnianych domków.

[related id=”8939″ side=”left”]

Według władz okręgu, starcia były spowodowane znacznym wzrostem w obozie liczby afgańskich migrantów po likwidacji w październiku ubiegłego roku „dżungli” w Calais, czyli dzikich obozowisk, w których koczowali migranci oczekujący na możliwość przedostania się do Wielkiej Brytanii.

Afgańczycy byli niezadowoleni, że zakwaterowano ich w pomieszczeniach kuchennych obozu, podczas gdy Kurdowie spali w drewnianych domach.

W ubiegłym tygodniu część migrantów usiłowała zablokować pniami drzew i gałęziami pobliską autostradę, usiłując wstrzymać ruch, by wdrapać się na ciężarówki w nadziei podróży na drugą stronę kanału La Manche.

Źródło: PAP

lk

Witt: Nadchodzące wybory we Francji są jedną z ostatnich szans ratunku dla francuskiej tożsamości i kultury

Sztuka rozrywkowa, niegdyś specjalność francuska, nadająca ton całej Europie, dziś jest zdominowana przez Afrykańczyków udających Amerykanów – w Poranku Wnet mówił Piotr Witt

W telewizji panują Nagui, Apati i el-Kabash, w teatrze Jasmina Reza, a w literaturze Leila Slimani, laureatka ostatniej nagrody Goncourtów. Są to z pewnością autorzy pełni talentów, ale mający we krwi wartości innej kultury, innej cywilizacji – konstatował, tym razem przebywający w warszawskim studio Radia Wnet, nasz korespondent we Francji. [related id=”3879″]

Piotr Witt przedstawił historyczne tło destrukcji francuskiego ducha, tak wyraźnie dziś widocznej – Mimo rewolucji, mimo wojującego antyklerykalizmu, a nawet rozdziału kościoła od państwa, Francuzi starali się nie utracić związku z historycznymi, a nawet antycznymi korzeniami swojej cywilizacji. Poczynając od socjalistów Mitterande’a, kolejne rządy starają się wyeliminować tradycję z pejzażu kulturalnego.

Czyż to nie Mitterand doprowadził do likwidacji instytutów kultury francuskiej w Polsce, ucinając im dopływ gotówki? Ograniczenie lekcji historii w szkołach, usunięcie z obiegu części autorów, na czele z Wolterem, oskarżanym o antysemityzm, wystawiło na ciężką próbę francuskie poczucie tożsamości narodowej – zauważył rozmówca Krzysztofa Skowrońskiego.

Zapraszamy do lektury całego felietonu Piotra Witta

Za trzy tygodnie Francuzi oddadzą głosy w pierwszej turze wyborów prezydenckich. W obecnej kampanii toczy się gra o najwyższą stawkę. Od czasu uchwalenia obowiązującej Konstytucji w 1958 roku władza prezydenta jest ogromna. To on nadaje bieg życiu politycznemu Francji, zatwierdza kandydatów na najwyższych urzędach państwowych, wytycza strategię gospodarczą, decyduje o polityce międzynarodowej, wydaje wojny i zawiera przymierza. Komentatorzy niezależni -nie ma ich zbyt wielu – mówią o wyborach ostatniej szansy. Chodzi o zachowanie tożsamości narodowej, albo raczej tego, co z niej zostało. „Musi się pan dostosować” – powiedzieli murzyńscy chłopcy starszemu panu, który ich prosił, aby mówili ciszej, bowiem przeszkadzają mu czytać gazetę. I jeden z nich dodał „Teraz jest już inaczej”. „Teraz jest już za późno” mówi wielu Francuzów nie bez pewnej racji. Niepoprawni optymiści oczekują prezydenta, który zmusi murzyńskich chłopców, żeby to oni raczej dostosowali się do charakteru kultury francuskiej i do francuskiej obyczajowości starszego pana, niż na odwrót.

Sztuka rozrywkowa – niegdyś specjalność francuska nadająca ton Europie jest dziś zdominowana przez afrykańczyków, udających Amerykanów. Jeżeli któryś z nich zapragnie napisać piosenkę francuską, w najlepszym razie wychodzi mu rap. Jeśli zabiera się do produkcji filmu wychodzą przygody muzułmanina zagubionego we francuskim żywiole . W telewizji panują Nagui, Apati i Elkabach, w teatrze Yasmina Reza, i w literaturze Leila Slimani. Są to autorzy, z pewnością pełni talentów, ale mający we krwi wartości innej kultury, innej cywilizacji. Francuskie poczucie humoru, lekkość i erudycję możecie jeszcze napotkać w jednym z nielicznych kabaretów, lub w komediach Gilberta Sibleyrasa. Ale, „Theatre des deux anes”jest drogi podobnie jak ekskluzywny teatr Edouard VII. Kultura francuska stała się luksusem. Na co dzień serwuje się amerykańsko – muzułmański chienlit.

Przykład amerykański pokazuje, że cudzoziemcy mogą w kraju stworzyć pewną kulturę od nowa z dobrymi rezultatami. Hollywood zbudowali polscy Żydzi. Panowie Metro, Goldwyn i Meyer wszyscy pochodzili z Warszawy, podobnie jak później wielcy reżyserzy, podobnie jak ojciec kompozytora Gershwina. Dżinsy wynalazł Strauss, jazz – murzyni. Ale to wszystko było możliwe w kraju Żelaznej Stopy i Siedzącego Niedźwiedzia, gdzie wcześniej nie było nic, nie licząc egzotycznych wierzeń i obyczajów indiańskich.

Kultura francuska, kultura najstarszej córy Kościoła przeciwnie, jest stara i okrzepła. Gdziekolwiek znajdziecie się na francuskiej wsi możecie orientować się w terenie dzięki widocznej z daleka kościelnej wieży. Jesteście w łacińskim świecie chrześcijańskim. Mimo rewolucji, mimo wojującego antyklerykalizmu a nawet rozdziału kościoła od państwa Francuzi starali się nie utracić związku z historycznymi, a nawet antycznymi korzeniami swojej cywilizacji. Jeszcze w latach trzydziestych dwudziestego wieku gazety zamieszczały krzyżówki po łacinie i grecku.

Poczynając od socjalistów Mitterranda kolejne rządy starają się wyeliminować tradycję z pejzażu kulturalnego. Czyż to nie Mitterrand doprowadził do likwidacji Instytutów Kultury Francuskiej w Polsce ucinając im dopływ gotówki. Potem musiano zaczynać od nowa. Od schlebiania potrzebom i przyzwyczajeniom ludności napływowej wyznania mahometańskiego cierpieli także nieliczni afrykańczycy wychowani w innym duchu przez chrześcijańskich misjonarzy. Ograniczenie lekcji historii w szkołach, usunięcie z obiegu części autorów francuskich, na czele z Wolterem oskarżonym o antysemityzm wystawiło na ciężką próbę francuskie poczucie tożsamości narodowej. Obalenie autorytetów stanowiło cios łaski. Autorytet rodziny został podkopany poprzez filozofię gender, wychowanie seksualne w szkołach, oraz natrętne przypominanie dzieciom o tym, że dorośli je karcą ponieważ są ich wrogami. Zachęcone przez akcje władz dzieci składały fałszywe skargi. W aferze Doutroux kilka osób spędziło kawał życia w więzieniu dopóki nie wyszło na jaw, że oskarżenia wniesione przeciwko nim przez dzieci były fantazyjne i fałszywe. Zniszczono autorytet nauczycieli w szkołach. Autorytet policji i służb porządkowych władze rozbiły ze strachu przed gorącymi przedmieściami. W konfliktach wichrzycieli z policją wolały stawać po stronie wichrzycieli. Rezultatem były masowe samobójstwa sfrustrowanych policjantów.

Od przyszłego prezydenta Francuzi oczekują uzdrowienia sytuacji. Wybór jest trudny. Kandydatów wciąż pozostaje kilku na placu boju, z których realne szanse na wejście do finałów ma troje. Emanuel Macron, zajmuje wciąż czołowe miejsce w sondażach. Wszczął kampanię wyborczą jako programowo bezpartyjny. Wyborcy nie zorientowali się w pierwszej chwili skąd przychodzi i

czyje interesy reprezentuje ten zielony ludzik bez pagonów i bez sztandaru. Tajemnica rozwiała się wkrótce. Były dyrektor stowarzyszony banku Rotszylda, późniejszy minister gospodarki w rządzie socjalistycznym Emanuel Macron jest synem duchowym Francois Hollanda. Jego mityngi są opłacane przez lobby przemysłowo finansowe. Nic nie jest pozostawione przypadkowi. Podczas mityngów kandydata, silnie mediatyzowanych 150 – 200 działaczy jego ruchu otrzymuje od organizatora Bruno Bonella polecenia na smartfonach „Bijcie bravo!”, krzyczcie „Macron prezydent!”, albo wołajcie: „To przejdzie !”.

Sondaże sytuują Marinę Le Pen na równi z Macronem. Z 26 oma – 28-oma % w sondażach przewodnicząca Front National jest prawie wyżej niż wszystkie partie za V tej Republiki. Według rozmaitych ankiet funkcjonariusze państwowi zdecydowali się głosować na nią masowo. Podobnie jak robotnicy. Córce Le Pena dopomagają także stałe ataki socjalistów. Stara, przewrotna strategia Mitterranda – atakować codziennie FN, aby odciągnąć skrajne skrzydło prawicy. Frontu N i tak nie wybiorą, a prawicę pozbawi się części elektoratu. Flirt Mariny z Putinem zaszkodził jej wizerunkowi.

Mimo nieprzerwanej nagonki medialnej, mimo wszelkich prowokacji, których jest

przedmiotem Francois Fillon wciąż ma szanse na wygraną. Nie tylko ja tak sądzę. Kwietniowy numer miesięcznika l’Evenement przynosi na okładce wielki tytuł DLACZEGO ON WYGRA. Zdjęcie, które mu towarzyszy pochodzi z mityngu, na który, na Trocadero, w deszcz i wiatr przyszło 200 000 paryżan.

Teraz już jest inaczej. Musi się pan dostosować. Będzie pan głosować na Marine Le Pen? Mój tata poderżnie jej gardło.

Francuzi nie wybiorą Le Pen. Kochają umiar. Macron, ten zielony ludzik bez pagonów, sztandaru i munduru, jest już zdemaskowany; wiadomo, że jest to kreatura partii socjalistycznej, czyli miliarderów.

– Czekałem na autobus na przystanku w mojej dzielnicy naprzeciwko gimnazjum – w Poranku WNET opowiadał nasz korespondent z Paryża, Piotr Witt. – Obok mnie siedział starszy pan, czytał gazetę a wokół niego kręciło się dziesięciu chłopaków z tej szkoły. Czarnych. (…) Porozumiewali się ze sobą wrzaskiem.

[related id=”6665″]

Chłopcy, czy wy nie możecie mówić trochę ciszej? Przeszkadzacie – rzekł starszy pan.

Jeden z nich odpowiedział, że robią to umyślnie, drugi dobrotliwie dodał:

Teraz już jest inaczej. Pan musi się dostosować. Pan pewnie będzie głosować na Marine Le Pen…?

Ale ja nie mówię o wyborach – odpowiedział staruszek. – Proszę, abyście rozmawiali ciszej…

Mój ojciec poderżnie gardło Marine Le Pen.

To sformułowanie „teraz jest już inaczej”, powiedziane tak wprost… To będzie tytuł mojej nowej książki – postanowił Piotr Witt i zastanawiał się, od czego to wszystko się zaczęło.

– To Mitterand zdemoralizował Francję i doprowadził ją do ruiny. Przede wszystkim zniszczył autorytety, począwszy od autorytetu rodziny przez autorytet nauczycieli, aż do autorytetu władz i służb porządkowych.

Gość Poranka WNET pytany o wybory prezydenckie we Francji, odpowiedział, że według niego w zwycięży François Fillon, mimo ataków, a może nawet dzięki atakom na niego i całą jego rodzinę, ponieważ Francuzi mają dość niewielki wybór, właściwie z trojga, a z tej całej trójki Fillon jest najspokojniejszy i ma poparcie środowisk katolickich.

– Francuzi nie wybiorą Marine Le Pen, bo kochają umiar. A Emmanuel Macron, ten zielony ludzik bez pagonów, sztandaru i munduru, jest już właściwie zdemaskowany; wiadomo, że jest to kreatura partii socjalistycznej, czyli miliarderów – twierdzi nasz publicysta.

lk

Francja: Kampania prezydencka odzwierciedla kryzys demokracji – uważają obserwatorzy francuskich wyborów prezydenckich

Do gorzkich rozczarowań społeczeństwa dołącza się rosnąca rola informacyjna portali plotkarskich oraz indywidualizacja społeczeństwa połączona z upadkiem politycznej moralności i brakiem wzorów.

Według sondaży, aż 41 proc. uprawnionych nie wie, czy pójdzie głosować. Wśród tych, którzy pójdą, bardzo wielu nie jest zdecydowanych, na kogo zagłosuje.

Dyrektor instytutu badania opinii Sofres, politolog Brice Tenturier uważa, że dzisiejszy kryzys jest wynikiem „dziesięciolecia gorzkich rozczarowań prezydenturami Nicolasa Sarkozy’ego i Francois Hollande’a”.

Wybory prezydenckie w 2007 roku były wyborami nadziei: kandydaci byli stosunkowo młodzi, po raz pierwszy do finału doszła kobieta (Segolene Royal). Zapowiadało to prezydenturę bardziej nowoczesną i bliższą codziennym troskom Francuzów – przypomina Tenturier.

– Sarkozy – mówi politolog – najpierw rozczarował prostych ludzi, którym obiecywał, że przywróci wartość pracy, że zwiększy ich siłę nabywczą, zapewni bezpieczeństwo i powstrzyma nielegalną imigrację. Ludzie poczuli się zdradzeni, oszukani i porzuceni. Według eksperta, „Hollande spotęgował to odrzucenie i jeszcze szybciej niż Sarkozy stracił szacunek opinii społecznej”.

Zdaniem politologa, „do dziesięciolecia gorzkich rozczarowań dochodzi rosnąca rola portali plotkarskich w tworzeniu i przekazywaniu informacji, coraz większa indywidualizacja społeczeństwa połączona z upadkiem politycznej moralności i brakiem wzorów”.

– Wszystkie badania wskazują, że 30 proc. obywateli odrzuca politykę. 20 proc. twierdzi, że polityka ich brzydzi, 10 proc. – że jest im obojętna. Ludzie ci są bezpowrotnie straceni dla demokracji – podsumowuje ekspert.

Francuzi stracili wiarę w demokrację 

– Po upadku komunizmu uznano, że wygrał system amerykański. A ponieważ zwyciężył, to zastosujemy się do jego zasad: na całym świecie będzie wolny handel, prywatyzacje, deregulacje, demokracja w zachodnim stylu. Ten liberalizm ekonomiczny łączył się z libertynizmem, gloryfikacją mniejszości i sakralizacją różnorodności, powodując we Francji powstawanie gett migrantów z Północnej i Czarnej Afryki i marginalizując pozbawionych pracy, rodowitych mieszkańców miast i miasteczek, w których zlikwidowano przemysł, a wraz z przemysłem handel i służby publiczne – uważa ekonomista Jean-Michel Quatrepoint.

Filozof Paul Thibaud jest zdania, że za taką ewolucję „odpowiedzialna jest również Unia Europejska, zaplanowana jako imperium, a która stała się Ligą Narodów”.

Kryzys demokracji francuski myśliciel postrzega przede wszystkim jako „antropologiczny kryzys indywidualizmu”.

– Naród to nie puszka sardynek, w której układa się rybki bez głów. Potrzebuje prawowitości, historii, bo to ona uczyniła z nas Francuzów, a my straciliśmy poczucie kontynuacji.

Emerytowany profesor teologii Jean-Marie Faux, od trzydziestu lat zajmujący się działalnością społeczną i filozofią, uważa, że problemy biorą się przede wszystkim z „bezsilności polityki wobec ekonomii”.  – Trudno realizować politykę, podejmować decyzje, określać wspólne dobro, gdy opinie różnią się w nieskończoność i każdy wybiera swoją politykę – przyznaje.

Faux ma wszelako nadzieję, że „szeroki ruch kulturalny, ożywiony tradycjami i ich konstruktywnym dialogiem, także ludzką kreatywnością, umożliwi demokrację, w której jak najwięcej osób w sposób czynny będzie odpowiedzialnych za miasta, państwa, za naszą planetę”. – Ta wiara wynika zapewne z tego, że – jak tłumaczy Jean-Marie Faux – prawdziwy kryzys demokracji to kryzys zaufania do demokracji.

PAP/jn

Piotr Witt: Nigdy dotąd podatki we Francji nie były równie wysokie, a poziom nauczania równie niski jak obecnie

Najciężej opodatkowane są małe i średnie przedsiębiorstwa, które płacą aż 64,7%. Wielkie banki płacą niewiele, a wielkie grupy finansowe, jak na przykład konglomerat naftowy Total – nic.

Wysiłek utrzymania państwa spoczywa na szarym obywatelu i na małych przedsiębiorcach, którzy nie mogą uciec na Kajmany, a nawet do Luksemburga. 400 mld. euro rocznie państwo ściąga z przedsiębiorstw. Wielkie banki płacą niewiele, 25 proc. obrotów dokonują w rajach podatkowych, zresztą największe z nich, jeszcze przed Brexitem, przeniosły swoje siedziby do Londynu – kontynuował korespondent Radia Wnet w Paryżu.

Obciążenia fiskalne nie przekładają się na wysoką jakość państwowej oświaty. – Według statystyki międzynarodowej, spośród 35 najbogatszych krajów świata Francja pod względem poziomu przedmiotów ścisłych w szkołach znajduje się na 26 miejscu; Polska jest na 13. Coraz więcej uczniów ucieka do szkół prywatnych, czyli katolickich. W ubiegłym roku 10 tys. uczniów uciekło do szkół katolickich, gdzie poziom jest wyższy, a dyscyplina surowsza.

Nasz korespondent opisywał też ataki medialne, jakich ofiarą pada konserwatywny kandydat od urzędu prezydenta V Republiki, François Fillon. – Ostatnio pewien deputowany, bliski Fillona, został oskarżony o gwałt. Ofiara zaprosiła oskarżonego do siebie na kolację, następnie czyniła mu awanse, bardzo daleko posunięte – po czym ją zgwałcił! Było to cztery lata temu, a ofiara właśnie sobie o tym w stosownym czasie przypomniała.

Zagłuszany przez media, François Fillon jeździ po prowincji i głosi swoją prawdę. Wszędzie czekają już na niego bojówki socjalistyczne z kocią muzyką i wrogimi hasłami, feministki obnażają w proteście przeciwko niemu piersi – kontynuował Piotr Witt.

AA