Popołudnie Radia Wnet 2 maja 2017 roku

Podczas dzisiejszej audycji przenieśliśmy się do Francji, mówiliśmy także o sakralnym wymiarze obchodów święta 3 maja.

 

Goście audycji:

Aleksandra Świkszcz – rzecznik redakcji Gazety Polskiej;

Ks. Paweł Rytel-Adrianik – rzecznik prasowy Konferencji Episkopatu Polski;

Zbigniew Stefanik – politolog.

 


Prowadzący: Jan Brewczyński

Realizator: Andrzej Gumbrycht


Zbigniew Stefanik o środowej debacie prezydenckiej we Francji, która może się stać decydującym etapem kończącej się kampanii wyborczej.

Aleksandra Świkszcz o festynie Gazety Polskiej, który odbędzie się z okazji 3 maja. Uroczystość ropocznie się o godzinie 17:30 na warszawskim Placu Teatralnym.

Fragment homilii abp Stanisława Gądeckiego wygłoszonego podczas uroczystości upamiętniających 300-lecie koronacji jasnogórskiego Cudownego Obrazu Matki Bożej.

Ks. Paweł Rytel-Adrianik o jutrzejszych obchodach 3 maja na Jasnej Górze, o wystawianej przed wiernymi w Częstochowie Monstrancji Fatimskiej, a także o spotkaniu Rady Stałej Komisji Episkopatu Polski.

Stanisław Michalkiewicz: wypowiedzi Macrona o Polsce wpisują się w dalszy ciąg świętej wojny z demokracją spontaniczną

„Trzeba przywrócić pruską dyscyplinę w reszcie UE, zwłaszcza w bantustanach niższej rangi; przecież Niemcy tyle zainwestowały w budowę w jedności, tzn. w budowę IV Rzeszy metodami pokojowymi”…

Gość Poranka Wnet, Stanisław Michalkiewicz, odniósł się do wypowiedzi Emmanuela Macrona, kandydata na prezydenta Francji, o Polsce i Jarosławie Kaczyńskim.

– Jest to fragment świętej wojny z populizmem – skwitował krótko Stanisław Michalkiewicz. Jego zdaniem „mamy konflikt między demokracją kierowaną a demokracją spontaniczną”. Pierwszą ofiarą tej wojny została Holandia, gdzie  wybory zakończyły się zwycięstwem demokracji kierowanej. Definiując pojęcie demokracji kierowanej, stwierdził, że w takim przypadku „obywatele głosują zgodnie ze wskazaniami pani wychowawczyni”.  

– Natomiast demokracja spontaniczna jest wtedy, kiedy obywatele głosują, jak chcą – powiedział i jako przykład podał Wielką Brytanię, gdzie – według establishmentu – „obywatele nie wiedzą, czego powinni chcieć”.

– Władcy Unii Europejskiej postawili zaporowe warunki Anglikom – 60 mld funtów do zapłaty. Rozumiem, że Niemcy chcą odzyskać swoje reparacje wojenne, ale Wielka Brytania leży na wyspie, ma broń jądrową i specjalne stosunki ze Stanami Zjednoczonymi, więc tak łatwo z nią nie pójdzie – zauważył  Michalkiewicz.

Jego zdaniem dlatego tak intensywne są starania, aby  przywrócić „pruską dyscyplinę”  wśród państw  UE, „zwłaszcza w bantustanach niższej rangi„.

– Niemcy nie po to tyle zainwestowały w budowę jedności europejskiej, tzn. budowę IV Rzeszy metodami pokojowymi, by teraz jakaś Polska czy jakieś Węgry im podskakiwały – powiedział Stanisław Michalkiewicz.

Publicysta twierdzi, że awangarda UE nie może mówić, że wojuje z demokracją spontaniczną, dlatego wymyśliła nowego wroga, czyli populizm.

Stanisław Michalkiewicz opowiadał także o możliwym przewrocie wojskowym w Polsce, który miałby się odbyć pod sztandarem praworządności.

W audycji była także mowa o ostatnich działaniach rządu i szczególnej roli Antoniego Macierewicza.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy.

lk

Protest paryskich licealistów pod hasłem „Ani Marine, ani Macron”. Gorąca atmosfera przed drugą turą wyborów we Francji

Atmosferę po pierwszej turze wyborów we Francji komentowała Małgorzata Krakowska – dziennikarka zajmująca się sprawami międzynarodowymi, współpracująca z Niezależną.pl i „Gazetą Polską Codziennie”.

Na początku rozmowy redaktorka zreferowała,  co piszą media o ostatniej prostej w wyścigu do Pałacu Elizejskiego: – Marine Le Pen media poświęcały więcej uwagi niż Macronowi, ponieważ wzbudza najwięcej kontrowersji. Była już znana wcześniej jako eurodeputowana z partii eurosceptycznych. Kontrowersje wzbudzały również jej kontakty z Rosją oraz krytyka NATO. 

Małgorzata Krakowska przedstawiła również strategię Marine Le Pen po przegranej w pierwszej turze z Macronem:

–  Marine Le Pen chce przejąć wyborców Fillona i Mélenchona oraz elektorat diaspory żydowskiej mieszkającej we Francji. Zdystansowała się do swoich radykalnych poglądów i próbuje zyskać na bardziej umiarkowanym stosunku do Unii Europejskiej.

Dziennikarka skomentowała również zamiary Emmanuela Macrona, który jej zdaniem aspiruje do bliższej współpracy z Niemcami oraz Stanami Zjednoczonymi.

– Macron w swoim programie wyborczym odwoływał się bardzo często do relacji francusko-niemieckich. Był jedynym, który zaproponował utworzenie Europejskiego Funduszu na rzecz Obrony we współpracy z Niemcami. To pokazuje, w jaki sposób on rozumie walkę z terroryzmem. Marine Le Pen ograniczyła tę walkę tylko własnego narodu.

Pod hasłem „Ani Marine, ani Macron” część uczniów paryskich liceów protestowała dziś przeciwko wynikowi pierwszej tury wyborów. Licealiści zablokowali niektóre szkoły. Na stołecznym placu Republiki demonstrowało ok. tysiąca osób.

Małgorzata Krakowska uważa, że powodem jest to, że żadne z dwojga kandydatów nie ma mocno zarysowanej linii ideologicznej.

Marine Le Pen zaczyna mieć bardziej umiarkowane poglądy, a Macron reprezentuje zarówno klasyczną lewicę, jak i klasyczną prawicę.

JN

Niemcy się cieszą, że ich kandydat – w osobie Macrona – pewnie zmierza po zwycięstwo w wyborach prezydenckich we Francji

Media w Niemczech uważają zwycięstwo Macrona za rzecz oczywistą. Możemy już wyłączyć radio i telewizor, wyrzucić gazety. Sprawa jest załatwiona – w Poranku Wnet mówił Jan Bogatko.

Macron jest w Niemczech przedstawiany jako reformator. Z kolei Marine Le Pen budzi obawy, gdyż jest antyunijna. Tu zresztą mówi się o antyeuropejskości, co jest bzdurą, bo według tej wykładni Szwajcaria i Norwegia leżą poza Europą – stwierdził korespondent Radia Wnet w Niemczech.

Mówiąc o relacjach Niemców i Francuzów, Jan Bogatko przywołał interesujące wyniki badań przeprowadzonych wspólnie przez wiodące instytuty badania opinii publicznej obu krajów – Okazuje się, że zdania Niemców i Francuzów w sprawach gospodarczych, politycznych, stosunku do globalizacji są absolutnie odmienne.

Rozmówca Witolda Gadowskiego wspominał czasy, kiedy związki między zachodnioeuropejskimi sąsiadami były znacznie ściślejsze – Francja zawsze była dla Niemiec nie tylko sąsiadką, ale i siostrą. Swojego czasu myślano o utworzeniu państwa franko-niemieckiego z jednym paszportem i obywatelstwem, ale dwoma językami.

Bernard Margueritte: Macron to doskonały produkt technologii medialnej, ale na razie brak mu prezydenckiej osobowości

Macron prawdopodobnie zostanie prezydentem, ale jego sytuacja może być trudna. Francję czeka jeszcze trzecia tura wyborów – parlamentarnych. Tymczasem Front Narodowy osiąga coraz lepsze wyniki.

Powyborczy pejzaż nad Sekwaną omówił w Poranku WNET Bernard Margueritte – wieloletni korespondent prasy francuskiej w Polsce i wytrawny komentator polityki polskiej, francuskiej i europejskiej. Nasz gość uważa, że kandydat „centrystów” – idealny produkt marketingu politycznego – raczej wygra wybory. Jednak Francja wyjdzie z wyborów podzielona, a nastroje radykalne rosną.  Publicysta potwierdził opinię innych komentatorów, że atak na Fillona wynikał z jego odwołań do katolickiej części francuskiej tożsamości narodowej.

Emmanuel Macron jest wspaniałym produktem technologii lansowania człowieka, która przejdzie do historii. To jest majstersztyk, co oni zrobili. Finansjera i establishment brukselski bardzo się bali tego, co może nastąpić. Wymyślili człowieka, który sprawia wrażenie, że jest całkiem nowy, chociaż przecież był doradcą Hollande’a i ministrem gospodarki; który dobrze wygląda i jest wykształcony. Socjotechnika zadziałała i prawdopodobnie zostanie nowym prezydentem. Chociaż on – nawet jeżeli jest inteligentny – to nie ma osobowości prezydenckiej. Nie można było dopuścić  do wygranej Fillona, który reprezentuje prawicę chrześcijańską i katolicką – to było nie do przyjęcia dla establishmentu. Częścią tej gry było zdyskredytowanie Fillona, chociaż wszyscy wiedzą, że w parlamencie francuskim zatrudnianie rodziny jest regułą – oczywiście mało chwalebną.

Jeżeli patrzymy na mapę Francji , widzimy, że jest trochę jak w Polsce – część wschodnia głosowała na Front Narodowy i na Fillona, część zachodnia na Macrona i Mélenchona.

Zdaniem naszego gościa, prezydentura Macrona to najlepsze, co mogłoby się przydarzyć Frontowi Narodowemu, którego wyniki rosną z wyborów na wybory – coraz więcej ludzi przyzwyczaja się do głosowania na FN. Jeżeli Macron będzie rzeczywiście reprezentował interesy Brukseli i finansjery, to Front jeszcze zyska. A następną kandydatką może być Marion Le Pen, obecnie 27-letnia.

ax

 

 

Obejrzyj również wywiad na YouTube Radia Wnet!

Lasota: Z punktu widzenia Francji Marine Le Pen jest bardzo nieudanym kandydatem; dla Polski nie jest ani dobra, ani zła

– Liderka Frontu Narodowego jest koniem trojańskim, którego nie bardzo byśmy chcieli mieć – stwierdziła Irena Lastota w Poranku Wnet, mówiąc o możliwych konsekwencjach zwycięstwa Le Pen w wyborach.

Korespondentka Radia Wnet z Waszyngtonu skomentowała wyniki pierwszej tury wyborów prezydenckich we Francji, w których pierwsze miejsce zajął Emmanuel Macron (23,9 proc.), zaś drugie Marine Le Pen (21,4 proc.). W ostatecznej konfrontacji – czyli drugiej turze, która odbędzie się 7 maja – Irena Lasota uważa, że Le Pen nie jest najlepszym kandydatem na stanowisko prezydenta Francji.

Z punktu widzenia Francji Marine Le Pen jest bardzo nieudanym kandydatem. Nie chodzi tylko o przyszłe relacje z Polską, ale także o jej stanowisko wobec NATO. Myślę, że to koń trojański, którego nie bardzo chcielibyśmy mieć – powiedziała.

[related id=”14818″]

Jednym z powodów, dla których Irena Lasota uważa, że liderka Frontu Narodowego nie jest dobrym kandydatem na najwyższy francuski urząd są jej dobre stosunki z prezydentem Rosji Władimirem Putinem. Drugą z przyczyn jest jej kiepska klasa oraz myśl polityczna.

Ponadto redaktorka zauważyła, że dwójka obecnych kandydatów „nie będzie dla Polski ani wielką radością, ani nieszczęściem”.

Zwycięstwo Emmanuela Macrona w pierwszej turze wyborów skomentowała krótko: – Macron to osoba mało kontrowersyjna i na pewno wśród wielu prorosyjskich kandydatów się wyróżniał.

Irena Lasota w Poranku Wnet dostrzegła również cechę charakterystyczną dla wyników pierwszej tury wyborów. Jest nią podobny podział głosów pomiędzy czterema pierwszymi kandydatami: – Wyniki wskazują na bardzo ciekawą tendencję. […] W wyborach pojawiło się bardzo wielu istotnych kandydatów. Ponad 80 proc. głosów zostało rozdzielone pomiędzy czterech kandydatów. […] Zaczynam zatem się zastanawiać i martwić, jak będzie wyglądał parlament, do którego wybory będą odbywać się w czerwcu. Po raz pierwszy w historii Francji może być on bardzo podzielony – mówiła korespondent Radia Wnet z Waszyngtonu.

 

K.T.

Witt: Iluzja zmian, cień Brexitu i kilku panów miliarderów, którzy stworzyli sobie kandydata. Francja wybiera prezydenta

Pierwszą turę wygrał kandydat banksterów, wypromowany jako kandydat ludu, obiecujący zmianę bez programu zmiany. To jest największa iluzja tych wyborów. Francuzi wybrali iluzję zmian – mówi Piotr Witt

Piotr Witt, paryski korespondent  skomentował w Poranku WNET pierwszą rundę francuskich wyborów prezydenckich.

– Bezapelacyjnym zwycięzcą są media, kampania medialna prowadzona z wielką zaciekłością i skutecznością. Francuzom wydawało się, że to oni wybierają swojego kandydata, gdy tymczasem wyboru dokonało sześciu miliarderów, do których należą główne stacje telewizyjne i dzienniki.

Gość Poranka Wnet jest zdania, że pod porażającym ostrzałem medialnym wyborca nie zadaje sobie pytań, np. skąd wielkie pieniądze w kampanii Macrona, co robił w banku Rotschilda i jaki właściwie ma program. Za to Fillonowi uniemożliwiono przedstawienie głównego punktu jego programu, czyli wydobycia Francji z długów.

– Jeżeli Macron dojdzie do władzy, to Francję czeka bezruch zamiast proponowanych zmian.

ax

 

Macron to popierany przez wielkie media „kandydat dla każdego”, a Fillon podpadł mainstreamowi swoim katolicyzmem

François Fillon wzburzył elity katolicyzmem i sympatią dla obrońców życia i rodziny. Dlatego wypromowano „kandydata dla każdego”, o którym pół roku temu mało kto słyszał – powiedział Eryk Mistewicz.

W Poranku Wnet rozmawialiśmy o pierwszej turze wyborów prezydenckich we Francji. Gościem był Eryk Mistewicz, komentator i konsultant polityczny, szef Instytutu Nowych Mediów.

Zdaniem naszego rozmówcy, Francuzi uniknęli najgorszego, czyli wyboru między skrajną, oenerowską prawicą i skrajną lewicą w stylu Partii Razem.

Eryk Mistewicz mówił, w jaki sposób polityczno-medialny system wypromował kandydaturę Macrona:

– Sondaże są elementem wpływania na opinię Francuzów. Przemysł polityczno-medialno-sądowy zadziałał bardzo sprawnie. Emmanuel Macron jeszcze rok, pół roku temu był przeciętnym urzędnikiem, ministrem, pracownikiem Pałacu Elizejskiego. Nagle został wypromowany przez media mainstreamowe – głównie przez telewizje, ale też okładki tygodników i dzienników, które donosiły o jego życiu prywatnym i pomysłach politycznych – od prawa do lewa, dla każdego. Trudno było znaleźć jakiś punkt, z którym przeciętny Francuz by się nie zgadzał. To jest kontynuacja polityki Hollande’a, kontynuacja polityki „ciepłej wody w kranie”.

Eryk Mistewicz wypowiedział się też na temat przebiegu kampanii wyborczej François Fillona. Jego zdaniem, większość zarzutów korupcyjnych wobec Fillona okaże się zapewne nic nie warta. Zauważył też, że  gdyby kandydatem postgaullistowskiej prawicy był inny polityk (np. Alain Juppe), to nie byłby on tak zajadle atakowany, a Macron nie stałby się kandydatem wszystkich wielkich mediów.

François Fillon wzburzył znaczną część mainstreamu swoim katolicyzmem. Powiedzmy to wprost – tym, ze chciał do przyszłego rządu wprowadzić ministrów, którzy organizowali coś w rodzaju „marszów dla życia”. To było policzkiem dla większości francuskich elit, które odżegnują się od katolicyzmu.

ax

 

 

 

 

Wybory we Francji: Według wyników pierwszych sondaży po zamknięciu lokali wyborczych, wygrał Macron przed Le Pen

Emmanuel Macron nieznacznie wyprzedził Marine Le Pen w pierwszej turze francuskich wyborów prezydenckich. Para zwycięzców zdobyła po około 23 proc. głosów. Fillon i Melanchon uzykali po około 19 proc.

Były pracownik Banku Rothschilda, a także sekretarz słynnego filozofa Paula Ricoeura, który polityczne doświadczenie zbierał między innymi jako minister gospodarki, Emmanuel Macron, nieznacznie zwyciężył w pierwszej turze wyborów prezydenckich we Francji. W konfrontacji z Marine Le Pen – zajmującej, według sondaży, z bezpieczną przewagą drugie miejsce, Macron wydaje się być zdecydowanym faworytem przed przewidzianym na 7 maja drugim starciem.

Pokonany kandydat socjalistów, Benoit Hamon, już około godziny 20 zaapelował do swoich zwolenników o wsparcie Macrona w decydującej rozgrywce 7 maja. Rzecz jest o tyle ciekawa, że Hamon, nieoczekiwany zwycięzca prawyborów przeprowadzonych wśród socjalistów, nie otrzymał w pierwszej turze pełnego poparcia własnej partii, gdyż część jej prominentnych przedstawicieli otwarcie wsparła właśnie Macrona. Jak widać, pragnienie powstrzymania Frontu Narodowego przed dojściem do władzy pozwala przezwyciężyć osobiste animozje.

Na finiszu niezwykle emocjonującej, obfitującej w skandale i afery kampanii prezydenckiej we Francji, wydawało się, że François Fillon, niekryjący przywiązania do wartości katolickich kandydat konserwatywny, zyskuje na popularności. Jego wiece przyciągały setki tysięcy osób, nawet przy niesprzyjającej pogodzie. Jeden z liczących się miesięczników politycznych na okładce kwietniowego numeru stawiał pytania „Dlaczego Fillon wygra?”. Nadzieje tradycjonalistów na przywrócenie normalności okazały się jednak płonne.

Do roli „czarnego konia” prezydenckiego wyścigu aspirował lewicowiec Jean-Luc Melanchon. Kandydat utopijno-fantastyczny, który zapowiadał doprowadzenie, w drodze negocjacji, do anulowania długu publicznego Francji, wprowadzenie 4-dniowego tygodnia pracy, a także obłożenia najlepiej zarabiających 100 proc. podatkiem, ostatecznie uplasował się na czwartym miejscu. Skromnym pocieszeniem dla Melanchona może być okoliczność, iż jego postulaty znalazły zrozumienie w terytoriach zamorskich Francji, takich jak Gujana czy Martynika, gdzie kandydat ten uzyskał zdecydowanie największe poparcie.

aa/lefigaro.fr

USA: Podejrzany samochód w pobliżu konsulatu Francji w Nowym Jorku był przyczyną alarmu i ewakuacji pracowników placówki

Konsulat w Nowym Jorku jest jedną z francuskich placówek dyplomatycznych w USA, gdzie uprawnieni mogli głosować już w sobotę. Jest w nim zarejestrowanych blisko 30 tys. obywateli Francji.

Po ostatnim zamachu w Paryżu, w którym terrorysta zabił policjanta, amerykańska policja jest wyczulona na bezpieczeństwo francuskich placówek, zwłaszcza w związku z wyborami prezydenckimi we Francji, które odbywają się dzisiaj (w niedzielę).

[related id=”14365″]

Uwagę funkcjonariuszy zwrócił samochód zaparkowany w pobliżu konsulatu Francji przy Piątej Alei. W tym konsulacie na listach wyborczych zarejestrowanych jest blisko 30 tys. obywateli Francji, mieszkających w stanach Nowy Jork, New Jersey i Connecticut. Konsulat w Nowym Jorku jest jedną z francuskich placówek dyplomatycznych w USA, gdzie uprawnieni mogli głosować już w sobotę.

Ze względów bezpieczeństwa konsulat ewakuowano. Kilkadziesiąt osób czekało na ulicy, aż policja sprawdzi podejrzane auto. Alarm okazał się fałszywy. W samochodzie nie znaleziono niczego, co mogło potwierdzić groźbę zamachu. Po około godzinie sytuacja wróciła do normy.

Pierwsza tura wyborów prezydenckich rozpoczyna się we Francji dziś rano. Jednak w sobotę nastąpił już początek głosowania we francuskich terytoriach zamorskich oraz pośród obywateli Francji mieszkających w Ameryce Północnej, Środkowej i Południowej.

PAP/JN