Najświeższe wiadomości z Francji – niespodzianka! – związane z imigrantami / Zbigniew Stefanik z Francji dla WNET

Emmanuel Macron chce powstrzymać nielegalną emigrację poprzez ekonomiczne wsparcie dla krajów afrykańskich. Atak dzihadysty na strażników w najbardziej strzeżonym więzieniu we Francji.

Emmanuel Macron wzywa do usprawnienia tzw. europejskiego systemu relokacji uchodźców i promuje swoją politykę afrykańską

Na szczycie poświęconym problemom imigracyjnym w Unii Europejskiej francuski prezydent wykonał gest wobec Włochów i zapewnił o swoim wsparciu dla rządu włoskiego w kwestii zmierzenia się z nielegalną imigracją. Odtąd Francja będzie przyjmować  miesięcznie 200 nielegalnych imigrantów wyłowionych przez Włochów z Morza Śródziemnego, a nie 50, jak miało to miejsce dotychczas.

Jednak to w swojej polityce afrykańskiej Emmanuel Macron upatruje rozwiązanie imigracyjnego kryzysu w Unii Europejskiej. Zdaniem francuskiego prezydenta, ekonomiczne wsparcie dla krajów afrykańskich zdecydowanie przyczyni się do powstrzymania kolejnych fal nielegalnych imigrantów próbujących dostać się do Europy za wszelką cenę.

Atak dżihadysty w najbardziej strzeżonym więzieniu we Francji, znajdującym się w Nord-Pas-de-Calais w mieście Lens

Dzisiaj około godziny 15.30 osadzony skazany za uczestnictwo w kilku zamachach we Francji islamista zaatakował i poważnie ranił nożem trzech strażników więziennych, kiedy ci otwarli celę, w której sprawca tego ataku przebywał. Jak osadzony w więzieniu o największym rygorze we Francji zdobył nóż? Na to i inne pytania związane z tą sprawą odpowie francuska prokuratura antyterrorystyczna, która rozpoczęła śledztwo dzisiaj wieczorem.

Sprawca ataku był zamieszany w zamach terrorystyczny na WTC z 11 września 2002 roku. Za kilka dni ma on być ekstradowany do USA, gdzie czeka go proces.

Zbigniew Stefanik

La République en Marche drepcze w miejscu. Polityczną regułą przewodnią ugrupowania jest: „ani na lewo, ani na prawo”.

Dzisiaj La République en Marche jest politycznym obozem rządzącym, który poszukuje we francuskiej przestrzeni politycznej roli dla siebie, a także zastanawia się nad swoją polityczną tożsamością.

Zbigniew Stefanik

Kiedy wiosną 2016 roku powstał ruch „en Marche”, polityczni komentatorzy nie przykładali do tego wydarzenia większej wagi. „En Marche” jawił się jako zjawisko facebookowe i funkcjonujące niemal wyłącznie w przestrzeni internetowej. (…)

W grudniu 2016 roku panowało nad Sekwaną przekonanie, że François Fillon będzie przyszłym prezydentem Francji, skoro wygrał prawybory prawicy. Tak się jednak nie stało. W styczniu 2017 roku rozpoczęła się tzw. Fillongate, a oskarżony o nieprawidłowości i defraudacje finansowe Fillon, zamiast prowadzić kampanię wyborczą opartej na politycznej debacie z kontrkandydatami, został zmuszony do prowadzenia kampanii wyborczej polegającej głównie na odpieraniu zarzutów o nieuczciwość i przywłaszczenie publicznych pieniędzy. Fillongate stanowiła tak naprawdę ten moment, kiedy to rozpoczął się „marsz” Emmanuela Macrona i jego ruchu „en Marche” po władzę nad Sekwaną. (…)

Emmanuel Macron dostał się do drugiej tury, jednak warto mieć na uwadze, że w pierwszej turze uzyskał wynik wyborczy na poziomie nieco ponad dwudziestu procent. A więc trudno mówić (jak czynią to niektórzy komentatorzy, tak francuscy, jak i zagraniczni) o potężnej fali „macronizmu” nad Sekwaną. Sam Macron zawdzięcza swoje zwycięstwo w drugiej turze wyborów prezydenckich niepisanej regule nad Sekwaną: „wszystko, tylko nie Front Narodowy”.

Emmanuel Macron stal się ósmym prezydentem piątej republiki francuskiej, a jego obóz polityczny, wówczas jeszcze „En Marche”, miał realne szanse na zwycięstwo w wyborach parlamentarnych, które miały odbyć się nad Sekwaną sześć tygodni po wyborach prezydenckich. Kilka dni po zwycięstwie swojego przywódcy w wyborach prezydenckich ruch „En Marche” zmienił swoją nazwę na „La République en Marche” i przystąpił do kampanii wyborczej poprzedzającej wybory parlamentarne nad Sekwaną. (…)

Dzisiaj La République en Marche liczy najwięcej członków ze wszystkich ugrupowań politycznych nad Sekwaną. Jeśli wierzyć danym opublikowanym przez ten ruch, należy do niego obecnie 380 tysięcy osób. To zaledwie kilkunastomiesięczne ugrupowanie posiada nad Sekwaną swojego prezydenta, swojego premiera i zdecydowaną większość mandatów w niższej izbie francuskiego parlamentu. Nie udało się jednak ugrupowaniu Macrona uzyskać większości w senacie, co dla obozu prezydenckiego jest coraz większym i coraz bardziej dokuczliwym problemem…

La République en Marche rządzi obecnie we Francji w każdym znaczeniu tego słowa, jednak warto zastanowić się nad przyszłością ruchu. Albowiem zdaje się, że przechodzi on obecnie wielki wewnętrzny kryzys. (…)

U swojej genezy projekt polityczny „en Marche” miał być bytem demokratycznym, gdzie panuje wewnętrzna demokracja, stanowiąc jego polityczną esencję. Okazało się jednak, że „La République en Marche” jest ugrupowaniem wodzowskim, w którym na stanowisko przewodniczącego kandyduje tylko osoba namaszczona przez urzędującego prezydenta, a ten jedyny kandydat jest wybierany w drodze wyborów, przez podniesienie ręki głosujących i dodatkowo w obecności tego jedynego kandydata na sali podczas głosowania. To kolejny problem dla LREM, który powoduje coraz większy polityczny ferment w tym ugrupowaniu.

„Ani na lewo, ani na prawo” – strategia, która przyczyniła się do zwycięstwa Emmanuela Macrona w wyborach prezydenckich i jego ugrupowania w wyborach parlamentarnych – obecnie bardziej niż atutem zdaje się być dla LREM problemem i kulą u nogi. Działacze La République en Marche wywodzą się z różnych (od skrajnej lewicy do twardej prawicy) środowisk i ugrupowań politycznych. To powoduje, że bardzo ciężko temu ruchowi ustalić jeden, wspólny polityczny kurs i spójny przekaz co do kwestii obyczajowych i społecznych.

Czy La République en Marche popiera zalegalizowane nad Sekwaną małżeństwa jednopłciowe? Czy popiera stosowanie metody in vitro przez żeńskie pary jednopłciowe? Jaki jest stosunek La République en Marche do poszczególnych wyznań i w ogóle do szeroko pojętej religijności nad Sekwaną? Jak République en Marche rozumie i definiuje państwo świeckie? Jaki jest stosunek LREM do laicyzmu nad Sekwaną? Jak zapatruje się na politykę integracyjną we Francji wobec mniejszości muzułmańskiej? Czy jest zwolennikiem państwa socjalnego? (…)

Warto również postawić pytanie, jaką rolę sam wódz La République en Marche, Emmanuel Macron, widzi dla swojego politycznego ruchu? Czy politycznej armii, której jedyną rolą ma być wspieranie urzędującego nad Sekwaną prezydenta i podległego mu rządu, a jej działacze mają być politycznymi żołnierzami wykonującymi polityczne rozkazy swojego przywódcy? Czy ma to być bezideowy, beztożsamosciowy i bezwładny, bezpartyjny blok wspierania prezydenckich i rządowych reform? A może La République en Marche ma przyjąć rolę partii politycznej, która będzie usiłowała trwale wpisać się we francuski polityczny pejzaż, a jej członkowie staną się politycznymi działaczami?

Na te wszystkie pytania będą musieli odpowiedzieć (i to czym prędzej) zarówno liderzy La République en Marche, jak i urzędujący nad Sekwaną prezydent.

Cały artykuł Zbigniewa Stefanika pt. „La République en Marche drepcze w miejscu” znajduje się na s. 11 grudniowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 42/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 36 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Zbigniewa Stefanika pt. „La République en Marche drepcze w miejscu” na s. 11 grudniowego „Kuriera WNET” nr 42/2017, wnet.webbook.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Paryż patrzy w przyszłość, czyli sto tysięcy zawodowych wróżbitów nad Sekwaną

Francja nie ma ropy, ma za to rozwinięty przemysł przewidywania przyszłości. Wróżby można otrzymać osobiście i na telefon. Są jednak rzeczy, które trudno przewidzieć np. praca francuskiej poczty

 

We Francji mamy nowego prezydenta, który jest wciąż dość zagadkowy, w Polsce nowego premiera… Dokąd zmierzamy z nowym kierownictwem? Nigdy pokusa poznania przyszłości nie była silniejsza niż obecnie. Wyjątkowa gratka dla jasnowidzów i wróżbitów. W laickiej Francji, jak mawiali ojcowie socjalizmu – uwolnionej od przesądów religijnych – oblicza się ich liczbę na ponad 100 tysięcy, wielokrotnie więcej niż księży katolickich.

W poświątecznym felietonie Piotr Witt skomentował rozkwit wróżbiarstwa we współczesnej, laickiej Francji. Niestety, nawet nad Sekwaną nie wszystko da się przewidzieć. Magii wróżb nie chcą ulec usługi publiczne, takie jak  poczta, czy też realizacja wyborczych obietnic Macrona.

Zapraszamy do wysłuchania korespondencji Piotra Witta.

 

Emmanuel Macron. Półrocze rządów: od prezydentury „jupiterskiej”, ponad podziałami, do koncyliacyjno-konsultacyjnej

Emmanuel Macron stara się podzielić Francję na dwa obozy. Z jednej strony Francja ludzi pracujących, a z drugiej – „leni, cyników, zadymiarzy i ekstremistów”. Te wypowiedzi trafiają na podatny grunt.

Zbigniew Stefanik

Niski wzrost gospodarczy, napięcia społeczne, terrorystyczne zamachy oraz obowiązujący na całym terytorium Francji stan wyjątkowy, niezwykle brutalna kampania wyborcza zdominowana przez afery finansowe w największych obozach politycznych, w końcu druga tura wyborów prezydenckich, w której został uruchomiony pakt republikański, polegający na zasadzie „wszystko, tylko nie Front Narodowy” – te okoliczności sprawiły, że nowo wybrany prezydent Francji nie mógł liczyć na taryfę ulgową. Oczekiwania dużej części francuskiego społeczeństwa wobec Emmanuela Macrona były wielkie, a on sam wysoko umieścił sobie polityczną poprzeczkę, budując całą swoją polityczną tożsamość i swój obóz polityczny na idei całkowitej politycznej, społecznej i gospodarczej odnowy nad Sekwaną. (…)

Od pierwszych chwil swojej prezydentury Emmanuel Macron usiłował zbudować wizerunek przywódcy nowego, nie mającego nic wspólnego z dotychczasowym francuskim establishmentem politycznym; wizerunek prezydenta, który będzie wprowadzał odnowę we Francji dosłownie w każdej dziedzinie. (…)

Na jego polecenie nowy minister sprawiedliwości François Bayrou (polityczny i kampanijny koalicjant Macrona) przedstawił pakiet ustaw o moralizacji francuskiego życia politycznego. Pakiet ten miał być odpowiedzią na ujawnianie podczas kampanii wyborczej kolejnych afer finansowych, których głównymi aktorami, podejrzanymi i oskarżonymi byli czołowi politycy największych obozów politycznych. Pakiet o moralizacji francuskiego życia politycznego nie przyniósł jednak nowemu prezydentowi oczekiwanych wizerunkowych korzyści, albowiem kilka dni po przedstawieniu go we francuskich mediach pojawiły się informacje o aferach finansowych w obozie politycznym Emmanuela Macrona oraz w partii Modem François Bayrou. (…)

Podobnie jak uczynił to François Hollande na początku swojej prezydentury w 2012 r., Emmanuel Macron postanowił przedstawić się francuskiemu społeczeństwu jako prezydent różniący się we wszystkim od swojego poprzednika. Jeszcze przed objęciem urzędu prezydenta zadeklarował, iż zamierza sprawować „prezydenturę jupiterską”, która wzniesie się ponad podziały polityczne i będzie niezależna od ocen dziennikarzy i komentatorów.

W tym celu w pierwszych tygodniach prezydentury wprowadził „nową jakość” w stosunkach czwarta władza – prezydent Francji. Dziennikarze nie byli mile widziani w pałacu prezydenckim. Sam Macron udzielał bardzo mało wywiadów i robił wiele, aby całkowicie odizolować siebie i ośrodek prezydencki od mediów. Ta strategia nie sprawdziła się i przyczyniła się zdecydowanie do spadku popularności Macrona (…)

W sierpniu bieżącego roku pałac prezydencki znów stanął otworem dla dziennikarzy, a nowym jego rzecznikiem stal się długoletni i dobrze znany dziennikarz. (…) Zaczęto masowo zapraszać do pałacu prezydenckiego związki zawodowe, środowiska kulturowe i kulturotwórcze oraz stowarzyszenia trudniące się działalnością społeczną, a sam Macron zaczął grać rolę prezydenta koncyliacyjno-konsultacyjnego, czyli takiego, który każdą decyzję konsultuje z narodem i jego przedstawicielami. (…0

Emmanuel Macron usiłuje przedstawić siebie i rząd w roli dobrego reformatora Francji, w kontrze do „złych blokujących reformy, którzy nie chcą zmian, bo nie chce im się pracować”. W tym celu popełnił kilka, jak można się domyślać kontrolowanych, gaf. W wywiadzie dla CNN powiedział, iż „wprowadzi swoje reformy, nie zważając na leniów, cyników i ekstremistów”. Jakiś czas później, podczas spotkania z pewnym przewodniczącym francuskiego regionu, oświadczył, że ci pracownicy, którzy stracili pracę, „zamiast robić burdel na ulicy”, powinni postarać się o inną pracę.

Emmanuel Macron stara się więc podzielić Francję na dwa obozy. Z jednej strony Francja ludzi pracujących, a z drugiej strony Francja „leni, cyników, zadymiarzy i ekstremistów”. Ta strategia zdaje się być dla Macrona korzystna, albowiem, jak wskazują badania opinii społecznej, przytoczone wypowiedzi trafiają we Francji na podatny grunt… (…)

W październiku niższa izba francuskiego parlamentu znowelizowała francuskie prawo antyterrorystyczne, dając możliwość zastosowania nakazu policyjnego (bez zgody sądu) pozostania w mieście swojego zamieszkania na okres jednego roku wobec każdego, kto jest podejrzewany przez policję czy służby antyterrorystyczne o prowadzenie działalności zagrażającej bezpieczeństwu francuskiego państwa i jego obywateli. (…)

Niemal natychmiast po objęciu przez Macrona urzędu powstała przy prezydencie tzw. Taskforce, czyli specjalna grupa, której jedynym zadaniem jest walka z tzw. państwem islamskim. Została też uaktualniona operacja „Sentinelle”, której celem jest zapewnienie bezpieczeństwa obywatelom Francji. Policjanci i żołnierze uczestniczący w tej operacji często zmieniają miejsce patrolowania, aby uniknąć rutyny. (…)

Ponadto w najbliższych miesiącach ma powstać we Francji nowa służba o nazwie „policja bezpieczeństwa codziennego”. Służba ta ma zajmować się jednaniem służb porządkowych z mieszkańcami trudnych dzielnic, prewencją oraz prowadzeniem działań wywiadowczych w dzielnicach i miejscach, gdzie znajdują się zradykalizowane grupy lub gdzie przestępczość jest najwyższa. (…)

W relacjach z Donaldem Trumpem i USA Macron koncentruje się na tym, co łączy, a odsuwa na dalszy plan to, co – jak umowa klimatyczna – dzieli. Tak więc głównym filarem stosunków francusko-amerykańskich ma być walka z państwem islamskim i szeroko pojętym terroryzmem. (…)

Z kolei stosunki francusko-rosyjskie nigdy nie miały się tak źle, jak za prezydentury Macrona. Macron nie zamierza ustępować Władimirowi Putinowi w niczym. Obecnie Francja jest w szeroko pojętym świecie zachodnim państwem nastawionym najbardziej antyrosyjsko, a Macron daje otwarcie do zrozumienia, że Władimir Putin nie może liczyć ani na niego, ani na Francję w żadnej sprawie.

Co do Unii Europejskiej – Emmanuel Macron dąży do jej głębokiej reformy, o czym uprzejmie poinformował 26 września br. podczas trwającego ponad półtorej godziny przemówienia na Sorbonie. Strefa euro ma odtąd skoncentrować się na swoim interesie i na pogłębianiu własnej wewnętrznej integracji. Francuski prezydent zabiega o stworzenie odrębnego budżetu dla strefy euro oraz stanowiska ministra finansów tej strefy w ramach UE. Dotychczasowe działania Macrona idą w kierunku stworzenia Unii Europejskiej trzech prędkości.

Cały artykuł Zbigniewa Stefanika pt. „Emmanuel Macron. Bilans półrocza prezydentury” można przeczytać na s. 9 listopadowego „Kuriera WNET” nr 41/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 36 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Zbigniewa Stefanika pt. „Emmanuel Macron. Bilans półrocza prezydentury” na s. 9 listopadowego „Kuriera WNET” nr 41/2017, wnet.webbook.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Bogaci opuszczają Francję z powodu najwyższych w Europie podatków, a władza pławi się w monarchicznym przepychu

Podstawowym problemem rządów Macrona jest teraz zapewne pytanie, co zrobić, aby ludzie zamożni płacili podatki we Francji podobnie jak wielkie konglomeraty przemysłowe i handlowe.

W ubiegłym tygodniu Francja z satysfakcją opublikowała najnowszą statystykę. Liczba osób żyjących poniżej progu ubóstwa zmalała w stosunku do roku poprzedniego i aktualnie to niecałe 14 procent społeczeństwa. Dla porównania, w Polsce analogiczna grupa to około 5 procent. Na zły los nie skarżą się wszakże wysocy funkcjonariusze publiczni.

W ubiegłym roku dyrektorka państwowego radia i telewizji zwolniona została po tym, jak wykryto jej rachunki za taksówki. W ciągu trzech miesięcy wydała na nie ponad 400 tysięcy euro. Jeden z obecnie rezydujących ministrów otrzymywał pensje w poprzednim przedsiębiorstwie w wysokości 205 tysięcy euro miesięcznie, inna minister – obecnie minister pracy – jest ciągana przez prokuratora za urządzenie dla Emmanuela Macrona, kandydata wówczas, przyjęcia w Las Vegas za sumę niemal 400 tysięcy euro na koszt podatnika, nie wspominając już o wydatkach prezydenta na makijaż w wysokości 26 tysięcy euro w ciągu trzech miesięcy i o wydatkach na fryzjera.

Czy należy się zatem wyprowadzić z kraju, w którym funkcjonariusze publiczni cieszą się monarchicznym przepychem kosztem biednych i średniaków, obkładanych coraz wyższymi podatkami? Pytanie jest tabu, ale sytuacja dojrzała, aby ktoś postawił je jako pierwszy. Niedawno pewien francuski kompozytor i piosenkarz przeniósł się do Portugalii, nie kryjąc powodów tej przeprowadzki, podobnie jak to zrobił przed nim Gerard Depardieu. Nie miał zamiaru dłużej oddawać państwu lwiej części swoich dochodów. Depardieu mówił o 85 procentach zabieranych mu przez fiskus. Natomiast ów kompozytor stwierdził, w niedawno opublikowanym wywiadzie, że przenosi się jako jeden z ostatnich, bo „wszyscy już dawno wyjechali”.

Kiedy się wyjdzie na ulice Paryża, jednego z najbardziej przeludnionych miast świata, można naocznie stwierdzić, że mimo wszystko sporo ludzi tu jeszcze pozostało, ale to nie ich, szarych przechodniów, miał na myśli francuski piosenkarz. Istotnie, bogaci już dawno temu odpowiedzieli sobie na pytanie, gdzie mieszkać.

Charles Aznavour to podatnik szwajcarski, podobnie jak szereg tenisistów. Ogółem 49 Francuzów posiada majątek w Szwajcarii w wysokości 55 mld euro, a Francuzów w Szwajcarii mieszka 2 tysiące. Guillaume Musso i Mark Levi, najbardziej poczytni pisarze francuscy, mieszkają w Londynie, Michel Houellebecq – w Hiszpanii. To w Londynie Musso zbiera plon z 28 napisanych książek i ewentualną taksę odprowadza do londyńskiego fiskusa. Reżyserzy, aktorzy, przedsiębiorcy – bogaci – opuścili Francję, by nie płacić najwyższych podatków w Europie.

Po pierwszych zamachach Żydzi masowo opuszczali Francję w obawie o swoje życie, o czym już wielokrotnie mówiłem. Z półmilionowej wspólnoty wyznaniowej wyjechało co najmniej 10 procent.

Co do emerytów, to ci urządzili się w Maroko, a niektórzy w Tunisie, bo skoro mają żyć wśród Afrykańczyków, to niech to przynajmniej będzie w Afryce, gdzie oprócz fiskusa i klimat jest łagodny.

Podstawowym problemem rządów Macrona jest teraz zapewne pytanie, co zrobić, aby ludzie zamożni płacili podatki we Francji, podobnie jak wielkie konglomeraty przemysłowe i handlowe, które korzystają aktualnie z zamętu globalizacji. Odpowiedzi przenikające do wiadomości publicznej nie dają wielkich nadziei na przyszłość. Zniesienie podatków od wielkich fortun nie zmieni sytuacji. Opodatkowanie nieruchomości przy cenach mieszkań w wielkich miastach dotyka przede wszystkim drobnych właścicieli. Nie napawają otuchą również wypowiedzi ministra gospodarki – zwolennika teorii, że to polscy hydraulicy i węgierscy szoferzy odpowiadają za dekadencję gospodarczą Francji, gdyż zabierają pracę tubylcom.

Piotr Witt

 

Front Narodowy – polityczny kolos na glinianych nogach, przebrzmiały mit i straszak na francuskich wyborców…

Tak zwana „dediabolizacja” Frontu Narodowego, do której usiłowała doprowadzić Marine Le Pen, nie powiodła się i we Francji nadal funkcjonuje niepisana polityczna zasada: „wszystko, tylko nie FN”.

Zbigniew Stefanik

Podwójna klęska wyborcza w tegorocznych wyborach prezydenckich i parlamentarnych, trwające we Froncie Narodowym powyborcze rozliczenia, wewnątrzpartyjne konflikty personalne pomiędzy Marine Le Pen i jej ojcem, jak i pomiędzy przywódczynią tej partii i jej zastępcami, w końcu rozłam i odejście z ugrupowania kilku liderów i długoletnich działaczy sprawiają, że obecnie ugrupowanie, które jeszcze pół roku temu pretendowało do politycznego tytułu pierwszej partii nad Sekwaną, znajduje się obecnie w bardzo poważnym, wręcz bezprecedensowym wewnętrznym kryzysie, a jego przetrwanie na francuskiej scenie politycznej po raz pierwszy stanęło pod znakiem zapytania. (…)

Pierwsze wielkie zwycięstwo polityczne Front Narodowy odniósł w maju 2014 roku, kiedy to, wbrew sondażom i zapowiedziom większości ekspertów, wygrał wybory do europarlamentu. W tym samym roku osiągnął bardzo wysoki wynik w wyborach samorządowych, kiedy to wybierano nad Sekwaną merów miast i miasteczek. W marcu 2015 roku po raz kolejny uzyskał bardzo wysoki wynik w wyborach radnych do rad departamentalnych. W drugiej turze tych wyborów FN usytuował się na drugim miejscu, zaraz za partią (wówczas Nicolasa Sarkozy’ego) Republikanie i daleko przed wówczas rządzącą we Francji Partią Socjalistyczną.

W grudniu 2015 roku Front Narodowy przekroczył kolejny polityczny pułap, albowiem okazało się w konsekwencji wyników pierwszej tury wyborów regionalnych, że partia Marine Le Pen weszła do drugiej tury walki o przewodnictwo czterech regionów, co było tak naprawdę we Francji wydarzeniem bezprecedensowym. Wówczas musiał zostać uruchomiony pakt republikański, aby zatrzymać Front Narodowy w marszu o przejęcie władzy w 4 z 13 francuskich regionów. W wyniku drugiej tury tych wyborów Front Narodowy nie objął przewodnictwa żadnego regionu, jednak mówiono o nim jako o pierwszej partii we Francji, a sama Marine Le Pen zaczęła być postrzegana jako poważna pretendentka do fotela prezydenta Francji.

Co więc się takiego wydarzyło, że wybory prezydenckie okazały się tak samo tragiczne w skutkach dla Frontu Narodowego, jak 154 lata wcześniej dla armii konfederackiej generała Roberta Lee bitwa pod Gettysburgiem? (…)

Podobnie, jak François Fillon (kandydat w tych wyborach partii Republikanie), nie tylko Marine Le Pen, ale również kilku innych czołowych liderów FN było oskarżanych o defraudacje finansowe. Samej Marine Le Pen francuska prokuratura zarzuciła defraudację kilku milionów euro z funduszy europarlamentarnych i fikcyjne, długoletnie zatrudnianie pracowników, którzy oficjalnie (tak miało wynikać z ich umów o pracę) zajmowali stanowiska europoselskich asystentów, a de facto mieli pracować dla narodowych struktur FN.

Wezwana przez prokuraturę na przesłuchanie w tej sprawie Marine Le Pen, inaczej niż François Fillon, postanowiła, posługując się swoim europoselskim immunitetem, do prokuratury na przesłuchanie się nie stawić, co wielu ekspertów i komentatorów nad Sekwaną uznało za błąd, a wielu wyborców potraktowało jako akt przyznania się do winy. (…)

Dużą kulą u nogi okazała się również polityczna strategia Frontu Narodowego, jaką to ugrupowanie przyjęło podczas kampanii prezydenckiej. Partia przedstawiała się przed pierwszą turą wyborów prezydenckich jako wyraźnie eurosceptyczna. Sama Marine Le Pen postulowała wyjście Francji ze strefy euro i obiecywała w przypadku swojego zwycięstwa w wyborach prezydenckich referendum w sprawie Frexitu.

Te zapowiedzi wyborcze okazały się dla niej tragiczne w skutkach w wyborach prezydenckich, albowiem wielu Francuzów obawiało się utraty swoich oszczędności w przypadku wyjścia Francji ze strefy euro. (…)

Kandydatka Frontu Narodowego dostała się do drugiej tury wyborów prezydenckich, jednak, o ile pierwszy tydzień jej kampanii wyborczej poprzedzającej drugą turę można uznać za udany, to prawdziwa kampanijna klęska Marine Le Pen nastąpiła w wyniku debaty telewizyjnej z Emmanuelem Macronem; w której wypadła niewiarygodnie przez błędy merytoryczne, które popełniła podczas tej politycznej konfrontacji.

Podczas rzeczonej debaty nie potrafiła wykazać korzyści dla Francji w przypadku wystąpienia ze strefy euro. Co więcej, wykazała się rażącą nieznajomością zasad funkcjonowania tej strefy. Największa wpadka Le Pen w bloku tematycznym o Unii Europejskiej nastąpiła w momencie, kiedy stwierdziła ona, że Wielka-Brytania nigdy nie miała się tak dobrze, jak po opuszczeniu strefy euro. (…)

Marine Le Pen nie potrafiła również w sposób przekonujący nakreślić dla Francji strategii walki z terroryzmem. Na jej propozycję zamknięcia francuskich granic, aby uchronić obywateli przed zamachami terrorystycznymi, Emmanuel Macron odpowiedział, że zamykanie granic Francji nie ma większego sensu, kiedy terroryści już są na terytorium Francji, w dodatku większość z nich posiada francuskie obywatelstwo.

7 maja br. nastąpiła pierwsza od lat potężna klęska Frontu Narodowego; klęska, z której partia podnieść się nadal nie potrafi. Marine Le Pen przegrała wybory prezydenckie i nie udało się jej nawet osiągnąć prognozowanego wyniku 40 procent. W drugiej turze Emmanuel Macron uzyskał ponad dwa razy więcej głosów niż ona. (…)

Opowieść o Froncie Narodowym to opowieść o politycznych i rodzinnych konfliktach; o rozstaniach i powrotach, o politycznych zwycięstwach, które okazały się efemeryczne; to opowieść o osobistych porażkach liderów FN i politycznych klęskach ugrupowania. To opowieść o działaniach na granicy legalności i moralności; o kontrowersyjnych wypowiedziach, niejasnych powiązaniach przywódców partii zarówno we Francji, jak i za granicą; o funduszach niejasnego pochodzenia. W końcu – to opowieść o kobiecie i o jej skomplikowanych osobistych i politycznych relacjach z najbliższymi, w tym z ojcem.

Marine Le Pen przeżyła zamach terrorystyczny na jej ojca, musiała stawić czoła niezwykle trudnym sytuacjom w życiu prywatnym i zawodowym; usiłowała zmienić wizerunek Frontu Narodowego; zapewniła tej partii największe w jej historii polityczne zwycięstwa i przyczyniła się do największych politycznych klęsk.

Cały artykuł Zbigniewa Stefanika pt. „Front Narodowy – polityczny kolos na glinianych nogach” na s. 7 październikowego „Kuriera Wnet” nr 40/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 36 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Zbigniewa Stefanika pt. „Front Narodowy – polityczny kolos na glinianych nogach” na s. 7 październikowego „Kuriera Wnet” nr 40/2017, wnet.webbook.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Galopująca laicyzacja we Francji w myśl zasady: „Schowajcie mi ten krzyż, żebym go tu więcej nie widział!”

Niewielu Francuzów ma świadomość, że zalecenia przychodzą z góry i dechrystianizacja jest prowadzona w sposób planowy. Rządy republikańskie uczyniły w ostatnim czasie z laicyzacji wyznanie wiary.

Powołaniem nas, dziennikarzy, jest dostarczanie nowin o tym, co się dzieje na świecie. Przyznam się, przychodzi mi to z coraz większym trudem. Każdy dzień przynosi ze sobą wiadomości o kolejnych wypadkach, zmianach w ministerstwach, rządzie, wyborach…, ale w sferze idei politycznych wciąż tylko afery sprzed lat przedstawiane w coraz to nowych odsłonach (scoop).

Przysłowie francuskie mówi, że każdego dnia rodzi się nowy jeleń. Może dla „owego jelenia” są to sensacje zapierające dech w piersiach, ale takimi już nie są dla tych, co już co nieco przeżyli…

To prawda, że pojawiły się na francuskiej scenie politycznej nowe postaci w pierwszoplanowych rolach: Macron, Mélenchon…, ale odnosi się wrażenie, jakby to była ta sama sztuka grana w nowej obsadzie. Znamy oś dramatyczną, możemy kwestie chórem wypowiadać wraz z aktorami. (…) Nieraz nam się zdarza nawet westchnąć z nostalgią za starymi gwiazdami. Ach, Ségolène Royal niezastąpiona w roli pierwszej naiwnej; ach, Mitterrand jako ojciec dzieciom z różnych matek; a zwłaszcza nieodżałowany Jean-Marie Le Pen dublowany nieudolnie przez wrzaskliwą córkę.

Na temat dechrystianizacji Francji mógłbym bez żadnych zmian powiedzieć to, co napisałem w moich „Kronikach paryskich” z okazji zakazania plakatu, na którym widniało „trefne” słowo „chrześcijaństwo”. Wówczas chodziło o reklamujących się śpiewających księży. Obecnie zakaz przeniósł się na jogurt.

Osądźcie sami, aby lepiej sprzedać greckie produkty spożywcze, powszechnie cenione, wielcy dystrybutorzy od Lidla do Carrefour’a przez Nestle zadecydowali umieścić piękną fotografię kościoła na greckiej wyspie Santorini i wybuchł skandal. Dziennikarze źle usposobieni do zagadnień konsumpcji odkryli, że krzyże wieńczące kopuły kościoła zostały starannie wyretuszowane. Konsumenci nienadążający za nowoczesnym stylem „przeszłości ślad dłoń nasza zmiata” wyrazili przejęcie i oburzenie. Odpowiedź dystrybutorów: chodzi o to, aby nie urazić pewnych grup wyznaniowych i wyeliminować wszystko to, co by mogło wywołać polemikę, w imię wspólnego życia – oczywiście – i poszanowania różnic – ma się rozumieć.

Opakowanie jogurtu zostało wytknięte palcem i wielcy dystrybutorzy, chcąc nie chcąc, krzyże przywrócili na ilustrację, a w innych wypadkach dechrystianizacja przychodzi cichutko i na palcach, w sposób omal niezauważalny.

Na szczegółowych mapach topograficznych kościoły zaznaczane są wszędzie umownym znakiem krzyżyka, w większości aktualnych map i planów nie znajdziecie tego znaku, jakby kościołów nie było.

Niedawno dyrekcja pewnej prywatnej szkoły w północnej Francji sama z siebie zdjęła krzyże ze ścian. „Schowajcie mi ten krzyż, żebym go tu więcej nie widział” – powiedział zapewne dyrektor tejże szkoły katolickiej, podobnie jak dyrektor dystrybucji greckiego jogurtu.

Razić mogą również niektóre zwyczaje ludowe. Animator telewizji potępił niedawno francuskie święto świni, znane również w Polsce pod nazwą świniobicia, jako „przynoszące szkodę wspólnotom wyznaniowym muzułmanów i żydów”. W imię nieurażania wrażliwości współobywateli wyszedł naprzeciw wspólnotom wyznaniowym, które go o nic nie prosiły. Warto zauważyć, że nikt, o ile mi wiadomo, nie występował przeciwko podrzynaniu gardła barankom, obowiązkowemu w każdej rodzinie muzułmańskiej z okazji zakończenia ramadanu.

Niewielu Francuzów ma świadomość, że zalecenia przychodzą z góry i dechrystianizacja prowadzona jest w sposób planowy. Rządy republikańskie uczyniły w ostatnim czasie z laicyzacji wyznanie wiary. Przed prezydenturą Jacques’a Chiraca temat laicyzacji był nieobecny w dyskusjach republiki. Nawet Mitterrand, wyniesiony do władzy głosami socjalistów i komunistów, podchodził do problemu z całą ostrożnością, chociaż projekt ustanowienia komisji obserwatorium ds. laicyzacji bywał czasami wspominany. Dopiero Chirac w przemówieniu z 17.12.2003 r. jasno zapowiedział utworzenie komisji, która została powołana dopiero cztery lata później, za prezydentury Sarkozy’ego, bez konsekwencji również, gdyż do końca mandatu nie mianował on jej członków. Dopiero za Hollande’a w 2013 r. członkowie komisji zostali mianowani (…)

[related id=39751]Głównym zadaniem komisji jest laicyzacja, a mówiąc wprost – dechrystianizacja. Wśród katolików powołanie komisji ani kandydatura jej przewodniczącego nie obudziły większych sprzeciwów. Za to działacze rozmaitych organizacji islamskich gwałtownie zaatakowali Bianco za nie dość stanowcze sprzeciwianie się islamofobii. (…) „Obecnie Francja nie należy już do chrześcijaństwa” – napisała Chantalle del Sol, profesor filozofii (…). „obecnie instytucja kościelna nie nadaje już tonu etyce ogólnej, nie inspiruje ustaw, nie kieruje sumieniami”. Profesor Del Sol nie wyjaśniła jednak, czym instytucja kościelna została zastąpiona w swych funkcjach, a jeśli tak, to przez kogo.

Piotr Witt z Paryża

Oprac. MoRo

Poranek WNET 

Traktat o zakazie broni jądrowej podpisany przez dziesiątki krajów. Bojkot USA, Wielkiej Brytanii i Francji

Dziesiątki krajów podpisały traktat zakazujący rozprzestrzeniania broni nuklearnej, zbojkotowały to m.in. USA, Wlk. Brytania i Francja. Odbywają się spotkania kuluarowe i negocjacje z Iranem.

[related id=39032]Traktat wejdzie w życie 90 dni po ratyfikowaniu go przez 50 krajów.

Sekretarz generalny ONZ Antonio Guterres powiedział, rozpoczynając procedurę podpisywania traktatu, że na świecie jest ok. 15 tys. sztuk broni nuklearnej.

„Nie możemy pozwolić, żeby ta broń zagłady zagrażała naszemu światu i przyszłości naszych dzieci” – podkreślił.

Korea Północna przeprowadziła w tym miesiącu szóstą próbę nuklearną, największą z dotychczasowych. Prezydent USA Donald Trump ostrzegł we wtorek, przemawiając na forum Zgromadzenia Ogólnego ONZ, że Stany Zjednoczone będą zmuszone “całkowicie zniszczyć Koreę Północną” jeśli kraj ten zagrozi im lub ich sojusznikom.

[related id=39366]Traktat o zakazie broni jądrowej został zaaprobowany w lipcu br. przed dwie trzecie spośród 193 państw członkowskich ONZ po miesiącach negocjacji.

Traktatu nie popiera żadne z dziewięciu państw, które posiadają broń jądrową lub co do których uważa się, że ją posiadają; są to: USA, Rosja, Wielka Brytania, Chiny, Francja, Indie, Pakistan, Korea Północna i Izrael.

[related id=39023]USA i inne potęgi jądrowe chcą zamiast tego wzmocnienia i potwierdzenia obowiązującego niemal od pół wieku Traktatu o Nierozprzestrzenianiu Broni Jądrowej (NPT), uważanego pod tym względem za kamień milowy.

NPT z 1968 roku zakazuje państwom nienuklearnym posiadania tego rodzaju broni, a państwa nuklearne (USA, Rosja, Wielka Brytania, Francja i Chiny) nie mogą przekazywać komukolwiek bezpośrednio lub pośrednio broni jądrowej lub innych materiałów wybuchowych i muszą kontrolować ten typ broni.

PAP/MoRo

Zbigniew Stefanik: Stosunki-polsko francuskie będą się pogarszały. Emmanuel Macron podjął się budowy UE trzech prędkości

W korespondencji z Francji o protestach przeciwko reformom wprowadzanym przez nowego prezydenta, o idei nowej Unii, nie dwóch, a trzech prędkości oraz o perspektywach relacji polsko-francuskich.

Dzisiaj w Poranku WNET Aleksander Wierzejski rozmawiał ze Zbigniewem Stefanikiem, korespondentem Radia WNET z Francji.

W sobotę co najmniej kilkuset policjantów protestowało w kilku największych francuskich miastach przeciwko trudnym warunkom materialnym i logistycznym, w jakich przyszło im pracować. Policjanci narzekają na przestarzały sprzęt, a czasem wręcz w ogóle jego brak. Co utrudnia bądź uniemożliwia im należyte wykonywanie czynności służbowych. Przy tym ważne jest, że we Francji trwa cały czas stan wyjątkowy ze względu na zagrożenie zamachami terrorystycznymi. Prawie 40 procent komisariatów nie spełnia oczekiwanych norm. Kilka tygodni temu Francję obiegły zdjęcia komisariatu znajdującego się w bardzo złym stanie. Protesty te są odpowiedzią na zapowiedziane przez Emmanuela Macrona cięcia w budżecie francuskiego MSW.

Ponieważ francuskie prawo zabrania policjantom brania udziału w protestach i manifestacjach protestujący i wypowiadający się w mediach policjanci mieli najczęściej zasłonięte twarze. Dzisiejszy protest został zorganizowany przez komitet protestacyjny odcinający się od tradycyjnych policyjnych związków zawodowych. Zdaje się wiec, że nad Sekwaną policjanci coraz bardziej i coraz częściej tracą zaufanie do swoich związków zawodowych, które w przeszłości nie załatwiły tych problemów, z którymi policjanci dzisiaj muszą się borykać.[related id=38671]

W piątek miała miejsce próba zamachu. Zamachowiec usiłował poderżnąć gardło żołnierzowi. Złapany, broni się tym, że był pod wpływem silnych leków. Działania służb – nastawione głównie na inwigilację i infiltracje radykalnych grup islamistycznych – przynoszą pewne efekty, bo wiele zamachów zostało udaremnianych. Chociaż cel terrorystów jest już osiągnięty – zastraszenie i chaos. Do tego wystarczy, żeby jeden zamach się udał. 25 września ma odbyć się debata nad nowym prawem antyterrorystycznym, które stan wyjątkowy ma uczynić permanentnym.

Prezydent Emmanuel Macron błyskawicznie traci popularność. W opinii Zbigniewa Stefanika to, co było jego zaletą w czasie wyborów – że jest poza podziałem na prawicę i lewicę – teraz mu szkodzi, gdyż obecnie wraca polaryzacja na linii prawica-lewica. Nie pomagają mu też niefortunne wypowiedzi, jak ta o leniach, którzy nie chcą jego reformy prawa pracy. Trudno mu utrzymać poparcie w sytuacji, gdy podjął się wielu reform, m.in. prawa pracy i systemu emerytalnego. Protestować mają kolejne grupy obywateli.

Zdaniem Zbigniewa Stefanika stosunki-polsko francuskie na pewno będą się pogarszały. Macron podjął się bowiem budowy nowej Unii Europejskiej, Unii trzech prędkości – państw założycielskich, państw strefy euro spoza tej grupy oraz pozostałych państw. Te ostatnie obowiązywałyby inne zasady, jeśli chodzi o rynek wspólnotowy, swobodę przepływu ludzi i kapitału.

Prezydent Macron zdaje sobie sprawę, że Europę Zachodnią czeka przebudowa systemu społeczno-gospodarczego, na której ucierpi jej gospodarka. Dlatego stara się zabezpieczyć francusko-niemieckie przywództwo w Europie i sprawić, żeby gospodarki niemiecka i francuska nie znalazły się w ogonie państw europejskich. Zbigniew Stefanik spodziewa się dalszych utrudnień dla firm transportowych, wprowadzania obowiązku uzyskiwania atestów itp. Zwiększy to koszta dla firm z tej branży z Europy Środkowej i Wschodniej.

Zbigniew Stefanik nie liczy więc na poprawę stosunków francusko-polskich. Przegrana jest już batalia o pracowników delegowanych. W tej sprawie doszło już do kompromisu między Francją a Niemcami. Pytanie, co dalej?

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy w części piątej Poranka WNET.

JS

 

Francuzi głosowali na Emmanuela Macrona, a teraz obudzili się z ciężkim bólem głowy, kiedy zrozumieli, kogo wybrali

Francja rozczarowana do lewicy ma poglądy prawicowe. Dowodem tego są statystyki, ogromna popularność polityków prawicowych, a także wielka kariera niewielkiej niegdyś skrajnie prawicowej partii FN.

 W felietonie korespondenta z Francji Piotra Witta o nastrojach we Francji po tym, jak Francuzi zorientowali się, że nie wybrali kandydata prawicowego.

Ciemno i nieprzejrzyście we francuskiej polityce. W ostatnich wyborach Francuzi wybrali prezydenta prawicowego. Tak im się przynajmniej wydawało na podstawie wiedzy dystrybuowanej przez media. Po wielu latach rządów socjalistycznych z epizodami prawicowymi, które już niczego nie mogły we Francji zmienić, panuje ogromne zamieszanie w sferze przede wszystkim idei.

Zdawało się, że partie lewicowe to te, które starają się poprawić dolę ludu, kontrolując dochody warstw najbogatszych. Doświadczenie ostatnich dziesiątków lat we Francji zupełnie odwróciło pojęcia.

François Mitterrand został niegdyś wybrany głosami socjalistów i komunistów pod hasłem: „Dość hegemonii bogactwa, pieniądz korumpuje, pieniądz niszczy, pieniądz zabija”. Pierwszą jego czynnością była nacjonalizacja 32 banków. Było z czego zapłacić bankierom dzięki pełnej kasie państwowej zostawionej mu przez poprzedniego, prawicowego prezydenta Giscarda d’Estaing i jego ministra gospodarki. Następnie François Mitterrand przez 14 lat swoich dwóch kadencji konsekwentnie rujnował Francję w interesie wielkiej finansjery i wielkich grup przemysłowych. Prawicowe rządy Chiraca i Sarkozy’ego nie mogły już niczego zmienić.

Kontynuacją polityki Mitterranda zajął się następny socjalista François Hollande, dobierając sobie ministrów z jego ekipy. Rozczarowany do socjalistów lud francuski wybrał więc teraz Emmanuela Macrona, kandydata prawicowego, skrajnie prawicowego – przynajmniej tak mu się wydawało.

Francja rozczarowana do lewicy ma poglądy prawicowe. Dowodem tego są statystyki, ogromna popularność polityków prawicowych, a także wielka kariera niewielkiej niegdyś skrajnie prawicowej partii Front National. Gdyby nie katastrofalne wystąpienie Marine Le Pen w debacie wyborczej, to ona byłaby prezydentem Francji. Wreszcie o nastrojach politycznych we Francji świadczy wielkie powodzenie prawicowej literatury, która osiąga ponadmilionowe nakłady (np. „Uległość” Michela Houellebecqa). [related id=37045]

Emmanuel Macron był wybrany jako alternatywa dla Marine Le Pen. W momencie głosowania lud wiedział o nim niewiele – tyle tylko, że ma poglądy antysocjalistyczne. Przecież były tego dowody – pokłócił się z prezydentem Hollandem, a na znak protestu podał się do dymisji ze stanowiska ministra gospodarki. Jak takiemu człowiekowi nie ufać! Czyż nie dochodził do władzy pod hasłem moralizacji życia publicznego? Zresztą nikt dokładnie jego poglądów nie znał, prawdopodobnie on sam nie znał ich również. W jednej z dyskusji 11 kandydatów do urzędu prezydenta Macron zgadzał się ze wszystkimi – od skrajnej lewicy do skrajnej prawicy.

Francuzi głosowali na niego i teraz obudzili się z ciężkim bólem głowy, kiedy zrozumieli, kogo wybrali. Z liczącej się prasy ostrzegał przed nim tylko jeden tygodnik, który piętnował kolosalne oszustwo polityczne – Macron według niego miał być Hollandem nr 2. Kto by tam zwracał uwagę na opinię jednego tygodnika i w dodatku katolickiego!

W krótkim czasie po wyborach popularność Macrona zjechała błyskawicznie. Pobił rekord – żaden prezydent Republiki nie stracił tak wiele w tak krótkim czasie. Z 72% zadowolonych zostało dziś mniej niż 30%.

Prezydent, kiedy sondaże poinformowały go o katastrofalnym spadku popularności, zaczął metodami administracyjnymi cenzurować swój wizerunek publiczny. Do publikacji dopuszczane są tylko takie jego zdjęcia, które zyskały aprobatę jego rzeczników medialnych. Naturalnie zrobił sobie tym od razu przeciwników w prasie.

Nawet pracodawcy wysuwają zastrzeżenia. Francuzi już mu nie wierzą, czują się oszukani. Dlatego jeśli prezydent i jego ludzie mówią o polskim rządzie, zarzucając mu skrajnie prawicowe metody rządzenia, to w ludzie francuskim może to tylko budzić podziw dla Polaków pomieszany z zazdrością. – Szkoda, że my takiego rządu nie mamy – mówią.

Felietonu Piotra Witta można posłuchać w części trzeciej Poranka WNET z Tyńca.