Kronika Paryska / Nad Sekwaną ziemia jeszcze drży po politycznym trzęsieniu, jakim były wybory parlamentarne

Paryski korespondent Radia WNET: Obecnie Francja ma najmłodszego prezydenta w historii V Republiki, czego jednak nie można powiedzieć o pierwszej damie.

„Przyjaciółka” byłego prezydenta François Hollande’a dzięki związkowi z nim awansowała z podrzędnej aktoreczki na reżysera operowego. Nazajutrz po wyborach odbyła się premiera „Wesela Figara” Mozarta w jej reżyserii.

Obecnie Francja ma najmłodszego prezydenta w historii V Republiki, czego jednak nie można powiedzieć o pierwszej damie. Odmłodzone jest też Zgromadzenie Narodowe.

Podczas kampanii wyborczej walka idei nie wchodziła w grę, niemniej rozpalone były namiętności. Doszło m.in. do bijatyk między konkurentami oraz wyzywania się od „parszywych Arabów” i „bękartów”. Czy taką zaciekłość kandydatów uzasadniają pobory parlamentarzystów?

Zasadnicze pobory reprezentanta ludu od 1 lutego 2017 r. wynoszą netto 5000 euro. Drugie tyle deputowany otrzymuje na koszta własne i opłacenie współpracowników, którymi zwyczajowo często są osoby z jego rodziny. Miłym dodatkiem – jak to określił paryski korespondent Radia Wnet – są korzyści w naturze, darmowe bilety na pociągi w pierwszej klasie i 80 biletów samolotowych rocznie, pokrycie kosztów telefonu, biura itp.

Wielu kandydatów i deputowanych okazało się mieć różne, mniej lub bardziej, kryminalne problemy z prawem.
Skład parlamentu sugeruje, że przestępcy podatkowi szukają ochrony przed prawem w parlamencie.

Młodzi nowi deputowani zgłaszają różne dziwaczne pomysły, jak np. zmniejszenie liczby dzieci w klasach (postawienie parawanów w salach szkolnych), i nie potrafią odpowiedzieć na pytania dziennikarzy.

Zapraszamy do wysłuchania całego felietonu. Nagranie dostępne jest na: tutaj w drugiej części Poranka WNET z Poznania.

JS

 

Trwa pierwsza tura wyborów parlamentarnych we Francji. Frekwencja niższa niż oczekiwano do 17 głosowało tylko 40 procent

Partia prezydencka stoi przed szansą zdobycia większości, co umożliwiłoby jej samodzielne rządy i realizację reform gospodarczych, które były głównym tematem kampanii w zmaganiach o Pałac Elizejski.

Frekwencja w pierwszej turze wyborów parlamentarnych, które odbywają się w niedzielę we Francji, jest niższa niż podczas głosowania w 2012 roku; o godz. 17 wyniosła 40,75 proc. – podało francuskie ministerstwo spraw wewnętrznych.

Na tym etapie wyborów pięć lat temu zagłosowało już 48,31 proc. Francuzów. Do południa głos oddało tylko 19,24 proc. uprawnionych – to o wiele mniej niż 23 kwietnia, w pierwszej turze wyborów prezydenta. Do południa głosowało wtedy 28,54 proc. wyborców.

[related id=”23900″]We Francji w niedzielę od 8 rano rozpoczęła się pierwsza tura wyborów Parlamentarnych. O 577 miejsc w Zgromadzeniu Narodowym ubiegać się będzie 6500 kandydatów. Wybory odbędą się w systemie większościowym, w okręgach jednomandatowych. Do zdobycia mandatu potrzeba w pierwszej turze ponad 50% głosów. Jeśli w okręgu nikt nie uzyska takiego wyniku, 18 czerwca odbędzie się tam druga tura wyborów.

Głosowanie rozpoczęło się o godz. 8, a zakończy o godz. 20; w mniejszych miejscowościach możliwe jest zakończenie głosowania już o godz. 18, jeżeli lokalne władze tak zadecydują. Projekcje wyników znane będą po zakończeniu głosowania.

Frekwencja w I turze wyborów parlamentarnych do godz. 12 wyniosła 19,24% uprawnionych do głosowania – poinformowało MSW. W poprzednich wyborach parlamentarnych przed pięcioma laty frekwencja w tym czasie była wyższa – 21,06% uprawnionych do głosowania.


Francuzi bez entuzjazmu głosują w I turze wyborów parlamentarnych. Dziennikarka radia publicznego powiedziała Polskiej Agencji Prasowej, że nie może wybaczyć Jean-Lucowi Melenchonowi rozbicia lewicy.

Dotąd – tłumaczyła – „głosowałam na wspólną listę PC (partia komunistyczna) i Front de Gauche (Front Lewicy). A on wprowadził rozłam. Tak jestem wściekła, że zagłosowałam na Partię Piratów (marginalne stronnictwo występujące pod hasłem „piratować, hakować, dzielić się”). – Tak zrobiłam w I turze, a za tydzień? Nie wiem, ale chyba wrzucę białą kartkę – powiedziała.

Gerard Blanc, działacz związku zawodowego CFTC (Francuska Konfederacja Pracowników Chrześcijańskich) przy SNCF (kolejach państwowych) przyznaje, że w tym roku był „zagubiony, jak nigdy dotąd”. Pierwszym powodem jest „prezentacja kandydatów”, którą otrzymał w pękatej kopercie. Jak mówił, zauważył, że tylko PS, ekolodzy i komuniści występują pod szyldami swych partii. – Czy oni się boją własnych szyldów? – pyta retorycznie Gerard i tłumaczy, że „w wyborach do parlamentu głosuje się przecież przede wszystkim na przedstawicieli ugrupowań, a dopiero potem na nazwiska”.

[related id=”13680″]

– Najpierw zauważyłem, że aż trzech kandydatów przedstawia się jako „większość prezydencka”, wśród nich „stary, socjalistyczny kacyk, niegdyś minister SW, Daniel Vaillant – opowiada związkowiec o swym „przedwyborczym torze przeszkód”.

Ten „straszny bigos” powiększa jeszcze fakt, że choć jest mieszkańcem XIX dzielnicy Paryża, jego rejon wyborczy to głównie dzielnica XVIII „z doklejonym kawałeczkiem dziewiętnastki”. – Geografia elektoralna to też kawał polityki – komentuje związkowiec.

Isabelle Chopin jest właścicielką ekologicznego gospodarstwa w Normandii i działaczką związku rolniczego Confédération Paysanne (Konfederacja Chłopska). Jej mąż Patrick postanowił nie głosować w tych wyborach, a ona wciąż się waha: „- ie ufam Jean-Lucowi Melenchonowi. Choć podobają mi się jego idee i dynamika, uważam, że ma przerost ego. Może zagłosuję na bardziej klasyczną lewicę, choć wciąż nie wiem, czy wybierać mam znaną twarz, czy też stawiać na kogoś nowego.

– Rzeczywistość jest mętna – rozwija swą myśl pani Chopin – system jest zgniły, ale to my daliśmy mu zgnić. Jesteśmy niewinni, ale odpowiedzialni za to – stwierdza i zastanawia się, czy codzienna praca nie jest ważniejsza od głosowania na deputowanych. – W akcji związkowej łatwiej mówić, co się robi i robić, co się mówi – kończy Isabelle Chopin.

Inny dziennikarz – rozmówca PAP nie ma wątpliwości: – Głosowałem na Macrona od I tury wyborów prezydenckich. Żeby być konsekwentnym, dziś oddałem głos na LREM (La Republique en Marche, partia prezydencka). No i przede wszystkim, żeby dać mu możliwość skutecznego sprawowania władzy.

PAP/WJB/JN, MoRo

Danuta Lemoyne: W polityce francuskiej zapanował chaos. Sukces Emmanuela Macrona będzie porażką dla Francji

Gościem Poranka Wnet była Danuta Lemoyne – dyrektor L’Ecole Nova Polska w Paryżu. Tematem rozmowy było m.in. powołanie nowego rządu przez Emmanuela Macrona oraz dyskryminowanie katolików we Francji.

Danuta Lemoyne, komentując sytuację polityczną we Francji, stwierdziła, że na arenie politycznej zapanował chaos. Zarówno konserwatywne partie, jak i liberalne są bardzo rozbite, a sukces Emmanuela Macrona będzie porażką dla Francji:

– Na prawicy zapanował chaos, na lewicy panuje on już od dawna. Sukces Macrona, czyli utrzymanie obecnego rządu, będzie porażką dla Francji.

Ministrem Obrony została europoseł z liberalnej grupy ALDE, Sylvie Goulard. Polityk ta ma poglądy bardzo proeuropejskie (prounijne) i opowiada się za przyjmowaniem przez Francję i całą Europę kolejnych grup imigrantów:

– Minister Armii Sylvie Goulard jest bardzo blisko Emmanuela Macrona. Opowiada się za przyjmowaniem emigrantów i  może przynieść dużo złego zarówno dla Francji, jak i dla Europy.  

Danuta Lemoyne stwierdziła, że najtrudniejsze zadanie czeka nowego ministra finansów,  który będzie musiał uporać się z kolosalnymi długami Francji. Został nim Bruno Le Maire, wywodzący się z centroprawicowej partii Republikanie. Premierem został Edouard Philippe, który zdaniem komentatorki jest blisko związany z byłym premierem Alainem Juppé .

Danuta Lemoyne mówiła również o rozbiciu Frontu Narodowego oraz o tym, dlaczego Marine Le Pen przegrała w wyborach prezydenckich:

– Marine Le Pen została zdemonizowana przez media. Nie przysłużyła jej się również debata, która była pomiędzy dwiema turami. Stała się mało czytelna oraz mało wyraźna ze względów etycznych, dlatego ludzie na wszelki wypadek woleli nie głosować na jej program.

Na zakończenie rozmowy Danuta Lemoyne powiedziała, że była przywódczyni Frontu Narodowego straciła również na tym, że nie potrafiła przekonać do siebie elektoratu katolickiego oraz że ogólnie katolicy są grupą dyskryminowaną we Francji i nie ma obecnie polityka, który powiedziałby to głośno.

JN

Popołudnie Wnet, 08 maja 2017 roku. Goście Andrzeja Abgarowicza: Zbigniew Kuźmiuk, Michael Abdalla, Zbigniew Stefanik

Goście Popołudnia Wnet, specjaliści od tematyki, jaka aktualnie absorbuje opinię społeczną, wypowiadali się na temat wydarzeń, jakie w ostatnim czasie rozgrywają się w Europie i na Bliskim Wschodzie.

W popołudniowej audycji Radia WNET wystąpili:

dr Zbigniew Kuźmiuk – europoseł;

Michael Abdalla – wykładowca akademicki, profesor UAM, Asyryjczyk pochodzący z Syrii;

Zbigniew Stefanik – politolog mieszkający w Strasburgu.

 


prowadzenie: Andrzej Abgarowicz

realizacja: Karol Zieliński 

wydawca techniczny: Jaśmina Nowak

 

Część pierwsza: 

dr Zbigniew Kuźmiuk mówił o tym, jak wybór Macrona na prezydenta Francji może wpłynąć na stosunki gospodarcze wewnątrz Unii Europejskiej.

Część druga:

prof. Michael Abdalla komentował porozumienie w Astanie dotyczące utworzenia stref bezpieczeństwa w Syrii.

Część trzecia: 

Zbigniew Stefanik ocenił przyczyny porażki Marine Le Pen oraz plany utworzenia nowej formacji politycznej na bazie Frontu Narodowego. Mówił także o stosunku Emmanuela Macrona do Brexitu.

 

 

Francja: Ministerstwo Spraw Wewnętrzych podliczyło 99,99 proc. głosów – Emmanuel Macron zdobył 66,06 procent głosów

Na Macrona, kandydata centrowego reprezentującego nurt liberalny, zagłosowało 43,63 proc. uprawnionych do głosowania, a na szefową skrajnie prawicowego Frontu Narodowego – 22,42 proc. elektoratu.

Po podliczeniu 99,99 proc. głosów Ministerstwo Spraw Wewnętrznych Francji poinformowało, że zwycięzca II tury wyborów prezydenckich Emmanuel Macron uzyskał 66,06 proc. oddanych głosów, podczas gdy jego rywalka Marine Le Pen zdobyła 33,94 proc. głosów.

Macron uzyskał 20 703 694 głosy, podczas gdy szefowa Frontu Narodowego Marine Le Pen zdobyła 10 637 120 głosów.

Na Macrona, niezależnego kandydata centrowego reprezentującego nurt liberalny, zagłosowało 43,63 proc. uprawnionych do głosowania, a na szefową skrajnie prawicowego Frontu Narodowego – 22,42 proc. elektoratu. Uprawnionych do głosowania było blisko 47,4 mln osób.

Frekwencja wyniosła 74,62 proc. i okazała się nieco wyższa niż pierwotnie informowały francuskie i europejskie media, które zwracały uwagę na fakt, iż w drugiej turze wyborów prezydenckich zanotowano rekordowo niską frekwencję, najniższą od 1969 roku.
[related id=”17297″ side=”left”]

Do wyborów nie poszło – jak podano – ponad 12 mln uprawnionych do tego Francuzów (według danych MSW 12041313 – PAP), czyli 25,38 proc., a głosów nieważnych i pustych oddano ponad 4 mln, czyli 11,5 proc.

Zgodnie z informacjami MSW niewypełnione karty wrzuciło do urn ponad 3 mln głosujących, głosy nieważne oddało zaś 1 060696 uczestników głosowania.

Według belgijskiego dziennika „Le Soir”, tak dużej absencji wyborczej i tak wielu nieważnych i pustych głosów nie było we Francji od 1969 roku, gdy Georges Pompidou wygrał z Alainem Poherem w drugiej turze przedterminowych wyborów prezydenckich. Frekwencja wyniosła wówczas 68,85 proc. – w pierwszej turze osiągnęła poziom 77,59 proc.

PAP/LK

Francja wybiera prezydenta; w wielu miastach jest pochmurno i deszczowo. Frekwencja do godz. 17 wyniosła 65,3 proc.

Trwa druga tura wyborów prezydenckich we Francji. Mimo złej pogody miliony obywateli poszły dziś do urn wyborczych, by oddać głos na jedno z dwojga kandydatów: Emmanuela Macrona lub Marine Le Pen.

W drugiej turze wyborów prezydenckich rywalizują ze sobą centrysta Emmanuel Macron i liderka tzw. skrajnej prawicy, Marine Le Pen. To historyczne głosowanie – jeśli wygra 39-letni Macron, będzie najmłodszym prezydentem w historii V Republiki. Jeśli Le Pen, będzie pierwszą kobietą na tym stanowisku.

Paryżanie głosują od porannych godzin w deszczu, a padać ma przelotnie przez cały dzień. Pochmurnie i deszczowo jest również na wschodzie nad Rodanem, w Lyonie i na zachodzie, w słynącym z produkcji win Bordeaux, a w stolicy Alzacji, Strasburgu, prognozowane są burze. Po południu deszcze mają pojawić się też w Lille przy granicy z Belgią. Słonecznie jest za to na Riwierze.

[related id=”16834″]

Deszcz nie powinien jednak odstraszyć Francuzów od pójścia do urn. We Francji wybory prezydenckie zawsze bardzo angażują obywateli, a frekwencja zwykle sięga w drugiej turze 80 proc. Tak było w 2012 roku, gdy przekroczyła próg 80 proc., a wybory wygrał François Hollande. Pięć lat wcześniej, w 2007 roku, frekwencja w drugiej turze sięgnęła 84 proc., a prezydentem został Nicolas Sarkozy.

Na ulicach Paryża widać policję i wojsko. Władze Francji, obawiając się o bezpieczeństwo, oddelegowały żołnierzy do ochrony lokali wyborczych. Chroni je również kilkadziesiąt tysięcy policjantów i żandarmów, których widać na ulicach Paryża w pobliżu miejsc, w których można oddać głos. Francuzi obawiają się zamachów. 20 kwietnia, trzy dni przed pierwszą turą wyborów, na Polach Elizejskich doszło do ataku terrorystycznego, w którym zginął policjant.

Na ulicach widać policję i czuję się przez to bezpieczniej. Wybory to wielkie święto demokracji i nie można pozwolić, żeby ktoś je popsuł – powiedział Agencji Prasowej 24-letni Thierry, który głosował w pobliżu dworca Gare du Nord.

Nie jestem przekonana do żadnego z kandydatów, ale w wyborach trzeba wziąć udział. Mieszkam tuż przy lokalu wyborczym, więc pogoda nie jest dla mnie żadną przeszkodą. Nie chcę powiedzieć, na kogo głosowałam, ale mam nadzieję, że te wybory wygra przede wszystkim Francja. Nowy prezydent powinien zająć się reformami i walką z bezrobociem – zaznaczyła 29-letnia Louise.

[related id=”16569″ side=”left”]

35-letni Philippe również uważa, że nowy prezydent powinien przede wszystkim postawić na gospodarkę. Powiedział Agencji Prasowej, że głosował na Macrona, bo jego zdaniem w sytuacji, gdy Wielka Brytania wychodzi z Unii Europejskiej, Europa jest w stagnacji gospodarczej, a Francja w defensywie, jego kraj potrzebuje kogoś, kto tchnie we francuską gospodarkę nowego ducha, przyciągnie inwestycje i pomoże stworzyć nowe miejsca pracy.

Kandydaci na prezydenta zagłosowali przed południem w regionie Pas de Calais na północy Francji. Marine Le Pen w Henin-Beaumont, gdzie w pierwszej turze otrzymała 46,5 proc. głosów, a Emmanuel Macron w Le Touquet, w ratuszu, w  którym kiedyś brał ślub.

Francuskie dzienniki weekendowe wydania poświęciły wyborom. Ze względu na ciszę wyborczą „Le Figaro” artykuł na pierwszej stronie tytułuje neutralnie: „Rozstrzygająca decyzja dla Francji”. Na drugiej i trzeciej stronie wskazuje jednak, że Macron ma większe szanse na wygraną. Dziennik ekonomiczny „Les Echos” na pierwszej stronie daje tytuł: „Macron – Le Pen: walka z ekstremizmem”. „Le Monde” pisze z kolei, że kluczem do drugiej tury wyborów będzie absencja wyborcza, głosy nieważne i to, jak zagłosują ci, którzy w pierwszej turze wybrali innego kandydata niż Macron i Le Pen.

Macron zdecydował się uczcić swoje ewentualne zwycięstwo na placu przed Luwrem w centrum Paryża. „Le Figaro” w weekendowym wydaniu zastanawia się, dlaczego właśnie wybrał to miejsce.

Jak powiedział „Le Figaro” Christian Delporte, specjalista ds. komunikacji politycznej, plac przed Luwrem ma tę zaletę, że jest miejscem zupełnie neutralnym. – Jest także miejscem dziedzictwa, pełnym historii, w samym centrum Paryża, ale nieobarczonym polityką.

Zwolennicy Marine Le Pen spotkają się w kompleksie Chalet du Lac w Lasku Vincennes, dużym parku położonym we wschodniej części Paryża, w bezpośrednim sąsiedztwie zamku Vincennes. To największy kompleks zielony w stolicy Francji. Według mediów, jeśli Le Pen odniesie zwycięstwo, może być ono świętowane w całym parku.

Ostatnie godziny kampanii wyborczej były bardzo gorące. W piątek wieczorem sztab kampanii wyborczej Macrona ogłosił, że padł ofiarą „zmasowanego ataku” hakerów, na skutek którego do sieci przeniknęło ok. 9 gigabajtów dokumentów i danych.

PAP/JN

Francja: W niedzielę II tura wyborów prezydenckich. Według najnowszych sondaży Emmanuel Macron wyprzedza Marine Le Pen

Po raz pierwszy o urząd prezydencki we Francji walczyć będą kandydaci spoza głównego nurtu francuskiej polityki, którzy w I turze wyeliminowali kandydatów mainstreamu – socjalistów i gaullistów.

W drugiej turze wyborów prezydenckich zmierzą się Emmanuel Macron i Marine Le Pen. O wyniku pojedynku może przesądzić frekwencja i mobilizacja przeciwników Marine Le Pen.

Głosowanie rozpocznie się o godzinie 7 i potrwa do godz. 19, choć w dużych miastach lokale wyborcze będą otwarte do godz. 20. Sondaże exit poll zostaną udostępnione natychmiast po zakończeniu głosowania. Wynik wyborów ma zostać podany zaledwie kilka godzin później. Inauguracja urzędowania nowego prezydenta, niezależnie od tego, kto zwycięży, nastąpi w ciągu mniej więcej 10 dni.

Po raz pierwszy w historii V Republiki o najwyższy urząd w państwie walczyć będą kandydaci spoza głównego nurtu francuskiej polityki, którzy w pierwszej turze wyeliminowali przedstawicieli socjalistów i centroprawicowych republikanów.

[related id=”14121″]

Faworytem sondaży – z przewagą rzędu 20 proc. – jest prounijny, 39-letni Macron, zwolennik budowania silnej pozycji Francji w UE oraz umiarkowanych reform, które mają uelastycznić rynek pracy i przywrócić konkurencyjność francuskiej gospodarce. W pierwszej turze Macron, wspierany przez ruch En Marche!, który on sam utworzył zaledwie rok temu, zdobył 24,01 proc. głosów.

W polityce zagranicznej Macron stawia na – jak powiedział w środowej debacie telewizyjnej – zacieśnienie relacji z Berlinem oraz współpracę z USA w takich kwestiach, jak dzielenie się danymi wywiadowczymi, współpraca w ramach ONZ czy zmiany klimatyczne. Jest też przeciwnikiem wycofania sankcji nałożonych na Rosję po aneksji Krymu i podkreśla, że Francja „nie ma takich samych wartości ani priorytetów [jak Rosja]”.

Program Macrona przyciągnął wielu centrystów i socjaldemokratów z prawego skrzydła Partii Socjalistycznej, a po pierwszej turze wyborów do głosowania na niego wezwała większość pierwszoplanowych polityków republikanów oraz kandydat socjalistów Benoit Hamon.

Le Pen, która w pierwszej turze zdobyła 21,30 proc. głosów do niedawna była szefową określanego jako skrajnie prawicowy Frontu Narodowego (FN). Jej partia głosi hasła protekcjonistyczne, anytyunijne i antyimigracyjne. Wysokie notowania Le Pen w sondażach przedwyborczych powodowały zawirowania na giełdach i rynkach walutowych.

W polityce zagranicznej Le Pen za konieczne uważa zachowanie przez Francję „równego dystansu” politycznego zarówno wobec Moskwy, jak i Waszyngtonu. Jest zwolenniczką Europy „od Atlantyku po Ural”, a nie od „Waszyngtonu do Brukseli”. Chce też stworzenia osi Paryż – Berlin – Moskwa, która uwolniłaby Europę od amerykańskiej dominacji – czytamy na stronach wyborczych jej sztabu.

[related id=”15648″ side=”left”]

Mimo komfortowej przewagi w sondażach, Macron nie może być pewien zwycięstwa – pisze amerykański ośrodek Stratfor. Duże znaczenie będzie miała frekwencja. Jeśli zdyscyplinowani wyborcy Le Pen tłumnie zagłosują, a jej przeciwnicy nie pójdą na wybory, to „będzie miała ona większe szanse na wygraną” – twierdzi Stratfor.

Wielu obserwatorów spodziewa się jednak, że w tegorocznych wyborach powtórzy się scenariusz z 2002 roku, kiedy to ojciec Marine, Jean-Marie Le Pen – szef i jeden z założycieli FN – przeszedł do drugiej tury wyborów. Francuzi zmobilizowali się wówczas we „front republikański ” i zagłosowali przeciw Le Penowi, fundując mu – jak napisał „New York Times” – największą porażkę wyborczą w historii V Republiki. Prezydentem został wtedy Jacques Chirac, niecieszący się wcześniej dużym poparciem.

Eksperci są zdania, że w pewnym sensie głosowanie w drugiej turze nie zakończy francuskich wyborów, bowiem pozycja prezydenta i jego zdolność do przeforsowania swojego programu zależeć będzie od wyniku wyborów parlamentarnych, które odbędą się 11 i 18 czerwca.

W systemie politycznym Francji, zwanym semiprezydenckim, posiadanie większości w Zgromadzeniu Narodowym „stanowi klucz do rządzenia Francją” – zauważa Stratfor. Gdyby wybory prezydenckie wygrała Le Pen, która raczej nie uzyska większości w parlamencie, miałaby trudności z przeforsowaniem w Zgromadzeniu Narodowym wielu projektów, a zwłaszcza planu referendum w sprawie wyjścia z unii walutowej czy UE.

Macron chce zreformować Francję, ale zdaniem francuskiego portalu Atlantico, nie mając silnego zaplecza politycznego, En Marche! nie jest nawet formalnie partią polityczną – bez parlamentarnej większości oraz szerokiej legitymacji społecznej nie będzie w stanie efektywnie rządzić.

Po środowej debacie telewizyjnej, według sondażu Instytutu Elabe, 63 proc. widzów uznało, że Macron był bardziej przekonujący niż jego rywalka, a 34 proc. ankietowanych powiedziało, że bardziej przekonująca była Le Pen.

PAP/JN

Szef MSZ: Francja nie potrafi konkurować z coraz silniejszymi gospodarkami, dlatego pojawiają się wobec nas zarzuty

Szef MSZ Witold Waszczykowski skrytykował wypowiedzi kandydata na prezydenta Francji Emmanuela Macrona, dotyczące m.in. łamania przez Polskę zasad Unii Europejskiej oraz problemy z demokracją.

Emmanuel Macron, zwycięzca pierwszej tury wyborów prezydenckich we Francji, przemawiając na niedawnym wiecu w Paryżu, uznał prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego za „przyjaciela i sojusznika” swej rywalki, przywódczyni Frontu Narodowego Marine Le Pen, stawiając go w jednym szeregu z premierem Węgier Viktorem Orbanem i rosyjskim prezydentem Władimirem Putinem.

Z kolei w opublikowanym w zeszłym tygodniu wywiadzie dla dziennika „Voix du Nord” Macron zapowiedział, że jeśli zostanie prezydentem, opowie się za sankcjami UE wobec Polski, która „narusza zasady Unii”.

[related id=”13919″]

Minister Waszczykowski, odnosząc się w piątek do tych wypowiedzi zaznaczył, że spotkały się one ze stanowczą reakcją zarówno polskich polityków, jak i MSZ. – Była stanowcza reakcja; nie akceptujemy takiej sytuacji, jesteśmy państwami demokratycznymi współpracującymi w ramach Unii i NATO – powiedział szef MSZ w Programie III Polskiego Radia.

Od lat była taka zasada, że w trakcie kampanii wyborczej w państwach demokratycznych inne państwa nie komentowały tej kampanii, ani kraje, w których toczy się kampania, nie używały kwestii zewnętrznych do kampanii wyborczych – dodał.

W ocenie szefa polskiego MSZ powodem stawiania takich zarzutów Polsce przez Macrona jest to, że nasz kraj wygrywa z Francją pod względem konkurencyjności. „Francja nie potrafi od lat konkurować z coraz silniejszymi gospodarkami, takimi jak Polska. My jesteśmy konkurencyjni w wielu kwestiach” – stwierdził i dodał, że tego typu zarzuty są wynikiem nieumiejętności sprostania naszej konkurencji.

Waszczykowski, zapytany, jak wyobraża sobie stosunki polsko-francuskie po wyborach prezydenckich w tym kraju, stwierdził: „o to należy pytać tego polityka francuskiego, który użył takich argumentów przeciwko Polsce; jak on sobie zamierza układać stosunki po takich oskarżeniach”. Dodał, że z zaciekawieniem czeka na to, jak Macron wybrnie z tej sytuacji, jeśli wygra wybory prezydenckie.

Druga tura wyborów prezydenckich we Francji odbędzie się w niedzielę 7 maja.

[related id=”16802″ side=”left”]

Waszczykowski był też pytany o wypowiedź wiceszefa Komisji Europejskiej Fransa Timmermansa, który w wywiadzie dla niemieckiego tygodnika „Die Zeit”, ocenił, że sytuacja w Polsce stanowi „fundamentalne zagrożenie dla państwa prawa”. Nie wykluczył zastosowania wobec Polski artykułu 7 traktatu unijnego (pozwala on na nałożenie sankcji na kraj naruszający zasady demokracji i rządów prawa).

To jest stała mantra, którą słyszymy już od wielu, wielu miesięcy; życzę szczęścia, powodzenia w działaniach. Nie ma chyba akceptacji dla tego typu działań w Unii Europejskiej. My jesteśmy gotowi, od półtora roku odpowiadamy zarówno Komisji Weneckiej, (jak i) Komisji Europejskiej, które podnoszą od czasu do czasu tego typu zarzuty – że w Polsce nie dzieje się żaden problem, który wymagałby tego typu działań stygmatyzujących nas i karających nas sankcjami – powiedział szef MSZ.

Odpowiedział również na pytanie o jego ocenę kwestii Brexitu: – Wyjście drugiej gospodarki europejskiej z Unii Europejskiej będzie bolało wszystkich, więc nie zastanawiajmy się w tej chwili, kto ucierpi na tym, (bo) wszyscy ucierpią. Ucierpi budżet europejski, ponieważ Wielka Brytania jest płatnikiem netto – trzeba będzie zastanawiać się, co zrobić z budżetem; ucierpią instytucje europejskie, trzeba będzie inaczej poukładać niektóre kwestie – stwierdził.

PAP/JN

 

Jarosław Kaczyński odpowiada Macronowi: W Polsce jest pełna demokracja, możliwe, że najlepsza ze wszystkich w Europie

W Polsce jest pełna demokracja – powiedział we wtorek w Białej Podlaskiej prezes PiS Jarosław Kaczyński. Odniósł się w ten sposób do poniedziałkowej wypowiedzi kandydata na prezydenta Francji.

Dziennikarz TVN24 pytał prezesa PiS, jak skomentuje to, że Macron nazwał go „przyjacielem i sojusznikiem” liderki Frontu Narodowego Marine Le Pen, stawiając go w jednym szeregu z premierem Węgier Viktorem Orbanem i rosyjskim prezydentem Władimirem Putinem. Podkreślali, że to „bardzo mocne słowa prawdopodobnie przyszłego prezydenta Francji”.

„W Polsce jest pełna demokracja, możliwe, że najlepsza ze wszystkich w Europie” – odpowiedział Jarosław Kaczyński.

[related id=”16088″]

Kandydat na prezydenta Francji Emmanuel Macron uznał w poniedziałek Jarosława Kaczyńskiego za „przyjaciela i sojusznika” swej rywalki, przywódczyni Frontu Narodowego Marine Le Pen, stawiając go w jednym szeregu z premierem Węgier Viktorem Orbanem i rosyjskim prezydentem Władimirem Putinem. „Znacie przyjaciół i sojuszników pani Le Pen. To reżimy panów Orbana, Kaczyńskiego i Putina. To nie są ustroje otwartej i wolnej demokracji. Codziennie łamane są tam liczne swobody, a wraz z nimi nasze zasady” – powiedział Macron na wiecu w Paryżu.

Wcześniej Macron, w opublikowanym w wywiadzie dla dziennika „Voix du Nord” powiedział, że jeśli zostanie prezydentem, opowie się za sankcjami UE wobec Polski, która „naruszyła wszystkie zasady Unii”. Macron udzielił wywiadu po spotkaniu w Amiens ze strajkującymi pracownikami zakładów Whirlpool, które zostaną zamknięte ze względu na przeniesienie produkcji do Łodzi.

Według poniedziałkowego badania Instytutu OpinionWay na Macrona zagłosowałoby dziś 61 proc., a na Le Pen 39 proc. wyborców. W piątek sondaż tego instytutu dawał Macronowi 59 proc. głosów, a Le Pen 41 proc.

PAP/JN

MSZ: Emmanuel Macron, kandydat na prezydenta Francji, używa wprowadzających w błąd porównań i skrótów myślowych

Emmanuel Macron nazwał Jarosława Kaczyńskiego „przyjacielem i sojusznikiem” Marine Le Pen, stawiając go w jednym szeregu z premierem Węgier Viktorem Orbanem i rosyjskim prezydentem Władimirem Putinem.

Przemawiając w poniedziałek na wiecu w Paryżu, kandydat na prezydenta Francji Emmanuel Macron uznał prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego za „przyjaciela i sojusznika” swej rywalki, przywódczyni Frontu Narodowego Marine Le Pen, stawiając go w jednym szeregu z premierem Węgier Viktorem Orbanem i rosyjskim prezydentem Władimirem Putinem.

– Znacie przyjaciół i sojuszników pani Le Pen. To reżimy panów Orbana, Kaczyńskiego i Putina. To nie są ustroje otwartej i wolnej demokracji. Codziennie łamane są tam liczne swobody, a wraz z nimi nasze zasady – powiedział Macron.

„Z zainteresowaniem śledzimy kampanię wyborczą we Francji ze względu na znaczenie tego kraju dla przyszłości UE. W tym kontekście z żalem odnotowujemy, że po raz kolejny w czasie kampanii prezydenckiej we Francji, kraju sojuszniczym, należącym tak jak Polska do NATO i Unii Europejskiej, kandydat ubiegający się o najwyższy urząd w państwie używa niedopuszczalnych porównań i skrótów myślowych, które wprowadzają w błąd opinię publiczną” – czytamy we wtorkowym komunikacie resortu spraw zagranicznych.

MSZ podkreśliło, że rząd polski nie jest sojusznikiem Marine Le Pen. „Wskazywanie na rzekomy sojusz między panią Le Pen a prezesem PiS jest manipulacją, a zaliczanie Jarosława Kaczyńskiego do grona łamiących liczne swobody przyjaciół Le Pen – niewłaściwe i wysoce niestosowne” – oświadczyło MSZ.

„Wartości i zasady wolnej demokracji są w Polsce przestrzegane. Do fundamentalnych wartości obecnych w polskiej kulturze i tradycji politycznej od kilkuset lat zaliczamy także szacunek i tolerancję dla tych, którzy mają inne poglądy polityczne lub są innego wyznania. Chcemy ponadto przypomnieć, że ktokolwiek zna historię i wewnętrzną scenę polityczną w Polsce, nie ma prawa oskarżać Polaków o sympatię wobec imperialnej Rosji” – czytamy w komunikacie resortu spraw zagranicznych.

Ministerstwo oczekuje, że „przyszły prezydent Francji – niezależnie od tego, który z kandydatów wygra wybory – przed formułowaniem sądów dotyczących polityki innych państw dokona pogłębionej analizy, a ewentualne wątpliwości wyjaśni w kontaktach dwustronnych”.[related id=”14894″]

Druga tura wyborów prezydenckich we Francji odbędzie się w niedzielę 7 maja. Według poniedziałkowego badania Instytutu OpinionWay na Macrona zagłosowałoby dziś 61 proc., a na Le Pen 39 proc. wyborców. W piątek sondaż tego instytutu dawał Macronowi 59 proc. głosów, a Le Pen 41 proc.

Emmanuel Marcon wypowiedział się na temat Polski także wcześniej, w wywiadzie dla dziennika „Voix du Nord”. Powiedział tam, że jeśli zostanie prezydentem, opowie się za sankcjami UE wobec Polski, która „naruszyła wszystkie zasady Unii”. Polityk udzielił tego wywiadu po spotkaniu w Amiens ze strajkującymi pracownikami zakładów Whirlpool, które zostaną zamknięte ze względu na przeniesienie produkcji do Łodzi.

Źródło: PAP

lk