Popularna Sanah kończy dzisiaj 24 lata. W tym wpisie przypominamy osiągnięcia oraz momenty utalentowanej wokalistki na antenie Radia WNET.
Pomimo tak młodego wieku piosenki artystki, regularnie goszczą na listach największych przebojów. W 2020 roku, na 57. Krajowym Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu była nominowana do 5 różnych nagród, z których aż 4 wygrała.
Na antenie Radia WNET odbyła się premiera piosenki, który zapewnił Sanah ogromny sukces, chodzi o utwór „No sory”. Singiel nawiązuje do płyty, która ukazała się w maju 2020 roku.
[related id= 111597 side=right]Na temat samego albumu „Królowa dram” piosenkarka również wypowiadała się w naszej audycji. Najważniejszym wątkiem tej rozmowy jest fakt, że krążek traktuje głównie o nieszczęśliwej miłości. Można by było kolokwialnie powiedzieć, że jest to temat „oklepany”. Natomiast w tym przypadku tak nie jest.
Całościowe brzmienie albumu jest pełne oryginalność, najwspanialsza w tym wszystko jest unikatowa barwa artystki, która dotąd nie była tak bardzo spotykana na polskiej scenie muzycznej.
Sanah ma swój styl i konsekwentnie go pielęgnuje, wznosząc się na kolejne wyżyny – jeśli wszystko pójdzie dobrze, będzie ona w stanie zdobywać najwyższe szczyty.
Na koniec warto przypomnieć słowa Tomasza Wybranowskiego, który wziął Zuzannę w obronę, kiedy po 57. Festiwalu w Opolu, coraz częściej zaczęły pojawiać się zarzuty pod jej adresem m.in. za nieśmiałość
Taki jest jej sposób ekspresji. Ale jej piosenki są o czymś, różnią się od tego, co jest serwowane od rana do wieczora w większości stacji.
[related id=124177 side=right]
Jeszcze raz chcielibyśmy życzyć naszej utalentowanej Sanah sukcesów zarówno w życiu zawodowym, jak i prywatnym.
Zespół Bank był jednym z najważniejszych zespołów w latach 80. XX wieku. Powstał w 1980 roku w Środzie Śląskiej a jego pierwszym wokalistą miał być legendarny Ryszard Riedel, późniejszy głos Dżemu.
Pierwszy, bo klasyczny skład formacji Bank stworzyli muzycygrający w wielu grupach rockowych nie tylko Wrocławia, ale Warszawy i Poznania. W rolach głównych Piotr Iskrowicz (gitara), Mirosław Gral (gitara), Roman Iskrowicz (bas), Marek Biliński (instrumenty klawiszowe) i Krzysztof Krzyśków (perkusja).
Wokalistą miał być Ryszard Riedel, ale jego bluesowemu sercu nie przypadł do gustu w pełni hard – rockowy rozmach i riffy Banku. Przypomniano sobie wtedy o niezwykłym wokaliście formacji Romuald & Roman. I tak oto Mirosław Bielawski zasilił ten niezwykły band!
Tutaj do wysłuchania rozmowa z Mirosławem Bielawskim:
Rozmówca Tomasza Wybranowskiego opowiadał o początkach grupy i drodze na festiwal opolski, oraz największe muzyczne wydarzenia w Polsce na początku lat 80. XX wieku. Wspólnie z grupą Bank nagrał 5 płyt.
Mirosław Bielawski wspomina początki zespołu Bank i drodze na Festiwalu Polskiej Piosenki w Opolu, gdzie formacja wystąpiła w 1981 r.
Słońce grzało strasznie, na scenie było jak w ukropie, ale koncert wyszedł rewelacyjnie, jak na tamte czasy.
Mirosław Bielawski / Fot. Facebook
Gość Tomasza Wybranowskiego sięga w dalszej części rozmowy do spotkań z Markiem Jackowskim, liderem grupy Maanam.
Wspomina także początek stanu wojennego i zatrzymaniach, rewizjach ZOMO, kiedy grupa Bank była w trasie koncertowej w Warszawie.
Wokalista supergrupy Bank wspominał także bardzo emocjonalnie wspólny koncert Banku z Republiką i Grzegorzem Ciechowskim na stadionie Cracovii.
Każdy z nas przekazywał publiczności szczerze to, co w nim buzowało. Przekazywaliśmy nasze szczere emocje i miłość do muzyki!
Tomasz Wybranowski przypomniał, że Bank wydał w 200o r. album „Gdzie mieszka czas”, który – jak stwierdził – został skrzywdzony przez środowisko krytyków i dziennikarzy w niezasłużonych recenzjach z niskimi notami.
W finale programu Mirosław Bielawski zapowiedział – jak twierdzi Tomasz Wybranowski:
Najpiękniejszą i najdoskonalszą polską rockową piosenkę wszech czasów o miłości.
„Powiedz mi coś o sobie” jest perłą na albumie „Jestem panem świata” z roku 1981. W sieci Radia WNET przez cały rok wspominać będziemy ten album. Powodem jest jubileusz czterdziestolecia premiery tej niezwykłej płyty!
Mirosław Bielawski powróci w Muzycznej Polskiej Tygodniówce już w marcu. – zapowiedział Tomasz Wybranowski, dyrektor muzyczny Radia WNET.
Mieczysław Jurecki mówi, że nikt muzyków Budki Suflera na koncert „Cisza jak ta – muzyka Romualda Lipki” nie zaprosił.
Muzycy jednej z legend polskiego rocka – Budki Suflera – zadecydowali się zakończyć działalność. Zespół na początku marca 2014 wyruszył w pożegnalną trasę koncertową, która trwała do grudnia 2014 roku. Było to zarazem tournée z okazji 40-lecia działalności formacji. Na ostatnie koncerty Budki Suflera zostali zaproszeni liczni artyści.
W październiku 2014 roku Budka Suflera zagrała wspaniały koncert w The Academy, w samym sercu Dublina. Oto co napisałem w pewnej recenzji:
Musiałem odczekać kilka dni, aby z perspektywy czasu napisać recenzję tego niezwykłego koncertu. Po 40 latach nieustannej obecności na estradach Polski, Europy i świata, serią koncertów „A po nocy przychodzi dzień” Budka Suflera żegna się z publicznością rozsianą na całym globie, także w Irlandii. Budka Suflera to jakość i klasa sama w sobie na polskiej muzycznej scenie.
Budka Suflera w roku1975. Fot Leslaw Sagan, ze zbiorów grupy Budka Suflera.
Wydawało się, że Budka Suflera zakończyła karierę na zawsze. Ale oto Krzysztof Cugowski zaczał koncertować i spiewać piosenki z repertuaru Budki. Zaskoczony sytuacją Romuald Lipko skrzyknął Tomasza Zeliszewskiego i Mieczysława Jureckiego i … ruszyli w trasę po całej Polsce w 2019 roku.
Budka Suflera wydała aż 15 albumów studyjnych. Ostatni z nich – „Zawsze czegoś brak” – ukazał się w październiku 2009 roku. Największą popularność Budka zdobyła krążkami „Nic nie boli tak jak życie” oraz „Bal wszystkich świętych”. Najchętniej jednak sięga się po pierwsze płyty zespołu – „Cień wielkiej góry” oraz „Przechodniem byłem między wami”. Budka Suflera powstała w 1974 roku.
W trakcie wszystkich lat na scenie zespołowi udało się sprzedać miliony płyt oraz nagrać przeboje takie jak m.in.: „Takie tango”, „Jest taki samotny dom” oraz „Wszyscy święci balują w niebie”.
Trzon zespołu, oprócz Krzysztofa Cugowskiego, stanowili Romuald Lipko oraz Tomasz Zeliszewski. Długie lata w zespole spędził mój gość Mieczysław Jurecki.
Śmierć Romualda Lipko i opolski koncert ku jego czci…
Pod koniec sierpnia gruchnęła wieść, że muzycy Budki Suflera mają żal, że
nie wystąpią w koncercie pamięci Romualda Lipki w Opolu. „Świeży” (bo zaledwie od niespełna kilku tygodni) dyrektor artystyczny festiwalu Marek Sierocki dementował te słowa twierdząc, że „to muzycy odrzucili zaproszenie”.
Oliwy do ognia dolał komentarz Centrum Informacji TVP:
Pan Zeliszewski oczekiwał, że będzie to koncert z utworami, które Romuald Lipko napisał dla Budki Suflera. Twórcy koncertu postanowili jednak uczcić pamięć Romualda Lipki poprzez zaprezentowanie całej twórczości tego wyjątkowego artysty, a nie tylko utworów, które stworzył dla Budki Suflera. Ta koncepcja nie spodobała się członkom zespołu, którzy odmówili występu tego wieczoru na deskach amfiteatru opolskiego -brzmi komunikat Centrum Informacji TVP. Znalazła się w nim także informacja, że obaj członkowie zespołu mieli być „honorowymi gośćmi” koncertu.
Na takie dictum i zespół Budka Suflera zabrał głos:
W obliczu ostatnich doniesień i wypowiedzi medialnych z całą stanowczością potwierdzamy, że na opolski koncert „Cisza, jak ta”, poświęcony pamięci Romualda Lipko nigdy nie zaproszono ani nie brano pod uwagę udziału Budki Suflera – zespołu, z którym związany był On przez całe swoje artystyczne życie, z którym zmagając się z chorobą zagrał swe ostatnie koncerty, i który wypełniając Jego wolę nadal kontynuuje działalność. Marek Sierocki ponad tydzień temu w rozmowie telefonicznej poinformował nas, że jako nowy dyrektor tej imprezy potwierdza nieobecność Budki Suflera na tym koncercie. Oznajmił także, iż on tego zmienić nie może, bo nie ma odpowiednich kompetencji. Nie potrafił odpowiedzieć na pytanie dlaczego tak się stało. Na osłodę zaproponował nam (Tomaszowi Zeliszewskiemu i Mieczysławowi Jureckiemu) akompaniament do utworu „Jolka, Jolka pamiętasz”. Nie mogąc wyjść na scenę jako Budka Suflera, podziękowaliśmy Panu Sierockiemu za propozycję. Wracając pamięcią do marca, to znany nam reżyser Bolesław Pawica, na początku tego miesiąca nie miał nawet szansy nas zaprosić bo, jak wynikało z rozmowy, ani on, ani nikt nie znał jeszcze wtedy żadnych konkretów na temat tego festiwalu. Zapytał nas tylko, czy jeśli festiwal w tym roku się odbędzie, to czy może on liczyć na naszą współpracę. Zapewniliśmy go, że tak. Pragniemy aby powyższe wyjaśnienia zakończyły tę dyskusję, gdyż jest naszą zgodną wolą, aby z nami, czy bez nas koncert upamiętniający Romka był jak najwspanialszy. Z pozdrowieniami Mieczysław Jurecki i Tomasz Zeliszewski
Tutaj do wysluchania cały program z udziałem Mieczysława Jureckiego:
Mieczysław Jurecki / Fot. Ja Fryta, Wikipedia
Mieczysław Jurecki w programie „Muzyczna Polska Tygodniówka” wytłumaczył niejasności wokół sprawy udziału Budki Suflera w koncercie upamiętniającym śp. Romualda Lipko podczas tegorocznego festiwalu w Opolu.
Niezależnie od tego, kto co wypisuje w gazetach, nas na festiwal w Opolu nie zaproszono.
Muzyk dodał, że wdowa po śp. Romualdzie Lipko o koncercie dowiedziała się z mediów, a posiada wszystkie prawa do twórczości zmarłego męża. W opinii muzyka na imprezach podobnych do festiwalu w Opolu bardziej liczy się oprawa niż treść:
Gdzie w czymś takim odnalazł by się zespół Pink Floyd, czy Carlos Santana?
Mieczysław Jurecki zapowiada, że zespół Budka Suflera zorganizuje własny koncert ku czci śp. Romualda Lipki. Ubolewa nad tym, że często polski odbiorca nie wie, czego słucha:
Niejednokrotnie chciałbym pójść do sklepu kupić płytę i nie wiem jaką. Przecież nie zanucę sprzedawcy…
Gość Tomasza Wybranowskiego stwierdza, że:
Kiedyś piosenki, które tworzono, zostawały z nami na lata. Dzisiaj jest taki przerób, że nikt nie jest w stanie tego słuchać. Płytę nagrać może każdy. Zdobyć krążek można za darmo, a to co jest darmowe, nie ma wartości.
Mieczysław Jurecki mówi o powstającej nowej płycie Budki Suflera. Pierwszy singiel zostanie zaprezentowany 15 września.
Umówiliśmy się z wydawcą, że zagramy potem jeszcze dwie kolejne płyty.
Gitarzysta wspomina występ na pogrzebie Romualda Lipki. Czlonkowie zespołu wykonali utwór „Czas ołowiu”:
Nigdy wcześniej nie grałem z tak ściśniętym gardłem. Felicjan Andrzejczak musiał wręcz wziąć środki uspokajające, aby zaśpiewać naszemu przyjacielu po raz ostatni.
Tutaj do wysłuchania rozmowa Tomasza Wybranowskiego z Mieczysławem Jureckim:
Hejt, którym został obłożony koncert Jana Pietrzaka, jest bardzo niesprawiedliwy – ocenił satyryk. Zastanawia się, na ile festiwalowi w Opolu zaszkodziła „atmosferka” robiona przez wiadomą gazetę.
Gościem Poranka WNET był satyryk Ryszard Makowski, który wystąpił w ostatnią sobotę na benefisie Jana Pietrzaka, jaki odbył się pod wiele znaczącym tytułem „Z PRL-u do Polski” podczas Festiwalu Piosenki w Opolu.
– Festiwal był według mnie udany, co prawda był nieudany pogodowo – powiedział. – Podziwiam wszystkie te osoby, które przy tak niesprzyjających meteorologicznie warunkach zdecydowały się jednak zasiąść na widowni.
Zwrócił uwagę, że dookoła tegorocznego Opola narosła tzw. „atmosferka” robiona przez „wiadomą gazetę” i to odbiło się w jakiś sposób na odbiorze festiwalu. Dlatego większość nie zastanawiała się nad poziomem artystycznym imprezy tylko nad sprawami drugorzędnymi – np. czy ławki były zapełnione, czy była oglądalność.
– Przede wszystkim powinna być jakaś ocena artystyczna tego, co się tam działo na scenie, która została zepchnięta na tę przepychankę ideologiczną – ocenił satyryk. Jego zdaniem przesunięcie festiwalu z czerwca na wrzesień sprawiło, że festiwal ucierpiał na tym zwłaszcza z powodu tragicznej pogody, jaka była w ubiegłą sobotę w Opolu.
Występ Jana Pietrzaka na scenie opolskiego festiwalu nazwał „ogromnym wydarzeniem”, a jego koncert –
„historycznym”. Benefis został zepchnięty na dalszy plan przez media, a był to, obok koncertu Maryli Rodowicz, bardzo ważny punkt opolskiego festiwalu. Ubolewał nad tym, że Polskie Radio już nie transmituje opolskich koncertów i z rozrzewnieniem wspominał czasy, gdy jadąc na wakacje z rodzicami, jako dziecko słuchał transmisji na żywo.
– Hejt, którym został obłożony koncert Jana Pietrzaka, jest bardzo niesprawiedliwy – ocenił Makowski. Podkreślił, że było bardzo dużo wykonawców, którzy w ogóle nie są związani z polityką, a zostali zaszufladkowani „jako ci, co przyszli występować z tym 'złym’ Janem Pietrzakiem na PiS-owskim festiwalu, dla tego 'złego’ prezesa Kurskiego”. – Sprowadzenie tego wszystkiego do takiej przepychanki opolskiej jest charakterystyczne dla kultury „niezależnej”.
Jego zdaniem to, co się kryje pod hasłem owej „kultury niezależnej”, to nic innego, jak „złodziejstwo symboli przez pewną grupę mocno wspieraną przez pewną gazetę i telewizję”, a która „powie, co trzeba zrobić, by się do tego nurtu kultury zapisać” – podśmiewał się satyryk.
– Nigdy się nigdzie nie zapisywałem, więc nie jestem pewien, czy jestem niezależny – żartował Makowski. Zwrócił uwagę, że do tego samego nurtu należy Komitet Obrony Demokracji, który powstał w państwie, w którym demokracja ma się najlepiej od lat.
– Koncert Maryli Rodowicz bez wątpienia był wydarzeniem – ocenił gość Poranka. – Artystką na pewno jest wybitną i zawsze potrafiła zrobić coś, co miało spore znaczenie.
[related id=38671] W audycji również o Unii Europejskiej i kompromitujących się co jakiś czas jej komisarzach, zwłaszcza w kontekście ochrony polskiej przyrody (która jest najlepiej zadbana na świecie), a także o tym, dlaczego Unia może robić „tydzień francuski w niemieckim Lidlu”.