„Kronika Paryska” Piotra Witta: Nowy prezydent, stare nadzieje

Piotr Witt / Fot, Konrad Tomaszewski, Radio Wnet

W swoim najnowszym felietonie publicysta komentuje historyczne doświadczenia Polaków z prezydentami III RP i z nadzieją, ale i ostrożnością, odnosi się do objęcia urzędu przez Karola Nawrockiego.

Zachęcamy do wysłuchania całej audycji!

Powitaliśmy nowego prezydenta, pożegnaliśmy dawnego

– mówi Piotr Witt.

Karol Nawrocki, jak zauważa, budzi nadzieje nie tylko w kraju, ale i wśród Polonii. Ale publicysta – doświadczony historią i polityką – nie ulega euforii. Przypomina, że i po poprzednikach oczekiwano wiele:

Jaruzelski, Wałęsa, Kwaśniewski, Komorowski – doświadczyliśmy wszystkiego. Generał, elektryk, ekonomista, arystokrata.

Piotr Witt przywołuje obraz polskiego wyborcy zmęczonego zawodami, nieufnego wobec lewicowych prezydentów, czasem wręcz sentymentalnie wspominającego… Bieruta.

Duda bez protokołu

W kontekście przeszłości Piotr Witt wspomina wizytę Andrzeja Dudy w Paryżu 28 października 2015 roku. Wydarzenie miało symboliczną wymowę. Prezydent był witany ciepło przez Polonię, choć – jak zauważa autor – nie było to wydarzenie należycie obsłużone przez oficjalne struktury państwa.

Ambasada RP we Francji w tamtym czasie według publicysty nie umieściła żadnej informacji o wizycie na swoich stronach internetowych. Próżno było jej szukać w rubrykach „informacje” i „aktualności”. Brak też było doniesień w mediach francuskich. Witt ironizuje:

Ambasada ma ataszat prasowy – od informowania mediów. Ale o wizycie nie wiedział nikt.

To – jak podkreśla – rażący kontrast wobec czasów prezydentury Bronisława Komorowskiego, którego wizyty we Francji szeroko relacjonowały wszystkie media.

Orędzie Karola Nawrockiego

Piotr Witt kończy felieton mocnym akcentem – osobistym wrażeniem z orędzia prezydenta Nawrockiego. Przemówienie na Placu Zamkowym i inauguracyjne wystąpienie w Sejmie ocenia wysoko, wyraźnie oddzielając je od rytuału politycznego.

To nie była zwyczajna mowa polityka, ale wypowiedź wybitnego męża stanu. Nie był to zwykły akt objęcia urzędu, ale akt objęcia władzy. Tego po nim oczekiwaliśmy wszyscy

– podsumowuje Piotr Witt.

Posłuchaj także:

Dr Jarosław Lindenberg: zadaniem prezydenta Nawrockiego będzie hamowanie procesów odbierających nam suwerenność

/kp

Wychodzimy z pandemii. Są jednak tacy, którzy nie powinni przestać się bać [OPINIA]

Adam Niedzielski dostrzegł w końcu światełko w tunelu. Zajęło mu to dwa lata. Dziś nikt nie ma wątpliwości, że zaraza nie była ściemą. Zainfekowała jednak przede wszystkim media i umysły polityków,

Zadziwiające jest to, jak nagle minister zdrowia zmienił zdanie. W mgnieniu oka Adam Niedzielski przestał dostrzegać zagrożenie związane z rozpędzającą się piąta falą i ogłosił „początek końca pandemii”. Można odnieść wrażenie, że łatwiej nadążyć za kolejnymi mutacjami wirusa niż za niezdecydowanym Adamem Niedzielskim.

Czy nie wydaje się Państwu dziwne, że wirus tak nagle schował kły i pazury? To stało się właściwie z dnia na dzień. Znienacka najwięksi medialni histerycy zaczęli nas uspokajać niczym premier Morawiecki przed wyborami, że wirus nie jest już groźny i nie trzeba się go bać. Może nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to zawrotne tempo zmian.

Czytaj też:

Prof. Rutkowski: w Polsce lekarze kwestionujący przyjętą strategię walki z COVID-19 są nękani przez własne środowisko

Z kolei premier Morawiecki udzielił wywiadu jednemu z prawicowych tygodników, w którym kaja się za te słowa o niegroźnym wirusie i obiecuje, że teraz będzie bardziej ostrożny. Obawiam się, że ta deklaracja pójdzie w niepamięć przed wyborami. Choć zanim do tych wyborów dojdzie, i koronawirus najprawdopodobniej pójdzie w niepamięć.

Słowne wyskoki naszego premiera są jednak niczym przy tym, co zafundował swoim obywatelom premier Kanady. Sprawia wrażenie sympatycznego faceta, a wyszedł z niego despota. W ogóle nie dziwi mnie to, że w sieci krążą przeróbki wystąpień Justina Trudeau, na których wygląda jak Adolf Hitler. Sam tego chciał. To musiało się tak skończyć.

Wychodzimy z pandemii. Są jednak tacy, którzy nie powinni przestać się bać. Wirus był groźny, ale o wiele groźniejsze okazały się decyzje polityków. Ci, którzy je podejmowali, doskonale o tym wiedzą. W ciągu dwóch lat pandemii właściwie nie znikali z naszego życia, więc mam nadzieję, że dziś równie chętnie będą się tłumaczyć przed porządną komisją śledczą na oczach milionów Polaków.

Karol Plewa

Odkąd trwa „walka” z pandemią, cierpimy wszyscy [OPINIA]

Felietony Karola Plewy na portalu wnet.fm w każdą środę

Mnóstwo błędnych decyzji, za które zapłaciliśmy ogromną cenę. Najgorsze jest to, że wciąż nie wyciągnęliśmy wniosków. – pisze Karol Plewa
swoim felietonie.

Nikomu nie życzę tego, co spotkało Natalię Maliszewską. Przyjeżdżasz na igrzyska do Pekinu jako jedna z faworytek, a na miejscu wmawiają Ci chorobę, choć nigdy nie czułaś się tak silna i zdrowa. Jest tylko jeden pozytywny aspekt tej sytuacji. Coraz więcej osób widzi, że z tymi testami jest coś nie tak. I nie tylko z testami.

Ja też tego nie rozumiem. W nic już nie wierzę. W żadne testy. W żadne igrzyska. Jest to dla mnie jeden wielki ŻART. Mam nadzieję, że ten, kto tym steruje, nieźle się przy tym bawi… Mój mózg i moje serce więcej już nie zniosą. A WAM DZIĘKUJĘ. Do usłyszenia niedługo” – relacjonuje łyżwiarka. Serce się kraje.

Cierpi jednak nie tylko Natalia Maliszewska. Cierpimy wszyscy, odkąd trwa „walka” z pandemią. Nieudolne restrykcje, nieskuteczne szczepionki, segregacja ludzi. Mnóstwo błędnych decyzji, za które zapłaciliśmy ogromną cenę. Najgorsze jest to, że wciąż nie wyciągnęliśmy wniosków. Inni to robią. Nie tylko państwa, w których posługując się ohydnym językiem polityków, „wyszczepiono” większość społeczeństwa. W Czechach preparat przyjęło niewiele ponad 60 proc. obywateli, a zrezygnowano z obowiązkowych szczepień.

Strasznie cierpi służba zdrowia, która służbą już dawno być przestała. Trudno powiedzieć coś dobrego o medykach, skoro prof. Mirosław Czuczwar fotografuje się na tle ciężko chorego człowieka i stawia tezę, że „osoby, które się nie szczepią, są religijne, często słabo wykształcone, mieszkają w małych miasteczkach”. Wyjątkowo smutny obrazek.

Czytaj także:

Całe spektrum możliwych działań niepożądanych tzw. szczepionki antycovidowej prędzej czy później wyjdzie na jaw

Pandemia skazała na niewyobrażalne cierpienie dziennikarstwo, które już dawno dziennikarstwem być przestało. Karolina Wasielewska z Krytyki Politycznej popełniła artykuł pt. „Szpital odmówił transplantacji serca antyszczepionkowcowi. I słusznie”. Chyba nie warto jej nadal nazywać dziennikarką, a na pewno nie warto jej nazywać człowiekiem. Człowiek ma ludzkie odruchy, empatię i… logikę.

No i w końcu, cierpi władza, która już dawno przestała być mądrą władzą. W ubiegłym tygodniu doszło do spektakularnej porażki PiS ws. Lex Konfident. Porażki na własne życzenie. Niewykluczone, że całe PiS niebawem skończy jak Lex Konfident, jeśli nie zacznie wyciągać wniosków. I niech to będzie przestroga dla władzy.

Karol Plewa

Źródło: portal wnet.fm