Danuta Lemoyne: W polityce francuskiej zapanował chaos. Sukces Emmanuela Macrona będzie porażką dla Francji

Gościem Poranka Wnet była Danuta Lemoyne – dyrektor L’Ecole Nova Polska w Paryżu. Tematem rozmowy było m.in. powołanie nowego rządu przez Emmanuela Macrona oraz dyskryminowanie katolików we Francji.

Danuta Lemoyne, komentując sytuację polityczną we Francji, stwierdziła, że na arenie politycznej zapanował chaos. Zarówno konserwatywne partie, jak i liberalne są bardzo rozbite, a sukces Emmanuela Macrona będzie porażką dla Francji:

– Na prawicy zapanował chaos, na lewicy panuje on już od dawna. Sukces Macrona, czyli utrzymanie obecnego rządu, będzie porażką dla Francji.

Ministrem Obrony została europoseł z liberalnej grupy ALDE, Sylvie Goulard. Polityk ta ma poglądy bardzo proeuropejskie (prounijne) i opowiada się za przyjmowaniem przez Francję i całą Europę kolejnych grup imigrantów:

– Minister Armii Sylvie Goulard jest bardzo blisko Emmanuela Macrona. Opowiada się za przyjmowaniem emigrantów i  może przynieść dużo złego zarówno dla Francji, jak i dla Europy.  

Danuta Lemoyne stwierdziła, że najtrudniejsze zadanie czeka nowego ministra finansów,  który będzie musiał uporać się z kolosalnymi długami Francji. Został nim Bruno Le Maire, wywodzący się z centroprawicowej partii Republikanie. Premierem został Edouard Philippe, który zdaniem komentatorki jest blisko związany z byłym premierem Alainem Juppé .

Danuta Lemoyne mówiła również o rozbiciu Frontu Narodowego oraz o tym, dlaczego Marine Le Pen przegrała w wyborach prezydenckich:

– Marine Le Pen została zdemonizowana przez media. Nie przysłużyła jej się również debata, która była pomiędzy dwiema turami. Stała się mało czytelna oraz mało wyraźna ze względów etycznych, dlatego ludzie na wszelki wypadek woleli nie głosować na jej program.

Na zakończenie rozmowy Danuta Lemoyne powiedziała, że była przywódczyni Frontu Narodowego straciła również na tym, że nie potrafiła przekonać do siebie elektoratu katolickiego oraz że ogólnie katolicy są grupą dyskryminowaną we Francji i nie ma obecnie polityka, który powiedziałby to głośno.

JN

Macron i Merkel chcą daleko idących zmian w Unii Europejskiej, łącznie z renegocjacją traktatów w razie potrzeby

Prezydent Francji i kanclerz Niemiec zapowiedzieli w Berlinie stworzenie mapy drogowej dla reform UE i strefy euro.  To pierwsza wizyta Macrona po wyborze i demonstracja ścisłego sojuszu z Niemcami.

„Uzgodniliśmy, że będziemy bardzo ściśle współpracować” – powiedziała Merkel. Jak zaznaczyła, „Niemcom będzie powodzić się na dłuższą metę dobrze tylko wtedy, gdy Francja będzie silna”.

Zacieśnieniu niemiecko-francuskiej współpracy ma służyć zapowiedziane na lipiec, po czerwcowych wyborach parlamentarnych we Francji, wspólne posiedzenie obu rządów.

„Chcemy nadać relacjom nową dynamikę” – powiedziała szefowa niemieckiego rządu. „Jesteśmy przekonani, że powinniśmy obecnie zajmować się nie tylko wyjściem Wielkiej Brytanii (z UE), lecz musimy przede wszystkim zastanowić się, jak pogłębić i uczynić bardziej odporną na kryzysy i spójną pozostałą Wspólnotę i strefę euro” – mówiła niemiecka kanclerz. Jej zdaniem projekty niemiecko-francuskie mogą stanowić impuls dla zmian w całej Unii.

Merkel wymieniła politykę zagraniczną oraz politykę obronną jako dziedziny, w których Berlin i Paryż powinny ściśle współpracować. Prezydent Francji dodał szkolnictwo, zapowiadając reaktywowanie dwujęzycznych klas niemiecko-francuskich.

Zarówno Macron, jak i Merkel zasygnalizowali gotowość do zmiany traktatów unijnych w ramach reformowania UE.

„Zmiana traktatów była przez długi czas tematem tabu dla Francji. Dla mnie jednak nie istnieje to tabu” – oświadczył Macron.

„Jestem za wspólną mapą drogową, która stworzy perspektywę i poprawi skuteczność w strefie euro i w całej Unii. A jeśli podczas tego procesu reform zajdzie potrzeba zmian i nowych traktatów, to jestem do tego gotowy” – oświadczył nowo wybrany prezydent Francji podczas swojej pierwszej wizyty zagranicznej.

„Z niemieckiego punktu widzenia zmiana traktatów jest możliwa, jeżeli taka zmiana ma sens” – poparła Macrona Merkel.

Przyznała, że do wzmocnienia strefy euro nie wystarczy porozumienie między rządami, lecz celowa będzie „legitymizacja” takiej decyzji za pomocą „europejskiego czynnika”. Merkel zastrzegła, że najpierw trzeba ustalić, „co chcemy zrobić”. Jej zdaniem opinia, że traktatów unijnych nie można zmieniać, jest nierealistyczna i nie uwzględnia zmian zachodzących w świecie

Macron potwierdził wolę przeprowadzenia głębokich reform we Francji. Powiedział, że w minionych 30 latach żadnemu francuskiemu rządowi nie udało rozwiązać problemu masowego bezrobocia. Zapewnił, że jego rząd zajmie się tym problemem.

Na pytanie, czy zamierza powrócić do polityki ścisłego sojuszu z Niemcami, Macron odpowiedział krótkim „tak”. „Europa znalazła się w historycznym momencie” – podkreślił. Zwrócił uwagę na wzrost nastrojów populistycznych we Francji i innych krajach Europy. „Potrzebny jest nowy start” – zaznaczył. „Bez Europy nie byłoby ani wolności, ani dobrobytu, ani pokoju” – dodał.

Prezydent Francji starał się rozwiać wątpliwości niemieckich partnerów obawiających się, że Paryż będzie dążył do wprowadzenia wspólnych obligacji strefy euro i tym samym do uwspólnotowienia długów. „Nigdy nie domagałem się (takich) euroobligacji” – zapewnił. Opowiedział się natomiast za nowym programem inwestycyjnym w strefie euro. „Musimy zainwestować nowe środki” – powiedział.

Przed urzędem kanclerskim Macrona witało oklaskami i okrzykami kilkaset osób. Prezydent uznał powitanie za „wzruszające”, zastrzegł jednak, że odebrał wyrazy uznania jako zobowiązanie.

PAP/MoRo

Francja: Nieoczekiwane posunięcie prezydenta Macrona. Mianował premierem polityka republikańskiego, Edouarda Philippe’a

Prezydent Francji Emmanuel Macron mianował szefem swojego rządu polityka spoza swego obozu, deputowanego partii Republikanie, 46-letniego Edouarda Philippe’a – poinformował Pałac Elizejski.

To bezprecedensowe posunięcie w historii V Republiki. Philippe jest stosunkowo mało znanym politykiem, związanym z centroprawicowymi Republikanami, a dokładniej z umiarkowaną, centrową frakcją tej partii.

Mianowanie Philippe’a szefem rządu jest jasnym sygnałem, że prezydent chce przyciągnąć do swego centrowego obozu część prawicy, co powinno mu ułatwić budowanie szerokiej koalicji parlamentarnej po czerwcowych wyborach do Zgromadzenia Narodowego – komentuje agencja AFP.

Nowy premier zmieniał już wcześniej barwy polityczne: jako młody człowiek związany był z socjalistami i opowiadał się za socjaldemokratycznym programem byłego premiera Michela Rocarda. Z czasem przyłączył się do centroprawicy; był do tej pory deputowanym republikanów i merem Hawru.

Prócz szans na pozyskanie głosów centroprawicy w wyborach parlamentarnych, nominowanie Philippe’a na stanowisko szefa rządu daje Macronowi jeszcze inne korzyści – pisze Associated Press. Nowy premier wzmocni młodzieńczy wizerunek obozu Macrona. Wybór stosunkowo nieznanego polityka spełnia też przedwyborcze obietnice prezydenta dotyczące przekazania władzy osobom, które nie piastowały przez dłuższy czas pierwszoplanowych funkcji politycznych.

Philippe był od kilku dni uznawany przez media za najbardziej prawdopodobnego kandydata na szefa rządu, a rozgłośnia RTL podała już w piątek, że zostanie on premierem, miało bowiem dojść w tej sprawie do porozumienia Macrona z jednym z liderów republikanów, byłym premierem Alainem Juppe.

Sam Juppe, z obozem którego związany jest Philippe, zdementował te doniesienia, ale media nadal uważały, że mer Hawru zdystansuje rywali rozważanych na stanowisko premiera.[related id=”18579″ side=”left”]

„Dla Macrona (Philippe) jest człowiekiem prawicy”, jego wybór pozwala prezydentowi wykazać prawdziwość obietnic zawartych w jego wystąpieniach, zgodnie z którymi władza ma trafić w ręce „najlepszych”, niezależnie od ich afiliacji politycznej – powiedziała w rozmowie z AFP ekspertka think tanku Fundacja Jeana Jauresa, Chloe Morin.

Skład nowego rządu najprawdopodobniej będzie znany we wtorek i będzie to kolejny test tego, jak dalece Macronowi uda się przebudować scenę polityczną we Francji – komentuje AFP.

Innym poważnym kandydatem na szefa rządu był – według francuskich mediów – Richard Ferrand, były deputowany Partii Socjalistycznej, a od października 2016 roku sekretarz generalny ruchu Macrona La Repulique En Marche (Republika naprzód – REM).

Zgodnie z konstytucją, prezydent stoi we Francji na czele państwa i rządu; cieszy się swobodą w mianowaniu szefa rządu i członków gabinetu, ale by efektywnie sprawować władzę, rząd potrzebuje poparcia większości parlamentarnej. W środę do dymisji podał się dotychczasowy rząd z premierem Bernardem Cazeneuve’em na czele. W czerwcu we Francji odbędą się wybory parlamentarne.

PAP/LK

Prezydenci Andrzej Duda i Emmanuel Macron umówili się wstępnie na pierwsze spotkanie na marginesie szczytu NATO 

Będziemy unikać zadrażnień, by w sposób konstruktywny rozmawiać o przyszłości Europy, a także o kwestiach, które w kampanii ostro wybrzmiały, a teraz będą dyskutowane z dobrą wolą – mówił Szczerski.

Prezydent Andrzej Duda i prezydent elekt Francji Emmanuel Macron podczas piątkowej rozmowy telefonicznej umówili się wstępnie na pierwsze spotkanie na marginesie najbliższego szczytu NATO – powiedział PAP szef gabinetu prezydenta Krzysztof Szczerski. Szczyt NATO odbędzie się 25 maja w Brukseli.

Emmanuel Macron – centrysta i kandydat proeuropejski – wygrał w ubiegłą niedzielę drugą turę wyborów prezydenckich we Francji, pokonując kandydatkę skrajnej prawicy Marine Le Pen. Przekazanie władzy przez ustępującego szefa państwa socjalistę Francois Hollande’a prezydentowi elektowi nastąpi w niedzielę 14 maja.

Szczerski poinformował również, że w trakcie piątkowej rozmowy telefonicznej, która trwała kilkanaście minut, „ustalono, że prezydent Macron podejmie się roli gospodarza szczytu Trójkąta Weimarskiego w pierwszym dogodnym terminie”. Trójkąt Weimarski został powołany przez ministrów spraw zagranicznych w 1991 r. w celu rozwoju współpracy między Polską, Niemcami i Francją.

Według prezydenckiego ministra, Duda i Macron podkreślili wagę tego, by „Trójkąt Weimarski zaczął w nowej konfiguracji osobowej jak najszybciej funkcjonować na poziomie szefów państw i rządów”. „To jest kwestia kalendarza. Prezydent Macron powiedział, że tę rolę gospodarza przyjmuje” – powiedział Szczerski.

Dopytywany o możliwą datę spotkania zaznaczył, że musi ona zostać uzgodniona także z kanclerz Niemiec Angelą Merkel, która jest obecnie w trakcie kampanii wyborczej w jej kraju. „Ważne, że jest zgoda, inicjatywa polsko-francuska, by w najbliższym możliwym terminie spotkanie Trójkąta Weimarskiego się odbyło” – zaznaczył Szczerski.

Dodał, że prezydenci Duda i Macron rozmawiali o planach politycznej współpracy.

Na pytanie, czy prezydenci rozmawiali o pojawiających się pomysłach wzmocnienia integracji państw strefy euro, Szczerski podkreślił, że dyskusję o przyszłości Europy prezydenci Polski i Francji chcą odbyć podczas osobistego spotkania. „Prezydent Macron mówił wyraźnie, że szczególnym obszarem, gdzie w polityce europejskiej partnerstwo polsko-francuskie powinno się rozwijać, to obszar handlu i przemysłu europejskiego” – dodał.

Szef gabinetu prezydenta poinformował ponadto, że w piątkowej rozmowie Macron odniósł się do kwestii kampanii wyborczej.

„[Macron] Powiedział, że chciałby podjąć dyskusję na tematy dotyczące modelu rynku wewnętrznego i konkurencji na rynku wewnętrznym” – podkreślił Szczerski. Według szefa gabinetu prezydenta, Macron powiedział wyraźnie, że „chciałby to zrobić w sposób bardzo konstruktywny i wyważony”.

„W przyszłości będzie dążenie, by unikać zadrażnień, by w sposób konstruktywny rozmawiać o przyszłości Europy, a także o kwestiach, które w kampanii ostro wybrzmiały, a teraz mają być dyskutowane w sposób konstruktywny, spokojny, z dobrą wolą” – powiedział Szczerski. Według prezydenckiego ministra, Macron powiedział, że „chce do tej sprawy podejść bardzo odpowiedzialnie, konstruktywnie i z dobrą wolą”.

W końcówce kampanii wyborczej Macron w wywiadzie dla dziennika „Voix du Nord” powiedział m.in., że jeśli zostanie prezydentem, opowie się za sankcjami UE wobec Polski, która „naruszyła wszystkie zasady Unii”. Macron udzielił wywiadu po spotkaniu w Amiens ze strajkującymi pracownikami zakładów Whirlpool, które zostaną zamknięte ze względu na przeniesienie produkcji do Łodzi.

Szczerski poinformował, że prezydent Duda zaprosił Macrona do złożenia wizyty w Warszawie. Dodał, że prezydenci umówili się także „na spotkanie rodzinne, obu rodzin”. „Była to serdeczna, otwarta rozmowa. Widać wolę po obu stronach, by te relacje ułożyć bardzo dobrze” – powiedział szef gabinetu prezydenta.

„Obaj prezydenci podkreślili, że są młodymi przywódcami w swoich państwach. To była rozmowa osób podobnego pokolenia. Widać było wyraźnie, że obaj prezydenci chcą wykorzystać moment, by dokonać nowego otwarcia w relacjach polsko-francuskich. Zgodzili się, że to jest dobry moment ku temu” – powiedział szef gabinetu prezydenta. Podkreślił, że obie strony chcą tworzyć dobry klimat do przyszłych rozmów.

PAP/LK

Niemcy: Macron spotka się w poniedziałek z Angelą Merkel w Berlinie. Będą rozmawiać m.in. o wspólnych inwestycjach

Do spotkania dojdzie w urzędzie kanclerskim w godzinach popołudniowych – poinformował w piątek rzecznik niemieckiego rządu. Berlin jest pierwszym celem zagranicznej podroży Emmanuela Macrona.

„Pani kanclerz cieszy się na spotkanie, do którego dojdzie późnym popołudniem w poniedziałek w urzędzie kanclerskim” – powiedział rzecznik niemieckiego rządu Steffen Seibert w czasie spotkania z dziennikarzami w Berlinie. Nie podał konkretnej godziny ani innych szczegółów spotkania.

Angela Merkel zasygnalizowała w czwartek gotowość do rozmów z Emmanuelem Macronem o wspólnym programie inwestycyjnym i umocnieniu strefy euro.

Na spotkaniu w Duesseldorfie szefowa niemieckiego rządu opowiedziała się za pogłębioną współpracą z Francją – „najważniejszym partnerem Niemiec w Europie”.

„Możemy zastanowić się nad wspólnymi programami inwestycyjnymi, ponieważ w dziedzinie cyfryzacji Niemcy również mają wiele do nadrobienia” – powiedziała. Jak zaznaczyła, sama też myśli od 2013 roku o oddzielnym budżecie eurolandu, z którego można by wspierać kraje wprowadzające reformy.

Głównymi założeniami programu wyborczego Emmanuela Macrona w kwestiach dotyczących polityki zagranicznej było zacieśnienie współpracy z Berlinem i umocnienie pozycji Francji w Unii Europejskiej. Prezydent elekt proponował też utworzenie budżetu strefy euro oraz powołanie ministra finansów eurolandu.

PAP/JN

Aby zaspokoić wyborcę francuskiego, wystarczyła osoba „bez przeszłości, z miłą aparycją i umiejętnościami aktorskimi”

O rządach lumpenproletariatu nad Sekwaną i zdumiewających wyborach Francuzów, którzy działają na własną niekorzyść – w Poranku Wnet Piotr Witt, publicysta i felietonista mieszkający w Paryżu.

Piotr Witt powiedział w swoim felietonie, że wielka radość zapanowała na ulicach Paryża w ostatnią niedzielę, choć i tak nie dorównywała ona atmosferze po wyborach 1981 roku, kiedy zwyciężył socjalista François Mitterrand, a Francja promieniała szczęściem w oczekiwaniu zmian.

– Od 30 lat rośnie liczba bezrobotnych, obecnie jest to dziewięć mln osób, 5 tys. miliardów euro długu publicznego, 80 miliardów euro deficytu budżetowego rocznie, 200 do 300 tysięcy nowych imigrantów. Biedni i bezrobotni, i bezdomni są dziś potęgą i mają ogromy wpływ na wyniki wyborów – powiedział Witt.

Jak mówił znany felietonista, niedzielny entuzjazm szybko jednak minął i powrócił niepokój.

Piotr Witt przypomniał, że Francja przoduje wśród państw europejskich w ilości spożywanego alkoholu, nikotyny i środków nasennych.

– W wyniku demokratycznego głosowania wybory wygrał Emmanuel Macron – człowiek znikąd, który stał się w kilka miesięcy niemal figurą historyczną – stwierdził Witt, zastanawiając się, co zrobiono, aby ludzie głosowali przeciwko swoim interesom.  Okazało się, że aby zaspokoić wyborcę francuskiego, wystarczyło stworzyć figurę „bez przeszłości, z dobrymi umiejętnościami aktorskimi, opanowaniem i miłą aparycją”. Program polityczny był sprawą drugorzędną.

Zdaniem Piotra Witta, Emmanuel Macron został wybrany już przed pierwszą turą, kiedy wyeliminowano François Fillona, lub nawet wcześniej, kiedy  „baronowie banków, magnaci prasy i książęta telekomunikacji ” zdecydowali, że Macron będzie reprezentował ich interesy.

Zapraszamy do wysłuchania całego felietonu Piotra Witta.

JN

 

Popołudnie Wnet, 08 maja 2017 roku. Goście Andrzeja Abgarowicza: Zbigniew Kuźmiuk, Michael Abdalla, Zbigniew Stefanik

Goście Popołudnia Wnet, specjaliści od tematyki, jaka aktualnie absorbuje opinię społeczną, wypowiadali się na temat wydarzeń, jakie w ostatnim czasie rozgrywają się w Europie i na Bliskim Wschodzie.

W popołudniowej audycji Radia WNET wystąpili:

dr Zbigniew Kuźmiuk – europoseł;

Michael Abdalla – wykładowca akademicki, profesor UAM, Asyryjczyk pochodzący z Syrii;

Zbigniew Stefanik – politolog mieszkający w Strasburgu.

 


prowadzenie: Andrzej Abgarowicz

realizacja: Karol Zieliński 

wydawca techniczny: Jaśmina Nowak

 

Część pierwsza: 

dr Zbigniew Kuźmiuk mówił o tym, jak wybór Macrona na prezydenta Francji może wpłynąć na stosunki gospodarcze wewnątrz Unii Europejskiej.

Część druga:

prof. Michael Abdalla komentował porozumienie w Astanie dotyczące utworzenia stref bezpieczeństwa w Syrii.

Część trzecia: 

Zbigniew Stefanik ocenił przyczyny porażki Marine Le Pen oraz plany utworzenia nowej formacji politycznej na bazie Frontu Narodowego. Mówił także o stosunku Emmanuela Macrona do Brexitu.

 

 

Francja: Ministerstwo Spraw Wewnętrzych podliczyło 99,99 proc. głosów – Emmanuel Macron zdobył 66,06 procent głosów

Na Macrona, kandydata centrowego reprezentującego nurt liberalny, zagłosowało 43,63 proc. uprawnionych do głosowania, a na szefową skrajnie prawicowego Frontu Narodowego – 22,42 proc. elektoratu.

Po podliczeniu 99,99 proc. głosów Ministerstwo Spraw Wewnętrznych Francji poinformowało, że zwycięzca II tury wyborów prezydenckich Emmanuel Macron uzyskał 66,06 proc. oddanych głosów, podczas gdy jego rywalka Marine Le Pen zdobyła 33,94 proc. głosów.

Macron uzyskał 20 703 694 głosy, podczas gdy szefowa Frontu Narodowego Marine Le Pen zdobyła 10 637 120 głosów.

Na Macrona, niezależnego kandydata centrowego reprezentującego nurt liberalny, zagłosowało 43,63 proc. uprawnionych do głosowania, a na szefową skrajnie prawicowego Frontu Narodowego – 22,42 proc. elektoratu. Uprawnionych do głosowania było blisko 47,4 mln osób.

Frekwencja wyniosła 74,62 proc. i okazała się nieco wyższa niż pierwotnie informowały francuskie i europejskie media, które zwracały uwagę na fakt, iż w drugiej turze wyborów prezydenckich zanotowano rekordowo niską frekwencję, najniższą od 1969 roku.
[related id=”17297″ side=”left”]

Do wyborów nie poszło – jak podano – ponad 12 mln uprawnionych do tego Francuzów (według danych MSW 12041313 – PAP), czyli 25,38 proc., a głosów nieważnych i pustych oddano ponad 4 mln, czyli 11,5 proc.

Zgodnie z informacjami MSW niewypełnione karty wrzuciło do urn ponad 3 mln głosujących, głosy nieważne oddało zaś 1 060696 uczestników głosowania.

Według belgijskiego dziennika „Le Soir”, tak dużej absencji wyborczej i tak wielu nieważnych i pustych głosów nie było we Francji od 1969 roku, gdy Georges Pompidou wygrał z Alainem Poherem w drugiej turze przedterminowych wyborów prezydenckich. Frekwencja wyniosła wówczas 68,85 proc. – w pierwszej turze osiągnęła poziom 77,59 proc.

PAP/LK

Francja wybiera prezydenta; w wielu miastach jest pochmurno i deszczowo. Frekwencja do godz. 17 wyniosła 65,3 proc.

Trwa druga tura wyborów prezydenckich we Francji. Mimo złej pogody miliony obywateli poszły dziś do urn wyborczych, by oddać głos na jedno z dwojga kandydatów: Emmanuela Macrona lub Marine Le Pen.

W drugiej turze wyborów prezydenckich rywalizują ze sobą centrysta Emmanuel Macron i liderka tzw. skrajnej prawicy, Marine Le Pen. To historyczne głosowanie – jeśli wygra 39-letni Macron, będzie najmłodszym prezydentem w historii V Republiki. Jeśli Le Pen, będzie pierwszą kobietą na tym stanowisku.

Paryżanie głosują od porannych godzin w deszczu, a padać ma przelotnie przez cały dzień. Pochmurnie i deszczowo jest również na wschodzie nad Rodanem, w Lyonie i na zachodzie, w słynącym z produkcji win Bordeaux, a w stolicy Alzacji, Strasburgu, prognozowane są burze. Po południu deszcze mają pojawić się też w Lille przy granicy z Belgią. Słonecznie jest za to na Riwierze.

[related id=”16834″]

Deszcz nie powinien jednak odstraszyć Francuzów od pójścia do urn. We Francji wybory prezydenckie zawsze bardzo angażują obywateli, a frekwencja zwykle sięga w drugiej turze 80 proc. Tak było w 2012 roku, gdy przekroczyła próg 80 proc., a wybory wygrał François Hollande. Pięć lat wcześniej, w 2007 roku, frekwencja w drugiej turze sięgnęła 84 proc., a prezydentem został Nicolas Sarkozy.

Na ulicach Paryża widać policję i wojsko. Władze Francji, obawiając się o bezpieczeństwo, oddelegowały żołnierzy do ochrony lokali wyborczych. Chroni je również kilkadziesiąt tysięcy policjantów i żandarmów, których widać na ulicach Paryża w pobliżu miejsc, w których można oddać głos. Francuzi obawiają się zamachów. 20 kwietnia, trzy dni przed pierwszą turą wyborów, na Polach Elizejskich doszło do ataku terrorystycznego, w którym zginął policjant.

Na ulicach widać policję i czuję się przez to bezpieczniej. Wybory to wielkie święto demokracji i nie można pozwolić, żeby ktoś je popsuł – powiedział Agencji Prasowej 24-letni Thierry, który głosował w pobliżu dworca Gare du Nord.

Nie jestem przekonana do żadnego z kandydatów, ale w wyborach trzeba wziąć udział. Mieszkam tuż przy lokalu wyborczym, więc pogoda nie jest dla mnie żadną przeszkodą. Nie chcę powiedzieć, na kogo głosowałam, ale mam nadzieję, że te wybory wygra przede wszystkim Francja. Nowy prezydent powinien zająć się reformami i walką z bezrobociem – zaznaczyła 29-letnia Louise.

[related id=”16569″ side=”left”]

35-letni Philippe również uważa, że nowy prezydent powinien przede wszystkim postawić na gospodarkę. Powiedział Agencji Prasowej, że głosował na Macrona, bo jego zdaniem w sytuacji, gdy Wielka Brytania wychodzi z Unii Europejskiej, Europa jest w stagnacji gospodarczej, a Francja w defensywie, jego kraj potrzebuje kogoś, kto tchnie we francuską gospodarkę nowego ducha, przyciągnie inwestycje i pomoże stworzyć nowe miejsca pracy.

Kandydaci na prezydenta zagłosowali przed południem w regionie Pas de Calais na północy Francji. Marine Le Pen w Henin-Beaumont, gdzie w pierwszej turze otrzymała 46,5 proc. głosów, a Emmanuel Macron w Le Touquet, w ratuszu, w  którym kiedyś brał ślub.

Francuskie dzienniki weekendowe wydania poświęciły wyborom. Ze względu na ciszę wyborczą „Le Figaro” artykuł na pierwszej stronie tytułuje neutralnie: „Rozstrzygająca decyzja dla Francji”. Na drugiej i trzeciej stronie wskazuje jednak, że Macron ma większe szanse na wygraną. Dziennik ekonomiczny „Les Echos” na pierwszej stronie daje tytuł: „Macron – Le Pen: walka z ekstremizmem”. „Le Monde” pisze z kolei, że kluczem do drugiej tury wyborów będzie absencja wyborcza, głosy nieważne i to, jak zagłosują ci, którzy w pierwszej turze wybrali innego kandydata niż Macron i Le Pen.

Macron zdecydował się uczcić swoje ewentualne zwycięstwo na placu przed Luwrem w centrum Paryża. „Le Figaro” w weekendowym wydaniu zastanawia się, dlaczego właśnie wybrał to miejsce.

Jak powiedział „Le Figaro” Christian Delporte, specjalista ds. komunikacji politycznej, plac przed Luwrem ma tę zaletę, że jest miejscem zupełnie neutralnym. – Jest także miejscem dziedzictwa, pełnym historii, w samym centrum Paryża, ale nieobarczonym polityką.

Zwolennicy Marine Le Pen spotkają się w kompleksie Chalet du Lac w Lasku Vincennes, dużym parku położonym we wschodniej części Paryża, w bezpośrednim sąsiedztwie zamku Vincennes. To największy kompleks zielony w stolicy Francji. Według mediów, jeśli Le Pen odniesie zwycięstwo, może być ono świętowane w całym parku.

Ostatnie godziny kampanii wyborczej były bardzo gorące. W piątek wieczorem sztab kampanii wyborczej Macrona ogłosił, że padł ofiarą „zmasowanego ataku” hakerów, na skutek którego do sieci przeniknęło ok. 9 gigabajtów dokumentów i danych.

PAP/JN

Francja: W niedzielę II tura wyborów prezydenckich. Według najnowszych sondaży Emmanuel Macron wyprzedza Marine Le Pen

Po raz pierwszy o urząd prezydencki we Francji walczyć będą kandydaci spoza głównego nurtu francuskiej polityki, którzy w I turze wyeliminowali kandydatów mainstreamu – socjalistów i gaullistów.

W drugiej turze wyborów prezydenckich zmierzą się Emmanuel Macron i Marine Le Pen. O wyniku pojedynku może przesądzić frekwencja i mobilizacja przeciwników Marine Le Pen.

Głosowanie rozpocznie się o godzinie 7 i potrwa do godz. 19, choć w dużych miastach lokale wyborcze będą otwarte do godz. 20. Sondaże exit poll zostaną udostępnione natychmiast po zakończeniu głosowania. Wynik wyborów ma zostać podany zaledwie kilka godzin później. Inauguracja urzędowania nowego prezydenta, niezależnie od tego, kto zwycięży, nastąpi w ciągu mniej więcej 10 dni.

Po raz pierwszy w historii V Republiki o najwyższy urząd w państwie walczyć będą kandydaci spoza głównego nurtu francuskiej polityki, którzy w pierwszej turze wyeliminowali przedstawicieli socjalistów i centroprawicowych republikanów.

[related id=”14121″]

Faworytem sondaży – z przewagą rzędu 20 proc. – jest prounijny, 39-letni Macron, zwolennik budowania silnej pozycji Francji w UE oraz umiarkowanych reform, które mają uelastycznić rynek pracy i przywrócić konkurencyjność francuskiej gospodarce. W pierwszej turze Macron, wspierany przez ruch En Marche!, który on sam utworzył zaledwie rok temu, zdobył 24,01 proc. głosów.

W polityce zagranicznej Macron stawia na – jak powiedział w środowej debacie telewizyjnej – zacieśnienie relacji z Berlinem oraz współpracę z USA w takich kwestiach, jak dzielenie się danymi wywiadowczymi, współpraca w ramach ONZ czy zmiany klimatyczne. Jest też przeciwnikiem wycofania sankcji nałożonych na Rosję po aneksji Krymu i podkreśla, że Francja „nie ma takich samych wartości ani priorytetów [jak Rosja]”.

Program Macrona przyciągnął wielu centrystów i socjaldemokratów z prawego skrzydła Partii Socjalistycznej, a po pierwszej turze wyborów do głosowania na niego wezwała większość pierwszoplanowych polityków republikanów oraz kandydat socjalistów Benoit Hamon.

Le Pen, która w pierwszej turze zdobyła 21,30 proc. głosów do niedawna była szefową określanego jako skrajnie prawicowy Frontu Narodowego (FN). Jej partia głosi hasła protekcjonistyczne, anytyunijne i antyimigracyjne. Wysokie notowania Le Pen w sondażach przedwyborczych powodowały zawirowania na giełdach i rynkach walutowych.

W polityce zagranicznej Le Pen za konieczne uważa zachowanie przez Francję „równego dystansu” politycznego zarówno wobec Moskwy, jak i Waszyngtonu. Jest zwolenniczką Europy „od Atlantyku po Ural”, a nie od „Waszyngtonu do Brukseli”. Chce też stworzenia osi Paryż – Berlin – Moskwa, która uwolniłaby Europę od amerykańskiej dominacji – czytamy na stronach wyborczych jej sztabu.

[related id=”15648″ side=”left”]

Mimo komfortowej przewagi w sondażach, Macron nie może być pewien zwycięstwa – pisze amerykański ośrodek Stratfor. Duże znaczenie będzie miała frekwencja. Jeśli zdyscyplinowani wyborcy Le Pen tłumnie zagłosują, a jej przeciwnicy nie pójdą na wybory, to „będzie miała ona większe szanse na wygraną” – twierdzi Stratfor.

Wielu obserwatorów spodziewa się jednak, że w tegorocznych wyborach powtórzy się scenariusz z 2002 roku, kiedy to ojciec Marine, Jean-Marie Le Pen – szef i jeden z założycieli FN – przeszedł do drugiej tury wyborów. Francuzi zmobilizowali się wówczas we „front republikański ” i zagłosowali przeciw Le Penowi, fundując mu – jak napisał „New York Times” – największą porażkę wyborczą w historii V Republiki. Prezydentem został wtedy Jacques Chirac, niecieszący się wcześniej dużym poparciem.

Eksperci są zdania, że w pewnym sensie głosowanie w drugiej turze nie zakończy francuskich wyborów, bowiem pozycja prezydenta i jego zdolność do przeforsowania swojego programu zależeć będzie od wyniku wyborów parlamentarnych, które odbędą się 11 i 18 czerwca.

W systemie politycznym Francji, zwanym semiprezydenckim, posiadanie większości w Zgromadzeniu Narodowym „stanowi klucz do rządzenia Francją” – zauważa Stratfor. Gdyby wybory prezydenckie wygrała Le Pen, która raczej nie uzyska większości w parlamencie, miałaby trudności z przeforsowaniem w Zgromadzeniu Narodowym wielu projektów, a zwłaszcza planu referendum w sprawie wyjścia z unii walutowej czy UE.

Macron chce zreformować Francję, ale zdaniem francuskiego portalu Atlantico, nie mając silnego zaplecza politycznego, En Marche! nie jest nawet formalnie partią polityczną – bez parlamentarnej większości oraz szerokiej legitymacji społecznej nie będzie w stanie efektywnie rządzić.

Po środowej debacie telewizyjnej, według sondażu Instytutu Elabe, 63 proc. widzów uznało, że Macron był bardziej przekonujący niż jego rywalka, a 34 proc. ankietowanych powiedziało, że bardziej przekonująca była Le Pen.

PAP/JN