Jan Śliwa: Emmanuel Macron będzie przedstawiany jako kandydat całej Europy. Pytanie, czy na Francuzach zrobi to wrażenie

Publicysta „Wszystko co najważniejsze” komentuje pierwszą turę wyborów prezydenckich we Francji i stara się przewidzieć, kto zostanie przyszłą głową państwa.

Jan Śliwa komentuje zakończoną pierwszą turę wyborów prezydenckich we Francji. Jego zdaniem dobry wynik Marin Le Pen może być wynikiem tzw. efektu użytecznego głosu. Polega on na tym, że ludzie oddają głos na kandydata, który nie tylko reprezentuje ich poglądy, ale ma też szansę wygrać.

Le Pen o wiele lepiej czuje społeczeństwo niż Macron. Dzięki kandydaturze Erica Zemmoura została też zdebializowana.

Gość Radia Wnet uważa, że głównym tematem przed drugą turą wyborów nie będzie ani wojna, ani problem islamizacji. Najistotniejsze dla Francuzów są teraz podwyżki cen paliw i żywności. Pomysł na walkę z nimi może być kluczowy w walce o fotel prezydencki.

K.B.

Zbigniew Stefanik: Jesienią można się spodziewać we Francji większych protestów przeciwko paszportom sanitarnym

Gościem „Kuriera w samo południe” jest Zbigniew Stefanik – korespondent polskich mediów we Francji który mówi o sporze wokół paszportów sanitarnych i francuskim aspekcie sytuacji w Afganistanie.

We Francji nie milkną protesty przeciwko wprowadzonym 9 sierpnia 2021 roku paszportom covidowym. Spór między rządem a przeciwnikami tych paszportów  przybiera na sile.

Można spodziewać się jeszcze większych protestów już jesienią tego roku, kiedy rozpocznie się zapowiadana przez rządzących kampania szczepionkowa w szkołach, gimnazjach i uniwersytetach – relacjonuje Zbigniew Stefanik.

Ruch przeciwników paszportu sanitarnego staje się ruchem przeciw obecnemu rządowi Francji. Korespondent zaznacza, że toczący się spór nie dotyczy jedynie szczepionek, ale również kwestii prawnych i problemów natury konstytucyjnej. Ruch protestujących jest bardzo zróżnicowany i może mieć duży wpływ na najbliższe wybory prezydenckie we Francji.

Jeśli miałoby dojść do dużych protestów, długotrwałych protestów nad Sekwaną już od początku jesieni tego roku, to z pewnością te protesty staną się swego rodzaju epicentrum kampanii wyborczej – informuje korespondent.

Jak wskazują sondaże ponad połowa obywateli francuskich popiera protesty. Rząd Francji sytuację w Afganistanie obserwuje z niepokojem.

Może ponownie pojawić się fala migracyjna w związku z sytuacją mającą miejsce na Bliskim Wschodzie, w Afganistanie i przecież również w krajach Sahelu  – mówi gość „Kuriera w samo południe”.

Francuski rząd również negocjuje wycofywanie wojsk z Sahelu co może spowodować nową falę uchodźców. Francja wspierała dążenia Afganistanu do demokracji jednak głównym celem było zlikwidowanie przyczółku terrorystów.

Zachód nie będzie się mieszał za bardzo w sprawy tych państw, gdzie jakieś grupy islamistyczne walczą o przejęcie władzy pod warunkiem, że te grupy nie będą eksportowały swoich działań za granicę. Można założyć,że właśnie taki eksperyment jest prowadzony w Afganistanie – ocenia Zbigniew Stefanik.

Talibowie będą zwalczać tzw. Państwo Islamskie, stanowiące dla nich konkurencję, co może spowodować kolejne konflikty zbrojne na Sahelu. Francja wprawdzie wspierała dążenia Afganistanu do demokracji ponieważ miała na celu zlikwidowanie przyczółku terrorystów. Tymczasem pod znakiem zapytania staje obecność jednostek wojskowych Zachodu na obszarach Bliskiego Wschodu i Sahelu.[related id=151583 side=right]

J.L.

Piotr Witt: Jak podają francuscy wojskowi, we Francji tli się wojna domowa

W najnowszym „Poranku WNET” przegląd prasy i najnowszych wydarzeń korespondenta Radia WNET we Francji, Piotra Witta. Jak wskazuje dziennikarz kraj nad Sekwaną stoi na granicy wojny domowej.


[related id= 144086 side=right] Piotr Witt mówi o rozpoczynającej się kampanii prezydenckiej we Francji. Przytacza kolejną odezwę wojskowych do prezydenta Emmanuela Macrona. Oskarżyli go o zdradę wobec ludzi naprawdę kochających kraj. Jak stwierdzili:

Miłość do ojczyzny to nasz jedyny tytuł do sławy.

Jak przytacza rozmówca Krzysztofa Skowrońskiego, francuscy żołnierze wyrazili sprzeciw wobec gwałtów i zamieszek na ulicach francuskich miast i miasteczek:

Armia zwana „Wielką Niemową” we Francji – przemówiła i wezwała francuskie władze do ratowania zagrożonego upadkiem kraju. Tzw. apel emerytowanych generałów podpisało 20 emerytowanych generałów, 100 wyższych oficerów i 1 tys. innych żołnierzy.

Jednakże, jak podkreśla Piotr Witt za raz po pierwszej odezwie francuskiej armii, ukazał się drugi apel, młodszych wojskowych popierający stanowisko starszych wojskowych. Apel ten podpisało do tej pory 300 tys. osób. Tekst odezwy kończy się słowami:

Tym razem nie chodzi o emocje, o formuły z góry ustalone ani o mediatyzację. Chodzi o przeżycie naszego kraju. Waszego kraju – cytuje odezwę Piotr Witt.

Korespondent Radia WNET podkreśla, że sytuację społeczną we Francji już od dawna można określić mianem wojny domowej. Jak wskazuje, jedną z przyczyn tego stanu rzeczy jest fakt, iż przybysze z Afryki Północnej są pozostawieni przez rząd paryski samymi sobie:

Wojna domowa już istnieje, ponieważ w tych dzielnicach i częściach kraju dokąd nie zapuszcza się policja ani wojsko ludzie są już uzbrojeni. Dopiero co zastrzelono francuskiego policjanta. (…) W samym Paryżu są takie dzielnice, gdzie nie ma nawet wstępu administracja.

Rząd zapowiedział sankcje wobec emerytowanych wojskowych za złamanie prawa, które zabrania rezerwistom i wojskowym wyrażania publicznie opinii na temat religii i polityki:

Prezydent Macron i szef armii francuskiej zapowiedzieli już, że 18 spośród anonimowych sygnatariuszy odezwy zostało zidentyfikowanych.

K.T / A.W.K./ N.N.

Dwa lata od pożaru Katedry Notre-Dame de Paris. Jak przebiegają prace rekonstrukcyjne?

15 kwietnia 2019 r. miał miejsce pożar najsłynniejszej katedry na świecie. Trwają przygotowania do odbudowy obiektu, jednak plany rekonstrukcyjne budzą kontrowersje. Jest i polski akcent.

Równo dwa lata temu w płomieniach stanęła część gotyckiej archikatedry Notre-Dame de Paris. Płomienie strawiły wówczas m.in. dach paryskiej świątyni oraz iglicę Viollet le Duc. Co ciekawe, mimo upływu czasu rekonstrukcja gotyckiej katedry wciąż znajduje się w tzw. fazie zabezpieczającej.

Co ciekawe, w historii rekonstrukcji słynnego obiektu pojawia się polski akcent. Polska w ramach pogotowia konserwatorskiego zaproponowała swoją pomoc w odbudowie paryskiej katedry. Jednakże, póki co strona francuska nie odpowiada na chęci polskiego zespołu, który przygotował własną propozycję rekonstrukcji.

Mimo powolnego tempa konserwatorskich działań, prezydent Francji Emmanuel Macron wskazuje, że odbudowa katedry potrwa jedynie kolejnych pięć lat. Optymistycznego stanowiska prezydenta Francji nie podzielają jednak niektórzy eksperci w tym prof. Andrzej Kos, konserwator zabytków. Według prof. Kosa scenariusz ten jest mało realny, a same prace zajmą najpewniej dużo dłużej.

Na dodatek, sam projekt rekonstrukcji katedry budzi obecnie wiele kontrowersji. Powodem są m.in. użyte do niej dęby. Zgodnie z konserwatorskim scenariuszem, do odbudowy Notre-Dame zostanie użytych 1992 drzew, których wiek przekracza 100 lat. Kilka pierwszych drzew , w tym 230 – letni dąb został już wycięty.

Pierwsza faza wycinki pod rekonstrukcję świątyni ma objąć prawie 1000 dębów, które miałyby posłużyć do odtworzenia iglicy i transeptu katedry. W kolejnym półroczu ma zostać wyciętych kolejny tysiąc starych drzew, tym razem do odtworzenia XVIII – wiecznych elementów stolarki katedry.

Francuskie organizacje ekologiczne nie zgadzają się z taką decyzją władz odpowiedzialnych za rekonstrukcję przybytku i protestują. W odpowiedzi na sprzeciw działaczy środowiskowych, francuskie Ministerstwo Rolnictwa zaznaczyło, że wycinka 2 tys. dębów stanowiłaby zaledwie 0,1 procent rocznej wycinki francuskiego drzewostanu.

N.N.

Źródło: RMF fm

Stefanik: W Marsylii trzeba zamykać lokale codziennie po godzinie 23. Kwarantanna we Francji została skrócona do 7 dni

Zbigniew Stefanik mówi o nowej strategii walki z wirusem we Francji, takich jak ograniczenie czasu kwarantanny do 7 dni, zwiększenia roli samorządów i ewentualnych lokalnych lock-downach.


Korespondent polskich mediów z Francji, Zbigniew Stefanik mówi o nowych obostrzeniach, które prezydent Macron ogłosił dziś na konferencji prasowej.

Obecnie nad Sekwaną odnotowuje się 9,5 tys. przypadków zakażeń dziennie […] Francja wykonuje 1 mln testów RT-PCR tygodniowo i jest trzecim najmocniej testującym krajem na świecie […] Osoba, która była w kontakcie z osobą zarażoną, musiała przebywać na kwarantannie przez 14 dni. Ten okres został skrócony teraz do 7 dni.

Dodaje, że polityka walki z wirusem ma odejść od modelu centralnego na rzecz decyzji podejmowanych po konsultacjach z samorządami. Francja nie zamierza ponownie wprowadzać lock-downu, ale może on być zastosowany lokalnie. Możliwe jest również wprowadzenie nakazu takiego, jak wprowadzono w Marsylii, by zamykać lokale codziennie po godzinie 23 i w ten sposób zmniejszyć rozprzestrzenianie wirusa.

Gość Popołudnia Wnet podkreśla, że prezydent Francji apelował o przestrzeganie obostrzeń, takich jak zachowywanie dystansu społecznego, dezynfekcja i bezwzględne noszenie maseczek w poczuciu odpowiedzialności za siebie i innych obywateli. Obecnie 42 departamenty znajdują się w tzn. czerwonej strefie.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

M.K

Stefanik: W przeciwieństwie do francuskiej, finansowa pomoc Chin dla Libanu, może nie być obarczona żadnymi warunkami

Zbigniew Stefanik mówi o ataku islamistów na francuską organizację humanitarną w Nigerze, francuskiej oraz chińskiej ofercie pomocy finansowej dla Libanu i groźbie powrotu ISIS do tego kraju.


Korespondent polskich mediów z Francji, Zbigniew Stefanik opowiada o ataku grupy motocyklistów na francuską organizację humanitarną pracującą w południowo-zachodnim Nigerze, w której zginęło 8 osób. Potencjalnymi sprawcami ataku byli członkowie jednej z trzech grup: islamistów z GSMI, Al-Kaidy lub Boko Haram.

Atak na organizację humanitarną, która w oczach islamistów symbolizuje okupację państw zachodnich, jest z pewnością odwetem za operację „barkhane” i sygnałem przesłanym w świat, że w państwach Sahelu nie ma miejsc bezpiecznych dla przedstawicielstw państw Zachodu.

Gość Kuriera w samo południe zwraca także uwagę na sytuację w Libanie i wskazuje, że francuska pomoc dla tego państwa dotrze do tego kraju niezależnie od wczorajsze decyzji o dymisji rządu. Głównym problem pozostaje jednak sposób dostarczenia wsparcia finansowego, aby trafiło ono do naprawdę potrzebujących.

To Emanuel Macron był organizatorem konferencji darczyńców […] Był pierwszym przywódcą, który odwiedził Liban po katastrofie w Bejrucie i to on również stawia warunki […] O Liban zabiegają jednak różne mocarstwa, w tym Chiny, a ich wsparcie być może nie będzie uwarunkowane żadnymi warunkami.

Redaktor Stefanik podkreśla, że na Liban należy patrzeć przez pryzmat wielu płaszczyzn, jak choćby podatności na działania islamistów.

Hezbollah wrogo patrzy na poszerzenie wpływów przez Państwo Islamskie, które zostało wyparte i z pewnością chciałoby skorzystać z tej trudnej sytuacji, aby stworzyć przyczółki w Libanie i niejako powrócić na Bliski Wschód.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

M.K.

Żółte kamizelki protestują już trzecią sobotę, Francja wrze, a Macron? Macron śpi! – mówią sfrustrowani paryżanie

W specjalnym wydaniu Poranka WNET z Paryża rozmawiamy o trających już niemal miesiąc protestach „żółtych kamizelek”, przyczynach tych protestów i reakcjach obozu rządzącego na kryzys w stolicy Francji

W dzisiejszym, specjalnym wydaniu Poranka WNET z Paryża wiodącym tematem są protesty „żółtych kamizelek”. Naszym gościem jest Claude Chollet, redaktor naczelny „Observatoire du Journalism” oraz… zwykli Francuzi, przepytywani w trakcie sondy ulicznej.

Szef redakcji „Observatoire du Journalism” krytykuje również niespójność postulatów protestujących, czyli podwyższenia świadczeń socjalnych połączonych z obniżeniem podatków. Twierdzi, że taka desperacja bierze się z poczucia braku reprezentacji; „żółte kamizelki” to pauperyzująca się klasa średnia, która czuje, że na kogokolwiek by nie zagłosowali, i tak nie będą reprezentowani. Stąd skrajne postawy – część protestujących popiera Le Pen, część komunistę Jean-Luca Melenchona. Na razie jednak wciąż nie wykształciły się wśród „żółtych kamizelek” struktury i liderzy.

Jak twierdzi Chollet, Macron nie rozwiąże parlamentu, gdyż ryzykowałby utratę władzy przez jego partię. Referendum też nie zwoła, gdyż wie, że może przegrać. Nasz gość wskazuje też jak ciekawe są reakcje większości mediów – początkowo relacje były skrajnie nieprzychylne wobec „kamizelek” dopiero gdy okazało się, że protesty cieszą się sporym poparciem społecznym zmieniły narrację na bardziej przychylną. Według Claude’a Cholleta przyczyną są uprzedzenia klasowe pracowników medialnych, wywodzących się z klas wyższych. – Żółte kamizelki to ludzie z innego świata, więc nie mogą ich zrozumieć. Dawniej we Francji mówiło się o tej klasie „ci niedobrzy”, więc dla nich to powrót „niebezpiecznych klas” – wyjaśnia.

Zatrzymany przez nas Francuz, robotnik, narzeka, że musiał pracować w niedzielę, bo nikt nie pracuje. – Nie mam nic przeciwko protestom żółtych kamizelek, ale nie może tolerować wandalstwa, jakie ma miejsce przy okazji protestów. Niszczą banki, sklepy, z tym się zgodzić nie mogą. A Macron? Macron śpi! – mówi jeden z Francuzów biorący udział w naszej paryskiej sondzie ulicznej.  Inny paryżanin twierdzi, że on zamierza pracować spokojniena przedmieściach, bo jak twierdzi, „świat dzieli się na tych co krzyczą i tych co pracują”.

MF

Zbigniew Kuźmiuk: Niemcy i Francja potrzebują zasobów Polski do sfinansowania długu strefy euro

Zdaniem ekonomisty oraz posła do Parlamentu Europejskiego z ramienia PiS, przyjęcie euro będzie dla Polski bardzo kosztowne. Kraju UE, które nie mają euro, rozwijają się wyraźnie szybciej.

Gość Poranka Wnet skomentował najważniejsze wydarzenia z Parlamentu Europejskiego, które miały miejsce w upływającym tygodniu, w tym wystąpienie prezydenta Francji: Pan prezydent Macron po roku rządzenia oraz po osłabieniu Angeli Merkel, nieco spuścił z tonu. Już nie mówił o oddzielnym budżecie dla strefy euro czy o osobnym parlamencie dla wspólnej strefy walutowej.

Przewodniczący frakcji zielnych zaatakował prezydenta Macrona, kiedy prezydent Francji mówił o braku demokracji, poseł podkreśli, że sam prezydent rządzi we Francji przy pomocy dekretów, pomijając debatę i konsultacje. Prezydent wprowadza reformę prawa pracy bez należytych konsultacji – podkreślił w rozmowie z Krzysztofem Skowrońskim dr Zbigniew Kuźmiuk.

Gość Poranka Wnet odniosło się również do coraz silniejszych głosów części środowisk politycznych i biznesowych o potrzebie szybkiego przyjęcia euro, przez Polskę: Trzeba pamiętać, że te kilka krajów UE, które mają wspólną walutę, cieszą się szybszym wzrostem gospodarczym, niższym bezrobociem i długiem publicznym niż strefa euro. (…) Nie ulega wątpliwości, że Polska jako duża gospodarka na pewno by się przydała strefie euro. Z powodu zasobów zgromadzonych przez nasz bank centralny, ale też jako uczestnik ratowania państwa ze strefy euro, które nie radzą sobie z zadłużeniem.

Poseł PiS wskazał na niebezpieczne tendencji ws. polityki migracyjnej, które pojawiły się w wystąpieniu prezydenta Francji: Macron mówił o powołaniu specjalnej agencji, która bezpośrednio z budżetu UE wspierałaby finansowo samorządy przyjmujące imigrantów. Jeżeli pojawiłby się instrument finansowy wspierające procesy migracyjne dla samorządów, to rozbiłoby to spójność terytorialną państw narodowych.

Pani Merkel, nie jest już taką kanclerz, jaką była w poprzedniej kadencji, a prezydent Macron nie ma już takiego poparcia w swoim kraju, gdzie rzeczywistość zaczyna skrzeczeć. Silnik niemiecko-francuski już nie jest tak silny, dlatego coraz silnejszą są starania, aby podłączyć Polskę do podtrzymywania obecnego kształtu UE – podkreślił Zbigniew Kuźmiuk.

Poseł do PE mówił również o poniedziałkowej wizycie przewodniczącego Rady Europejskiej w Warszawie, gdzie ma zeznawać przed sądem ws. niedopełnienia obowiązków przez Tomasza Arabskiego przy organizacji lotu prezydenta Lecha Kaczyńskiego 10 kwietnia 2010 roku: Sam Pan Donald Tusk po siedmiu latach premierowania, ma tak dużo na sumieniu, że chyba rzeczywiście coraz bardziej zaczyna się realnie bać, że grożą mu pewne konsekwencje nie tylko w postaci trybunału stanu, ale być może i czegoś się czegoś więcej.

ŁAJ

Premier Morawiecki dzień 5: Lectio prima brevis est… vel nulla

Piąty dzień premierostwa Mateusza Morawieckiego upłyną pod znakiem spotkań na Radzie Europejskiej, szczególnie na rozmowie z prezentem Francji i niespodziewanym, przyspieszonym powrocie do Warszawy.

W piątek premier Morawiecki tylko raz publicznie zabrał głos, rozmawiając z dziennikarzami na pokładzie wracającego do Warszawy samolotu. W swoim wystąpieniu premier podsumowywał zakończony w piatem szczyt Rady Europejskiej, na którym debiutował jako szef rządu – W zakresie strukturalnej współpracy w polityce obronnej osiągnęliśmy porozumienie. Polska będzie brała udział w tej inicjatywie i w tych projektach, które najbardziej nam odpowiadają. Chcemy oczywiście wzmocnić siły obronne Unii Europejskiej, ale w pełnym porozumieniu z NATO, które jest głównym gwarantem naszego bezpieczeństwa – zaznaczył Mateusz Morawiecki, odnosząc się do uczestnictwa Polski w projekcie stałej współpracy w zakresie obronności PESCO.

 

Mateusz Morawiecki mówił również o polityce unii wobec Rosji Władimira Putina – Wczoraj rozmawialiśmy również na temat postępowania wobec Kremla, co pokazało, że z wyjątkiem paru mniejszych krajów południa Europy, wszyscy rozumieją, że sankcje wobec Rosji muszą zostać przedłużone. Ponieważ stanowią nie tylko element polityki nacisku na Rosję, ale również są pewnym symbolem, że Unia Europejska nie godzi się na aneksję Krymu, nie godzi się na wojnę we wschodniej części Ukrainy. Dążymy do tego, żeby Porozumienia Mińskie był w pełni respektowane.

W podsumowaniu szczytu nie mogło zabraknąć polskiego stanowiska wobec uzgodnionych warunków wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii, które w piątek przyjęła Rada Europejska – Również wszystkie uzgodnienia dotyczące Brexitu są bardzo pozytywne. Wczoraj jeszcze pani premier May, biorąc udział do końca w posiedzeniu Rady Europejskiej, pokrótce przedstawiła to, co dzisiaj już bez jej udziału było potwierdzone, a tak naprawdę zostało wynegocjowane wcześniej. To jest bardzo duży sukces również Polski, ale w szczególności oczywiście unijnych negocjatorów pod kierunkiem pana Michela Barnier.

Dla nas najważniejszy był los naszych obywateli w Wielkiej Brytanii. Utrzymanie praw nabytych w ramach polityki społecznej, ale również walczyliśmy o pewne okresy przejściowe akceptowalne dla polskiej strony. Najbardziej chodziło nam o to, żeby te rozpędzające się projekty w samorządach, realizowane w ramach funduszy strukturalnych Unii Europejskiej, nie były zagrożone od strony finansowania. W tym aspekcie Wielka Brytania osiągnęła porozumienie z nami i z całą Unią Europejską, co do finansowania wszystkich projektów, które do tej pory są prowadzone w ramach perspektywy budżetowej 2014-2020 – podkreślił premier Morawiecki.

Pominiętym  przez polskie media tematem szczytu, były ustalenia dotyczące polityki społecznej. Przywódcy krajów UE dyskutowali m.in. nad projektem europejskiego filaru praw socjalnych. Program zakłada ustanowienie jednolitych standardów praw społecznych w całej UE, a najdalej idące pomysły mówią o przeniesieniu większości kompetencji w tej materii z rządów do instytucji UE. Takie rozwiązanie silnie uderzyłoby w proces konwergencji polskiego gospodarki i w tempo wzrostu gospodarczego. Premier uspokajał, że w ramach dyskusji na Radzie Europejskiej, ustalono, że zakres zmian w prawie specjalnym UE nie naruszy prerogatyw państw narodowych – kompetencje krajów członkowskich, w odniesieniu do polityki społecznej, są w pełni utrzymane, a to, że chcemy nad standardami społecznymi pracować jak najbliżej ze sobą nawzajem, to oczywiście całą mocą potwierdzamy – podkreślił Mateusz Morawiecki.

Pod koniec premier odniósł się do porannego spotkania z Emanuelem Macronem – W ramach spotkania bilateralnego z prezydentem Francji poruszyliśmy kilka bardzo ważnych tematów m.in: temat zmian klimatycznych, tematy energii i bezpieczeństwa energetycznego, również bezpieczeństwa gazowego, ale także dyrektywy o pracownikach delegowanych czy pakiet mobilności. To były dobre rozmowy. Zaprosiłem pana prezydenta do Polski na stulecie rocznicy odzyskania niepodległości.

Premier Mateusz Morawiecki | fot. P. Tracz/KPRM

Zainteresowanie mediów i komentatorów wzbudziło niespodziewane przyspieszenie wylotu premiera z Brukseli po porannej serii rozmów. W mediach pojawiły się spekulacje, że Morawiecki skrócił wizytę na unijnym szczycie, aby zdążyć na wigilię klubu PiS w Warszawie.
Jak tylko dam radę, to może późniejszym popołudniem chciałbym się spotkać z częścią klubu, jeżeli jeśli będzie, po zakończeniu Sejmu. Jest szereg innych tematów, które mnie bardzo pilnie ściągnęły do Polski. To ostatnia godzina, bo wylecieliśmy o 12, a o 13 kończy się posiedzenie. Już kilka osób też opuszczało to posiedzenie – mówił dziennikarzom na pokładzie samolotu Mateusz Morawiecki.

W czwartek (21 grudnia 2017) w Warszawie odbędą się polsko-brytyjskie konsultacje międzyrządowe pod przewodnictwem Prezesa Rady Ministrów Mateusza Morawieckiego oraz premier Królestwa Wielkiej Brytanii Teresy May.

ŁAJ

Profesor Zdzisław Krasnodębski w Poranku WNET: Głęboka rekonstrukcja to szansa na prowadzenie sprawniejszych rządów

Zdaniem posła do Parlamentu Europejskiego zmiana na fotelu premiera mogłaby wpłynąć na jeszcze sprawniejszą pracę rządu PiS, a premier Beata Szydło powinna działać w polityce europejskiej.

 

Gościem Poranka Wnet był profesor Zdzisław Krasnodębski, poseł do Parlamentu Europejskiego reprezentujący Prawo i Sprawiedliwość. Nasz rozmówca odniósł się do wczorajszej decyzji unijnych ministrów pracy, którzy przyjęli proponowane przez Francję propozycje radykalnego ograniczenia możliwości delegowania pracowników. Maksymalny czas delegowania zostanie ograniczony do 12 miesięcy, a delegowany pracownik będzie musiał otrzymywać wynagrodzenie minimalne obowiązujące w kraju, w którym wykonuje zlecenie. Opłacane powinien mieć też wszystkie składki zabezpieczenia socjalnego. Obowiązywać będą również układy zbiorowe pracy z miejsca wykonywania pracy przez delegowanego pracownika.

– Cała ta sprawa jest bardzo komentowana, że jest to pierwszy sukces Macrona, a z drugiej strony jest wrażenie, że bardzo coś chciano oddać prezydentowi Francji, a najłatwiej było oddać interesy Europy Środkowej – powiedział gość Poranka WNET o wczorajszej decyzji Rady Unii Europejskiej.

W trakcie negocjacji część krajów naszego regionu, w tym Czechy i Słowacja, ostatecznie przyjęły francuskie propozycje, łamiąc solidarność Grupy Wyszehradzkiej. Zdaniem Zdzisława Krasnodębskiego nie jest to istotny cios w politykę europejską polskiego rządu. To nie jest tylko opowieść o silnej i spójnej polityce Europy Środkowej – uważa profesor. Według niego „są też różne interesy i też kraje Grupy Wyszehradzkiej różnią się stopniem determinacji w obronie konkretnych z nich. W sprawie kwestii pracowników delegowanych Polska, Węgry i dwa kraje bałtyckie bardzo mocno walczyły do końca.

Prof. Krasnodębski uważa, że działania Paryża w polityce europejskiej mogą doprowadzić do erozji ekonomicznej wspólnoty w ramach UE: – Różne kraje są bardzo wspaniałomyślne, jeśli chodzi o imigrację zewnętrzną, a zaczęły, zwalczając mobilność wewnętrzną pod hasłem obrony praw socjalnych. Choć prawie wszyscy eksperci mówią, że nie ma mowy o jakimś dumpingu socjalnym, to pokazuje czysty populizm polityki Marcona.

– Prezydent Francji występuje przeciwko dotychczasowym zasadom, które mówiły, żeby zwiększać przepływ usług i mobilności pracowników. A polityka Macrona to tak naprawdę protekcjonizm. Tak jak nie ma jednolitego rynku usług w UE, ponieważ to nie służy najsilniejszym krajom – podkreślił prof. Zdzisław Krasnodębski.

[related id=42974]Gość Poranka Wnet powiedział, że coraz częściej to kraje naszego regionu proponują rozwiązania zwiększające spoistość Unii: – To Polska zgłasza propozycje liberalizacji, chociażby usług cyfrowych, przy silnym oporze płynącym z Niemiec. Sprawa pracowników delegowanych jest bardzo charakterystyczna. My chcemy, aby poprawiał się standard tych pracowników, ale nie chodzi o to, aby ujednolicać cały rynek pracy.

Profesor Zdzisław Krasnodębski odniósł się również do spekulacji na temat rekonstrukcji gabinetu premier Beaty Szydło: – Celem jest jak najsprawniejsze rządzenie, a osoby są drugorzędne. Krążą takie informacje, że występuje klincz między ministerstwami i że należałoby dynamiczniej rozwiązywać tego rodzaju wątpliwości. Pani premier, gdyby nastąpiła taka zmiana, będzie dalej odgrywać ważną rolę – mówi się o polityce europejskiej.

– Ponieważ mijają dwa lata, trzeba dokonać wnikliwej oceny pracy. Rekonstrukcja byłaby korzystna ze względu na jakość rządzenia. I to nie tylko wymiana ministrów, ale głębsza zmiana, także może z wymianą kapitana – podkreślił Zdzisław Krasnodębski.

ŁAJ

Rozmowa z prof. Zdzisławem Krasnodębskim miała miejsce w części pierwszej dzisiejszego Poranka WNET.