Napięcie między zwaśnionymi państwami rośnie od 22 kwietnia, gdy w spornej prowincji Kaszmir doszło do ataku terrorystycznego. Sytuację na antenie Radia Wnet analizuje dr Krzysztof Iwanek.
Pakistan wspiera jawnie islamskie organizacje działające w Kaszmirze
tłumaczy dr Krzysztof Iwanek. Wyjaśnia, że przejście walk do etapu wojny nuklearnej jest bardzo mało prawdopodobne
Obie strony mają bronię atomową i to właśnie Indie ustawia w trudniejszej pozycji, dlatego że jak sobie spojrzymy na mapę, to Indie nie mają jak uderzyć terytorium Pakistanu bronią atomową tak, żeby nie zaryzykować, żeby promieniowanie po takim uderzeniu nie przeniosło się z powrotem na terytorium Indii.
Dr Krzysztof Iwanek o wydarzeniach na granicy chińsko-indyjskiej, przebiegu starć między żołnierzami, tym, czy grozi nam wojna między mocarstwami atomowymi i o tym, co ma z tym wspólnego koronawirus.
Dr Krzysztof Iwanek informuje, że w poniedziałek doszło do starć między dwoma państwami na spornej granicy w Himalajach. Potwierdzono śmierć trzech żołnierzy indyjskiej, ale mówi się w mediach o 20 ofiarach. Straty po stronie chińskiej są nieznane. Są to największe takie napięcia od 1987 r.
Do starć doszło przy użyciu broni improwizowanej, noży i kamieni.
Do starć, jak zauważa wykładowca Akademii Sztuki Wojennej, dochodzi bez użycia broni palnej, gdyż zgodnie z gentleman’s agreement między stronami, patrole tak Indii, jak i Chin odbywane poruszają się w rejonie Ladakh bez niej, by zredukować ryzyko eskalacji. Temu ostatniemu nie służy wzajemne wchodzenie patroli coraz głębiej w terytorium, która druga strona uważa za swoje.
Pekin i Nowe Delhi oskarżają się wzajemnie o rozbudowę infrastruktury w rejonie Galwan. Dr Iwanek zauważa, że to właśnie drogami w tym regionie przemieszczały się siły chińskie w trakcie wojny z Indiami w 1962 r. Także obecnie mogłyby one służyć do inwazji Chin na Indie, ale jak sądzi, nie dojdzie do wojny. Zauważa przy tym, że są informacje o tym, iż
Gdzieś w Tybecie trwają bardzo szerokie ćwiczenia wojska chińskiego.
Zdaniem rozmówcy Krzysztofa Skowrońskiego sytuacja na spornej granicy powiązana jest z epidemią koronawirusa. Chiny bowiem mają ją już w znacznej mierze za sobą, zaś Indie z epidemią wciąż się zmagają.
Chińczycy kalkulują, że to dobry moment, żeby sobie malutkie kawałki terenu w Himalajach zajmować.