Dobromir Sośnierz / Fot. Konrad Tomaszewski
Zapisanie się do danej frakcji w PE nie ma większego znaczenia – mówi Dobromir Sośnierz (Konfederacja), który uważa, że kwestia sojuszu Konfederacji z AfD jest demonizowana.
„To nie jest żadna chyba wielka niespodzianka. Ja od początku mówiłem, że należy zapisać do po prostu jakiejkolwiek frakcji, bo to nie ma większego znaczenia w Parlamencie Europejskim” – tak komentuje przystąpienie Konfederacji do frakcji w Parlamencie Europejskim, w której jest niemiecka partia AfD, były europoseł Dobromir Sośnierz.
Uważam, że nie ma się co tam specjalnie tym ekscytować, bo te frakcje są bardzo niespójne, nie ma tam dyscypliny głosowania. Po prostu ci, którzy są wewnątrz frakcji mają trochę lepsze warunki – tłumaczy Sośnierz.
Pytany o różne kontrowersyjne postacie w AfD mówi, że „jest to demonizowane”.
To tak, jakby ktoś znał Konfederację jedynie z tego, co o niej pisze Gazeta Wyborcza i TVN. Poza tym w Konfederacji są różne osoby, które czasami mówią rzeczy, z którymi ja na przykład się nie zgadzam – mówi Sośnierz.
Polityk nie jest pewny, czy w Konfederacji przeprowadzone będą wewnętrzne wybory, w których wyłoniony zostanie kandydat na prezydenta tej partii. Deklaruje, że z uwagi na poglądy wolnościowe bliżej byłoby mu do Sławomira Mentzena, niż Krzysztofa Bosaka.
Areszty wydobywcze
Polityk nie chciał odnieść się do zarzutów, że wobec osób pozbawionych wolności w toku śledztwa dotyczącego Funduszu Sprawiedliwości stosowano tortury.
Są po prostu zeznania ludzi, którzy twierdzą, że torturu były i są oświadczenia innych ludzi, że nie było. Skąd ja mam wiedzieć, którzy mówią prawdę? Nie mam zielonego pojęcia – powiedział Sośnierz.
Zastrzegł jednak, że w Polsce zdecydowanie nadużywa się instytucji tymczasowego aresztowania.
Zwracam uwagę, że w Polsce stosuje się na taką skalę w takich przypadkach areszty wydobywcze, bo de facto to są właśnie areszty wydobywcze. Ci ludzie siedzą bez wyroku. Ksiądz Olszewski siedzi, mimo że nie ma sądowego wyroku, jego wolność jest ograniczona i może się okazać, że jest niewinny. I wtedy kto mu zwróci te miesiące życia, które spędził bezproduktywnie w więzieniu? – pytał polityk.
Sośnierz jest świadomy, że „w pewnych przypadkach, kiedy jest groźna siatka przestępcza, stosująca przemoc wobec ludzi, która może wymuszać jakieś, czy uniemożliwiać jakieś zeznania, może zabijać świadków itd. można rozważyć tego typu środki. Także wsadzamy kogoś, mając bardzo mocne dowody, przyłapując go na przykład na gorącym uczynku. Mając uzasadnione podstawy do przypuszczenia, że będzie właśnie mataczył, zastraszał itd.”.
Natomiast tutaj to oczywiście nie zachodzi. Jakieś tam panie urzędniczki i ksiądz mówiący. Nawet jeśli zarzuty są słuszne, nawet jeśli wszystkie są słuszne, to nadal nie ma powodów, żeby tak traktować tego człowieka, bo jego przebywanie na wolności nie rodzi żadnego większego niebezpieczeństwa dla reszty społeczeństwa – podkreślił.