Węgry starają się utrzymać pozytywne relacje z każdą globalną potęgą- mówi gość radia WNET, analityk Dávid Szabó [VIDEO]

Jest zagrożenie, że w przyszłości kraje naszego regionu staną się pionkami w grze, na którą nie mają wpływu – między Berlinem, Paryżem, Moskwą i Stambułem na południu. Lub szerzej – Chinami i USA

Węgry mając świadomość, ze są krajem średniej wielkości starają się utrzymać pozytywne relacje z każdą globalną potęgą – mówi w Poranku WNET Dávid Szabó, analityk Fundacji Századvég – związanego z obozem rządzącym think-tanku. – Stąd m.in. nasze ścisłe relacje z Rosją. Relacje, które opierają się przede wszystkim na pragmatyzmie. Mamy kilka obszarów o znaczeniu strategicznym, gdzie te kontakty są realizowane. Jednym z takich obszarów są polityka energetyczna, handel. Rosja kredytuje budowę elektrowni atomowej na Węgrzech, sprzedaje nam gaz i paliwa kopalne. Ale pomiędzy nami istnieje współpraca również w innych sektorach. I tak, wykonawcy rosyjscy przeprowadzili pełną renowacje parku pojazdów trzeciej linii metra w Budapeszcie. W Egipcie zostanie przeprowadzona wspólna inwestycja kolejowa – wykonawców i rosyjskich i węgierskich.

Ścisła współpraca z Rosją odbywa się pomimo tego, że Węgry poparły kwestię nałożenia na Rosję sankcji przez kraje Unii Europejskiej oraz NATO.

– Atak na Ukrainę nie był dla nas bez znaczenia – mówi Szabó. – Na forum NATO i UE Węgry przyjmują zawsze takie stanowisko, jak pozostali członkowie. Jednak rząd zawsze stoi na stanowisku, że należy utrzymywać stabilne i zrównoważone stosunki ze wszystkimi.

Węgry widzą również największe zagrożenia dla obecnego porządku. Zdaniem analityka Fundacji Századvég należą do nich destabilizacja Unii Europejskiej, której przyczyną jest migracja, Brexit w obecnym kształcie oraz konflikty pomiędzy administracją w Brukseli a rządami krajów członkowskich Unii Europejskiej.

– Za zagrożenie uważamy również to, że że w najbliższej przyszłości kraje regionu mogą stać się pionkami graczy w grze, na którą nie będą mieli wpływu. Mówię o Berlinie i Paryżu, Moskwie, czy Stambule na południu. A idąc szerzej mówię również o USA i Chinach.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

Ryszard Czarnecki, europoseł PiS: Czy Wielka Brytania próbuje „uciec” od Brexitu tylnymi drzwiami? 

Może się okazać, że w majowych wyborach do Parlamentu Europejskiego wezmą udział brytyjscy politycy. To jeden ze skutków ostatnich głosowań w Londynie – komentuje w Poranku WNET Ryszard Czarnecki.

– To nie było żadną niespodzianką, eksperci przewidywali taką różnicę głosów – zaznacza europoseł komentując ostatnie głosowania nad porozumieniem z UE ws. Brexitu oraz votum zaufania dla rządu Theresy May, brytyjskiej premier. W pierwszym głosowaniu za porozumieniem z UE głosowało 202 parlamentarzystów, przeciwko było 432.

Przy tym część polityków europarlamentu mocno krytykuje Wielką Brytanie, a to tworzy jeszcze gorszą atmosferę między Albionem a Unią Europejską.

Jednak nieprzyjęcie tego projektu nie oznacza, że Brexitu nie będzie. Theresa May będzie musiała teraz przedstawić plany dotyczące następnych kroków w ciągu trzech dni obrad Izby Gmin, czyli najpóźniej w poniedziałek. Zdaniem Ryszarda Czarneckiego najbardziej prawdopodobnym scenariuszem będzie dojście do jakiegoś porozumienia pomiędzy Unią a Wielką Brytanią.  Obecnie traktat o wyjściu Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej ma być renegocjowany i może on odsunąć Brexit na długo w czasie.

Niektórzy komentatorzy twierdzą, że jest to próba ucieczki od Brexitu tylnymi drzwiami.  Według tego scenariusza może się okazać, że w majowych wyborach do Parlamentu Europejskiego wezmą udział brytyjscy politycy. Taki scenariusz zresztą spowoduje lawino wiele skutków i konieczność zmian wcześniejszych decyzji.

Według gościa Poranka WNET, Theresa May nie rządzi już Wielką Brytanią – robi to za nią teraz chaos. Eurodeputowany zauważa jednak, że cała dużą winę za obecną sytuację ponosi również Unia Eurpoejska, która „ćwiczyła i upokarzała Wielką Brytanię na różne sposoby, ponieważ chciała w ten sposób pokazać innym krajom, że nie opłaca wychodzić się z Unii Europejskiej a uczestnictwo w niej niesie ze sobą również pewne konsekwencje”.

Wysłuchaj naszej rozmowy już teraz!

JN

Elżbieta Królikowska-Avis: Powtórzenie referendum w sprawie Brexitu będzie odczytywane jako działanie wbrew demokracji

Zdaniem dziennikarki przegrane przez rząd Teresy May, jest wyrazem braku akceptacji ze strony zwolenników opuszczenia Unii Europejskiej wynegocjowanego przez angielski rząd porozumienia.

 

Wczoraj wieczorem brytyjska Izba Gmin odrzuciła w głosowaniu projekt umowy o warunkach wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. Za porozumieniem głosowało 202 parlamentarzystów, przeciwko było 432. Jak podkreśliła w Poranku Wnet redaktor Elżbieta Królikowska-Avis w tej chwili nie ma żadnego wypracowane scenariusza co dalej.

Teresa May będzie musiała w ciągu trzech dni przygotować plan b. dla Wielkiej Brytanii. Premier obiecała, że zrobi to do poniedziałku. Głosy, które padły przeciwko porozumieniu ze strony 115 posłów partii konserwatywnej, to znak, że nie ma zgody na odejście od postulatów zwolenników wystąpienia Wielkiej Brytanii z UE mówi Elżbieta Królikowska-Avis.

 


Gość Poranka WNET podkreśla, że po wynikach głosowania przed obecny rządem nie widać szansy na dalsze funkcjonowanie. I dodaje: – Wydaje się, że rząd Teresy May zmierza do upadku. W tej chwili każda z partii opozycyjnych nie szans na samodzielne zwycięstwo, ale partia pracy, liberałowie oraz szkocka partia narodowa mogą stanowić poważną siłę jako całość.

Obecnie nie ma planu B. Teraz będą trwały gorączkowe przygotowanie. Dzisiaj wieczorem dowiemy się, czy rząd Teresy May zdoła przetrwać – podkreśla  Królikowska-Avis

Zdaniem publicystki pomysł przeprowadzenia ponownego referendum spotka się z silnym oporem. – Obecnie wszystko jest możliwe, ale powtórzone referendum będzie odczytane jako działanie wbrew zasadom demokracji, a obecnie siły dbające o stan demokracji są na Wyspach ciągle silne – opowiada.

Zapraszamy do wysłuchania rozmowy!

ŁAJ

Zbigniew Kuźmiuk: Polityka klimatyczna stała się globalną religią i niestety musimy się z tym pogodzić [VIDEO]

Unijna polityka klimatyczna to zupełne wariactwo. Wyznaczają limity emisji, niezależnie od stanu rozwoju gospodarczego poszczególnych państw – podkreśla w Poranku WNET europoseł PiS


Podpisanie porozumienia w Katowicach było głównym tematem rozmowy Krzysztofa Skowrońskiego z posłem do Parlamentu Europejskiego dr. Zbigniewem Kuźmiukiem. – Ustalenia COP24 to swoista mapa droga do tego, co ustalono w ramach porozumień paryskich. Kierunek polityki klimatycznej również jest dla mnie dyskusyjny, ale to już stała się swoista globalna religia i chyba trzeba się z tym pogodzić. Mimo wszystko to, co ustalono na poziomie globalnym, jest i tak lepsze niż to, co obecnie realizuje Unii Europejska – mówi gość Poranka WNET.

Gość naszej rozgłośni wskazuje na różnice między globalną polityka klimatyczną realizowaną w ramach ONZ a wytycznymi ustalanymi w Brukseli. – Unijna polityka klimatyczna jest zupełnie wariacja, wyznaczając limity emisji, nie zależnie od stanu rozwoju gospodarczego poszczególnych państw. Mam nadzieję, że zapisy przyjęte w pakiecie klimatycznym zostaną teraz przełożone na grunt europejski – mówi.

Polityk PiS odnosi się również do strony finansowej ustaleń przyjętych w Katowicach. – Nie zostało określone kto, w jakim zakresie będzie partycypował w kosztach transformacji gospodarczej. Zasadnicza część funduszu będzie pochodziła z handlu prawami do emisji CO2 – mówi.

Tematem rozmowy jest także obecna sytuacja polityczna w Brukseli.

Wygląda na to, że struktura Parlamentu Europejskiego ulegnie strukturalnym przemianom. Wydaje się, że nie będzie powtórki z koalicji Chadecji z Socjalistami. Partie establishmentu liczyły, że uda się powiększyć koalicję o liberałów wprowadzonych przez prezydenta Macrona, ale jego partia ma coraz mniejsze poparcie – podkreśla dr Zbigniew Kuźmiuk, poseł PiS do Parlamentu Europejskiego.

Francuski dżihadysta otworzył we wtorkową noc ogień na jarmarku świątecznym w Strasburgu. Nadal znajduje się na wolności

Zbigniew Stefanik, francuski korespondent Radia WNET, ujawnia szczegóły mającego miejsce nocą we wtorek zamachu na targu świątecznym w Strasburgu. Mówi też o wpływie ataku na ruch „żółtych kamizelek”.

Nocą we wtorek zamachowiec dokonał ataku terrorystycznego podczas dorocznego jarmarku bożonarodzeniowego w centrum Strasburga. W jego wyniku trzy osoby zmarły, a dwanaście zostało rannych, w tym sześć ciężko. Napastnik został postrzelony przez żołnierzy, jednak udało mu się uciec. Do jego poszukiwania zaangażowano wówczas trzystu policjantów.

Zamachowiec ma 29 lat, urodził się i mieszkał z Strasburgu, lecz nie wiadomo, czy był powiązany z organizacjami terrorystycznymi. Wpisuje się jednak w profil typowego francuskiego dżihadysty – jest obywatelem francuskim, przebywającym w przeszłości w niemieckich i francuskich zakładach karnych. Charakteryzuje go również wyjątkowa brutalność i fanatyzm religijny. Cechy te sprawiły, że otrzymał on najwyższą notę w kategorii zagrożenia terrorystycznego.

Policja próbowała ująć dżihadystę już we wtorek rano, na długo przed przeprowadzonym przez niego zamachem. Powodem był napad z bronią w ręku, w związku z którym po przeprowadzonej rewizji znaleziono w mieszkaniu napastnika kilka granatów. Domniemywa się, że przy zatrzymaniu agresora użyto wtedy zbyt małych środków.

Po ataku na jarmarku odbyły się dwa spotkania kryzysowe – w jednym z nich brał udział prezydent Francji Emmanuel Macron. W ich wyniku powołano dwie komórki kryzysowe – jedną w Paryżu i drugą w Strasburgu.

Napastnik nadal jest poszukiwany, a śledztwo w jego sprawie prowadzi prokuratura antyterrorystyczna i inne struktury antyterrorystyczne. Miejsce, w którym przebywa pozostaje nieznane, jednak poszukiwania skoncentrowały się na Strasburgu i jego okolicach. Wdrożony został również plan terrorystyczny.

Podejrzewa się, że w związku z zamachem w sobotę odwołane zostaną protesty ruchu „żółtych kamizelek” we wszystkich większych francuskich miastach.

A.K.

Ryszard Czarnecki: Nawet najlepsze kontakty osobiste nowego premiera nie zatrzymają ataków Brukseli na Polskę [VIDEO]

Wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego powiedział w Radiu WNET, że premier Morawiecki ma dobrą pozycję wyjściową do rozmów w UE, ale to realne konflikty interesów decydują o atakach na Polskę.

 

Gościem Poranka WNET był Ryszard Czarnecki, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego. Skomentował pierwszy szczyt Rady Europejskiej z udziałem premiera Mateusza Morawieckiego: – W agendzie szczytu były trzy kwestie [kryzys imigracyjny, Brexit oraz sytuacja w strefie euro – ŁAJ]. To po pierwsze kwestia kryzysu imigracyjnego. Chcemy, żeby ta sprawa dalej była załatwiana poprzez konsensus państw członkowskich. Żeby nie było tak, że ktoś na kimś wymusi jakieś rozwiązania.

Ryszard Czarnecki odniósł się też do listu przewodniczącego Rady Europejskiej, w którym wskazał on, że Bruksela nie ma zdolności ani możliwości prawnych zastąpienia państw członkowskich w polityce imigracyjnej: – Donald Tusk zmienił zdanie parę miesięcy po tym, jak Komisja Europejska wyrzuciła do kosza swój projekt przymusowej relokacji, czyli mówiąc wprost, przymusowego osiedlania imigrantów na swoim terenie. Donald Tusk zmienił zdanie wtedy, kiedy już było można. Narasta opór krajów, które buntują się przeciwko dyktatowi Rady Europejskiej.

Gość Poranka WNET wypowiedział się również o możliwości nałożenia przez instytucje UE sankcji na Polskę: – Rozmawiałem z ministrami innych państwa UE i oni mówią, że bardzo im nie w smak uruchomienie art. 7 [Traktatu o Unii Europejskiej]. Trudno będzie zebrać 22 państwa, które poparłyby takie kroki. Trudno również będzie zebrać 2/3 w Parlamencie Europejskim, aby ten mechanizm przegłosować.

– Premier Morawiecki to osoba, która jest dobrze odbierana w Europie oraz w Ameryce. Jego pozycja startowa jest dobra. Polska szybko się rozwija, a wiele stereotypów, które krążą po Europie, jest nieprawdziwych. Prywatne kontakty dużo znaczą do czasu, kiedy nie dojdzie do konfliktu interesów, wtedy nie znaczą nic. Do tej pory to Unia szukała pretekstów do ataku na Polskę. Powodem ataków był fakt, że urośliśmy jako partner polityczny – zaznaczył Ryszard Czarnecki.

Polityk PiS na zakończenie rozmowy jednoznacznie stwierdził, że jest przeciwny wstępowaniu Polski do strefy euro w najbliższym okresie: – Wzrost PKB per capita w strefie euro jest przeszło dwa razy mniejszy niż w Polsce. Strefa euro okazała się świetnym pomysłem dla krajów najbogatszych, których silne waluty ograniczały eksport Niemiec czy Holandii. (…) Szybkie wejście do strefy euro to jest szaleństwo w wymiarze czysto ekonomicznym.

ŁAJ

Belgia: Kolejny atak terrorystyczny islamskiego ekstremisty. Eksplozja na dworcu w Brukseli, sprawca unieszkodliwiony

Żołnierze patrolujący Dworzec Centralny w śródmieściu Brukseli unieszkodliwili we wtorek wieczorem przebywającą tam osobę, po tym gdy doszło do niewielkiej eksplozji – przekazał rzecznik policji.

Belgijski Prokurator Generalny Eric Van der Sypt potwierdził w nocy z wtorku na środę, że sprawca ataku bombowego na Dworcu Centralnym w Brukseli został „zneutralizowany” i nie żyje. Trwa sprawdzanie jego tożsamości. Dworzec jest wciąż otoczony przez policję.

Po północy na stacji doszło do kolejnego wybuchu – pisze agencja AFP. Jak podało centrum monitoringu zagrożenia terrorystycznego w Brukseli tym razem była to eksplozja kontrolowana. Ładunek wysadzili w powietrze saperzy.

W ocenie Prokuratura Generalnego Belgii wybuch na Dworcu Centralnym w Brukseli należy zakwalifikować jako atak terrorystyczny. Tożsamość osoby unieszkodliwionej przez żołnierzy nie jest jeszcze znana. „Nie ma pewności, że sprawca zginął” – wskazał prokurator.

Podczas konferencji prasowej zorganizowanej naprędce w pobliżu Dworca Centralnego, belgijski Prokurator Generalny Eric Van der Sypt zaznaczył, że bezpośrednio po niewielkiej eksplozji, do której doszło o 20.30 w pobliżu okienek kasowych na stacji, sprawca został unieszkodliwiony.

„Nie mogę jednak potwierdzić, że sprawca zginął ani czy żyje” – wskazał.

Także Van der Sypt powiedział, że wybuch nie pociągnął za sobą żadnych ofiar wśród ludności.

Wcześniej centrum monitoringu zagrożeń w stolicy Belgii podało, że żołnierze patrolujący Dworzec Centralny w śródmieściu Brukseli unieszkodliwili we wtorek wieczorem przebywającą tam osobę, po tym gdy doszło do niewielkiej eksplozji. Rzecznik policji poinformował ze swej strony, że sytuacja jest pod kontrolą i nie ma więcej poszkodowanych. [related id=”25643″]

Rzecznik nie był w stanie potwierdzić doniesień belgijskich mediów, że unieszkodliwioną osobą był mężczyzna mający na sobie ładunki wybuchowe. Niektóre agencje wskazują, że mężczyzna mógł mieć na sobie tzw. pas szahida.

Według dziennika „La Libre Belgique”, na dworcu doszło do próby zamachu terrorystycznego, a mężczyzna krzyczał „Allah Akbar – Bóg jest wielki”, zanim żołnierze oddali strzały w jego stronę.

Po eksplozji na dworcu i podziemnych peronach wybuchła wśród podróżnych panika – podała agencja prasowa Belga.

Wstrzymano ruch pociągów, który w centrum Brukseli odbywa się w tunelu. Budynek dworca został zamknięty i ewakuowany. Wytyczono kordon bezpieczeństwa. Na stacji metra pod dworcem nie zatrzymują się pociągi.

Przejściowo ewakuowano także pobliski rynek Grand-Place, który jest tłumnie odwiedzany przez turystów,

W centrum Brukseli rozmieszczono znaczne siły policji i wojska.

 

PAP/MoRo

Belgia: Donald Trump spotkał się z Emmanuelem Macronem. Główne tematy rozmowy: terroryzm, gospodarka, klimat i energia

Prezydent USA Donald Trump spotkał się w czwartek w rezydencji amerykańskiego ambasadora w Brukseli po raz pierwszy z nowym prezydentem Francji Macronem. Pogratulował mu wspaniałego zwycięstwa.

Donald Trump, który przyjął Emmanuela Macrona na roboczym lunchu, powiedział, że odniósł on „niewiarygodne zwycięstwo; mówi się o tym na całym świecie i mamy dużo do przedyskutowania, włączając w to terroryzm i inne rzeczy. Gratulacje, dobra robota”.

Prezydent Trump czekał na gościa w drzwiach rezydencji wraz z żoną Melanią. Macronowi nie towarzyszyła podczas wizyty jego żona Brigitte.

[related id=”16711″]

„Ze swej strony jestem bardzo szczęśliwy, że jestem tutaj z prezydentem Trumpem” – powiedział Macron, który wśród tematów rozmów z amerykańskim przywódcą wymienił „szeroki wachlarz spraw: walkę z terroryzmem, gospodarkę, klimat i energię”.

Wśród tematów spotkania AFP wymienia się: czwartkowy szczyt NATO w Brukseli, piątkowo-sobotni szczyt G7 na Sycylii, kryzysy regionalne w Syrii, na Ukrainie i wokół Korei Północnej, sprawy gospodarcze i przyszłe stanowisko nowej administracji USA wobec paryskiego porozumienia klimatycznego z grudnia 2015 roku.

Wybrany w drugiej turze 8 maja i zaprzysiężony 14 maja 39-letni Emmanuel Macron podczas wizyty w Brukseli i podróży do Taorminy na Sycylii stawia pierwsze kroki w świecie wielkiej dyplomacji.

Z kolei prezydent Trump, który również w czwartek wieczorem leci na Sycylię, odbywa swą pierwszą podróż zagraniczną. W czwartek przed południem spotkał się z szefami unijnych instytucji.

Po południu Donald Trump, Emmanuel Macron i pozostali szefowie państw i rządów krajów NATO wezmą udział w krótkim szczycie inaugurującym nową kwaterę główną Sojuszu na przedmieściach Brukseli.

PAP/JN

Polska przedstawi na spotkaniu unijnych ministrów kontrargumenty wobec twierdzeń KE w sprawie Trybunału Konstytucyjnego

Minister Witold Waszczykowski: Cała ta dyskusja jest bezprzedmiotowa. W Polsce nie dzieje się nic takiego, co wymagałby uruchomiania takiej procedury, a tym bardziej dotyczącej artykułu 7.

Polska przedstawi na spotkaniu unijnych ministrów kontrargumenty do twierdzeń Komisji Europejskiej ws. Trybunału Konstytucyjnego – zapewnił w poniedziałek w Brukseli szef MSZ Witold Waszczykowski. Jak zapowiedział, będziemy się domagać, aby KE uwzględniała w pismach odpowiedzi polskiego rządu.

Na wniosek Komisji Europejskiej sprawa prowadzonej wobec Polski procedury praworządności dotyczącej Trybunału Konstytucyjnego trafi we wtorek na agendę unijnej Rady ds. ogólnych, czyli ministrów odpowiedzialnych za sprawy europejskie. Pod koniec posiedzenia, w punkcie „sprawy różne”, prezentację ma w tej sprawie przedstawić wiceszef KE Frans Timmermans. Zgodnie z procedurą, później mogą zabrać głos przedstawiciele stolic krajów członkowskich.

– Pan Frans Timmermans powiadomił wszystkich, że przedstawi informacje na temat stanu dialogu pomiędzy Komisją a Polską. Odpowiemy własną narracją na wszystkie kwestie, które zostaną poruszone – powiedział dziennikarzom w Brukseli Witold Waszczykowski.

W przygotowanym na spotkanie ministrów dokumencie Komisja Europejska pisze m.in., że „pomimo wyrażonych obaw, dialogu z polskim rządem nie ma”. 1 czerwca 2016 r. wydała opinię, a następnie w lipcu rekomendacje dla polskich władz. W grudniu Bruksela przysłała do Warszawy kolejne rekomendacje w tej sprawie. Te rekomendacje – czytamy w piśmie – biorą pod uwagę opinie Komisji Weneckiej dotyczące praworządności w Polsce. Komisja Europejska konkluduje, że obawy nie zostały rozwiązane i wciąż istnieje „systemowe zagrożenie dla praworządności w Polsce”.

Jak zaznaczył minister Waszczykowski, Polska odbiera jako pozytywny sygnał fakt, że KE nie domaga się żadnych decyzji w tej sprawie, a jedynie chce przedstawić informacje. Minister przekonywał, że to, iż przedstawiciele niektórych stolic zamierzają się wypowiedzieć w tej kwestii, nie oznacza wcale dyskusji, bo będą się oni jedynie odnosić do informacji Timmermansa.

Choć w piśmie do państw członkowskich, wysłanym przed wtorkowym spotkaniem, KE wspomina o art. 7 unijnego traktatu, który mówi o sankcjach za naruszenie wartości unijnych, to nie ma mowy o pójściu teraz dalej z procedurą.

Timmermans powiedział w ubiegłym tygodniu w Sztokholmie, że nie czas jeszcze na podejmowanie dalszych działań przeciwko Polsce. Do podjęcia decyzji o ewentualnych sankcjach przewidzianych w art. 7 potrzebna jest jednomyślność przywódców państw UE, której w Radzie Europejskiej nie ma.

„Przedstawimy kontrargumenty, które na każde pytanie KE były przedstawiane przez ostatnie miesiące. Będziemy się domagać, żeby ewentualnie następny raport KE uwzględniał to, kiedy cała sprawa się zaczęła. A nie zaczęła się w grudniu 2015 r., zaczęła się wiele, wiele miesięcy wcześniej, w 2015 r., kiedy to poprzedni rząd i poprzednia większość parlamentarna chciała zmienić status TK. Wtedy KE nie reagowała” – mówił Waszczykowski.

„Będziemy się domagali, żeby we wszystkich dokumentach Komisji uwzględniano nasze odpowiedzi, nasze uwagi, które były przedstawiane na każde pytanie, każde pismo KE” – dodał.[related id=”17620″]

Minister relacjonował, że rozmawiał w sobotę z szefem MSZ Niemiec Sigmarem Gabrielem i – jak mówił – obaj uznali, „że nie ma potrzeby, aby publicznie dywagować, dyskutować na temat stanu praworządności w Polsce”. Waszczykowski poinformował, że Gabriel przyjedzie do Polski z wizytą w niedzielę.

Szef MSZ oświadczył, że nie zauważa, aby sprawa sporu z KE o Trybunał Konstytucyjny szkodziła Polsce. „Mamy bardzo rozległe relacje międzynarodowe. Pani premier niedawno została zaproszona do Niemiec na bardzo ważne wydarzenie, jakim były targi w Hanowerze, w tym tygodniu przyjeżdża do Polski prezydent Niemiec, a pod koniec tygodnia, w niedzielę, przybędzie minister spraw zagranicznych; pani premier odbyła wizytę w Chinach. Pan prezydent też podróżuje po świecie, ja niedawno wróciłem z Australii, w środę będę w Japonii. Cóż nam tutaj szkodzi?” – pytał szef polskiej dyplomacji.

Polskę podczas wtorkowego spotkania będzie reprezentował wiceszef MSZ, minister ds. europejskich Konrad Szymański. Ostatnia wysłana do Brukseli odpowiedź naszego rządu na zarzuty KE mówi o tym, że przyjęte przez polski parlament zmiany dotyczące funkcjonowania Trybunału Konstytucyjnego są zgodne ze standardami europejskimi, a wprowadzone zmiany w prawie „w sposób kompleksowy i ostateczny” regulują problematykę ustroju i funkcjonowania TK, uwzględniając szereg zaleceń przedstawionych Polsce przez Komisję Wenecką.

PAP/LK

W Brukseli gen. Mattis postawił wymagania sojusznikom USA w NATO. Polska to jeden z kilku krajów, które już je spełniają

Wszyscy spodziewali się, że generał Mattis będzie mówił o pieniądzach, że użyje mocnych słów. Środowe spotkanie ministrów obrony NATO w Poranku Wnet relacjonował Piotr Fałkowski z „Naszego Dziennika”.

 

Stany Zjednoczone wywiążą się ze swoich zobowiązań, ale jeśli wasze kraje nie chcą, by zaangażowanie Ameryki na rzecz sojuszu zostało ograniczone, każda z waszych stolic powinna okazać wsparcie dla naszej wspólnej obrony – powiedział James Mattis, sekretarz obrony USA.

[related id=3066]
Piotr Fałkowski podkreślił, że termin stawiany przez Amerykanów sojusznikom jest krótki – bilans musi się zgadzać do końca roku. – Mattis podzielił państwa na grupy. Po pierwsze te, które wykonują plany 2 procent wydatków, następnie te, które jeszcze ich nie wypełniają, ale mają taki zamiar. Minister Macierewicz odniósł się do słów Mattisa, że państwa z pierwszej grupy, w tym Polska, powinny pomagać innym – opowiadał gość Krzysztofa Skowrońskiego.

Deklaracje amerykańskiego polityka poparł  sekretarz generalny Sojuszu, Jens Stoltenberg:

 To nie Stany Zjednoczone mówią Europie, żeby zwiększyć wydatki. To szefowie państw i rządów 28 członków NATO w 2014 roku zgodzili się, że powinniśmy zwiększyć wydatki obronne. To kwestia wprowadzenia w życie czegoś, na co się zgodziliśmy. Cieszę się z każdej presji, wsparcia, by upewnić się, że tak się stanie – powiedział Stoltenberg na konferencji prasowej w przerwie obrad ministrów.

 

AA