Grupie Wyszehradzkiej brakuje wspólnych celów, a nie jest na tyle wpływowa, aby móc sobie pozwolić na różne zdania

O stosunku Chorwacji do Brexitu i partnerstwie z krajami Grupy Wyszehradzkiej rozmawiał z Mate Mijiciem, dyrektorem biura europoseł Róży Tomasić, gościem Poranka Wnet w Zagrzebiu Tomasz Wybranowski.

 

– Mamy w Chorwacji dwa różne źródła opinii na temat Brexitu: jedne to media, a drugie to partie polityczne, które mówią to, co każe im Bruksela – powiedział Mate Mijić. Jego zdaniem Brexit to okazja do reform i do dobrych zmian w Unii Europejskiej. Uważa, że dzięki wyjściu Wielkiej Brytanii z UE  inne państwa mogą stać się bardziej niezależne. Zaznaczył jednak, że Chorwacja jest podzielona co do opinii w sprawie Brexitu.

Mówił również, że liderzy słowiańskich narodów powinni mieć mocniejszą pozycję w Unii Europejskiej. Jego zdaniem partnerstwo z Grupą Wyszehradzką jest bardzo ważne dla Chorwacji, jednak  jej potencjał nie jest do końca wykorzystany.

Grupie Wyszehradzkiej brakuje wspólnych celów, np. w podejściu do Rosji, a sama Grupa nie jest na tyle wpływowa, aby móc sobie pozwolić na różne zdania – powiedział, zaznaczając przy tym, że na Grupie Wyszehradzkiej nie korzystają wszystkie kraje. Jak dodał, to wszystko sprawia, że strukturom rządzącym w Chorwacji bardziej zależy na dobrych relacjach z Unią Europejską.

– Emmanuel Macron w związku z polityką Angeli Merkel ma negatywne podejście do PiS-u – powiedział gość Poranka Wnet. Jego zdaniem powinniśmy rozróżniać partie nacjonalistyczne od partii konserwatywnych: „chociaż obie grupy charakteryzuje niechęć do Unii Europejskiej, to partie konserwatywne oparte są na wartościach chrześcijańskich”.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy.

JN

 

Przedstawiony w środę projekt mandatu negocjacyjnego Komisji Europejskiej w sprawie Brexitu zapowiada bolesne rozmowy

Jakie są proponowane przez KE warunki wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii? Główny negocjator ze strony UE Michel Barnier rozwiewa iluzje Brytyjczyków, że Brexit będzie procesem łatwym i przyjemnym.

Podobnie jak sobotnie wytyczne przyjęte przez szczyt 27 państw unijnych, zaproponowany przez KE mandat wytycza ramy, w jakich będą się mogli poruszać negocjatorzy. Jednak jest on ograniczony tylko do pierwszej fazy rozmów, podczas której UE chce rozwiązać kwestie m.in. praw obywateli i rozliczeń finansowych z Wielką Brytanią.

Dziś Komisja proponuje rekomendacje, które przekładają wytyczne na dyrektywy negocjacyjne. Zgodnie z dwuetapowym podejściem dyrektywy te dotyczą tylko pierwszej fazy negocjacji – zaznaczył Michel Barnier w środę na konferencji prasowej w Brukseli.

W ten sposób Unia wyznacza jeszcze przed rozpoczęciem negocjacji korzystny dla siebie harmonogram rozmów. Wielka Brytania nie ma bowiem innych wielkich atutów negocjacyjnych, które dawałyby jej mocną pozycję przetargową, niż kwestie finansowe i kwestie obywatelskie. Brytyjska premier Theresa May mówiła, że prawa obywatelskie powinnyn być zabezpieczone już na początku, a sprawy dotyczące finansów należy negocjować wraz z przyszłą umową handlową.

[related id=”16027″]

Londyn musiał się zmierzyć nie tylko z propozycją trudnych z jego perspektywy warunków negocjacyjnych. Podczas konferencji Barniera nie zabrakło też przytyków pod adresem przedstawicieli brytyjskich władz. „Niektórzy stworzyli iluzje, że Brexit nie będzie miał znaczącego wpływu na nasze życie albo że negocjacje mogą być zakończone szybko i bezboleśnie. Tak nie będzie” – podkreślił francuski polityk.

Przedstawione przez KE wytyczne obejmują cztery główne obszary. Priorytetem w  negocjacjach podczas najbliższych kilku miesięcy ma być ochrona statusu i praw obywateli – zarówno obywateli krajów UE-27 w Zjednoczonym Królestwie, jak i obywateli Zjednoczonego Królestwa w UE-27 – a także ich rodzin.

Chodzi o 3,2 mln obywateli unijnych mieszkających w Wielkiej Brytanii i 1,2 mln Brytyjczyków żyjących obecnie w którymś z 27 krajów UE. Mandat przewiduje zagwarantowanie tym osobom oraz członkom ich rodzin prawa do uzyskania stałej rezydencji po pięcioletnim okresie zamieszkiwania.

– Nasz cel jest bardzo jasny: ci mężczyźni, kobiety, dzieci, ich rodziny muszą mieć możliwość mieszkania na obecnych zasadach do końca życia – podkreślił Michel Barnier.

KE chce, żeby datą graniczną, po której obywatele Unii będą mogli być traktowani przez Wielką Brytanię jak obywatele państw trzecich, była data Brexitu, jednak nie jest przesądzone, że uda się to wynegocjować. Przyznał to sam Barnier, podkreślając na konferencji, że pewność co do kwestii praw obywateli zapanuje dopiero po zawarciu umowy z Brytyjczykami. Ci zatem, którzy obecnie zastanawiają się nad wyjazdem na Wyspy Brytyjskie, nie mogą być pewni, że nie zostaną zmuszeni do powrotu do kraju po Brexicie, choć UE pragnie uniknąć takiego scenariusza.

[related id=”15829″]

Komisja Europejska chce, by gwarancje prawne dotyczyły też osób, które w przeszłości mieszkały w Wielkiej Brytanii lub te, które tylko w niej pracują, natomiast mieszkają w innym kraju UE. Nie wiadomo, ile w sumie jest takich osób, ale samych pracowników transgranicznych doliczono się ok. 60 tysięcy.

– Nie chcemy tylko chronić praw dotyczących rezydowania, ale również tych związanych z prawem pracy, dostępu do edukacji, ochrony zdrowia oraz uznawania dyplomów i kwalifikacji – wyliczał negocjator KE.

Wszystkie te prawa mają być chronione na podstawie prawa unijnego gwarantowanego przez Trybunał Sprawiedliwości UE. Takie podejście oznacza, że w razie sporów ostatnie słowo w sprawie praw obywateli już po Brexicie miałyby nie brytyjskie sądy, ale unijny trybunał w Luksemburgu.

Drugi z kluczowych elementów projektu mandatu dotyczy rozliczenia finansowego. W zaleceniu KE zapisano, że umowa dotycząca zasad porozumienia finansowego musi być gotowa zanim rozpocznie się drugi etap negocjacji.

– Wielka Brytania będzie musiała respektować pojedyncze rozliczenia finansowe, które będą obejmowały wszystkie zależności finansowe między Zjednoczonym Królestwem i UE, wszystkie zobowiązania, które podjęła Wielka Brytania jako państwo członkowskie – wyjaśnił Barnier.

Chodzi m.in. o wieloletni budżet Unii obejmujący lata 2014-2020 (czyli kończący się już po Brexicie), zobowiązania wynikające np. z umowy z Turcją w sprawie napływu migrantów do UE (kwota 3 mld euro) czy płatności na inne fundusze i instrumenty.

– To nie jest kara czy jakiegoś rodzaju podatek za wyjście [ze Wspólnoty]. UE i Wielka Brytania mają wzajemne zobowiązania. Zobowiązały się wspólnie finansować programy i projekty – mówił Barnier, podkreślając, że chodzi o uregulowanie tych rozliczeń.

„Financial Times” podał w środę, że UE będzie zabiegać o to, by Wielka Brytania zapłaciła ok. 100 mld euro „rachunku” za wyjście z Unii. Minister ds. Brexitu David Davis zapewnił natychmiast, że takiej sumy Londyn nie zapłaci. Michel  Barnier nie chciał mówić o konkretnych kwotach, zaznaczając, że UE cały czas podejmuje zobowiązania.

Nieoficjalnie źródła unijne informowały, że w grę wchodzi płacenie przez Wielką Brytanię za programy przeprowadzane w ramach np. polityki spójności przez lata po Brexicie. Jej rozliczenia są realizowane nawet z trzyletnim opóźnieniem, tak więc faktury dotyczące obecnego wieloletniego budżetu mogą spływać aż do 2023 roku.

Trzecią kwestią, którą KE planuje załatwić na początku negocjacji, jest granica między Irlandią i Irlandią Północną. UE chce zapobiec utworzeniu tam „twardej granicy” po Brexicie.

Wreszcie czwarty obszar rozmów ma dotyczyć ustaleń w kwestii rozstrzygania sporów i zarządzania umową o wystąpieniu z Unii. Komisja chce, by zawsze, gdy w grę wchodzi stosowanie prawa UE (jak np. w kwestii praw obywateli czy rozliczenia finansowego), ewentualne spory rozstrzygał unijny Trybunał Sprawiedliwości.

– Nasze rekomendacje pokazują, gdzie chcemy wylądować, zanim skończymy pierwszą fazę negocjacji – tłumaczył były komisarz.

Nad dokumentem będą teraz pracować ambasadorowie i eksperci państw członkowskich, a jego przyjęcie ma nastąpić 22 maja podczas spotkania unijnych ministrów ds. europejskich.

PAP/JN

Niemcy, FAS: Juncker wstrząśnięty postawą premier May, która według niego nie zdaje sobie sprawy z konsekwencji Brexitu

Niemiecki dziennik podaje, że niedawne spotkanie Jeana-Claude’a Junckera z Theresą May było dla szefa KE wstrząsem i spowodowało, że ocenia on bardzo sceptycznie szanse na kompromis ws. Brexitu.

Thomas Gutschker opisuje w niedzielno-poniedziałkowym wydaniu „Frankfurter Allgemeine Zeitung” (FAS) dotychczas nieznane fakty ze spotkania przewodniczącego Komisji Europejskiej Junckera z premier Wielkiej Brytanii Theresą May 26 kwietnia w Londynie.

„Juncker był do głębi wstrząśnięty i wcale tego nie krył” – pisze autor, przytaczając jego wypowiedź po zakończeniu rozmowy: „Opuszczam Downing Street dziesięć razy bardziej sceptyczny niż przed (spotkaniem)”. Jego doradcy nie słyszeli od swego szefa tak pesymistycznej oceny, nawet w najbardziej dramatycznych chwilach – twierdzi autor.

Podczas rozmowy, w której udział brali także doradcy obu stron oraz główny negocjator KE ds. Brexitu, Michel Barnier, poruszono m.in. temat praw obywateli UE mieszkających w Wielkiej Brytanii i Brytyjczyków w UE. Zdaniem premier May powinni oni być traktowani jak obywatele krajów trzecich. „Dla Junckera problem jest bardziej skomplikowany, gdyż korzystają oni teraz z wielu przywilejów, które powinny zostać zachowane” – czytamy na łamach FAS.

[related id=”15829″]

Obywatele UE korzystają na Wyspach Brytyjskich z bezpłatnej opieki lekarskiej i, zdaniem Junckera, przywilej ten powinien obowiązywać także po Brexicie. „Uważam, że nie doceniasz wagi tego problemu” – miał powiedzieć Juncker do szefowej brytyjskiego rządu.

Theresa May, obawiając się brytyjskich tabloidów, chce, by negocjacje prowadzone były za zamkniętymi drzwiami. Z punktu widzenia Brukseli jest to niemożliwe, gdyż każdy krok musi być uzgodniony z krajami członkowskimi i z Parlamentem Europejskim – czytamy w FAS.

Najpoważniejszym punktem spornym jest kolejność podejmowanych działań. Zdaniem UE najpierw powinny zostać uzgodnione „zasady rozwodu”, a dopiero później kwestie przyszłej współpracy. Premier May chce natomiast rozpocząć natychmiast rozmowy o umowie o wolnym handlu, a o kosztach „rozwodu” porozmawiać na końcu procesu negocjacji. Brytyjska premier powtórzyła podczas spotkania hasło „Let us make Brexit a success”.

Szef KE zwrócił uwagę, że Wielka Brytania będzie dla UE państwem trzecim, pozbawionym nawet wspólnej unii celnej, znajdzie się więc w sytuacji gorszej niż Turcja. „Brexit nie będzie sukcesem” – ostrzegł.

[related id=”10935″]

Spór dotyczy też kwestii finansowych. UE uważa, że Wielka Brytania będzie musiała ponieść koszty w wysokości 60-65 mld euro. May stoi na stanowisku, że Brytyjczycy nie są winni Unii ani pensa – pisze Gutschker. „UE nie jest klubem golfowym, gdzie zgodnie w własnym widzimisię można wstępować i występować” – oświadczył Juncker.

Przewodniczący KE odniósł wrażenie, że May wyobraża sobie, iż Brexit będzie dla Londynu „oficjalnie ostrym cięciem, a w rzeczywistości relacje zostaną utrzymane tam, gdzie odpowiada to brytyjskim interesom”. „Im dłużej tego słucham, tym bardziej jestem sceptyczny” – miał powiedzieć Juncker, reagując na brytyjskie nadzieje, będące jego zdaniem złudzeniami.

Aby wzmocnić wagę swojej oceny, poinformował on w czwartek rano Angelę Merkel o przebiegu rozmowy. Powiedział niemieckiej kanclerz, że May „żyje w innym układzie planetarnym” i jest „pełna złudzeń”.

Pod wpływem tej rozmowy Angela Merkel zmieniła tekst swojego oświadczenia, które wygłosiła wkrótce potem w Bundestagu. Wymieniła trzy najważniejsze cele negocjacji: zachowanie praw Niemców w Wielkiej Brytanii, niedopuszczenie do tego, by UE poniosła straty i zachowanie jedności pozostałych krajów. Zgodnie ze stanowiskiem Junckera zastrzegła, że najpierw należy rozmawiać o „rozwodzie”, wraz z konsekwencjami finansowymi, a dopiero potem o nowych relacjach.

Fragment dodany przez Angelę Merkel po rozmowie z Jeanem-Claude’em Junckerem brzmiał: „Drogie Koleżanki, drodzy Koledzy, być może myślicie, że mówię o sprawach oczywistych. Muszę, niestety, tak to wyraźnie powiedzieć, ponieważ czuję, że niektórzy w Wielkiej Brytanii ulegają złudzeniom, a byłaby to dla nich jedynie strata czasu”.

Jak zaznacza Gutschker, przesłanie z Bundestagu okazało się skuteczne: brytyjskie media poinformowały o twardej linii kanclerz Merkel wobec Brexitu.

FAS zaznacza, że Juncker powrócił z Londynu „mocno zatroskany”, a jego otoczenie szacuje prawdopodobieństwo fiaska negocjacji na „więcej niż 50 procent”.

Władze w Londynie nie uznają relacji niemieckiej gazety „Frankfurter Allgemeine Zeitung” (FAS).

„Nie uznajemy tej relacji” – powiedział w poniedziałek rzecznik brytyjskiego rządu. Podkreślił, że May i Juncker, którzy spotkali się 26 kwietnia w Londynie, oświadczyli, iż „było to konstruktywne spotkanie przed formalnym rozpoczęciem negocjacji” w sprawie Brexitu.

PAP/JN

„Niebywała jednomyślność” 27 przywódców państw Unii. UE przyjęła wytyczne i oczekuje „poważnej odpowiedzi” od Londynu

Jednomyślność dotyczy treści negocjacji i sposobu ich prowadzenia etapami: począwszy od gwarancji dla obywateli przez rozliczenie zobowiązań, na dostępie Wielkiej Brytanii do unijnego rynku kończąc.

Unijna „27” pokazała swoją jedność, przyjmując bardzo szybko wytyczne do negocjacji brexitowych i oczekuje „poważnej odpowiedzi” od Londynu, m.in. ws. praw obywateli – mówili po szczycie UE szefowie unijnych instytucji – Rady Europejskiej i Komisji Europejskiej.

Donald Tusk i Jean-Claude Juncker wskazywali na wspólnej konferencji prasowej, że jednomyślne wsparcie ze strony państw członkowskich i instytucji unijnych przełoży się na silny mandat polityczny do rozmów z Brytyjczykami.

– Chciałbym podkreślić niebywałą jednomyślność 27 liderów ws. wytycznych do negocjacji ze Zjednoczonym Królestwem. Zostały one przyjęte natychmiast po tym, jak rozpoczęliśmy szczyt – relacjonował prowadzący spotkanie szef Rady Europejskiej Donald Tusk.

– Byłem pod wrażeniem jedności „27”. Wbrew temu, co niektórzy mogą myśleć, nie jest to sztuczna jedność, czy fasada. To prawdziwa i wspólna ambicja była matką pracy, jaką dziś wykonaliśmy – wtórował mu Juncker.

Szef Rady Europejskiej podkreślał, że jednomyślność „27” dotyczy nie tylko substancji negocjacji, ale też metody prowadzenia rozmów. Chodzi o tzw. etapowe podejście, w ramach którego najpierw mają być rozwiązane sprawy dot. gwarancji obywateli, rozliczenia zobowiązań Wielkiej Brytanii oraz granicy między Irlandią i Irlandią Północną. Dopiero po tym ma być możliwe przejście do rozmów o przyszłych relacjach, czyli dostępie Wielkiej Brytanii do unijnego rynku.

– Za wcześnie, aby spekulować, kiedy to się stanie, ale ważne, żeby podkreślić, że unijni liderzy ocenią i zdecydują, czy wystarczający postęp został osiągnięty – zaznaczył Donald Tusk. Dodał, że decyzja będzie podjęta jednomyślnie przez UE-27.

Pierwszym priorytetem w negocjacjach mają być prawa obywateli krajów UE mieszkających na Wyspach i Brytyjczyków na kontynencie: – Rozmawiamy o 4,5 mln ludzi. (…) W ciągu ostatnich tygodni słyszeliśmy wielokrotnie od naszych brytyjskich przyjaciół, również podczas mojej wizyty w Londynie, że są gotowi na porozumienie w tej sprawie szybko. Ale chciałbym powiedzieć bardzo jasno, że potrzebujemy prawdziwych gwarancji dla naszych obywateli – zaznaczył przewodniczący Rady Europy.

Jak dodał, Komisja Europejska przygotowała listę praw i przywilejów, które muszą być zagwarantowane, a żeby osiągnąć odpowiedni postęp, potrzebujemy „poważnej brytyjskiej odpowiedzi”. – Jak tylko Wielka Brytanii zaoferuje prawdziwe gwarancje dla naszych gwarancji, znajdziemy szybko rozwiązanie – powiedział.

W rozmowie z polskimi dziennikarzami Donald Tusk podkreślił, że „27” chce jak najszybciej zakończyć część negocjacji dotyczącą praw obywateli. – Stała się rzecz bardzo ważna z punktu widzenia także kilkuset tysięcy naszych rodaków mieszkających w Anglii – wszystkie 27 krajów, chociaż przecież mają różne interesy, także w kontekście Brexitu, przyjęło jako priorytet i to priorytet numer jeden prawa obywateli – ocenił Tusk.

Dodał, że również w kwestii rozliczenia finansowego z Wielką Brytanią 27 państw mówiło jednym głosem podczas przygotowań do przyjęcia wytycznych do negocjacji. – Jest grupa państw, która powiedziała: „nie dopłacimy ani grosza za Brytyjczyków”. I jest druga grupa państw, która powiedziała: „nie chcemy stracić ani grosza z tego tytułu, że Brytyjczycy wychodzą z UE”. To zbudowało taką trochę dwuznaczną, ale jednak koalicję wspólnych intencji. Będziemy oczekiwali wypełnienia zobowiązań wynikających z członkostwa Wielkiej Brytanii w UE, w tym także zobowiązań finansowych – zaznaczył szef Rady Europejskiej.

Przewodniczący Komisji Europejskiej wykluczył prowadzenie równoległych negocjacji dotyczących warunków „rozwodu” i przyszłych relacji unijno-brytyjskich. – Najpierw będziemy musieli rozwiązać problemy wynikające z wyjścia Wielkiej Brytanii z UE – przypomniał.

Zaapelował przy okazji o wycofanie weta Londynu ws. przeglądu wieloletniego budżetu UE, wskazując, że to pomoże na początku negocjacji. Przegląd dotyczący obecnej perspektywy, który musi być zaakceptowany przez wszystkie państwa członkowskie, przewiduje dodatkowe 6 mld euro do 2020 r. m.in. na radzenie sobie z migracją czy wzmacnianie bezpieczeństwa UE.[related id=”10935″]

Juncker, odnosząc się do swojej wizyty w Londynie i rozmowy z premier Theresą May, ocenił, że niektórzy w Wielkiej Brytanii nie rozumieją technicznych problemów, jakie wiążą się z negocjacjami brexitowymi.

– Jedna, niełatwa kwestia dotycząca praw obywateli, jest tak naprawdę sumą 25 różnych pytań, na które musimy znaleźć odpowiedź – podkreślił szef Komisji Europejskiej.

Zwrócił też uwagę, że kwestie dotyczące finansów mogą być zarzewiem konfliktu w „27”: – Jak pojawią się kwestie budżetowe, trzeba będzie podejmować trudne decyzje. Są ci, którzy nie chcą płacić ani centa więcej, i ci, którzy nie chcą otrzymać ani centa mniej – zwrócił uwagę.

3 maja, po przyjęciu wytycznych politycznych przez szefów państw i rządów, Komisja Europejska  przedstawi propozycje mandatu negocjacyjnego. Ma on zostać przyjęty przez unijnych ministrów ds. europejskich 22 maja. Same negocjacje mają ruszyć dopiero po wyborach parlamentarnych w Wielkiej Brytanii, które obędą się 8 czerwca.

Źródło: PAP

lk

Premier Beata Szydło: Unijny szczyt w Brukseli dotyczący wytycznych do negocjacji ws. Brexitu był świętem jedności Unii

Premier Polski stwierdziła, że na unijnym szczycie panowała świąteczna atmosfera, a Polska jest państwem, które nie chce karać Wielkiej Brytanii za Brexit, tylko będzie dbać o prawa swoich obywateli.

Unijny szczyt w Brukseli dotyczący wytycznych do negocjacji ws. Brexitu był świętem unijnej jedności – uważa premier Beata Szydło. Jak przyznała, przed nami kolejne szczyty, np. w sprawie kryzysu migracyjnego czy kwestii energetycznych, które będą wyzwaniem dla tej jedności.

Na sobotniej konferencji po szczycie w Brukseli premier była pytana o atmosferę szczytu. – Atmosfera dzisiaj, nawet określiłabym to w ten sposób, była to atmosfera świąteczna, wszyscy podkreślali, że jest jedność, że udało się wypracować ten dokument – odpowiedziała szefowa rządu. W jej ocenie „dzisiejszy dzień był świętem jedności”.

Mam nadzieję, że tak szybkie przez pana przewodniczącego (Donalda-PAP) Tuska zaproponowanie przyjęcia tego dokumentu od razu, zaraz, bez dyskusji było spowodowane tylko i wyłącznie chęcią świętowania i cieszenia się, że ten dokument został dobrze wcześniej przygotowany – zaznaczyła.

Premier zadeklarowała, że „rzeczywiście to jest bardzo istotne, ażeby budować jedność UE”.

Ja na poprzednim szczycie bardzo wyraźnie również o tym mówiłam o tych zasadach i o tych wartościach, które kiedyś zachęciły Europejczyków do tego, aby stworzyć wspólny projekt wspólnej Europy, po to, żeby razem rozwiązywać poważne problemy i być w tym razem, solidarnie. W pewnym momencie UE tę jedność i solidarność gdzieś zatraciła i zaczęły się tworzyć różne kluby, które załatwiały swoje sprawy, swoje interesy i nie dostrzegały problemów całej UE, wszystkich obywateli, i to było przyczyną m.in., jedną z przyczyn Brexitu – mówiła.

Jak podkreśliła, jeżeli jedność, którą udało się osiągnąć w sobotę, „zostanie utrzymana i potwierdzona w kolejnych sprawach bardzo ważnych (…) to jest to dobry prognostyk dla UE”. Jeżeli natomiast – kontynuowała – nie uda się tej jedności utrzymać, „to znaczy, że Unia ma coraz większe problemy i musi zastanowić się nad tym, co z tym zrobić”.

Beata Szydło przypomniała, że przed nami kolejne szczyty, „które będą podejmowały kwestie zasadnicze dotyczące kryzysu migracyjnego, kwestii energetycznych. – To będą wyzwania dla tej jedności – przyznała.

„Dzisiaj możemy być zadowoleni i Polska również jest zadowolona, że UE potrafiła pokazać jedność, polegającą na tym, że interesy wszystkich państw członkowskich zostały zagwarantowane w tych wytycznych negocjacyjnych, które przyjęliśmy, ale to jest dopiero początek drogi – zakonkludowała.[related id=”10874″ side=”left”]

Zaznaczyła ponadto, że premier Theresa May podkreślała kilkakrotnie w rozmowie z nią, że chce rozwiązać problem obywateli polskich, co oznacza również obywateli Unii Europejskiej – i kwestie finansowe na tym pierwszym etapie. – Nikt nie ma wątpliwości, że jeżeli nie będzie porozumienia na pierwszym, wstępnym etapie dotyczącym tych ważnych kwestii, drugi etap będzie niezwykle trudny – dodała.

I kontynuowała: – Polska jest państwem, które mówi, iż nie należy Wielkiej Brytanii karać za Brexit. To jest decyzja Brytyjczyków; każdy może podejmować suwerennie decyzje (…) Obywatele brytyjscy podjęli taką decyzję, w związku z czym my musimy ją uszanować. Ale to nie znaczy, że nie karając Wielkiej Brytanii, możemy odstąpić od zagwarantowania naszym obywatelom (…) interesów finansowych z punktu widzenia Polski. To nasz obowiązek. Na tym polegają negocjacje. Wszyscy musimy mieć świadomość – tę świadomość ma Theresa May – że po opuszczeniu Unii Europejskiej przez Wielką Brytanię, pozostajemy ze sobą powiązani gospodarką, sprawami obronnymi. Wielka Brytania jest dla nas ważnym partnerem w NATO. Musimy szukać konsensusu i porozumienia.

Źródło: PAP

lk

Trzy warunki udanego Brexitu. Główny negocjator UE mówił w Warszawie o wyzwaniach związanych z secesją Brytyjczyków

Zachowanie jedności państw UE, eliminacja obszarów niepewności i uporządkowanie chronologiczne Brexitu – to priorytetowe kwestie wymienione przez Michela Barniera na czwartkowym spotkaniu w Sejmie.

 

Michel Barnier, były francuski minister spraw zagranicznych, a także rolnictwa, do 2014 r. komisarz UE ds. rynku wewnętrznego i usług, obecnie pełni funkcję głównego negocjatora Komisji Europejskiej ds. Brexitu. Podczas posiedzenia sejmowej komisji ds. Unii Europejskiej mówił o trudnościach związanych z bezprecedensowym opuszczaniem Unii przez jeden z krajów członkowskich.

– Spotykając się z premierami i prezydentami 27 krajów UE, staram się zachować jedność wspólnoty wobec Brexitu. Utrzymanie jedności leży w interesie zarówno Unii, jak i Wielkiej Brytanii. Brak jedności przełoży się na twardy Brexit – przekonywał Michel Barnier.

– Warunek ograniczenia niepewności dotyczy poczucia bezpieczeństwa. Chodzi o zabezpieczenie praw nabytych przez obywateli Unii mieszkających w Wielkiej Brytanii i odwrotnie. Musimy wprowadzić zakaz dyskryminacji. Sprawa jest o tyle trudna, że w tych dwóch grupach znajdują się ludzie o zróżnicowanej pozycji społecznej – zauważył negocjator.

– Ważne jest także, żeby proces negocjacji przebiegał płynnie i zakończył się w październiku 2018 r. Musi to być proces uporządkowany, a obejmuje on wielką liczbę czynników – przypomniał Barnier.

– Kwestią o podstawowym znaczeniu są ustalenia dotyczące przyszłych relacji gospodarczych między UE i Wielką Brytanią. Po Brexicie powstanie nowe partnerstwo, oparte na nowych umowach handlowych. Ich uzgodnienie będzie o tyle trudne, że po raz pierwszy w naszej historii rozpoczniemy pertraktacje z pozycji wyraźnej różnicy zdań – powiedział Michel Barnier.

łaj/aa

Europarlament przyjął rezolucję w sprawie Brexitu: Zasady są proste – będziemy przede wszystkim bronić interesów Unii

Parlament Europejski przyjął rezolucję, w której określa warunki, na jakich zgodzi się na porozumienie o wystąpieniu Wielkiej Brytanii z UE. Europosłowie żądają wywiązania się Londynu ze zobowiązań.

Rezolucję, którą uzgodnili chadecy, socjaliści, liberałowie, Zieloni oraz skrajna lewica, poparło 516 europosłów; 133 było przeciwko, a 50 wstrzymało się od głosu.

Deputowani podkreślili znaczenie zapewnienia równych praw obywatelom unijnym żyjącym na Wyspach oraz Brytyjczykom mieszkającym na kontynencie. Domagają się w tym kontekście traktowania wszystkich na zasadach wzajemności, równości, symetrii i niedyskryminacji.

Jakakolwiek degradacja praw związanych ze swobodą przemieszczania się, w tym dyskryminacja obywateli UE pod względem dostępu do praw pobytu, byłaby przed datą wystąpienia Zjednoczonego Królestwa z Unii Europejskiej sprzeczna z prawem Unii – zaznaczono w rezolucji.

Parlament oświadczył, że negocjacje w sprawie przyszłych relacji nie mogą wiązać się z żadnym kompromisem między bezpieczeństwem wewnętrznym i zewnętrznym, w tym współpracą w dziedzinie obrony a przyszłymi stosunkami gospodarczymi.

Przede wszystkim dbałość o interesy i integralność UE

Zasady są proste: będziemy przede wszystkim bronić interesów 445 milionów mieszkańców UE i działać na rzecz zachowania integralności i spójności Europy. Naszym obowiązkiem jest bronić wartości, które są podstawą UE, zapewnić, iż Wielka Brytania wywiąże się ze swoich zobowiązań finansowych, oraz wypracować odpowiednie rozwiązania dla Irlandii Północnej – oświadczyła szefowa komisji ds. konstytucyjnych PE, Danuta Huebner (PO).

Komisja, której przewodniczy polska europosłanka, będzie odpowiedzialna za przygotowanie stanowiska PE na temat wynegocjowanego z Wielką Brytanią porozumienia. PE może odrzucić lub przyjąć wynegocjowany tekst, ale nie może do niego składać poprawek.

Europoseł PiS Zdzisław Krasnodębski apelował, by w negocjacjach nie zapominać, iż Wielka Brytania opuszcza UE, ale nie Europę. – Musimy pamiętać o wspólnym dziedzictwie, wspólnych interesach, które będą nas łączyć także wtedy, gdy Wielka Brytania opuści Unię – zaznaczył.

Jak dodał, w negocjacjach nie może chodzić o ukaranie Wielkiej Brytanii za demokratyczną decyzję, zgodną z zapisanym w traktatach prawem do opuszczenia UE. – Unia nie może być wspólnotą opartą na strachu i przymusie, bo to jest droga do jej końca – ostrzegał polityk PiS.

[related id=”10874″]

Rząd w Londynie musi współpracować z UE

Europosłowie wskazali w rezolucji, że najlepszym rozwiązaniem byłoby nieprzerwane uczestnictwo Wielkiej Brytanii w jednolitym rynku, ale – jak podkreślili – jest to niemożliwe, dopóki rząd w Londynie będzie podtrzymywał chęć ograniczenia swobodnego przepływu osób i zastrzeżenia wobec jurysdykcji Trybunału Sprawiedliwości UE oraz odmawiał wpłat do unijnego budżetu.

Zjednoczone Królestwo musi przestrzegać wszystkich swoich zobowiązań prawnych, finansowych i budżetowych, w tym zobowiązań podjętych w obecnych wieloletnich ramach finansowych, których termin płatności przypada przed terminem wystąpienia z Unii oraz po tym terminie – czytamy w rezolucji.

PE ostrzegł, że w przypadku braku porozumienia w sprawie wyjścia, Zjednoczone Królestwo automatycznie opuści UE 30 marca 2019 roku w sposób nieuporządkowany.

Europosłowie jasno wskazują w swoim stanowisku, że państwo występujące z Unii nie może korzystać z podobnych przywilejów, co państwo członkowskie. PE zapowiedział, że nie wyrazi zgody na żadne porozumienie, które przeczyłoby tej zasadzie.

Podkreślono również, że do momentu opuszczenia UE Zjednoczone Królestwo może korzystać ze wszystkich praw i musi wypełniać wszystkie zobowiązania wynikające z traktatów.

Europosłowie oświadczyli, że sprzeciwią się porozumieniu, które zawierałoby fragmentaryczne lub sektorowe przepisy, w tym dotyczące usług finansowych, zapewniające Zjednoczonemu Królestwu preferencyjny dostęp do rynku wewnętrznego lub unii celnej.

Zwrócili uwagę, że jeśli Wielka Brytania wyrazi chęć uczestnictwa w niektórych unijnych programach, będzie musiała jako państwo trzecie wpłacać odpowiednie składki do budżetu UE.

PE wyraził w rezolucji zgodę, by w razie „znacznych postępów” na drodze do przyjęcia umowy o Brexicie mogły zostać rozpoczęte rozmowy na temat ram przyszłych stosunków między obiema stronami. Zastrzeżono przy tym, że taka umowa może być zawarta jedynie po wystąpieniu Zjednoczonego Królestwa z UE.

Warunkiem przyszłego porozumienia dla PE ma być przestrzeganie przez Wielką Brytanię prawodawstwa unijnego i polityki w takich obszarach, jak ochrona środowiska, zmiana klimatu, walka z unikaniem opodatkowania, uczciwa konkurencja, handel i prawa socjalne, a zwłaszcza ochrona przed dumpingiem socjalnym.

[related id=”10935″]

Parlament Europejski otworzył drzwi do wynegocjowania przejściowego porozumienia, które ma obejmować okres po Brexicie i przed zawarciem przyszłego partnerstwa. Umowa taka miałaby być ograniczona maksymalnie do trzech lat, nie mogłaby też być substytutem członkostwa w UE.

Europosłowie zwrócili uwagę, że rozpoczynanie przez Wielką Brytanię negocjacji w sprawie ewentualnych umów handlowych z państwami trzecimi przed jej wystąpieniem byłoby sprzeczne z prawem Unii. Chcą też, by w negocjacjach zapewniono, że po wystąpieniu z UE Wielka Brytania i poszczególne państwa unijne nie będą zawierały dwustronnych umów, które źle wpłyną na wspólny rynek i spowodują nierówne traktowanie obywateli UE.

Europarlament zaapelował też o wykorzystanie wszelkich narzędzi zgodnych z prawem UE oraz porozumieniem wielkopiątkowym z 1998 roku, aby złagodzić skutki wystąpienia Zjednoczonego Królestwa z UE w kwestii granicy między Irlandią a Irlandią Północną.

Zwrócił się też o jak najszybsze porozumienie w sprawie przeniesienia z Wysp Brytyjskich Europejskiego Urzędu Nadzoru Bankowego i Europejskiej Agencji Leków.

PE wskazał, że na ewentualne wycofanie notyfikacji o zamiarze wyjścia Wielkiej Brytanii musi być zgoda 27 krajów członkowskich i nie może to być wybieg służący przedłużeniu negocjacji czy próba poprawienia obecnych warunków członkostwa Zjednoczonego Królestwa w UE.

Osobny projekt rezolucji przygotowały mniejsze grupy polityczne, w tym Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy, do których należą brytyjscy torysi oraz eurodeputowani PiS. W tekście EKR, który nie uzyskał poparcia PE, podkreślono m.in., że w ramach negocjacji należy natychmiast przystąpić do budowania trwałych i pogłębionych relacji gospodarczych. Na ten brytyjski postulat nie chcą się jednak zgodzić negocjatorzy unijni, wskazując, że przed rozmowami dotyczącymi przyszłych relacji handlowych należy najpierw rozwiązać kwestie zobowiązań Londynu wobec budżetu UE i gwarancji dla obywateli.

Zawarcie umowy o wystąpieniu Wielkiej Brytanii z UE wymaga zgody Parlamentu Europejskiego. Tak samo będzie z podpisaniem przyszłego porozumienia w sprawie stosunków między Unią a Zjednoczonym Królestwem oraz możliwych uzgodnień przejściowych.

PAP/jn

Konrad Szymański w Sejmie: Polski rząd nie zgodzi się na karanie Wielkiej Brytanii za demokratyczną decyzję o Brexicie

W sejmie wiceminister spraw zagranicznych odpowiedzialny za sprawy europejskie przedstawił stanowisko rządu w sprawie Bexitu, po przesłaniu przez Londyn oficjalnego listu notyfikacyjnego.

Na posiedzeniu sejmowej Komisji ds. Unii Europejskiej wiceminister Konrad Szymański przedstawił polskie stanowisko wobec listu notyfikacyjnego przesłanego przez premier Theresę May do Rady Europy. – Wchodzimy w bardzo konkretną fazę opuszczania przez Wielką Brytanię Unii Europejskiej. Poznaliśmy już notyfikacje Londynu. Obecnie trwają zaawansowane prace – i polskiego rządu, i Komisji Europejskiej – nad właściwym zdefiniowaniem celów negocjacyjnych oraz formy prowadzenia negocjacji. Mamy przygotowane instytucjonalne ramy prowadzenia negocjacji.

– Kwestia wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii, kwestia relacji Londynu do wydarzeń politycznych na kontynencie to rzecz o egzystencjalnym znaczeniu dla Polski i jej bezpieczeństwa – podkreślił na początku swojego wystąpienia Konrad Szymański.

Zdaniem wiceministra spraw zagranicznych, treść listu notyfikacyjnego jest dobrym wstępem do negocjacji. – Dla Polski ważną deklaracją jest fakt, że Wielka Brytania wychodzi z UE, ale nie z Europy. To jest dla nas bardzo dobra zapowiedz przed negocjacjami. Chcemy, aby Brexit nie przełożył się na obniżenie zaangażowania politycznego, także w wymiarze uczestnictwa Londynu w sferze obronności na kontynencie.

[related id=8651]

Jak podkreślił wiceminister Szymański, najważniejsze dla polskiego rządu są prawa Polaków przebywających na Wyspach. – Pierwszą kwestią w polskiej agendzie jest sprawa praw nabytych obywateli UE przebywających na Wyspach, szczególnie Polaków. Mieszka tam ponad trzy miliony obywateli 27 krajów wspólnoty, jedna trzecia z nich to Polacy. Ten milion ma bardzo różny status prawny i społeczny.

– To bynajmniej nie są osoby, które uprawiają tzw. turystykę świadczeniową. To są osoby bardzo aktywne na polu przedsiębiorczości, to są również studenci. Wyjątkową uwagę zwracamy na zmiany sytuacji prawnej tych osób, które nie mają obecnie statusu rezydenta, a to prawie połowa Polaków przebywających na Wyspach. To jest jeden z bardzo dokładnie studiowanych aspektów wyjścia Wielkiej Brytanii z reżimu prawnego wspólnoty.

Wyjście Wielkiej Brytanii to również zagrożenie dla budżetu Unii Europejskiej, do którego Londyn wpłaca więcej niż pobiera. Po referendum na Wyspach pojawiały się informacje, że środki zapisane dla Polski w budżecie unijnym są zagrożone.

Drugim istotnym elementem w negocjacjach będą środki europejskie. Mimo rabatów, Wielka Brytania jest istotnym płatnikiem do budżetu wspólnoty. Ewentualny zanik płatności może odcisnąć się nie tylko na polityce rolnej, ale również na polityce spójności. W interesie wszystkich krajów wspólnoty, zarówno państw-płatników, jak i i beneficjentów, jest nie doprowadzić do zbyt łatwego zwolnienia Wielkiej Brytanii ze zobowiązania wpłacania świadczeń do budżetu wspólnoty.

– Nie przyjmujemy wariantu, że warunki natury politycznej mogłyby kształtować wstecz warunki prawne przyjęte przez stronę brytyjską wcześniej – zaznaczył w sejmie Konrad Szymański.

Wiceminister zwrócił również uwagę na wymiar militarny Brexitu: – Kolejnym aspektem jest utrzymanie Wielkiej Brytanii jako istotnego elementu w architekturze bezpieczeństwa  opartej na NATO. Szczególnie, że sojusz obecnie przeżywa okres daleko idących reform, na pewno w sferze deklaratywnej.

Wiceminister odniósł się do konkretnych zapisów zawartych w liście notyfikacyjnym: – Strona brytyjska rozumie, że gospodarka potrzebuje przewidywalności, ale nie dostrzega poglądu, że również obywatele potrzebują tej pewności. (…) Kwestia rozliczenia finansowego jest w liście notyfikacyjnym ujęta bardzo ogólnie, ale samo przyznanie, że istnieją zobowiązania, jest istotnym krokiem strony brytyjskiej w kierunku wspólnoty.

– Brexit nie może przynieść w konsekwencji jeszcze większej dezintegracji wewnętrznego rynku UE, wspólnego rynku – zaznaczył pod koniec swojego wystąpienia wiceminister Konrad Szymański.

ŁAJ

Dobra wiadomość dla Polaków: Możliwe, że swobodny przepływ osób między UE a Wielką Brytanią na razie zostanie zachowany

Brytyjska premier Theresa May zasugerowała, że swobodny przepływ osób między Wielką Brytanią a Unią Europejską mógłby obowiązywać także podczas okresu wdrażania warunków Brexitu.

Według BBC Theresa May powiedziała dziennikarzom podczas wizyty w Arabii Saudyjskiej, że ten okres wdrożeniowy dałby firmom i rządom „pewien czas” na przystosowanie się do wszelkich nowych ograniczeń, co do których Londyn porozumie się z UE w ramach umowy o warunkach Brexitu.

Jest to dobra wiadomość dla Polaków, którzy są jedną z najliczniejszych mniejszości narodowych w Wielkiej Brytanii.

[related id=”5664″]

Powołując się na tę samą rozmowę z dziennikarzami, „Financial Times” podał, że brytyjska premier  zasugerowała, iż do wyjścia z Unii w 2019 roku Wielka Brytania nie sfinalizuje umowy handlowej z „27”.

Premier May rozpoczęła formalnie dwuletni proces wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej 29 marca. Według art. 50 traktatu lizbońskiego, Brytyjczycy powinni opuścić Wspólnotę najpóźniej w ciągu dwóch lat od tej daty, chyba że Rada Europejska postanowi przedłużyć negocjacje.

PAP/jn

Donald Tusk: W tym procesie nie ma nic do wygrania, i mówię tu o obu stronach. Chodzi o zminimalizowanie kosztów Brexitu

Zrobimy wszystko, co w naszej mocy, by ograniczyć szkody. Będziemy działać jako całość. Już za wami tęsknimy. W piątek Tusk przekaże 27 krajom UE propozycje wytycznych do negocjacji z Wielką Brytanią.

Pismo, przekazane Donaldowi Tuskowi przez brytyjskiego ambasadora Tima Barrowa, uruchamia zapisaną w artykule 50. unijnego traktatu procedurę wystąpienia z UE. Procedura ma się zakończyć w ciągu dwóch lat. Tyle czasu UE i Londyn mają na uzgodnienie warunków Brexitu.

W krótkim wystąpieniu Donald Tusk przyznał, że dzisiejszy dzień nie należy do najszczęśliwszych:

Większość Europejczyków, włączając w to prawie połowę brytyjskich głosujących, wolałaby, żebyśmy zostali razem – powiedział Tusk. Dlatego – jak zaznaczył – nie będzie udawał, że środa jest szczęśliwym dniem.

Dodał jednak, że paradoksalnie jest coś pozytywnego w Brexicie: Brexit sprawił, iż Unia Europejska jest bardziej zdeterminowana i zjednoczona niż wcześniej.

Pozostaniemy zdeterminowani i zjednoczeni również w przyszłości, podczas czekających nas trudnych negocjacji – wskazał.

Donald Tusk podkreślił, że zarówno on, jak i Komisja Europejska mają „mocny mandat, by chronić interesy ,,UE 27”

W tym procesie nie ma nic do wygrania i mówię tu o obu stronach. W istocie chodzi o ograniczenie szkód.  Naszym celem jest minimalizacja kosztów dla obywateli, firm i krajów UE. Zrobimy wszystko, co w naszej mocy, i mamy narzędzia, by osiągnąć ten cel – podkreślił szef Rady Europejskiej.

Jak zaznaczył, do czasu, aż Wielka Brytania nie opuści UE, unijne prawo obowiązuje wobec i wewnątrz Wielkiej Brytanii.

Poinformował też, że Rada Europejska, w której skład wchodzą przywódcy państw UE, wydała oświadczenie, w którym podkreśla: – Będziemy działać jako jedna całość i rozpoczniemy negocjacje o kluczowych warunkach uporządkowanego wystąpienia Wielkiej Brytanii z Unii.

– Mogę tylko dodać, że już za wami tęsknimy – zakończył szef Rady Europejskiej swoje krótkie wystąpienie.

W piątek Tusk przekaże 27 krajom UE propozycje wytycznych do negocjacji z Wielką Brytanią. Ostateczne wytyczne zostaną przyjęte na szczycie planowanym na 29 kwietnia. Negocjacje będzie prowadzić Komisja Europejska, a jej głównym negocjatorem jest francuski polityk Michel Barnier.

PAP/jn