Nowa inicjatywa pokojowa na Bliskim Wschodzie

Bliski Wschód / Fot. pxhere.com, CC0 Public Domain

29 września o godzinie 19 czasu polskiego odbyło się w Waszyngtonie spotkanie prezydenta Donalda Trumpa z Benjaminem Netanjahu. Była to już czwarta wizyta premiera Izraela w Białym Domu w tym roku.

Przywódcy Stanów Zjednoczonych i Izraela omawiali 20-punktowy plan pokojowy dla Bliskiego Wschodu, który został zaprezentowany liderom państw arabskich w zeszłym tygodniu przez specjalnego wysłannika prezydenta Stanów Zjednoczonych Steve’a Witkoffa na marginesie zgromadzenia ogólnego ONZ w Nowym Jorku. Propozycja amerykańska przewiduje natychmiastowe zakończenie wojny w Strefie Gazy, powrót pozostających w rękach Hamasu zakładników do domu, rozbrojenie ugrupowania oraz oddanie Strefy Gazy pod kontrolę międzynarodową.

Eksperci zauważają, że choć dokument wskazuje na przyjęcie bardziej realistycznego stanowiska przez Amerykanów w sprawach bliskowschodnich – zrezygnowano m.in. z kontrowersyjnego pomysłu wysiedlenia Palestyńczyków ze Strefy Gazy – pozostaje on pod wieloma względami niejasny. Przykładowo, nie ma w nim mowy o dacie wycofania wojsk izraelskich, przewidziano jednocześnie ich pozostanie w bliżej niezdefiniowanej strefie bezpieczeństwa.

Radio z lufcikiem 29.09.2025 r.: dramat Francji jako skutek dekonstrukcji wartości

Donald Trump zagroził, że w przypadku odrzucenia przez Hamas projektu amerykańskiego, ugrupowanie islamistyczne zostanie unicestwione. Można jednak przypuszczać, że postawiony pod ścianą Hamas warunkowo przyjmie propozycję, tym bardziej, że została ona przyjęta z zadowoleniem przez liderów państwa arabskich i europejskich. Jednocześnie należy spodziewać intensywnych negocjacji biorąc pod uwagę wiele niewiadomych związanych z planem Witkoffa. Te niewiadome sprawiają również, że najnowsza inicjatywa pozostaje bardzo delikatna i ambicje Donalda Trumpa mogą z łatwością zostać przekreślona przez jedną lub drugą stronę konfliktu.

Chiny walczą o pozyskiwanie nowych talentów na świecie

W poniedziałek 29 września Chiny ogłosiły wprowadzenie nowego typu wizy, która ma przyciągnąć do tego kraju młode talenty w dziedzinie nauki, technologii, inżynierii i matematyki. Jest to nowa kategoria wizy, kategoria „K”, umożliwiająca podjęcie w Chinach nauki lub działalności przedsiębiorczej pod warunkiem wypełnienia pewnych warunków, m.in. wiekowych. Jest to związane z niedawnymi zmianami wprowadzonymi decyzją Donalda Trumpa ograniczającymi dostęp do amerykańskiej wizy typu H-1B, umożliwiająca uzyskanie zatrudnienia przez zagranicznych pracowników w Stanach Zjednoczonych, m.in. tych najzdolniejszych.

Więcej o polityce wizowej Chin opowiada nam korespondent Radia Wnet w Szanghaju,  Andrzej Zawadzki-Liang.

Wysłuchaj całej audycji już teraz!

 

Izrael zaatakował biura Hamasu w Katarze. Michał Bruszewski: ta decyzja to pretekst dla Netanyahu do dalszej wojny

Element izraelskiej Żelaznej Kopuły / Fot. IDF Spokesperson's Unit, Wikimedia Commons

Korespondent wojenny naświetla konflikt, który wybuchł dzisiaj. Benjamin Netanyahu postanowił zaatakować przedstawicieli Hamasu w Katarze.

Jaśmina Nowak pyta się o szczegóły agresji Izraela na Hamas. Analityk tłumaczy eskalację istniejącego już do tej pory konfliktu:

To jest kolejna eskalacja. Wydawało się, że w tej wojnie Hamas-Izrael nie będzie już większej eskalacji – tymczasem jest. […] Ta decyzja to jest pretekst do tego, by utrzymywać się przy władzy, kontynuować wojnę i mieć pretekst do kontynuowania mobilizacji w kraju.

Redaktor Radia Wnet porusza kwestię Strefy Gazy. Publicysta portalu Defence24 podkreśla, że tam polityką obecnego premiera Izraela jest wyniszczenie ludności palestyńskiej:

Wydaje mi się, że chodzi o utrzymanie władzy i przetrwanie koalicji rządowej, żeby Netanyahu nie stracił stanowiska premiera. Chyba tylko i wyłącznie o to chodzi i ofiarami tego rodzaju polityki Palestyńczycy. Oni nie mogą wyjechać ze strefy gazy, bo nikt ich nie chce. Nie przyjmie ich Egipt, nie przyjmie ich Jordania, nie wyjadą na izraelską stronę z wiadomych przyczyn. […] Nikt tych ludzi nie chce.

/pk

Zapraszamy do wysłuchania całej audycji.

Bliskowschodnie tournee ambasadora USA w Turcji

Bliski Wschód / Fot. pxhere.com, CC0 Public Domain

W Izraelu, Syrii i Libanie wizytę złożył Tom Barrack, ambasador Stanów Zjednoczonych w Turcji i specjalny wysłannik Donalda Trumpa na Syrię.

Towarzyszyła mu delegacja, w skład której wchodziła m.in. Morgan Ortagus (zastępczyni Steve’a Witkoffa, specjalnego wysłannika prezydenta Stanu Zjednoczonych na Bliski Wschód), a także kilkoro kongresmenów zaangażowanych w kwestię syryjską. Ta kolejna podróż Toma Barracka do państw regionu bliskowschodniego wpisuje się w podejmowane przez administrację amerykańską próby doprowadzenia do normalizacji stosunków między Izraelem, Libanem a Syrią.

W poniedziałek 25 sierpnia delegacja amerykańska została przyjęta w Damaszku przez tymczasowego prezydenta Ahmada al-Szareę. Wizyta zbiegła się w czasie z zatwierdzeniem przez Departament Skarbu Stanów Zjednoczonych decyzji o zniesieniu sankcji ciążących na Syrii, co formalnie umożliwia firmom amerykańskim nawiązywanie kontaktów gospodarczych z tym krajem. Tematem spotkania była normalizacja stosunków nowej Syrii z Izraelem – trzeba powiedzieć, że jest to „oczko w głowie” administracji Donalda Trumpa jeżeli chodzi o jego politykę bliskows

chodnią, do tego stopnia, że nie zawahał się on zdecydowanie zaprotestować przeciwko bombardowaniom przez lotnictwo izraelskie celów w Damaszku podczas kryzysu w południowej prowincji Suweida w lipcu br.

Choć władze syryjskie zapewniają, że są gotowe do kontynuowania dialogu z Izraelem, analitycy zastanawiają się na ile te deklaracje są wiarygodne biorąc pod uwagę problemy, z jakimi Ahmad al-Szaraa musi się mierzyć w kwestii utrzymania kontroli nad krajem. Jak zauważa libańska gazeta Al-Safir, skłonność prezydenta Syrii do podjęcia negocjacji z rządem izraelskim pod naciskiem Stanów Zjednoczonych można tłumaczyć właśnie tą słabością wewnętrzną.

Tomasz Grzywaczewski: Chiny będą kluczowe jeżeli chodzi o pokój na Ukrainie. Pekin nie chce porażki Rosji

Wtorkowa wizyta Toma Barracka w Libanie związana była z kolei z wysiłkami na rzecz rozbrojenia ugrupowania szyickiego Hezbollah. Przypomnijmy, że jest to jeden z priorytetów nowego rządu libańskiego, który ogłosił w tym miesiącu, że Hezbollah miałby zostać pozbawiony broni do końca 2025 roku.

Armia libańska opracowuje plan rozbrojenia tego ugrupowania, które zostało znacznie osłabione w wyniku ostatniej wojny z Izraelem, w wyniku której zabici zostali głównodowodzący Hezbollahu, w tym jego lider Sayyed Nasrallah. Plan ma zostać zaprezentowany rządowi w najbliższych dniach, na początku września, choć już teraz został on odrzucony przez liderów tego ugrupowania. Władze libańskie znajdują się pod presją Stanów Zjednoczonych oraz Izraela, który wciąż okupuje pięć punktów w południowej części kraju.

Tam zresztą udała się również delegacja amerykańska, co wywołało niemrawe protesty mieszkańców, m.in. w Tyrze. Sam Tom Barrack ogłosił, że na tym obszarze mogłaby powstać strefa ekonomiczna dzięki inwestycjom płynącym z Zatoki Perskiej, co zagwarantowałoby stworzenie miejsc pracy dla dotychczasowych bojowników Hezbollahu. Kwestia znalezienia zajęcia dla kilkudziesięciu tysięcy członków milicji opłacanych przez Iran jest jednym z podstawowych problemów, który według Toma Barracka mogłyby rozwiązać właśnie pieniądze płynące z Kataru i Arabii Saudyjskiej. Na koniec konferencji prasowej w Bejrucie Barrack dał do zrozumienia, że trwają również rozmowy na ten temat z samym Iranem.

Izrael gotowy rozbrajać Hezbollah, rola ONZ w Libanie – Studio Bejrut – 26.08.2025 r.

Jednak wizyta wysłannika amerykańskiego w stolicy Libanu przede wszystkim była naznaczona skandalem w związku ze wspomnianą konferencją prasową, do której doszło w pałacu prezydenckim. Przed jej rozpoczęciem Tom Barrack zwrócił się do obecnych dziennikarzy, aby zachowywali się „w sposób cywilizowany”. To wywołało burzę wśród libańskiej opinii publicznej. Przedstawiciele mediów wezwali dziennikarzy nie tylko w Libanie, ale w całym świecie arabskim, aby bojkotować wysłannika amerykańskiego. Oburzenie to najlepiej oddaje tytuł artykułu poświęconego tej sprawie we wspomnianym numerze dziennika Al-Safir: Yankee, go home.

Zacofanie technologiczne Polski. Z czego wynika? Rozmowa z Łukaszem Przybyszewskim

Black Hornet 2 /Foto. Corporal Daniel Wiepen/Open Government Licence version 1.0

Audycja dotyczy technologii, które stosuje bądź nie stosuje polskie państwo. Łukasz Przybyszewski tłumaczy z czego to wynika, a także wypowiada się na temat konfliktów na Bliskim Wschodzie.

Rozmowa rozpoczyna się technologii wywiadu i ostrzegania kryzysowego. Jaśmina Nowak stawia pytanie traktujące o potencjalnym zacofaniu technologicznym Polski. Ekspert ds. bezpieczeństwa uznaje, że nasze państwo idzie w nie do końca opłacającym się kierunku:

Mamy wiele działań robionych na wielu kierunkach, które w żaden sposób się do końca zazębiają, nie w taki sposób, w jaki mogłoby to się technologicznie stać. I inne państwa już też dawno to zobaczyły, że przepalanie pieniędzy na własne badania i rozwój nie opłaca się. Powodem są prywatne, komercyjne przedsiębiorstwa ze Stanów Zjednoczonych, Kanady, Anglii itd. Wypracowują takie rozwiązania, które najnowocześniejsze na świecie.

Redaktor Radia Wnet pyta o przyczynę takiego stanu rzeczy. Łukasz Przybyszewski zaznacza, że wiele państw zdecydowało się na rozwiązania prywatnych spółek w zamian za użyteczne i efektywne rozwiązania. Powodem opóźnienia naszego państwa na rynku technologicznym, jak wskazuje gość „Popołudnia Wnet” może być skupienie uwagi na kryzysie uchodźców:

My w tym czasie, kiedy te rozwiązania wchodziły mocniej na nasz kontynent, to byliśmy tak skupieni na kryzysie związanym z napływem uchodźców i na wojnie rosyjsko-ukraińskiej, że to przespaliśmy. Poza tym bardzo wiele przedsiębiorstw, w tym spółek Skarbu Państwa, prawdopodobnie nawet nie wie, że takie rozwiązania lub nie zdaje sobie sprawy, że nie tylko po to, by lepiej zarządzać bezpieczeństwem.

Ekspert ds. Bliskiego Wschodu wypowiada się także na temat konfliktu w tamtym rejonie świata. Wspomina o sytuacji w Strefie Gazy oraz Jemenie:

Na Bliskim Wschodzie sytuacja jest bardzo prosta. Cały układ szyicki zostaje rozbity. Syria już jest w dużej mierze poza strefą wpływów Iranu. Na Strefę Gazy Iran poprzez Hamas nie będzie miał szczególnego wpływu, bo Gaza będzie niszczona do ostatniego kamienia. Jemen teraz jest systematycznie przez siły izraelskie bombardowany. Także generalnie rzecz biorąc Iran został ponownie „zagoniony do swojego ogródka”.

/pk

Zapraszamy do wysłuchania całej audycji.

Czytaj także:

Atak Izraela na Jemen. Szef misji Caritas: prawie 20 milionów osób potrzebuje pilnej pomocy humanitarnej

Marcin Krzyżanowski: możliwa jest kolejna runda wojny między Iranem a Izraelem

Iran odpowiada atakami rakietowymi na cele w Izraelu l fot. x.com/@MissSunshine4

Orientalista związany z Uniwersytetem Jagiellońskim podkreśla, że wciąż nie jest znana dokładna skala zniszczeń poniesionych zarówno przez Izrael, jak i Iran podczas tzw. wojny dwunastodniowej.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Dwa miesiące po zakończeniu dwunastodniowej wojny izraelsko-irańskiej, w Iranie mnożą się zatrzymania domniemanych szpiegów pracujących na rzecz Izraela. Marcin Krzyżanowski, orientalista związany z Uniwersytetem Jagiellońskim zwraca uwagę na to, że do tej pory niewiele wiadomo o skali zniszczeń zadanych irańskim instalacjom jądrowym:

Wiemy na pewno, że zniszczenia poważne, aczkolwiek najprawdopodobniej (…) główne części irańskich ośrodków nuklearnych, które zostały zaatakowane, zdołały przetrwać

Marcin Krzyżanowski podkreśla, że Izraelowi udało się skutecznie uderzyć w dowództwo irańskiej gwardii rewolucyjnej. Według eksperta może to prowadzić do oskarżeń i wewnętrznych rozliczeń w Iranie, a także do kolejnych napięć między stroną postępową a frakcją konserwatywną:

W tym momencie trwa bardzo gorący spór polityczny między dwoma głównymi stronnictwami, czyli z stronnictwem, które domaga się wręcz ustawienia kursu i zwiększenia asertywności.

Wciąż nie jest znana przyszłość procesu negocjacyjnego między Stanami Zjednoczonymi a Iranem. Rozmówca Mikołaja Murkocińskiego zauważa, że w Iranie pojawiły się głosy rozczarowania postawą Rosji i Chin, które nie zaangażowały się w pomoc republice ajatollahów. Nie wpłynęło to jednak na współpracę między tymi krajami, która nadal trwa, w szczególności w zakresie obronności:

Przedstawiciele irańskiego rządu uspokoili nastroje, przypominając, że strategiczne partnerstwo między Rosją a Iranem nie zakłada w jakiejkolwiek interwencji zbrojnych, jeśli któraś ze stron zostanie zaatakowana.

Ekspert stwierdza, że wobec niestabilnej sytuacji na Bliskim Wschodzie, otwarta pozostaje kwestia możliwego wznowienia wojny między Izraelem a Iranem.

Zobacz także:

Michał Bruszewski: wpływ Trumpa na Netanjahu jest mniejszy niż na Putina

Michał Bruszewski: wpływ Trumpa na Netanjahu jest mniejszy niż na Putina

Donald Trump i Benjamin Netanjahu, autor: U.S. Embassy Tel Aviv, www.flickr.com

Ekspert ds. bezpieczeństwa i Bliskiego Wschodu podkreśla, że Benjamin Netanjahu nie ma planu zakończenia wojny w Strefie Gazy.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

W niedzielę 10 sierpnia Benjamin Netanjahu wystąpił na konferencji prasowej, w trakcie której bronił swojej decyzji rozszerzenia operacji wojskowej w Strefie Gazy i zajęcia miasta Gaza. Michał Bruszewski z Defence24 zwraca uwagę, że polityka premiera Izraela doprowadziła do śmierci około 80 tysięcy ludzi oraz katastrofy humanitarnej:

Ludzie gromadzą się na bardzo małej przestrzeni, bo ta wojna w strefie gazy miała różne fazy, ale teraz mamy fazę głodu, autentycznego głodu

Gość Radia Wnet zauważa, że wspólnota międzynarodowa ma bardzo ograniczony wpływ na obecny konflikt, a reakcje światowych liderów najczęściej są symboliczne i nie prowadzą do realnych zmian. Zwraca uwagę na strategiczne kalkulacje Netanjahu, które mogą być niekorzystne dla przyszłości Izraela.

Zobacz także:

Przedstawicielka Polskiej Akcji Humanitarnej: pomoc docierająca do Gazy jest niewystarczająca

Przedstawicielka Polskiej Akcji Humanitarnej: pomoc docierająca do Gazy jest niewystarczająca

Mur pomiędzy Palestyną a Izraelem/ autor: smnphotographyart, CC0 Creative Commons

Joanna Lenartowicz, koordynatorka programowa na Bliski Wschód w PAH zwraca uwagę, że wjazd pomocy humanitarnej do Strefy Gazy wciąż jest bardzo utruniony.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Pani Joanna Lenartowicz, koordynatorka programowa na Bliski Wschód w Polskiej Akcji Humanitarnej, przedstawia katastrofalną sytuację humanitarną w Gazie. Podkreśla, że między marcem a majem tego roku nie wpuszczano do Gazy żadnej pomocy humanitarnej, co doprowadziło do ogromnych niedoborów żywności, leków i paliwa:

Od 3 marca do końca maja do strefy gazy nie wjeżdżała żadna pomoc humanitarna. Nie wjeżdżało pożywienie, nie wjeżdżały leki, nie wjeżdżało paliwo, a paliwo jest bardzo istotne, ponieważ większość urządzeń funkcjonuje tam na generatorach.

Od końca maja dystrybucja pomocy humanitarnej w Strefie Gazy została powierzona amerykańsko-izraelskiemu podmiotowi, Gaza Humanitarian Foundation, której działania są regularnie krytykowane. Gość Radia Wnet zwraca uwagę, że liczba ciężarówek wjeżdżających do Gazy pozostaje niewystarczająca:

Żeby zaspokoić potrzeby ludności, szacuje się, że potrzeba około 500-600 ciężarówek dziennie, które wjadą do Gazy z różnymi produktami. Możemy szacować, bo dane różne, ale że od tego 20 lipca wjeżdża ich około kilkudziesięciu.

Joanna Lenartowicz zwraca również uwagę na sytuację na Zachodnim Brzegu Jordanu, gdzie Polska Akcja Humanitarna prowadzi działalność, realizując programy mobilnych klinik w odpowiedzi na coraz trudniejsze przemieszczanie się, co spowodowane jest zwiększą liczby punktów kontrolnych:

Mamy informacje od partnera lokalnego, że rzeczywiście zwiększa się ilość checkpointów i kontroli. Ten czas dojazdu zespołów medycznych do konkretnej miejscowości się wydłuża. te napięcia na linii Izraelczyków i Palestyńczyków.

Gość Radia Wnet przypomina jednocześnie, że Polska Akcja Humanitarna prowadzi zbiórkę na rzecz pomocy w Strefie Gazy.

Zobacz także:

Andrzej Zawadzki-Liang: Spotkanie Trump–Putin w oczach Chin będzie to dyplomacja bez przełomu

Paweł Rakowski: Władza Syrii okazała się barbarzyńską hołotą

Featured Video Play Icon

Fot. materiały prasowe PKWP

Ekspert ds. bliskowschodnich naświetla konflikt zbrojny wewnątrz kraju.

Gość Wojciecha Jankowskiego komentuje napięcie, które rośnie między władzą a ludnością druzyjską. Zapytany o sytuację na Bliskim Wschodzie, odpowiada:

Od tygodnia trwa wojna. Druzowie są eksterminowani przez Beduinów oraz władze Syrii. Była sytuacja, w której gang Beduinów dokonał napaści i porwał przedstawiciela Druzów. W rezultacie wywiązała się strzelanina. Władza syryjska przyjechała z Damaszku, by stać się siłą rozjemczą. W rezultacie jednak po ich przyjeździe rozpoczęły się grabieże mordy i gwałty.

Prowadzący audycję porusza temat reklamowania nowej władzy z prezydentem Abu Mohammedem al-Julanim na czele. Opinia publiczna wówczas nazwała ich „ekstremistami po liftingu”. Podejmowali kroki, by ukazać, że ich rządy mogą być symbolem nowego początku w Syrii. Czy tak faktycznie jest?

Lifting się udał. 70% Syryjczyków, czyli Arabów, sunnitów, jest za swoim prezydentem, jest za tą władzą. […] Teraz jest prezydent, jest władza islamska, czyli większość Syrii, czyli Arabowie, Sunnici są za tą władzą. […] Syria tak właściwie ma problemy z mniejszościami. 20 milionów Syryjczyków jest ukontentowanych ze zmiany władzy. To jest podstawą do tego, żeby tworzyć wielką politykę.

– komentuje Paweł Rakowski.

Wojciech Jankowski pyta gościa Całej Naprzód o istnienie blokady informacyjnej między Bliskim Wschodem, Syrią a resztą świata:

Jeśli chodzi o Zachód, to jest i między innymi dlatego tutaj nic o tym się nie słyszy, bo przez wiele lat tak właściwie starano się unikać czegoś takiego jak islam, tylko przynajmniej mówiąc o radykalnym islamie. […] Najważniejsze z punktu widzenia najpoważniejszej polityki i biznesu jest to, żeby miliardy trafiały do Syrii. A jak ludzie będą słyszeli o tym, jakie rzeczy się dzieją, to ani nie będą inwestować, ani nie będą przyjeżdżać.

– odpowiada rozmówca redaktora Radia Wnet.

Odsłuchaj całą rozmowę poniżej.

Czytaj także:

Bliski Wschód na krawędzi wojny. Izrael i Iran wymieniają niszczycielskie ciosy

 

Serwis bliskowschodni: spirala przemocy w południowej Syrii

Fot. materiały prasowe PKWP

W wyniku starć między milicjami druzyjskimi a bojówkami rządowymi w południowej Syrii zginęło ponad 300 osób.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Ostatnie dni przyniosły wzrost napięć w południowej Syrii, gdzie od przeszło tygodnia miały miejsce starcia między druzami (mniejszością religijną zamieszkującą prowincje Suwejda i Deraa) a sunnicką ludnością beduińską. Aby uspokoić sytuację, rząd w Damaszku zdecydował o wysłaniu do miasta Suwejda sił bezpieczeństwa. Według różnych relacji, te ostatnie miały dopuścić się fali przemocy wobec lokalnej ludności druzyjskiej, dokonując licznych egzekucji, grabieży i aktów upokorzenia.

Zaledwie kilka godzin po zajęciu Suwejdy przez oddziały lojalne wobec rządu Ahmada al-Szary, te ostatnie zostały zaatakowane przez siły izraelskie, zmuszając je do szybkiego opuszczenia miasta. Około godziny 14 czasu polskiego zbombardowano także kwaterę główną wojska syryjskiego w centrum Damaszku. Od momentu upadku rządów Baszara al-Asada w grudniu zeszłego roku, Izrael jednostronnie ogłosił się protektorem mniejszości druzyjskiej, która zamieszkuje również okupowane Wzgórza Golan. Władze izraelskie wielokrotnie ostrzegały również nowy reżim w Damaszku, że nie będą one tolerowały jakiejkolwiek obecności wojskowej na obszarach położonych na południe od stolicy Syrii.

Wszystko wskazuje na to, że do ataku izraelskiego na cele w Syrii doszło wbrew ostrzeżeniom Waszyngtonu, który liczy na współpracę z tymczasowym prezydentem tego kraju, Ahmadem al-Szarą. Na wiadomości o atakach zareagował sam prezydent Donald Trump, który za pośrednictwem platformy Truth Social wezwał Izrael do zaprzestania bombardowań. Od kilku tygodni przedstawiciele izraelscy i syryjscy mieli się spotykać m.in. w Azerbejdżanie w celu normalizacji stosunków bilateralnych.

Dla nowych władz w Damaszku wydarzenia na południu kraju są porażką strategiczną i wizerunkową. Z jednej strony, siłom rządowym nie udało się przejąć kontroli nad prowincją Suwejda, która w wyniku porozumienia o zawieszeniu broni pozostanie pod kontrolą milicji druzyjskich. Po raz pierwszy od dziesięcioleci doszło również do spektakularnego ataku izraelskiego na cele w sercu stolicy. Z drugiej strony, oddziały rządowe po raz kolejny dopuściły się ataków na członków mniejszości religijnych. Na początku marca doszło do masakr alawitów na wybrzeżu syryjskim, w czerwcu zaś miał miejsce krwawy zamach na kościół w Damaszku. Jednak do przemocy i różnych szykan wobec mniejszości dochodzi niemal każdego dnia, w różnych częściach kraju.

Oba te czynniki osłabiają autorytet prezydenta Ahmada al-Szary w oczach Syryjczyków, jak i wspólnoty międzynarodowej. Ostatnie wydarzenia wpisują się także w szerszy kontekst wspomnianych wcześniej negocjacji syryjsko-izraelskich, jak i rywalizacji Izraela z Turcją, głównym sponsorem nowych władz syryjskich.

/mm

Zobacz także:

Michał Bruszewski o nowej odsłonie konfliktu w Syrii

Przegląd bliskowschodni: wizyta Benjamina Netanjahu w Waszyngtonie

Donald Trump i Benjamin Netanjahu / Fot. U.S. Embassy Tel Aviv, WIkimedia Commons (Public Domain)

Wbrew oczekiwaniom Donalda Trumpa, wizyta premiera Izraela w Białym Domu nie przyniosła przełomu w kwestii zawieszenia broni w Strefie Gazy.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

W poniedziałek 7 lipca do Waszyngtonu przybył premier Izraela Benjamin Netanjahu. Była to już trzecia jego wizyta w Białym Domu od zaprzysiężenia prezydenta Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa. Głównym tematem ich rozmów była kwestia zakończenia wojny w Strefie Gazy w oparciu o propozycję zaprezentowaną kilka dni wcześniej przez Katar. Została ona wypracowana we współpracy z administracją amerykańską, którą reprezentował specjalny wysłannik prezydenta USA Steve Witkoff. Zakłada ona wstrzymanie ognia na 60 dni – czas, w którym miałby zostać opracowany długoterminowy plan pokojowy. Jest to propozycja w dużej mierze oparta jest na wcześniejszym rozejmie ze styczniu bieżącego roku, które dwa miesiące później zostało zerwane przez stronę stronę izraelską.

Jeszcze przed przybyciem Benjamina Netanjahu do Waszyngtonu, Donald Trump kilkakrotnie podkreślał, że chciałby, aby do porozumienia doszło jeszcze w tym tygodniu, naciskając tym samym na premiera Izraela. Z podobnym optymizmem wyrażał się Steve Witkoff, który stwierdził, że zdołano zmniejszyć liczbę kwestii spornych z czterech do jednej. W momencie, gdy liderzy Izraela i Stanów Zjednoczonych rozmawiali w Białym Domu, w stolicy Kataru Dausze odbywały się pośrednie rozmowy między przedstawicielami rządu izraelskiego i palestyńskiego Hamasu.

Wygląda jednak na to, że osiągnięcie porozumienia będzie bardziej skomplikowane, niż wyobrażał to sobie prezydent Stanów Zjednoczonych. Wbrew oczekiwaniom niektórych, nie doszło do przełomu w sprawie pokoju w Strefie Gazy podczas wizyty. Wydaje się także, że rozmowy prowadzone w stolicy Kataru zakończyły się fiaskiem. Steve Witkoff, który miał udać się do Dauhy w pierwszej połowie tygodnia, postanowił odłożyć swoją podróż.

/mm

Zobacz także:

Przegląd bliskowschodni: antychrześcijański terror w Syrii