Powoli wracamy do normalności gospodarczej – ocenia ekspert Rady Gospodarczej Strefy Wolnego Słowa.
Kamil Goral komentuje sygnały o tym, że skala kryzysu w Polsce jest mniejsza niż oczekiwano;
Dane wskazują na przełom. Wracamy do normalności.
ekspert wyraża nadzieję, że zapaść stanie się impulsem do odbiurokratyzowania gospodarki i ujednolicenia prawa dla przedsiębiorców.
Dzisiaj stabilność jest potrzebna jak nigdy.
Rozmówca Łukasza Jankowskiego wskazuje, że najistotniejszym elementem działań jest tarcza PFR. Mówi, że na dłużej powinno pozostać usprawnienie zwrotu VAT, oraz że należy pogłębić cyfryzację urzędów, która w ostatnich tygodniach mocno przyspieszyła.
To jest dobry kierunek, aby przedsiębiorcy nie spędzali wielu godzin w kolejkach do urzędów, tylko mogli załatwiać sprawy z domu, jednym kliknięciem.
Ekspert ocenia, że władze dobrze współpracowały w dobie rozpoczynającego się kryzysu. Wskazuje, że nie wszystkie branże po równo odczuwają skutki kryzysu, a pomoc powinna być kierowana przede wszystkim do tych najbardziej poszkodowanych, zwłaszcza do sektora turystycznego.
Programy rządowe nie są z gumy, już teraz trzeba pomyśleć o tym, jak utrzymać stabilność finansów publicznych.
Zbyt dużo czasu tracimy dlatego, że rząd nie zna struktury polskiej gospodarki. Tego nie da się nadrobić dodrukowując pieniądze – mówi prezydent Centrum im. Adama Smitha.
Dr Andrzej Sadowski analizuje skutki działania rządowych „tarcz antykryzysowych”. Ocenia, że niektóre z przyjętych rozwiązań miały charakter „prourzędniczy”, a nie „proprzedsiębiorczy”.
Część czasu kryzysu niestety rząd stracił, nie uwolnił przedsiębiorców od zbytecznej mitręgi biurokratycznej. Ona przy odmrażaniu znowu się pojawia, jak zmora.
Gość Radia WNET zwraca uwagę, że szybkie rozdysponowanie pomocy rządowej możliwe było tylko dzięki zaangażowaniu do tego zadania sektora prywatnego. Ekspert punktuje, że władza zbyt późno udzieliła pomocy mikroprzedsiębiorstwom, stanowiącym kluczowy obszar polskiej gospodarki. Zdaniem dr Sadowskiego stało się tak, gdyż nad rozwiązaniami antykryzysowi pracują oderwani od rzeczywistości urzędnicy.
Do rządzących zbyt późno trafia wiedza na temat struktury polskiej gospodarki.
Ekonomista pozytywnie ocenia rządowy plan zastosowania tzw. estońskiego CIT-u, jednak, jak dodaje, nie zmieni on wiele, jeżeli przedsiębiorcy będą nadal musieli ogromną ilość czasu poświęcać na wypełnianie dokumentacji podatkowej.
W Estonii na obsługę podatku przedsiębiorca poświęca 150 godzin. W Polsce jest to 250 godzin.
Rozmówca Łukasza Jankowskiego postuluje, by dla mikroprzedsiębiorców wprowadzić system analogiczny do KRUS. Za konieczne uważa zawieszenie reguły split paymentu. Dr Sadowski zwraca uwagę na problem związany z używaniem kas fiskalnych. Obecnie praktycznie nie ma możliwości dokonania obowiązkowego ich przeglądu, niedobór serwisantów skutkuje koniecznością czasowego zawieszenia działaności.
Każdy, kto chce ubiegać się o warunkową możliwość kontynuowania działalności bez kasy fiskalnej, musi złożyć wniosek. W ten sposób znowu tracimy czas. Nie da się go odzyskać nawet za dodrukowane pieniądze.
Dr Sadowski wskazuje alternatywę dla rządowych rozwiązań mających pomóc branży hotelarskiej:
Pięcioprocentowy VAT na usługi hoteli, kin i lokali gastronomicznych to byłby najlepszy bon turystyczny. Mogliby z niego korzystać nie tylko Polacy, ale i turyści zagraniczni, którzy w ostatnich latach chętnie odwiedzali nasz kraj.
Jarosław Sachajko o potrzebie kompleksowych zmian w rolnictwie: ułatwienia budowy zbiorników retencyjnych, szkoleń dla rolników, zapewnienia im rynków, gdzie mogliby sprzedać produkty.
Od czterech lat partia rządząca mówi co roku o suszy a niestety działań jako takich nie ma.
Jarosław Sachajko zwraca uwagę na wzrost cen warzyw i owoców, który jest skutkiem problemów w rolnictwie. Stwierdza, że planowana regulacja rzek, przedstawiana jako działanie na rzecz rolnictwa, wcale mu nie pomoże. Pomóc ono może dużemu przemysłowi i elektrowniom zużywającym wodę.
Trzeba umożliwić to, aby rolnicy u siebie na swoich ziemiach mogli budować takie małe zbiorniki retencyjne do pół hektara na zwykłe zgłoszenie.
Obecnie bowiem na takiej zasadzie można budować jedynie sadzawki do 10 arów. Nasz gość odnosi się do budowy studni głębinowych.
Woda głębinowa uzupełnia się setkami lat, więc jeżeli my ją kilka lat wypompujemy, to nie będzie wody do picia.
Dodaje, że choć obecnie jest ona tania, to przy wzroście jej ceny inwestycja w nią może okazać się nieopłacalna. Poseł Koalicji Polskiej zwraca uwagę na programy zwiększania próchniczności gleb.
Od lat wywozimy materię organiczną z pól, co powoduje, że tej próchnicy jest coraz mniej.
Tymczasem próchnica, jak zauważa, magazynuje 23 razy więcej wody, niż sama waży. Potrzeba zakazu spalania słomy w energetyce masowej. Rozwiązań, które powinny zostać wprowadzone w życie, jest, jak dodaje, więcej. Rolnikom potrzeba wiedzy i sprzętu, żeby przejść na uprawę bezorkową, by magazynować w niej substancję organiczną. Wiedze o tym powinny krzewić Ośrodki Doradztwa Rolniczego, a tego, jak stwierdza polityk, nie robią. Odnosząc się do odszkodowań stwierdza, że to niewielka część zysku, jaki rolnicy mieliby ze swej ziemi.
Mamy ogromne utrudnienia urzędnicze. Budowa zbiornika hektarowego to 2-3 lata męki z urzędnikami.
Sachajko odnosi się także do rozwiązań tarczy antykryzysowej. Stwierdza, że rozwiązania są takie, jak w przypadku innych przedsiębiorców. Wskazuje, że potrzebne są rozwiązania, które dadzą rolnikom stały rynek.
Dlaczego na przykład nie ma takiego rozwiązania, aby w każdej gminie był rynek, na którym nie będą pobierane opłaty? Tak, żebyśmy my jako konsumenci a rolnicy jako ci, którzy dostarczają wiedzieli, że mogą pojechać w każdej miejscowości w takie miejsce i sprzedać swoje produkty.
Przypomina, że przygotował obywatelski program rolny Kukiz ’15. Niektóre rozwiązania zostały wdrożone przez Ministerstwo Rolnictwa. Potrzebna jest jednak , jak zaznacza, realizacja całego pakietu.
O problemach Tarnowa, błędach jego obecnego prezydenta i Rady Miasta oraz o tym, czego jego mieszkańcy potrzebują, mówi Anna Krakowska.
Anna Krakowska, radna Tarnowa, mówi o problemach, które dręczą jej miasto. Jest to przede wszystkim niewydolna infrastruktura, służba zdrowia i edukacja.
Chodzi przede wszystkim o to, by Tarnów nie wyludniał się, żeby znalazł jakby tę drugą prędkość.
Dodaje, że tej drugiej prędkości nie będzie bez kilku elementów dobrej polityki socjalnej. Problemem Tarnowa jest zadłużenie, które, jak zaznacza radna, rośnie pod rządami obecnego włodarza miasta. Roman Ciepiela uzyskał absolutorium od Rady Miasta, mimo negatywnej opinii komisji rewizyjnej, która zarzucała mu błędy w wykonaniu budżetu. Wśród nich, jak mówi Krakowska, m.in. decyzję o przeniesieniu 19 zadań inwestycyjnych z zeszłego roku na obecny, na co radni pozwolili, gdyż inaczej inwestycje w ogóle nie mogłyby być realizowane.
Najważniejsze wydają się infrastruktura, inwestycję – bo one spowodują, że ten rynek pracy będzie rynkiem lepszym […] Mieszkańcom chodzi o to, żeby była lepsza służba zdrowia.
Rozmówczyni Łukasza Jankowskiego mówi, czego najbardziej oczekują od władz miasta Tarnowianie. Potrzebne miastu inwestycje trudniej realizować w sytuacji znacznego zadłużenia Tarnowa. Jak podkreśla Krakowska, aktualny prezydent miasta od ubiegłego roku dołożył do niego kolejne 100 milionów. Jak wykazał audyt finansowy wykonywany przez niezależną firmę ratingową – potrzebne są oszczędności. W finansach miasta występuje tzw. rolowanie długu, czyli o zwlekanie z zapłatą kolejnych rat, bo miasto musi realizować obiecane bieżące inwestycje, takie jak inwestycje drogowe.
Jak to jest, że liczba mieszkańców maleje (szacuje się ich liczbę na 100 tys.), a urzędników mamy bardzo wielu. Mamy trzech wiceprezydentów, kilkudziesięciu dyrektorów wydziałów, mamy prawie 470 pracowników administracji publicznej.
Radna z opozycyjnego w Tarnowie PiS-u krytykuje również rozrost tarnowskiej biurokracji. Dodaje, że jako opozycja, radni PiS wetują „tylko to, co szkodzi mieszkańcom”.