Dr hab. Michał Lubina: Rosjan i Chińczyków łączy chęć ukrócenia amerykańskiej hegemonii i podzielenia Zachodu

Dr hab. Michał Lubina o tym, czemu Mjanma kupuje broń od Rosjan i co na tym zyskuje Kreml oraz o współpracy Rosji i Chin.


Dr hab. Michał Lubina komentuje zakup rosyjskiej broni przed Mjanmę [dawniej Birma- przyp. red.]. Kraj ten objęty jest embargiem przez państwa zachodnie co oznacza, że może kupować broń od Rosji i Chin. Relacje z tą ostatnią są dwuznaczne, gdyż

Z jednej strony Birma kupuje bardzo dużo sprzętu chińskiego, ale z drugiej strony Chińczycy wspierają partyzantów, którzy walczą z rządem birmańskim.

Politolog zauważa, że Birma miała pewne nieznaczne problemy ze Związkiem Radzieckim. Obecnie zaś dla Mjanma nie ma powodów by nie kupować od Rosjan. Sprzęt rosyjski jest nawet lepszy od chińskiego, a nie wiąże się z podtekstami politycznymi.  Prof. Lubina wskazuje, że

Birma się nie lubi się z Bangladeszem, który uznaje za zagrożenie.  Nie lubi  się też, mimo bardzo silnej współpracy gospodarczej, z Tajlandią. Armia birmańskiej rywalizuje z armiami Bangladeszu i Tajlandii, jeżeli chodzi o potencjał wojskowy.

Dzięki relacjom z Rosją Mjanma pokazuje, że nie musi polegać tylko na państwach azjatyckich. Kreml pokazuje się zaś jako gracz globalny.

Element propagandowy jest wykorzystywany przez rosyjskich polityków.

Gość „Popołudnia WNET” odnosi się także do do współpracy sinorosyjskiej, którą określa mianem „małżeństwa z rozsądku”. Tłumaczy, że

Rosja i Chiny są dla siebie bezpiecznymi tyłami.

Główne interesy rosyjskie są w bliskiej zagranicy i Europie Zachodniej, a chińskie w Azji i na Pacyfiku. Nie oznacza to, że nie ma między Rosją a Chinami rozbieżności. W Azji Środkowej trwa między oboma mocarstwami „podskórna rywalizacja”. Sytuacja międzynarodowa karze jednak Kremlowi i Pekinowi przymykać oczy na drobne rozbieżności między nimi. Łączy ich chęć ukrócenia amerykańskiej hegemonii. Pozycja USA słabnie, a ChRL rośnie. Dla Rosjan i Chińczyków „bardzo charakterystyczna jest chęć podzielenia Zachodu”. Pragną oni osłabić związki Unii Europejskiej ze Stanami Zjednoczonymi.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Jacek Pałkiewicz: Przepłynięcie Atlantyku na szalupie ratunkowej to było zwycięstwo, które dało memu życiu szósty bieg

Podróżnik Jacek Pałkiewicz o pokonaniu oceanu bez sekstantu i kontaktu ze światem, przeprawach przez Syberię i przez Saharę oraz o khmerskich świątyniach i miłości do Szanghaju.

Myślę, że to wszystko z winy głodu świata. głodu poznawania, takiej pasji gdzieś podróżowania, poszukiwania czegoś innego z dala od domu, a jeszcze lepiej, jeśli to będzie z dala od wszelkich uczęszczanych tras.

Odkrywca źródła Amazonki zdradza, co go popchnęło do podejmowania takich wyzwań, jak przepłynięcie Atlantyku na szalupie ratunkowej. Mówi, że chciał udowodnić, że tradycyjna szalupa ratunkowa może ocalić komuś życie, jeśli ten tylko się nie podda.

Nie miałem ze sobą sekstantu, nie miałem łączności ze światem. Tylko kompas i  zapas żywności, taki minimalny jak i żelazny zapas na czarną godzinę i musiałem sobie radzić.

Wskazuje, że było to w 1975 r., kiedy nie stosowano jeszcze GPS-a. Przyznaje, że wyprawa kosztowała go wiele wysiłku. Jej realizacja dała mu jednak „szósty bieg”.

Wypłynąłem z Dakaru w Senegalu i po czterdziestu czterech dniach dotarłem do Georgetown w Gujanie w Ameryce Południowej.

Jacek Pałkiewicz tłumaczy rolę strachu podczas takich wypraw. Strach nakazuje człowiekowi bezpieczeństwo, pomagając w trudnych sytuacjach. Nie należy mu się przy tym poddawać.

Gość Wolności Wnet podkreśla, że w czasach koronawirusa potrzeba dużo optymizmu. Nie należy ulegać kłamstwom, ale solidarnie przestrzegać obostrzeń sanitarnych.

Ja nieraz mówię, że jestem mistrzem świata w optymizmie. Tak bardzo liczę właśnie na to podejście.

Podróżnik mówi, gdzie spotkał się z najniższą temperaturą. Miało to miejsce w czasie podróży przez Syberię, którą przemieżał w konwoju reniferów.

Myśmy po drodze mieli przez miesiąc czasu dzień i noc 45, 50, 52, 48 [°C na minusie] i tego rodzaju temperatury.

Skrajne temperatury towarzyszyły mu także podczas przeprawy przez Saharę. Dochodziły one 50-52 °C, a gorącym wiatrem wiejącym z południa nie dało się oddychać. Jacek Pałkiewicz wspomina swoją wyprawę do Birmy w 1979, gdzie zwiedzał khmerskie świątynie. Było to zanim jeszcze Mjanma stała się popularnym miejscem turystycznych wizyt. Zmiany potrafią być bardzo radykalne, co opisuje na przykładzie Chin. Stwierdza, że nie lubi wielkich miast, ale zakochany jest w Szanghaju, w którym był po raz pierwszy w 1990. Wówczas po drugiej stronie rzeki można było zobaczyć baraki i bagna. Kiedy po dwudziestu latach wrócił do miasta, nie poznał go.

Przez dwadzieścia lat Chińczycy budowali tam miasto przyszłości, także  byłem w szoku. Nie do końca rozumiałem, gdzie ja jestem, bo zmęczony po podróży długiej samolotowej patrzyłem na ten drugi brzeg i ich myślałem, że to niemożliwe, że to Szanghaj.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

 

Proces w sprawie ludobójstwa Rohingjów w Mjanmie przed Trybunałem Haskim. Przywódczyni kraju odrzuca zarzuty

We wtorek przed Międzynarodowym Trybunałem Sprawiedliwości ONZ rozpoczął się proces ws. ludobójstwa muzułmańskiej mniejszości w Mjanmie. Obecna jest na nim dawna dysydentka, obecnie rządząca Birmą.

Gambia, z upoważnienia 57 państw należących do międzynarodowej polityczno-religijnej Organizacji Współpracy Islamskiej, złożyła pozew do Trybunału w Hadze, w którym stwierdziła, że Mjanma (dawniej Birma) złamała Konwencję ONZ w sprawie zapobiegania i karania zbrodni ludobójstwa. Jak mówił w Hadze, cytowany przez Gazetę Wyborczą, gambijski minister sprawiedliwości Abubacarr Tambadou:

Gambia prosi o polecenie Mjanmie, by skończyła z tym bezsensownym zabijaniem, barbarzyństwem, które burzy nasze sumienia, aby skończyła z ludobójstwem własnego narodu.

Rohingja to posługująca się własnym językiem muzułmańska grupa etniczna zamieszkująca północ mjanmarskiego stanu Arakan. Sami uważają się za ludność autochtoniczną, natomiast według birmańskiego rządu są imigrantami z sąsiedniego Bangladeszu. W 2017 r. rozpoczęła się akcja wojskowa przeciwko Rohingjom, które według rządu Majnmy, stanowia adekwatną odpowiedź na wcześniejsze ataki dżihadystów. Jak informuje Reuters, w wyniku działań wojska ponad 730 tys. Rohingjów uciekło do sąsiedniego Bangladeszu. Wojsko, jak podaje GW, w ramach walki z terrorystami miało: palić muzułmańskie wioski razem z ich mieszkańcami, gwałcić, rabować i mordować nawet noworodki. We wtorek ministerstwo finansów Stanów Zjednoczonych wciągnęło na czarną listę czterech przywódców wojskowych Mjanmy.

Dawna ikona opozycji demokratycznej przeciwko rządom junty Aung San Suu Kyi obecnie faktycznie stoi na czele kraju. Postanowiła osobiście stanąć na czele delegacji swego kraju w Hadze w obronie „interesu narodowe”. W środę odrzuciła ona zarzuty stawiane jej ojczyźnie w Hadze.

A.P.

Dr Michał Lubina: Ujgurowie są, obok Tybetańczyków, najbardziej gnębioną mniejszością w Chinach

Ekspert ds. stosunków międzynarodowych z Uniwersytetu Jagiellońskiego mówi o ciężkim położeniu muzułmańskiej mniejszości w Chinach i o kampanii przedwyborczej w Birmie.


Dr Michał Łubina omawia trudną sytuację muzułmańskich Ujgurów zamieszkujących Chiny. Przypomina, że do czasów Mao Tse-Tunga stanowili oni większość ludności zamieszkiwanej przez siebie prowincji Xinjiang, później zaś nastąpiła akcja kolonizacyjna, w wyniku której rdzenni Chińczycy zyskali tam przewagę. Mówi o krótkotrwałej próbie utworzenia przez Ujgurów własnego państwa w XIX w wyniku powstania Jakuba Bega.

Ujgurowie są, jedną z dwóch najbardziej gnębionych mniejszości w Chinach, obok Tybetańczyków.  Z Tybetańczykami sytuacja jest teraz trochę lepsza, […], pogodzili się ze swoim losem, Ujgurowie są bardziej krewcy.

Gość „Popołudnia WNET” mówi o próbach wynarodowienia Ujgurów i pozbawienia ich możliwości prowadzenia życia religijnego. Politykę chińską wobec ujgurskiej prowincji nazywa „nowoczesnym kolonializmem”. Przypomina zamach, który odbył się tam tuż po wizycie prezydenta Chin, co spowodowało dalsze zaostrzenie kursu Pekinu wobec zbuntowanej mniejszości. Stwierdza, że utrzymanie Ujgurów pod chińskim zwierzchnictwem możliwe jest tylko przy użyciu ogromnej siły. Wspomina z własnych obserwacji, że chińskie służby na granicy z Kirgistanem w Xinjiangu infekują telefony komórkowe osób ją przekraczających oprogramowaniem umożliwiającym szpiegowanie. Mówi o dwóch rodzajach Chin: Tybet i Xinjiang oraz reszta państwa.

W dalszej części rozmowy ekspert ds. Dalekiego Wschodu opowiada o kampanii wyborczej w Birmie. Zwraca uwagę na masowe manifestowanie przez polityków religijności:

 W Birmie kampania wyborcza polega na tym, że wszyscy chodzą do kleru buddyjskiego i składają mu pokłony, […], telewizja transmituje, jak najważniejsi przywódcy się kłaniają przed mnichami.

Gość „Poranka WNET” mówi o „szorstkiej przyjaźni” między wojskiem a rządem cywilnym; armia jest coraz bardziej zniecierpliwiona brakiem uczestnictwa w rządzeniu krajem. Zwraca uwagę na problemy Birmy na arenie międzynarodowej, w związku z oskarżeniami o ludobójstwo na muzułmańskiej mniejszości Rohingya.

A.W.K