Joe Biden w Warszawie zamierza spotkać się z ministrami z Ukrainy

Po wczorajszej wizycie na Podkarpaciu, dziś Joe Biden spotka się z najważniejszymi postaciami polskiej polityki. Jednak prezydent USA ma zamiar rozmawiać także z przedstawicielami Ukrainy.

Według informacji przekazanej przez agencję AFP, prezydent Joe Biden w Warszawie zamierza spotkać się z przedstawicielami ukraińskiego rządu. Do stolicy Polski przybyli minister obrony Ukrainy, Ołeksyj Reznikow, oraz mister spraw zagranicznych – Dmytro Kuleba.

Ukraińscy politycy przed południem spotkali się już ze stroną amerykańską. USA reprezentowane były przez sekretarza Antonyego Blinkena i sekretarza obrony Lloyda Austina.

Czytaj także:

Organizacja Wiasna: Andżelika Borys wyszła na wolność

Spotkanie Bidena z ministrami rządu ukraińskiego będzie pierwszą takim wydarzeniem od początku inwazji Rosji. na Ukrainę.

Joe Biden po godzinie 12:00 spotka się m.in. z prezydentem Andrzejem Dudą, ministrem obrony narodowej, Mariuszem Błaszczakiem, oraz szefem polskiej dyplomacji — Zbigniewem Rau.

K.K.

Dr Agnieszka Bryc: Porozumienie jądrowe i stosunki z Chinami kośćmi niezgody między Stanami Zjednoczonymi a Izraelem

Gościem „Kuriera w samo południe” jest dr. Agnieszka Bryc – adiutantka na Wydziale Nauk o Polityce i Bezpieczeństwie UMK, która mówi m.in. o wizycie premiera Izraela w Stanach Zjednoczonych.


Dr Agnieszka Bryc komentuje niedawną wizytę premiera Izraela Naftaliego Bennetta w Stanach Zjednoczonych – doszło do niej mimo przeciwności takich, jak kryzys ewakuacyjny w Kabulu, który stanowił w ostatnim czasie główny przedmiot zainteresowań administracji Joe Bidena. Wydarzenie to miało wymiar częściowo symboliczny i zapoznawczy, a także stanowić dowód dobrej kondycji sojuszu amerykańsko-izraelskiego.

Miała to być wizyta „rytualna” – oczywiście w sensie dyplomatycznym. Ważne, że się odbyła i nie musiało tam dochodzić do żadnych przełomów, gdyż nie zostały one zaplanowane.

Natfali Bennett i Joe Biden rozmawiali na osobności przez około godzinę, poruszając w tym czasie takie tematy, jak wydarzenia w Afganistanie, czy stosunki na linii Stany Zjednoczone – Iran, które są przedmiotem niepokoju Izraelczyków. Kwestia wycofania się Amerykanów z Afganistanu może mieć potencjalny wpływ na kontrolę zagrożeń dyplomatycznych płynących z Iranu. Administracja Bidena nie ma tak silnej woli politycznej wywierania presji na Iran, jak działo się to za czasów prezydentury Donalda Trumpa.

Ta presja jest, lecz w trochę innym celu. USA oczekuje sukcesu na odcinku irańskim, a tym sukcesem miałaby być nowa formuła porozumienia jądrowego – jest to kwestia, która dzieli obydwu sojuszników. Izraelowi zależy, żeby porozumienie to nie zostało zrealizowane.

Z perspektywy Izraela takie porozumienie oznacza ostateczne zezwolenie Iranowi na posiadanie broni jądrowej. Amerykanie z kolei sądzą, że tylko przez dyplomatyczne rozwiązania można powstrzymać Iran i ustabilizować sytuację.

Prezydent Biden zaznaczył, że w przypadku niepowodzenia opcji dyplomatycznej to zawsze inne opcje są na stole. Wiemy jednak, jak Izraelczycy te „inne opcje” rozumieją.

Kolejnym, dość kłopotliwym tematem rozmów była kwestia stosunków z Chinami – Izraelczycy wiedzą, że wycofanie się z Afganistanu ma służyć przegrupowaniu sił i koncentracji na kontynencie Azjatyckim i Chinach, w najbliższej przyszłości.  Kontakty Izraela z Chinami są sprzeczne z interesami Stanów – kolejni prezydenci, bez względu na partię, zabiegali o ich ograniczenie.

Amerykanie postrzegają kontakty i inwestycje chińskie w Izraelu za groźne nie tylko dla bezpieczeństwa państwa sojuszniczego, ale i dla interesów amerykańskich w regionie.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

PK

Jakóbik: Opowieści o „zielonym wodorze” z Ukrainy płynącym do Niemiec to jest po prostu bajka

Gościem „Poranka Wnet” jest Wojciech Jakóbik – analityk portalu BiznesAlert.pl, który mówi o mówi o środowym spotkaniu Joe Bidena z Wołodomyrem Zełenskim w Białym Domu.


Wojciech Jakóbik mówi o środowym spotkaniu Joe Bidena z Wołodomyrem Zełenskim. Rozmowy dotyczyły głównie bezpieczeństwa energetycznego – niestety nie przyniosły one przełomu w sprawie gazociągu Nord Stream 2. Jest natomiast porozumienie w sprawie budowy 5 reaktorów jądrowych nad Dnieprem.

Jest to na razie wyraz woli budowy tych reaktorów przez amerykański Westinghouse, ale jeżeli pójdzie za tym konkretna umowa sądowa to Ukraina będzie mniej zależna od energii z importu, która często pochodzi z Rosji oraz od gazu.

Tym sposobem Stany Zjednoczone pragną dyplomatycznie manewrować między Niemcami a Rosją. Ukrainie zostały przekazane również pewne gwarancje dotyczące bezpieczeństwa, finansowego i międzynarodowego. USA planuje również zaangażować się w działania atomowe, co oznacza działania wbrew antynuklearnym Niemcom, którzy sami mieli być częścią układu Nord Stream 2.

Biden przekazał 60 milionów dolarów na zbrojenia ukraińskie oraz poparcie członkostwa Ukrainy w NATO.

Nie wydaje się jednak, żeby takie rozwiązanie miało jakkolwiek Ukrainę satysfakcjonować. Nord Stream 2 dalej jawi się jako inicjatywa kompletnie jej niesprzyjająca.

Członkowie delegacji w Waszyngtonie, z którymi rozmawiałem mówią, że to żart, a opowieści o „zielonym wodorze” z Ukrainy płynącym do Niemiec to jest po prostu bajka, bo nie będzie ciśnienia, żeby cokolwiek stamtąd słać.

Gość „Poranka Wnet” komentuje również działania administracji Bidena na polu międzynarodowym – próbują oni prowadzić dyplomację z Niemcami i z Rosją, niekoniecznie na tym zyskując.

To jest kraj, który próbuje prowadzić dyplomację z Niemcami i z Rosją, które nadużywają tego faktu do realizacji swoich celów kosztem administracji Bidena.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

PK

Svenska Dagbladet: Szczyt w Genewie zakończony częściowym zwycięstwem Putina

Jak ocenia szwedzki dziennik Svenska Dagbladet po środowym spotkaniu przywódców USA i Rosji – Władimir Putin może czuć się zwycięzcą szczytu w Genewie.

Według dziennika „Svenska Dagbladet” środowy szczyt w Genewie zakończył się „częściowym zwycięstwem Putina”. Jak podkreśla komentator szwedzkiej gazety:

Dla 68-letniego prezydenta Rosji był to sukces tylko dlatego, że spotkał się indywidualnie z prezydentem USA Joe Bidenem i skierował na siebie oczy świata – czytamy.

Zdaniem dziennika najbardziej istotnym celem spotkania była próba reanimacji stosunków dyplomatycznych między oboma mocarstwami. Dziennikarz zaznacza również, że Moskwa początkowo przychylnie wypowiadała się po wyborze Donalda Trumpa na prezydenta, mimo to rosyjskie władze szybko zirytowała nieprzewidywalność i impulsywność Trumpa.

W zbliżonym tonie wypowiada się inny szwedzki dziennik, „Dagens Nyheter”, który zwraca uwagę na mowę ciała rosyjskiego prezydenta podczas konferencji. Jak relacjonuje liberalny dziennik:

Mowa ciała Putina pokazywała, że jest on bardzo zadowolony ze spotkania z Bidenem – podkreśla „Dagens Nyheter”.

Komentator „Dagens Nyheter” stwierdza, że Władimir Putin stosuje metodę „whataboutism”, czyli zwracając uwagę na przewinienia przeciwnika odwraca uwagę od sedna problemu. W związku z tym, jak podkreśla autor, dla rosyjskiej głowy państwa nie liczą się kierowane pod jego adresem skargi i oskarżenia.

Z kolei według popołudniowego dziennika „Aftonbladet” mimo, że ostatnie słowo spotkania należało do prezydenta Stanów Zjednoczonych, to właśnie Władimir Putin może czuć się bezpośrednim zwycięzcą szczytu. Dziennikarz zaznacza również, że strategia amerykańska może okazać się lepsza długofalowo:

Być może amerykański prezydent i świat wygrają w dłuższym okresie. Putinowi zmiana zachowania musi się wówczas jednak opłacać – komentuje „Aftonbladet”.

N.N.

Źródło: „Aftonbladet”/”Dagens Nyheter”/„Svenska Dagbladet”/media

Jacek Saryusz-Wolski: Podczas rozmów Putin był ze stali. Stał przy wszystkich rosyjskich kłamstwach

Eurodeputowany PiS mówił w Poranku WNET o wizycie Joe Bidena w Europie, porażce negocjacyjnej Waszyngtonu w zestawieniu z Putinem oraz problemie cyberataków.

Jacek Saryusz-Wolski w rozmowie z red. Krzysztofem Skowrońskim  wskazuje na przebieg wizyty Joe Bidena w Europie. W ocenie polityka spotkania międzynarodowe, które miały miejsce w ostatnich dniach nie przyniosły żadnych znaczących rozstrzygnięć.

Padło masę zapewnień, że będziemy działali razem, ale jeśli chodzi o Zachód versus Chiny i versus Rosja, nie zapadły żadne decyzje zmieniające sytuację.

 

Eurodeputowany  odnosi się do  spotkania Joe Bidena z Władimirem Putinem. Według naszego gościa amerykański prezydent przegrał z rosyjską głową państwa w negocjacjach.

Jak zauważył gość Poranka WNET Władimir Putin podczas spotkania przeszedł do pozycji ofensywnej.

Rozmówca Krzysztofa Skowrońskiego  komentuje również wyciek maili ze skrzynek pocztowych polskich polityków. Zdaniem naszego gościa jest to sygnał w stronę USA, że płaszcz ochronny NATO na wschodniej flance nie działa. Podkreśla, że jest to jeden z elementów wojny hybrydowej.

Zachęcamy do wysłuchania całej rozmowy juz teraz!

A.N.

Wybory prezydenckie w USA: 538 Elektorów wybiera następnego prezydenta

Po potwierdzeniu wyników wyborów w każdym stanie (z wyjątkiem Wisconsin), 538 Elektorów wybierze następnego prezydenta USA. To kluczowe wydarzenie w procesie wyborczym Stanów Zjednoczonych.

Po potwierdzeniu wyników wyborów w każdym stanie (z wyjątkiem Wisconsin), 538 Elektorów wybiera następnego prezydenta USA. To kluczowe wydarzenie w procesie wyborczym Stanów Zjednoczonych powinno przypieczętować zwycięstwo Joe Bidena.

To wielki dzień w USA. Blisko 6 tygodni minęło od wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych. Po wielu sporach i skargach ze strony republikanów,  nadszedł dzień głosowania Kolegium Elektorów. Powinno oznaczać to koniec prawnej batalii urzędującego jeszcze prezydenta Donalda Trumpa. Wynik tego głosowania spodziewany jest 6 stycznia, a po nim, 20 stycznia, odbędzie się inauguracja.

8 grudnia, blisko tydzień temu, certyfikowano wyniki wyborów w każdym ze stanów (z wyjątkiem Wisconsin, jedynego stanu, który nie dotrzymał terminu „safe harbor”).  Stanowiło to pierwszy krok w prawnym potwierdzeniu zwycięstwa kandydata Demokratów, Joe Bidena.

„Poniedziałek po drugiej środzie grudnia”

Poniedziałek 14 grudnia, to “poniedziałek po drugiej środzie grudnia” – według konstytucji Stanów Zjednoczonych, to tego dnia Kolegium Elektorów ma zebrać się i wybrać przyszłego prezydenta USA.

W Stanach, obowiązują wybory pośrednie – 3 listopada amerykanie wybrali elektorów w każdym stanie. To oni są teraz odpowiedzialni za wybór następnego prezydenta i wiceprezydenta kraju.

O ile wyznaczenie elektorów w listopadzie stanowiło dość wyraźną wskazówkę co do wyniku wyborów prezydenckich, o tyle dopiero po głosowaniu w dniu 14 grudnia będzie formalnie wiadomo kto nim zostanie.Teraz, 538 Elektorów wybiera następnego prezydenta USA.

Po głosowaniu elektorów i ich rejestracji, rządy stanowe przekazują protokoły „National Archives and Records Administration” i przewodniczącemu Senatu (Mike Pence). Następnie, Izba Reprezentantów i Senat, na wspólnej sesji 6 stycznia, rozpatrują protokoły z 50 stanów i Waszyngtonu w celu policzenia głosów i oficjalnego ogłoszenia wyników.

Ostatnia szansa Trumpa

Jeżeli żaden z członków Kongresu nie zgłosi sprzeciwu na piśmie, Senat poświadcza wybór prezydenta i wiceprezydenta. Ale niektórzy sojusznicy Donalda Trumpa, jak republikański senator Mo Brooks z Alabamy, wyrazili zamiar zakwestionowania liczenia głosów.

 “To nie Sąd Najwyższy ma ostatni głos, a Kongres Stanów Zjednoczonych” – mówi Mo Brooks, senator Alabamy.

 

Prawo federalne daje poszczególnym członkom Izby Reprezentantów i Senatu prawo do zakwestionowania wyników. Mechanizm ten jest rzadko stosowany. Ma być ostatnią ze wszystkich możliwych dróg do zakwestionowania wyborów.

W poniedziałek, Kolegium Wyborcze, zagłosuje, mianując Joe Bidena na prezydenta. Odda tym samym w wątpliwość wszystkie roszczenia Donalda Trumpa dotyczące wyników wyborów. Trump od wielu tygodni walczy w sądach, a wybory nazywa „sfałszowanymi”.

Ostatnio, 9 grudnia do Sądu Najwyższego wniesiono wniosek o unieważnienie zwycięstwa Joe Bidena. Wniosek dotyczył   Pensylwanii, Michigan, Wisconsin i Georgii. Sąd Najwyższy odmówił zajęcia się tą sprawą.

Wybory USA: Biden coraz bliżej zwycięstwa

17 głosów elektorskich dzieli Joe Bidena od upragnionych 270. Trump składa skargi do sądu najwyższego.

Kandydat demokratów, Joe Biden prowadzi w wyścigu prezydenckim z 253 głosami wyborczymi. Prezydent Donald Trump ma ich 214 (wliczając jeden z okręgów kongresowych w Maine), a to oznacza że spośród sześciu stanów, w których wynik jeszcze nie jest rozstrzygnięty, Bidenowi mógłby wystarczyć tylko jeden do zwycięstwa.

W grze pozostały jeszcze Alaska (3 głosy elektorskie), Georgia (16), Karolina Północna (15), Pensylwania (20) i Nevada (6). Głosów nie policzono jeszcze do końca również w Arizonie (11).

Z danych z 98% komisji wyborczych Trump prowadzi w Georgii (49,6% – 49,2%). W Pensylwanii po podliczeniu głosów z 89% komisji wyborczych wynik to 50,7% do 48,1 % dla prezydenta, a w Karolinie płn. Donald Trump prowadzi 50,1% do 48,7% (wyniki na podstawie danych z 94% komisji). W Nevadzie niewielką przewagę utrzymuje Biden, z danych z 75 % komisji wynika że demokrata prowadzi 49,3% do 48,7%. W Arizonie, w teorii sytuacja nie jest rozstrzygnięta, wydaje się jednak, że tam Trump ma najmniejsze szanse na zwycięstwo. Po ogłoszonych wynikach z 88% komisji, Biden ma przewagę ponad 60 tysięcy głosów i 2,4 pkt. procentowych.

Do tej pory Nevada i Arizona są jedynymi stanami w których Trump odrabia straty w porównaniu do pierwszych sondażowych wyników. Na ten moment częściej jest tak, że po przeliczeniu głosów oddanych drogą pocztową (ponad 65 milionów takich głosów łącznie!), wynik zmienia się na korzyść Bidena.

 

Możliwe scenariusze

Gdy spojrzymy na mapę wyborczą USA, sytuacja wygląda dość jasno. Joe Biden prowadzi w dwóch stanach, Trump w czterech. Jeśli obaj kandydaci utrzymają przewagę w poszczególnych stanach, to wybory wygra Joe Biden stosunkiem 270 – 268. To oznacza, że Trump nie tylko musi wygrać w stanach, w których przeważa, ale także wygrać z Bidenem w Nevadzie lub Arizonie. Z tych dwóch stanów, zadanie wydaje się łatwiejsze do wykonania w Nevadzie, bo tam przewaga Bidena topnieje i wynosi około 8 tysięcy głosów. Gdyby ten scenariusz się sprawdził, Trump wygrał by drugą kadencję stosunkiem 274 – 264 (Nevada to 6 głosów elektorskich).

Dopuszczalny jest też scenariusz w którym republikański prezydent odrabia straty w Arizonie. Jeśli tak się stanie, Trumpowi nie będzie już potrzebna Nevada, bo Arizona dałaby mu 11 głosów elektorskich. W tym scenariuszu (mniej prawdopodobnym, agencja Associated Press już uznała Arizonę za zdobytą przez Bidena) dopuszczalna byłaby dla Trumpa nawet strata jednego ze stanów w którym prowadzi, Alaski, która daje tylko 3 głosy elektorskie (na Alasce zliczono głosy z 50% komisji. Trump prowadzi 62,1% – 33,5%).

Dwa powyższe scenariusze dają zwycięstwo Trumpowi. Wiele więcej ścieżek do zwycięstwa ma jego kontrkandydat. Biden nie potrzebuje wiele by zdobyć prezydenturę. Tak jak wspominaliśmy, wystarczy by wygrał w Nevadzie i Arizonie, gdzie prowadzi. Sytuacja Bidena nie jest jednak tak dramatyczna jak Trumpa, bo nawet jeśli przegra w obydwu tych stanach, to wciąż może wygrać w którymś ze stanów gdzie prowadzi Trump, a nie jest to niemożliwe, gdyż od środy Biden mocno goni Trumpa, czy to w Pensylwanii (gdzie przewaga Trumpa stopniała do niecałych 200 tys. głosów z 600 tys.), czy w Georgii, gdzie Trump wygrywa nieznaczną liczbą około 23 tysięcy głosów.  Warto jednak podkreślić, że gdyby Trump wygrał i w Arizonie, Nevadzie, Pensylwanii i na Alasce, to do zwycięstwa Biden potrzebowałby zwycięstwa w dwóch pozostałych stanach czyli Georgii i Karolinie płn. Co ciekawe, gdyby Biden w tym ostatnim scenariuszu z wszystkich pozostałych stanów wygrał jedynie w Georgii, to mieli byśmy wynik 269 – 269.

W przypadku remisu Izba Reprezentantów wybiera, prezydenta drogą głosowania, zwanego „contingent election” (wyborem warunkowym). Przedstawiciel każdego z 50 stanów otrzymuje jeden głos. 50 jest liczbą parzystą, również po tej turze głosowania również może być remis. W takim przypadku Izba Reprezentantów głosuje do czasu, aż znajdzie się zwycięzca.  Głosowanie trwa do stycznia 2021 r., gdyby do tego czasu nie wyłoniono zwycięzcy, to Donald Trump musiałby ustąpić.

 

Trwa liczenie głosów

Wyścig pomiędzy Bidenem a Trumpem stał się bardziej wyrównany w Arizonie. Prowadzenie Bidena w hrabstwie Maricopa, najbardziej zaludnionym hrabstwie stanu, zmniejszyło się z dnia na dzień. W środę wieczorem sekretarz stanu w Arizonie powiedział CNN, że ponad pół miliona głosów pozostaje niezliczonych i dał do zrozumienia, że liczenie głosów w Maricopa County może potrwać kilka dni. Arizona jest więc w grze. Z kolei urzędnicy z Nevady, którzy w środę opublikowali bardzo mało informacji powiedzieli, że spodziewają się zaktualizować wyniki w czwartek w południe.

Najbliżej podania wyników są Karolina płn. i Georgia. Wygrywając w Georgii Biden zapewnia sobie przynajmniej remis. Zdobywając oba te stany Biden osiągnie 284 głosy elektorskie i zapewni sobie prezydenturę. Na razie jednak w tych stanach prowadzi D. Trump.

 

Protesty Trumpa

Już po ogłoszeniu pierwszych sondażowych wyników wyborów Trump ogłosił się zwycięzcą i powiedział że demokraci będą próbować oszukać i sfałszować wybory.

Trump ogłosił także wczesnym rankiem w środę, że on i jego sztab skierują skargi do Sądu Najwyższego.

Sztab Trumpa żąda ponownego przeliczenia głosów w Wisconsin

Szef sztabu wyborczego Trumpa Bill Stepien napisał w oświadczeniu, że „w kilku hrabstwach Wisconsin pojawiły się doniesienia o nieprawidłowościach, które budzą poważne wątpliwości co do wiarygodności wyników”. Zapowiedział, że natychmiast zażąda ponownego przeliczenia głosów w tym stanie.

Sztab Trumpa wydał również oświadczenie po tym jak ogłoszono zwycięstwo Bidena w Michigan: „Złożyliśmy dziś pozew w sądzie w Michigan o wstrzymanie liczenia głosów do czasu zapewnienia znaczącego dostępu do miejsc, gdzie głosy były liczone. Domagamy się również przeglądu tych kart do głosowania, które zostały otwarte i policzone, gdy nie mieliśmy do nich właściwego dostępu” – napisano w oświadczeniu.

Stan Michigan to 16 głosów elektorskich, wygrana tam Bidena, przybliżyła demokratę do prezydentury.

Sztab Trumpa złożył też pozew w Pensylwanii, domagając się lepszego dostępu swych obserwatorów do miejsc, gdzie były liczone głosy. W Pensylwanii Trump prowadzi, jednak jego przewaga znacząco stopniała, co wzbudziło podejrzenia prezydenta:

https://twitter.com/realDonaldTrump/status/1324061986779504642

“Wygrywamy wysoko w Pensylwanii, ale Sekretarz Stanu  właśnie ogłosił, że do policzenia pozostały „Miliony kart do głosowania”. – napisał na Twitterze Trump.

 

Podsumowując, w środę, mimo pierwszych sondażowych wyników Biden okazał się zwycięzcą w kluczowych stanach Michigan i Wisconsin, co bardzo przybliżyło go do 270 głosów elektorskich dających wygraną w wyborach. W grze są jeszcze Nevada, Arizona, Karolina płn., Georgia, Pensylwania i Alaska. Obaj Kandydaci mogą jeszcze zwyciężyć, idą łeb w łeb, choć chwilowo wydaje się że Joe Biden jest bliższy zdobycia prezydentury. Trump opóźnia proces liczenia głosów składając kolejne pozwy, podejrzewając duże pomyłki w liczeniu głosów. Przypomnijmy że kandydat ma prawo poprosić o przeliczenie głosów raz jeszcze jeśli różnica głosów w danym stanie jest mniejsza niż 1% (co w przypadku Wisconsin się sprawdza).

Nigdy wcześniej nie czekano tak długo na wynik wyborów. W 2016 roku w nocy po głosowaniu, koło godziny 3 nad ranem ogłoszono Trumpa zwycięzcą. Najwcześniej, wyniki wyborów poznamy w czwartek po południu.